Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Kucharz, miłośnik piękna, poszukiwacz nadziei.
22
174

Post

Pobudka o szóstej, próby zwleczenia się z łóżka i dotarcia do apartamentu tak by po drodze nie zabić się o własne nogi! Wchodząc do kuchni dosłownie zasypiał na stojąco, a przecież czekał go pracowity dzień! Gosposia widząc w jakim stanie znajduje się młody kucharz, podniosła mu ciśnienie jednym prostym zdaniem. Jeśli nie weźmiesz się w garść to cie zwolnią i nigdzie nie znajdziesz więcej roboty! Jak za dotknięciem magicznej różdżki Yael rozbudził się! Ubrany był w białą koszulę i ciemne eleganckie spodnie. Miał prezentować się godnie podając paniczowi posiłki. Jednak w kuchni biel mogła być bardzo szybko "ozdobiona czymś", więc za radą gosposi, na czas gotowania zdjął koszulę i narzucił na siebie zwykły podkoszulek, a na niego następnie fartuch.
Gosposia poradziła mu zrobić coś na słodko dla Ichigo, więc postawił na sałatkę owocową, ala budyń z tapioki na bazie mleka kokosowego i domowe francuskie rogaliki. Miał sporo czasu by z tym wszystkim się uporać. Panicz wstawał dość późno, więc mógł na spokojnie do tej 9 wszystko przygotować. Do tego pewnie jakiś sok świeżo wyciśnięty. Jeśli panicz zażyczy sobie herbaty to mu przygotuje już wtedy. Nie był nawet pewien czy Ichigo cokolwiek z tego zje. Wiedział, że chłopak ma problemy z jedzeniem. Być może wypije jedynie sok! Choć w sumie dobre będzie i to!
Zajęty przygotowaniem śniadania dla panicza nie zauważył nawet jak do kuchni weszła mama Ichigo i poprosiła go do siebie na rozmowę. Nie wiedząc czego może się spodziewać, lekko zszokowany, poprosił jedynie gosposię, by przypilnowała tapioki i rogalików. Posłusznie udał się za pracodawczynią i odbył jedną z najdziwniejszych rozmów w swoim życiu. Jego przyjaciel poinformował pracodawców, że Yael nie jest heteroseksualny, a sama ta wiadomość wzbudziła ogrom niepokoju w rodzicach Ichigo. Podczas rozmowy z kobietą kucharz dostał jasne wytyczne czego od niego oczekują, ale też ostrzeżenie co może się stać jeśli zacznie podrywać ich synka. Oni wiedzą, że każdy w jego sytuacji chciałby poderwać bogatego przystojnego młodego mężczyznę. Rozumieją, że dla pieniędzy robi się też gorsze rzeczy... ale jeśli choć zacznie flirtować to zostanie zwolniony! Wszelakie formy podrywu spotkają się z karą. Jeśli jednak jakimś cudem doszło do romansu to niech nie liczy na złamany grosz! Może co jedynie zacząć zbierać na adwokata, bo może zostać oskarżony o molestowanie seksualne. Te i parę innych "ciepłych" słów rozbudziło zupełnie już Yaela. No kawa tego dnia nie była mu już zupełnie potrzebna! W tej przyjaznej i pełnej zrozumienia atmosferze wrócił do kuchni i ku zaskoczeniu gosposi zrobił się dziwnie milczący i zamyślony. Miał ogromną ochotę wyjść z tego apartamentu i więcej tam nie wracać! Jednak nie mógł tego zrobić. Takie pieniądze piechotą nie chodzą, stabilna praca też! Potrzebował czegoś co zapewni mu pewną kasę na dłużej. Tak by mógł opłacić sobie jakiś dobry kurs kucharski i mieć większą szansę na pozycję szefa kuchni w jakiejś dobrej restauracji! Wtedy by mógł rzucić w cholerę to prywatne kucharzenie! Ale do tego jeszcze było tak cholernie daleko... O wiele bliżej było śniadanie dla panicza! O równej dziewiątek poukładał na tacy składniki śniadania dla panicza. Przepuścił gosposię, która niosła ostatnie rzeczy dla państwa na śniadanie, a on sam miał najpierw zanieść śniadanie do pokoju panicza. Jeśli zechce zjeść z rodzicami to zaniesie mu wszystko do jadalni. Potem miał szybko wrócić do gosposi, tak by pomóc jej.
Postawił na krótką chwilę tacę z jedzeniem na podłodze, tak by móc swobodnie zapukać do pokoju panicza, a kiedy usłyszał pozwolenie na wejście otworzył drzwi i wolno wszedł z tacą z jedzeniem. Uśmiech Yael! Nie płacą Ci za grobową minę! Pomyśl o czymś cudownym! Najszczęśliwszy moment w twoim życiu! I jest! Mamy to! Promienny uśmiech dla panicza Ichigo i ciepły ton głosu, którym przywitał swego młodego pracodawcę.
-Dzień dobry panie Ichigo! Mamy cudowny dzień! Prawda? Pana mama zgodziła się zatrudnić mnie na stałe i pomyślałem, że to dobry powód na świętowanie! Zrobiłem panu sałatkę owocową, a do tego deser z tapioki na mleku kokosowym, osłodziłem też sokiem z ananasa, kawałki kokosa i ananasa są na wierzchu, a tu sok z jabłek i truskawek! - położył tacę ta stoliku w pokoju chłopaka, a potem podszedł do okien i rozsunął zasłony. Potem pewnie wywietrzy mu w pokoju i może posprząta jak pan Ichigo wyjdzie na swe zajęcia. O ile takowe ma. Niby był tylko kucharzem, ale gosposia już zapowiedziała mu, że nie będzie się lenił aż tak! Młody jest! Może też pomagać w sprzątaniu! Toż przecież nie problem. Prawda Yael? Wcale... prawie...
-Ja doskonale rozumiem, że pana żołądek jest skurczony przez małe porcje jedzenia. Dlatego proszę zjeść choć łyżeczkę! Odrobinkę. Jeśli ma pan ochotę to mogę zanieść jedzenie na taras. A może wypije pan odrobinę koktajlu? Mogę przygotować. Ma pan ochotę na herbatę? Może kawę?Taką na mleku kokosowym? Co tylko pan chce. Proszę pomyśleć! Bardzo proszę. - nie patrzył na chłopaka. Wpatrywał się w świat za oknem. Nie chciał krępować spojrzeniem swego pracodawcy. Doskonale znał swoją pozycję i to jak mało jest wart w porównaniu z swoimi pracodawcami. Nie był zakompleksiony pod każdym względem, ale niestety świadomość, że jest tylko gówniarzem z patoli, którego nie stać na kurs, a co dopiero studia, sprawiała, że czuł się kimś gorszym. Miał wrażenie, że Ichigo też go tak postrzega. Ot brzydki, niski kucharzyna, który za dużo mówi. Choć tym słowotokiem zasłaniał też w tym momencie swoją niepewność.
Obrazek
mów mi/kontakt
Blue Cat#3033
a
Awatar użytkownika
Syn bogaczy, próbujących mu znaleźć żonę, lecz nie mają pojęcia o tym, iż ich pociecha woli chłopców... i on dosłownie krzyczy z rozpaczy w środku, ale musi to dzielnie znosić. Sam nie wie, że tak naprawdę są tolerancyjni i chcą, by był szczęśliwy, nieważne z kim. Ale on sobie ubzdurał, że gdyby dowiedzieli się o tym... wydziedziczyliby go. Wpędził się przez to w anoreksję, nie chce jeść, trzeba mu niekiedy siłą wciskać, by cokolwiek zjadł...
21
174

Post

#1 + Taka piżamka, tylko bez tych butów!

Od tej całej jakże dennej imprezy, Ichigo chodził bardziej zamyślony niż zwykle. Dobra, może nie takiej beznadziejnej jak się początkowo zapowiadała. Chyba już znał powód swego rozkojarzenia... nie potrafił wywalić z głowy obrazu nadzwyczaj pięknego chłopaka, którego rodzice przyprowadzili na któreś już z rzędu przyjęcie. Ironią losu jest to, że od dawna próbują mu wcisnąć rozmaite panie na żonę, kiedy on... po prostu wolałby przedstawiciela tej samej płci. To nie tak, że żadna kandydatka nie mogłaby spełnić jego oczekiwań. Większość była inteligentna, piękna, zgrabna... wydawały się być też sympatyczne. Jednak kobiety nijak go nie kręciły i nic nie mógł na to poradzić. Obserwując zachowanie matki i ojca, a także podejście do tego wszystkiego... strach go oblatywał przed wyznaniem im, iż jest gejem. Zwłaszcza że tym co nieustannie czynią bynajmniej mu tego nie ułatwiają. Od jakiegoś czasu odczuwał cholerną presję, staczał się coraz bardziej na dno mając tego serdecznie dosyć. Jak tak dalej pójdzie, równie dobrze niebawem depresja go dorwie w swe sidła i nic nie będzie w stanie mu pomóc... Nic dziwnego, że stracił apetyt i przestał praktycznie w ogóle cokolwiek jeść. To co się działo go przerastało; nie dawał sobie już rady. Rozumiał, iż rodzina chciała dla niego jak najlepiej, ale im to totalnie nie wychodziło. Był przekonany, że ani go nie zaakceptują, ani nie zrozumieją jego prawdziwych potrzeb jak już poznają prawdę. Dlatego milczał, starając się robić dobrą minę do złej gry. Niestety nie da się tak trwać w nieskończoność... sił zaczynało mu braknąć. Ale był ten jeden pozytyw. Nowy kucharz, którego specjalnie zatrudnili miał tylko dla niego gotować. Właśnie ten przystojniak o miętowych włosach, który wpadł mu w oko od razu odkąd go tylko zobaczył. Ta informacja jako jedyna go niesamowicie ucieszyła. Odrobinę... odżył, choć też nie było po nim widać jak na razie spektakularnych zmian. Trudno żeby było.
Standardowo udał, że zjadł kolację i popędził do swojego pokoju, w którym zamknął się jak zawsze, lecz tym razem... z bijącym szybciej sercem, czując jednocześnie motylki w brzuchu. Chciał się wyspać, w końcu... wiedział, że chłopak przyjdzie do niego niemal z rana. A on nienawidził wczesnych pór, niemniej... dla niego był zdolny do poświęceń! Z tego też powodu szybko się umył i położył natychmiast do łóżka. Problem tkwił w tym, że... nie mógł kompletnie zasnąć. Jak na złość! Pewnie to przez ciągłe siedzenie nocą. Chociaż nie, w tym wypadku... dochodziła ekscytacja, że znów GO zobaczy. Tak, to zdecydowanie było to... Och, gdyby wiedział, co nagadała mu matka, opierdoliłby ją równo! O ile udałoby mu się w sobie zebrać dostateczną ilość odwagi, by się tego podjąć... Jak się dowie, że groziła temu słodziakowi, normalnie ją rozniesie. Kiedyś... Kolejna rzecz, która zapewne da mu siarczystego kopa w dupę i upewni w przekonaniu, że nie powinien zdradzać im swojej orientacji... przecież oni go stąd wywalą na zbity pysk! Z drugiej strony... czemu on się tym tak przejmuje? Jeśli tylko spróbują zwolnić Yaela... właściwie to sam się stąd wyprowadzi, nie mając nic do stracenia. Oni mu bardziej szkodzą niż pomagają. A on tego na dłuższą metę nie udźwignie. Trudno, najwyżej wkurwi się i stąd zniknie, ostatecznie lądując pod mostem i szwendając się bez celu przed siebie. Wszędzie lepiej, niż u tak nietolerancyjnych ludzi...
Nie orientując się w którym momencie odpłynął, otulony ciepłem pościeli, wreszcie opadł rozmarzoną głową na poduszkę... ach, miał taki przecudowny sen! Akcja się dopiero rozkręcała i nie było mu dane poznać dalszego przebiegu zdarzeń, bowiem obraz prysnął niczym bańka mydlana, a świadomość wróciła do okrutnej rzeczywistości. Donośne pukanie do drzwi było tego sprawką. Co za tym idzie w dalszym ciągu był w piżamie. Niechętnie przetarł zaspane oczy i półprzytomnym głosem pozwolił temu komuś wejść do środka, licząc szczerze na to, że to osoba, na którą z taką niecierpliwością oczekiwał. Usłyszawszy ten głęboki, ochrypły i ciepły tembr, normalnie wryło go w łóżko, na którym leżał... mógłby go słuchać godzinami! Dosłownie rozpływał się. Przekręcił głowę w jego kierunku taksując go ciekawskim spojrzeniem od góry do dołu. Prezentował się równie apetycznie! Mimowolnie przygryzł dolną wargę, nie mogąc się na niego napatrzeć. Dzisiaj nie musiał nic szczególnego robić, akurat nie miał zajęć. Zamierzał to jakoś wykorzystać, by pobyć z tym atrakcyjnym młodym mężczyzną jak najdłużej!
Dzień dobry! Owszem, mamy... świętować również jest co! Ojej... same dobre rzeczy, które kiedyś uwielbiałem... ale nie jestem pewien czy to wszystko zjem... — wetchnął smutno po dowiedzeniu się, co mu konkretnie przyniósł na śniadanie. Prawda jest taka, że ledwo cokolwiek w siebie wciskał i jeśli tyle naraz by spałaszował, mógłby to chwilę później zwrócić. Nie chciałby mu zrobić przykrości... toteż zrobi co w swej mocy, by chociaż kawałek wziąć do ust! — Dla ciebie spróbuję... jeśli mi nie wyjdzie, proszę, nie gniewaj się... chcę byś wiedział, że doceniam twoje starania. — dodał gorzko, drapiąc się nerwowo po karku. Nie odrywał od niego tych swoich ciemnych tęczówek. Posłał mu delikatny, acz wdzięczny, choć słaby uśmiech. Oczy rudzielca powędrowały na kładzioną przez niego tacę tuż obok na stoliku. Sięgnął po łyżeczkę i zatopił ją w deserze, nabierając na niej możliwie jak najmniejszą porcję. — Nie, nie trzeba, może zostać tutaj. Dobrze... jeśli to nie problem, poproszę o kawę na mleku kokosowym. Czuję się nadal taaki senny. Przyda się kofeina. — kontynuował lekko ziewając, starając się przy tym zachować jak najmilszy ton. Czuł jak całe jego ciało drży ze zdenerwowania. Mógłby przysiąc, że... coś go gnębi. Dodatkowo... smutno mu było, że miętusek nie chciał nawet na niego spojrzeć, podczas gdy on podziwiał go z jawnym zaintrygowaniem. Należąc do dość wrażliwych osób o wielkim sercu... dostrzegał takie drobnostki i pomimo tego, że Yael próbował zachować pewność siebie... wyłapał w nim dozę smutku, wyraźnie widząc, że uśmiechał się trochę na siłę, jakby usiłował coś desperacko ukryć. Skąd on to znał, sam ostatnio tak robił... z tego względu nic nie mogło mu umknąć. Ichigo miał to do siebie... iż bardziej martwił się o innych niż o siebie samego. Nie lubił zwalać swych problemów na kogokolwiek. Musiał cokolwiek z niego wyciągnąć. Łyżka z nałożoną białą masą i kawałkiem owoców na wierzchu niemożebnie go kusiła... lecz blokada była silniejsza, opierał się. W sumie to też była jakaś strategia... jeśli niczego się nie dowie, powie mu, że weźmie gryza jak z nim porozmawia! Rzecz jasna nie chciał go szantażować w żaden sposób, więc postara się do tego podejść tak, by nie poczuł się atakowany...
Hej... czy coś się stało? Wyglądasz na przygaszonego... błagam, powiedz mi co cię męczy i nie próbuj zaprzeczać. — odchrząknął, czując jak go w żołądku ściska odkąd zarejestrował, że Yael ewidentnie jest nie w sosie. Dźwignął się na łokciach do pozycji siedzącej, opierając wygodniej plecy o poduszkę. Nie chciało mu się wstawać, ale jeśli mógłby go jakoś pocieszyć... chętnie do niego podejdzie. Jednakże... wolał chwilowo nie wykonywać zbyt pochopnych ruchów, coby go przypadkiem nie spłoszyć.

Obrazek
Yael Doyle
BOGATE CV WHEN WE WERE YOUNG LGBT+ CHUDERLAK NIEJADEK
mów mi/kontakt
lil_meow_meow.
a
Awatar użytkownika
Kucharz, miłośnik piękna, poszukiwacz nadziei.
22
174

Post

Ichigo Kang

Smutek pana Ichigo martwiła kucharza... nie tylko dlatego, że nie życzył mu niczego złego, a wręcz przeciwnie! Jego smutek i niezadowolenie z pracy swego "sługi" mogło się odbić na pracy samego Yaela. W każdej chwili mama mężczyzny mogła przecież uznać, że trzeba zmienić kucharza! Jaki problem znaleźć kogoś innego? Lepszego? Odpowiedniejszego? Ot tak i po pracy i kasie! Pewnie z tego też powodu nadal uparcie trzymał się dorywczej fuchy w jednej restauracji z "wyższej półki"! Dobrze czasami tam wpadać i pomagać, nawet jeśli oznacza to zerwanie nocki, czy brak wolnego dnia w tygodniu. Jeśli pani Kang uzna nagle, że chce zwolnić swego młodego kucharza to nie zostanie tak zupełnie na lodzie! Może nawet uda się ubłagać tamtejszego szefa o więcej godzin? Jakoś to przeżyje. Nie raz przecież musiał radzić sobie z gorszymi sytuacjami. Co jednak nie zmieniało faktu, że sam smutek chłopaka zaniepokoił go i trzeba było interweniować!
-Hmmm proszę się nie martwić! To mój błąd. Proszę się nie obwiniać! Nie pomyślałem... bardzo przepraszam! Ale ja to naprawię! Tu trzeba miniaturowe porcje jak amuse-bouche! - uśmiechnął się szeroko do chłopaka mając nadzieję, że ukryje tym niepokój, który pojawił się w jego sercu. Stanie na rzęsach by nie stracić tej pracy. Zbyt dobrze płatna, by ot tak to chciał zepsuć błędami, których przecież mógł spokojnie nie popełniać. Wielkość dania! Debilu! Zrobiłeś za duże! Na obiad trzeba będzie postawić na porcje restauracyjne degustacyjne! Takie coś co nie przerazi, a jednocześnie jak zje połowę to będzie miał wrażenie, że zjadł pół dania... mniejsza, że to danie będzie maleńkie! To działa też na psychikę. Coś zjadł, jest coraz lepiej... a pozytywne myślenie to przecież podstawa w leczeniu wielu rzeczy! Najważniejsze to podbudować psychikę, a żołądek... on musi małymi kroczkami dostosować się do większych, normalnych już porcji!
-Ależ ja się nie będę gniewał proszę pana! Ja się cieszę, że chce pan spróbować! Dziękuję bardzo za to! - samo, że chce to już idzie na plus! Nie tylko ze względu na pracę kucharza, ale też na psychikę samego Ichigo. Aż takim egoistą Yael nie był. Nie myślał tylko o sobie i o tym, że musi mieć dobrze płatną pracę. Chciał też by pan Ichigo dochodził do siebie... podobnie jak jego rodzice, gosposia i pewnie cała reszta rodziny! To było takie kochane jak o niego dbali! Takie ciepło i troska. Cudowny dom, nawet tylko ze względu na to, że czuć było miłość pomiędzy członkami rodziny. Przynajmniej Yael chciał to widzieć. Może coś idealizował? Może dodawał coś czego nie było? Lub było, ale nie w takiej ilości jak to chciał widzieć młody kucharz? Nie ważne zresztą, jego wiara przekładała się na jego sposób mówienia na swych pracodawców, a to było akurat dobre dla niego! Nie palnie niczego głupiego przy gosposi!
-Dobrze! To pójdę przygotować dla pana kawę! - uśmiechnął się ponownie do chłopaka i miał już wychodzić z pokoju, ale zatrzymało go pytanie mężczyzny. To było miłe... choć to pewnie pytanie z tych grzecznościowych! Wypada je zadać lub Ichigo był empatyczną istotą i nie chciał traktować pracowników z góry! To też miłe z jego strony, ale sam Yael nie lubił się komuś zwierzać. Nie chciał nikogo obarczać swoimi problemami. Więc zamiast odpowiedzieć jak było zgodnie z prawdą, podszedł do drzwi, a wychodząc z pokoju rzucił już bez uśmiechu, smutnym głosem, który był o wiele naturalniejszy niż poprzedni ton.
-Martwię się o pana, nie chce by się pan zagłodził. - co w sumie nie było kłamstwem! Nikomu nie życzył źle, a szczególnie nikomu nie życzył śmierci. Starał się rozumieć Ichigo i nie osądzać go, nie patrzeć na niego krytycznie. Po prostu się martwił, szczególnie po tym co słyszał od jego mamy, taty czy gosposi... w sumie od swego przyjaciela też! Nic z tego nie było ani miłe, ani przyjemne. Wręcz przeciwnie. Wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi z postanowieniem, że jak wróci tam z kawą już nie będzie chodzącym ponurakiem. Chłopakowi przyda się coś optymistycznego i wesołego!
Obrazek
mów mi/kontakt
Blue Cat#3033
a
Awatar użytkownika
Syn bogaczy, próbujących mu znaleźć żonę, lecz nie mają pojęcia o tym, iż ich pociecha woli chłopców... i on dosłownie krzyczy z rozpaczy w środku, ale musi to dzielnie znosić. Sam nie wie, że tak naprawdę są tolerancyjni i chcą, by był szczęśliwy, nieważne z kim. Ale on sobie ubzdurał, że gdyby dowiedzieli się o tym... wydziedziczyliby go. Wpędził się przez to w anoreksję, nie chce jeść, trzeba mu niekiedy siłą wciskać, by cokolwiek zjadł...
21
174

Post

Najwyraźniej obaj zmartwili się smutkiem tego drugiego. Patrząc bacznie na Yaela ciężko mu było wyzbyć się przygnębienia, które go ogarnęło odkąd Ichigo zorientował się, że coś go gryzie. W jego odczuciu miętusek nie prezentował się zbyt wesoło, wręcz mógłby rzec, iż jest markotny, osowiały. Wyraźnie usiłował zamaskować niechciane emocje, byle rudzielec nie dociekał i nie zaczął go zasypywać zbędnymi pytaniami. Jednak wiedząc samemu jak to jest... nie zaskoczyłoby go, gdyby chłopak wciąż utrzymywał, że to nic takiego i starałby się go przekonać, by się tym w ogóle nawet nie przejmował. Jakby sam tego nie robił przy rodzicach... ach to było takie skomplikowane!
Jeszcze go rozgryzie, tak łatwo nie odpuści. Natomiast sam Kang... był w takim mizernym stanie absolutnie nie z powodu nowego młodego kucharza. Przecież właśnie jego obecność mu pomagała! Lepiej czuł się przy nim niż przy matce i ojcu, taka była prawda... Nie chciałby, aby Yael miał jakiekolwiek problemy. W razie jakby jego rodzice mieli do Doyle’a jakieś obiekcje, przemówi im do rozsądku, że to on może być jego antidotum na wszelkie troski. Od momentu kiedy go po raz pierwszy zobaczył... w życiu nie zażyczyłby sobie nikogo innego do tej roli. Miał ochotę wyżalić się mu z tego co w nim siedziało i czemu chodzi ostatnio taki skwaszony, ale nie uśmiechało mu się z miejsca zwalać na jego barki dodatkowo swych problemów. Aczkolwiek... jeśli lepiej się poznają, z pewnością łatwiej będzie mu się przed nim otworzyć i wtedy się z niego samoistnie już wyleje.
Nie szkodzi. Proszę, nie obarczaj się tym... skąd mogłeś wiedzieć? Najwyżej będę to jadł partiami przez kilka dni. Nie chcę, żeby twoja ciężka praca poszła na marne... — jego ton był kojący, a zarazem uspokajający. Niech się tak biedny nie gorączkuje! Odpowiedział szczerze samoistnie się do niego uśmiechając, gdyż ten go zaraził tym swoim pięknym gummy smile jakim go obdarzył. Boże nigdy u nikogo nie uświadczył tak nietuzinkowego uśmiechu... dodawał mu jedynie uroku! Mimo takich czarujących widoków nie tracił czujności. Nadal twierdził, iż coś przed nim ukrywa, tylko nie chce o tym powiedzieć. W jego oczach nie popełnił jakiegoś wielce strasznego błędu, by miał być to koniec świata. Naskarżenie o taką pierdołę matce lub ojcu było ostatnią rzeczą jakiej by się podjął. Yael może być zatem spokojny o swoje stanowisko! Nikt nikogo stąd nie wyrzuci. Już on tego dopilnuje. — Twoja radość jest dla mnie wystarczająca. Wierzę, że będzie przepyszne. Nie ma za co! — przy tym słodziaku nietrudno było o utrzymanie pozytywniejszego wyrazu twarzy niezależnie od tego, jakie w rzeczywistości emocje się w nim aktualnie tliły. Był już całkiem blisko spróbowania chociaż maleńkiego kawałka z talerza... ale podczas wsłuchiwania się w wypowiedzi nadzwyczaj atrakcyjnego towarzysza totalnie o tym zapomniał. Uzmysłowił sobie dopiero po paru minutach, iż dzierży między swymi odrobinę drżącymi palcami łyżkę z ociupiną deseru i zamiast go skosztować, jego ręka zawisła w powietrzu. Tak dobrze mu się z nim rozmawiało... był zahipnotyzowany jego mrukliwym, głębokim głosem, który mocno na niego działał, jakoś tak... go wyciszał, wywoływał gęsią skórkę wzdłuż całego wychudzonego ciała.
Och, gdyby Yael dowiedział się jak to w istocie wygląda... nie mówiłby w takich superlatywach o pozostałych Kangach. To właśnie tak przygniotło Ichigo... niezrozumienie jego potrzeb i jego zdaniem z całkowitą pewnością nie zaakceptowaliby go takim jakim jest, zwłaszcza orientacji. Też mi troska... phi! — Poczekam cierpliwie na twój powrót. — puścił do niego perskie oczko, utrzymując jak największy uśmiech się dało na swych ustach. Mimo że ta znajomość dopiero kiełkowała, stopniowo zaczynało być mu jakoś lżej, lepiej. Sam nie potrafił jednoznacznie określić dlaczego tak się działo. Póki co nie wnikał w to... napawał się tym jakże przyjemnym uczuciem jak najdłużej, byle ono nagle nie wyparowało. Właściwie... wcale nie chciał, aby wychodził z tego pokoju. Nieważne, że na krótko. Pragnął go zatrzymać, a to pytanie machinalnie mu się nasunęło na myśl. Poza tym jeśli okaże się, że jego przypuszczenia są słuszne... pocieszy go najlepiej jak może! Bezsprzecznie należy do empatycznych jednostek i nigdy nie robi czegoś, bo tak wypada.
Obiecuję ci mój drogi... nie zagłodzę się... W porządku, niech ci będzie. Teraz wezmę kęsa twojego specjału. — w dalszym ciągu czuł, że to jakaś wymówka, lecz brzmiało to dostatecznie autentycznie, by zmiękł. W celu potwierdzenia swych słów, przytknął łyżkę do warg wsuwając ją delikatnie do buzi. Ostrożnie ściągnął z niej galaretowatą konsystencję prosto na język i począł powoli przeżuwać niewielkie kawałki owoców i jasne perełki tapioki. Po chwili wyciągnął z powrotem metalowy przedmiot i odłożył na wcześniejsze miejsce. — To jest... wyśmienite! Dziękuję... Jak wrócisz postaram się zjeść więcej. Jeśli opowiesz mi coś o sobie. — dorzucił zanim Yael zniknął za drzwiami. Miał nadzieję, że do niego dotarło i usłyszał... Zmienił lekko taktykę, skoro chłopak ewidentnie nie chciał poruszać tematów odnośnie swej melancholijności. Może w ten sposób uda mu się do czegoś konkretnego dojść...?
Westchnął ciężko pod nosem jak już został sam. Odrzucił energicznie kołdrę w bok, po czym wysunął się z ciepłej pościeli. Stopy dotknęły miękkiej powierzchni puchatego dywanu. Znów ziewnął, tym razem nieco głośniej. Następnie leniwie się przeciągnął. Zszedł z łóżka i podreptał do okna, przy którym do niedawna stał ten nieziemsko przystojny chłopak... Oparł kościsty tyłek o blat stołu wyglądając przez szybę. Ułożył wygodnie drobne dłonie na swych kolanach. W oczekiwaniu na powrót Yael’a przez chwilę obserwował scenerię za oknem, popadając w dość głębokie zamyślenie.

Yael Doyle
BOGATE CV WHEN WE WERE YOUNG LGBT+ CHUDERLAK NIEJADEK
mów mi/kontakt
lil_meow_meow.
a
Awatar użytkownika
Kucharz, miłośnik piękna, poszukiwacz nadziei.
22
174

Post

Ichigo Kang

Partiami przez kilka dni?! Czy jego bogowie opuścili?! Toż nie po to ma kucharza, by jeść coś z przed paru dni! To zresztą porcja na jeden posiłek, a nie na parę dni! O wiele za mało kalorii nawet dla dziecka! Chyba, że żartował... to ok! W sumie nie był jeszcze pewien kiedy młody mężczyzna mówi poważnie, a kiedy tylko droczy się ze swoim pracownikiem. Trzeba się będzie tego szybko nauczyć, by potem nie było nieporozumień! Póki co wolał jednak nie odpowiadać na te słowa Ichigo! Nie chciał wprowadzać niekomfortowej atmosfery, jeśli źle zinterpretował słowa mężczyzny. Lepiej czasami zachować ciszę... podobno to właśnie ona jest złotem? Czy jakoś tak! Nie znał się aż tak bardzo na przysłowiach, ale wiedział z doświadczenia, że czasami lepiej coś przemilczeć, niż powiedzieć za dużo! Tak jest o wiele bezpieczniej, szczególnie dla niego!
Tej zasady trzymał się też przy następnej wypowiedzi chłopaka. Twoja radość... co to miało znaczyć? Przecież był jedynie zwykłym pracownikiem. Podrywał go? Śmiał się z niego? To jakaś forma komplementu, ale już bez podtekstu, bo chciał być miły? A może jakiś domowy żart, który rozumieją jedynie w swoim gronie, a sam Yael jeszcze nie zdołał odkryć jego sensu? Po raz kolejny lekko zdezorientowany odpowiedział jedynie bardzo niepewnym uśmiechem na słowa mężczyzny. Potem na jego szczęście mężczyzna zgodził się zjeść i zasmakowało mu! Ufff kamień z serca! Tak bardzo bał się tej chwili, ale jednak udało mu się, po raz kolejny zresztą, trafić w gusta swego klienta. Choć tu miał ułatwione zadanie dzięki radom, które dostał. Jednak rady radami, czasami można zepsuć nawet sprawdzone smaki, coś co zawsze i wszędzie smakowało. Zła technika, czy dobór złych proporcji i można łatwo zepsuć! Milczenie jest złotem... a ucieczka czym jest? Bezpiecznym odetchnięciem, przynajmniej na krótką chwilę, podczas której mógł skupić się na przygotowywaniu napoju dla mężczyzny. Z jednej strony chciał zostać w kuchni jak najdłużej, ale z drugiej nie chciał kazać mężczyźnie czekać nie wiadomo jak długo! Spokojnie! Potem jak już Ichigo go zwolni będzie miał czas tylko dla siebie... a raczej na spokojną pracę przy kolejnym posiłku. Zastanawiał się przy tym, czy nie będzie lepiej jak posiłki będzie mu zanosił ktoś inny! Sam Yael, który jeszcze nie do końca wiedział na co może sobie pozwolić, jak może odczytywać słowa i gesty mężczyzny, nie czuł się przy nim zbyt pewnie i komfortowo. To nie tak, że z mężczyzną było coś nie tak! To tylko Yael bał się, że straci pracę, jeśli powie coś nie tak... jeśli jakieś jego słowa zostaną zinterpretowane jako podryw? A jeśli pozwoli sobie na za dużo? Lepiej tutaj dmuchać na zimne! Jak to mówiła gosposia? Strzeżonego pan bóg strzeże! I tego się trzymajmy! A póki co szedł z kawą dla swego młodego pracodawcy, do niego dorzucił też jedną dorodną sporą truskawkę. Może ją zje... a może nie... czas pokaże... Ma coś powiedzieć o sobie... co by tu powiedzieć, by coś powiedzieć, ale by nie było zbyt osobiste! Cholera! To nie było takie proste! Ale udawał pewnego siebie wchodząc do pokoju i z uśmiechem podał mężczyźnie napój zrobiony z dodatkiem mleka kokosowego.
-Hmmm... Mam powiedzieć coś o sobie, by pan zjadł? Pracowałem w wielu restauracjach i kawiarniach jako kucharz lub kelner i lubię jak rudzi mężczyźni mnie słuchają! Skoro moja radość jest na wagę złota to proszę jeść! Smacznego! Truskaweczka w bonusie! Powiedziałem dwie rzeczy o sobie! - ponownie się uśmiechnął, dość niepewnie zastanawiając się czy jego żart nie był zbyt bezczelny i bezpośredni... a jeśli był? A jeśli pan Ichigo źle go odczyta? To tylko głupie szczeniackie żarty, ale jeśli zostanie to odebrane jako obraza? Oby nie! Musi o wiele bardziej uważnie dobierać słowa! Niby uważał... ale i tak poniosło go! Cholera! Chcesz stracić robotę idioto?!
Obrazek
mów mi/kontakt
Blue Cat#3033
a
Awatar użytkownika
Syn bogaczy, próbujących mu znaleźć żonę, lecz nie mają pojęcia o tym, iż ich pociecha woli chłopców... i on dosłownie krzyczy z rozpaczy w środku, ale musi to dzielnie znosić. Sam nie wie, że tak naprawdę są tolerancyjni i chcą, by był szczęśliwy, nieważne z kim. Ale on sobie ubzdurał, że gdyby dowiedzieli się o tym... wydziedziczyliby go. Wpędził się przez to w anoreksję, nie chce jeść, trzeba mu niekiedy siłą wciskać, by cokolwiek zjadł...
21
174

Post

Jak zwał tak zwał, według niego bogowie opuścili go wraz z dniem, w którym zaczął wpędzać się w zaburzenia żywieniowe i coś w rodzaju depresji. Nie byłoby tego... gdyby tak bardzo nie wystraszyli go rodzice, którzy w jego mniemaniu są kompletnie nietolerancyjni. W innym wypadku jeśliby było inaczej to nie wciskaliby mu notorycznie samych panienek, prawda? Bo jak niby miał interpretować ich zachowanie? Ano właśnie. Dlatego tak odrobinę się zbuntował, a Kangowie widząc pogarszający się stan syna odpuścili mu chociaż z tym. Na razie... Mógłby się doczepić do nich przy okazji o nagłe wciskanie mu kucharza, ale to było chyba jedyne, co im tak szczerze wyszło. Przynajmniej w ostatnim czasie. Ma teraz na kim zawiesić oko, bo młody chłopak jest naprawdę cholernie przystojny, totalnie w jego typie! Odkąd do niego wpadł ze śniadaniem, po prostu wymiękł, nogi się pod nim dosłownie uginały. Patrząc tak na niego już z góry wiedział, że nie będzie w stanie mu odmówić. Tak na niego działał! Trudno było mu też oderwać od niego wzrok, tak zafascynowany jego urodą był. Nikt od dawna nie wywarł na nim tak piorunującego wrażenia, aż sam się sobie dziwił. Ale jak to się mówi, miłość nie wybiera... Mógłby śmiało rzec, że się wprost zakochał od pierwszego wejrzenia już wtedy, gdy ujrzał go na tym niefortunnym przyjęciu. Obecnie bardziej problem tkwił w tym czy ten apetyczny kąsek mógłby zwrócić na niego jakkolwiek uwagę? Pewności mieć nie mógł i to go też częściowo dobijało… a nawet jeśli zainteresowałby się nim w ten sam sposób, to co by wtedy powiedzieli rodzice? Ugh i tak źle i tak niedobrze. Jednak poddać się nie zamierzał. Nikt mu nie zabroni z nim poflirtować, czyż nie...? Najwyżej znowu dostanie przysłowiową szmatą po ryju. Tak szczerze było mu wszystko jedno...
Niestety Ichigo nie żartował w tym momencie... ale może faktycznie lepiej, iż zostało to przemilczane. Ostatnio naprawdę źle było z rudowłosym chłopcem, przez co coraz mniej właśnie jadł czegokolwiek, stąd tak palnął. Może zatem lepiej, że Yael tego nijak nie skomentował. Nasz niejadek nie musiał mu się z tego głupio tłumaczyć! Aczkolwiek ciszy też nie zniesie. Mógł do niego prawić cokolwiek, byle móc słuchać jego jakże pięknego, melodyjnego głosu, przeplatanego taką charakterystyczną, seksowną chrypką! Niech tylko nie myśli, iż się z niego nabija, ponieważ to nie tak! Zdecydowanie nie tak. Oj chyba mu coś te próby podrywu marnie wychodziły, skoro średnio zadziałały, albo raczej... nie tak jak powinny. Ale chociaż... uśmiechnął się do niego, a to było w jego mniemaniu dużo! Jego uśmiechem, równie specyficznym również się zachwycał. Niełatwo było mu to wszystko w sobie tłumić, lecz nie mógł wyjść przed nim na jakiegoś idiotę, a jak się zbyt zagalopuje, to zapewne tak się stanie. Póki co musiał robić dobrą minę do złej gry i zanim pokusi się o jakiejś odważniejsze ruchy, najlepiej wyczuć jakie ma szanse i czy w ogóle jakieś istnieją. Jak nie, z bólem serduszka będzie musiał sobie go odpuścić, a wtedy już kompletnie pogrąży się w swoim dołku, z którego już nigdy nie będzie miał ochoty wychodzić. Cóż, mówi się trudno... i tak chyba gorzej już być nie może.
Przyglądając się Yaelowi widział w nim same zalety. Nie dość, że zniewala wyglądem, to tak świetnie gotuje! Od dziś mógłby jeść jedynie potrawy przyrządzone przez niego, żadnych innych nie będzie chciał. Czyżby kolejny bunt był w planach? Być może.
Po zwleczeniu się z łóżka i wgramoleniu na pobliski stolik czekał na powrót miętowowłosego, cichutko sobie wzdychając, gapiąc się w międzyczasie w te niezbyt interesujące punkty znajdujące się za szklaną powierzchnią. Bezsprzecznie wolał inne widoki, oczywiście w postaci wspomnianego chłopaka, ale skoro akurat robił dla niego specjalnie ulubiony napój, musiał uzbroić się w cierpliwość. Yael to powinien sobie wybić z tej wspaniałej główki takie myśli! Ichigo nigdy w życiu go nie zwolni, po jego pieprzonym trupie!
W końcu na nowo go zobaczył, dzięki czemu natychmiast się rozchmurzył. Wystarczy jego sama obecność, by było mu lepiej! To była jakaś magia. Tego z pewnością nie może przeoczyć... że przy odwróceniu twarzy prosto na niego, robił doń mimowolnie tak zwane maślane oczka. Odebrał od niego szklankę i upił z niej kilka łyczków z szerokim uśmiechem na ustach.
To co przygotowałeś dla mnie jest niesamowicie dobre, nie dziwię się już, czemu jesteś w tym mistrzem. Kawa też boska! — podkreślił nie zmieniając wesołego wyrazu, a po usłyszeniu tego prawie ostatniego zdania omal się nie udławił truskawką, którą właśnie brał do buzi. No nie spodziewał się czegoś takiego. Czyżby to oznaczało, że nie jest skreślony na wstępie...? Żeby nie zrobić mu przykrości, opamiętał się i jakoś wepchnął czerwony owoc i odgryzł jakąś jedną trzecią. — Dziękuję, truskawka zawsze w cenie! Postaram się zjeść jak najwięcej. — powiedział radośnie tuż po tym jak przeżuł ten soczysty kawałek i rozdrobnił go w mak. Jakimś cudem udało mu się go przełknąć bez odruchu wymiotnego. Oblizał tak zmysłowo swe wargi, puszczając w stronę Yaela perskie oczko. Był w sumie dumny z siebie, że tak wiele w siebie wcisnął, kiedy do niedawna było to dla niego istną katorgą i z trudem cokolwiek był w stanie przecisnąć przez gardło. — Widzisz, robię ładnie postępy! I właśnie... mam rozumieć, że podoba ci się rudy kolor u mężczyzn...? Jak mi odpowiesz szczerze, zjem tę truskawkę w całości! — odparł dość niepewnym głosem, ale był na tyle głośno, by ten drugi go mógł bezproblemowo usłyszeć. Jak się na coś uparł, serio nie ma na niego mocnych. Może to jest jakaś taktyka...? Czuł, jak przy wypowiadaniu tychże słów jego policzki go lekko zapiekły, aż przyodziały wyrazistszych czerwonych barw! Nie miał pojęcia czy nie przesadził z tym pytaniem, jednak... nie mógł się powstrzymać, musiał aż je mu zadać. Uchylił trochę okno, bo aż gorąco mu się z tego wszystkiego zrobiło. Nie wspominając już o nawalającym niczym młot sercu, które obijało się o jego żebra coraz donośniej. Z pewnością jego przyspieszone bicie da się wyłapać, zwłaszcza że nie są aktualnie otoczeni zbyt dużą ilością innych dźwięków.

Yael Doyle
BOGATE CV WHEN WE WERE YOUNG LGBT+ CHUDERLAK NIEJADEK
mów mi/kontakt
lil_meow_meow.
a
Awatar użytkownika
Kucharz, miłośnik piękna, poszukiwacz nadziei.
22
174

Post

Ichigo Kang

Nigdy do końca nie lubił dostawać komplementów, bo zawsze wydawało mu się, że są mówione albo na siłę albo ktoś chce czegoś od niego. Ot uprzejmy i miły sposób na osiągnięcie celu! Szczególnie te przesadzone i przesłodzone budziły szczególny niepokój u mężczyzny. Czy uważał się za mistrza? Nie! Daleko mu było do tego! Uwielbiał gotować, ale wątpił by miał szansę na tytuł master chefa czy inny z jakiegoś programu, o których się mówiło dużo w kręgach fanów tego typu formatu! Mistrzem mógłby nazwać na przykład gosposię, która od lat pracowała u państwa Kang, albo szefów kuchni, pod których okiem przyszło mu już pracować! Może kiedyś osiągnie ten poziom, ale jeszcze długa droga przed nim! Jednak nie chciał urazić swoją opinią młodego mężczyzny! Wolał zostawić to dla siebie. Chciał być dla niego miły... to miłe, choć nie do końca mu wierzył, ani ufał. Nie wiedział o co w tym chodzi do końca, a takie nadmierne słodzenie mu było lekko niepokojące!
-Dziękuję panie Kang... znaczy Ichigo. Dziękuję. - niepokój który pojawił się w jego umyśle automatycznie przestawił go na tryb bardziej oficjalny. Choć tak może być jeszcze jakiś czas! Póki nie przestawi się całkowicie na mówienie mężczyźnie po imieniu. Powoli! Wszystko w swoim czasie! Choć to też tylko wtedy jak będą sami! Przy jego rodzicach o wiele bezpieczniejszą formą będzie nadal na pan! Toż nie są kumplami, przyjaciółmi czy parą! Takie spoufalanie się może się nie spodobać pani Kang! Nie chciał sobie narobić problemów!
-Widzę, doceniam i jestem z ciebie dumny! Szczerze? Kolejne pytanie? To już ponad limit pytań na dziś! Przykro mi! Może jutro! A dziś proszę się nie zmuszać i nie jeść za wiele na siłę. Nie chce byś zwymiotował. Twoja mama też by tego nie chciała! - wspomniał o rodzicielce by nadać swej wypowiedzi neutralniejszy ton! Nie chciał jeszcze bardziej personalnie wchodzić w temat, by Ichigo nie zrozumiał go jakoś dwuznacznie? Jeszcze opowie mamie, że kucharz go podrywa! Głupie żarty, głupimi żartami, ale to pytanie wchodziło już za bardzo w kwestie gustów, preferencji, a Yael czuł się w tym wszystkim coraz mniej pewny! Z tyłu głowy coraz głośniej dobijał się mu zdrowy rozsądek! By to zobrazować, miał jakby wielki neonowy bilboard z napisem "nie przesadzaj bo stracisz pracę! I kto kurwa opłaci rachunki?!". Niby mógłby wrócić do dorywczych prac w restauracjach, ale jak sama nazwa wskazywała to nie było stałe źródło utrzymania, a jeść coś trzeba! Rachunki same też się nie popłacą! Nie stać go było na takie akcje!
Obrazek
mów mi/kontakt
Blue Cat#3033
a
Awatar użytkownika
Syn bogaczy, próbujących mu znaleźć żonę, lecz nie mają pojęcia o tym, iż ich pociecha woli chłopców... i on dosłownie krzyczy z rozpaczy w środku, ale musi to dzielnie znosić. Sam nie wie, że tak naprawdę są tolerancyjni i chcą, by był szczęśliwy, nieważne z kim. Ale on sobie ubzdurał, że gdyby dowiedzieli się o tym... wydziedziczyliby go. Wpędził się przez to w anoreksję, nie chce jeść, trzeba mu niekiedy siłą wciskać, by cokolwiek zjadł...
21
174

Post

Co do komplementów, Ichigo lubił je słuchać, choć też nie od każdego. Przysłowiowo rzygał już takimi, którymi obsypywały go kobiety podrzucane przez jego rodziców. Ich świergotania nie mógł dosłownie już słuchać. To było dla niego straszne, istna katorga. Wolałby otrzymywać pochlebstwa od Yaela, niezaprzeczalnie. Ewentualnie od innego przystojniaka, ale na pewno nie od przedstawicielek płci pięknej! Na pewno nie tych narzucanych mu przez matkę i ojca. To dopiero zdawało się być sztuczne i nieprawdziwe, a wszystko byle zmiękł i którąś z nich w końcu wybrał. Ani mu się śniło!
Wprawdzie nie było mu dane skosztować więcej specjałów od młodego kucharza, to nic nie zmieni zdania Kanga o tym, iż jest w tym niewątpliwym mistrzem. Skoro udało mu się zjeść więcej niż zwykle — to coś oznaczało! Kiedyś próbował już wielu rzeczy, a to co otrzymał od niego było dosłownym niebem w gębie. Owszem, być może sama postać chłopaka mocno przyczyniła się do zmotywowała go do jedzenia, niemniej talent to on posiadał i to przeogromny. Innym jednostkom nieważne jak dobrze by nie gotowali się nie udało go przekonać choćby do wzięcia małego kawałka, podczas gdy dzięki miętowowłosemu nastąpiły przeogromne postępy. A nie było to byle co.
Cała przyjemność po mojej stronie! Jestem z tobą absolutnie szczery, bo taka jest prawda. — stwierdził z nieodstępującym z jego ust uśmiechem. Przy nim nie umiał inaczej, jakoś tak samoistnie czuł się przy nim lepiej, lżej, jakby wszelkie problemy najzwyczajniej w świecie poszły sobie w cholerę. Tak pewnie w rzeczywistości wcale nie było, ale w jego obecności przynajmniej się na nich zupełnie nie skupiał, oddając je chwilowemu zapomnieniu. Jedno co go frustrowało to fakt, iż ewidentnie Yael się czymś denerwował i chyba niespecjalnie odpowiadało mu jego towarzystwo... Aczkolwiek nie miał najmniejszej ochoty w tym momencie dopuszczać do siebie myśli, że to przez niego mógł być taki zestresowany. Wolał tkwić w naiwnym przekonaniu, że ten mógłby odwzajemnić jego zauroczenie, co chyba było marzeniem ściętej głowy, o czym miał się wkrótce boleśnie przekonać... Na razie żył w błogiej nieświadomości, przyglądając mu się niczym jakiemuś wybitnemu arcydziełu.
Och nie, dlaczego limit? Naprawdę chciałbym cię lepiej poznać, nie wymagam wiele! Ale dobrze, jeśli nie chcesz odpowiadać, nic na siłę... — mruknął z lekkim rozczarowaniem, przesyconym nutką smutku. Mina mu zrzedła, bo miał nadzieję, że wyciągnie z niego więcej informacji, a tu taka klapa. Ostatecznie stwierdził w takim ustawieniu, iż nie dokończy tej truskawki. Jakiekolwiek chęci właśnie wyparowały, a był bardzo bliski, by ją w całości pochłonąć! Nie tym razem. Z jego gardła wydobyło się głośne westchnięcie. Odłożył więc nadgryziony owoc na talerz, który jednocześnie też odstawił na stoliczek obok. Może lepiej wyszło... a co jeśli rzeczywiście by zwymiotował, ponieważ taki krok byłby na chwilę obecną zbyt pochopny...?
Szybko zorientował się, że speszył go swoją przesadną pewnością siebie, co przyćmiło jego odwagę na tyle, by już więcej nie był w stanie pokusić się o nic śmielszego w jego kierunku. Z tego względu zapanowała między nimi taka niezręczna cisza, a jego najgorsze obawy miały się wkrótce ziścić. Yael tak po prostu opuścił pomieszczenie w milczeniu, mrucząc coś pod nosem, że musi już iść, ale życzy mu jak najlepiej, po czym zniknął mu z pola widzenia. Raz na zawsze. Już nigdy więcej miał go nie zobaczyć... Dlaczego? Następnego dnia rodzice przekazali mu przykrą wieść o tym, iż to on sam zrezygnował z tej roli i znowu muszą szukać kogoś nowego na jego miejsce. Nieukrywanie potwornie podłamało to Ichigo, któremu świat się zawalił niemal w kilka sekund na nowo...
Od tamtej pory zamykał się w swoim pokoju na długie godziny i nie chciał z niego wychodzić, pogrążając się w swojej depresji coraz bardziej... Jeśli gdzieś wychodził to tylko po to, aby nie musieć słuchać ględzenia rodziców, którzy usiłowali go bezskutecznie stamtąd wyciągnąć i z nim poważniej porozmawiać. Niestety przez to co się stało rudzielec uznał, iż to z nim jest coś nie tak i na nic nie zasługuje. Nic go już nie obchodziło; było mu jeszcze bardziej wszystko jedno.

// zt x2
BOGATE CV WHEN WE WERE YOUNG LGBT+ CHUDERLAK NIEJADEK
mów mi/kontakt
lil_meow_meow.
Zablokowany