Miami UniversityFontainebleau Miami Beach
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Obrazek
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
172

Post

-Mamo, poradzę sobie. To przecież nie pierwszy raz - powiedział na głos. “I nie ostatni” dodał w myślach, darując sobie jednak wypowiedzenie tych słów. Wiedział, że jego rodzicielka dostatecznie się stresowała na samą myśl, że jej najmłodszy syn po raz kolejny musiał udać się do szpitala, by poddać się chemioterapii. Czy to nie zabawne, że za każdym razem, kiedy już pojawia się nadzieja, że to wszystko, nie ma już niczego więcej, siedzący w nim Krabik, jak miał w zwyczaju nazywać nowotwór niszczący jego ciało, dawał o sobie znać. Zupełnie, jakby nie mógł znieść, że ktokolwiek miałby o nim zapomnieć.
Pożegnał się z mamą, całując ją w policzek i obiecując, że po wszystkim wezwie taksówkę. Pewnym było, że będzie chciał się przejść, ale wszystko zależało od tego, jak będzie się czuł. Niby powinien być przyzwyczajony do skutków ubocznych, ale niestety, jego ciało każdorazowo reagowało różnie. Raz były to wymioty, a raz zupełna niemożność podniesienia się z fotela. Potrzebował wtedy pomocy, którą najczęściej otrzymywał od swojego przyjaciela, który zawsze był w pogotowiu w dniu, w którym Eric udawał się do szpitala.
Uśmiechnął się i pomachał patrząc, jak odjeżdżała. Widział na jej twarzy niepewność, jak również obawę, że będzie tylko gorzej. Mogło być, tego nie wiedziało żadne z nich.
Obrócił się, kierując do tak dobrze znanego sobie szpitala. Ile dni tu spędził? Ile razy pojawiał się, mając w pielęgniarkach nowych znajomych. Był w stanie tak wiele opowiedzieć o ludziach tutaj. Mógł bez przeszkód opowiadać historie związane właśnie z nimi. Byli niemal jak rodzina. Czy powinien tak o nich myśleć?
-Cześć, Miriam. Jak się dzisiaj masz? - rzucił do swojej ulubionej pielęgniarki, kobiecie koło pięćdziesięciu lat, która była z nim niemal od samego początku przygody z rakiem. Niczym niania, tyle mógł stwierdzić.
Usiadł na plastikowym krzesełku pomiędzy jakimś starszym panem a młodym dzieciakiem, który wyglądał tak, jakby miał zaraz zemdleć. Pewnie dopiero zaczyna, nie mógł mu się dziwić reakcji.
Oparł się o chłodną ścianę, przymykając oczy. Znajomy zapach uderzył w jego nozdrza, a do głowy napłynęło tak wiele wspomnień. Ciekaw był jak dzisiaj zareaguje. Może powinien się z kimś założyć?
Wyciągnął telefon, skrobiąc wiadomość do przyjaciela.

Scott Warren
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER Sej łaaat? I killed Laura Palmer BUJAM SIĘ DO MUZYKI KLASYCZNEJ FAN ANIME lubię stroić choinkę Uwielbiam żelki Pijam gorącą czekolade Płaczę tylko w samotności Buduję swój świat z klocków LEGO
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
170

Post

#1 + Outfit

Od rana czuł się nieswojo. To dzisiaj właśnie miał rozpocząć chemioterapię na którą zgodził się ostatecznie po namowach rodziców. Sporo o niej czytał i był przerażony. Bo co jeśli to niczego nie zmieni? Albo skutki uboczne będą na tyle uporczywe, że odpuści? Niby nie bał się utraty włosów, bo to jednak nic takiego. Właściwie nie były mu do niczego potrzebne. Ale po prostu nie lubił czuć się źle, więc wymioty i nudności mogą nie być dla niego przyjemne. Ale skoro obiecał spróbować to nie mógł teraz zrezygnować.
Westchnął, kiedy mama zawiozła go do szpitala i obiecała poczekać na niego w pobliżu. Próbowała pójść z nim i trzymać go przez cały czas za rękę, ale Scott zaprotestował twierdząc, że chce to zrobić sam i nie jest już małym dzieckiem. Może parę lat wcześniej chciałby, żeby była przy nim, ale teraz chciał być po prostu sam. Widok jej smutnej twarzy pewnie doprowadziłby go do łez.
— Idź coś zjedz, dobrze? Nie czekaj w samochodzie. — poprosił kobietę, cmokając ją lekko w policzek i wyszedł z auta, zostawiając na siedzeniu pluszowego króliczka, który był jego ukochaną zabawką odkąd skończył trzy lata. Zerknął jeszcze raz za siebie, by zobaczyć jak jego matka odjeżdża i wszedł do środka. Od razu zaczepiła go pielęgniarka, która obiecała się nim opiekować od pierwszego dnia. Usiadła z nim na uboczu i wytłumaczyła wszystko krok po kroku, żeby się nie stresował i zaprowadziła do poczekalni, gdzie miał poczekać na swoja kolej.
Słowa pielęgniarki niestety mu nie pomogły, bo i tak się zestresował. Nie mógł uspokoić nogi, która zaczęła się trząść przez co w całym korytarzu dało się słyszeć tupanie jego buta. Widział niezadowolone spojrzenie starszego pana siedzącego obok, ale nie mógł nic na to poradzić. Zacisnął dłonie w pięści, spuszczając głowę. Miał nadzieję, że to szybko się skończy i będzie mógł wrócić do domu, żeby zakopać się w łóżku.
Chwilę później usiadł obok niego młody chłopak. Nie wyglądał na przerażonego jak on, więc pewnie to nie był jego pierwszy raz. Czy on też kiedyś przyjdzie tutaj z takim spokojem jakby chodziło o zwykłe przeziębienie? Ta myśl chyba przerażała go najbardziej.
W którymś momencie chciał się jedynie poprawić na krześle, ale przypadkiem potrącił łokciem chłopaka, przez co ten upuścił telefon na swoje kolana.
— Cholera, przepraszam. Nie chciałem. — powiedział, posyłając mu przepraszające spojrzenie.

Eric Morgan
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC BUDZĄ MNIE KOŚCIELNE DZWONY - MIDTOWN UCZEŃ
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
172

Post

Odkąd pamiętał jego życie kręciło się wokół domu i szpitala. To właśnie w tych miejscach przebywał najwięcej, dodatkowo poznając naprawdę wartościowe osoby. Wielu z tych, z którymi swego czasu siedział podłączony do mało przyjemnej kroplówki, odeszło, jednak Eric pamiętał niemal każdego. Gdyby ktoś zapytał go, jak wiele osób przewinęło się przez jego dość intensywne życie, wskazałby odpowiednią liczbę, podając imiona. One było ważne. Dzięki nim człowiek pamiętał i miał pewność, że osoba nie była jedynie ciałem. Była kimś więcej. Ważną postacią w życiu chłopaka, który nie mógł być pewien jutra.
Były niemniej również takie osoby, które podobnie jak on, miały szczęście i udało im się chociaż kilka lat przetrwać bez myśli, że jutrzejszy dzień będzie ostatnim. Niewielu z nich tu widywał, to znaczyło, że rak dał im ostatecznie spokój. Może dwie, trzy osoby zmagały się z powrotem demona, który pożerał ich od środka. Tworzyli pewnego rodzaju ekipę. Ale nie dzisiaj, dzisiaj Morgan był sam.
Tuż po tym, jak wyciągnął telefon, skupił się na wiadomości. Reszta przestała mieć znaczenie, ostatecznie jeszcze będzie miał okazję, by przyjrzeć się każdemu z osobna.
Uśmiechnął się lekko wpatrzony w ekran. Do czasu, aż jego telefon nie wylądował na jego kolanach. Dość niespotykane, bo chłopak miał pewny uścisk i mało kiedy rzeczy wypadały mu z rąk.
Uniósł głowę, kiedy usłyszał głos. Dostrzegł chłopaka, na którego wcześniej zwrócił uwagę, głównie dlatego, że wydawał mu się bardzo zagubiony.
-Chyba będziesz musiał mi kupić nowy. Jestem pewien, że go uszkodziłeś - powiedział poważnie, wpatrując się w jego twarz. Widząc jednak zakłopotanie i chyba pewno obawę, zaśmiał się cicho, lekko głową kręcąc. - Spokojnie, żartowałem. Nic się nie stało - uśmiechnął się do niego, by chociaż trochę dać mu do zrozumienia, że nie ma się czym przejmować. Taki upadek niespecjalnie zniszczy jego telefon.
-Pierwszy raz? - spytał. Nawet nie musiał, bo znał odpowiedź. Skoro już jednak doszło do konfrontacji, warto było zagadać chłopaka. Kto wie, może dzięki temu będzie mniej to wszystko przeżywał.

Scott Warren
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER Sej łaaat? I killed Laura Palmer BUJAM SIĘ DO MUZYKI KLASYCZNEJ FAN ANIME lubię stroić choinkę Uwielbiam żelki Pijam gorącą czekolade Płaczę tylko w samotności Buduję swój świat z klocków LEGO
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
170

Post

Czasem się zastanawiał czy to nie była jakaś kara. Niby nie przypominał sobie by zrobił coś na tyle złego w swoim życiu, żeby zasłużył na coś takiego. Zawsze był grzecznym i uczynnym dzieckiem, dobrze się uczył i nie sprawiał rodzinie przykrości. Problemów również z nim nie było, więc czemu nagle musiało go spotkać coś takiego? Przykre, że nawet nie mógł obiecać poprawy jeśli wyjdzie z tego. Musiał pogodzić się ze swoim losem nie wiedząc co go czeka, bo to raczej jego rodzice mieli nadzieję na poprawę jego stanu niż on sam. On praktycznie się poddał.
Ale w tym wieku chyba powinien mieć nadzieję, że mu się uda i spełnią się jego marzenia. Że jak dorośnie założy rodzinę, kupi dom i będzie miał dobrą pracę. Wszyscy jego znajomi rozmawiali na ten temat, a on wolał w tym czasie zaszyć się w łazience, żeby nie robić sobie nadziei, żeby w razie czego nie czuć rozczarowania jak nadejdzie ta zła nowina.
Przez moment przestał oddychać jak usłyszał, że telefon jest uszkodzony i musi mu odkupić nowy. Był zbyt zszokowany, żeby zauważyć czy telefon faktycznie się uszkodził czy chłopak jedynie żartował. To chyba nie był dobry moment na coś takiego, skoro chwilę później zaczął kalkulować ile miesięcy będzie musiał odkładać kieszonkowe by było go stać na nowy telefon. Dopiero cichy śmiech chłopaka dał mu do zrozumienia, że nie mówił poważnie. — Już się bałem… — rzucił, oddychając głęboko. Był aż tak łatwowierny czy to wszystko przez stres? Raczej stawiałby to drugie.
— To aż tak widać? — zapytał, kręcąc się lekko na krześle. Marzył o tym, by zniknąć z tego miejsca. Zapomnieć, że to wszystko się dzieje i że będzie musiał odwiedzać to miejsce przez kilka najbliższych miesięcy. A co jeśli mu się pogorszy? A co jeśli nic się nie zmieni i to wszystko pójdzie na marne? Strata cennego czasu, który mógłby poświęcić na leżenie w łóżku i użalanie się nad sobą.
— A ty? — zainteresował się. On w przeciwieństwie do Scotta nie wyglądał na przerażonego, więc na pewno przywykł do tej sytuacji.

Eric Morgan
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC BUDZĄ MNIE KOŚCIELNE DZWONY - MIDTOWN UCZEŃ
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
172

Post

Eric już dawno pogodził się z myślą, że najgorsze rzeczy przydarzają się najlepszym ludziom. Niby narcystyczne było myślenie, że był osobą nad wyraz dobrą, ale nie przypominał sobie, by kiedykolwiek w całym swoim życiu zrobił coś, za co tak bardzo zostałby pokonany. Zresztą, czy nieodpowiednie było myślenie o sobie w sposób dobry? Już dawno przekonał się, że życie było zbyt krótkie by ludzie wiecznie myśleli, że to właśnie oni zawinili. Ciągłe wypominanie sobie błędów, zwłaszcza tych urojonych, nigdy nie prowadziło do niczego dobrego i sprawiało jedynie, że ludzie się ograniczali, zapominając o podążaniu za własnymi marzeniami. Tym bardziej osobiście nie chciał dać się wciągnąć w podobną otchłań, woląc przeżyć życie tak, by niczego nie żałować. Zwłaszcza teraz, kiedy jutro faktycznie było tak niepewne.
-Spokojnie, możesz być pewien, że nie musisz sprzedawać nerki, żeby mi go odkupić. Zresztą… nawet nie jest nowy - stwierdził lekko. Jasne, każdy chciałby mieć najlepszego smartfona, ale on miał sentyment do tego. A póki działał w oczach chłopaka był wystarczający. Co prawda czasami, kiedy nudził się w szpitalu, potrafił odmówić mu posłuszeństwa, przez co nuda doskwierała mu jeszcze bardziej, ale poza tymi dniami używał go jedynie go wymiany wiadomości, czy przeprowadzenia rozmowy.
-Widać bardziej, niż byś chciał. Ale nie jesteś sam. Tamten chłopak w rogu jest nowy. Podobnie jak ta dziewczynka. Nie kojarzę ich, a jako stary wyjadacz znam niemal wszystkie twarze - powiedział, wskazując na wymienione osoby. Niemal od razu wiedział, kto był pierwszy raz. Nie musiał nawet dostrzegać stresu, jak również obawy. Po prostu nowa mordka była wystarczającym wyznacznikiem. Brzmiało trochę smutno, ale takie niestety było jego życie. Rak był jego nieodzowną częścią i chociaż nie miał zamiaru się mu podporządkowywać, tak też nie robił z tego dramatu świata. Był na to zbyt doświadczony.
-Ja? Cóż, powiedzmy, że szpital to mój drugi dom. Wiem, jak to brzmi, ale nie przeszkadza mi to. Już nie. Ostatecznie wielu tu fajnych ludzi - skomentował, uśmiechając się szeroko. Zdecydowanie nie wyglądał na kogoś, kto za dosłownie chwilę będzie rzygał do plastikowej miski.
-Początkowo będzie ci ciężko, ale wydajesz się silny, więc powinno ci się udać. Tak w ogóle, Eric jestem. Skoro spędzimy tu ze sobą trochę czasu, warto znać chociaż swoje imiona - powiedział i wyciągnął w jego kierunku dłoń. Jeśli będzie chciał, zostanie jego mentorem i być może pomoże mu przejść przez to całe piekło, którym był początek chemioterapii.

Scott Warren
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER Sej łaaat? I killed Laura Palmer BUJAM SIĘ DO MUZYKI KLASYCZNEJ FAN ANIME lubię stroić choinkę Uwielbiam żelki Pijam gorącą czekolade Płaczę tylko w samotności Buduję swój świat z klocków LEGO
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
170

Post

Może powinien przestać rozmyślać w ten sposób o swoim życiu, żeby się nie dołować? Nie powinien nastawiać się aż tak negatywnie do tego wszystkiego. Nie mógł być przecież wiecznie szczęśliwy. Coś musiało mu się kiedyś przytrafić, więc może powinien po prostu zacząć żyć jak każdy na jego miejscu? Ale czy potrafił? Jego mama na pewno by tego chciała.
— Nawet jeśli nie jest nowy trochę byłoby go szkoda. — odparł, zerkając na telefon. Wolał nie sprawiać problemów już pierwszego dnia. Jego mama na pewno nie byłaby zadowolona, gdyby usłyszała, że już narozrabiał, a jeszcze nawet nie zdążył wejść do sali gdzie mieli mu podać pierwszą chemię.
Podążył spojrzeniem za chłopakiem, który wskazywał mu nowe osoby. Rzeczywiście wyglądali na tak samo zestresowanych jak on sam. Czy tylko pierwszy raz jest taki straszny? Nie wiedział co ma robić i jak zareaguje jego ciało. Niby pielęgniarka sporo mu wytłumaczyła, ale i tak w jego przypadku wszystko może pójść inaczej. Może pierwsza chemia będzie dla niego tak strasznym przeżyciem, że całkiem zrezygnuje? Albo przyzwyczai się i będzie miał takie samo podejście jak chłopak obok niego? Przerażające.
— Naprawdę? Jak może Ci to nie przeszkadzać? Przecież… ten zapach i to wszystko. Przeraża mnie to, że będę tu częściej niż powinienem. — westchnął. Chodzenie do szpitala częściej niż raz na kilka raz było przerażające. Bał się przyzwyczaić do otaczających go tu ludzi, bał się poznać ich imiona i rozmawiać z nimi na różne tematy jakby byli dobrymi przyjaciółmi. Czy tak właśnie wyglądało życie po zdiagnozowaniu raka?
— Ja… sam nie wiem. A jeśli mi się nie uda? — zapytał, spuszczając lekko głowę. Naprawdę wydawał się silny? Sam wyobrażał sobie siebie jak przerażonego dzieciaka, który najchętniej zapadłby się pod ziemię. Czemu życie nie mogło być bezproblemowe? Bez chorób byłoby o wiele lepiej, ale chyba ktoś na górze uznał, że ludzie nie zasługują na spokojne życie i muszą cierpieć. Przykre.
— Scott. Miło mi Cię poznać. — powiedział, delikatnie ściskając dłoń chłopaka. Powinien być zadowolony, że poznał kogoś kto zna się na tym i pomoże mu zrozumieć pewne rzeczy. Pielęgniarka chociaż bardzo się starała nie przeżywała tego, więc nie miała takiej praktyki jak Eric. Miał tylko nadzieję, że im obu uda się z tego wyjść, by nie musieli się spotykać w tym okropnym miejscu. Wolał raczej spotkania w innym miejscu, żeby nie czuł się tak nieswojo jak teraz.

Eric Morgan
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC BUDZĄ MNIE KOŚCIELNE DZWONY - MIDTOWN UCZEŃ
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
172

Post

-Chyba najbardziej byłoby mi szkoda wszystkiego, co na nim mam. Wiesz, wspomnienia. Ostatecznie nie wiadomo, kiedy człowieka najdzie na przeglądanie swojej przeszłości - odpowiedział, zerkając na swojego nowego kolegę. Wydawał się być w porządku. Jasne, trochę zestresowany, ale nijak go nie winił. I tak znosił to trochę lepiej, niż wiele innych osób, które zalewały się łzami szlochając.
Eric tamtego pamiętnego dnia, kiedy po raz pierwszy szedł do szpitala, czuł się dziwnie. Nie płakał, bardziej miał wrażenie, że jest w środku pusty. Niby był dzieckiem, niby wielu rzeczy nie rozumiał, ale instynktownie wiedział, że coś było nie tak. Zresztą mina jego mamy jasno dawała do zrozumienia, że będzie ciężko. Było, nie ukrywał, ale zaszedł już tak daleko, że nie chciał się poddawać. Nie, kiedy miał wokół siebie ludzi, dla których warto było walczyć.
-Mówię, jestem tu nie pierwszy raz. Teraz to już kwestia przyzwyczajenia. Jasne, zapach mogliby zmienić, ale nie wiem czy wystarczyłoby powiesić odświeżacze - zaśmiał się, żartując. Naprawdę chciał jakoś rozładować atmosferę i pokazać, że nie będzie tak źle. Z tym, że tu można by było posądzić go o kłamstwo. Każdy reagował inaczej, ale każdy reagował koszmarnie.
-Daj spokój, nie możesz tak myśleć. Wiadomo, to trudne, ale wydajesz się być silny. Poza tym… od jak dawna wiesz? Jeśli mogę wiedzieć? - zerknął na niego, lekko szturchając go ramieniem w ramię. Był zdołowany, no tak. Typowe, bo jednak wieść o raku przerażała nawet najtwardszą osobę. Można było udawać, że się tym człowiek nie przejmował, ale to tak nie wyglądało. Wewnętrznie czuło się mieszankę mało przyjemnych emocji, z którymi człowiek musiał nauczyć się sobie radzić.
Uścisnął mu dłoń i stali się oficjalnie kolegami. Okoliczności były mało sprzyjające, ale co łączy lepiej, niż wspólne nieszczęście?
Chwilę później Eric został wywołany, by udać się za pielęgniarką do przygotowane stanowiska.
-Ej Alice, możesz posadzić go koło mnie? Jest nowy, zostanę jego mentorem - uśmiechnął się do kobiety, kiedy zajął miejsce na jednym z kilku foteli, przy których stała przygotowana kroplówka.
Kilka minut później Scott usiadł obok, jeszcze bardziej spięty, niż wcześniej.
-Dasz radę. Porzygasz się, wiadomo, ale dasz radę - uśmiechnął się, ściskając jego dłoń.

Scott Warren
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER Sej łaaat? I killed Laura Palmer BUJAM SIĘ DO MUZYKI KLASYCZNEJ FAN ANIME lubię stroić choinkę Uwielbiam żelki Pijam gorącą czekolade Płaczę tylko w samotności Buduję swój świat z klocków LEGO
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
170

Post

— No tak. Pewnie dlatego zawsze wszystko wolę skopiować, żeby niczego nie stracić. Mój telefon chyba z tysiąc razy uniknął tragicznej śmierci i wolałbym nie sprawdzać ile jeszcze żyć mu zostało. — powiedział, zerkając na swoją kieszeń w której trzymał telefon. Był trochę poobijany, ekran musiał wymienić już chyba ze trzy razy, ale cudem jeszcze nie roztrzaskał się pod kołami samochodu czy nie wpadł do wody. Raz prawie wbiegł z nim do oceanu i dosłownie krok przed zamoczeniem się po pas udało mu się zatrzymać i odrzucić telefon do kolegów, którzy mogli mu go popilnować. Trochę szkoda byłoby go teraz stracić, skoro póki co działał doskonale.
— To chyba by nie podziałało. — westchnął, uśmiechając się lekko. Zapach w szpitalu zawsze był dość specyficzny i raczej nie dałoby się go zamaskować kilkoma odświeżaczami. Ale jeśli dobrze rozumiał pewnie wkrótce do niego przywyknie i całkiem przestanie robić na nim wrażenie.
— Właściwie to od niedawna. Wciąż nie mogę w to uwierzyć i miałem nadzieję, że ktoś się pomylił, ale niestety… jak widać jestem tu i czekam na swoją kolej. — odparł, wzruszając ramionami. Nie widział powodu, żeby to przed nim ukrywać. Nie był to jakiś wstydliwy sekret, skoro oboje mieli ten sam problem. Już samo to że pojawił się w tym miejscu mogło oznaczać tylko jedno. Chyba nawet wolał to załatwić w ten sposób, niż siedzieć w tym czasie w domu. Nie chciał, żebym jego bezpieczny dom kojarzył mu się z chorobą o której najchętniej by zapomniał gdyby tylko mógł.
Uśmiechnął się do Erica, kiedy uścisnęli sobie dłonie. Zawsze miło jest poznawać nowe osoby, nawet w takich niesprzyjających warunkach i kiedy łączyło ich coś takiego. Nie wspólne zajęcia, nie wspólni znajomi, nie wspólne hobby, a rak.
Chwilę później Eric zniknął za drzwiami wezwany przez pielęgniarkę, a następnie nadeszła jego kolej. Czuł że nogi ma jak z waty, kiedy podchodził do swojego stanowiska i cieszył się, że udało mu się usiąść zanim całkiem stracił w nich czucie ze stresu. Zacisnął dłoń na podłokietniku, czując jak serce wali mu jak oszalałe. Zamiast słów pielęgniarki słyszał jedynie jakiś zniekształcony szum, ale wszystko się zmieniło kiedy poczuł ciepło dłoni Erica na swojej. Posłał mu delikatny uśmiech, dziękując mu tym samym za wsparcie.
— Marna mi pociecha. — powiedział cicho, szukając w głowie jakiegoś szczęśliwego wspomnienia, by się na nim skupić.

Eric Morgan
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC BUDZĄ MNIE KOŚCIELNE DZWONY - MIDTOWN UCZEŃ
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
172

Post

-Dysk google to użyteczna funkcja. I chociaż jest dość popularny i nie ma wielu ograniczeń, niewiele osób pamięta, by to u siebie włączyć. A gdzie, jak nie tam można bezpiecznie trzymać zdjęcia? - rzucił. Ot, luźna rozmowa na temat technologii. Eric nigdy nie unikał żadnego tematu do konwersacji i żaden nie był mu szczególnie obcy. Umiał się wbić wszędzie, a jeśli powoli zaczynał go dany temat nudzić, sprawnie go zmieniał. Wszystko po to, by rozmowa w ogóle się klepiła. - Jaka była najdziwniejsza śmierć jakiej uniknął twój telefon? - zainteresował się. Osobiście chyba tylko omal swojego nie utopił, nie spuścił z wysokości x metrów lub nie rozwalił o ścianę. Poza tym nic, co człowiek mógłby nazwać nietypowym.
-Zawsze można sobie wyobrazić, że ten zapach wcale nie jest zapachem środków dezynfekujących. Sam nie wiem… lubisz fantastykę? Sci-fi? - spytał. Zawsze istniało prawdopodobieństwo, że będą mieli jakieś wspólne zainteresowania, plus samemu Ericowi będzie łatwiej poruszać się po takich tematach, rzucając przykładami czy cytatami. Zdarzało się, nie ukrywał, niemniej i tak zależało mu, by dowiedzieć się o chłopaku czegoś więcej. Dziwnie byłoby rozmawiać jedynie o pogodzie, skoro spotkają się pewnie jeszcze kilka razy.
-Tak, nie ukrywam, początki są straszne. Ale zobaczysz, że to ogarniesz. Lekarz już dał ci rokowania? Wiem, beznadziejne tematy, ale obaj jesteśmy tu z tego samego powodu. Widzisz, ja na przykład dorobiłem się nawrotu, chociaż przez kilka lat miałem spokój - wyjawił. Mówił to takim tonem, jakby opowiadał o tym, co wczoraj miał na obiad. Po co straszyć, po co szpikować własną wypowiedź emocjami, których wcale nie chciało się czuć?
Rozłożył się wygodnie na fotelu, opierając bardziej o oparcie. Wiedział, że ułożenie ciała było ważne i każdy powinien znaleźć to najbardziej dogodne dla siebie. Poczekał, aż kobieta podepnie go do kroplówki i patrzył, jak powoli pojedyncze krople zaczynają kapać. Czyli zaczęło się na nowo.
-Zawsze jakaś. Wiesz, ja byłem sam, kiedy to wszystko się zaczęło. Ty masz mnie, więc jesteś w lepszym położeniu - wyszczerzył się do niego.
Kilkanaście minut później zaczynał odczuwać skutki wprowadzanych do jego ciała leków. Miał wrażenie, że uleciała z niego energia, czego nie chciał dać po sobie poznać. Skupił się na blednącym koledze, który z tego wszystkiego zamknął oczy. Domyślał się, co zaraz nastąpi.
-Przyda ci się - skomentował, podając mu plastikową miskę.

Scott Warren
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER Sej łaaat? I killed Laura Palmer BUJAM SIĘ DO MUZYKI KLASYCZNEJ FAN ANIME lubię stroić choinkę Uwielbiam żelki Pijam gorącą czekolade Płaczę tylko w samotności Buduję swój świat z klocków LEGO
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
170

Post

— Ludzie zastanawiają się nad tym dopiero jak już stracą swój cenny telefon i nie mają jak odzyskać danych. A ja wolę być przygotowany zawczasu. — odparł. Już wolał zapełnić dysk głupotami niż płakać, że przypadkiem stracił zdjęcia z pamiętnej wycieczki. Czasem jak już zdarzyło mu się podłączyć telefon z komputerem to zgrywał swoje zdjęcia i filmy jako dodatkowe zabezpieczenie bo był zdania, że lepiej mieć coś w dwóch miejscach niż w żadnym. I póki co chyba to działało, bo nie stracił niczego na czym mu zależało. — Hmmm… chyba raz czaiła się na niego jakaś mewa, która liczyła na coś do jedzenia. Ostatecznie ukradła puste opakowanie po frytkach, ale było blisko. — powiedział, przypominając sobie tamten moment. Od tamtego dnia nie lubił tych cholernych ptaków.
— Próbujesz mi wmówić, że to jakieś szalone laboratorium gdzie badają kosmitów czy coś w tym rodzaju? — zapytał, zerkając na Erica i lekko się uśmiechając. W sumie jakby się zastanowić to ta sugestia mogłaby pomóc, ale jednak kosmici i tak wydawali mu się trochę przerażający. Niby był ciekaw czy istnieją i co robią, ale obawiał się tego czego mogą chcieć od ludzi i ich planety.
— Dość dobre jeśli wszystko pójdzie tak jak przewidywał, ale ja i tak trochę się boję, że jednak nic z tego nie wyjdzie. — powiedział, wzdychając. Czy powinno być inaczej? Czy powinien mieć nadzieję, że wyzdrowieje i opowiadać Ericowi co zrobi jak zakończy leczenie? Jego matka na pewno nie chciałaby o tym słyszeć. Już zdążyła przepłakać wiele nocy, ale nawet po tym jak zgodził się na leczenie widział smutek w jej oczach i obawę, że któregoś dnia straci swoje jedyne dziecko.
Starał się nie patrzeć kiedy pielęgniarka podłączała go do kroplówki. Istniała szansa, że go zemdli jak niektórych ludzi na widok krwi. I tak bez tego czuł to nieprzyjemne uczucie w żołądku i chociaż nie jadł zbyt wiele tego dnia z nerwów to i tak pewnie zacznie wymiotować tak jak mówił Eric.
— To miłe, że to dla mnie robisz. — powiedział, starając się oddychać głęboko. Nie pomogło to jednak i poczuł napływający ślinotok co mogło oznaczać tylko jedno. Całe szczęście, że dostał miskę, bo chwilę później zaczął wymiotować . Kiedy jego żołądek został opróżniony, pielęgniarka zabrała mu miskę i podała mu chusteczki, żeby mógł wytrzeć twarz. — Nienawidzę tego. — jęknął, opadając bezwładnie na fotel.

Eric Morgan
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC BUDZĄ MNIE KOŚCIELNE DZWONY - MIDTOWN UCZEŃ
mów mi/kontakt
Kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
18
172

Post

-Zaraz, zaraz, chcesz powiedzieć, że twój telefon był narażony na atak jakiejś powalnej mewy? - zerknął na niego szczerze rozbawiony. Dobra, pod każdym względem Scott przebił wszystko, o czym mógłby opowiedzieć Eric. Nigdy nawet przez myśl by mu nie przeszło, by brać pod uwagę, że nagle zgłodniałe ptaszysko czyha na telefon, chcąc go zjeść. Teraz zastanawiało go, czy w ogóle te wygłodniałe bestie zorientowałyby się, że to, co właśnie żrą, nie jest niczym do końca jadalnym.
-Poniekąd badają kosmitów, zależy jak spojrzysz na ludzi. Ale bardziej chodziło mi o sam zapach, że kto wie, może właśnie tutaj trwają jakieś prace nad najlepszymi eliksirami. Nie wiem, nieśmiertelności, zdrowia, czy jaki tam masz w głowie - odpowiedział. Lubił swoją wyobraźnię i dość często pomagała mu, kiedy zaczynał mieć chwile zwątpienia. Bo chociaż wyznawał zasadę, że optymizm jest znacznie lepszy, tak był tylko człowiekiem i miał tym samym prawo do gorszych dni. A te niestety pojawiały się częściej, niż by tego chciał.
-Czyli nie masz się o co martwić. Pomyśl o tym jak o przygodzie. Plus hej, będziesz miał o czym opowiadać w szkole czy na studiach. Ludzie lubią tego typu historie, więc staniesz się popularny - powiedział lekkim tonem, ponownie go szturchając. Tak, zdecydowanie go polubił. Przynajmniej nie starał się zgrywać nie wiadomo kogo, plus dał się wciągnąć w rozmowę, a to zawsze dobrze rokowało. - Nie zakładaj, że nie wyjdzie. Zobaczysz, po wszystkim będziesz sobie pluł w brodę, że w ogóle tak założyłeś - uśmiechnął się szeroko. Nie widział innego wyjścia. Wszak Scott był zdecydowanie zbyt młody, by nie wiadomo jak długo męczyć się z tym dziadostwem. Dodatkowo skoro lekarz póki co nie informował go o pogarszającym się stanie zdrowia, wszystko wskazywało na to, że jego organizm walczył odpowiednio mocno.
-Posiadanie wsparcia to fajne uczucie. Dodatkowo siedzimy w tym razem. No i po raz pierwszy mogę się poczuć bardziej doświadczony - rzucił, obracając głowę w jego stronę. Spoczywała na zagłówku, wolał nie ryzykować jej unoszenia, by nie prowokować wymiotów. Już i tak kręciło go w żołądku.
-Znienawidzisz jeszcze bardziej. Dla mnie najgorszy jest czas tuż po. Nic mi się nie chce i czuję się wyjątkowo zmęczony. Wierzę, że to dziadostwo pomaga, ale byłoby zdecydowanie przyjemniejsze, gdyby nie miało skutków ubocznych - westchnął i sam przymknął oczy. Nie był pewien, jak długo będzie musiał walczyć, by i samemu nie pozbyć się tego, co jeszcze zalegało w jego żołądku.
-Co właściwie zostało u ciebie zainfekowane? - uchylił powieki, chcąc podtrzymać rozmowę.

Scott Warren
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER Sej łaaat? I killed Laura Palmer BUJAM SIĘ DO MUZYKI KLASYCZNEJ FAN ANIME lubię stroić choinkę Uwielbiam żelki Pijam gorącą czekolade Płaczę tylko w samotności Buduję swój świat z klocków LEGO
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
ODPOWIEDZ