Yannis Chandler
Blackwood
data i miejsce urodzenia
14.09.1990, Hope Valley
orientacja seksualna
heteroseksualny
miejsce pracy
na zlecenie
stanowisko pracy
elektryk
narracja
trzecia OSOBA / CZAS przeszły
wizerunek
Simoes, Nicolas
about me
Yannis czasem żartuje, że urodził się żeby robić psikusy swojej starszej siostrze i żeby nie było jej zbyt nudno w życiu. Już jako bobas lubił celować w nią zielonym groszkiem i zmiksowaną marchewką, podkradać jej ulubione zabawki i wciskać łapki w jej każdy urodzinowy tort. Co robi do dzisiaj, skoro to taka rodzinna tradycja. To on też, kiedy trochę podrósł, ściął włosy wszystkim jej lalkom i wysłał je do wojska. Rodzice uważali że lepsze to, niż próba odkrywania ich winnicy... co i tak robił, kiedy tylko podrósł. Upił się razem ze swoim kumplem po raz pierwszy w życiu, kiedy miał zaledwie dziesięć lat, bo podjadali owoce z eksperymentalnych nalewek. Nie zrobili po tym nic ekscytującego, po prostu poszli spać i Yann obudził się z kotem na twarzy. Od zawsze lubił zwierzaki, więc nie przeszkadzało mu to jakoś specjalnie, nie tak jak ból głowy, który czuł tego ranka. Wtedy zdecydował, że nie tknie alkoholu aż do 21 roku życia. Było to dość trudne do osiągnięcia, bo jego rodzina pochodziła z Francji z dziada pradziada, więc lampka czerwonego wina do kolacji była standardem dla każdego, kto według prawa tego kraju mógł już legalnie pić alkohol. W szkole nie był ani łobuzem, ani kujonem i mądralą, nie był też klasowym klaunem ani odludkiem. Był całkowicie przeciętym chłopakiem, którego wyróżniała jedynie zdolność do wiecznego posiadania jakiejś dziewczyny. Lubił grać w sporty i być aktywnym, do szkoły jeździł albo na swoim rowerze albo na deskorolce. Ani się obejrzał, a już był w liceum i wszyscy zaczęli się spinać w kwestii tego, kim chcą zostać, kiedy dorosną. On sam nie wiedział, ani nawet nie próbował się dowiedzieć. Nie stresował się ważnymi decyzjami, po prostu delektował się chwilami, grał w zespole, lubił majsterkować. Lubił też jeździć palcem po mapie i zastanawiać się, jakie zakątki świata chciałby odkryć, jakie przygody po drodze przeżyć. I faktycznie, kiedy skończył szkołę, razem ze swoją najlepszą przyjaciółką pojechali do Europy. Nagle się okazało, że traktują ich tam jak dorosłych ludzi, no i przez zbyt dużą ilość alkoholu tak się stało, że stanęli przed sobą w jakiejś małej, włoskiej kapliczce, ślubując sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Rano niewiele z tego pamiętali, ale mieli akt ślubu, mieli obrączki i resztkę pizzy, która była ich daniem weselnym. Zamiast szukać kogoś, kto sprawy odkręci, żyli sobie jak mąż z żoną, w każdym aspekcie, aż nie wrócili do Stanów. Po powrocie dorosłość głośno pukała do drzwi, więc Yannis musiał zebrać się w sobie i w końcu podjąć decyzję kim chce zostać. Zatrudnił się na budowie, odkrywając, że faktycznie ma bardzo sprawne ręce i całkiem nieźle myśli przestrzennie. Przez następne lata tiu pracował, tu romansował, tu poszedł nawet na studia, ucząc się o przewodach, złączkach i innych aspektach budowy domów. Kiedy miał okazję, jeździł sobie zwiedzać świat, dalej odkrywał Europę, zobaczył kawałek Australii i Ameryki Południowej, zamierza jeszcze zobaczyć całą resztę i oczywiście, wspaniałą Afrykę. Nie przejmuje się problemami życia codziennego, jest lekkoduchem i mieszka na malowniczej wyspie, bo kto mu zabroni. A trzydziestka na karku w ogóle go nie stresuje.
- kiedyś, w liceum, grał na basie w zespole. Teraz gra już tylko na ukulele. Ma też normalną gitarę, ale po nią mało kiedy sięga
- lubi robić zakupy, zarówno spożywcze, jak i ubraniowe. Ma dużo butów, trampek i adidasów
- lubi też eksperymentować w kuchni, ale nie zawsze mu to wychodzi
- i lubi dobre jedzenie i desery
- lubi czasem otwierać google maps i planować, gdzie by tutaj tym razem pojechać
- miał żonę... przez trzy lata. Pierwszy rok spędzili jako mąż i żona, potem żyli osobno, ale jakoś sąd nie był im po drodze.... Teraz są po rozwodzie i dalej się przyjaźnią. Kilka dziewczyn go za to rzuciło
- na swojej ścianie w sypialni ma wielką mapę, sukcesywnie zaznacza wszystkie miejsca, które odwiedził i które planuje odwiedzić w przyszłości
- nie lubi kiedy ktoś dotyka jego włosów bez pytania
- trochę marzy mu się jakiś pies lub kot, ale jest taką powsinogą, że nie chciałby zrzucać ich na głowę swojej starszej siostry. Już wystarczy, że ta opiekuje się ich ojcem
- a ich matka zmarła kilka lat temu, na zawał serca
- dlatego nie pali papierosków i o siebie dba
- wie, że ma dziwne imię. Wie też, że fakt, że pochodzi ono od imienia John jest jeszcze dziwniejsze
- jest bardzo pozytywnym, wesołym typem, nie zaprząta sobie głowy byle problemami
- i kocha spać, zdarza mu się zasnąć na kanapie u przyjaciół i bardzo docenia, kiedy go z niej nie wyganiają
- złota rączka, naprawi ci wszystko w domu, bez problemu
- uwielbia też robić zdjęcia, ma kilka aparatów i sporą kolekcję obiektywów
- mówi płynnie po angielsku, francusku i hiszpańsku, ale zna też sporo słów z włoskiego i niemieckiego
- kiedyś, w liceum, grał na basie w zespole. Teraz gra już tylko na ukulele. Ma też normalną gitarę, ale po nią mało kiedy sięga
- lubi robić zakupy, zarówno spożywcze, jak i ubraniowe. Ma dużo butów, trampek i adidasów
- lubi też eksperymentować w kuchni, ale nie zawsze mu to wychodzi
- i lubi dobre jedzenie i desery
- lubi czasem otwierać google maps i planować, gdzie by tutaj tym razem pojechać
- miał żonę... przez trzy lata. Pierwszy rok spędzili jako mąż i żona, potem żyli osobno, ale jakoś sąd nie był im po drodze.... Teraz są po rozwodzie i dalej się przyjaźnią. Kilka dziewczyn go za to rzuciło
- na swojej ścianie w sypialni ma wielką mapę, sukcesywnie zaznacza wszystkie miejsca, które odwiedził i które planuje odwiedzić w przyszłości
- nie lubi kiedy ktoś dotyka jego włosów bez pytania
- trochę marzy mu się jakiś pies lub kot, ale jest taką powsinogą, że nie chciałby zrzucać ich na głowę swojej starszej siostry. Już wystarczy, że ta opiekuje się ich ojcem
- a ich matka zmarła kilka lat temu, na zawał serca
- dlatego nie pali papierosków i o siebie dba
- wie, że ma dziwne imię. Wie też, że fakt, że pochodzi ono od imienia John jest jeszcze dziwniejsze
- jest bardzo pozytywnym, wesołym typem, nie zaprząta sobie głowy byle problemami
- i kocha spać, zdarza mu się zasnąć na kanapie u przyjaciół i bardzo docenia, kiedy go z niej nie wyganiają
- złota rączka, naprawi ci wszystko w domu, bez problemu
- uwielbia też robić zdjęcia, ma kilka aparatów i sporą kolekcję obiektywów
- mówi płynnie po angielsku, francusku i hiszpańsku, ale zna też sporo słów z włoskiego i niemieckiego
ISLA DE FLORES