Miasteczko Cape Coral, ponad godzina drogi od Hope Valley
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Obrazek
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
164

Post

Z dużą niecierpliwością czekała na dzisiejszy dzień, kiedy to miała spotkać się ze swoim ukochanym, starszym bratem. Dość długo się nie widzieli ostatnimi czasy, między innymi z powodu natłoku pracy ze strony dziewczyny. Powodów brata nie znała i nie miała zamiaru zgłębiać tego tematu. Zazdrość dźgała ją nachalnie palcem w oko i domagała się dopytania go o tą kwestię, ale Ida, jak dotąd, skutecznie wypędzała ją w odmęty podświadomości. Nie chciała irytować Cliffa, poza tym umówili się na burgery, a ona rzadko jadła takie rarytasy (głównie z powodu lenistwa) - tym bardziej nie chciała psuć sobie nastroju przy jedzeniu.
Całą drogę myślała jednak nad tym, że powinna podjąć ten drażliwy temat i spróbować wybadać, czy coś zmieniło się, jeśli chodzi o podejście brata. Niby mieszkała w tym swoim małym domku, gdzie można było ukryć się przed całym światem i pozwolić myślom (zarówno pozytywnym jak i negatywnym) latać swobodnie po całym pomieszczeniu, jednak bywały momenty załamania, a przeciągający się czas tylko wzmagał jej frustrację. Zresztą, sfrustrowana to już ona jest od bardzo dawna i to uczucie też tylko przybierało na sile. Przebywanie w pracy, ze zwierzakami, było dla niej swoistą formą "resetu" i oderwania myśli. Dzisiaj zamierzała też podjąć temat o adopcji psa, choć ona osobiście wolałaby kota. Wiedziała, że jej brat kocha psy i to zawsze byłby pretekst, żeby go do siebie zaprosić, jednak głównym jej celem było danie zwierzakowi nowego domu i miejsca w swoim sercu. Poza tym, nigdzie nie było powiedziane, że nie będzie mogła też adoptować kota po jakimś czasie.
Przybyła na miejsce grubo przed czasem, jednak została w pewnej odległości od miejsca docelowego. Za dużo tam było ludzi. Przysiadła na jakimś murku i wyjęła książkę, chcąc zabić czas.

Clifford Walker
mów mi/kontakt
veenes#6422
a
Awatar użytkownika
We should never be disloyal, but stand up and keep strong.
Oficer US Marines wciąż na służbie, pojawiający się w HV co kilka miesięcy na kilka tygodni. Mundur to jego duma. Typical overprotective older brother.
27
197

Post

Ostatnie kilka miesięcy służby nie dawały Cliffowi zbyt wielu możliwości kontaktu z rodziną. Tak rzadko schodził na ląd, czy w ogóle zbliżali się do jakiegokolwiek lądu, że mijały nawet całe tygodnie bez jakiegokolwiek zasięgu sieci komórkowych. Ale był już do tego przyzwyczajony. Co nie znaczyło wcale, że nie tęskni i nie myśli o siostrach, braci i rodzicach. Oczywiście jak tylko nadarzyła się okazja, to napisał do każdego przynajmniej krotką wiadomość informującą gdzie się obecnie znajduje, że wszystko u niego w porządku, wyrażał troskę o ich stan i przypominał, że coraz bliżej do dnia, kiedy będzie na przepustce i znowu się zobaczą.
Kiedy w końcu wrócił do Hope Valley okazało się, że ten czas i tak musi bardzo podzielić między wszystkich i wszystko. Oczywiście pierwszego dnia odwiedził rodziców, bo to był totalny must be done. Rodzeństwo o tym wiedziało, ale też zobaczenie ich w większym gronie nie było tym samym, to wspólny wypad na hamburgera, plażę, czy choćby spacer. Poza tym i przyjaciele domagali się uwagi, więc pierwszy tydzień przepustki był tak intensywny, że Walker czuł się jakby nadal był na służbie. W końcu jednak umówił się z Idą. Nie chciał rezerwować dla niej jedynie godziny czy dwóch, siostra zdecydowanie zasługiwała na nieokreśloną ilość czasu. Stąd też spotkanie nie miało miejsca drugiego, ani trzeciego dnia od powrotu - po prostu brakowało mu godzin w ciągu doby.
Umówili się na burgery w knajpie, która nie znajdowała się nigdzie w centrum miasteczka. Clifford całkowicie to rozumiał, bo doskonale znał siostrę. Nie zamierzał jej ciągnąć na siłę gdzieś, gdzie czułaby się źle, dlatego pozwolił wybrać miejsce, na które dojechał oczywiście motocyklem. I oczywiście przed czasem, choć nie tak ekstremalnie, jak Ida.
Nie szukał jej w tłumie ludzi czekających w kolejce w lokalu, bo i tak by jej tam nie znalazł. Rozejrzał się po okolicy, aż dostrzegł dobrze znane jasne włosy nieco przysłaniające twarz pochyloną nad książką. Uśmiechnął się pod nosem i poprawiwszy kask trzymany pod ramieniem, podszedł do sporo niższej i drobniejszej od siebie postaci.
- Tylko nie wyczytaj wszystkiego, zostaw trochę innym. - Zatrzymał się jakiś metr od niej i odezwał radosnym, choć niezbyt głośnym tonem. Cieszył się niezmiernie na jej widok, ale też nie chciał jej przestraszyć nagłym dosiadaniem się, szturchaniem, czy zasłanianiem oczy w ramach żartu "guess who". I tak wiedział, że zaraz ją wyściska.

Ida Walker
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! HAVING FUN - za udział w evencie CoH! Kręcę się na karuzeli Na roller coasterze jestem szybszy/a niż błyskawica Kręcę bioderkami na kursie samby Niestraszny mi dom strachu BOGATE CV UNIVERSAL PERSON ODZNAKA POCIESZENIA Sej łaaat? WOJSKO Jestem najstarszym dzieckiem Zainwestowałem/am w motor Gram na gitarze Mam mocną głowę
mów mi/kontakt
La Isla Afortunada
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
164

Post

Ryk motoru, dość charakterystyczny, słyszała już z daleka. Początkowo nie reagowała; raz, że była pochłonięta lekturą, a dwa, co jeśli okazałoby się, że to ktoś obcy i podszedłby do niej w wyniku niechcianego (z jej strony) i niespodziewanego kontaktu wzrokowego? Nie miałaby dokąd uciec, przecież była tu umówiona z bratem i prędzej wolałaby umrzeć, niż olać spotkanie z nim. Tym bardziej, że dopiero co wrócił z tych swoich dalekich podróży. Z niecierpliwością wyczekiwała tego dnia i co, miałaby tak po prostu stąd pójść, bo ktoś podszedł w jej stronę?
Puknij się w łeb.
Głos rozsądku był dzisiaj wyjątkowo... rozsądny. Przywracał ją do rzeczywistości - i dobrze, akurat dzisiaj tego potrzebowała. Chciała porozmawiać z Cliffem, który był jej ulubionym człowiekiem na ziemi i, no cóż... Bała się, że - chcąc nie chcąc - poruszy ten temat. Na samą myśl zaczynała mieć najgorsze scenariusze, nie chciała przecież niczego zepsuć...
Serce zatrzepotało jej niespokojnie, kiedy usłyszała znajomy głos. Miała ochotę rzucić wszystko, a potem rzucić się na brata, jednak nie można było traktować książek w ten sposób! Ogółem to przerzuciła się na e-booki na poczet drzew, jednak tą książkę znalazła gdzieś w odmętach mieszkania (zapewne należała do właścicieli) i, stęskniona za przewracaniem stron, postanowiła ją "pożyczyć". Koniec końców okazała się dość interesującym tytułem.
Oczywiście musiała się potknąć o własnego trampka, kiedy wstała, żeby uściskać brata; w efekcie czego nieco niezdarnie na niego wpadła, jednak po chwili jej ręce powędrowały na jego szyję, a ona sama niemal uwiesiła się na nim. Przy niej wyglądał jak dąb.
- Jesteś - mruknęła cicho, chłonąc jego zapach. Czasami czuła żal do całego świata, że tak rzadko przyjeżdżał, z drugiej strony jednak starała się być wyrozumiała. Najgorsze jednak, że musiała się nim dzielić z siostrą...
Uspokój się.
Syknęła mentalnie na podświadomość, jednak to niewiele dało. Czarne, niechciane i wręcz znienawidzone myśli powoli zaczęły się pojawiać...

Clifford Walker
mów mi/kontakt
veenes#6422
a
Awatar użytkownika
We should never be disloyal, but stand up and keep strong.
Oficer US Marines wciąż na służbie, pojawiający się w HV co kilka miesięcy na kilka tygodni. Mundur to jego duma. Typical overprotective older brother.
27
197

Post

Obserwował siostrę uważnie, będąc gotowym na łapanie jej w razie potknięcia (i słusznie, jak się zaraz okazało) i na pochylenie, żeby ją przytulić - przecież przewyższał ją o co najmniej głowę. Jak tylko Ida zachwiała się, potykając o własnego trampka, Cliff wyciągnął wolne ramię, żeby ją asekurować i uchronić przed utratą zębów na chodniku. Nie musiał wiele czekać, żeby poczuć jej ręce na własnym karku, więc objął ją, oddając przytulenie. I wyprostował się, tym samem nieco unosząc siostrę, ale była tak leciutka, że niemalże nie czuł żadnego ciężaru - zalety bycia człowiekiem, cóż, dużym. I przytulił ją mocno, totalnie stęskniony kontaktu z rodziną. W takich chwilach nie ważne były żadne kłótnie i niezgody, liczyło się bycie znowu razem i możliwość porozmawiania, bo rodzina o zdecydowanie najważniejsza rzecz na świecie.
- Oczywiście, że jestem, krasnalu. - To określenie było podszyte niczym innym, jak samą czułością. Jakby nie patrzeć, to wyglądała przy nim jak krasnoludek. Albo on przy niej jak jakiś gigant. Z resztą niewiele znał osób, przy których nie wyglądał jak Hulk.
Odstawił Idę na ziemię po całkiem długim przytulasku. Mieli przecież zjeść razem obiad, więc żołądek przypominał powoli o swoim istnieniu.
- Jak się masz? - Nie pytał póki co o nic konkretnego, chcąc zorientować się co ogólnie u siostry słychać. W końcu nie widzieli się szmat czasu! Ale teraz mieli go całkiem sporo na nadrobienie. - Zajmujemy stolik na zewnątrz lokalu? Czy może bierzemy na wynos i przyjdziemy usiąść sobie tutaj, albo na tamtej ławce? - Wskazał na znajdującą się nieopodal ławeczkę, która właśnie się zwolniła. Zdecydowanie było tu mniej osób niż w pobliżu Shake Shak. Jemu osobiście było bardzo obojętne gdzie zjedzą, ważniejsze było bycie razem.

Ida Walker
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! HAVING FUN - za udział w evencie CoH! Kręcę się na karuzeli Na roller coasterze jestem szybszy/a niż błyskawica Kręcę bioderkami na kursie samby Niestraszny mi dom strachu BOGATE CV UNIVERSAL PERSON ODZNAKA POCIESZENIA Sej łaaat? WOJSKO Jestem najstarszym dzieckiem Zainwestowałem/am w motor Gram na gitarze Mam mocną głowę
mów mi/kontakt
La Isla Afortunada
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
164

Post

Przez chwilę jeszcze lustrowała jego buzię z wewnętrznym niepokojem. Zawsze miała przeczucie - odkąd tylko brat zaczął wyjeżdżać - że któregoś razu wróci jakiś odmieniony i "nieswój". To chyba był jej największy lęk, jeśli chodzi o jego zajęcie, ale wiedziała też, że on to kocha na swój sposób i akceptowała to na tyle, na ile potrafiła. Bogata o wiedzę zaczerpniętą z dokumentach o wojsku, które oglądała w telewizji, uważała się za znawcę w tym temacie, ale prawda była taka, że jej znajomość tego tematu była licha, a telewizja nie oddawała tego, co naprawdę tam się rozgrywa. Ona jednak wmówiła sobie swoje i jedyne co, to mogła się kiedyś skompromitować, jeśli przyszłoby jej do głowy dzielić się tym wszystkim.
Dotknęła lekko palcem czubka jego nosa w pieszczotliwym geście i na chwilę jeszcze się przytuliła, chłonąc zapach jego perfum wymieszanych z wiatrem.
Nie zniszcz tego! - podświadomość bębniła pięściami o stół. Cóż za zmiana nastawienia, pomyślała. Jak to dobrze, że nikt nie mógł wejść do niczyjej głowy i poznać myśli. Ile spraw by się wtedy posypało...
- Już dobrze - odparła w odpowiedzi. Oczywiście, że miała mnóstwo do powiedzenia! Nie chciała tylko zasypywać go tym wszystkim w pięć minut po spotkaniu. Ani w ogóle nigdy. Miał przecież swoje życie prywatne, a ona nie chciała go obarczać swoimi wyimaginowanymi problemami i przemyśleniami na ten temat. W jej życiu obecnie nie działo się zbyt wiele - kursowała tylko między pracą i domem - dlatego też miała mnóstwo czasu, żeby pielęgnować w sobie nienawiść. Ciekawe, czy już zdążył spotkać się z tą flądrą? Na pewno poleciał do niej w pierwszej kolejności.
Dzisiaj rozpierała ją taka radość dzięki ich spotkaniu, że - przynajmniej na razie - godziła się z tym, że jest "tą drugą". - Chyba lepiej na dworze, inaczej ubrania nam przesiąkną tą wonią tłuszczu. - Prawda oczywiście była taka, że nie chciała siedzieć wśród innych. Zawsze miała dziwne wrażenie, że gapią się na nią, jak je. - No ale powiedz mi, jak się czujesz? Jak samopoczucie? Jak było? - zasypała go gradem pytań, kiedy już ruszyli w stronę burgerowni.

Clifford Walker
mów mi/kontakt
veenes#6422
a
Awatar użytkownika
We should never be disloyal, but stand up and keep strong.
Oficer US Marines wciąż na służbie, pojawiający się w HV co kilka miesięcy na kilka tygodni. Mundur to jego duma. Typical overprotective older brother.
27
197

Post

Nawet jeśli Cliff uwielbiał swoją pracę, kochał służyć dla kraju i był bardzo dumny z munduru, to sam tez miewał pewnego rodzaju obawy (takie cichutkie, gdzieś wewnątrz głowy), że kiedyś stanie się coś, co zbyt mocno wpłynie na jego psychikę i zmieni go do tego stopnia, że sam siebie nie pozna. Ale nie pozwalał takim myślom w żaden sposób dominować, spychał je w najgłębsze i najciemniejsze partie własnej świadomości, gdzie nie zwykł zaglądać. Może właśnie dzięki temu jednak zachowywał trzeźwość umysłu i był nadal sobą?
Nieco rozbawiony jej gestem, zmarszczył lekko nos, czując delikatny dotyk na jego czubku. Uśmiechnął się przy tym szerzej, aż specyficzne dołeczki zaznaczyły napęczniałe radością policzki. Nawet jeśli nie raz miał z Idą starcia ze szczególnie jednego powodu, to i tak kochał siostrę całym sercem, w końcu to rodzina. Nigdy nie przestała być jego małą siostrzyczką, którą trzeba chronić. I starał się jak mógł, żeby nie poczuła się przez niego porzucona i zapomniana. Jako najstarszy z rodzeństwa Walker miał obowiązek dzielić swój czas i opiekuńczość pomiędzy trójkę młodszych od siebie sióstr i brata, a w związku z tym, że Mia byłą nie tylko najmłodsza, ale i nie łączyła ich więź krwi - gotów był oddać jej własne serce, nerki, wątrobę i całą resztę, żeby tylko nie czuła się, jakoby nie miała rodziny. Bo miała rodzinę, choćby właśnie jego. I Ida tak samo miała jego, jeśli tylko nie naskakiwała na brunetkę bezpodstawnie i nie atakowała jej tylko dlatego, że rodzice postanowili ją zaadoptować. Ale może jednak lepiej o tym temacie nie mówić, mieli teraz spędzić miłe popołudnie!
- Dobrze, w takim razie co chcesz zjeść? Masz już jakiś typ, czy wchodzimy i przeglądamy menu? Albo wiem, może mają aplikację, gdzie można przejrzeć ofertę, możemy wybrać coś już teraz. Ja stawiam! - Zaznaczył już na początku, żeby nie szykowała portfela. I wcale nie chciał zmuszać jej do wciskania się tam, gdzie był już mały tłumik ludzi czekających w kolejce, równie dobrze mógł pójść sam i zaraz wrócić z jedzeniem. Dlatego utrzymał powolne tempo zbliżania się do drzwi burgerowni. Wyciągnął telefon, żeby sprawdzić, czy faktycznie jadłodajnia dysponuje menu formie cyfrowej. Na moment jeszcze podniósł wzrok na Idę i uśmiechnął się dobrodusznie, uspokajająco.
- Służba, jak każda inna. Większość czasu spędziliśmy na morzu, tym razem obyło się bez sztormów, więc i nie było takich przygód jak ostatnio. Mieliśmy trzy zejścia na ląd, ale nic na dłużej, tylko weekendowe dokowanie w portach. Jak zwykle było w porządku, choć brakowało mi możliwości wybrania się gdzieś dalej, niż dwieście metrów od chłopaków z załogi. - Choć nie ciążyło mu to aż tak bardzo, to czasem brakowało prywatności. Może i miał swoją kajutę, kiedy tylko nie musiał dzielić jej z kumplem, ale to nie było to samo co własne mieszkanie z własnym syfem. -Mam nadzieję, że rodzice nie narzekali za bardzo, że nie było mnie na ich rocznicy ślubu? - Tu jego oblicze ukazało odrobinę zmartwienia, bo wszyscy w rodzinie wiedzieli jak ważne są dla Cliffa tego typu rodzinne święta i jak bardzo lubił być wtedy blisko. W tym roku mógł tylko zadzwonić, nie dano mu przepustki na te kilka dni.

Ida Walker
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! HAVING FUN - za udział w evencie CoH! Kręcę się na karuzeli Na roller coasterze jestem szybszy/a niż błyskawica Kręcę bioderkami na kursie samby Niestraszny mi dom strachu BOGATE CV UNIVERSAL PERSON ODZNAKA POCIESZENIA Sej łaaat? WOJSKO Jestem najstarszym dzieckiem Zainwestowałem/am w motor Gram na gitarze Mam mocną głowę
mów mi/kontakt
La Isla Afortunada
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
164

Post

Na chwilę oczy jej zaświeciły, kiedy brat zaproponował zamawianie przez aplikację. Jak dobrze, że był ktoś, kto ją rozumiał! Z tego powodu znowu miała ochotę rzucić mu się na szyję, ale nie chciała być męcząca. Wiedziała, że spotkanie samo w sobie też jest dla niego dość istotne i nie potrzebuje cały czas okazywać sobie fizycznie swojej tęsknoty. I tak wiadomo było, że wszyscy tęsknili, w końcu to rodzina.
Ta wredna rura też zalicza się do tej rodziny, pamiętaj - skrzeczał wredny diablik. Już od dawna spotkanie z bratem łączyło się z niejaką formą konkurowania o jego uwagę (nawet podczas spotkań solo, co zakrawało na absurd) tak, żeby nie myślał o siostrze. Ciekawe, jaka była prawda? Przypuszczała, że nigdy się tego nie dowie i sama nie wiedziała, czy chce podejmować ten temat. Każda taka próba kończyła się zwizualizowanym chodzeniem po polu minowym. Cała ta sytuacja pokazała, że jednak nie zna się z bratem jak przysłowiowe łyse konie, ponieważ pojawienie się nowej osoby doprowadziło do wielu nowych zachowań z jego strony, których dotychczas nie znała. Coś wiedziała na temat jego granic w tej kwestii, ale wiele razy się sparzyła i przekroczyła którąś z nich, a to nie kończyło się przyjemnie. W żadnym razie nie była osobą konfliktową i wręcz unikała takich konfrontacji. Ale co tu zrobić, kiedy nienawiść do siostry nie maleje, a wręcz rośnie z ubiegiem czasu...
- Dla mnie mały. Ale ostry. - Z powodu nerwów mało jadała już od dawna, przez co jej żołądek był niemal wielkości pięści. Taki burger był wystarczająco syty, żeby starczył jej do końca dnia. Ostre postawy zaś były według niej najlepsze. - A ty? - Omiotła go znacząco wzrokiem. W końcu chłop jak dąb, pewnie zjadłby dwa duże burgery, żeby w ogóle poczuć jakąś sytość.
Słuchanie o pracy brata zawsze było ciekawym momentem podczas ich spotkania. Fascynowało ją to do tego stopnia, że czasami wyobrażała sobie siebie w takich sytuacjach, co oczywiście zakrawało na absurd. W przypadku wojny przeciwnik mógłby ją przesunąć palcem, nie wspominając już o tym, że nie udźwignęłaby tego całego umundurowania. Kiedyś słyszała, że to wszystko waży jakieś 30 kilogramów... To prawie tak, jakby nosić średniego psa przez cały dzień (albo dni) na barkach.
- To nie można się oddalać? - dopytywała, wiedziona ciekawością. Z jednej strony było to logiczne, ale z drugiej różnie bywało. A nuż dowódca im pozwalał? - A macie tam psy? - wypaliła znienacka, mając w myślach obraz sprzed chwili (czyli jej obraz taszczącej psisko na barkach. Komiczne).
Myślała przez chwilę nad stanowiskiem rodziców, ale w zasadzie ciężko było cokolwiek powiedzieć.
- Wiesz, jak to oni. Nie dawali po sobie poznać. Martwisz się tym?

Clifford Walker
mów mi/kontakt
veenes#6422
a
Awatar użytkownika
We should never be disloyal, but stand up and keep strong.
Oficer US Marines wciąż na służbie, pojawiający się w HV co kilka miesięcy na kilka tygodni. Mundur to jego duma. Typical overprotective older brother.
27
197

Post

Od razu sięgnął po telefon i przejrzał internety w poszukiwaniu aplikacji restauracji. Okazało się, że są na tyle zmodernizowani, że owszem dysponują takim luksusem, jak menu online. Ba! Nawet można było sobie zamówić online, zaznaczyć, że się odbierze samemu i miało wyskoczyć powiadomienie kiedy jest gotowe! W takich czasach przyszło im żyć - bez nadmiaru tłumów i sterczenia w kolejce. Dobre wyjście dla osób takich, jak Ida - z lękami. Tak, Cliff zdecydowanie dobrze wiedział o przynajmniej niektórych problemach siostry i nie zamierzał narażać jej na dyskomfort. Nawet jeśli nie zawsze we wszystkim się zgadzali i czasem jakiś konflikt się pojawiał, to mimo wszystko bardzo ważne dla niego było jej dobre samopoczucie - to chyba syndrom starszego brata.
- Hm, niektóre burgery mają opcję większej ilości mięsa, dwieście gram kotleta, to może być całkiem dobrą opcją... - Mówił niby sam do siebie pod nosem, ale jednocześnie przekręcił odrobinę telefon, żeby i Ida mogła spoglądać na ofertę i wybrać którąś opcję dla siebie. - Wezmę tego. Podwójny hamburger, podwójny ser, bekon, karmelizowana cebulka i podstawowe dodatki. I do tego frytki z piekarnika, doskonale! - Ucieszył się na widok zdrowszej wersji dodatku, po czym zaznaczył swój wybór, dodał do tego napój, powiększył zestaw o dodatkowe warzywa z piekarnika (za jedyne dwa dolary!), po czym przekazał telefon siostrze, żeby i ona mogła wybrać. - Widziałem gdzieś tam burgera meksykańskiego na ostro, pewnie z papryczką jalapeño. Chyba że coś ostrzejszego, to gdzieś mignęła mi opcja super hot. - Uniósł nieco brew, spoglądając na Idę żartobliwie kontrolnie.
Westchnął krótko na jej pytanie o oddalanie się od statku. Niby teoretycznie mogli się oddalać, ale gdzie się oddali na kilka godzin, skoro wieczorem musiał się odmeldować? I to tylko w przypadku, jeśli nie miał pracy w weekend i mógł korzystać z dobrodziejstw lądu.
- Niby można, ale to i tak nie jest to samo. Nie ma sensu zbyt wiele, bo zanim zdążę zacząć odpoczywać, to już trzeba wracać. To nie to samo, co móc zejść na stały ląd na dłużej niż kilkanaście godzin. - Wzruszył lekko jednym ramieniem. Nie narzekał, po prostu był doskonale świadom tego, na ile mógł sobie pozwolić. Pytanie o psy na tyle zbiło go z pantałyku, że zamrugał energicznie i spojrzał na siostrę zdziwiony. - Psy? Na statku? Coś ty, Ida, przecież biedne zwierzaki chyba by oszalały w trakcie sztormów. Nie, nie mamy psów. - Zaśmiał się dobrodusznie, jak już to zaskoczenie niespodziewanym pytaniem zelżało. Przecież miała prawo nie wiedzieć. - Nawet jeśli bardzo bym chciał, to nie ma takiej możliwości. Jednostki lądowe owszem, miewają psy, które też służą, ale nie jednostki morskie. Tak jak i jednostki powietrzne, bo co taki zwierzak pomoże w kabinie F16. - Z cichym śmiechem pokręcił głową, bo wyobraził sobie takiego Azora albo Burka w goglach siedzącego za pilotem, przypiętego pasami i z wywalonym jęzorem.
- Oczywiście, że się martwię, w końcu to rodzice i nie młodnieją. Im więcej lat im przybywa, tym bardziej chcieliby żebyśmy spędzali z nimi czas. - Nawet jeśli staruszki tego nie przyznawali otwarcie, to z pewnością tak waśnie było, Cliff czasem widział w ich spojrzeniu tę tęsknotę za domem pełnym dzieciaków, śmiechów, zabaw, a nawet kłótni. To normalne, że tęsknili i to normalne, że mogli czuć się trochę smutni lub zawiedzeni, jak któreś z nich opuściło rodzinną celebrację czegokolwiek.

Ida Walker
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! HAVING FUN - za udział w evencie CoH! Kręcę się na karuzeli Na roller coasterze jestem szybszy/a niż błyskawica Kręcę bioderkami na kursie samby Niestraszny mi dom strachu BOGATE CV UNIVERSAL PERSON ODZNAKA POCIESZENIA Sej łaaat? WOJSKO Jestem najstarszym dzieckiem Zainwestowałem/am w motor Gram na gitarze Mam mocną głowę
mów mi/kontakt
La Isla Afortunada
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
33
180

Post

#1

Próbował. Naprawdę próbował. Pojechał do sklepu, nakupił mięcha mielonego (jeszcze nie zdurniał na tyle, żeby bawić się w perfekcyjną panią domu i mielić je sam, takie idiotyzmy to wymyślała tylko jego żona), zapakowane w folię buły posypane sezamem (bardzo zdrowe, może nie zacznie po nich świecić), jakieś warzywka żeby nie było, gotowe sosy w słoiczku i ćwigając to wszystko wrócił dumny z siebie do domu by następnie przystąpić do najważniejszego - do masterchefowania. Nie wyszło mu to tak, jakby tego oczekiwał, bo mięcho zamiast soczyste i przypieczone, było suche jak wiór w środku i spalone z wierzchu, a całość jego cuda smakowała tak, że po pierwszym gryzie wróciła na talerz i została oddana psu. A Evan, skoro był już głodny jak wilk i dobity swoją kulinarną porażką, postanowił, że i tak zje dzisiaj burgery, tylko w jakimś miejscu, gdzie nie zapominają doprawić kotletów.
To był już chyba jakiś znak od niebios, że powinien sobie znaleźć jakąś kobietę, skoro jego własna postanowiła zabrać manatki i zostawić biednego Evanka samego. Z resztą, to babiszon był, który nie potrafił docenić takiego skarbu, jak Stafford. Z tą właśnie myślą pojawił sie pod burgerownią, zamówił swoją ulubioną bułę, oczywiście z wszystkimi dodatkami, bo jak już się szarpnął to niech będzie na bogato i rozejrzał się za wolnym miejscem. Jak na złość, chyba większości mieszkańców Hope Valley nie chciało się teraz gotować, bo prawie wszystkie stoliki były zajęte, ale przy jednym z nich dostrzegł znajomą twarz. Co prawda, twarz, która raczej nie chciała go oglądać, ale trudno. - Cześć, Pal - posłał do niej szarmancki uśmiech i bez pytania zajął miejsce naprzeciwko niej.

Paloma Blackwood
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Kamala & Billy La la love
mów mi/kontakt
.
a
Awatar użytkownika
Robi wina, które otwierasz ze swoją dziewczyną, organizuje cztery wesela i pogrzeby, a nawet komunie i chrzciny.
31
168

Post

#12 look

Paloma zawsze była zabiegana. Praca nad organizacją imprez, ogarnianie winnicy i wkurzającego ojca, a na dodatek zaczynał się świąteczny okres więc trzeba było jeszcze pomyśleć o prezentach i wigilijnej kolacji, bo kto to za nią to ogarnie? Ktoś pewnie by mógł, ale Blackwood dobrze wiedziała, że jak chce żeby coś było zrobione dobrze to musi to zrobić sama. Nie było innej opcji nie? Musiała wszystko robić sama, to pewnie jakoś można było wyleczyć, ale przez to, że Paloma brała sobie tyle na głowę to nie za bardzo miała czasu na to żeby pójść do terapeuty. Gdy czasu jest mało to nawet gotowanie nie za bardzo wchodzi w grę, a czasem nawet taka Pal robi się głodna i musi coś wrzucić na ząb. Tym razem, skoro już była w mieście, to postanowiła wstąpić do jakiejś resto żeby coś przekąsić. Dużo dobrego słyszała o tych burgerach, więc postanowiła spróbować, czy rzeczywiście są spoko czy mają tylko dobry marketing.
Usiadła sobie przy jakimś wolnym stoliku i czekała aż podejdzie do niej kelnerka żeby przyjąć zamówienie. Powiedzmy sobie szczerze nie spodziewała się, że zamiast miłej pani zobaczy faceta, który trochę tak zniszczył jej życie... okej, sama też nie była bez winy, ale wolała mieć pretensje do niego.
- Evan... - mruknęła marszcząc nieco oczy. Może była aż tak głodna, że miała jakieś omamy i tak naprawdę wcale go tu nie było! - Tam masz wolny stolik - nawet palcem mu wskazała na miejsce, w które mógł przenieść swój tyłek. Nie chciała być nie miła, ale cóż, nie chciała się z nim wiedzieć, ani z nim rozmawiać. W ogóle nie chciała mieć z nim już nic wspólnego. Już nie.
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Call my name DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? For all mankind SINGIEL JESTEM ECO WEGETARIANIN PIJAM WINKO Twardo stąpam po ziemi Na smutki piekę ciasteczka Pływam Czarną Perłą Terminarz to moja świętość Kanapki z Nutellą mogę jeść codziennie
mów mi/kontakt
c.
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
33
180

Post

Evan nigdy nie rozumiał takiego całkowitego poświęcaniu się pracy. Ludzie spędzali w robocie całe dnie i noce, tylko po to, żeby zarabiać pieniądze, których potem i tak nie mieli na co wydać. A swój własny biznes? To zdecydowanie najmniej opłacalny interes, z bardzo prostej przyczyny - harowało się na niego więcej, niż wypadało, zanim się człowiek dorobi mijało mnóstwo czasu, a i tak najpierw trzeba było opłacić pracowników, a dopiero potem skupiać się na własnych zyskać, bo jak się zapomni o wypłatach to się urzędasy do dupy dobiorą. Chłopska logika, nie? Dlatego też wcale nie dążył do tego, by na przykład otworzyć swój warsztat. Choć pracowanie na własny rachunek z ideologicznego punktu widzenia wydawało się bardzo zachęcające, to w realnym życiu nie było już tak różowo. No a Stafford dalej się dziwił, czemu go żona zostawiła i twierdziła, że jest mało ambitny. Żaden mało ambitny, tylko życiowo zaradny i praktyczny! Kiedyś się to ceniło, a teraz co? Papierek z uniwerku wymagany, przynajmniej ładnie na ścianie wygląda kiedy się smaży frytki w McDonald's.
Albo w Shake Shack, do której wróćmy, bo zaraz pewnie miały się tu rozegrać ciekawe rzeczy. W każdym razie, kiedy Paloma wypowiedziała jego imię, uznał to za dostateczne zaproszenie i rozsiadł się wygodnie naprzeciwko niej. - Tam nie ma takiego miłego towarzystwa... na pewno chcesz jeść te frytki? - zapytał troskliwie, bo nawet on wiedział, że kobietom po trzydziestce to siada metabolizm. - Jak zbiory w tym roku? - gładko przeszedł do innego tematu, no ma chłop talent zdecydowanie.

Paloma Blackwood
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Kamala & Billy La la love
mów mi/kontakt
.
ODPOWIEDZ