Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
36
167

Post

#1

Niecałe półtorej godziny drogi za Hope Valley znajdowała się niewielka mieścina, której nazwy Jane nawet nie kojarzyła - lub nie chciała kojarzyć. Noce na Florydzie, na ten moment, należały do chłodnych i nieprzyjemnych i dopiero z dnia na dzień stawały się coraz cieplejsze, by w szczycie temperatur niczym nie różnić się od dnia. Dlatego lekarka na tylnym siedzeniu swojego Suva zawsze miała jakąś bluzę, by mogła ogrzać zmęczone dyżurem ciało; nie wiedziała jednak, że ta część garderoby, tej nocy, nie wyląduje na jej wiotkich i wąskich ramionach, tylko na ciele niesfornej i dużo młodszej znajomej. Choć, słowo znajomej, niekoniecznie pasowało do tej dziwnej relacji. Relacji, która opierała się na wzajemnych przysługach, braku niewygodnych pytań i zagłębiania się w szczegóły. Obie wykonywały swoje powinności, a Jane co rusz zastanawiała się jakim cudem utknęła w, mówiąc metaforycznie, grząskiej ziemi. Jej stopy odmawiały posłuszeństwa, nawet gdy głowa podpowiadała: odpuść, niech radzi sobie sama. Nogi jednak wiedziały swoje i w połączeniu z odpowiedzialnością stania na straży ludzkiego życia, sprawiały, że chwilę po otrzymywanych wiadomościach, rozbrzmiewał warkot silnika, a koła gnały w stronę wyznaczoną przez GPS. Tak też było tym razem, gdy po skończonym dyżurze Jane parkowała samochód pod domem. Do świtu było jeszcze daleko, to wiedziała, ale nie była w stanie określić dokładnej godziny, bo po przeszło dobowym dyżurze w szpitalu Cape Coral, traciła rachubę. Logan Warren wyświetliła jej się na ekranie telefonu - wiadomość zawierająca jedynie współrzędne prędko zniknęła, a na jej miejscu pojawiła się karta z nawigacją, prowadzącą ją wprost do celu. Nie musiała wysyłać potwierdzenia przyjęcia informacji młodej bokserki - Logan zdawała sobie sprawę z tego, że może liczyć na Jane.
Silnik ucichł, a lekarka zaparkowała pomiędzy samochodami, które wyglądały na porzucone. Tak naprawdę ich właściciele zebrani byli w szemranym miejscu, zlokalizowanym pod budynkiem, który kobieta miała przed oczami - niewielkiej wielkości , z neonami sugerującymi miejsce, do którego nie chciałaby wejść. Nie po drodze jej było z lokalami tego typu, ponadto nie byłą mężczyzną, tryskającym testosteronem, który chciałby oglądać półnagie kobiety wyginające się w rytm muzyki. Jednak Adler zdawała sobie sprawę, że również nie taki był cel Logan - nie w smak młodej komediantce było spoglądanie na striptizerki. To, co interesowało dziewczynę znajdowało się głęboko pod ziemią, skąd dźwięk nie dochodził. Miejsce pełne niespełnionych sportowców, przepełnionych ambicją ludzi i rządnych adrenaliny. Miejsce, z którego jej pacjentka, wychodziła często ledwo żywa. I to nie przez fakt, jakoby miała być słabsza od swoich rywali - wszystko przez to, że nie dawała sobie odpocząć. Na nic były kilkugodzinne kroplówki podawane jej przez Jane; nawet zabójcza dawka minerałów i witamin nie postawi na nogi kogoś, kto następnego dnia katuje swój organizm do granic możliwości. Logan musiała zrozumieć, że jeśli chce osiągnąć sukces i pokazać wątpiącym, że się mylili, to musi odpuścić.
Jane otworzyła bagażnik samochodu, który był na tyle duży, że można był swobodnie w nim usiąść, a przestrzeń robocza nadawała się do opatrzenia ran. Leżała tam również czarna torba pełna środków przeciwbólowych, zestawu do szycia i kroplówki nawadniającej. Stały zestaw, który Jane zawsze miała przy sobie - zwłaszcza przez ostatnich parę miesięcy, gdy do jej życia wkroczyła Warrenówna.
Kurwa, w końcu — mruknęła pod nosem lekarka, słysząc otwierające się drzwi klubu. Jej oczy dostrzegły wyczekiwaną przez nią młodą kobietę w towarzystwie jakiegoś mężczyzny, który pomógł jej wydostać się na powierzchnię.
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! THE CHOSEN ONE BOGATE CV MEDYCYNA SKORPION PIĘKNY UMYSŁ
mów mi/kontakt
lisek
a
Awatar użytkownika
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości.
24
173

Post

Zimne powietrze nocy było jak zbawienie dla zgrzanego, dygoczącego ciała, po spędzonym w podziemiach czasie zdającym się ciągnąć wiecznością, gdy w rzeczywistości nie minęło więcej niż trzy i dodatkowe półtora oczekiwania w szatni przypominającej opuszczony rezerwuar.
Rozkoszne Baty Nostradamusa to klub, do którego nie zaglądają ludzie jej pokroju. Prężące się ciała na rurach, hektolitry alkoholu nieznajomego pochodzenia — etykietka na butelce często kłamała — ekskluzywne loże goszczące niewiernych mężów i chłopców z wieczoru kawalerskiego nie miały nic wspólnego z Logan Warren; wszystko nie łączyło się w przysłowiową kupę. Raz na tydzień w zamkniętej grupie umieszczano wpisy z prostym przekazem: lokalizacja, godzina, główna nagroda. Jazda kawał drogi z Hope Valley dla pieniędzy słusznego kalibru to jedno, ale córka byłego żołnierza marynarki wojennej nie szukała sposobu na szybki zysk, choć, niewątpliwie, plik zielonych wetkniętych na dno kieszeni ciemnych bojówek był dodatkową zachętą i zwracał za paliwo. Nielegalne stowarzyszenie pięściarskie nazywano Koloseum. Każdy chętny mógł dołączyć oraz wyjść o każdej porze, ale raz wchodząc w szeregi stawał się gladiatorem na zawsze. Przypominało to starożytne igrzyska chlebem i winem płynące, a kasowy żart Warren "Serio, mnie kilka razy w tygodniu szarpie niedźwiedź" zwykle opowiadany w programie Rozlana farba wojenna, był drobnym prześwitem do tego świata, choć poprzedzała go tyrada o byłych facetach Logan. Same pojedynki odbywały się w dwóch kategoriach: losowa, żartobliwie nazywana Kołem fortuny oraz Igrzyska — do ostatniego stojącego. Zależnie od trybu rozgrywek klubowych, poklask i zarobek różniły się, choć nie rozróżniano kategorii płci. Dla Warren znacznie cenniejszym zyskiem od dollarów w kopercie z kasy jej spartańskiego trenera — menadżera — było wyrabianie marki w sportowym półświatku. Tu nikt nie zwracał uwagi na ograniczenia, wszyscy pozostawali równi, gdy symfonia ciosów przekształcała się w gradobicie. Paradoksalnie, mogła powiedzieć, że była tutaj szczęśliwa.
Powłóczyła nogami wedle narzuconego rytmu przez Stevena. Rosły mężczyzna z typowo szkockim akcentem i bardziej niż standardową brodą wikinga nie był o wiele wyższy od Warren, ale wszerz spokojnie zyskiwał kategorię wagi ciężkiej. Wsparta o niego dziewczyna przypominała w takim zestawieniu zaledwie chudą zapałkę.
To jej auto? — łypnął krótko, gdy zeszli po trzech stalowych stopniach przed tylnym wyjściem ewakuacyjnym; jedyna droga do Koloseum. Warren tylko rzuciła otwartym okiem i mruknęła niewyraźnie, potakująco. Jej lewa ręka tkwiła przewieszona przez szeroki kark szkockiego tura, gdy prawą majtały prawa fizyki, jak szmacianą lalką w drodze do naburmuszonej blondynki. W szczątkach poluzowanych owijek bokserskich wyglądały jeszcze zabawniej, jeszcze sztuczniej, choć to świeże siniaki na ramionach najbardziej przykuwały wzrok. Dziś wyjątkowo oszczędzono twarz, co nie oznaczało, że głowa przetrwała — inaczej wyszłaby stąd o własnych siłach zawczasu i odjechała zaparkowanym dwie dzielnice stąd starym Subaru.
Co różniło Jane Adler od Josepha Mengele? Wyłącznie stopień przeżywalność. Gdyby miała więcej siły, uśmiechnęłaby się do swoich myśli, ale zejście z krawężnika kolejno na parking wywołało nieprzyjemne zawroty głowy.
Wow, poczekaj — poprosiła, słysząc siebie jak za szybą. — Poczekaj, poczekaj...
Kręci ci się w głowie?
Mhm.
Steven zatrzymał się, rzucając wyczekującej przy samochodzie Adler zniecierpliwione spojrzenie. Długo zamierzała kazać im czekać? To nie pierwsze rodeo w tym składzie, ale Szkot wcale nie pałał sympatią względem lekarki. Fakt, wielokrotnie składała mu do kupy zawodniczkę, lecz nie przepadał za jej uosobieniem. Nie rozumiał także przywiązania Warren do tej konkretnej persony, skoro jej ciotka rezydowała aktualnie na chirurgii i również miała swoje udziały w składaniu do kupy szczątków wyplutych przez innych gladiatorów.
Zamierzasz tak stać czy ruszysz w końcu dupę? — warknął zniecierpliwiony do Jane.
Steven, daj spokój...
Przecież stoi i czeka, jak krowa przed umalowanymi wrotami. Nie widzisz, że ledwo dziewczyna na nogach stoi? Halo, jest ktoś w domu?
Steven... — Logan wypuściła ciężko powietrze i przyłożyła dłoń do prawego ucha. Jego akcent, niski, ale potężny głos wywoływał ból. — Po prostu mi pomóż przejść. — W przeciwieństwie do niego, w pewien sposób była wdzięczna Adler za lekcje dobrego wychowania. Nie miały nic wspólnego z rzeczywistym wbiciem konkretnych wartości do głowy, ale łechtały to drobne ego Warren — dopóki mogła sobie udowodnić, że jeszcze chodzi, zasługiwała na kategorię zieloną w systemie Triage.
Chciałem dać jej aspirynę godzinę temu, ale odmówiła — oznajmił wreszcie fuknięciem Dougal, gdy o własnych siłach wsadził Logan na pakę otwartego bagażnika. Samochód zakołysał krótko.— Bloody kiddo.
Bo... — Przerwała złotą myśl, jakoby kwas acetylosalicylowy pogarszał krwawienie przez redukcję skuteczności płytek krwi (czasami naprawdę słuchała rad Jane), ale znów zakryła odruchowo prawe ucho i mocno zacisnęła powieki. Otworzyła usta, lecz żaden dźwięk, jęknięcie, skomlenie ani przekleństwo nie uciekło spomiędzy warg. Przeciągły ból drażnił mózg, a przecież to organ, który — paradoksalnie — nie czuł sam z siebie bodźców. — Doktor J — wycedziła głucho — jak bardzo źle....?

Jane Adler
Happiness can be found even in the darkest of times You can't see me, but I'm there - odznaka dla gracza, który okazał się nieocenioną pomocą! BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BLACK CAT - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" THE CHOSEN ONE BOGATE CV DON’T STOP ME NOW MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY DUSZA TOWARZYSTWA LGBT+ URODZONY WIOSNĄ LUBIĘ ZIÓŁKO JESTEM ŚLIZGONEM WRAŻLIWIEC PRACA ZE ZWIERZĘTAMI FAN ANIME FAN HORRORÓW KOMEDIANT #TEAM_MARVEL Gram na perkusji NOTHING LASTS FOREVER FIGHT CLUB NOC W WIĘZIENIU HE WAS FIRST! GAME OVER BAD HAIR DAY DANSE MACABRE PRIDE MONTH 2020 PUSZKA ROZKŁADA SIĘ 200 LAT GOOGLE ME GHOST MOVIE DIGITAL LOVE OH NO, PERIOD DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY The Second Best I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM I NEED A DOCTOR IT WAS AN ACCIDENT! FRIENDZONE shit, where am I?
mów mi/kontakt
Hashirama
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
36
167

Post

Jane puściła uwagę rosłego mężczyzny mimo uszu - prawdę mówiąc często to robiła, bez względu na to kto był nadawcą jakichkolwiek słów. Nie zważała na to, co mówili inni; na ich kąśliwe uwagi, czy słowa pochlebstwa. Wiedziała co ma robić i jak ma robić, żeby było dobrze. Nie szukała poklasku dla swoich działań, a konstruktywną krytykę przyjmowała będąc na szarym końcu lekarskiej hierarchii, gdy ledwo co odsunięto jej mleko spod nosa. Ta dojrzała kobieta znała wartość swojego chłonnego umysłu i dłoni, które spokojnie można było wycenić na kilka milionów dolarów. Zabawne, prawda? W przypadku jej i Logan, to właśnie te części ciała stanowiły ich główne narzędzie - z tą różnicą, że Jane pielęgnowała i dbała o swoje jak o największy skarb, a Warren wybijała palce średnio raz na tydzień. A jednak, to wciąż były źródła ich wartości, a także dochodu.
Jej oczy - duże i wyraziste, w wyraźnym geście zlekceważenia wykonały teatralny przewrót, co nie umknęło Szkotowi, który nie był najprzyjemniejszym typem, jakiego Jane w życiu spotkała. Jednak trafił swój na swego, bo choć powinnością lekarki było ratowanie ludzkiego życia, to na próżno było szukać u niej ludzkich odruchów, sugerujących, że ta posiada serce pełne współczucia i zrozumienia dla pacjentów, czy kogokolwiek innego. Nie posiadała. Patrząc na Logan rozumiała zaledwie jej ambicje, bo w końcu gdyby nie upór w dążeniu do celu, sama Jane Adler nie byłaby w tym miejscu, w którym jest teraz.
Niesamowite — rzuciła z przekąsem, mrużąc powieki i skupiając spojrzenie na poszkodowanej dziewczynie. — Logan Warren posiada zmysł słuchu. Myślałam, że zamiast słów, ta dziewucha słyszy jeden, wielki bełkot — wtrąciła, niezbyt przyjemnie, jednak nie przypuszczała, by ktokolwiek miałby przejąć się jej słowami lub poświęcić im chwilę. By nie strzępić dalej słów, Jane przeszła do tego, po co została wezwana. Wyjęła z tylnej kieszeni spodni małą latarkę, o lekkim, żółtawym świetle. Jej chłodne dłonie dotknęły twarzy dziewczyny, odchylając najpierw jedną, później drugą jej powiekę i sprawdzając reakcję źrenicy.
Niech Twoje wielkie, szorstkie łapska nie tykają się żadnych lekarstw. Bez mojej zgody nie masz prawa podać jej żadnych tabsów, rozumiesz? — ton jej był szorstki, ale stanowczy, rzeczowy i, co najważniejsze, profesjonalny. Często takim zwracała się do swoich podwładnych, nie mając czasu na bezcelowe tłumaczenie im swoich działań. — Kwas acetylosalicylowy co prawda, w jakimś stopniu zapobiega powstawaniu skrzepów, ale wiesz do czego to prowadzi, osiłku? Do rozrzedzenia krwi. Jeśli ta amatorka gdzieś krwawi, to mogłaby nie doczekać mojego przyjazdu — dodała, sięgając do torby po większą, turystyczną latarkę i dzięki jej ostremu, białemu światłu mogła lepiej przyjrzeć się obrażeniom, które miała Logan. Jej twarz wyglądała w porządku - oprócz niewielkiego rozcięcia nad łukiem brwiowym, nic większego się nie stało.
Bez słowa wcisnęła latarkę w dłoń mężczyzny, rzucając mu jedynie porozumiewawcze spojrzenie, mówiące: Chyba umiesz wykonywać taką prostą czynność, jak trzymanie latarki? Sama zaś wygrzebała z torby wenflon i zamkniętą szczelnie ciecz, w przezroczystym worku. Jane wzięła w palce zniszczone i posiniaczone dłonie dziewczyny, na próżno szukając w nich odpowiedniego miejsca na wkucie się i wykonanie dożylnego wlewu. Dlatego też wzięła rękę Logan, którą wcześniej miała przewieszoną przez kark mężczyzny i tam, na przedramieniu szybko i sprawnie założyła kaniulę, a do niej podpięła krótki przewód, przez który zaczęły spływać leki przeciwbólowe. Musząc radzić sobie w takich, a nie innych warunkach, zbiornik z lekami powiesiła przy uchwycie rączki, tuż nad tylnym pasażerskim siedzeniem.
Wiesz, że masz wybity bark? — mruknęła, z lekkim uśmiechem na ustach, przyglądając się zwiotczałej ręce dziewczyny, którą wcześniej, gdy szła, prawie za sobą powłóczyła. — To oznacza, że musimy go nastawić, co kurewsko boli. Ale Ty lubisz ból, co, Logan?

Logan Warren
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! THE CHOSEN ONE BOGATE CV MEDYCYNA SKORPION PIĘKNY UMYSŁ
mów mi/kontakt
lisek
a
Awatar użytkownika
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości.
24
173

Post

Uszczypnięcie, założenie dostępu dożylnego, oględziny, którym na pierwszy rzut oka niczego nie brakowało, ale w rzeczywistości — pojmowaniu Logan — obejmowały naganną dawkę zimnego traktowania. Jane Adler była świetna w swoim fachu; ciekawością wodzona Warren przeczytała kilka artykułów, które wyskoczyły w wyszukiwarce po wpisaniu godności lekarki. Efekt? Pomimo zdecydowanie zbyt mocnego naciągania skóry nad powieką, niepatyczkowania z żyłami oraz osobowością syberyjskiego tygrysa, jaką na stałe w skojarzeniach przypisała młodsza kobieta blondynce. Znosiła ból i kąśliwe uwagi, nierzadko wpuszczając jednym uchem, a wypuszczając drugim, kiedy już zbawienny wpływ smaczków z odpowiedniego szczebla drabiny analgetycznej relaksował ciało bokserki, doprowadzając do przyjemnego stanu otępienia przynajmniej na większość bodźców.
We wszystkim istniały jednak pewne reguły — obie o tym wiedziały. Jedna pozwalała na paplanie od rzeczy i do rzeczy, gdy druga przymykała oko na kolejne sińce. Groźby o zakończeniu współpracy dotąd pozostawały bez pokrycia; pogmatwany sposób na powiedzenie, że potrzebowały siebie nawzajem, a przynajmniej do momenty, kiedy starsza pani Adler jeszcze żyła.
Warren pociągnęła nosem, przyglądając się zwisającej szmaciance, to jest długiej szkicie górnej godnej pożałowania w obecnym stanie. Zadarła lekko głowę, aby wyłapać zaledwie końcówkę skrytego zadowolenia lekarki.
Bez niego czasem ciężko powiedzieć, czy żyję — odparła krótko, a blady uśmiech zamajaczył na jej twarzy. — Nie zapominajmy też o dbaniu o cudze upodobania. Lubię, gdy ludzie się cieszą, chociaż BDSM to nie mój klimat długofalowy. Game, set and match. Wierzyła, że tułanie się po urbanistycznych zakątkach Florydy nie jest szczytem atrakcji dla doktor Adler, ale czy na swoim nudnym do bólu dyżurze mogła nastawiać bark w tak spartańskich warunkach? Dla ambitnego lekarza to jak sprawdzian własnych umiejętności — zwłaszcza taki spoza specjalizacji. — Co mi każe zapytać — ciągnęła dalej, gdy wedle niemej instrukcji przesunęła się nieco do przodu i pochyliła — czy tym razem to będzie na trzy, czy po i... O KURW—
Bloede arse, nie mogłaś jej ostrzec? — Steven pokręcił głową, ale szybko zamknął koncert wyrzutów, gdy znów natknął się na mrożące krew w żyłach spojrzenie Adler. Nie musiała z nim rozmawiać, aby Szkot żałował prób wybronienia Logan przed sadystycznymi popędami. Z żalem, nietypowym dla mięśniaka jego pokroju, przyglądał się drżącej zawodniczce. Wbijała paznokcie we włosy, jakby miało to sprawić, że krótki, ale konkretny ból barku zniknie. — To ja... pójdę może po jej rzeczy — wyburczał, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. — Odliczę sobie procent od twojej doli, tak? Tak, jak ustaliliśmy. Wystarczy jedno potaknięcie. O, super. Cieszę się, że jesteśmy jednomyślni.
Zdradzieckie nasienie szarlatana.
Warren parsknęła głośno, przyginając ramię do siebie, a drugim podtrzymując je stabilnie. Nie obędzie się bez elewacji na ile? Tydzień? Dwa? Miesiąc? Wieczność — jakby to pewnie powiedziała doktor Adler?
Drzwi budynku zamknęły się ze skrzypnięciem. Steven zniknął z obrazka, a ona już wiedziała, że straci o wiele więcej z zakładów, aniżeli obiecywał. Z nim, jak z Adler — gruszki na wierzbie i nie będzie bolało.
Co za szajs... — Stracony procent? Pokręciła nosem i podrapała go o zdrowy bark. — Ile w ogóle jestem ci winna za paliwo? — zerknęła na lekarskie dłonie grzebiące w zestawie ostatniej pomocy. — I co to za mina? Przecież nie rozbiłam głowy tak bardzo, jak ostatnio tylko... — Skrzywiła się, walcząc z potrzebą wsadzenia palca do ucha. — Uch, piszczy mi niemiłosiernie. Nigdy tak nie było.

Jane Adler
Happiness can be found even in the darkest of times You can't see me, but I'm there - odznaka dla gracza, który okazał się nieocenioną pomocą! BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BLACK CAT - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" THE CHOSEN ONE BOGATE CV DON’T STOP ME NOW MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Trying my best WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY DUSZA TOWARZYSTWA LGBT+ URODZONY WIOSNĄ LUBIĘ ZIÓŁKO JESTEM ŚLIZGONEM WRAŻLIWIEC PRACA ZE ZWIERZĘTAMI FAN ANIME FAN HORRORÓW KOMEDIANT #TEAM_MARVEL Gram na perkusji NOTHING LASTS FOREVER FIGHT CLUB NOC W WIĘZIENIU HE WAS FIRST! GAME OVER BAD HAIR DAY DANSE MACABRE PRIDE MONTH 2020 PUSZKA ROZKŁADA SIĘ 200 LAT GOOGLE ME GHOST MOVIE DIGITAL LOVE OH NO, PERIOD DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY The Second Best I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM I NEED A DOCTOR IT WAS AN ACCIDENT! FRIENDZONE shit, where am I?
mów mi/kontakt
Hashirama
Zablokowany