Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
27
185

Post

001.

Tylko leniwie podniósł powieki i już wiedział jak bardzo ten dzień będzie spierdolony. Samo wyjście z łóżka sprawiało mu dwa razy większą trudność niż zwykle, więc początkowo wcale nie zamierzał z niego wyjść ale sprawę szybko ułatwił mu starszy brat, który postanowił robić remanent kuchni i tłukł garnkami jak porażony. Rosenfield zazwyczaj spał jak zabity, więc swobodne poruszanie się brata po mieszkaniu nie sprawiało raczej większych problemów, jednak tego ranka wyprowadzało go z równowagi wszystko. W ciągu trzech minut zdążył wydrzeć mordę na swojego współlokatora i znaleźć sobie kolejny powód do złości jakim była pusta lodówka. Postanowił jednak wskoczyć pod prysznic, ochłonąć i zjeść coś przed pracą, co by nie wchodzić w słowne utarczki ze starszym Rosenfieldem. Zwykle cieszył się na poranne zmiany, które umożliwiały mu spotkanie się ze znajomymi bądź choćby odpoczynek na który niestety nie mógł liczyć po zmianie wieczornej. Padał wtedy na łóżko w opakowaniu i zwykle budził się rano jeszcze bardziej wymęczony. Łapał też dużo dodatkowych zmian, więc czasem zdążył się jedynie wyspać i już pędził do pracy.
Kiedy w końcu pojawił się w Venice, zdążył jedynie dokończyć gotową kanapkę, którą zakupił w knajpce za rogiem i popędził za ladę by móc obsłużyć pierwszych klientów. Zanim jednak powiedział pierwsze witamy w venice, w czym mogę pomóc jedna ze współpracownic zdążyła oblać go resztkami z ekspresu, który czyściła po wieczornej zmianie. Dzień dopiero się zaczynał, a już był święcie przekonany, że gorzej być nie mogło. Nic bardziej mylnego; schylając się po nową rolkę do kasy fiskalnej powitał przy kasie kolejnego klienta i kiedy tylko się wyprostował poczuł uderzenie ciepła co najmniej jak gdyby próbował zmieścić się w rozgrzanym piekarniku. - Kurwa - rzucił bez zastanowienia i dopiero po kilku sekundach rozejrzał się po sali czy aby nikt tego nie słyszał. Spodziewał się tego, że wszechświat spróbuje wytoczyć w niego cały dostępny arsenał ale to przeszło wszelkie granice. Zobaczył ducha, ducha przeszłości. Stał naprzeciw niego, wyglądał jak prawdziwy. I wbrew pozorom taki właśnie był. Parker Talle , jedyna i najbardziej pochrzaniona miłość Rosenfielda. Chyba nie istniała kobieta na tym świecie, którą darzyłby taką nienawiścią. Wcale nie miała prawa tu być, nie mogła. Dzieło ich 4000 km, trzy lata zupełnej ciszy i zdrada, której dopuściła się chwilę przed tym jak odebrał dyplom ukończenia studiów. Czuł się jakby ktoś mu przypierdolił łomem w czaszkę.
MAN UP! PALACZ PRACA W GASTRONOMII NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
Marta
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
25
173

Post

01.

Wróciła; wprawdzie docelowo nie zdecydowała się na powrót do rodzinnego miasta i zamiast Miami wybrała o wiele mniejsze, bardziej ustronne miejsce, jakim było Hope Valley, aczkolwiek pozostawała w obrębie dobrze znanych sobie stron. Matka była jej za to wdzięczna. Uważała, że mając córkę bliżej siebie, będzie w stanie lepiej się nią opiekować. Wprawdzie na obecną chwilę Parker nie wykazywała żadnych objawów nowotworowych, wyniki jej badań od pół roku pozostawały w granicach normy i nic nie sygnalizowało, by cokolwiek w tym temacie miało się zmienić. Mimo to obie wiedziały, że muszą mieć się na baczności, bowiem pojedynczy nawrót choroby był wskazówką, oznaczają pewien rodzaj tendencji. Wobec powyższego blondynka często podróżowała między dwoma wymienionymi miastami. Swoją niedaleką przyszłością wiązała oczywiście z miasteczkiem, jednak nie wykluczała, że nie spędzi w nim reszty swojego kruchego życia.
Wstała pięć minut przed rozbrzmieniem budzika – co z uwagi na to, że uwielbiała spać, było wyczynem prawie niemożliwym. Była podekscytowana dzisiejszym dniem, bowiem liczyła na to, że wreszcie znalazła projekt, w który będzie gotowa zainwestować odziedziczone pieniądze. Ubrała się klasycznie, chcąc swoim wyglądem pokazać, że poważnie podchodzi do kwestii rozwoju małego przedsiębiorstwa. Czy to możliwe, by z pyskatej, aroganckiej i zapatrzonej w siebie małolaty zmieniła się w kobietę biznesu? Tego sobie życzyła, choć miała świadomość, że to mało prawdopodobne, by wyzbyła się wszystkich najgorszych – ale zarazem najbardziej dla niej charakterystycznych – cech osobowości.
Spieszyła się, bo jak zawsze nie mogła wygrać z czasem; nawet jeśli bardzo się starała i tak nigdy nie potrafiła pojawić się w umówionym miejscu punktualnie. Po drodze wstąpiła do kawiarni, którą przypadkiem mijała, by kupno kawy zmienić w usprawiedliwienie swojego spóźnienia – umysł przedsiębiorcy, który znajduje wyjście z każdej sytuacji! A przynajmniej tak sądziła, póki za ladą nie ujrzała mężczyzny, którego rozpoznawalnym znakiem były jasne, zmierzwione włosy i lekko podkrążone ze zmęczenia, błękitne oczy.
— Dwie duże, czarne kawy na wynos — wycedziła, kiedy po kilku sekundach całkowitego zaćmienia, odzyskała rezon. Flynn Rosenfield był ostatnią osobą, którą spodziewała się tutaj spotkać. Sam jego widok mocno nią wstrząsnął, czego jednak nie chciała dać po sobie poznać. Zasznurowała usta i przestała mrugać powiekami niczym wariatka, przez co teraz nie robiła tego prawie w ogóle – aż oczy zaczęły ją nieprzyjemnie szczypać. — Nie potrzebuję dzisiaj odstawiania żadnej szopki, okej? Też jestem zaskoczona — powiedziała, zaczynając rozważać ucieczkę. Nawet obejrzała się przez ramię, jakby kogoś wyczekiwała, ale tak naprawdę oceniała jaka odległość dzieliła ją od drzwi. — Daj mi te cholerne kawy i zapomnijmy o sprawie — dodała, unikając spojrzenia Flynn’a. Wciąż winiła się za wszystko, czego chłopak musiał przez nią doświadczyć, ale nie była skoro do wyznania mu prawdy i przeprosin. Miała gorsze problemu na głowie, niż były chłopak.
TYP OSOBOWOŚCI: PRZEDSIĘBIORCA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI WIELBICIEL FAST FOODÓW
mów mi/kontakt
Presta#1949
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
27
185

Post

Rosenfield spędził w jej towarzystwie kilka naprawdę intensywnych lat i był przeświadczony o tym, że nikt nie znał jej tak dobrze jak on sam. Może i otaczała się umniejszonym gronem najbardziej zaufanych przyjaciółek i zwierzała im się z każdego, choćby najbardziej pikantnego sekretu ale nie stanowiło to o tym, że te równie szurnięte plotkary faktycznie ją znały. To właśnie Flynn obecny był kiedy wybuchała i rzucała obelgami w jego kierunku, zmieniając się tym samym w machinę nie do zatrzymania. Tak zwykle wyglądał ich związek, który miewał niekiedy także te lepsze dni, które pojawiały się jak słońce po siarczystej burzy. Działali na siebie destrukcyjnie przez szmat czasu co najpewniej było przyczyną tego co zrobiła, tak przynajmniej rozumiał chłopak. W zasadzie to gówno co z tego rozumiał, nawet nie próbował.
Przez kilka sekund sparaliżowało go od stóp do głów, nie był w stanie wycedzić słowa, a co dopiero zdobyć się na jakąś uszczypliwą, pełną jadu uwagę. Nic innego nie przychodziło mu do głowy, bo nawet po tych trzech latach rozłąki i zerowego kontaktu wspomnienia sprawiały, że tracił nad sobą panowanie. Powstrzymał się jednak od ckliwego komentarza, zajmując się tym samym przygotowywaniem dwóch czarnych kaw, tak jak prosiła. W zasadzie nawet nie wiedział co miał powiedzieć - był w miejscu pracy, a ją ostatnio widział na zdjęciach, które doszczętnie spalił za garażem brata. To nie był dobry moment na odgrywanie kłótni małżeńskiej, która z pewnością nie przyniosła by upragnionych efektów.
- Dlaczego musisz być taką suką, Talle? - oparł łokcie na ladzie sklepowej i wycedził, lustrując ją wzrokiem. Był pewien, że z ich dwójki jedynie on miał prawo się złościć i traktować ją gorzej niż najgorszego wroga ale zamiast tego to ona wymierzyła w niego całą swoją złośliwość.
- Nie jesteś lepsza od innych klientów, więc proponuje uzbroić się w cierpliwość i czekać jak reszta albo zabrać swój chudy tyłek do najbliższego Starbucksa - odparł leniwie podnosząc się z lady. Im bardziej widział jak się spieszy, tym bardziej pragnął wszystko opóźnić.
MAN UP! PALACZ PRACA W GASTRONOMII NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
Marta
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
25
173

Post

Znał ją. Wprawdzie nie wiedział wielu rzeczy dotyczących jej przeszłości, nie znał powodu, przez który pojawiła się w San Diego, nie miał również pojęcia, dlaczego tak naprawdę zdecydowała się zainscenizować zdradę, by sprowokować go do podjęcia decyzji o rozstaniu. Mimo tych wszystkich tajemnic, które wokół siebie zbudowała, to właśnie on znał ją najlepiej. Wiedział, że kiedy wchodziła do mieszkania i z impetem rzucała torebkę w kąt, lepiej było do niej nie podchodzić, bo miała za sobą ciężki dzień w pracy. Że nie lubiła, kiedy ktokolwiek przeszkadzał jej podczas brania relaksującej kąpieli, a przede wszystkim nie znosiła, gdy jej przerywano podczas mówienia. Wszystko, co wiedział na jej temat, było konsekwencją poznania jej taką, jaką była w rzeczywistości – arogancką, złośliwą i wybuchową. Czy musiał być świadom tego, z jakiej pochodziła rodziny lub jakie przeszła choroby, by stwierdzić, że znał ją na wylot? Nie – a przynajmniej tak uważała sama Parker.
— Dlaczego? — powtórzyła po nim, w wyolbrzymiony, wręcz teatralny sposób, udając zaskoczenie. — Przecież właśnie za to mnie kochasz — dodała, siląc się na niewinny uśmiech, który pojawiał się na jej twarzy, ilekroć chciała Flynn’a do czegoś przekonać - czy chodziło o wybór filmu, zamawianego na kolację jedzenia, czy też o kwestie o wiele istotniejsze, jak na przykład kupno nowej pary butów, na które kilka lat temu wcale nie było ją stać.
Za wszelką cenę starała się nie okazać żadnych emocji, które mogłyby zdradzić niepewność, jaką w tym momencie odczuwała. Objęła się i zniecierpliwiona zaczęła palcami wystukiwać nikomu nieznany rytm na lewym ramieniu. — Guzdrzesz się, Rosenfield — skomentowała, co rusz zerkając na zegar powieszony na ścianie kawiarni. Nie było mowy o kawie ze Starbucksa, jeśli chciała zrobić dobre, pierwsze wrażenie potrzebowała czegoś mniej sztampowego – nawet jeśli kawa przyrządzona przez chłopaka będzie gorsza od błota.
— Właściwie to… — zaczęła, przybierając jeszcze bardziej zarozumiałą pozę — dlaczego pan inżynier parzy kawę w jakiejś przydrożnej knajpie? Nie stać cię na nic lepszego? — spytała kpiąco, rozglądając się po lokalu bez większego zachwytu. Mimo że pytanie przesączone było złośliwością, naprawdę ciekawiło ją, dlaczego Flynn nie wykorzystywał swojej wiedzy i nabytych umiejętności w wielkiej firmie budowlanej.
TYP OSOBOWOŚCI: PRZEDSIĘBIORCA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI WIELBICIEL FAST FOODÓW
mów mi/kontakt
Presta#1949
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
27
185

Post

Pomimo tych wszystkich wad przez wiele lat dostrzegał w niej także te pozytywne cechy, które finalnie doprowadziły do tego, że go w sobie rozkochała. Nic nie było czarne albo białe, na osobowość człowieka wpływały także życiowe wydarzenia, które często i gęsto pozostawiały po sobie zadrę, która często zostawała na długie lata. Rosenfield nawet nie wiedział jak wiele tajemnic przed nim skrywała ale jeśli sama nigdy nie miała potrzeby się nimi dzielić to co on biedny mógł? Wspierał ją przy każdej możliwej okazji ale nie mógł poradzić sobie z czymś o czym nawet nie wiedział. Czy wiedza o jej chorobach w czymkolwiek by im pomogła? Najpewniej nie, gdyż zmagali się z problemami na długo przed tym, a i decyzję o zdradzie podjęła sama. Gdyby znał prawdę najpewniej starałby się za wszelką cenę pomóc jej przez to przebrnąć ale nie mógł powstrzymać przed tym czego się dopuściła.
- Kocham? Ciebie? - parsknął i wytrzeszczył oczy jak gdyby powiedziała coś niesamowicie zaskakującego. Był święcie przekonany, że mimo dręczących go wspomnień i sentymentów zdołał poradzić sobie z uczuciem, którym darzył blondynkę. Wierzył, że po upływie trzech lat z łatwością wyzbył się miłości i przywiązania do kogoś kto bez zastanowienia wskoczył w ramiona innej osoby. - Coś Ci się ostro pochrzaniło, zresztą nie pierwszy raz - dodał i pokręcił głową, próbując powstrzymać się od dalszych, złośliwych komentarzy. Dręczyła go cała masa pytań na które nie znał odpowiedzi ale na ten moment zastanawiał się jak można być tak chłodnym, obojętnym i bezczelnym jak gdyby te trzy lata czekała tylko na to by spojrzeć mu w oczy i rozdrapać ledwo zabliźnione rany. - Może spróbuj złożyć na piśmie zażalenie? Pozbawiłaś mnie już w zasadzie wszystkiego, więc zrujnowanie jedynego źródła dochodu, które posiadam nie powinno stanowić dla Ciebie większego problemu - odparł, chwytając w dłoń plastikowy kubek, który podstawił pod ekspres. Znał ją, więc uszczypliwości wychodzące z jej ust nie były niczym nadzwyczajnym. Słyszał gorsze rzeczy, jednak nigdy nie próbowała krytykować tego w jaki sposób zarabiał na życie. Nigdy nie marudziła gdy dostawała nową parę dżinsów bądź wspomnianych przez Ciebie butów ale teraz pragnęła za wszelką cenę wbić szpilkę i wyprowadzić go z równowagi. Uśmiechała się i wiedział, że znęcanie się nad nim sprawiało jej niesamowitą przyjemność. - Parker, co Ty odpierdalasz? - odparł ciszej i starał się za wszelką cenę utrzymać nerwy na wodzy by przypadkiem nie wylać na nią kawy, którą przygotowywał. W innym miejscu niż to pewnie nie miałby z tym problemu, jednak zależało mu na tej pracy i nie chciał podpaść przełożonemu. - Sama chyba nie zaczepiłaś się nigdzie na dłużej niż tydzień i śmiesz wytykać mi to, że parze kawę? Nie narzekałaś gdy dostawałaś te wszystkie drogie prezenty, które kosztowały prawie tyle co czynsz w San Diego.. - urwał i zerknął na kubek, który do połowy napełnił się czarną kawą - Poza tym nie Twój interes gdzie pracuje i czym się zajmuje - dodał i po kilku sekundach wręczył ją gorący kubek z pokrywką oraz serwetką - $3.95 - wycedził przez zęby i czekał aż zniknie za drzwiami kawiarni. Potrzebował zapalić i przy okazji coś roznieść w drobny mak.
MAN UP! PALACZ PRACA W GASTRONOMII NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI SMERF PRACUŚ
mów mi/kontakt
Marta
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
25
173

Post

Parker nie była osobą łatwą w obyciu; Flynn niejednokrotnie na własnej skórze doświadczył tego, jak wybuchową osobowością dziewczyna się odznaczała. Dzisiejsza, wybitnie niekomfortowa sytuacja, w której oboje się znaleźli, wydobyła z niej większość najgorszych cech. Dlaczego? Bo sam widok chłopaka sprawił, że wszystkie wspomnienia powróciły – nagle przypomniała sobie o tym, jak ekscytujące było życie, które skupiało się wokół niego. Jednocześnie powróciło przekonanie, przez długi czas niedające o sobie zapomnieć o tym, że popełniła błąd. A należało zaznaczyć, że blondynka nie potrafiła przyznawać się do popełnionych błędów. Każdą pomyłkę starała się przekuwać w sukces, a jeśli nie było to możliwe, choćby w nieudany żart. Związek z Rosenfieldem żartem nie był, a już z pewnością nie był żartem nieudanym.
Ogarnął ją strach. I chyba to najdokładniej wyjaśniało jej obecne zachowanie, którym starała się ukryć to, że kontrolę nad jej słowami przejęła panika.
Jeśli liczył na to, że Talle wykaże się subtelnością, cóż, przeliczył się. Agresja była najbardziej oczywistą formą obrony i dlatego właśnie po nią sięgnęła. — Niczego ci nie zabrałam. Daruj sobie, jeśli zamierzasz zrzucać na mnie winę za całe zło, które ci się przytrafiło. Nie ty jeden masz w życiu pod górkę — warknęła, zdecydowanie odpychając wysunięte przeciwko niej zarzutu. Zasadniczo nie dostrzegała, by cokolwiek mu odebrała – poza sama sobą i kilkoma drobiazgami, które wzięła, kierując się sentymentem. Zniknęła. Wobec czego każda kolejna decyzja, którą podjął, każda przeciwność losu, z którą się mierzył, to wszystko było wyłącznie jego zasługą. Ona nie miała z tym nic wspólnego. Nic.
Nie zamierzała go krytykować. W przeszłości oboje chwytali się prac dorywczych, które nierzadko były o wiele gorsze od parzenia kawy w przytulnej knajpce w urokliwym, pełnym słońca miasteczku. Nie mogła jednak uwierzyć w to, że tak zdolna osoba, marząca o ukierunkowaniu swojego życia zawodowego w dziedzinie, w której się kształcił, marnowała się w taki sposób. To ją smuciło, ale przecież nie mogła tego pokazać. Zamiast tego zdecydowała się rozdrażnić chłopaka jeszcze bardziej; mimo że zdecydowanie na to nie zasłużył.
— Nic. Zupełnie nic — odparła. Na moment udało mu się przywrócić ją do porządku. On jedyny miał kiedyś na nią tak silny wpływ. W tej chwili poczuła się podle. Trochę niczym skarcona dziewczynka, która nie do końca wiedziała, co tak naprawdę robi – improwizowała. Niestety nie szło jej to najlepiej. Skrzyżowała ręce, zasznurowała usta i uciekała wzrokiem jak najdalej od Flynna, który jak zwykle wykazał się większą dojrzałością. Tak, to sprawiło, że poczuła się jeszcze mniejsza.
— Rób, na co tylko masz ochotę, bo masz rację, to nie mój interes — powiedziała, sięgając do torebki po żarówiasto-różowy portfel, z którego wyciągnęła pięciodolarowy banknot. — Reszty nie trzeba — dodała, kładąc go na ladzie. Szybko zabrała dwa kubki z kawą. Były naprawdę gorące, ale nie zamierzała czekać, aż ostygną choćby o jeden stopień. – Trzymaj się Flynn — rzuciła jeszcze na pożegnanie i ruszyła ku drzwiom. Mocowała się z nimi przez chwilę, bo naprawdę niełatwo nieść dwa kubki zalane wrzątkiem i przy okazji otwierać sobie drogę. Gdy w końcu jej się udało, wyszła z kawiarni. Zanim jednak ruszyła ku umówionemu miejscu, oparła się o ścianę budynku, przymknęła oczy i zrobiła kilka naprawdę głębokich wdechów, by uspokoić nerwy. Już teraz wiedziała, że spotkanie w sprawie inwestycji nie zakończy się sukcesem żadnej ze stron.

/zt
TYP OSOBOWOŚCI: PRZEDSIĘBIORCA NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI WIELBICIEL FAST FOODÓW
mów mi/kontakt
Presta#1949
Zablokowany