Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
I had a dream that you couldn't hear me screaming. Trying to tell you everything but it wouldn't stop you leaving.
30
172

Post

#1

Od jej wyjazdu z Anglii minęło kilka dobrych lat, a pomimo tego, wciąż nawiedzały ją koszmary senne. Podobnie zresztą było zeszłej nocy, za sprawą czego na nogach była już od 4 rano. Niewyspana, dzień zaczęła z grymasem na twarzy, który ustąpił wraz z masą obowiązków, które zmuszona była wykonać. Przygotowanie ceremonii pogrzebowej było trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Pomimo tego, Gibbs nie zamierzała narzekać. Odnajdywała się w wykonywanej pracy, a przygotowywanie zwłok do ich 'ostatniej podróży ziemskiej' przynosiło jej pewnego rodzaju ukojenie. Nie wiedziała z jakiego powodu i nie próbowała się tego doszukiwać. Istniało spore prawdopodobieństwo, iż miało to wiele wspólnego z jej nieobecnością na pogrzebie Jamie. Choć nigdy nie będzie mieć pewności.
W natłoku obowiązków, znalazła czas dla jednej z niewielu bliskich jej osób, spoza najbliższej rodziny - Ines, która telefonicznie zapowiedziała swoją wizytę. Przed przybyciem znajomej, zdążyła nałożyć makijaż na twarz nieboszczyka, którego ceremonia pogrzebowa miała się odbyć następnego dnia. Wyszło dobrze, nawet bardzo.
- Hola senorita - przywitała Ines z uśmiechem, gdy tylko ta znalazła się na wycieraczce pod drzwiami jej domu. Biedna nie zdążyła nawet nacisnąć na dzwonek. Nie, Gibbs nie wyczekiwała z niecierpliwością jej przybycia, dojrzała ją przypadkiem i nie miała zamiaru udawać, że jednak było inaczej, jak to zdarzało się ludziom, oczekującym na dostawę z jedzeniem. - Pozwól, że uprzedzę twoje pytanie. Nie, wciąż nie nauczyłam się hiszpańskiego - poinformowała, odnośnie własnego przywitania, po czym zaprowadziła Ines do salonu.
- Cóż to musiało się wydarzyć, że przyszło mi gościć u siebie tak zacną osobowość? - zażartowała, odnośnie tego, że dłuższy czas nie miały okazji się widzieć. Wiadomo, każda miała własne życie i obowiązki, dlatego dobrze, że chociaż raz na jakiś czas potrafiły znaleźć wolną chwilę w tym samym momencie. - Mam nadzieję, że nie jest to wizyta spowodowana sprawami zawodowymi - spojrzała na nią nieco podejrzliwie. Villeda nie sprawiała wrażenia osoby zasmuconej, czy pogrążonej w żałobie. Coś innego więc, musiało ją tutaj doprowadzić i Moe przypuszczała, że niebawem odkryję tę tajemnicę.
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jak kot, chodzę własnymi drogami - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Niech sąsiedzi walą, walą, walą, walą do drzwi - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BOGATE CV DON’T STOP ME NOW MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą LGBT+ WDOWIEC/WDOWA ALKOHOLIK RZUCIŁEM/AM STUDIA FAN DRESZCZOWCÓW Przypalę nawet wodę Mam mocną głowę Chodzę w trampkach Nie chcę mieć dzieci Chodzę do klubów Chodzę spać, gdy inni wstają I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM DUNGEONS & DRAGONS NA FALI PANIE WŁADZO... THIEF I'M SO HIGH! DANSE MACABRE You Shouldn't Kiss Me Like This Zombie night
mów mi/kontakt
Moe
Ines Villeda
a

Post

#104

Była tak szurnięta, że za każdym razem, kiedy gościła w domu Gibbs, świeciły jej się oczy. Ines miała pierdolca na punkcie czarów, wróżb, a i kontakt ze śmiercią nie był jej obcy. Nie bezpośredni, oczywiście, po prostu zdarzało jej się wywoływać duchy zmarłych bardziej lub mniej przypadkowo. Lubiła takie klimaty i w ogóle nie przerażała ją świadomość, że będzie opróżniać butelkę tequili w miejscu, gdzie mogą znajdować się ciała przygotowywane do pochówku. A jeszcze bardziej podkręcał ją fakt, że nie widziała Moe od dłuższego czasu. Chwała Bogu za internet, dzięki któremu mogły pozostawać w kontakcie!
- Hola, cariño - uśmiechnęła się szeroko na jej widok. - Aż tak niecierpliwie czekałaś na moje przybycie? A gdzie czerwony dywan? - spojrzała wymownie pod nogi, bo jakoś nie dostrzegła nigdzie takowego na powitanie. Żadnych buziaków, żadnych przytulasów i chociaż Cyganka miała naturę czysto hiszpańską, więc z reguły cmokała w policzek każdego znajomego na swej drodze, to przy Gibbs zawsze hamowała się z tego typu gestami. Wiedziała, że przyjaciółka tego nie lubi i szanowała jej przestrzeń prywatną.
Wpełzła do salonu z butelką alkoholu pod pachą, nie będą przecież tak siedzieć o suchych pyskach. Poza tym miały co opijać. Na wieść, że brunetka w dalszym ciągu nie mówiła po hiszpańsku, pokręciła głową z nieudawanym niedowierzaniem.
- Za mało ze mną przebywasz, to dlatego - westchnęła najciężej na świecie, po czym wcisnęła jej tequilę w ręce. - Nikt nie umarł. Jeszcze. Ale może tak być, że kiedyś przyjdę do ciebie, bo całkiem przez przypadek skręcę Cèsarowi kark, więc nie badź wtedy zdziwiona - odparła, a uśmiech nie znikał jej twarzy. - Ale na razie nic takiego nie będzie miejsca. Spójrz tylko - uniosła lewą rękę, na której widniał pierścionek z rubinem. - W końcu mi się oświadczył, jebaniec - zaśmiała się beztrosko, tym samym zdradzając Moe, jaki był prawdziwy powód jej wizyty.
Villeda i Arreola schodzili się ze sobą przez dziesięć lat. To znaczy, początkowo było to tylko przyjaźń, a później po mistrzowsku udawali, że nic między nimi nie było, żeby niczego nie spieprzyć. Ale finalnie kilka miesięcy zdecydowali się na związek, a kilka dni temu mężczyzna poprosił ją o rękę. A Ines chyba nigdy nie była szczęśliwsza.

Moe Gibbs
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
I had a dream that you couldn't hear me screaming. Trying to tell you everything but it wouldn't stop you leaving.
30
172

Post

Jakoś tak się złożyło, że butelka tequili, która w późniejszym czasie miała wylądować w jej rękach, umknęła jej oczętom, a może zwyczajnie Moe próbowała udawać, że tak naprawdę Villeda nic ze sobą nie przyniosła. Miała problem piciem, zmagała się z nim od śmierci Jamie, ale nigdy nie zdecydowała się odstawić alkoholu na stałe, czy chociażby na dłużej.
- Zdecydowanie - skinęła głową z uśmiechem, by po chwili rozłożyć ręce. - Dałaś mi zbyt mało czasu na zorganizowanie czegokolwiek. Poza tym nieboszczyk sam nie zająłby się nałożeniem makijażu - powiedziała donośnie braku czerwonego dywanu. W swoich rozmowach często wtrącała informacje o umarlakach i wykonywanym przez siebie zawodzie. Nauczyła się tego po powrocie w rodzinne strony. Każdy temat do gadki wydawał się być lepszy od tego, który w dalszym ciągu przynosił jej wiele bólu, a że z trupami widywała się najczęściej, to o nich najbardziej lubiła opowiadać.
Wzięła butelkę, by następnie odstawić ją na blat stolika. Przysłuchując się opowieści przyjaciółki, sięgnęła po niewielkie, szklane naczynia, które zawsze znajdowały się w pobliżu.
- Tylko w razie czego nie zmasakruj mu twarzy, z makijażem zawsze jest najwięcej roboty - rzuciła żarcikiem, a wraz z kolejnymi słowami Ines, dostrzegła piękny pierścionek, który widniał na jednym z jej palców. - W końcu trafię na hiszpańskie wesele - powiedziała najradośniej jak tylko potrafiła, jednocześnie odczuwając rozdzierający ból w sercu. Było to dość częste zjawisko, którym nie dzieliła się z nikim. - Gratuluję - dodała, naprawdę ciesząc się szczęściem przyjaciółki, nawet jeśli jakoś wybitnie nie potrafiła tego okazać. W pewnym sensie jej zazdrościła, głównie tego, że miała spędzić życie wraz z ukochaną osobą. Gibbs kiedyś też to planowała, co w jej przypadku nie spotkało się ze szczęśliwym zakończeniem.
Z racji tego, że tequilą miały opijać inesowe zaręczyny, udała się do kuchni po sól i cytrynę. Przyniosła ze sobą także nóż, deskę do krojenia oraz wypełnioną kostkami lodu, miskę, w którą od razu wcisnęła butelkę z trunkiem. Schłodzony alkohol zawsze smakował lepiej.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jak kot, chodzę własnymi drogami - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Niech sąsiedzi walą, walą, walą, walą do drzwi - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BOGATE CV DON’T STOP ME NOW MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą LGBT+ WDOWIEC/WDOWA ALKOHOLIK RZUCIŁEM/AM STUDIA FAN DRESZCZOWCÓW Przypalę nawet wodę Mam mocną głowę Chodzę w trampkach Nie chcę mieć dzieci Chodzę do klubów Chodzę spać, gdy inni wstają I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM DUNGEONS & DRAGONS NA FALI PANIE WŁADZO... THIEF I'M SO HIGH! DANSE MACABRE You Shouldn't Kiss Me Like This Zombie night
mów mi/kontakt
Moe
Ines Villeda
a

Post

Obie wiedziały, że Moe nigdy do końca nie przestała pić, a Ines, jako przyjaciółka, powinna przyjść z butelką coli, albo jakąś wodą mineralną, ale to była taka okazja, że na usta samo cisnęło się słynne: ze mną się nie napijesz?
Nie oszukujmy się, Villeda była pozbawiona wyczucia, rzadko potrafiła wykazać się taktem i trochę trwało, zanim pomyślała. A najczęściej najpierw coś mówiła, a dopiero później uświadamiała sobie, że powinna trzymać język za zębami. Taka już była i każdy, kto z nią obcował, powinien dawno do tego przywyknąć.
- Zawsze możemy coś zamówić - machnęła niedbale ręką, bo ileż to roboty? Chwila moment i dostawca zapuka do drzwi zakładu pogrzebowego. Musiały tylko zdecydować się, czy wolą pizzę, czy może jednak jakąś chińszczyznę. - Nie przyszłam, żeby się u ciebie na jeść, więc daruj sobie - paplała dalej, pozwalając przyjaciółce lepiej obejrzeć pierścionek. Był piękny, a w dodatku był rodzinną pamiątkową po prababce Arreoli, więc musiała pilnować go jak oka w głowie. Inaczej musiałby popełnić harakiri, a wtedy Moe miałaby ręce pełne roboty, żeby doprowadzić jej zwłoki do ładu i składu.
- No nie dość, że hiszpańskie, to w dodatku cygańskie! - w jej głosie dało się usłyszeć niemały entuzjazm. Ale co się dziwić, skoro była tak szczęśliwa, że unosiła się ponad salonową podłogę?
Wiedziała, że Gibbs przeszła wiele i starała się spierać ją w trudnych chwilach. Nigdy nie była najlepszą pocieszycielką, nie umiała mówić górnolotnych słów, które miałby dodać otuchy, ale trwała przy jej boku, gdy jej życie runęło, a wraz z nim marzenia o szczęśliwej przyszłości z ukochaną. Mogła po prostu dla niej być, ale czy nie o to chodziło w przyjaźni? Czasami wystarczyło po prostu posiedzieć razem i pomilczeć, a cisza między nimi nigdy nie była drażniąca.
Cyganka miała przy swoim boku wielu znajomych. Miała paczkę przyjaciół, z którymi trzymała się od lat, ale miała też pojedyncze, równie ważne osoby, które były dla niej ważne. I nieważne, jak wiele mil dzieliło te dwie, to zawsze znajdowały do siebie drogę powrotną.
- Dzięki. Teraz już nie ma odwrotu. Wóz, albo przewóz. Będzie co ma być - dopiero co się zaręczyła, na razie nie rozmawiali z Cèsarem o ślubie i weselu. Trochę na to za wcześnie, chociaż odkąd się zeszli, wszystko między nimi działo się błyskawicznie. - To co? - spojrzała na butelkę wciśniętą w miskę z lodem. - Czyń honory - zachęciła Gibbs gestem ręki do napełnienia kieliszków. - I opowiadaj, czy twój biznes dobrze prosperuje. Ludzie umierają na potęgę czy ostatnio za bardzo się opierdalają? - zapytała z wyraźnym zainteresowaniem, bo nie od dziś wiadomo, że Villeda lubiła wiedzieć, co działo się u najbliższych osób. Dużo mówiła, ale była też doskonałym słuchaczem. Pomijając już, że miała pamięć złotej rybki - dobrą, ale krótką.

Moe Gibbs
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
I had a dream that you couldn't hear me screaming. Trying to tell you everything but it wouldn't stop you leaving.
30
172

Post

Była dorosła i doskonale zdawała sobie sprawę z alkoholowego problemu, który dotyczył jej osoby. Sama więc powinna wiedzieć, by stronić od napojów wyskokowych, a nie liczyć na to, że najbliżsi będą się przy niej hamować. Ona nie radziła sobie z życiem, czemu więc inni mieli by rezygnować dla niej z jakichkolwiek przyjemności? Nie mogła tego od nich wymagać. Nawet nie chciała tego robić. Lubiła budzić się z kacem. Ból głowy i ogólne osłabienie organizmu sprawiały jej pewnego rodzaju przyjemność. Uświadamiały jej, że nie powinna czerpać radości z życia, nie zasługiwała na to. Nie po tym co zrobiła.
Spojrzała na Ines nieco podejrzliwie, o czym ona w ogóle pierniczyła, jakie jedzenie?
- Czyżby? - uniosła lewy kąciku ust i nieco zmrużyła oczy. - Odnoszę inne wrażenie - przyznała, zgodnie z własnymi spostrzeżeniami. Oczywiście nie miałaby problemu z zamówieniem czegoś, co mogłyby wrzucić na ząb. Niestety sama nie radziła sobie w kuchni i szczerze powiedziawszy, potrafiła nawet przypalić wodę. Dlatego Villeda nie mogła liczyć na żadne specjały Gibbs, z czego zapewne zdawała sobie sprawę.
Pierścionek był piękny. Nie dało się temu zaprzeczyć. I choć Moe naprawdę cieszyła się szczęściem przyjaciółki, nie była w stanie tego okazać. Może więc faktycznie, powinny póki co skupić się na piciu. Procenty powinny nieco rozwiązać język Gibbs, choć nie wiadomo czy wyjdzie jej to na dobre. O Jamie nie rozmawiała z nikim. Wręcz sprawiała wrażenie, jakby nikt o takim imieniu nigdy nie wkroczył na ścieżkę jej życia. Niejednokrotne próby matki bądź rodzeństwa, kończyły się zmianą tematu przez Moe. Nikt tak naprawdę nie miał pojęcia co działo się w jej głowie i sercu. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że przez lata nie czuła nic, nic poza bólem i cierpieniem, na które zdecydowanie zasługiwała. Maskowała to wszystko ciętymi żartami i nieszczerym uśmiechem.
- Będzie dobrze - powiedziała, sięgając po nieco już schłodzoną butelkę. - Najważniejsze byś była szczęśliwa - dodała, rozlewając przeźroczystą ciecz do kieliszków. - Przekaż ode mnie Cesarowi, że jeśli będzie inaczej, znajdzie się dla niego miejsce u mnie w kostnicy - zaśmiała się krótko, aczkolwiek minę miała poważną. Oczywiście żartowała, wystarczyło już, że z jej powodu jedna osoba straciła życie. Inni mogli czuć się bezpiecznie. - Ostatnio jakoś mniej - westchnęła, krojąc cytrynę w półksiężyce. - Dość niewdzięczną mam pracę... z nadzieją czekam, aż ktoś kopnie w kalendarz - machnęła nożem przed oczami ciemnowłosej, by następnie odłożyć go na brzeg drewnianej deski. - Cóż, za coś trzeba żyć - nasypała odrobinę soli na zewnętrzną część prawej dłoni, po czym przekazała solniczkę Ines. - Wasze zdrowie! - rzuciła z entuzjazmem i nie czekając na towarzyszkę, wykonała cały zabieg składający się na picie tequili.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jak kot, chodzę własnymi drogami - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Niech sąsiedzi walą, walą, walą, walą do drzwi - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BOGATE CV DON’T STOP ME NOW MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą LGBT+ WDOWIEC/WDOWA ALKOHOLIK RZUCIŁEM/AM STUDIA FAN DRESZCZOWCÓW Przypalę nawet wodę Mam mocną głowę Chodzę w trampkach Nie chcę mieć dzieci Chodzę do klubów Chodzę spać, gdy inni wstają I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM DUNGEONS & DRAGONS NA FALI PANIE WŁADZO... THIEF I'M SO HIGH! DANSE MACABRE You Shouldn't Kiss Me Like This Zombie night
mów mi/kontakt
Moe
Ines Villeda
a

Post

Fakt, z nich dwóch to Ines uchodziła za jakiego wybitnego kucharza. Ale nie można ująć jej tego, że potrafiła gotować. Bo naprawdę umiała, do czego przyczyniła się babka, matka i wszystkie ciotki z rodziny. Cyganka była wychowywana w cygańskich zwyczajach i przygotowywana do roli prawowitej żony. Szkoda tylko, że daleko odbiegała od kanonu kury domowej i w ogóle nie wiązała z tym swojej przyszłości. Owszem, cieszyła się z zostania narzeczoną, pewnie równie mocno oszaleje, kiedy wjedzie temat przygotowań do ślubu, ale na pewno nie da się zaszufladkować. To nie ten typ, który dogląda domu i rodzi dzieci, co nie zmieniało faktu, że w przyszłości chciałaby rodzinę powiększyć.
- Picie na pusty żołądek jest niezdrowe - sięgnęła po kieliszek, nawiązując do żarcia, chociaż wcale nie przyszła się tutaj najeść. Posiłek wśród trupów i nadziei, że w końcu ktoś umrze, byle interes Moe kręcił się dobrze? Brzmiało wybornie, trzeba przyznać.
Sól, szot, cytryna - Villeda znała ten rytuał na pamięć. Dosłownie jakby wyssała go z mlekiem matki. Ojciec żartował, że jej pierwszym słowem nie było żadne mamá czy papá, a właśnie tequila. I że zanim zaczęła chodzić, potrafiła już grać na gitarze.
- To urocze. Z pewnością przekaże Cèsarowi te lojalne ostrzeżenie. Ucieszy się z takich gratulacji - mrugnęła porozumiewawczo do Gibbs, po czym opróżniła swój kieliszek. Chlup w ten głupi dziób. - Słuchaj - otarła wierzchem dłoni usta i polała alkohol na drugą nóżkę. Niewątpliwie Moe miała problemy z alkoholem, ale Ines też niewiele brakowało do zostania młodą alkoholiczką. Zadatki na takową miała, to pewne. - A może trzeba jakoś pomóc twojemu zakładowi? Nie wiem, może powinnam zacząć rozjeżdżać ludzi na rowerze? Oczywiście całkiem przypadkiem. Albo spychać ich z molo. Albo wróżyć im same nieszczęścia, żeby popadali w depresje i popełniali samobójstwo? Jeśli potrzebujesz klientów, to wystarczy słowo, zajmę się tym - żarty żartami, ale każdy, kto znał Cygankę wiedział, że była skłonna do takich debilnych pomysłów. Nigdy nie wiadomo, co siedziało w jej głowie. A czasem działy się w niej różne, dziwne rzeczy. Nic dziwnego, przecież była zdziwaczała, jak na Cyganichę przystało.
Uniosła kieliszek w geście toastu, przystawiła go do tego, który trzymała Gibbs i ponownie wykonała całą procedurę związaną ze spożywaniem ulubionego trunku. Umówmy się, trzeźwa to ona stąd nie wyjdzie. Moe chyba będzie musiała zrobić jej jakąś miejscówkę przy boku jakiegoś ładnie ubranego, gotowego do pochówku ciała.

Moe Gibbs
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
I had a dream that you couldn't hear me screaming. Trying to tell you everything but it wouldn't stop you leaving.
30
172

Post

Szczerze powiedziawszy, Monique nigdy nie pchała się do garów. Może dlatego, że nie było takiej potrzeby, a pani Gibbs otrzymywała pomoc od pozostałych dzieciaków, a może zwyczajnie była świadoma braku kulinarnych umiejętności. Poza tym zawsze znalazł się ktoś, kto zapewnił jej ciepły posiłek. Początkowo przez wiele lat dbali o to rodzice, z czasem obowiązki przeszły na Dawn, by ostatecznie napełnieniem jej żołądka zajęła się Jamie. Ta ostatnia próbowała nauczyć Moe podstaw gotowania, co mocno przerosło możliwości każdej z nich. Od powrotu w rodzinne strony, wspierała miejscowe knajpki i restauracje, ewentualnie stołowała się u pozostałych członków rodziny. Było to lepsze od marnowania czasu nad garami.
- Może i nie jestem lekarzem, ale coś mi mówi, że picie alkoholu szkodzi. Bez względu na to, czy pije się na pusty żołądek, czy zaraz po jedzeniu - oznajmiła, również sięgając, po ponownie napełniony kieliszek. Spożywanie napojów wysoko procentowych było niezdrowe? To nawet lepiej, w końcu i tak podświadomie szukała pretekstu by znów spotkać się z żoną. Nawet jeśli nie wierzyła w to całe życie po śmierci. Co nie przeszkadzało jej, upewniać klientów w przekonaniu, że tak właśnie było.
- Mam nadzieję, że dzięki temu dwa razy pomyśli, nim zdecyduje się na jakąś głupotę - może sama powinna porozmawiać z narzeczonym przyjaciółki, by upewnić się, że tak właśnie będzie. Była to zwykła gadanina, po prostu Gibbs uważała, że z nich dwóch chociaż Ines zasługiwała na szczęście. Na jej kolejne słowa zaśmiała się szczerze, co akurat nie zdarzało się jej zbyt często. Zapewne odpowiedzialna była za to tequila. - Wiesz co w tym wszystkim jest najlepsze? Jestem przekonana, że byłabyś zdolna zrobić to wszystko - znały się nie od dzisiaj, dlatego Villeda nie pozostawiała jej żadnych wątpliwości. - Na szczęście dla ciebie, nie ma takiej potrzeby. Powiedzmy, że trzy trupy miesięcznie są w stanie zapewnić mi przeżycie, a zazwyczaj bywa ich więcej - ponownie złapała za butelkę i napełniła kieliszki. - Gdyby w przyszłości uległo to zmianie, wiem do kogo zwrócić się po pomoc - mrugnęła do niej porozumiewawczo i po raz kolejny wlała w siebie alkohol, zagryzając go cytryną.
- To kiedy ślub? - skoro były zaręczyny, musi być i impreza. Prawda? W jej przypadku wszystko potoczyło się szybko. Od dnia, w którym poznała Jamie wiedziała, że była tą jedyną, dlatego jakiekolwiek opóźnianie ślubu, było bezsensowne. Choć nieraz zastanawiała się, czy wszystko wyglądałoby teraz inaczej, gdyby wstrzymały się nieco dłużej. Może kolacja u Dawn nigdy nie miała by miejsca. Może.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jak kot, chodzę własnymi drogami - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Niech sąsiedzi walą, walą, walą, walą do drzwi - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BOGATE CV DON’T STOP ME NOW MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą LGBT+ WDOWIEC/WDOWA ALKOHOLIK RZUCIŁEM/AM STUDIA FAN DRESZCZOWCÓW Przypalę nawet wodę Mam mocną głowę Chodzę w trampkach Nie chcę mieć dzieci Chodzę do klubów Chodzę spać, gdy inni wstają I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM DUNGEONS & DRAGONS NA FALI PANIE WŁADZO... THIEF I'M SO HIGH! DANSE MACABRE You Shouldn't Kiss Me Like This Zombie night
mów mi/kontakt
Moe
Ines Villeda
a

Post

- Słuszna uwaga - nie mogła się z nią nie zgodzić. Alkohol szkodził, a Ines pewnie już dawno miała zgniłą wątrobę. Wprawdzie nie chciała umierać, trzydzieści lat to tak niewiele, poza tym dopiero się zaręczyła, ale wiedziała, że jak przyjdzie co do czego, Moe odpierdoli ją na bóstwo. - Co nie zmienia faktu, że nie dbasz o siebie. Jestem ostatnią osobą, która miałaby ci matkować, ale od śmierci Jamie... - urwała nagle, zdając sobie sprawę, że kieruje rozmowę na drażliwy tor. - Zresztą, sama wiesz o co mi chodzi - wzruszyła lekko ramionami i opróżniła kolejny kieliszek z zawartości alkoholu.
Parsknęła pod nosem, bo obie wiedziały, że Cyganka była zdolna do tego, żeby klienci dobijali się do domu pogrzebowego Gibbs drzwiami i oknami. Serio. Wystarczyło rzucić kilka uroków, może ogarnąć laleczkę voodoo, pokombinować. A Ines, jak na rasową Romkę przystało, na kombinowaniu znała się jak mało kto.
- Zawsze do usług. Wiesz, gdzie mnie szukać - puściła do niej oczko i rozsiadła się wygodnie w jakimś fotelu.
Klimat wnętrza domu przyjaciółki zawsze wprawiał ją w niemały zachwyt. Niby nic nadzwyczajnego, ale w środku było ładnie i tajemniczo do tego stopnia, że Villeda mogłaby tutaj zamieszkać. W jej życiu było kilka osób, do których zgłosiłaby się, gdyby kiedykolwiek podwinęłaby jej się noga i z pewnością jedną z nich była właśnie Moe.
- Ślub? - uniosła w zdziwieniu brwi, jakby nagle nie do końca docierało do niej, że zaręczyny bezpośrednio wiązały się z taką uroczystością. - Nie mam pojęcia, jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Ale chyba jeszcze nie w tym roku. Samej mojej rodziny, jak już się zjadą, będzie ponad pięćdziesiąt osób. Doliczając do tego rodzinę Cèsara, wszystkich znajomych... No dwusetka murowana. Potrzebujemy czasu, żeby to zorganizować. Jak się hajtać to hucznie, co nie? Nie mam zamiaru niczego sobie odmawiać. Tańce, hulance, swawole! Gdybym kiedykolwiek się rozwiodła, kolejny ślub będzie skromny - fajnie, że jeszcze nie wyszła za mąż, a już wspominała o rozwodzie. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Chyba nawet nie zorientowały się, kiedy pękło już pół flaszki, dlatego Ines spojrzała na Gibbs znad kawałka cytryny.
- W skali od jeden do dziesięciu, jak bardzo chujową przyjaciółką jestem, że w ogóle pozwalam ci pić? Trzysta pięćdziesiąt? - skrzywiła się ostentacyjnie, bo zaczynały gryźć ją wyrzuty sumienia, że w ogóle przyszła tutaj z alkoholem. Nie powinna, a jednak uznała, że opijanie zaręczyn z kimś, kto miał problem z piciem było wyśmienitym pomysłem.

Moe Gibbs
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
I had a dream that you couldn't hear me screaming. Trying to tell you everything but it wouldn't stop you leaving.
30
172

Post

Wątroba Gibbs z pewnością nie prezentowała się lepiej. Od śmierci Jamie wlała w siebie hektolitry alkoholu, choć do czasu tego nieszczęsnego wydarzenia raczej od niego stroniła. Gdy była nastolatką, zdarzało jej się próbować tego i owego, później jednak była zbyt mocno skupiona na studiach, planowaniu kariery prawniczej i układaniu życia z kobietą jej marzeń. Zwyczajnie nie miała czasu, by zaglądać go kieliszka. Mimo wszystko, to raczej nie ratowało jej wątroby przed gniciem.
Za sprawą słów Villedy, zadrżały jej ręce, a pełny tequili kieliszek, wylądował na jasnym dywanie. Nie przejęła się tym, przynajmniej nie w pierwszej chwili. W milczeniu próbowała zrozumieć, dlaczego przyjaciółka w ogóle zdecydowała się wypowiedzieć te imię. Po mimo upływu lat, za każdym razem działo to na nią w taki sam sposób. Coś na zasadzie reakcji czarodziejów z uniwersum Harry'ego Pottera, gdy ktoś na głos wspominał o Voldemorcie. Było ono zakazane i kto jak kto, ale Ines doskonale powinna o tym wiedzieć.
- Niezdara ze mnie - wróciła na ziemię po dłuższej chwili, całkowicie ignorując wypowiedź Cyganki. - Polejesz? - podstawiła naczynie pod jej nos, tym samym próbując ją czymś zająć, aby przypadkiem nie wpadła na pomysł kontynuowania tego, co już zaczęła mówić.
- Będziesz piękną panną młodą - uśmiechnęła się, przekonana o słuszności własnych słów. - A ja będę towarzyszyć ci w najważniejszym dniu twojego życia i przypominać ci o tym - dodała, nieco smutniejąc na krótką chwilę. Na palcu jej lewej ręki w dalszym ciągu znajdowała się obrączka, która była pamiątką po krótkim małżeństwie z Jamie. - Jeszcze nie stanęłaś na ślubnym kobiercu, a już rozmyślasz o rozwodzie? - pokręciła głową, by w następnej chwili pacnąć ją otwartą dłonią w czoło. - Lepiej skup się na tym co ważne... pij - podsunęła butelkę pod jej nos.
- Szczerze? - udała zastanowienie, choć odpowiedź wcale nie była taka trudna. - Najlepszą - powiedziała pewnie i tak właśnie myślała. Wiedziała, że alkohol jej szkodził, była o tym święcie przekonana, ale czyż nie lepiej było upijać się w towarzystwie, niżeli przed lustrem? Sięgała po alkohol rzadziej niż w ciągu dwóch pierwszych lat od wypadku, ale tylko dlatego, by zająć się domem pogrzebowym, którego prowadzenie działało na nią lepiej niż rozmowy z psychologiem. Na szczęście mogła liczyć na pomoc rodzeństwa, dlatego nawet jeśli miałaby nie być w stanie do pracy, zawsze miał ją kto zastąpić. Myślała bardzo odpowiedzialnie. - Całe szczęście, że wyrzuty sumienia nie dopadły cię zanim dotarłaś pod moje drzwi- obdarzyła ją kolejnym uśmiechem i ponownie wykonała cała rytuał związany z piciem tequili.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jak kot, chodzę własnymi drogami - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Niech sąsiedzi walą, walą, walą, walą do drzwi - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BOGATE CV DON’T STOP ME NOW MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą LGBT+ WDOWIEC/WDOWA ALKOHOLIK RZUCIŁEM/AM STUDIA FAN DRESZCZOWCÓW Przypalę nawet wodę Mam mocną głowę Chodzę w trampkach Nie chcę mieć dzieci Chodzę do klubów Chodzę spać, gdy inni wstają I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM DUNGEONS & DRAGONS NA FALI PANIE WŁADZO... THIEF I'M SO HIGH! DANSE MACABRE You Shouldn't Kiss Me Like This Zombie night
mów mi/kontakt
Moe
Ines Villeda
a

Post

Wzdrygnęła się, kiedy kieliszek wylądował na dywanie. Nie spodziewała się, że wzmianka o Jamie wywoła u Moe taką reakcję. Wcale nie chciała wspominać o jej zmarłej miłości życia, w zasadzie sama nie wiedziała, dlaczego wymówiła imię Tej, której imienia nie wolno wymawiać. Z drugiej strony, niekiedy irytowało ją, ze Gibbs trzymała wszystko w sobie i przez tak długi czas unikała tematu. Zdaniem Ines, powinna już dawno wykrzyczeć światu to, co leżało jej na sercu. Ale nie naciskała, po prostu czekała. Wiedziała, że w końcu kiedyś nadejdzie ten dzień, a wtedy ona będzie obok, cokolwiek by się nie działo.
- Pewnie - obserwowała, jak Moe podnosi kieliszek, po czym posłusznie go napełniła. - Nie zostanie plama? Nieważne - machnęła ręką. Najwyżej będą miały okazję, żeby wyjść na zakupy i wybrać nowy dywan do jej salonu.
Spojrzała na nią, jakby co najmniej urwała się z innej planety. Nawet przed chwilę nie wątpiła w to, że będzie piękną panną młodą, bo chociaż miała trochę kompleksów, znała swoją wartość. Niczego jej nie brakowało, ale wiadomo, zawsze mogło być lepiej.
- Przypominaj mi o tym, bo słabo, jeśli zapomniałabym o tym, co ważne - zaśmiała się i przechwyciła butelkę, ale zamiast znów napełnić puste kieliszki, zastygła w bezruchu, bo zaczęła poważnie zastanawiać się, czy dalsze spożywania alkoholu miało dalej jakiś sens. Ale słowa Moe utwierdziły ją w przekonaniu, że postąpiła słusznie, nawet jeśli głosik z tyłu głowy szeptał co innego.
- Nie dopadły, a mogły! - zaśmiała się krótko; zagryzła alkohol cytryną, czując jak tequila krąży w jej żyłach. Czuła się dobrze, była szczęśliwa i to wcale nie za sprawką procentów. Chyba nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo potrzebowała tego spotkania.
Villeda i Gibbs różniły się pod wieloma względami, ale pod kilkoma były całkiem podobne. I pomyśleć, że to przez szykanowanie w czasach szkolnych. Dwa wyrzutki, które wpadły na siebie w najmniej oczekiwanym momencie. Może i Ines miała wielu znajomych, którzy wstawiali się wtedy za nią, miała też starszych braci, którzy próbowali ją chronić, ale pod tym względem nikt nie rozumiał jej tak dobrze, jak Moe. Trafił swój na swego.
- To co? Teraz czeka mnie ślub, potem gromadka dzieci i właśnie tak będzie wyglądać moje życie? - zapytała, bo coraz częściej zastanawiała się nad powiększeniem rodziny. Nie teraz, ale w przyszłości. Może za rok, albo dwa. Tylko ciężarna Cyganka to wizja, której chyba nikt nie potrafił sobie wyobrazić.

Moe Gibbs
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
I had a dream that you couldn't hear me screaming. Trying to tell you everything but it wouldn't stop you leaving.
30
172

Post

Zdecydowanie plama na dywanie była tym, czym w tym momencie przejmowała się najmniej. Poza tym tequila była barwy przeźroczystej, więc nie mogła wyrządzić wielkich szkód. Gorzej, gdyby spożywały wino, czy jakiś inny likier. Może wtedy Gibbs chociaż przyjrzałaby się zabrudzeniu.
- Bo ja wiem - zastanowiła się, co trwało tylko ułamek sekundy. - Nawet jeśli, poproszę któregoś z braci o przesunięcie kanapy - machnęła niedbale ręką. Mogłaby sama o to zadbać, jednakże przypuszczała, że następnego dnia będzie zmagała się z kacem. Poza tym miała do ogarnięcia ceremonię pogrzebową, której nie mogło zniszczyć nawet wcześniejsze upojenie alkoholem. W tej sytuacji pewnie też, będzie zmuszona skorzystać z pomocy rodzeństwa.
Uważnie obserwowała zachowanie przyjaciółki i przez moment zdawało jej się, że ta zakręci butelkę i tyle będzie z ich wspólnego picia. Dlatego też, gdy ta ponownie przechyliła ją nad kieliszkami, Gibbs odetchnęła z nieukrywaną ulgą. Była w stanie przestać pić do trzeciego kieliszka, przy kolejnym pojawiał się problem. Ciężko przychodziło jej odstawienie alkoholu, dlatego zarówno w mieszkalnej części domu, jak również tej przeznaczonej do pracy, miała schowanych kilka butelek. Lepsze to od szlajania się po pijaku do pobliskiego sklepu, czy innego baru.
- Na szczęście jesteś z tych, którzy najpierw działają, potem myślą - zauważyła, zgodnie z tym na ile zdążyła poznać Ines, czyli całkiem nieźle. Znały się od jakichś dwudziestu lat i może nie zawsze miały okazję regularnie się widywać, ale to nie przeszkodziło im w utrzymaniu przyjaźni, którą każda z nich starała się pielęgnować. Może z jednym małym wyjątkiem, gdy Moe odcięła się od wszystkich, w tym również od Villedy.
Przechyliła kieliszek do ust i zagryzła go cytryną. To chyba dlatego tak bardzo lubiła tequilę, sól i owoc całkowicie zabijały smak alkoholu, który czasami potrafił drażnić nawet alkoholiczkę.
- Decydujesz się na ślub tylko po to żeby mieć dzieci? - spojrzała na nią mętnym już wzrokiem. Czy naprawdę ludzie tylko po to stawali na ślubnym kobiercu? Czy takie właśnie myśli chodziły po głowie Jamie? W końcu tamtej nieszczęsnej nocy pokłóciły się właśnie o dziecko. Od dnia ślubu zdarzało im się to dość często. - Czy podpisanie papierka musi być jednoznaczne z powiększeniem rodziny? - pokręciła głową, takie rozumowanie w ogóle jej nie odpowiadało.
Cała ta rozmowa sprawiła, że znów musiała się napić. Niestety w butelce nie znajdowało się już zbyt wiele alkoholu. Rozlała to co było, opróżniła zawartość kieliszka, zagryzła cytryną i nieco nieudolnie podniosła się z miejsca.
- W kostnicy mam jakiś zapas - oznajmiła, co według niej było czymś jak najbardziej normalnym. W końcu nieboszczyków musiała przetrzymywać w chłodnym miejscu, żeby nie ulegli przedwczesnemu rozkładowi. A powszechnie wiadomym było, że alkohol najlepiej smakował na zimno. - Idziesz? - rzuciła pytaniem, nawet nie oglądając się za siebie i nieco chwiejnym krokiem, podążyła w stronę wspomnianej wcześniej kostnicy.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jak kot, chodzę własnymi drogami - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Niech sąsiedzi walą, walą, walą, walą do drzwi - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BOGATE CV DON’T STOP ME NOW MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą LGBT+ WDOWIEC/WDOWA ALKOHOLIK RZUCIŁEM/AM STUDIA FAN DRESZCZOWCÓW Przypalę nawet wodę Mam mocną głowę Chodzę w trampkach Nie chcę mieć dzieci Chodzę do klubów Chodzę spać, gdy inni wstają I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM DUNGEONS & DRAGONS NA FALI PANIE WŁADZO... THIEF I'M SO HIGH! DANSE MACABRE You Shouldn't Kiss Me Like This Zombie night
mów mi/kontakt
Moe
Ines Villeda
a

Post

- Same możemy przesunąć kanapę - stwierdziła, bo ileż to roboty? Były we dwie, a kanapa nie ważyła tony. Co innego szafa, którą Ines przesuwała ostatnio ze swoim bratem i która skończyła w kawałkach na podłodze. Po meblu zostało tylko dużo sprzątania, a to wszystko przez to, że Cyganka ubzdurała sobie, że chce wyjąć zza niej ulubioną gumkę do włosów, która trafiła tam w jakichś niejasnych okolicznościach. Najpewniej wtedy, gdy na ślepo zrywali z siebie z Arreolą ubrania.
Zaśmiała się, bo w słowach Moe było wiele racji; Ines najpierw coś robiła, albo mówiła, a dopiero później wpadała na to, że mogła pomyśleć. Nic się przez te lata nie zmieniło. Kompletnie nic. Miała trzydzieści lat, a w głowie siano. Czy ona kiedykolwiek w ogóle spoważnieje i dorośnie? Doskonały przykład Piotrusia Pana w damskiej wersji.
Pokręciła głową, dając przyjaciółce do zrozumienia, że to nie tak. Wcale nie brała ślubu, żeby powiększyć rodzinę, przecież dziecko można było zrobić sobie bez świstka papieru.
- Zawsze marzyłam o dużej rodzinie. Może nie tak licznej, jak moja, bo to byłoby samobójstwo i nie wiem, jakim cudem rodzice zdołali wychować parszywą dwunastkę, ale dwójkę, może trójkę... - urwała, wypijając ostatni kieliszek alkoholu i dopiero teraz zorientowała się, że butelka była opróżniona do końca. - Ale spójrzmy prawdzie w oczy, Moe. Z moim trybem życia, z moim podejściem do pewnych spraw, nie nadaję się na matkę. Kurwa, przyszłam do ciebie opijać moje zaręczyny, chociaż nie powinnaś pić - zaśmiała się z własnej głupoty, bo wystarczyło dostrzec absurd tej sytuacji. - Nawet nie rozmawiałam o tym jeszcze z Césarem. Nawet nie wiem, czy on chciałby mieć dzieci. Ba, sama nie wiem, czy ja chciałabym jakieś mieć - zwlekła się z fotela i skierowała kroki w kierunku schodów do kostnicy. Trzeba było uzupełnić braki alkoholu, chociaż jej nogi uważały co innego; potknęła się o skrawek dywanu, z ledwością utrzymując równowagę.
- Ej, Gibbs - szepnęła, gdy zmierzały na dół. - Gibbs, masz tam jakieś trupy? Pokażesz mi? - to, że Ines była niespełna rozumu i chciała oglądać ciała zmarłych, świadczyło o tym, że chyba za dużo wypiła. Dupa, wcale nie była to wina alkoholu, po prostu wszystko, co tajemnicze i mroczne wzbudzało w niej ciekawość. Dlatego teraz usrała sobie, że będą pić na dole i przyglądać się zwłokom, które Moe przygotowała, albo dopiero miała przygotowywać do pogrzebów.

Moe Gibbs
mów mi/kontakt
Zablokowany