Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
weterynarz, świeżo upieczona mama, zakochana w najlepszym przyjacielu, z którym wspólnie wychowują swoje dziecko
28
175

Post

< dwa >

Karton na kartonie w przedpokoju. Kilka kolejnych w kuchni, jeden w łazience, z osiem w sypialni, a do tego ze 3 walizki. Kto by pomyślał, że ma tyle gratów, uzbieranych przez lata, zwiezionych z domu rodzinnego, Nowego Jorku i Szkocji? Całe szczęście to nie ona musiała je nosić, bo w swoim obecnym stanie nie byłoby to możliwe. A nawet gdyby mogła to i tak dostała zakaz od osoby, która właśnie targała do środka coś, co brzmiało jak garnki. Przynajmniej kartony z pizzą wciąż mogła trzymać. Co prawda opierała je o swój brzuch, ale przynajmniej miała od razu podporę, z której mogła jeść. Była swoim własnym stołem. No a skoro nie była użyteczna w kwestii wnoszenia swoich własnych rzeczy do nowego miejsca zamieszkania, to nie pozostało jej nic innego jak siedzieć na kanapie i dbać o linię Willa poprzez konsekwentne zmniejszanie zapasów pizzy, które zrobili z tej okazji. Dziwnie jej było siedzieć na kanapie, na której kilka miesięcy temu wspólnie doprowadzili do zaistnienia Kropki i mieć świadomość, że od teraz będą na tej kanapie razem siedzieć znacznie częściej. Oczywiście wciąż cieszyła się na myśl, że razem zamieszkają. Nie tylko dlatego, że mieszkanie w pojedynkę bywało nudne, towarzystwo Cervantesa było zawsze mile widziane, życie obok siebie sporo ułatwiało w ich przypadku i koniec końców, i tak musieliby to zrobić dla dobra Kropki…. W sumie to jednak głównie z tych powodów się cieszyła. Miała też trochę obaw, głównie związanych z tym, że już długo trzymała język za zębami w sprawie swoich uczuć względem przyjaciela i robiło się to coraz trudniejsze. Kilka innych też by się znalazło, ale ta była tą główną. Tak więc sporo rozmyślań miała nad tym kawałkiem pizzy. Przynajmniej dopóki Willoughby nie pojawił się w polu jej widzenia.
Czy to już był ostatni? – zapytała, odwracając głowę by na niego spojrzeć. Uśmiechnęła się przy tym, bardzo ładne, żeby mu podziękować za jego ciężką pracę. No ale sam uśmiech to trochę mało, więc wróciła do poprzedniej pozycji by następnie odłożyć kawałek pizzy i pochylić się (co w tej chwili wymagało przechylenia się trochę na bok najpierw). Wszystko to by sięgnąć po szklankę lemoniady, którą zrobiła gdzieś w międzyczasie. Podała mu ją. – Pizzy jeszcze trochę zostało, a trzecie opakowanie skitrałam gdzieś tam na półkach, żeby nie chciało mi się wstawać gdybym przypadkiem skończyła te dwa, które sobie przyniosłam – wyjaśniła, wskazując ręką bez kawałka placka gdzieś w kierunku regałów po drugiej stronie salonu. Sama usadowiła się z powrotem wygodnie. – Teraz możemy zacząć obstawiać, które z nas pierwsze dokończy rozpakowywanie swoich kartonów – stwierdziła, pół żartem, pół serio. Żadne z nich nie było pedantem ani perfekcjonistą, za to oboje mieli w sobie coś z leniuchów. – Chyba że się wymienimy i Ty rozpakujesz moje, a ja Twoje – zaproponowała żartobliwe i dokończyła swój kawałek pizzy.

Willoughby L. Cervantes
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! szczęśliwy numerek: twoja twarz brzmi znajomo Well done - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik temat miesiąca - grudzień BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ Trying my best NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY For all mankind MŁODY SCENARZYSTA TYPING LIKE CRAZY Wszystko pod kontrolą I'm a fashion star I killed Laura Palmer JESTEM GRYFONEM TUBYLEC JESTEM ZAKOCHANY/A MAM CÓRKĘ PRACA ZE ZWIERZĘTAMI WIERZĘ W JEDI WCIĄŻ CZEKAM NA LIST Z HOGWARTU PSIARZ wieczny Piotruś Pan ŻARŁOK Zbieram funkopopy Buduję swój świat z klocków LEGO BABY BOOM! IT'S A... BABY Wpadka I NEED A DOCTOR HOME SWEET HOME CAKE BOSS DOMOWE REWOLUCJE GROUP CHAT Pełna chata i only lie when i love you Na Pokątną! Ralph Demolka I see fire Waiting for tonight My sweet...
mów mi/kontakt
pandaa#5430
a
Awatar użytkownika
Chirurg dziecięcy i świeżo upieczony ojciec. Wodzi maślanym wzrokiem za Rae, ale boi się, że wyznanie uczuć zrujnuje ich przyjaźń i utrudni wspólne wychowywanie dziecka.
33
192

Post

jeden

Siłą rzeczy fizyczna praca przy tej przeprowadzce spadła na niego. I to pewnie nie tylko dlatego, że Raleigh była w ciąży, coraz bardziej zaawansowanej i dźwiganie nie było absolutnie wskazane, bo Willy jak chciał, to potrafił zachować się, jak na porządnego facet przystało i nieco się wykazać. Poza tym zawsze mógł zaliczyć to jako odbyty trening i te sprawy, więc bardzo chętnie sobie to ponosił. Nawet jeśli rzeczywiście zadziwiająco dużo tego wszystkiego udało jej się sprytnie poukładać w mieszkanku swoim, to nie było to żadnym problemem. Jedyne, co mu przeszkadzało to to, że zapewne było dość ciepło, jak to zwykle latem bywa. Nie narzekał jednak, bo jeszcze Rae strzeliłoby do głowy, że może jednak mu pomoże. A przecież przeprowadzka była między innymi po to, aby nie umarła w tragicznych okolicznościach, więc nie było sensu kusić losu. Mógł się dla niej trochę tutaj pomęczyć, skoro ona męczyła się od kilku miesięcy ze wszystkimi zmianami, które w jej organizmie zachodziły, więc właściwie jego wkład i tak nie był taki znowu największy. A ona miała pudełko z pizzą i kanapę do dyspozycji. A skoro w kartonie nadal było coś do zjedzenia, to chyba ona również nie miała prawa do narzekania. Jak jest jedzenie, to po prostu nie wypada, okej? Chociaż rzeczywiście kanapa była dość istotnym meblem w tym domu, ale cóż. Do tematów związanych z tamtym wieczorem za bardzo nie wracali, ale może to i lepiej. Musieli skupić się na efekcie swoich działań, a nie na tym, co do nich doprowadziło, prawda? Kropka była w tym wszystkim przecież najważniejsza.
To wspólne mieszkanie miało naprawdę sporo plusów, ale w jego głowie również kotłowały się rozmaite obawy. Niektóre nawet dość podobne do tych, które miała ona, ale o ironio, skąd miał o tym wiedzieć, skoro o tym nie rozmawiali? Miał jednak plan bardzo ambitny, aby wytrwać w swoim postanowieniu trzymania języka za zębami w kwestii swoich uczuć, bo nie był to przecież ani czas, ani miejsce na takie wyznania. Jak się oświadczał, to niby nie zrobił sobie z tego, co prawda zbyt wiele, ale jednak skoro mieli razem mieszkać, to tym bardziej nie powinien nic odwalać i jej niepotrzebnie denerwować, i przypadkiem psuć tego, co mieli. A chyba, mimo wszystko, było to całkiem fajne.
- Owszem - przytaknął jej, z lekką ulgą przyjmując od niej szklankę z napojem. Trzeba się nawadniać po wysiłku, to zdrowe i potrzebne, wiadomo. Odwzajemnił jej uśmiech, zanim się napił. - Dzięki Ci bardzo - powiedział z wdzięcznością, biorąc też zapewne kawałek pizzy, ale jednak upewnił się wcześniej, czy nie jest ostatni. Nie zabiera się ostatniego kawałka jedzenia kobiecie w ciąży. Albo Rae kiedykolwiek, wiadomo, nie znali się od dziś.
- Nie chciałabyś tego - pokręcił lekko głową. - Chyba że chciałabyś przez następny tydzień mieć życie składające się z zagadek - co, gdzie i dlaczego położył. Jego logika raczej działała zupełnie inaczej niż jej i pewnie mocno utrudniłby jej życie bez konkretnych instrukcji.
-Nie rozumiem na przykład do końca, dlaczego w kartonie z rzeczami kuchennymi postanowiłaś umieścić buty do biegania - stwierdził z lekkim rozbawieniem, przekrzywiając głowę. - No ale nie jestem specjalistą w tym temacie - dodał jeszcze, po chwili namysłu, bo nie ma co się czarować, że rozpakowywanie i pakowanie szło mu jakoś wybitnie dobrze, gdy sam się tu wprowadzał. Zanim zdążył wyciągać najpotrzebniejsze rzeczy, to większość kupił po raz drugi i musiał potem tamto wydawać, oddawać i w ogóle. No szkoda zachodu, naprawdę.
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik WIERZĘ W JEDI DOMOWE REWOLUCJE i only lie when i love you
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
weterynarz, świeżo upieczona mama, zakochana w najlepszym przyjacielu, z którym wspólnie wychowują swoje dziecko
28
175

Post

To miała być jej trzecia noc tutaj. Ostatnie dwie spędziła tylko z najpotrzebniejszymi rzeczami, bo dopiero dzisiaj udało im się spakować wszystkie rzeczy i przewieźć je ciężarówką do nowego domu. Jego domu, a teraz i jej. Ich. Dziwnie jej było o tym myśleć w ten sposób, szczególnie gdy siedziała sobie na chillu, podjadając pizzę, trzymając kartonik na swoim rosnącym brzuchu, który był jego udziałem, podczas gdy on nosił jej rzeczy. To wszystko działo się tak szybko, że ledwo miała czas by się nad tym na poważnie zastanowić. Nie żeby należała do osób, które przesadnie cokolwiek analizują nim podejmą jakąś decyzję. No ale nawet ona po takiej ilości zdarzeń potrzebowała chwili by to jakoś przemyśleć, ułożyć sobie w głowie, pomyśleć, co powinna dalej zrobić. Rozpakować się to jasne. Przydałoby się też przygotować na nadejście dziecka, a potem je jeszcze urodzić. Ale czy gdziekolwiek pomiędzy to wszystko powinna wcisnąć poinformowanie Willa o uczuciach, którymi go darzyła. Jednocześnie niezmiernie skomplikowanych i bardzo prostych. No ale odrzucała to od siebie na razie, odkładała na później. Teraz miała pizzę i piętrzące się dookoła niej kartony. To wystarczało jak na razie.
Dopóki tu tego wszystkiego nie zniosłeś to nie wiedziałam nawet, że jestem takim kolekcjonerem – stwierdziła, rozglądając się po swoim przybytku, który wniosła (a raczej on wniósł) do tego domu. Może ro wrażenie potęgował jego własny wciąż nierozpakowany dobytek? Tak, tak właśnie musiało być. Ona sama wcale nie mogła mieć aż tyle rzeczy. Co prawda ze dwa kartony były wypełnione rzeczami Mashy, Alaskan Klee Kaia oraz imię psa oraz rasa do uzupełnienia. – No byłabym potworem jakbym nie zostawiła Ci pizzy po tym jak targałeś mój szajs – zauważyła, bardzo mądrze jak na siebie, wciąż z uśmiechem na ustach. Zasłużył nawet na ostatni kawałek pizzy za to wszystko. Nie istniał chyba wyższy wyraz jej wdzięczności niż oddanie ostatniego kawałka pizzy.
Lubię zagadki, ale nie wiem czy do tego stopnia – powiedziała z wyrazem poważnego zastanowienia na twarzy. Owszem, ich podejście do pakowania rzeczy w kartony było zupełnie różne. Szczególnie Raleigh, której w ciąży zupełnie poprzestawiało się jeśli chodziło o logikę. Rzeczy, które niegdyś nie miałyby dla niej najmniejszego sensu teraz były w pełni uzasadnione i jasne jak słońce. Była tego faktu całkiem świadoma i zrzucała to na karb hormonów. Jak wszystkie dziwne rzeczy w ostatnim czasie. Całkiem słusznie, jak podpowiadała jej nowa logika. – Bo w kuchni trzeba mieć najwygodniejsze buty. Żeby móc się szybko przemieszczać i tańczyć – wytłumaczyła mu to jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Akurat to miało niewiele wspólnego z ciążą. – Ewentualnie możemy się ścigać kto pierwszy wypakuje wszystko – zaproponowała i sięgnęła po swoją lemoniadę, co wymagało nagimnastykowania się kolejny raz. Całe szczęście dzień wcześniej poszła na jogę dla ciężarnych z Maeve. – Albo usiąść i zrobić to razem – dodała kolejny pomysł, który przyszedł jej do głowy, nie wiedziała w sumie skąd. Czasami zdarzały jej się jakieś przebłyski inteligencji kogoś wiele rozsądniejszego od niej. – Bo jest jeszcze kilka rzeczy, nad którymi powinniśmy się razem zastanowić – powiedziała i bez patrzenia na szklankę zaczęła ustami szukać słomki, co musiało stanowić dość zabawny widok. Taki właśnie z niej poważny człowiek.

Willy L. Cervantes
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! szczęśliwy numerek: twoja twarz brzmi znajomo Well done - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik temat miesiąca - grudzień BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ Trying my best NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY For all mankind MŁODY SCENARZYSTA TYPING LIKE CRAZY Wszystko pod kontrolą I'm a fashion star I killed Laura Palmer JESTEM GRYFONEM TUBYLEC JESTEM ZAKOCHANY/A MAM CÓRKĘ PRACA ZE ZWIERZĘTAMI WIERZĘ W JEDI WCIĄŻ CZEKAM NA LIST Z HOGWARTU PSIARZ wieczny Piotruś Pan ŻARŁOK Zbieram funkopopy Buduję swój świat z klocków LEGO BABY BOOM! IT'S A... BABY Wpadka I NEED A DOCTOR HOME SWEET HOME CAKE BOSS DOMOWE REWOLUCJE GROUP CHAT Pełna chata i only lie when i love you Na Pokątną! Ralph Demolka I see fire Waiting for tonight My sweet...
mów mi/kontakt
pandaa#5430
a
Awatar użytkownika
Chirurg dziecięcy i świeżo upieczony ojciec. Wodzi maślanym wzrokiem za Rae, ale boi się, że wyznanie uczuć zrujnuje ich przyjaźń i utrudni wspólne wychowywanie dziecka.
33
192

Post

W swojej głowie Willy dość szybko przestawił się na to, że to teraz ich dom. Ale czy oznaczało to, że brał pod uwagę w głowie wszystkie możliwe konsekwencje? Oczywiście, że nie. Nie ma co się oszukiwać w tej kwestii, że obydwoje zapewne nie przemyśleli tego jakoś przesadnie dokładnie przed podjęciem decyzji. Mimo wszystko Will naprawdę wierzył, że nie będą tego żałować. A jeśli rzeczywiście miałoby się tak zdarzyć, to liczył na to, że będą na tyle dorośli, aby jednak potrafić ogarnąć sprawę bez jakiegoś wielkiego dramatu i na przykład o tym szczerze porozmawiać. Trudno stwierdzić, jakim cudem doszedł do wniosku, że potrafią w takie rzeczy, skoro przecież sam nie potrafił powiedzieć o najistotniejszych kwestiach, które w kontekście decyzji o wspólnym mieszkaniu dodatkowo sporo komplikowały, ale to nie było ważne. On po prostu w nich wierzył i tyle albo aż tyle. W jakiejkolwiek relacji po prostu wierzył, że ładnie sobie z tym wszystkim poradzą i zrobią wszystko co najlepsze dla kropki. Wspólne mieszkanie było takim właśnie krokiem, między innymi. Łatwiej zajmować się małym dzieckiem we dwójkę, a i dla takiego brzdąca lepiej byłoby, aby nie przerzucać go co chwilę z mieszkania do mieszkania, tylko dać jej miejsce, które będzie dla niej domem. Nawet jeśli nie miał być on taki znowu do końca klasyczny i standardowy i to nie tylko dlatego, że nie planowali brać ślubu, ale przede wszystkim dlatego, że przecież wcale nie byli razem. Mogło to rodzić na dłuższą metę sporo problemów, jednak Willy nie skupiał się na nich w tym momencie. To były kwestie, o które będzie martwił się za jakiś czas, jak przyjdzie na to pora. Teraz miał robotę do wykonania, trzeba było rozładować ciężarówkę pełną kartonów.
- Trochę tego masz, jestem zaskoczony jakim cudem udało Ci się mieć to upchnięte tak, że nie wyglądało jakbyś była zbieraczem - przytaknął, uśmiechając się do niej ładnie i niewinnie, jakby wcale tutaj się nie czepiał lekko. Jego mina jednak mówiła dość jasno, że sobie żartował. Tak naprawdę to wcale nie było aż tak źle, nie miała zapewne jakiejś chorej kolekcji ubrań czy szalonych kapeluszy, czy czegoś podobnego, także wszystko w normie. Istniała szansa, że jakoś się tu pomieszczą i nawet znajdą miejsce dla dziecka w tym bałaganie.
- Byłabyś i rozważał bym poważnie, czy nie wynieść tego z powrotem na samochód - stwierdził niby poważnie, ale nie oszukujmy się. Willy nie był człowiekiem przesadnie poważnym i Raleigh doskonale o tym wiedziała. Nie znali się od wczoraj przecież.
- Nigdy nie miałem w kuchni wygodnych butów, czy to dlatego jestem beznadziejnym kucharzem? - zagadka jego życia rozwiązana. Miał tylko pewnie stylowe klapeczki niestety nie kubota, ale trzy paski pewnie się zgadzały, więc przez to potrafił gotować tylko super śniadania. Prawda zapewne była taka, że nigdy specjalnie nie przykładał się do tego, bo i tak rzadko miał czas czy ochotę jeść w domu i stać przy garach, ale kto wie. Może jak teraz mieszkają razem, a za jakiś czas niedługi pojawi się tu jeszcze dziecko, to postanowi dorosnąć w tej kwestii i się zmotywować? Różnie może być.
- Myślę, że razem brzmi najrozsądniej, nie będziesz przecież tego sama przesuwać i przenosić po domu - nie widział takiej opcji, bo jednak zaawansowana ciąża sama w sobie była dla niej wystarczającym obciążeniem. Dźwiganie więc nie wchodziło dodatkowe w grę, pogodził się z losem tragarza na najbliższy czas i nawet nie widział w tym nic złego.
- Nad tym, czy zostawiamy tradycyjne nagie piątki? - zapytał, jakże bystro i poważnie. No w sumie była to istotna sprawa, oczywiście. Musiał wiedzieć, jakich zwyczajów będzie musiał się pozbyć, prawda.
- To bardzo ważna sprawa - dodał, jakby na przykład nie wiedziała, chociaż już było wiadomo, że sobie żartował. - A po ustaleniu tego możemy ewentualnie przeprowadzić bardzo poważne negocjacje dotyczące imienia Kropki - dodał jeszcze, przyglądając się jej uważnie, z uniesioną lekko brwią, gdy próbowała złapać tę słomkę.
- Jesteś przeurocza - stwierdził, z delikatnym rozbawieniem i lekkim rozczuleniem na twarzy widocznym, no bo była, takie miał o niej zdanie, to się nim podzielił.

Raleigh Moran
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik WIERZĘ W JEDI DOMOWE REWOLUCJE i only lie when i love you
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
weterynarz, świeżo upieczona mama, zakochana w najlepszym przyjacielu, z którym wspólnie wychowują swoje dziecko
28
175

Post

O ile w samą siebie nie zawsze wierzyła, o tyle była przekonana, że we dwójkę poradzą sobie ze wszystkim, co ich czekało. A no, czekało ich całkiem sporo. Dlatego powtarzała sobie, że nie ma w tym miejsca na dodatkowe komplikacje, na to, żeby zepsuć tę ich niecodzienną relację wyjawieniem prawdy o swoich uczuciach. Co jeśli Willoughby ich nie odwzajemniał? Co jeśli dla niego był to jedynie pijacki błąd z poważnymi konsekwencjami, a poprzez powiedzenie mu, że Rae chciała czegoś więcej niż przyjaźń odbije się negatywnie na ich całej sytuacji? Musiała mieć na uwadze przede wszystkim dobro Kropki, która potrzebowała dwójki, kochających rodziców. Co z tego, że nie byliby małżeństwem czy nawet parą? Nie tylko pod tym względem jej wychowanie będzie odbiegać od codzienności, bo wiadome było, że ani ona, ani Cervantes nie byli najbardziej standardowymi ludźmi. Zatem jeden niecodzienny aspekt w te czy tamtą niewiele zmieniał. Było to wszystko bardzo chaotyczne i stało na chybotliwych nogach, ale w takich warunkach ciężko było o cokolwiek stabilniejszego. Wszystko działo się zbyt szybko by Raleigh mogła zorientować się w swoich uczuciach, pragnieniach i zastanowić się, co chce z tym wszystkim zrobić. Bo tak naprawdę wcale nie była pewna, co takiego czuje do swojego przyjaciela. Czy to była miłość, czy jedynie jakieś zauroczenie, które minie? Nie, definitywnie nie to drugie, ale nie umiała stwierdzić czy to pierwsze.
Jak zabraknie miejsca na moje rzeczy to najwyżej sprzedamy Twoje figurki – powiedziała, z równie słodkim i niewinnym uśmiechem, co on. Oczywistym było, że również sobie tylko żartowała, bo za nic w świecie nie pozbyła się jego kolekcji postaci popkultury. Była ich największą fanką! Całe szczęście miały tak duże głowy, że dziecko nie będzie w stanie nic połknąć i mogły sobie dalej beztrosko stać na półkach, nawet po narodzinach ich brzdąca. – Albo ewentualnie nadprogramowe garnki – dodała po chwili, jakby musiała się nad tym poważnie zastanowić. – Na Twoim miejscu pewnie zrobiłabym to samo – stwierdziła, kiwając przy tym głową. Wiadomo, że pizza to rzecz święta, która należy się ciężko pracującym ludziom, szczególnie gdy inni siedzą na kanapie i się obijają.
Tak, jak załatwimy Ci wygodne buty to zostaniesz mistrzem patelni – zażartowała, wyraźnie rozbawiona. Może i dotychczas Will nie jadł za dużo w domu, ale teraz ona z nim mieszkała. Kochała gotować, szczególnie jak miała dla kogo. Mógł się więc spodziewać lunchy do pracy i obiadków, jeśli będzie miała czas je zrobić. Oraz lekcji gotowania, jeśli będzie tego chciał. W końcu ich całe życie nie mogło się kręcić wokół przygotowań do nadejścia dziecka. Musieli mieć z tego coś dla siebie.
Nie będę? – zapytała, unosząc brew. Może i była wielka, może i nosiła w sobie małe stworzenie, które wciąż rosło, ale nie oznaczało to, że nie może przenieść kilku par butów! Była w ciąży, a nie bez rąk. – Ale jak nalegasz to możesz nosić. Nie będziesz musiał wtedy iść na siłkę – zgodziła się po chwili, postanawiając sobie odpuścić. Miała o wiele ważniejsze sprawy, w których chciała postawić na swoim, więc taki mały pas była w stanie przełknąć.
Ja miałam nagie wtorki, więc mamy tu rozjazd – stwierdziła z zaciętą miną. Co prawda nie chodziło jej o ustalenie dnia tygodnia, w jaki będą chodzić nago, ale mogli to odhaczyć przy okazji. Poważne to wszystko oczywiście, żadne żarty czy żarciki. To były te kluczowe kwestie. – Może niech zostanie Kropką, a my jednak ustalmy dzień tygodnia? – zapytała, bo to jednak duża decyzja była, a jak już wiadomo, oni nie byli najlepsi w podejmowanie decyzji. Przynajmniej teraz oboje byli trzeźwi. W końcu z sukcesem udało jej się odnaleźć słomkę i napić się kilku upragnionych łyków lemoniady.
Wiem – odparła z szerokim uśmiechem, dumna z siebie, że była w stanie się napić. No i oczywiście dlatego, że dostała taki ładny komplement. – Ty też. A jeszcze bardziej uroczy będziesz jak przyniesiesz ten skitrany karton pizzy – dodała słodko i zamachała rzęsami. Podobno w ten sposób kobiety załatwiały większość spraw od stuleci, więc może i jej się uda?

Willy L. Cervantes
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! szczęśliwy numerek: twoja twarz brzmi znajomo Well done - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik temat miesiąca - grudzień BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ Trying my best NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY For all mankind MŁODY SCENARZYSTA TYPING LIKE CRAZY Wszystko pod kontrolą I'm a fashion star I killed Laura Palmer JESTEM GRYFONEM TUBYLEC JESTEM ZAKOCHANY/A MAM CÓRKĘ PRACA ZE ZWIERZĘTAMI WIERZĘ W JEDI WCIĄŻ CZEKAM NA LIST Z HOGWARTU PSIARZ wieczny Piotruś Pan ŻARŁOK Zbieram funkopopy Buduję swój świat z klocków LEGO BABY BOOM! IT'S A... BABY Wpadka I NEED A DOCTOR HOME SWEET HOME CAKE BOSS DOMOWE REWOLUCJE GROUP CHAT Pełna chata i only lie when i love you Na Pokątną! Ralph Demolka I see fire Waiting for tonight My sweet...
mów mi/kontakt
pandaa#5430
a
Awatar użytkownika
Chirurg dziecięcy i świeżo upieczony ojciec. Wodzi maślanym wzrokiem za Rae, ale boi się, że wyznanie uczuć zrujnuje ich przyjaźń i utrudni wspólne wychowywanie dziecka.
33
192

Post

Obydwoje niby wykształceni i inteligentni, a jak chodziło o tę kwestię, to nagle okazywało się, że byli ślepi kompletnie i nie widzieli, że maślany wzrok nie jest jednostronny. Podobno nie można być dobrym we wszystkim, oni najwyraźniej nie byli najlepsi w tym i chyba nikogo za bardzo to nie dziwiło. Willy dobrze wiedział, że nie ogarnia takich spraw zbyt dobrze i był to kolejny powód, dla którego wolał się jednak nie wychylać ze swoimi uczuciami. Odczytywanie znaków jakichkolwiek nie szło mu zupełnie, więc nic dziwnego, że nie wierzył w to, że istnieje chociażby cień szansy na to, że jego uczucia są odwzajemnione. Zamiast więc znowu zrobić z siebie idiotę, jak chociażby wtedy gdy pod wpływem dziwnego i niezrozumiałego nawet dla niego samego impulsu, postanowił się jej bardzo spontanicznie oświadczyć. Chociaż nazywanie tego wydarzenia oświadczynami to było nieco zbyt wiele, to była raczej propozycja wzięcia ślubu niż jakikolwiek romantyczny gest.
Z tego, że nie przypominają w niczym stereotypowych przyszłych rodziców, to właściwie Willoughby był całkiem dumny. Byli zbyt fajni, aby zamienić się w tych świrów, których znał ze szpitala. Okej, miał momentami lekką paranoję i zdarzały się mu momenty paniki, w których strasznie bał się o Kropkę, mimo że przecież jej jeszcze nie było na świecie. Ale miał szczerą nadzieję, że za Rae nie staną się nadopiekuńczymi rodzicami, którzy chuchają i dmuchają na swoje dziecko i chowają je pod kloszem i są przewrażliwieni na jego punkcie w każdej kwestii. Wierzył też szczerze w to, że za kilka lat nie zamienią się w skrajnych hipokrytów, którzy zabraniają swojemu dziecku wszystkiego, zapominając o tym, jak samo żyli, mając na karku podobną liczbę lat. Wiedział, że będzie to sporym wyzwaniem, tak samo jak pogodzenie ich trybu życia i podejścia do wielu istotnych spraw z nowymi obowiązkami, ale wierzył w nich mocno. Nic innego mu tak naprawdę nie zostało, bo przecież nie usiądzie na dupie i nie będzie załamywać rąk nad tym, co to będzie, prawda? Prawda. I tego się trzymał. Jego optymistyczne nastawienie w tej kwestii mocno przejmowało na szczęście stery.
- Prędzej dobudujemy dodatkowe pomieszczenie - prychnął pod nosem, niby obruszony samym tym pomysłem, jednak wesołe iskierki w jego oczach zdradzały, że nadal obracali się w strefie żartów i wiedział dobrze, że ona również nie mówi poważnie.
- Nadprogramowe garnki brzmią już rozsądniej, nie mam pojęcia, kto tego będzie używać - no bo jednak bez przesady, nawet jakby zaprosić przyjaciół na obiad, to w piętnastu naczyniach różnej wielkości go przygotowywać się nie będzie, no nie? To znaczy, tak mu się wydawało, on posługiwał się głównie patelnią i gofrownicą w kuchni. - Chyba Kropka, jak postanowi zostać perkusistką i będzie chciała trenować - no a jak będzie chciała, to on jej przecież nie zabroni. Nie można ograniczać kreatywności dzieci, bo potem ich życie jest smutne. Okres spędzony w domu dziecka był dla niego dość przykrym wspomnieniem nie tylko dlatego, że nie bardzo miał tam kogokolwiek, ale także dlatego, że wszystkiego im tam zabraniano i za każdą pierdołę dostawało się ochrzan.
- Fantastycznie, nie mogę się doczekać - w sumie w głowie miewał takie myśli momentami, że może to czas rozwinąć swoje umiejętności w tym zakresie, bo przecież nie chciał z niej tu robić jakiejś kury domowej, nawet jeśli gotować lubiła i na pewno wiedział dobrze, że umiała robić w kuchni rzeczy typu pyszne. Ale jak na razie były to bardzo nieśmiałe myśli, więc do czasu zamienienia ich w plany, a potem w czyny, to zapewne trochę czasu jeszcze minie.
- NIe będziesz. Po pierwsze na tym etapie dźwiganie nie jest wskazane, po drugie i tak nosisz dwadzieścia cztery godziny na dobę dodatkowo Kropkę, która już trochę warzy i całą resztę akcesoriów w brzuchu, więc myślę, że już Ci wystarczy - to nie tak, że obchodził się z nią, jak z jajkiem czy przesadzał. Dbał o nią po prostu i może ginekologiem nie był, ale jednak swoje o tym, jak ciąża wpływa na organizm kobiety, to wiedział, okej. Nawet jeśli miała jeszcze niedawno podstawy do tego, aby sądzić, że nie do końca uważał na podstawach biologii. Tak naprawdę problem leżał w matematyce, ale nieistotne. Najważniejsze, że doszli do porozumienia w tej kwestii bez zbędnych kłótni. On trening i tak by musiał zrobić, więc może zrobić go podczas noszenia kartononów z kuchennymi naczyniami i jej butami.
- W takim razie środa brzmi jak sensowny kompromis - rzucił lekko, no bo niech już straci, może poświęcić swój dzień tygodnia.
- Nie wiem czy Kropka zostanie uznana za normalne imię przez inne dzieci w przedszkolu - stwierdził, marszcząc lekko brwi. - Ewentualnie można by rozwinąć to do Dottie, ale nie czuje się przekonany - oznajmił, wzdychając ciężko. No to poważne rzeczy były, imię ważna sprawa i mocno wpływa na jakość późniejszego życia, on na przykład coś o tym wiedział. Większość dzieci nie potrafiła wymówić jego pełnego imienia przez cały okres jego wczesnej edukacji. Zresztą później też różnie bywało, no nie wiem, co kto miał w głowie, że tak go nazwał. Totalnie.
- Zrobię to, ale połowa jest moja - zaznaczył od razu, no i tak się wybierał, bo był głodny. Miał nadzieję, że połowa to minimum, ale nie będzie się o ostatni kawałek z ciężarną kłócił, najwyżej zamówią kolejną, wiadomo. W każdym razie na jej trzepotanie rzęsami to się zaśmiał nieco i pokręcił głową, bo słodka z niej kokietka była, tylko zupełnie to do niej nie pasowało, ale cel został osiągnięty, mogła triumfować.

Raleigh Moran
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik WIERZĘ W JEDI DOMOWE REWOLUCJE i only lie when i love you
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
weterynarz, świeżo upieczona mama, zakochana w najlepszym przyjacielu, z którym wspólnie wychowują swoje dziecko
28
175

Post

Byli geniuszami w innych dziedzinach, choć Rae nie potrafiłaby nazwać zbyt wielu u siebie, więc w innych obszarach musiało im brakować. W departamencie związkowo-uczuciowym definitywnie nie byli bystrzakami. Ciężko ich było uznać choćby za częściowo ogarniętych. Ona miała na swoim koncie jakieś dwa poważniejsze związki, z czego ostatni miał miejsce na studiach. Od tego czasu nie mieszała się w nic, co chociaż stało koło powagi. Także w obliczu czegoś tak wielkiego jak możliwość posiadania odwzajemnionych uczuć względem ojca swojego dziecka była w ciemnym lesie. Nie miała pojęcia jak się zachować w takiej sytuacji, za to potrafiła sobie wyobrazić jakby mogła wyglądać sytuacja, gdyby okazały się one nieodwzajemnione. Więc siedziała cicho i udawała, że obecna sytuacja w pełni jej odpowiada.
Raleigh też była z tego dumna. Sama miała rodziców, którzy dalece odbiegali od ogólnie przyjętej normy i zarówno ona, jak i jej rodzeństwo, wyszli na tym bardzo dobrze. Także ten aspekt był w ich przypadku bardzo na plus. Kropka z pewnością nie będzie miała nudnego, konwencjonalnego dzieciństwa. Jasne, zdarzały jej się już nadopiekuńcze zapędy, ale jednocześnie często miała wrażenie, że przejmuje się tym wszystkim mniej niż jej młodsze siostry czy przyjaciółki, więc ogólnie wychodziła na plus. Na dzieci nie można było przecież dmuchać i chuchać, bo wyrosną na nieporadne ciapy. A to by było straszne jednak.
No, Kropka może spać na kanapie – zgodziła się i roześmiała. W końcu są rzeczy ważne i ważniejsze, a doskonale zdawała sobie sprawę, że te figurki zajmują zaszczytne miejsce wśród ulubionych rzeczy Cervantesa. Kim była by ich go pozbawiać? Z resztą, sama je uwielbiała. – Nie mówiłam Ci jeszcze, że przychodzę w pakiecie z obiadkami i lunchami? A biorąc pod uwagę ile Ty jesz i ile ja jem to sporo ganków nam się przyda – stwierdziła rozbawiona, choć wątpiła by były im potrzebne wszystkie garnki, które obecnie znajdowały się w tym domostwie. No chyba, że jednak czegoś o nim nie wiedziała i tak naprawdę jadł trzy razy więcej niż dane jej było dotychczas zaobserwować. Ale jakoś w to wątpiła. Wystarczyło na niego spojrzeć… Co robiła chwilę za długo i spuściła wzrok z głupią miną. – Mhm, tylko wtedy musimy kupić słuchawki wygłuszające – dodała wesoło, bo wcale jej nie przerażał ten hałas. Tak długo jak się odpowiednio z Willem zabezpieczą. Jeszcze tego brakowało, żeby ogłuchli jak ich pociecha będzie się wyżywać twórczo. Musieli zachować słuch by móc słuchać jej też później, jak już zacznie jej to granie rzeczywiście wychodzić.
No dobrze, to nie będę nosić więcej – zgodziła się niechętnie i przewróciła oczami. Mogła ograniczyć się do noszenia tylko kartonów z pizzą. Z resztą, było to słodkie i kochane, że tak o nią dba. Zrobiło jej się od tego tak jakoś cieplej na serduszku. Kiwnęła głową, dając znać, że zgadza się na środę, ale już ważniejsze kwestie zaczęły zaprzątać jej głowę.
Nie, nie Dottie – przytaknęła mu, marszcząc przy tym nos. Definitywnie jej to imię nie odpowiadało. Jej imię również nie należało do najprostszych, choć daleko mu było do czegoś tak skomplikowanego jak „Willoughby”, więc szczerze mu współczuła wczesnego dzieciństwa. – Dobrze, to może na wstępie ustalmy to w jaki sposób nie chcemy jej krzywdzić. Na przykład nazywać ją Strawberry Milkshake, Khaleesi albo Bulbasaur. Choć jestem otwarta na imiona z naszych ulubionych filmów i seriali to nie mogą być powalone – zaznaczyła na wstępie, chcąc rozjaśnić najważniejsze dla niej kwestie. Słyszała już wystarczająco dużo imion, które brzmiały jakby rodzice celowo chcieli zrobić swoim dzieciom piekło z dzieciństwa. W większości spraw Rae była lekkomyślna i nieroztropna, ale to było coś do czego podchodziła bardzo poważnie.
No dobrze – wydęła usta, niby rozczarowana, choć oczywiście nie miała zamiaru pochłonąć połowy pizzy. Zjadła już prawie dwie, wystarczyły jej jeszcze tylko jeden kawałek. Willy zasłużył, żeby się najeść po ciężkiej pracy jaką odwalił.

Willy L. Cervantes
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! szczęśliwy numerek: twoja twarz brzmi znajomo Well done - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik temat miesiąca - grudzień BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ Trying my best NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY For all mankind MŁODY SCENARZYSTA TYPING LIKE CRAZY Wszystko pod kontrolą I'm a fashion star I killed Laura Palmer JESTEM GRYFONEM TUBYLEC JESTEM ZAKOCHANY/A MAM CÓRKĘ PRACA ZE ZWIERZĘTAMI WIERZĘ W JEDI WCIĄŻ CZEKAM NA LIST Z HOGWARTU PSIARZ wieczny Piotruś Pan ŻARŁOK Zbieram funkopopy Buduję swój świat z klocków LEGO BABY BOOM! IT'S A... BABY Wpadka I NEED A DOCTOR HOME SWEET HOME CAKE BOSS DOMOWE REWOLUCJE GROUP CHAT Pełna chata i only lie when i love you Na Pokątną! Ralph Demolka I see fire Waiting for tonight My sweet...
mów mi/kontakt
pandaa#5430
a
Awatar użytkownika
Chirurg dziecięcy i świeżo upieczony ojciec. Wodzi maślanym wzrokiem za Rae, ale boi się, że wyznanie uczuć zrujnuje ich przyjaźń i utrudni wspólne wychowywanie dziecka.
33
192

Post

Nie pozostawało im chyba za bardzo nic innego, jak uznać, że w tym tkwi ich urok. Choć Willy miał momentami obawy, że za kilka lat Kropka im powie, że przez bycie takimi amebami w tych kwestiach podjęli same beznadziejne decyzje, które sprawiły, że jej życie od samego początku okazało się stanowczo zbyt zagmatwane. Nie ma co się oszukiwać, naprawdę istniało takie prawdopodobieństwo. Mimo wszystko jednak starał się unikać takich myśli i skupić się na tym, że jakoś sobie poradzą z tym wszystkim i wszystkim wyjdzie to na dobre. Może było to naiwne i głupie, ale po co inaczej by to wszystko robili? Bez wiary, że będzie dobrze to chyba bez sensu, a on jednak naprawdę bardzo chciał, aby to wszystko się udało i miało sens. Chciał też oczywiście wielu innych rzeczy, na przykład tego, aby Rae też była w nim zakochana i żeby mogli stworzyć naprawdę szczęśliwą rodzinę, ale nie szalał jak na razie i skupiał się na rzeczach najistotniejszych, czyli na tym, aby zrobili wszystko tak, żeby zapewnić szczęście w pierwszej kolejności Kropce. A teraz nawet na rzeczy jeszcze bardziej podstawowej, czyli żeby Kropka przestała w końcu być Kropką i zyskała normalne imię. I normalne było tutaj słowem kluczem, bo jednak biorąc pod uwagę ich możliwości i zainteresowania. Dobrze, że potrafili wykazać się rozsądkiem w tej kwestii. W kwestii późniejszego wychowywania swojej córki chyba też, bo przynajmniej teraz w teoretycznych rozważaniach raczej zgadzali się, że nie mogą skończyć jako przewrażliwieni i mocno nadopiekuńczy rodzice, bo nic dobrego z tego dla nikogo nie wyjdzie. Pozostawało mieć nadzieję, że jak przyjdzie pora na praktykę, to naprawdę nie zaczną świrować.
Doceniał mocno to, że była tolerancyjna wobec jego dziwactw. Był oczywiście świadomy, że jednak mimo wszystko figurki ostatecznie nie będą dla niego aż tak ważne, jak jego własne dziecko, to znaczy taką miał nadzieję. Jednak miło wiedzieć, że Rae była pod tym względem bardzo tolerancyjną osobą, a nie jak wiele osób na tym świecie przewracała oczami nie rozumiejąc, po co dorosłej osobie laleczki. L A L E C Z K I. To był skandal, aby figurki kolekcjonerskie tak nazywać i cios prosto w serce, nie ma co się oszukiwać.
- Coś tam słyszałem - przytaknął, uśmiechając się szeroko. - Myślisz, że dlaczego tak entuzjastycznie zareagowałem na ten pomysł? - dodał jeszcze, rozbawiony oczami przewracając, jakby była to oczywista oczywistość. I jakby te obiadki były rzeczywiście głównym powodem, dla którego chciał, aby się do niego wprowadziła. Jak obydwoje doskonale wiedzieli, tak wcale nie był.
- To na pewno, inne zabezpieczenia ewentualne też - no bo jednak nie wiadomo, co dokładnie Kropka sobie w życiu wymyśli, a przecież Willy absolutnie nie chciał jej ograniczać. Nie miał zamiaru naprawdę być jednym z tych rodziców, co to koniecznie dziecko zmusza do pójścia w ślady rodziców czy coś w ten deseń. Jego nikt nigdy też do tego nie zmuszał i sam miał zamiar trzymać się tego, bo zarówno on, jak i jego rodzeństwo całe pozostałe, wyszli na tym całkiem nie najgorzej i wiedli całkiem przyjemne życia, z mniejszymi lub większymi dramatami oczywiście, ale tego i tak nie da się niestety uniknąć.
Dobrze, że kwestię noszenia mieli ustaloną i nie musiał przypadkiem wyciągać ostatecznego argumentu, że nawet jeśli łatwo o tym zapomnieć, to przecież on tu jest lekarzem i się na tym zna. Nie robił tego jednak po to, aby jej życie utrudniać czy traktować ją jak poważnie chorą, ale głównie po to, aby niepotrzebnego ryzyka unikać.
- Miałem kiedyś pacjentkę o imieniu Milkshake, nie była najszczęśliwszym dzieckiem - przyznał jej rację, przypominając sobie tę sytuację. Nie, zdecydowanie nie chciał dołączyć do grona szaleńców, którzy kompletnie nie brali pod uwagę dobra dziecka przy wyborze jego imienia, tylko swoje zainteresowania. To nie było fair.
- Myślę, że takie klasyki największe też warto odrzucić, bo jednak Leia nie brzmi może zbyt pokrętnie, ale to zbyt jednoznaczne skojarzenie dla każdego - a co jeśli Kropka nie pokocha gwiezdnych wojen? Było na to spore prawdopodobieństwo, więc nie ma co jej krzywdzić. Dlatego też wstał po pudełko z pizzą z bardzo zamyśloną miną. W drodze powrotnej na kanapę wziął sobie już pierwszy kawałek, a potem usiadł i Rae jedzenie pod nos podsunął, aby się częstowała też oczywiście.
- Może coś z Harrego Pottera na przykład - poza Hermioną oczywiście, bo jednak no… Po prostu nie. Ale fakty były takie, że seria filmów o tym czarodzieju odegrała dość istotną rolę w pojawieniu się kropki w ich życiu. To i alkohol, ale jednak nie będą przecież nazywać jej Tequila czy co oni tam wtedy pili. No szanujmy się, prawda.

Raleigh Moran
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik WIERZĘ W JEDI DOMOWE REWOLUCJE i only lie when i love you
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
weterynarz, świeżo upieczona mama, zakochana w najlepszym przyjacielu, z którym wspólnie wychowują swoje dziecko
28
175

Post

Rae aż tak nie przejmowała się tym, co miało mieć miejsce w odległej przyszłości. Na pewno nie potencjalnym niezadowoleniem Kropki z tego jak jej rodzice załatwili sprawy między sobą. Zbyt dużo działo się obecnie i miało zadziać w najbliższych miesiącach by starczało jej czasu na martwienie się jak to wszystko będzie wyglądać za kilka lat. Na razie musieli się upewnić, że Kropka się urodzi, dostanie w miarę rozsądne imię, będzie miała gdzie spać, co jeść, jak się zdrowo rozwijać i przeżyć te kilka pierwszych lat. Potem przyjdzie pora na słuchanie jej wyrzutów na temat tego jakie błędy popełnili z Willy’m po drodze. Na pewno jakieś popełnią, bo daleko było im do ideałów. O ile takowe w ogóle istniały, bo blondynka poważnie w to wątpiła. Jej młodsza siostra, Laura była blisko, ale nawet ona miała wady. Także czekało ich dwoje mnóstwo roboty w najbliższym czasie, kiedy to będą próbowali z całych sił, żeby ich dziecko wyszło na ludzi. Miała w głowie kilka założeń, co do tego jaką mamą ona chciałaby być i jaki typ rodziny tworzyć we trójkę. Również żywiła nadzieję, że uda im się uniknąć bycia nadopiekuńczymi rodzicami, którzy chuchają i dmuchają na swoje dziecko jakby było zrobione z waty cukrowej. Latorośle nigdy nie wychodziły na tym za dobrze. Chciała dać małej trochę wolności i możliwość wyboru w jak największej ilości aspektów. Co oczywiście nie oznaczało, że planuje się zmienić w kogoś, kto w zasadzie zostawia swoje dziecko samemu sobie i w ogóle o nie nie dba. Tak postąpili państwo Moran i dzieciakom nie wyszło to na dobre. Więc owszem, miała już jakieś oczekiwania względem własnej osoby w głowie, ale oczywiście rzeczywistość je zweryfikuje.
Już chyba zaczynam wszystko rozumieć – powiedziała, śmiejąc się przy tym, wyraźnie rozbawiona. Jeśli po cichu, nawet w żartach, liczył na to, że Raleigh przejmie stery kulinarne w tym domu to się nie pomylił. Zdawała sobie sprawę z tego, że najpóźniej za dwa miesiące przestanie sięgać do swoich pacjentów w klinice weterynaryjnej i będzie musiała wziąć urlop, więc już myślała sobie o tym, co będzie gotować.
Dobrze, ale na razie to mamy pilniejsze sprawy na głowie niż jej ewentualne, superanckie, zamiłowanie do perkusji z garnków – zauważyła, dość roztropnie jak na siebie. Po części chodziło jej o to, żeby Willoughby przyniósł tu zapasową pizzę, ale mogła udawać, że tak naprawdę ma na myśli kwestię imienia córeczki. Nikt nie musiał wiedzieć, że jedzenie jest dla niej równie ważne jak Kropka, choć obstawiała, że zarówno Cervantes, jak i jej rodzina oraz przyjaciele już to podejrzewają. Nigdy nie kryła swojego nabożnego wręcz zamiłowania do jedzenia.
Znam 3 psy o takim imieniu – stwierdziła bardzo poważnie. Współczuła kobiecie, że tak ją rodzice nazwali. Właśnie tego chciała uniknąć. Gdyby zdecydowali się na jakieś prawdziwie szalone imię to córka mogłaby im mieć to w przyszłości za złe, dokuczanoby jej za to w szkole i byłaby szansa, że trudno by jej było znaleźć pracę, bo takie rzeczy miały wpływ na odbiór człowieka. Także była to kwestia nad wyraz istotna, do której musieli się przyłożyć. Z drugiej strony jasnym było, że nie nazwą swojej pociechy jakimś standardowym imieniem pokoju Jane czy Anne. Nie musieli nawet o tym wspominać, a Rae taka opcja nawet przez myśl nie przeszła.
Definitywnie – zgodziła się natychmiast, bo Will miał absolutną rację pod tym względem. To znaczy pod tym na temat sztampowych imion z pop kultury. Bo na pewno nie pod tym drugim. Moran nie dopuszczała do siebie myśli o tym, że ich dziecko mogłoby nie pokochać Star Wars. Wówczas zaczęłaby się zastanawiać czy nikt jej nie podmienił w szpitalu. Zatarła rączki, kiedy przyjaciel w końcu ruszył tyłek po pizzę. Na to właśnie czekała tak cierpliwie. Kiedy wrócił, uśmiechnęła się bardzo ładnie, zgarnęła kawałek placka i oddała mu karton. Reszta była dla niego.
Ginny, Molly, Luna, Bellatrix, Narcissa, Astoria, Fleur… – zaczęła wymieniać te postacie, które przypadły jej do gustu podczas lektury lub imiona, które jej się podobały. Część odrzucała już na wstępie, uznając je za zbyt banalne lub też przesadzone w drugą stronę. – Chociaż nie wiem czy spodoba jej się historia o tym, że jej imię pochodzi z filmu, którzy oglądali jej rodzice jak ją tworzyli – zachichotała, spoglądając na niego porozumiewawczo. – Wiesz, inne dzieła też wchodzą w grę. Może nie Władca Pierścieni, bo Arwen to dziwne imię, ale coś z Marvela albo z Gry o Tron… Sansa brzmi ładnie – podrzuciła również kolejne źródła imiennych inspiracji. W międzyczasie jadła sobie i popijała lemoniadę, żeby zarówno ona jak i Kropka miały skąd brać energie, bo to ważne jednak było.

Willy L. Cervantes
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! szczęśliwy numerek: twoja twarz brzmi znajomo Well done - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik temat miesiąca - grudzień BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ Trying my best NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY For all mankind MŁODY SCENARZYSTA TYPING LIKE CRAZY Wszystko pod kontrolą I'm a fashion star I killed Laura Palmer JESTEM GRYFONEM TUBYLEC JESTEM ZAKOCHANY/A MAM CÓRKĘ PRACA ZE ZWIERZĘTAMI WIERZĘ W JEDI WCIĄŻ CZEKAM NA LIST Z HOGWARTU PSIARZ wieczny Piotruś Pan ŻARŁOK Zbieram funkopopy Buduję swój świat z klocków LEGO BABY BOOM! IT'S A... BABY Wpadka I NEED A DOCTOR HOME SWEET HOME CAKE BOSS DOMOWE REWOLUCJE GROUP CHAT Pełna chata i only lie when i love you Na Pokątną! Ralph Demolka I see fire Waiting for tonight My sweet...
mów mi/kontakt
pandaa#5430
a
Awatar użytkownika
Chirurg dziecięcy i świeżo upieczony ojciec. Wodzi maślanym wzrokiem za Rae, ale boi się, że wyznanie uczuć zrujnuje ich przyjaźń i utrudni wspólne wychowywanie dziecka.
33
192

Post

Czyli wniosek był jeden i dość zaskakujący, Willy za dużo myślał i się przejmował. Dziwna sprawa, zupełnie do niego nie podobna, ale na swoją obroną mógł powiedzieć tylko tyle, że było to wszystko dla niego bardzo nowe. Niby już miał jedno dziecko, to fakt, ale jednak tak naprawdę nie do końca czuł się ojcem. A już na pewno nie takim porządnym, bo przecież wcale go przy tym dzieciaku nie było. To, że oddał mu teraz nerkę, za wiele tak naprawdę nie zmieniało, przynajmniej nie w oczach tego dzieciaka. Inni mogli mu powtarzać, że jest super chłopem, że tak z marszu podjął taką, a nie inną decyzję, ale on wiedział swoje, że przez kilka lat długich był tatą nieobecnym. Mimo wszystko nie chciał być przecież takim rodzicem. Młody miał matkę i była to jej decyzja, że sprawy wyglądały tak, a nie inaczej, ale gdy się jest dzieckiem porzuconym, to jednak ma się trochę skrzywioną głowę w takich kwestiach i najczęściej za wszelką cenę chce się unikać błędów rodziców. Tych, których nawet się nie zna i za rodziców się nie uznaje. Poplątana sprawa, nie ma co.
Mimo gdybania w swojej głowie i wielu głupich obaw, które nie chciały go do końca opuścić, Willy zgadzał się w stu procentach z Rae, że warto było robić to wszystko po kolei, dlatego też dzielnie pilnowali, czy Kropka się dobrze rozwija i teraz pochylali się nad tym jakże istotnym tematem, jak wybór imienia. Potem przyjdzie czas na urządzenie dla niej miejsca do życia i to też będzie duże wyzwanie, bo przecież sporo było pierdół dla dzieci. Dobrze, że akurat na tym trochę się znał, mimo wszystko pracując z dziećmi, trzeba wiedzieć o pewnych rozwiązaniach, prawda.
Uśmiechnął się do niej ładnie, niewinnie, jakby wcale nie było tutaj żadnego podstępu, ale cóż. Zapewne znał dobrze jej kuchnię i wiedział, że świetnie gotuje, dlatego absolutnie się nie obrazi, jeśli będzie chciała się tym zajmować. W wolnych chwilach oczywiście, bo nawet jeśli rzeczywiście czeka ją trochę zwolnienia lekarskiego, to potem może być trudno znaleźć czas na cokolwiek, bo wolne chwile będą przeznaczane na drzemki po nieprzespanych nocach. Chyba że ich bobas będzie prawdziwym aniołkiem, ale w to akurat nieco wątpił, tak zupełnie szczerze mówiąc, takie dzieci zdarzają się rzadko naprawdę bardzo.
W kwestii miłości do jedzenia się zgadzali. Gdyby nie to, że Willy jednak ćwiczył sporo, żeby nie zostać słodkim pulpecikiem, to pewnie szybko by wygrał z Rae w ilości przybranych kilogramów w trakcie ciąży z tą różnicą, że to ona w niej była, a nie on. Musiał jednak trzymać formę, bo przecież za jakiś czas będą biegać za uciekającą, raczkującą Kropką. Nie mógł być grubaskiem, którego męczyło wejście po schodkach przed domem, prawda? No i zapewne wiązało się to też z innymi kwestiami, ale nie istotne.
- Ludzie są dziwni - i okrutni, a dawanie psu jakiś strasznie długich imion w ogóle było niepraktyczne dodatkowo, więc naprawdę nie rozumiał. Zawołać pełnym imieniem czworonoga w parku nie było można ani nic. Bez sensu. Mimo wszystko zadanie nie było ani trochę łatwe, bo rzeczywiście trudno było znaleźć coś, co nie będzie nudne i oklepane, ale nie będzie też przesadzone i nie sprawi, że ich Kropka w przyszłości będzie miała problemy.
- Molly jest ładne, Luna i Astoria też - Bellatrix i Narcissa niby też, ale chyba jednak już zbyt związane z tym albo jemu za mocno się kojarzyły. - Myślisz, że dzieci o takie rzeczy pytają? - przekrzywił lekko głowę, zerkając na nią. No w sumie to nie miał doświadczenia, bo nie miał jakby kogo zapytać o to, jak to sę stało, że się pojawił na świecie ani komu wyrzutów robić w kwestii wyboru imienia. Jego adopcyjni ojcowie mieli raczej niewiele informacji na ten temat.
- Marvel jest chyba trochę nudny pod tym względem - zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się przez moment. - Natasza i Carol to dość oklepane, a Nebula raczej przesada w drugą stronę - bardzo poważnie do tego podchodził, co można było łatwo zauważyć po jego skupionej minie. - Chyba, że Wanda. Wanda to ładne imię - a Willy lubił bardzo Scarlet Witch, więc już w ogóle, dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Sansa brzmi chyba najlepiej z całego GoT - zgodził się. Świat Tolkiena generalnie rzeczywiście był raczej do odrzucenia, ale Martina można było rozważyć. - Arya jest dziwne, a reszta chyba też za wymyślna i zbyt ryzykowna - no Danka i Cersei to w ogóle odpadały, ludzie dziwnie się zachowywali względem tych postaci.
- Może powinniśmy zrobić listę, co bierzemy pod uwagę - zaproponował i nawet podniósł się, aby znaleźć jakiś marker czy coś, co uznajmy, że udało mu się dość szybko i złapał pudełko od pizzy, które było puste pod ręką, uznając to za idealny materiał na spisanie propozycji.

Raleigh Moran
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik WIERZĘ W JEDI DOMOWE REWOLUCJE i only lie when i love you
mów mi/kontakt
Patka
a
Awatar użytkownika
weterynarz, świeżo upieczona mama, zakochana w najlepszym przyjacielu, z którym wspólnie wychowują swoje dziecko
28
175

Post

To że miał dziecko w tym konkretnym przypadku działało chyba na jego niekorzyść. Kropka stanowiła dla niego szansę na zostanie prawdziwym tatą i ewidentnie nie chciał tej szansy zaprzepaścić (żeby nie powiedzieć kolokwialnie – spieprzyć). Natomiast dla Rae nie była to druga szansa na nic. Nie wiedziała jeszcze jakie to uczucie, zawodu wobec samego siebie. Więc nie panikowała aż tak bardzo w przód. Z resztą, nie starczyłoby jej tej paniki gdyby miała myśleć, co będzie za pięć czy sześć lat. Wystarczało jej, że martwiła się, co będzie za te 4 miesiące, jak ich córeczka pojawi się na świecie. Oraz tym, co nastąpi tuż potem, czyli nieprzespanymi nocami, wrzaskami, zastanawianiem się czy jakiekolwiek zachowanie wykraczające poza normę jest już powodem by jechać do szpitala (całe szczęście, że miała Willa obok, który wiedział sporo o dzieciach to może zaoszczędzą sobie niepotrzebnych wizyt na oddziale dziecięcym albo u pediatry).
Dobrze, czyli te trzy się nadają – pokiwała głową, choć trochę smutno jej było, że Bellatrix odpadło jako opcja. Może i Bella nie stała po stronie dobra, ale była niesamowitą postacią i Rae kochała ją nienawidzić. Ale za to te trzy naprawdę jej odpowiadały, więc z pewnością były do rozważenia. – Myślę, że ciocia Mae albo ciocia Ferby nie omieszkają jej opowiedzieć jej tej historii ze szczegółami… Nawet jeśli nie zapyta – odparła z lekkim uśmiechem i pokręciła głową. Kochała swoje najlepsze przyjaciółki, ale też znała je doskonale i wiedziała, że nie będą im życia ułatwiać pod wieloma względami. Pod wieloma innymi na pewno, bo mogli na nie liczyć, gdyby potrzebowali jakiejkolwiek pomocy, ale nie przychodziła ona za darmo. Choć Raleigh była gotowa zapłacić każdą cenę za nie dwie. – Ja pytałam moich rodziców skąd się wzięło moje imię – dodała po chwili, bo musiała odgrzebać to wspomnienie z pamięci. Dawno to było, stara już z niej kobieta, ale wciąż pamiętała tę rozmowę. Podejrzewała, że to naturalna ciekawość u większości dzieci, które miały niecodzienne imiona.
Ale za to Daisy, czyli Quake albo Tandy z Cloak and Dagger są już super – zauważyła, sięgając trochę głębiej w odmęty marvelowskiej studni, wprost do ich seriali. Przyglądała się Willy’emu jak rozważał to wszystko z wielce poważną miną i zrobiło jej się cieplej w środku na myśl, że on tak poważnie podchodzi do tego tematu i tak bardzo stara się już przy tej kwestii. Była pewna, że będzie najlepszym ojcem pod słońcem. Spojrzała w dół, na swój brzuch, i uśmiechnęła się lekko. To była kolejna chwila, w której uświadamiała sobie, że już niedługo będą tworzyć rodzinę. Szkoda, że nie taką, w której mama i tata są razem, ale przecież nie można mieć wszystkiego. A nie warto było ryzykować tego, co mieli. – Wanda to ładne imię, ale kojarzy mi się trochę z babciami – powiedziała i skrzywiła się lekko. Nie chciała niszczyć jego marzeń, ale ciężko jej było zobrazować sobie w głowie ich córeczkę z takim imieniem.
Bo Sansa była najlepszą postacią w tym serialu – stwierdziła z pełnym przekonaniem. Żadna inna postać nie przeszła tak długiej i rozwijającej drogi jak rudowłosa bohaterka i jako jedyna miała satysfakcjonujące zakończenie. – No, nie nazwiemy dziecka Margaryna – zgodziła się z nim w pełni i zaśmiała pod nosem.
Jak najbardziej – przytaknęła i patrzyła jak ogarnia potrzebne materiały do wykonania tego zadania. Ona w tym czasie intensywnie myślała nad dalszymi możliwościami i opcjami. Na widok pudełka po pizzy i markera uniosła brwi, a następnie pokiwała z uznaniem głową. Tak trzeba było żyć. Pomysłowo, a nie wielkim wysiłkiem. – Nie nazywajmy jej po naszych rodzicach, dobrze? Ani po moich dziadkach. Ani po nas, bo to już by było najgorsze – powiedziała, chcąc zaznaczyć ten bardzo ważny aspekt. Nigdy nie mogła zrozumieć jak można nazwać dziecko swoim własnym imieniem. To był już jakiś inny poziom narcyzmu i zapatrzenia w siebie, który naprawdę dużo utrudniał na późniejszych etapach.

Willy L. Cervantes
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! szczęśliwy numerek: twoja twarz brzmi znajomo Well done - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik temat miesiąca - grudzień BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ Trying my best NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY For all mankind MŁODY SCENARZYSTA TYPING LIKE CRAZY Wszystko pod kontrolą I'm a fashion star I killed Laura Palmer JESTEM GRYFONEM TUBYLEC JESTEM ZAKOCHANY/A MAM CÓRKĘ PRACA ZE ZWIERZĘTAMI WIERZĘ W JEDI WCIĄŻ CZEKAM NA LIST Z HOGWARTU PSIARZ wieczny Piotruś Pan ŻARŁOK Zbieram funkopopy Buduję swój świat z klocków LEGO BABY BOOM! IT'S A... BABY Wpadka I NEED A DOCTOR HOME SWEET HOME CAKE BOSS DOMOWE REWOLUCJE GROUP CHAT Pełna chata i only lie when i love you Na Pokątną! Ralph Demolka I see fire Waiting for tonight My sweet...
mów mi/kontakt
pandaa#5430
a
Awatar użytkownika
Chirurg dziecięcy i świeżo upieczony ojciec. Wodzi maślanym wzrokiem za Rae, ale boi się, że wyznanie uczuć zrujnuje ich przyjaźń i utrudni wspólne wychowywanie dziecka.
33
192

Post

Fakt, że Willy był lekarzem, który specjalizował się w leczeniu najmłodszych, na pewno zaoszczędzi im przypięcia łatki przewrażliwionych świrów u ich pediatry, to na pewno był duży plus. Choć prawda jest taka, że nie bez powodu w szpitalu zabraniało się leczenia swojej najbliższej rodziny. Trudno było wtedy zachować zdrowy osąd i rozsądne podejście do sprawy. Jednak Willy miał nadzieję, że jego zaawansowane umiejętności tak naprawdę nigdy nie będą im potrzebne i że nie będzie musiał zastanawiać się, który jego kolega lub koleżanka po fachu mają najlepsze kwalifikacje, aby go w procesie leczenia Kropki zastąpić. A przepisanie kropelek na brzuszek przecież nie było niczym przesadnie angażującym i z tym zapewne sam sobie poradzi. O to się nie martwił, ale rzeczywiście presja związana z tym, że już raz bycie ojcem mu nie wyszło, dość mocno siedziała mu na głowie. Fakt, że jego ojciec własny też nie stanął na wysokości zadania raczej, też niewiele pomagał, a wręcz przeciwnie. Sprawiał, że w jego głowie pojawiały się bardzo głupie i irracjonalne myśli, które z punktu widzenia osoby, której profesja w tak ogromnym stopniu opierała się na nauce, nie miały absolutnie żadnego sensu. Niestety nie pomagało to w żaden sposób w ich pozbyciu się.
- Okej, świetnie - zapisał je więc na liście na pudelku po pizzy. Bellatrix była świetna, w tym akurat doskonale się zgadzali, nie podlegało to bowiem jego zdaniem żadnej dyskusji również. Jednakże mimo wszystko nie chciał, aby jakieś złośliwe dzieci obróciły to skojarzenie w sposób niezbyt korzystny dla Kropki. A mimo wszystko potencjał był na to spory, bo jednak Willy był przekonany, że po pierwsze było to imię mocno związane z HP, a po drugie, że HP przetrwa przez kolejne pokolenia. To jakby było dla niego absolutnie oczywiste, miał więc nadzieję, że społeczeństwo go nie zawiedzie.
- Ah, no tak. To akurat rzeczywiście brzmi jak prawdopodobny scenariusz - przytaknął z rozbawieniem lekkim. Bardzo lubił zarówno Ferby, jak i Mae. I naprawdę wierzył, że będą super ciociami dla Kropki, jednak podejrzewał też, zapewne bardzo słusznie, że zdradzą one jej niejeden sekret, którego oni jako rodzice woleliby na głos nie mówić. Ale chyba od tego są ciocie, prawda? Oni zapewne mimo wszystko będą musieli zachować się w wielu przypadkach porządnie całkiem, więc ktoś musiał przejąć pałeczkę w tej kwestii, tak dla równowagi. I cóż, raczej mu to nie przeszkadzało specjalnie. Szczególnie że jednak wiedział na pewno, że żadna z kobiet nie zrobi nic lekkomyślnego, co mogłoby narazić Kropkę na jakieś niebezpieczeństwo, a to przecież najważniejsze. - Z tego byśmy na pewno dali jeszcze radę wybrnąć jakoś - stwierdził, spoglądając na nią lekko rozbawiony. W końcu ich miłość do Harry’ego Pottera nie była absolutnie czymś, co ukrywali przed światem. Powiedzenie, że jej imię jest z tej serii, nie musiałoby być ani trochę podejrzane. - Bez wdawania się w szczegóły - bardzo przyjemne szczegóły, ale jednak mimo wszystko raczej dla nich, a nie dla ich dziecka, które właśnie w wyniku tych szczegółów w ogóle się na świecie pojawiło. Aż się na moment rozproszył i nieco zapatrzył na jej usta, gubiąc odrobinę wątek, przez te wspomnienia, które mimowolnie pojawiły się w jego głowie. Nawet jeśli nadal wszystko było dość zamglone przez ilość alkoholu, jaką w siebie wlali wtedy, to jednak to, co pamiętał, było wystarczające, aby musiał dość mocno się powstrzymywać, aby jej nie pocałować. Fakt, że siedzieli na tej samej kanapie, też jakoś tak nie pomagał.
- Daisy nie, wnoszę postulat o brak kwiatków - stwierdził poważnie, z trudem zmuszając się do oderwania od niej wzroku. Imiona wzięte od kwiatów wydawały mu się zbyt pospolite nieco, a był przekonany, że jednak niestety większość osób najpierw skojarzy to z tym. - Ani miesięcy i pór roku - dodał jeszcze po chwili, bo to też jednak było bez sensu jego zdaniem, więc w sumie warto było to zaznaczyć, zanim padną takie propozycje. - Ale Tandy możemy dopisać jak najbardziej - z tym się zgodził, więc jak powiedział, to tak zrobił. - Peggy też jest ładne - no o ile sama Agentka Carter go nie porywała, tak imię było bardzo przyjemne jego zdaniem.
Na Wandę zaśmiał się lekko, widząc jej minę. - Ranisz moje uczucia, ale dobrze, nie zapisuję w takim razie - stwierdził z uśmiechem, no jednak nie chciał, aby ich dziecko kojarzyło jej się ze starszą panią. Choć bardzo przewrotne byłoby, gdyby Kropka szybko okazała się poważniejsza od nich w wielu kwestiach.
- Wiemy obydwoje dobrze, że mam na ten temat nieco inne zdanie… - wzruszył lekko ramionami, unosząc brwi. Pewnie nie raz o tym rozmawiali i było jasne, że Willy był team Danka, zdecydowanie. I bardzo ubolewał nad tym, jak zakończono jej losy i rozwinięto jej postać. - Ale Sansa zasługuje na znalezienie się na liście - z tym akurat mógł się zgodzić. Imię było ładne, a i samą bohaterkę darzył pozytywnymi uczuciami raczej. Nawet jeśli na początku była strasznie denerwującą gówniarą.
- Kurczę, a marzyłem totalnie, żeby nazwać ją Willoughby - stwierdził z udawanym zawiedzeniem. - Albo jeszcze lepiej, Lando. To brzmi dumnie - w sumie był okres w jego życiu, szczególnie w momencie lepszego poznania Gwiezdnych Wojen, gdy był zdecydowanie większym zwolennikiem swojego drugiego imienia niż pierwszego. Tak czy siak, jednak łatwo było rozpoznać, że żartuje. Mimo wszystko jego imiona nie były zbyt uniwersalne i mocno wskazywały na to, że osoba je nosząca jej płci męskiej. -Ale zgadzam się z tym w stu procentach. Myślę nawet, że powoli powinniśmy dążyć do skreślania, a nie do kolejnego dopisywania - przekrzywił lekko głowę, patrząc na listę. - Szanuję bardzo, że nie siedzimy tutaj teraz z wielką księgą imion - przyznał jeszcze, odwracając głowę, aby na nią spojrzeć z uśmiechem. Tak było, cieszył się, że byli tacy właśnie.

Raleigh Moran
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Scream! This is Halloween Red 'n' black, and slimy green temat miesiąca - październik WIERZĘ W JEDI DOMOWE REWOLUCJE i only lie when i love you
mów mi/kontakt
Patka
Zablokowany