Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

004

outfit


Troszeczkę uspokoiła się po tej całej akcji sprzed kilku dni. Ale jeszcze długo rozmyślała o tym, co by się stało, gdyby nie Harvey. Była mu wdzięczna za to co zrobił i miała u niego dług wdzięczności, który nie wiedziała, jak spłacić. Wiedziała, że zwykłe dziękuję nie wystarczy.
Mała go uwielbiała. Wciąż pytała się co u niego i czy o nią pytał. Wiedziała, że mają do siebie numery aż w końcu ubłagała ją, żeby pierwsza napisała mu, że nie może doczekać się aż znów się zobaczą. W końcu jej uległa i napisała do niego. Nie sądziła, że ta rozmowa aż tak na nią wpłynie. Alice ucieszyła się z propozycji spędzenia z nim trochę czasu na plaży. Gdy tylko powiedziała jej, że Harvey jutro do nich dołączy, pobiegła do swojego pokoju i zaczęła się pakować. Spakowała wszystkie zabawki, które dostała do zabawy na plaży. Biedny Harvey, jeszcze nie wiedział co go czeka.
Tak, jak pisała mu w smsach, na plażę dojechały jakoś chwilę po 15. Znalazły dla siebie kawałek miejsca, gdzie mogły rozłożyć koc i dwa leżaki. Zaplotła Alice dwa warkocze, w których wyglądała uroczo i wysmarowała ją kremem, a na głowę założyła czapkę z daszkiem. Oczywiście musiała być na niej Elsa, z Krainy lodu bo innego wyjścia nie było.
- Proszę, panienka jest gotowa do zabawy. Pamiętaj proszę, że beze mnie do wody wejść nie możesz. Dobrze? - Wiedziała, że mała nigdy sama nie wejdzie, ale powtarzała to za każdym razem, gdy tu przychodziły. Alice kiwnęła tylko głową i poszła szperać w swoich zabawach.
Jakiś czas później znalazła sobie towarzystwo i chyba zapomniała, na kogo czekała. Już z daleka zauważyła Sherwooda. Wbiła w niego spojrzenie i obserwowała, jak szedł w jej/ ich kierunku. Ona nie ruszyła się z miejsca, siedziała na leżaku, a przed nią leżała książka, której jeszcze nie otworzyła. Kiedy Harvey podszedł do niej, przywitała go uśmiechem.
- Nie wiem, jak zniesie to Twoje serce, ale chyba Alice znalazła sobie nowe towarzystwo. - Kiwnęła głową w kierunku, gdzie jej córka bawiła się wraz z innymi dziećmi.
- Ale myślę, że to kwestia czasu i przybiegnie tu, jak tylko Cię zobaczy. - Odwróciła wzrok spoglądając na Harveya. - Jak tam? - Dopiero, gdy usłyszała swoje pytanie, wydało jej się głupie. Skrzywiła się delikatnie, mając nadzieję, że jemu takie się nie wyda.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

022.
outfit

Cieszył się na wieść, że Alice jak i zarówno Dalila chcą się z nim znowu spotkać, że jednak kobieta tak po prostu nie postanowi wrócić do swojego życia i zapomnieć o tym co było na plaży. Nawet by się nie dziwił, bo każda inna kobieta by tak postąpiła, ale nie Warren, która także miała małą Alice na głowie i jej pytania na temat Sherwooda. Sam nie wiedział co takiego ta mała w nim widziała, że chciała spędzać z nim czas i była podekscytowana ich wspólnym wypadem na plażę. Akurat tego dnia miał wolne więc nic nie będzie na pewno skupiać się na innych sprawach tylko będzie mógł swoją całą uwagę poświęcić małej jak i jej matce. Nie spóźnił się o dziwo na spotkanie, nawet gdy czasami mu się to zdarzało a ostatnio dość nagminnie, dziewczyny już zdążyły się rozstawić i ten poszukał je wzrokiem, udało się w sumie dość szybko znaleźć i już kroczył w ich stronę z delikatnym uśmiechem na ustach. Nie mogła jednak Dalila dojrzeć wyrazu jego oczu bo były one skryte za okularami przeciwsłonecznymi. Miał torbę przerzuconą przez ramię ze swoimi rzeczami, powitał kobietę delikatnym uśmiechem i kiwnięciem głowy.
- Dzień dobry Dalilo - wyrzekł w kierunku blondynki, kładąc torbę nad którą się nachylił wyciągając z niej koc, rozłożył go zaraz obok leżaka kobiety przysiadając na nim a kiedy wspomniała o małej to mimowolnie jego wzrok skierował się właśnie tam, nie mógł powstrzymać uśmiechu który pojawił się na jego ustach.
- Będę musiał to przeżyć, chociaż zabolało mnie serce - nawet teatralnie się za nie chwycił, przenosząc spojrzenie na towarzyszkę dzisiejszego dnia, mała i tak prędzej czy później się obok nich pojawi i doskonale o tym wiedział. Na pytanie co u niego wzruszył delikatnie ramionami.
- Nic się nie zmieniło od naszej wymiany wiadomości, nadal jest do bani, ale powoli wychodzę na prostą. Cieszę się, że mnie zaprosiłaś bo w takie dni jak ten mogę się niczym nie przejmować - zsunął z oczu na głowę okulary mierząc ją teraz zielonymi oczami, otworzył nawet usta, żeby coś więcej powiedzieć gdy rozległ się pisk.
Harvey!
Nawet nie zarejestrował faktu, że mała go zauważyła bo już biegła w jego kierunku i dosłownie rzuciła mu się na szyję, nie spodziewał się tego więc nic dziwnego, że ta po prostu go obaliła, aż wylądował na kocu.
- Coś mnie zaatakowało, czy to jakiś potwór?! - zaśmiał się łapiąc dziewczynkę, żeby ta przypadkiem nie zrobiła sobie krzywdy. Zaśmiał się głośniej kiedy zobaczył jej minę.
To nie potwór to ja! Wypięła dumnie pierś do przodu kiedy puściła go i Harvey mógł znowu spokojnie usiąść. Rzucił krótkie spojrzenie w kierunku Dalily. Będziesz się ze mną bawił? Mamusiu możemy iść się razem pobawić? Była podekscytowana, aż podskakiwała na kocu.

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

Miała problem. Bardzo wielki problem, bo nie potrafiła zapanować nad uczuciem, które ogarnęło je na jego widok. To stwarzało problemy, o których jeszcze nie miała pojęcia. Nie wiedziała jednak, jak duże, bo teraz liczyło się tylko to, że tu był i nie wystawił Alice. Bo tylko o to jej chodziło, prawda? No właśnie. To co z tego, że starała się leżeć tak, żeby wyglądać jak najlepiej. Nawet dyskretnie poprawiła włosy.
- Dzień dobry Harvey. - Odpowiedziała szybko, słysząc jego słowa. Nawet uśmiechnęła się delikatnie i tak, jak on, ściągnęła z nosa okulary przeciwsłoneczne. Ona również spojrzała w kierunku, gdzie Alice bawiła się z innymi dziećmi. Kiedy się tu wprowadziły nie chciała bawić się z innymi dziećmi, mówiła, że tęskni, za dawnymi koleżankami i chce wrócić do Chicago. Ten widok napawał ją nadzieją, że jednak wybaczyła jej decyzję o przeprowadzce i będzie dobrze. Musiało być dobrze.
Zaśmiała się cicho widząc, jak łapie się za serce i gra smutnego. Odwróciła głowę, żeby nikt inny poza nim tego nie widział. Cieszyła się, że jest w dobrym humorze, bo dzięki wiadomościom, które wymienili, dowiedziała się, że w jego życiu nie działo się najlepiej. W sumie… to tak jak u niej.
- Powiedziałeś mi, że bardzo chciałbyś nam pomóc. - Odezwała się przypominając sobie o czym rozmawiali kilka dni temu. - Ja też chciałaby ci pomóc, ale szczerze? - Zmieniając pozycję tak, żeby siedzieć na wprost niego. - Do tej pory nie wiedziałam, jak ci pomóc, ale skoro nasza obecność… - Tutaj oczywiście nie miała na myśli siebie i córkę. - To będziemy częściej informować Cię o naszych przyjściach tutaj. Oczywiście jeśli chcesz… - Przygryzła wargę starając się wyglądać zwyczajnie. Nie chciała, żeby wiedział, że ich spotkania coś dla niej znaczą. Nie była gotowa powiedzieć komukolwiek o tym co się dzieję. Nawet swojemu bratu. Chodziło tylko o relacje z Alice. Nic więcej. Przynajmniej tak sobie tłumaczyła.
Tak samo, jak Joseph, miał na nią bardzo dobry wpływ i miała nadzieję, że dzięki nim mała zacznie jeść, bo naprawdę zaczynała się martwić. Ona już nie miała pomysłów, jak zmusić ją do jedzenia zwykłych posiłków. Alice nie mogła wiecznie jeść frytek i słodyczy.
Jej serce urosło widząc, jak rzuca się na mężczyzna i zaciska na jego szyi swoje chude rączki. Rude loki uwolniły się spod czapki. Miała nadzieję, że oboje zauważyli radość w jej oczach na ten widok.
Rozbawiona reakcją jej córki, pokręciła głową i złapała ją za rączki przyciągając do siebie.
- Oczywiście, że możesz iść się bawić, ale masz się słuchać Harveya, dobrze? - Mała kiwnęła głowa i spojrzała na swojego nowego przyjaciela.
- No chodź! - Pogoniła go odsuwając się od nich.
Warren spojrzała na Harveya łapiąc go za dłoń i ściskając ją delikatnie. - Uważaj na nią. - Wiedziała, że będzie uważał, ale nie mogła się powstrzymać, musiała to powiedzieć. Możliwe, że zauważył tańczone emocje w jej oczach i widział w nich zaufanie, którym w tej chwili go obdarzyła.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

Sherwood od zawsze należał do tych ludzi, którzy skrupulatnie okazywali swoje emocje, jego wzrok przez dłuższy moment oczywiście badał Dalilę, bo jakby nie patrząc uznawał ją za piękną i pełną wdzięków kobietę od której ciężko było oderwać spojrzenie, zwłaszcza na plaży gdzie nie ukrywajmy ale kobiety pokazywały swoje wdzięki. Czuł się tak jakby wygrał na loterii.. spędzenie czasu z najpiękniejszą kobietą i jej córką, tego w tym momencie potrzebował. Nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu, który pojawił się na jego ustach kiedy skupił na niej swoje spojrzenie a ta go przywitała swobodnym tonem. Nie widziała już w nim tamtego mężczyzny, który mógłby zagrozić jej córce zwłaszcza gdy usłyszała jego głos w słuchawce telefonu i Harvey był z tego faktu niesamowicie zadowolony.
Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo potrzebował właśnie takiej odskoczni od życia i jak bardzo blondynka mu pomagała samą obecnością i tym, że bez żadnych przeszkód mógł spędzać czas z nią jak i z małą Alice.
- Dziękuję, będę bardzo wdzięczny, Dalilo - wyrzekł po chwili cichym głosem w jej stronę, nawet nie miała pojęcia jak jej słowa na niego zadziałały, poczuł jak ogarnia go dziwne gorąco, uczucie którego nie czuł od dawien dawna. Jednak powstrzymał swoje galopujące myśli. Oczywiście im obojgu chodziło o dobro Alice, czyż nie? A odkąd Sherwood dostrzegł radość w oczach dziewczynki zwłaszcza w momencie gdy rzuciła sie na jego szyję to nie mógł inaczej, czułby się źle z faktem że by ją wystawił dlatego przyszedł, żeby ten dzień spędzić razem. Prawie jak normalna rodzina. Mimowolnie parsknął śmiechem widząc entuzjazm dziewczynki, pokręcił delikatnie głową na boki.
- Skąd Ty masz tyle energii, młoda damo? - zapytał małą powstrzymując się przed tym, żeby nie poprawić jej czapki i tych wypadających rudych kosmyków włosów, nie był jednak jej ojcem i nie powinien się za bardzo spoufalać czy okazywać to w taki sposób. Miał zamiar dźwignąć się z koca gdy poczuł jak Dalila chwyta go za rękę, skierował najpierw spojrzenie na nią a potem prześlizgnęło się na jej twarz. Uśmiechnął się w jej stronę ciepło.
- Będę jej strzegł kosztem własnego życia - wyrzekł. Wiedział, że mu zaufała, ale nie byłaby matką z prawdziwego zdarzenia gdyby tego po prostu nie powiedziała, przejechał kciukiem delikatnie po wierzchu jej dłoni jakby w zapewnieniu i wstał z koca kierując się za małą Alice. Ta już z daleka wołała go dumna z towarzysza, nawet przedstawiła mu swoich nowych znajomych a po paru minutach budowali już razem zamek z piasku.
Może skoro mamusia tutaj nie przyjdzie to woda przyjdzie do niej?
Zobaczył iskierki rozbawienia w oczach rudowłosej dziewczynki kiedy ta chwyciła swoje wiaderko do zabawy i wyciągnęła rączkę w kierunku Sherwooda, żeby ten poszedł z nią w stronę brzegu, widocznie wzięła sobie do serca ostrzeżenie Dalily, żeby sama tam nie wchodzić. Ruszył z nią i kiedy ta napełniła wiaderko wodą (tylko do połowy) zaczęła biec w kierunku swojej matki.
Ha! Woda przyszła do Ciebie!
Krzyknęła wylewając zawartość wiaderka na nie spodziewającą się tego kobietę, a raczej na jej nogi, śmiejąc się przy tym.
Harvey! Zanieś mamusię do wody!
Sherwood słysząc to parsknął śmiechem.
- Boję się, że oberwę za to

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

Kiedy tu przyjeżdżała myślała tylko o córce, żeby jej się tu podobało, poczuła się lepiej i zaczęła jeść. Ona i tak nie miała pracy. Po wypadku nawet o tym nie pomyślała. Dość mocno naruszyła oszczędności, które przez lata zbierała wraz z mężem, ale nie miała wyjścia. Dopiero po tym, gdy Alice spadały kolejne kilogramy, zaczęła się bać. Rodzice Cade’a w ogóle jej nie pomagali, a wręcz przeciwnie. Wciąż krytykowali, że sobie nie radzi i powinna iść do specjalisty. To ją dobijało. Czuła, że nikt jej nie wspiera, że po śmierci męża została sama.
Nie miała odwagi powiedzieć Harveyowi, że on również miał na nich bardzo dobry wpływ. Zwłaszcza na Alice, która zaczynała odżywać. Gdy rozmawiali o nim jej oczy błyszczały radością. Nie często reagowała tak na innych. Wyjątkiem był Joseph, którego uwielbiała. Ostatnio narysowała go na zajęciach i wzięła ten rysunek do domu,. Nie wzięła go dzisiaj ze sobą. Liczyła, że jeszcze będzie miała okazję na to, żeby mu pokazać.
- Oh to ty za krótko ją znasz - Spojrzała na córkę uśmiechając się - To wulkan energii, który nie chce jeść. - Próbowała ją połaskotać, ale mała sprytnie przed nią uciekała. Na dodatek wywróciła oczami, gry wspomniała o jedzeniu. Oczywiście ona nie widziała w tym problemu. Przecież je, ale ona nie miała pojęcia, że frytki i słodycze nie mają w sobie żadnych wartości odżywczych. Była pewna, że Harvey już wcześniej zauważył to jak chuda była Alice i miała nadzieję, że nic złego o niej nie pomyślał. Nie głodziła jej, nic z tych rzeczy! Mała tęskniła za tatą i właśnie przez to nie miała apetytu. Już nie raz zdarzyło się, że niektóre matki (zwłaszcza w przedszkolu) obserwowały i szeptały między sobą. Starała się tym nie przejmować, ale czasami nie radziła sobie z tym.
- Dziękuję- Szepnęła starając się ignorować fakt, co się z nią działo, gdy ich dłonie na krótką chwilę spotkały się w krótkim uścisku.
Przez cały ten czas, gdy Harvey i Alice robili zamek z piasku, starała się nie zerkać co chwile w ich stronę. Ale to było trudne. Nawet otworzyła książkę i tym razem naprawdę starała się ją czytać. Co trzecie zdanie jej wzrok padał na tę dwójkę i na jej ustach pojawiał się delikatny uśmiech.
Nie spodziewała się, że jej córka wymyśli coś takiego! Najpierw usłyszała radosny głos córki, a następnie poczuła, jak zimna woda spływa po jej nogach. - Alice, kochanie co ty… - Na początku chciała na nią nakrzyczeć, ale słysząc jak się śmieje, zmiękła. Przeniosła spojrzenie na Harveya, który również wydawał się rozbawiony zaistniałą sytuacją. - Tylko spróbuj… - Ostrzegła go, ale cała ta sytuacja mocno ją bawiła. Wstała z leżaka i sięgnęła po wiaderko. Okulary rzuciła na ręcznik. - Chcieliście wojny, to ją dostaniecie. - Przeszła obok Harveya rzucając w jego stronę wyzywające spojrzenie. Woda przyjemnie chłodziła jej rozgrzaną od słońca skórę.
- Mamuś, co chcesz zrobić?
Odwróciła się słysząc jej pytanie. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech, ale nic nie powiedziała. Napełniła wiaderko wodą i wolnym krokiem zaczęła iść w ich stronę. Alice krzyknęła unosząc ręce do góry.
- Harvey, uciekaj!
Delilah uniosła wiaderko chcąc oblać nią córkę, ale ta zwinnie skręciła w bok i cała woda, która była przeznaczona dla niej… poleciała na Harveya. Upuściła wiaderko zasłaniając usta dłońmi.
- Harvey, przepraszam… chciałam oblać Alice - Nie zwróciła uwagi na głośny śmiech Alice, która stała przed mężczyzną i głośno się z niego śmiała. Wzrok miała utkwiony w jego oczach, bo wiedziała, że on tak tego nie zostawi. Czuła, że miała przechlapane.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

Owszem, nie uszło uwadze Harveyowi, że mała wygląda za chudo jak na swój wiek, ale przecież nie mógł tego otwarcie powiedzieć czy wypomnieć matce, że bardziej powinna skupić się na zdrowiu swojego dziecka. Jednak Alice miała takie pokłady energii, że prędzej czy później po spożytkowaniu ich zacznie jeść, a raczej Sherwood miał taką nadzieję. Nie do końca znał się na dzieciach więc nie mógł niczego powiedzieć, akurat raczej był ostatnią osobą, która powinna prawić jakiekolwiek morały jeśli chodzi o wychowywaniu bo nie miał doświadczenia i nie zanosiło się, żeby cokolwiek w tym aspekcie się zmieniło. Kiedy patrzył na szczęśliwą rodzinę zawsze miał to dziwne ukłucie w sercu, że on nigdy tego nie zazna. Czas mknął nieubłagalnie, a on czuł się coraz bardziej staro.
Na wzmiankę o jedzeniu uniósł delikatnie brwi do góry. - Nie ma jedzenia, nie ma zabawy młoda damo, zapamiętaj sobie - nawet gdy starał się to powiedzieć trochę surowszym a raczej stanowczym tonem to na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech co zdecydowanie psuło w tym momencie efekt. Owszem, była chuda, wręcz za bardzo chuda i Harvey mógł się tylko domyślać dlaczego właśnie tak było. Nie chciał wnikać w powód tego dlaczego mała nie jadła, ale podświadomie pragnął to zmienić, spowodować, że ta znowu zacznie normalnie jadać. Miał taką wewnętrzną misję. Sam poczuł nieokreślony dreszcz kiedy ta go dotknęła, ale nie dał po sobie tego poznać, a raczej po prostu zrobił dobrą minę do złej gry.
Zabawa wręcz przebiegała zwyczajnie, w sumie to Harvey więcej patrzył czy słuchał małej Alice jak ta opowiadała jaki to będzie cudowny zamek i że ona będzie księżniczką, nawet pozwoliła Sherwoodowi być rycerzem na co on chętnie się zgodził. Potem naszło ją na oblanie Dalily wodą i Harvey uniósł delikatnie brew do góry widząc na początku jej minę. Zadziorny uśmiech pojawił się na jego ustach kiedy ta go tylko mijała, uwielbiał patrzeć na to jak się obie bawiły i złapał się na tym, że chciałby widzieć to o wiele częściej. Na jej słowa, żeby tylko spróbował Harvey uniósł ręce na wysokość klatki piersiowej jakby w geście poddania się. Nie od dzisiaj wiedział, że zadziorna kobieta to trudna kobieta, nawet mu się to cholernie podobało.
Miał uciekać tak jak powiedziała Alice, ale zanim to zrobił to woda wylądowała na nim, czuł jak koszulka przylepia się do jego ciała. Parsknął delikatnie, a jego zielone oczy spotkały się ze spojrzeniem Warrenowej. Oj.. wiedziała, że ma przechlapane.
- Alice, Twoja mama się doigrała, chyba bardzo chce kąpieli - nie od razu jednak chwycił Dalilę, najpierw zsunął koszulkę ze swojego ciała odrzucając ją na koc, skoro miał wejść do wody to nie potrzebował zbędnego materiału. Dopiero potem postanowił chwycić Dalilę, a nawet jeśli ta próbowała uciekać to daleko nie zaszła, był przecież ratownikiem i gonienie jej po piasku nie było niczym trudnym, chwycił ją w pasie i unosząc do góry przerzucił sobie przez ramię tak jak robią to rolnicy z workiem kartofli, rękę ułożył na jej plecach i skierował kroki do wody.
- Idziesz Alice? - rzucił przez ramię w kierunku dziewczynki, która śmiejąc się pobiegła za nimi. Sherwood nawet nie zwracał uwagi na ewentualne szarpanie się kobiety czy ciekawskie spojrzenia w ich kierunku. Wszedł najpierw do kolan, potem jeszcze dalej każąc Alice poczekać przecież nie chciał, żeby ta wchodziła do wody kiedy ten szedł dalej. - Teraz będziesz grzeczna? - rzucił do blondynki, krótko przed tym kiedy oboje zanurzyli się we wodzie.

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

Serce zabiło jej mocniej, gdy usłyszała słowa Harveya. Poczuła ogarniającą ją ulgę, bo w ten sposób widziała, że on również widział ten problem. Nie można było lekceważyć zaburzeń odżywiania, nie u tak małego dziecka. Była na tylu wizytach u psychologa i dowiedziała się, że to wszystko co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, bardzo źle wpłynęło na stan psychiczny Alice. Wypadek, pobyt w szpitalu i pogrzeb ojca. To wszystko spowodowało, że zamknęła się w sobie, nie chciała nikogo słuchać i przestała jeść. To ją dobijało, ale co mogła zrobić? Lekarze próbowali przypisać jej leki, ale Delilah nie chciała się na to zgodzić. Nie chciała od małego faszerować ją lekami, wystarczająco dużo wzięła ich leżąc w szpitalu. Cieszyła się, że nie komentował w żaden sposób tego jak bardzo była chuda. Miała serdecznie dość, tych spojrzeń i szeptów, które najczęściej spotykały ją w szkole. Ona nie interesowała się życiem innych i chciała, żeby inni też tak postępowali, ale wiedziała, że nie można dostać wszystkiego co się chce.
Nie przypuszczałam, że ich niewinna zabawa tak się skończy. Oblanie Harveya nie było dobrym pomysłem, wiedziała o tym, ale jej córka była szybka i można powiedzieć, że to trochę jej wina. Śmiech Alice był piękny, ale nie miała czasu się nad tym rozczulać, bo Harvey właśnie ściągnął koszulkę i ruszył w jej stronę. Przez dobre kilka sekund wolno przesuwała spojrzeniem po jego ciele. Czuła, jak robi jej się gorąco, ale to pewnie przez słońce. Nie ukrywała przerażenia, jakie ją ogarnęło w tej chwili. Oddech jej przyspieszył i widząc jego wyraz twarzy miała ochotę zacząć go błagać. - Harvey… to był przypadek, przecie.. - Nie zdążyła dokończyć. Nawet nie zrobiła 3 kroków i już wisiała w powietrzu głową w dół. Jego bark wbijał jej się w brzuch. Było to trochę niewygodna pozycja, dodatkowo miała idealny widok na jego tyłek. Uhm… zarumieniła się jeszcze bardziej. Uniosła głowę słysząc jak woła małą. Jej spojrzenie spotkało się z Alice, która śmiała się na cały głos. Nawet klaskała w dłonie dopingując mężczyznę.
Mamuś, zaraz będziesz pływać, jak syrenka!
- Oh trochę w to wątpię… - - Odparła próbując uwolnić się z jego uścisku, ale Sherwood mocno ją trzymał. Gdyby nie sytuacja w jakiej się znajduje podziękowałby mu za to, że tak dba o bezpieczeństwo Alice. Mała jeszcze nie umiała pływać, zawsze przed wejściem do wody musiała ubierać tzw. motylki na ramiona i dopiero wtedy w obecności dorosłego pozwoliła jej wejść do wody. - Ale ja jestem grzeczna! Harvey naprawdę… Nie! - Nie posłuchał jej, zanurzył się cały w wodzie. Jeszcze przed samym końcem zdążyła głośno zaczerpnąć powietrza i chwilę później oboje zniknęli pod wodą. Wyszarpała się z jego uścisku i odepchnęła od dna wynurzając na powierzchnię. Ogarnęła włosy, które przykleiły się do twarzy. Spojrzała na Harveya i przez naprawdę długi czas starała się wyglądać na obrażoną. No przecież jak on mógł? Przekręciła głowę w kierunku brzegu sprawdzając, czy Alice wciąż tam stoi. - Nie wierze, że to zrobiłeś… - Pokręciła głową i zaczynała obmyślać plan, jak się zemścić. Nie mogła tak tego zostawić, co to, to nie. Ostatni raz spojrzała na jego przystojną twarz i ruszyła w stronę brzegu, gdzie czekała na nich Alice. Nie była pewna co zrobić. Myślała intensywnie.
- Mamuś! I jak było?
Uśmiechnęła się do córki wychodząc z wody. Koszula, którą miała na sobie przyległa do jej ciała. Uklękła przed małą. - Było cudownie, ale… - - Odwróciła się sprawdzając jak daleko od nich był. - Nie możemy tak tego zostawić, prawda? Pomożesz mi ochlapać Harveya? - Na jej ustach pojawił się cwaniacki uśmiech, a oczy zabłysły w rozbawieniu. Dawniej w ten sposób próbowała rozbawić córkę z mężem. Dotarło do niej, jak wiele rzeczy zmieniło się u niej w ciągu tych kilku miesięcy. Zrezygnowała z wymarzonej pracy, straciła męża, wyprowadziła się z domu i właśnie w tej chwili spędzała czas z mężczyzną, którego poznała zaledwie kilka dni temu, a tak szybko stał się im bliski.
Alice spojrzała mamie w oczy i kiwnęła głową. Minęła ją i uśmiechając się szeroko do przyjaciela zaczęła chlapać go wodą.
Harvey, uważaj!
Wiedziała, że nie mają szans, ale musiała spróbować. Dość szybko dołaczyła do małej ochlapujac Sherwooda.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

Nie był ojcem, ale wiedział to i owo, za czasów gdy z Dolores starali się o dziecko ta podsuwała mu różnego rodzaju artykuły, żeby przygotować ich do bycia dobrymi i odpowiedzialnymi rodzicami, niestety ale nic z tego nie wyszło, ale nabyta wiedza pomagała Sherwoodowi zwłaszcza na plaży kiedy stał oko w oko z małym dzieckiem. Jeszcze jakiś czas temu nie wiedziałby nawet co ma powiedzieć, a teraz kiedy nabrał pewnego rodzaju doświadczenia bo i tak większość swojego życia spędzał na plaży w pracy to czuł się pewniej ze swoimi słowami. Miał nadzieję, że kiedyś Dalila zobaczy w nim faceta, który naprawdę troszczy się o jej córkę i że nie będzie go kojarzyła już z tamtym facetem, który zadzwonił że czeka na nią z córką na plaży przy budce z lodami. Nie chciał być z tym kojarzony, nawet gdy nie zrobił przecież nic złego, ale widział strach w jej oczach kiedy tamta wtedy do nich podchodziła tak jakby próbował on skrzywdzić jej córeczkę.
Sherwood od początku zauważył, że dziewczynka jest chudsza od innych dzieci, ale nie był ani jej ojcem ani mężczyzną uprawnionym do tego, żeby cokolwiek powiedzieć. Mógł tylko ją wspierać i próbować, żeby dziewczynka pewnego dnia zaczęła normalnie jeść. Kto wie, może te powietrze jak i zabawa na plaży spowoduje, że kiedy wrócą do domu to mała się po prostu rzuci na jedzenie? Nigdy nic nie wiadomo, a trzeba było być dobrej myśli nawet gdy świat dookoła walił się. Chciał po prostu kobiecie pokazać, że z nim się nie zadziera nawet gdy zrobiła to nieświadomie, mimo jego dość poważnej miny to i tak w kąciku jego ust błąkał się delikatny uśmiech.
- Wiem, że to był przypadek, ale mam ochotę zrobić Ci psikusa - mruknął kiedy skierował swoje kroki w stronę wody. Wiedział, że ta pozycja nie była dla niej ani trochę wygodna, ale przytrzymywał ją jedną ręką, tak żeby ta przypadkiem mu nie uciekła no i żeby także nie zsunęła się za szybko z jego ramienia do wody. Mogła się szarpać do woli, ale tak czy siak dosięgnęła ją jego zemsta. Uwielbiał moment w którym tafla wody zamykała się nad jego głową, w wodzie czuł się niczym ryba i można było to zobaczyć w momencie kiedy zanurzyli się oboje. On oczywiście miał otwarte oczy nawet pod wodą a na jego ustach błąkał się uśmiech, bąbelki powietrza ulatywały z jego ust. Wynurzył się zaraz po niej, odgarniając rekoma włosy do tyłu i skierował na nią przenikliwe spojrzenie.
- Łatwo mi to przyszło, ze mną się nie zadziera - odprowadził ją spojrzeniem kiedy ta postanowiła wrócić na brzeg i z cichym westchnieniem na ustach ruszył po chwili za nią, ignorując zaciekawione spojrzenia ludzi kiedy powoli zbliżał się do brzegu. Większość plażowiczów go tutaj znała, a widok jego z kobietą i dzieckiem na pewno był dziwny. Nie spodziewał się jednak, że te szykują cokolwiek bo kiedy był już na brzegu zobaczył jak mała podbiega do niego i zaczyna go ochlapywać wodą, a po chwili dołącza do niej Dalila.
- Dwie na jednego? To nie fair! - wykrzyknął cofając się parę kroków ponownie do wody, oczywiście nie pozostawał im dłużny, bo sam zaczął je ochlapywać, uważając oczywiście żeby nie zrobić krzywdy małej Alice, co do Warrenowej to ona i tak była już cała mokra, a przez pewien moment nawet Sherwood nie był w stanie oderwać spojrzenia od jej ciała, zwłaszcza gdy koszulka się tak niebezpiecznie lepiła. Po chwili odwrócił się od dziewczyn z zamiarem ucieczki na głębsza wodę, nawet zanurkował wynurzając się ze dwa metry dalej.

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

Odkąd wróciła do miasta nie zwracała uwagi na to, jak inni na nią patrzą. Nie do końca była pewna, czy mieszkańcy miasta ją poznawali. Wyjechała stąd na kilka lat. W młodości też wyglądała nieco inaczej. Była… trochę chudsza i nie miała tak jasnych włosów. Była brunetka, jak jej bracia. Kiedy skończyła studia postanowiła rozjaśnić nieco włosy i tak już zostawiła. Nie interesowało jej zdanie obcych ludzi. Liczyła się tylko z tym co mówili jej najbliżsi. Jeśli po tym dniu po mieście rozejdą się jakieś plotki, to trudno. Harvey sprawił, że dzisiejszego dnia obie szczerze się śmiały i to był jeden z lepszych dni odkąd się tu wprowadziły. Nie wiedziała nic o żonie Harveya, nie wiedziała nic o jego przyjaźni z jej bratem. Dla niej był mężczyzną, który znalazł jej córkę i zadbał, żeby pod jej nieobecność nic jej się nie stało. To był dług, którego nigdy nie spłaci. Może tylko w nieskończoność dziękować mu i dbać o to, żeby miał jak najlepsze relacje z Alice. Nie miała zamiaru utrudniać im kontaktu, nawet jeśli jej dziadkowie dowiedzą się o tym i ponownie skrytykują jej metody wychowawcze. To była jej decyzja z kim Alice spędza czas.
- Wszystkie chwyty dozwolone!- Krzyknęła mała ochlapują go jeszcze bardziej. Jej słodki śmiech rozniósł się echem po plaży, a Dalilah dosłownie urosło serce w piersi. Było też w tym coś zaraźliwego, bo sama zaczęła się śmiać. Uniosła głowę i napotkała spojrzenie Sherwooda. Odwróciła wzrok widząc, jak na nią patrzy. Nie wiedziała w siebie nic atrakcyjnego. Była już po trzydziestce i wiedziała, że nie wygląda najlepiej. Dlatego nosiła koszulkę, żeby ukryć to i owo. Nigdy nie chciała wyglądać, jak modelka, ale wiedziała, że po ciąży przybrała nieco na wadze. Nikt, nigdy jej tego nie wytknął, ale miała lustro w domu. Dobrze wiedziała, jak wygląda. Przestały go ochlapywać wodą, gdy cofnął się i zanurzył w wodzie. Alice zrobiła kilka kroków w jego stronę wchodząc po pas do wody.
- Alice! - Przerażona podbiegła do niej i złapała ją za rękę. - Chce pójść od Harveya, mamuś…- Chciała jej się wyrwać, ale Warren mocno ją trzymała. - Najpierw założę ci motylki i napompujemy kółko, dobrze? Przecież wiesz, że nie umiesz dobrze pływać. Wujek Joseph wciąż Cię uczy. Chodź. - Joseph musiał przerwać ich lekcję pływania, bo wyjechał z żoną za miasto. Nigdy nie puszczała małej samej do wody. Uniosła głowę i zrobiła z dłoni daszek osłaniając oczy przed słońcem. Odnalazła Harveya pływającego niedaleko nich.
- Alice chce do Ciebie iść, ale najpierw muszę założyć jej motylki. Zaraz wrócimy.
Nie mogąc się doczekać, Alice pobiegła przodem. Pokręciła głową śmiejąc się. Miała wielką nadzieję, że po tak energicznie spędzonym dniu będzie miała apetyt i zje kolację. Kiedy dotarła na ich miejsce, Alice już nakładała motylki. Kucnęła przed nią i sięgnęła po kółko. Nadmuchała je dość szybko i wróciła z Alice do wody. Jeszcze wcześniej zdjęła koszulę, którą miała na sobie. Już nie była jej potrzebna.
- Sama! - Uniosła dłonie w geście poddania i spojrzała na Harveya. Chyba już nie powinnam mówić, że posłała mu spojrzenie mówiące Uważaj na nią. Obserwowała, jak mała dzielnie macha nóżkami i rączkami, tak jak uczył ją wujek. Kiedy Alice szczęśliwa dotarła do Harveya, zrozumiała, że jest tu zbędna. Uśmiechnęła się do nich i wyszła z wody. Bo przecież to dla Alice tu przyszedł, nie dla niej. Opadła na leżak zakładając okulary na nos. Sięgnęła po butelkę wody obserwując ich zabawy w wodzie. Pijąc pomyślała o tym, co powiedziałby Cade widząc to wszystko. Ale jego już tu nie było. Poczuła jak ból ściska ją w klatce piersiowej. Wzięła głęboki wdech i sięgnęła po książkę, którą wcześniej próbowała czytać.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

Przyjaźnił się z Josephem odkąd tylko pamiętał, jednak jakoś nigdy nie przywiązał za bardzo uwagi co do jego rodziny, zazwyczaj spotykali się tylko we dwoje, czasami to u Harveya w domu czy na mieście, nawet w sumie Sherwood nie miał świadomości, że ten ma siostrę. Nie mówili raczej za wiele o swoich rodzinach a Harvey też do końca się nią nie interesował, nic dziwnego że nie wiedział iż ta mała czy Dalila to jego rodzina. Nie mógł tego wiedzieć i w sumie niewiedza chyba była lepsza czyż nie? Ostatnio Warren także niezbyt często się do niego odzywał, a że nie był narzucającym się człowiekiem to mógł na to tylko wzruszyć ramionami. Nie będzie się pchał tam gdzie go nie chcą, czyż nie?
Uważał Dalilę za atrakcyjną kobietę, nawet gdy była już po tej trzydziestce, przecież sam Sherwood do najmłodszych także nie należał, miał za sobą już pewne przeżycia, które go nauczyły, że powinien częściej słuchać swojego rozumu a nie kierować się tylko emocjami. Lecz jak każdy był człowiekiem i popełniał pewne błędy, chociażby jak związek z Dory, który nie wyszedł mu jednak na dobre. Na papierku nadal była jego żoną, ale odkąd wyjechała to czuł się wolnym człowiekiem, który mógł robić na co tylko miał ochotę. Widząc i słysząc śmiech małej sam nie mógł się powstrzymać przed szerokim uśmiechem, który sam garnął mu się na usta. Ta walka nie była równa i już na początku był na straconej pozycji więc postanowił po prostu wycofać się do wody. Nie wiedział jednak, że Alice tak bardzo będzie chciała iśc do niego i kiedy się wynurzył obrócił się w stronę brzegu.
- Jasne - wyrzekł w kierunku Dalily odprowadzając ją i małą wzrokiem. Miał chwilę czasu dla siebie więc wykorzystał to zanurzając się pod wodą. Oczywiście jego bystre spojrzenie parę razy omiotło osoby obok niego, zwłaszcza gdy się wynurzał na powierzchnię. Był przecież ratownikiem i był wyczulony na wszelkie znaki, że coś może być nie tak. Kiedy te wrócił na brzeg skierował tam swoje kroki zanurzając się jednak po klatkę piersiową w takiej odległości, żeby Alice mogła sama do niego podpłynąć. Na krótki moment zawiesił także spojrzenie na kobiecie, ale szybko go spuścił na Alice czując dziwny dreszcz w dole pleców. Była atrakcyjna i przyciągała spojrzenie wielu mężczyzn, tego przecież nie dało się nie zauważyć. Wśród tych mężczyzn także był Sherwood nawet gdy próbował się tak otwarcie w nią nie wpatrywać. Robił to mimochodem, ot co.
- No nieźle Ci poszło, pływasz jak syrena - zaśmiał się w kierunku małej chwytając ją kiedy ta podpłynęła do niego. Poszli na trochę jeszcze głębszą wodę gdzie Harvey dał jej małe lekcje pływania, nawet parę razy ją podrzucił do góry, w końcu wszystkie dzieciaki to uwielbiały. Oczywiście zawsze był obok niej kiedy mała lądowała we wodzie. Ta zabawa zajęła im chyba z pół godziny i kiedy było widać po Alice, że potrzebuje odpoczynku sam zaproponował wyjście z wody i udanie się na koc. Zanim dotarli do koca to pomógł małej zdjąć motylki z rąk i usiadł na swoim kocu z westchnieniem na ustach, Alice w tym czasie zapewne skoczyła mamie na kolanach śmiejąc się przy tym uroczo. Sherwood sięgnął po ręcznik zarzucając go sobie na ramiona.
- Co ciekawego czytasz? - rzucił w stronę Dalily, zerkając na nią i na małą dziewczynkę, chwycił także ręcznik leżący obok leżaka Warrenowej i zarzucił go na mokre ciało dziewczynki. W końcu doskonale wiedział, że mimo słońca dziecko może się przeziębić.
- Woda jest cudowna, jak chcesz to popilnuję małej i możesz skorzystać z uroków plaży - dodał jeszcze uśmiechając się delikatnie, opadł plecami na swój koc przymykając oczy.

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Samotnie wychowuje 6 letnią córkę. Ponad pół roku temu straciła męża w wypadku
samochodowym. Walczy z depresją. Od pewnego czasu dużo przesiaduje na plaży, gdzie widuje się z mężczyzną, który uratował jej córkę.
33
170

Post

Wiedziała, że powoli będą musli zacząć się zbierać, ale nie chciała przerywać im zabawy. Dla jej bliskich widok Alice i Harveya mógł być dziwny, ale dla niej to było coś dobrego. Nie była pewna co takiego mężczyzna ma w sobie, ale niech nie przerywa tego co właśnie robi. Alice potrzebowała takich chwil, spokojnych i pełnych uśmiechu. Koniecznie będzie musiała opowiedzieć o tym na kolejnej wizycie u psychologa. Chciałaby psycholożka wiedziała o wszystkim. Czytając książkę co jakiś czas zerkała na na nich sprawdzając co robią. Zauważyła, że niektórzy przyglądali im się uważnie. Wyglądało to tak, jakby widok Harveya z dzieckiem, był dla nich nowy. Sama rozglądała się na boki i widok innych rodzin sprawiał, że lekko posmutniała. Skoro ona tak źle czuła się z tym co widzi, to co musiała czuć jej córka? Potrząsnęła blond głową próbując o tym nie myśleć. Skupiła się na czytaniu książki, gdy nagle na jej leżak wskoczyła Alice.
- Koniec zabawy? - Odłożyła książkę na bok i pozowała małej wejść na kolana.
- Tak! Ale czy zanim pojedziemy do domu mogę jeszcze pobawić się z innymi dziećmi?
- Oczywiście, że tak. Proszę najpierw napij się wody i ogrzej nieco w słońcu. - Uśmiechnęła się z wdzięcznością do Harveya, gdy ten rzucił na małą ręcznik. Kolejny sygnał dla niej, że dbał o jej bezpieczeństwo. Okryła nim drobne ciałko córki i zdjęła jej z głowy czapkę. Drugim ręcznikiem wytarła jej mokre rude włoski. Alice piła wodę, gdy usłyszała pytanie mężczyzny.
- Wiesz co, to jest poradnik, jak rozkręcić swój biznes. Kilka tygodni temu kupiłam księgarnie i jeszcze nie do końca wiem, jak ją prowadzić. Mam kilka pomysłów, ale nie wiem jak się za to zabrać. - Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Odłożyła na bok ręcznik i ponownie założyła Alice czapkę na głowę, starając się schować pod nią wszystkie włoski. - Nie dziękuję. Może następnym razem, dzisiaj sobie odpuszczę. Ale dziękuję za propozycję. - Spojrzała w bok i zarumieniła się widząc w jakiej pozycji leżał. Musiała odwrócić wzrok czując co się z nią działo. To nie było normalne i chyba zbyt szybko. No bo jednak pół roku temu pochowała swojego męża i nawet jeśli ich związek już wcześniej był beznadziejny, to jednak chyba nie wypadało patrzeć w ten sposób na innego, prawda?
Alice odłożyła do połowy wypitą butelkę. Podziękowała i pobiegła do innych dzieci. Pomachała im z daleka i kucnęła obok blond dziewczynki. Z ust Delilah dało się usłyszeć ciężkie westchnienie.
- Ile bym dała, żeby częściej widzieć ją w tak dobrym humorze. - Odezwała się wciąż patrząc na swoją córkę. - Masz na nią dobry wpływ. Jak Ty to robisz? - odwróciła głowę patrząc na jego twarz.

Harvey Sherwood
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Gdzie jest moje dziecko!? - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV BAŚNIOPISARZ That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER I love my children I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY WDOWIEC/WDOWA MAM CÓRKĘ DRAMA QUEEN WIELBICIEL KAWY Odsłaniam kolana w sukienkach Lubię zapach męskich perfum BEACH BITCH
mów mi/kontakt
werson
Harvey Sherwood
a

Post

Sam nie wiedział co miał w sobie takiego, że mała lgnęła do niego niczym przylepa, przecież był tak naprawdę zwyczajnym facetem, który znalazł ją zagubioną na plaży i poszedł z nią na lody czekając na jej matkę. W jego oczach to nie było nic nadzwyczajnego za co mała miałaby go tak bardzo polubić, ale z drugiej strony cieszył go fakt, że tak właśnie było. Dzięki tej małej rudowłosej diablicy mógł spędzać czas nie tylko z nią, ale także z jej matką. Za często ostatnio siedział sam w domu i towarzystwo na pewno mu dobrze zrobi, takie wylegiwanie się na słońcu i normalna rozmowa to było to czego tak naprawdę w swoim życiu potrzebował. Nie przejmował się wzrokiem innych ludzi, tak naprawdę to go nie obchodziło co sobie o nim myślą, on wiedział swoje i żył według swojego życia nie patrząc za siebie. Nie mógł roztrząsać przeszłości.. musiał skupić się na sobie i na swoim popapranym życiu, żeby je wyprostować, tak po prostu.
Uśmiechnął się tylko delikatnie w ich kierunku usadawiając się wygodniej na swoim prowizorycznym posłaniu, nawet drugi koc, który przyniósł ze sobą w razie czego wsunął sobie pod głowę uprzednio go zawinowszy tak, żeby mieć jakieś oparcie na kark. Zerknął jeszcze w kierunku Dalily opierając się delikatnie na łokciu.
- Mój brat jakiś czas temu odziedziczył bar, wprawdzie to nie to samo co księgarnia, ale jak chcesz to mogę z nim pogadać czy ma jakiś złoty środek na rozwinięcie interesu - wzruszył delikatnie ramionami, szukając swoich okularów przeciwsłonecznych, które na pewno tutaj zostawił na kocu zanim nie poszedł do wody z Alice, dostrzegł je leżące prawie tuż koło leżaka kobiety, przy jej nodze. Chwytając je nawet zupełnie przypadkiem musnął palcami jej nagą skórę, nie dał jednak po sobie poznać, że to spowodowały delikatny dreszcz na jego plecach. Nasunął okulary na nos, żeby ukryć swoje zielone, intensywne spojrzenie przed jej ciekawskim spojrzeniem. No i w ten sposób mógł się jej przypatrywać a ona nie miałaby o tym nawet pojęcia, czyż nie? Dopiero wtedy wygodnie położył się na swoim kocu.
- Żałuj - dodał tylko na jej kolejne słowa wzruszając delikatnie ramionami, jeszcze ręce skrzyżował za swoją głową z cichym westchnieniem na ustach oddając się promieniom słonecznym. Nie miał żadnego kremu z filtrem, ale i tak spędzał całe dnie na plaży więc dla niego opalenizna to nic nowego, zwłaszcza można się dobrze opalić kiedy jest się we wodzie. Wystarczy jedno spojrzenie na jego ciało i na pewno musiała zauważyć, że jego skóra była jakby dopiero co się opalił. Na szczęście od razu opalał się na brązowo.
- Szczerze? Nie mam pojęcia. Musisz jej zapytać co takiego we mnie widzi - uśmiechnął się kącikiem ust i skierował swoją twarz w jej stronę. - Widocznie mam w sobie coś, że kobiety mają do mnie słabość - zaśmiał się jeszcze. Może była w tym nutka prawdy, ale Sherwood nie należał do facetów, którzy wykorzystywali ten fakt. Był on gentelmenem i Dalila zapewne się o tym niedługo przekona, o ile nie ucieknie z krzykiem.

Dalila Warren-Reevis
mów mi/kontakt
Zablokowany