#32 + Outfit
Nie licząc ostatniego wypadku Stu miała całkiem spokojne życie. Żadnych szaleństw i rewolucji, nie licząc związku z Kieranem, ale to akurat było całkiem miłe. Od momentu kiedy zaczęła czuć do niego coś więcej czekała na dzień taki jak ten, chociaż powoli spisywała tę relację na straty po tym co jej powiedział w Halloween. Nie uważała się wcale za jakąś zajebistą laskę, której nie powinno się odrzucać. Po prostu to było jej pierwsze odrzucenie odkąd chciała zaangażować się z kimś uczuciowo po raz pierwszy i mimo wszystko zabolało, ale na szczęście skończyło się dobrze.
Usłyszała dzwonek do drzwi i była trochę zdziwiona. To nie mógł być Kieran, bo był jeszcze w pracy i na pewno dałby jej wcześniej znać, że do niej wpadnie. Prędzej to ona robiła mu niezapowiedziane wizyty niż on jej, ale nie wymagała z jego strony żadnych niespodzianek. Znała go dobrze i lubiła takim jaki jest.
Westchnęła i ruszyła do drzwi, poprawiając po drodze włosy. Jakim cudem tak się czochrały podczas zwykłego leżenia na kanapie? Włosy w końcu wyglądały jak należy i mogła otworzyć drzwi. Nawet nie zdążyła zauważyć osoby stojącej za nimi, bo coś wepchnęło ją do mieszkania. Spojrzała w dół i zobaczyła małego Ethana, obejmującego jej nogi.
— Boże, Ethan! — podniosła malucha do góry i przytuliła go do siebie mocno. Wtedy zauważyła Katie stojącą w progu. Zniknęli tak nagle i bez słowa. Nie odpisywała na jej wiadomości, nie odbierała telefonów. Cisza. Jakby przestała istnieć. Nawet Stu nie miał od niej żadnych informacji. Powinna być na nią zła, a nawet wkurwiona jak cholera, ale nie potrafiła. Nie, kiedy znowu mogła przytulić do siebie Ethana. Jak jej brakowało tego malucha!
— Chodź. Nie stój tak. — objęła dziewczynę ramieniem i wprowadziła ją do środka. Zamknęła za nimi drzwi i skierowali się do salonu, gdzie Florka usiadła na kanapie z Ethanem na kolanach. — Mam nadzieję, że zaczniesz od przeprosin i wyjaśnienia gdzie byliście przez tyle czasu. — powiedziała, tuląc do siebie chłopca.
Katie Harrington
a
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
#
Wyjazd nie był łatwy, ani dość przyjemny. Jednak takie rzeczy są potrzebne w życiu, aby odpocząć i mieć plan jasne myśli. Wiadomo początkowo było okropnie, ponieważ to nowe miasto, mało kogo się zna. Nawet dziecko, które zazwyczaj było otwarte na ludzi, bardziej teraz było ciche. Można powiedzieć, że makabrycznie tęsknił za wszystkim wokół, zwłaszcza za ukochaną ciocią oraz babcia, która zawsze dawała mu co tylko chciał. Po paru tygodniach wszystko się pozmieniało, bardzo dobrze mi się pracowało w nowej pracy, daleko od rodziny oraz powiązań. Nawet Ethan po czasie przyzwyczaił się do nowych kolegów i koleżankę, nawet jeśli tęsknił za rodziną. Musiałam się tak odciąć, że jedynie do kogo się odzywałam to była moja matka. Nie dałaby mi spokoju, jeśli nie powiedziałabym co słychać u jej wnuka. Za każdym razem, kazałam jej nic nie mówić. O tym gdzie mieszkam, co robię ogółem nic, jakbym po prostu zaginęła. I o dziwo udało się to. Wracając do tego miasta, dostałam chyba ochrzan od połowy rodzinki, która mnie aktualnie gdzieś spotkała. Nie wróciłam do swojego domu, aktualnie wolałam pomieszkać w rodzinnym hotelu. Nawet Billy jeszcze o tym wszystkim nie wie, mama zajęła się tym i sama jakoś wolałam mu powiedzieć wszystko, niż jakby ktoś miał przekazać jakieś informacje za mnie.
Po za rodzinką, miałam jeszcze gorszy orzech do zgryzienia - Florkę. Rodzina to wybacza, takie zagrania jak wyjazd i nie odzywanie się do nich, przez naprawdę długi czas. Jednak nie wiedziałam, czy tak łatwo wybaczy mi moja najlepsza przyjaciółka, która była dla mnie jak rodzona siostra. Sam Ethan parę razy o niej wspominał, pytał się i domagał się jej obecności, zwłaszcza jak zrobił coś zupełnie nowego. Dlatego ta wizyta, sprawiała, że miałam jakieś dreszcze. Chwilę tak postałam przed tymi drzwiami, niepewna tego czy oby na pewno zrobić dany krok, ale maluch nie mógł się już doczekać. Więc nacisnęłam przycisk i tak cholernie czekałam. Uśmiechnęłam się niepewnie do przyjaciółki, patrząc na nią wręcz przepraszającym wzorkiem. Przecież to ja uciekłam, bez słowa i nie odzywałam się do niej przez większość czasu. - Ethan zaraz udusisz, ciocię - Wydusiłam z siebie, widząc jak maluch się cieszy że ją widzi. To wręcz bolało, widząc jaki jest szczęśliwy. Dawno taki nie był, dopiero jak wróciłam stał się znów radosnym chłopczykiem. Westchnęłam i weszłam do środka, sama rudowłosa dziewczyna się zmieniła. Chyba każdy się zmienił, przez ten czas kiedy mnie tutaj nie było. Jednak to dobrze. Usiadłam na kanapie i przytuliłam do siebie poduszkę, patrzą się na nich.
- Tobie tego nie mówiłam, ale dostałam ofertę pracy. Po za naszym miastem i w sumie po paru godzinach, spakowałam co potrzeba i wyjechałam z małym. Było tam pięknie, nauczyłam się tyle przepisów i metod w gotowaniu. Jednak jestem kluchą, która tęskniła za wami - Taka prawda była, po za tym nie muszę od razu mówić o wszystkim. Skubałam poduszkę, mając nadzieję że Ethan jeszcze nic nie powie. Bo jego ekscytacja bywała czasem trudna i ciężko było ją uspokoić. - Nawet poznałam tam kogoś, być może go poznasz.. jak ogarnie sprawy w mieście. Może go zaakceptujesz? - Dodałam szybko, patrząc na malucha, chociaż udało mi się go wyprzedzić. - Dobra trochę o mnie, teraz o tobie. Tak na zmianę, aby nie było ciągle o mnie plotek- Wywróciłam oczami, czekając na to co ona teraz powie.
Florence Hill
Wyjazd nie był łatwy, ani dość przyjemny. Jednak takie rzeczy są potrzebne w życiu, aby odpocząć i mieć plan jasne myśli. Wiadomo początkowo było okropnie, ponieważ to nowe miasto, mało kogo się zna. Nawet dziecko, które zazwyczaj było otwarte na ludzi, bardziej teraz było ciche. Można powiedzieć, że makabrycznie tęsknił za wszystkim wokół, zwłaszcza za ukochaną ciocią oraz babcia, która zawsze dawała mu co tylko chciał. Po paru tygodniach wszystko się pozmieniało, bardzo dobrze mi się pracowało w nowej pracy, daleko od rodziny oraz powiązań. Nawet Ethan po czasie przyzwyczaił się do nowych kolegów i koleżankę, nawet jeśli tęsknił za rodziną. Musiałam się tak odciąć, że jedynie do kogo się odzywałam to była moja matka. Nie dałaby mi spokoju, jeśli nie powiedziałabym co słychać u jej wnuka. Za każdym razem, kazałam jej nic nie mówić. O tym gdzie mieszkam, co robię ogółem nic, jakbym po prostu zaginęła. I o dziwo udało się to. Wracając do tego miasta, dostałam chyba ochrzan od połowy rodzinki, która mnie aktualnie gdzieś spotkała. Nie wróciłam do swojego domu, aktualnie wolałam pomieszkać w rodzinnym hotelu. Nawet Billy jeszcze o tym wszystkim nie wie, mama zajęła się tym i sama jakoś wolałam mu powiedzieć wszystko, niż jakby ktoś miał przekazać jakieś informacje za mnie.
Po za rodzinką, miałam jeszcze gorszy orzech do zgryzienia - Florkę. Rodzina to wybacza, takie zagrania jak wyjazd i nie odzywanie się do nich, przez naprawdę długi czas. Jednak nie wiedziałam, czy tak łatwo wybaczy mi moja najlepsza przyjaciółka, która była dla mnie jak rodzona siostra. Sam Ethan parę razy o niej wspominał, pytał się i domagał się jej obecności, zwłaszcza jak zrobił coś zupełnie nowego. Dlatego ta wizyta, sprawiała, że miałam jakieś dreszcze. Chwilę tak postałam przed tymi drzwiami, niepewna tego czy oby na pewno zrobić dany krok, ale maluch nie mógł się już doczekać. Więc nacisnęłam przycisk i tak cholernie czekałam. Uśmiechnęłam się niepewnie do przyjaciółki, patrząc na nią wręcz przepraszającym wzorkiem. Przecież to ja uciekłam, bez słowa i nie odzywałam się do niej przez większość czasu. - Ethan zaraz udusisz, ciocię - Wydusiłam z siebie, widząc jak maluch się cieszy że ją widzi. To wręcz bolało, widząc jaki jest szczęśliwy. Dawno taki nie był, dopiero jak wróciłam stał się znów radosnym chłopczykiem. Westchnęłam i weszłam do środka, sama rudowłosa dziewczyna się zmieniła. Chyba każdy się zmienił, przez ten czas kiedy mnie tutaj nie było. Jednak to dobrze. Usiadłam na kanapie i przytuliłam do siebie poduszkę, patrzą się na nich.
- Tobie tego nie mówiłam, ale dostałam ofertę pracy. Po za naszym miastem i w sumie po paru godzinach, spakowałam co potrzeba i wyjechałam z małym. Było tam pięknie, nauczyłam się tyle przepisów i metod w gotowaniu. Jednak jestem kluchą, która tęskniła za wami - Taka prawda była, po za tym nie muszę od razu mówić o wszystkim. Skubałam poduszkę, mając nadzieję że Ethan jeszcze nic nie powie. Bo jego ekscytacja bywała czasem trudna i ciężko było ją uspokoić. - Nawet poznałam tam kogoś, być może go poznasz.. jak ogarnie sprawy w mieście. Może go zaakceptujesz? - Dodałam szybko, patrząc na malucha, chociaż udało mi się go wyprzedzić. - Dobra trochę o mnie, teraz o tobie. Tak na zmianę, aby nie było ciągle o mnie plotek- Wywróciłam oczami, czekając na to co ona teraz powie.
Florence Hill
mów mi/kontakt
leniwa klucha
a
Nie przejmowała się słowami Katie. Ethan mógł ją ściskać mocno z całej sił i nic by mu nie powiedziała, bo był słodkim dzieckiem, które i tak nie miało zbyt dużo siły. Poza tym bardzo za nim tęskniła i teraz pewnie na krok go nie odpuści. Gdyby wiedziała wcześniej pewnie kupiłaby dla niego jakiś prezent, a tak będzie musiał zadowolić się domowymi ciasteczkami, które chyba już opanowała do perfekcji po swoich ciągłych próbach i odłożonej na trudny dzień czekolady. Niech ma, ciocia mu nie żałuje bo sobie może w każdej chwili kupić. Ale Ethan chyba trochę urósł od momentu kiedy się ostatni raz widzieli. Jeszcze trochę i wyrośnie z niego młody mężczyzna i dziewczyny będą się za nim oglądały. Chyba czas zacząć go uczyć co lubią dziewczyny, a czego powinien unikać.
Cały czas wpatrywała się w Katie, gładząc chłopca po plecach. Tak się do niej przylepił, że chyba nie odpuści przez najbliższą godzinę dopóki mu nie minie radość.
— Ale tak nagle? Spakowałaś swoje rzeczy i wyjechałaś? To było cholernie nieodpowiedzialne i nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo się o Ciebie martwiłam. Nie dawałaś znaku życia, a dzwoniłam do Ciebie jakieś… miliard razy. Mogłaś chociaż odpisać na smsa że żyjesz i odezwiesz się jak będziesz miała czas. — rzuciła z wyrzutem w głosie. Rozumiała, że propozycja dobrej pracy była ważna, ale wyjazd bez słowa był najgorszą rzeczą jaką mogła zrobić. Gdyby jeszcze miała powód jak uwolnienie się od jakiegoś zjeba, ale nic takiego raczej nie było, bo chyba by jej o tym powiedziała?
— Poznałaś kogoś? Ale to… ktoś dobry? Zajmuje się Tobą i Ethanem? — zapytała, zerkając na malucha, który na razie dalej się nie odzywał. Stu był jego ojcem, ale on i Katie raczej do siebie nie wrócą, więc fajnie by było jakoby w życiu tej dwójki pojawił się ktoś nowy. Maluch potrzebował męskiego wzorca, który nauczy go radzić sobie w życiu. — No co mam Ci powiedzieć? Dalej pracuję tam gdzie pracowałam. Jedynie… jestem teraz z Kieranem. Pamiętasz jak Ci o nim opowiadałam? To w sumie szalona historia i wolałabym zostawić ją na inny raz. — powiedziała, patrząc na nią znacząco. No nie opowie przecież przy dziecku, że zaczęła coś czuć do Kierana po tym jak zaliczyli seks pod prysznicem.
Katie Harrington
Cały czas wpatrywała się w Katie, gładząc chłopca po plecach. Tak się do niej przylepił, że chyba nie odpuści przez najbliższą godzinę dopóki mu nie minie radość.
— Ale tak nagle? Spakowałaś swoje rzeczy i wyjechałaś? To było cholernie nieodpowiedzialne i nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo się o Ciebie martwiłam. Nie dawałaś znaku życia, a dzwoniłam do Ciebie jakieś… miliard razy. Mogłaś chociaż odpisać na smsa że żyjesz i odezwiesz się jak będziesz miała czas. — rzuciła z wyrzutem w głosie. Rozumiała, że propozycja dobrej pracy była ważna, ale wyjazd bez słowa był najgorszą rzeczą jaką mogła zrobić. Gdyby jeszcze miała powód jak uwolnienie się od jakiegoś zjeba, ale nic takiego raczej nie było, bo chyba by jej o tym powiedziała?
— Poznałaś kogoś? Ale to… ktoś dobry? Zajmuje się Tobą i Ethanem? — zapytała, zerkając na malucha, który na razie dalej się nie odzywał. Stu był jego ojcem, ale on i Katie raczej do siebie nie wrócą, więc fajnie by było jakoby w życiu tej dwójki pojawił się ktoś nowy. Maluch potrzebował męskiego wzorca, który nauczy go radzić sobie w życiu. — No co mam Ci powiedzieć? Dalej pracuję tam gdzie pracowałam. Jedynie… jestem teraz z Kieranem. Pamiętasz jak Ci o nim opowiadałam? To w sumie szalona historia i wolałabym zostawić ją na inny raz. — powiedziała, patrząc na nią znacząco. No nie opowie przecież przy dziecku, że zaczęła coś czuć do Kierana po tym jak zaliczyli seks pod prysznicem.
Katie Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Dla malca pewnie starczy sam widok cioci, nie trzeba od razu kupować mu zabawek. Patrząc na sam fakt, że teraz połowa rodziny coś mu daje, sama dostaję przez to szał. Zabawki są rozwalone po całym domu, nawet psy które zazwyczaj nie interesowały się jego zabawkami, teraz uważają że są ciekawymi rzeczami do noszenia i gryzienia. Więc chyba jak teraz dostanie ciastka, które trafią do jego brzucha i mieć z tego wszystkiego spokój. A zmiana w jego wyglądzie, zmieniała się praktycznie codziennie, nie ma dnia ani minuty kiedy z małego chłopczyka zmienia się on w dużego chłopca, który nie dług będzie szalał po szkole i pewnie robił jakieś głupie rzeczy z przyjaciółmi z klasy. Jednak to dziecko, każde z nich robiło i robi coś naprawdę głupiego bez przyczyny, zresztą dla nich wszystko teraz jest zabawne i fajne.
- Jakbym odpisała, oddzwoniła to byłoby o wiele gorzej, wiesz o co chodzi. Ja mniej więcej wiedziałam co się u was działo, to że zniknęłam nie oznacza faktu i nie miałam dostępu do Internetu. Miałam, ale nie dodawałam nic - Wzruszyłam ramionami, taka była prawda. Jakbym napisała głupiego sms, chciałabym wrócić. A tak oglądałam wszystko co dodawali na społecznościowe strony, tak też się dało żyć. Chociaż czasem korciło aby coś skomentować lub zadzwonić. I tak w sumie dość szybko pękłam i wróciłam do miasta. Miałam w planie tam zostać o wiele dłużej, jednak po dłuższym czasie zaczęłabym się odzywać. Nie tak jak wcześniej, unikając wszystkich i wszystkiego. Jak zamknięta w sumie księżniczka w wieży.
- Mały strasznie go polubił, wiesz pomógł nam w przeprowadzce i tak jakoś wyszło. Ma nawet swoją firmę z motorówkami. Jeśli kiedyś tam wybierzemy się razem, popłyniemy jachtem i skorzystamy z jacuzzi - Zaśmiałam się na głos, wspominając o obecnym chłopaku. Zmarszczyłam czoło, zastanawiając się przed chwilę nad jedną rzeczą. Ethan go lubił, był dla niego jak kolejny wujek który opowiadał mu o łodziach oraz wodzie, która nas w tedy otaczała. - Tak jest.. odpowiedni? Nie jest taki, że zaraz zniknie - Potwierdziłam to, ale w sumie to dziwnie zabrzmiało. Bo przecież to ja tak znikałam i pojawiałam się z czasem, więc bardziej mnie się to wszystko tyczy. Przetarłam oczy ze zmęczenia, jednak ten dzień był jednak męczący.
- Historia na wieczór z winem? Mogę jakiś załatwić z hotelu. Chętnie też go poznam, a co u twojego brata? Tylko nie mów, że kogoś znalazł. Ja w sumie dowiedziałam się, że mój pijacki brat się zaręczył z Charlotte, głupio tak wracać do zmian, zmian nie tylko w moim życiu - Przekrzywiłam głowę, zmarszczyłam nos. Tyle zmian, które muszę w sumie zaakceptować. Jednak cieszę się z szczęścia innych, zwłaszcza brata. Może dzięki temu wszystkiemu się on ogarnie, założy rodzinę i będzie zadowolony. Tak samo życzę Florce, nawet to wspaniała wiadomość że nie jest sama.
Florence Hill
- Jakbym odpisała, oddzwoniła to byłoby o wiele gorzej, wiesz o co chodzi. Ja mniej więcej wiedziałam co się u was działo, to że zniknęłam nie oznacza faktu i nie miałam dostępu do Internetu. Miałam, ale nie dodawałam nic - Wzruszyłam ramionami, taka była prawda. Jakbym napisała głupiego sms, chciałabym wrócić. A tak oglądałam wszystko co dodawali na społecznościowe strony, tak też się dało żyć. Chociaż czasem korciło aby coś skomentować lub zadzwonić. I tak w sumie dość szybko pękłam i wróciłam do miasta. Miałam w planie tam zostać o wiele dłużej, jednak po dłuższym czasie zaczęłabym się odzywać. Nie tak jak wcześniej, unikając wszystkich i wszystkiego. Jak zamknięta w sumie księżniczka w wieży.
- Mały strasznie go polubił, wiesz pomógł nam w przeprowadzce i tak jakoś wyszło. Ma nawet swoją firmę z motorówkami. Jeśli kiedyś tam wybierzemy się razem, popłyniemy jachtem i skorzystamy z jacuzzi - Zaśmiałam się na głos, wspominając o obecnym chłopaku. Zmarszczyłam czoło, zastanawiając się przed chwilę nad jedną rzeczą. Ethan go lubił, był dla niego jak kolejny wujek który opowiadał mu o łodziach oraz wodzie, która nas w tedy otaczała. - Tak jest.. odpowiedni? Nie jest taki, że zaraz zniknie - Potwierdziłam to, ale w sumie to dziwnie zabrzmiało. Bo przecież to ja tak znikałam i pojawiałam się z czasem, więc bardziej mnie się to wszystko tyczy. Przetarłam oczy ze zmęczenia, jednak ten dzień był jednak męczący.
- Historia na wieczór z winem? Mogę jakiś załatwić z hotelu. Chętnie też go poznam, a co u twojego brata? Tylko nie mów, że kogoś znalazł. Ja w sumie dowiedziałam się, że mój pijacki brat się zaręczył z Charlotte, głupio tak wracać do zmian, zmian nie tylko w moim życiu - Przekrzywiłam głowę, zmarszczyłam nos. Tyle zmian, które muszę w sumie zaakceptować. Jednak cieszę się z szczęścia innych, zwłaszcza brata. Może dzięki temu wszystkiemu się on ogarnie, założy rodzinę i będzie zadowolony. Tak samo życzę Florce, nawet to wspaniała wiadomość że nie jest sama.
Florence Hill
mów mi/kontakt
leniwa klucha
a
— Rozumiem. Zamiast skupiać się na nowej pracy myślałabyś o tym jak bardzo za nami tęsknisz, prawda? — sama by tak miała gdyby nagle wyjechała bez słowa. Ale póki co ona nie dostała żadnej propozycji z Los Angeles czy innego dużego miasta, gdzie miałaby szansę na rozwinięcie swojej kariery. Ale nie poddawała się, próbując dalej. — Czyli stalkowałaś nas przez ten czas? Bardzo nie ładnie, wiesz? — zaśmiała się, szturchając dziewczynę w ramię. No jak mogła sprawdzać co się u nich dzieje samemu nie dając znaku życia? A gdyby ktoś zaczął się martwić że zginęła? Teraz jak ktoś nie dodaje zdjęć na instagrama czy inne media społecznościowe to tak jakby nie istniał. Chyba powinna nauczyć przyjaciółkę co powinna robić, żeby rodzina i przyjaciele się nie martwili, bo takie całkowite udawanie, że Cię nie ma jest bardzo stresujące dla otoczenia.
— Ach tak? To świetnie, że ma firmę. Przynajmniej nie będę liczył, że ty będziesz na niego zarabiać. — odparła. Nie było nic gorszego niż facet, który liczył na łatwe życie, a ten skoro miał własną firmę musiał umieć nią zarządzać. Tacy ludzie najczęściej mają ogarnięte całe życie, więc dobrze trafiła skoro pomógł jej nawet z przeprowadzką. — No to cudownie! Koniecznie muszę go poznać, więc ściągaj go tutaj jak najszybciej i może zrobimy sobie taki obiad we czwórkę? To znaczy w piątkę, bo Ethan chyba jest już wystarczająco duży, żeby do nas dołączyć, prawda? — zapytała, łaskocząc chłopca, który pokiwał głową. Może nie będą mogli porozmawiać na wszystkie tematy, ale od czego były różne zabawy, którymi mogli odciągać malucha od stołu? Tu u niej będzie mało miejsca, ale Katie przecież miała swój dom z ogródkiem, a tam już bez problemu uda im się coś wymyślić.
— Tak, dokładnie. Wieczór z winem będzie odpowiedni do takich rozmów. — zgodziła się, kiwając głową. Na pewno łatwiej jej też będzie o wszystkim opowiedzieć jak wleje w siebie trochę procentów. — Umm… Stuart… to trochę skomplikowane, wiesz? — no jak miała przyjaciółce powiedzieć, że jej brat wziął ślub w Vegas i teraz jest wielce zakochany w swoim mężu? Czy to w ogóle przekreślało jego szansę na widywanie się z synem? Wolała o tym z nią nie rozmawiać w obecności Ethana, który powoli rozluźniał uścisk i zaczął bawić się jej rudymi włosami. — Jake i Charlotte? Ale chyba przestał pić, co? — niewiele pamiętała o rodzeństwie Katie, jedynie kilka głównych szczegółów. Od jej wyjazdu nie widywała żadnego z nich jakby nagle wszyscy się rozpłynęli w powietrzu, a okazuje się, że większość została na miejscu. — Ale wróciłaś tu na stałe, prawda? — zapytała, podnosząc się z kanapy wciąć trzymając Ethana na rękach i poszła do kuchni po czekoladę, którą od razu wręczyła chłopcu mówiąc, że może zjeść trochę po obiedzie jak mama pozwoli, a dla nich złapała dwie puszki napoju z lodówki i trzymając to w jednej ręce wróciła na kanapę.
Katie Harrington
— Ach tak? To świetnie, że ma firmę. Przynajmniej nie będę liczył, że ty będziesz na niego zarabiać. — odparła. Nie było nic gorszego niż facet, który liczył na łatwe życie, a ten skoro miał własną firmę musiał umieć nią zarządzać. Tacy ludzie najczęściej mają ogarnięte całe życie, więc dobrze trafiła skoro pomógł jej nawet z przeprowadzką. — No to cudownie! Koniecznie muszę go poznać, więc ściągaj go tutaj jak najszybciej i może zrobimy sobie taki obiad we czwórkę? To znaczy w piątkę, bo Ethan chyba jest już wystarczająco duży, żeby do nas dołączyć, prawda? — zapytała, łaskocząc chłopca, który pokiwał głową. Może nie będą mogli porozmawiać na wszystkie tematy, ale od czego były różne zabawy, którymi mogli odciągać malucha od stołu? Tu u niej będzie mało miejsca, ale Katie przecież miała swój dom z ogródkiem, a tam już bez problemu uda im się coś wymyślić.
— Tak, dokładnie. Wieczór z winem będzie odpowiedni do takich rozmów. — zgodziła się, kiwając głową. Na pewno łatwiej jej też będzie o wszystkim opowiedzieć jak wleje w siebie trochę procentów. — Umm… Stuart… to trochę skomplikowane, wiesz? — no jak miała przyjaciółce powiedzieć, że jej brat wziął ślub w Vegas i teraz jest wielce zakochany w swoim mężu? Czy to w ogóle przekreślało jego szansę na widywanie się z synem? Wolała o tym z nią nie rozmawiać w obecności Ethana, który powoli rozluźniał uścisk i zaczął bawić się jej rudymi włosami. — Jake i Charlotte? Ale chyba przestał pić, co? — niewiele pamiętała o rodzeństwie Katie, jedynie kilka głównych szczegółów. Od jej wyjazdu nie widywała żadnego z nich jakby nagle wszyscy się rozpłynęli w powietrzu, a okazuje się, że większość została na miejscu. — Ale wróciłaś tu na stałe, prawda? — zapytała, podnosząc się z kanapy wciąć trzymając Ethana na rękach i poszła do kuchni po czekoladę, którą od razu wręczyła chłopcu mówiąc, że może zjeść trochę po obiedzie jak mama pozwoli, a dla nich złapała dwie puszki napoju z lodówki i trzymając to w jednej ręce wróciła na kanapę.
Katie Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
- Dokładnie! A nie jest dość przyjemne. Sprawia, że czułam się wręcz przytłoczona swoimi myślami - Zgodziłam się z rudowłosą, taka była prawda i to naprawdę szczera prawda. Chyba jednak nie mogę wyjechać z miasta na tak długo jak zakładałam, wciąż będzie mnie tutaj coś trzymać. Jak nie znajomi to rodzina, jak nie znajomi malucha to coś zupełnie innego. Choć teraz czuję w sumie wielką ulgę, którą kochałam bo miałam nad nią totalną kontrolę. - Ładnie czy nieładnie, ważne że działało! Zaraz dostaniesz spam, serduszek - Mruknęłam niczym obrażone dziecko. Zachowałam się teraz niczym Ethan, ostatnio dość często tak robił, zwłaszcza jak wyjechaliśmy. Jemu było pewnie jeszcze ciężej niż mi samej, chociaż lubi on poznawać nowe osoby, tak nikt nie zastąpi mu najlepszego przyjaciela z Hope. Także teraz pewnie nie może się doczekać, aż zaprowadzę go do jego najlepszego przyjaciela i spędzą czas opowiadając jakieś historyjki.
- Tacy są niby najlepsi, nie? Pozwalają pracować i dać wolną rękę. W sumie to coś nowego, zawsze była ja i Ethan. Potem rodzina oraz znajomi- Skrzywiłam się, może jednak nie jestem gotowa na to wszystko, nie chcę tego związku. Dobra podobał mi się, zapewnił pustkę ale czy to na pewno to? Hmm, zobaczę to dopiero jak pojawi się w mieście, obiecał mi to. A tego jednak naprawdę chciałam, aby poznał wszystkich których tak kochałam i kocham dalej na świecie. Zdusiłam chichot widząc jak pokiwał głową, tak uważał się za takie dużego że sam się raz ubrał. Ale nie wyszło to tak jak powinno być, chociaż bardzo mocno się starał, jak na pięciolatka przystało. - Czyli skończy się menu z samochodzikami.. - Jako matka nie powinnam powiedzieć takich słów do swojego dziecka, ale jego reakcja była zawsze śmieszna. Uwielbiał jeść nugetsiki, które wyglądały jak samochodziki, a tylko dzieci mogły to jeść i dostać w menu. A tego nie odpuści, oburzenie malucha sprawiło że połaskotałam go po bokach.
- Brzmi to jakby uciekł, zrobił coś szalonego i wrócił. Znów wstydzisz się go? Rany, macie dziwniejsze relacje rodzinne niż moja rodzina - Wypuściłam powietrze, czasem Ethan się o niego pytał jednak zmieniałam zawsze temat rozmowy, kupowałam mu coś lub całkowicie zmieniałam to co oboje robiliśmy, aby zająć jego myśli. Tak było o wiele łatwiej, skoro nawet nie wiedziałam co i tak robi w mieście. - Przestał i stał się upierdliwym bratem, od kiedy jestem tutaj..Zabiera mi moje dziecko, zamiast machnąć bąbla dla Loty i spędzają czas w trójkę. Może to jakieś ćwiczenia? - Skrzywiłam się, jeśli tak to dlaczego akurat Ethan? Może adoptować pieska, on też pomaga w takich sprawach. Ale cóż nie mogę narzekać, chociaż mogę spokojnie pracować i ogarniać sprawy z całkowitym powrotem.
- Nigdzie się nie wybieram, a jak będę to się odezwę. Ale z tego miasta już nigdy się nie wyniosę. A ty planujesz ucieczkę z Hope, tak jak ja wcześniek? - Podziękowałam za picie i napiłam się go. Całe szczęście, że to zwykły napój gazowany bo pan chce spróbować, wyciągnął rączki do mojego picia. Dałam mu je, jednak było za mało słodkie i oddał szybko puszkę z napojem dla mnie.
Florence Hill
- Tacy są niby najlepsi, nie? Pozwalają pracować i dać wolną rękę. W sumie to coś nowego, zawsze była ja i Ethan. Potem rodzina oraz znajomi- Skrzywiłam się, może jednak nie jestem gotowa na to wszystko, nie chcę tego związku. Dobra podobał mi się, zapewnił pustkę ale czy to na pewno to? Hmm, zobaczę to dopiero jak pojawi się w mieście, obiecał mi to. A tego jednak naprawdę chciałam, aby poznał wszystkich których tak kochałam i kocham dalej na świecie. Zdusiłam chichot widząc jak pokiwał głową, tak uważał się za takie dużego że sam się raz ubrał. Ale nie wyszło to tak jak powinno być, chociaż bardzo mocno się starał, jak na pięciolatka przystało. - Czyli skończy się menu z samochodzikami.. - Jako matka nie powinnam powiedzieć takich słów do swojego dziecka, ale jego reakcja była zawsze śmieszna. Uwielbiał jeść nugetsiki, które wyglądały jak samochodziki, a tylko dzieci mogły to jeść i dostać w menu. A tego nie odpuści, oburzenie malucha sprawiło że połaskotałam go po bokach.
- Brzmi to jakby uciekł, zrobił coś szalonego i wrócił. Znów wstydzisz się go? Rany, macie dziwniejsze relacje rodzinne niż moja rodzina - Wypuściłam powietrze, czasem Ethan się o niego pytał jednak zmieniałam zawsze temat rozmowy, kupowałam mu coś lub całkowicie zmieniałam to co oboje robiliśmy, aby zająć jego myśli. Tak było o wiele łatwiej, skoro nawet nie wiedziałam co i tak robi w mieście. - Przestał i stał się upierdliwym bratem, od kiedy jestem tutaj..Zabiera mi moje dziecko, zamiast machnąć bąbla dla Loty i spędzają czas w trójkę. Może to jakieś ćwiczenia? - Skrzywiłam się, jeśli tak to dlaczego akurat Ethan? Może adoptować pieska, on też pomaga w takich sprawach. Ale cóż nie mogę narzekać, chociaż mogę spokojnie pracować i ogarniać sprawy z całkowitym powrotem.
- Nigdzie się nie wybieram, a jak będę to się odezwę. Ale z tego miasta już nigdy się nie wyniosę. A ty planujesz ucieczkę z Hope, tak jak ja wcześniek? - Podziękowałam za picie i napiłam się go. Całe szczęście, że to zwykły napój gazowany bo pan chce spróbować, wyciągnął rączki do mojego picia. Dałam mu je, jednak było za mało słodkie i oddał szybko puszkę z napojem dla mnie.
Florence Hill
mów mi/kontakt
leniwa klucha
a
— Ale tak powoli, żeby mój telefon nie wybuchł, co? Będzie mi jeszcze potrzebny. — ostrzegła ją. Nie mogła stracić telefonu, bo co jeśli ktoś zadzwoni z ważną sprawą? Nie mogła sobie na to pozwolić. Niby mogła zawsze wyłączyć powiadomienia, ale znając ją zapomniałaby je włączyć od razu i przez parę dni nie wiedziałaby co się dzieje.
— No trafił Ci się facet idealny, uwierz mi. Jeszcze muszę ja go sprawdzić swoim okiem i trzeba będzie dawać mu znać, że jesteście gotowi na zaręczyny. Od razu mówię, że Ci pomogę ze ślubem, a pierwsze co to wybieramy się na szukanie idealnej sukni ślubnej w której będziesz wyglądała jak księżniczka. I nawet nie próbuj protestować. — rzuciła, patrząc na nią znacząco. Uwielbiała tematy ślubne i chciała być w niego zaangażowana na tyle, żeby Katie nie potrzebowała organizatorki, która zawsze drogo sobie liczy za taką przyjemność. Naprawdę chciała dla przyjaciółki jak najlepiej, a po takich przeżyciach z jej bratem powinna znaleźć sobie kogoś fajnego na stałe. — O nie! — pisnęła dziecięcym głosikiem, patrząc na Ethana. No menu z samochodzikami chyba mu nie odmówi, co?
— Noo… nie wiem jak to nazwać. — odparła, zerkając na Ethana przy którym nie chciała opowiadać, że jego ojciec spotyka się teraz z mężczyzną. Niby powinny uczyć go tolerancji, bo jednak bycie gejem nie było niczym złym, ale mały chyba nie był jeszcze gotowy na takie informacje, więc wolała to na razie przemilczeć i poczekać aż będą same. — Hmmm… możliwe? Wiesz, sprawdzają czy dadzą sobie radę i wkrótce stracisz darmowe niańki jak zrobią sobie własne. — zaśmiała się. Nie wyobrażała sobie jej brata z dzieckiem, ale może związek z Charlotte rzeczywiście go odmienił czas u nich na kolejny krok?
— Myślę… że nie. Teraz mam tu Kierana, a on raczej nie chciałby się przenieść do innego miasta, więc Hope Valley teraz jest moim domem. — odparła, wzruszając ramionami. Wcześniej może rzeczywiście chciała uciekać z tego miasta do Los Angeles albo Nowego Jorku, żeby mieć łatwiej z castingami i sesjami, których tutaj nie mogła robić, a jechać do większego miasta na dwa dni jakoś jej się nie uśmiechało, więc wszystko musiała załatwiać tutaj. Póki co jej się udawało i musiała jedynie czekać na odpowiedź od agenta. Chyba powinna prosić wszystkich, żeby trzymali za nią kciuki.
Katie Harrington
— No trafił Ci się facet idealny, uwierz mi. Jeszcze muszę ja go sprawdzić swoim okiem i trzeba będzie dawać mu znać, że jesteście gotowi na zaręczyny. Od razu mówię, że Ci pomogę ze ślubem, a pierwsze co to wybieramy się na szukanie idealnej sukni ślubnej w której będziesz wyglądała jak księżniczka. I nawet nie próbuj protestować. — rzuciła, patrząc na nią znacząco. Uwielbiała tematy ślubne i chciała być w niego zaangażowana na tyle, żeby Katie nie potrzebowała organizatorki, która zawsze drogo sobie liczy za taką przyjemność. Naprawdę chciała dla przyjaciółki jak najlepiej, a po takich przeżyciach z jej bratem powinna znaleźć sobie kogoś fajnego na stałe. — O nie! — pisnęła dziecięcym głosikiem, patrząc na Ethana. No menu z samochodzikami chyba mu nie odmówi, co?
— Noo… nie wiem jak to nazwać. — odparła, zerkając na Ethana przy którym nie chciała opowiadać, że jego ojciec spotyka się teraz z mężczyzną. Niby powinny uczyć go tolerancji, bo jednak bycie gejem nie było niczym złym, ale mały chyba nie był jeszcze gotowy na takie informacje, więc wolała to na razie przemilczeć i poczekać aż będą same. — Hmmm… możliwe? Wiesz, sprawdzają czy dadzą sobie radę i wkrótce stracisz darmowe niańki jak zrobią sobie własne. — zaśmiała się. Nie wyobrażała sobie jej brata z dzieckiem, ale może związek z Charlotte rzeczywiście go odmienił czas u nich na kolejny krok?
— Myślę… że nie. Teraz mam tu Kierana, a on raczej nie chciałby się przenieść do innego miasta, więc Hope Valley teraz jest moim domem. — odparła, wzruszając ramionami. Wcześniej może rzeczywiście chciała uciekać z tego miasta do Los Angeles albo Nowego Jorku, żeby mieć łatwiej z castingami i sesjami, których tutaj nie mogła robić, a jechać do większego miasta na dwa dni jakoś jej się nie uśmiechało, więc wszystko musiała załatwiać tutaj. Póki co jej się udawało i musiała jedynie czekać na odpowiedź od agenta. Chyba powinna prosić wszystkich, żeby trzymali za nią kciuki.
Katie Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Cóż jeśli dostałaby dużo powiadomień, nic złego by się w tym wszystkim nie stało. Jedynie zaciąłby się dźwięk, ja tak często mam. Zwłaszcza jeśli przez większość dnia nie korzystam z telefonu. A pod wieczór przychodzą nowe oraz stare wiadomości, przez co sam telefon wariuje.
- Czy ty za bardzo nie szalejesz? Nie chcę ślubu ani zaręczyn, wystarczy że przyjdę na twój. Upiekę tort, panieński nawet zorganizuję. Dobrze być singielką, nawet jeśli masz dziecko. Lubię protestować, zwłaszcza z tobą. Nasze kłótnie są urocze, jak walka o ostatniego cukierka - Wzruszyłam ramionami, nie marudziłam na to. Po za tym jeśli będę tylko chciała, mogę być z tym kolesiem bez ślubu ani żadnych innych spraw, które spowodowały bycie w związku na stałe. Jest dobrze jak jest, nie chcę na tą chwilę zmieniać. Być może jak poczuję, że to w końcu to. Teraz muszę skupić się na zupełnie innych rzeczach.
- Boję się zostawiać Ethana samego z nim, a co dopiero jakby on miał swoje dziecko. Biedne dziecko, biedny Ethan. Jak ich stracę, mam Ciebie lub twojego brata - Wzruszyłam ramionami, Stuart też powinien zając się swoim synem. Nie ważne, że dopiero wróciłam a on jeszcze nic o tym nie wie. Będzie trzeba kiedyś zrobić mu niespodziankę i odwiedzić go. Tylko trzeba znaleźć odpowiedni czas oraz dzień.
- Super, że się wam udało. No i zostaniesz tutaj. W domu najlepiej, zwłaszcza jak się przyzwyczaisz - Wstałam z kanapy, widząc że jednak ciasteczka które tak maluch, sprawiły że chce on spać. Może to dlatego że był to dla niej pełen dzień niespodzianek oraz wizyt u wszystkich, którzy tego potrzebowali. Wzięłam go na ręce, poczułam się o wiele lepiej jak miałam go w ramionach. - Zgadamy się potem, nie ucieknę - Mruknęłam i pożegnałam się z swoją przyjaciółką, kierując się do swojego domu.
//zt. x2
Florence Hill
- Czy ty za bardzo nie szalejesz? Nie chcę ślubu ani zaręczyn, wystarczy że przyjdę na twój. Upiekę tort, panieński nawet zorganizuję. Dobrze być singielką, nawet jeśli masz dziecko. Lubię protestować, zwłaszcza z tobą. Nasze kłótnie są urocze, jak walka o ostatniego cukierka - Wzruszyłam ramionami, nie marudziłam na to. Po za tym jeśli będę tylko chciała, mogę być z tym kolesiem bez ślubu ani żadnych innych spraw, które spowodowały bycie w związku na stałe. Jest dobrze jak jest, nie chcę na tą chwilę zmieniać. Być może jak poczuję, że to w końcu to. Teraz muszę skupić się na zupełnie innych rzeczach.
- Boję się zostawiać Ethana samego z nim, a co dopiero jakby on miał swoje dziecko. Biedne dziecko, biedny Ethan. Jak ich stracę, mam Ciebie lub twojego brata - Wzruszyłam ramionami, Stuart też powinien zając się swoim synem. Nie ważne, że dopiero wróciłam a on jeszcze nic o tym nie wie. Będzie trzeba kiedyś zrobić mu niespodziankę i odwiedzić go. Tylko trzeba znaleźć odpowiedni czas oraz dzień.
- Super, że się wam udało. No i zostaniesz tutaj. W domu najlepiej, zwłaszcza jak się przyzwyczaisz - Wstałam z kanapy, widząc że jednak ciasteczka które tak maluch, sprawiły że chce on spać. Może to dlatego że był to dla niej pełen dzień niespodzianek oraz wizyt u wszystkich, którzy tego potrzebowali. Wzięłam go na ręce, poczułam się o wiele lepiej jak miałam go w ramionach. - Zgadamy się potem, nie ucieknę - Mruknęłam i pożegnałam się z swoją przyjaciółką, kierując się do swojego domu.
//zt. x2
Florence Hill
mów mi/kontakt
leniwa klucha