Grace Warren
Dobrze, że tych kilka spostrzeżeń nie wybrzmiało głośno, bo Joseph mył ręce co chwilę i..., miał tiki — w ostatnim czasie coraz rzadziej potrząsał głową, ale wcześniej... Wcześniej nie dało się nie zauważyć, kiedy niespodziewane szarpnięcie podnosiło o kilka cali, jednocześnie naprężając mięśnie w szyi, które potem drżały jak u konia. Tak naprawdę przy niej przestał się przejmować tym, co działo się, kiedy był zdenerwowany i z czasem takich nieprzyjemnych i chwilami — jeśli jadąc samochodem straciłby na moment panowanie nad kierownicą — niebezpiecznych skurczy i szarpnięć było coraz mniej. Uspokajała go i na samą myśl o Grace, kiedy stresował się zupełnie niepotrzebnie robiło się mu przyjemnie ciepło na wysokości serca.
Nie miał takiego słuchu jak ona, a przynajmniej tak twierdził i chyba faktycznie na niektóre dźwięki się po prostu uodpornił a na inne nie zwracał najmniejszej uwagi, ale potrafił ją zrozumieć i nie chociaż jego uwaga mogła wydawać się takim małym przytykiem, nie powiedział tego specjalnie — kierował się raczej tym jak bardzo uwielbiała słuchać, przede wszystkim klasyki, do której miłością zarażała Josepha, ale nie narzekał, bo nawet jeśli nie czuł tego wszystkiego, co ona, z każdego utworu, nawet tych, które może nie do końca przypadały mu do gustu, starał się wynieść coś dla siebie. Był jej wdzięczny za to zakażenie niemniej niż za inne rzeczy, które pojawiły się w jego życiu wraz z chwilą, w której przekroczyła próg domku na plaży.
Wiedział, że słony karmel był tak, jak dżem na skórkach tosta najgorszym, co mogło być..., chociaż czasami miał wrażenie, że jednak karmel był gorszy i nie chcąc psuć żonie humoru, uśmiechając się trochę przymilnie, zupełnie szczerze przeprosił za te... – ..., insynuacje. Naprawdę, kochanie żałuję – dodał, żeby ostatecznie zabrać ich zamówienie.
Nie spodziewał się chyba innej odpowiedzi, ale był ciekaw jej wytłumaczenia, bo sam często oglądał film ze względu na obsadę właśnie, mimo że później fabuła odbijała się mu czkawką albo pozostawiała niesmak. Zaśmiał się, kiedy zwróciła mu uwagę, że wypił połowę pepsi i przez chwilę zamyślił się — czy zauważyła coś na co on nie zwrócił uwagi? Potrząsnął głową odpychając dziwne myśli, które zaczęły się kotłować w jego głowie i poprosił o jeszcze jedną kulkę popcornu, której nie dostał, bo obsługa otworzyła salę i zaprosiła ich do środka — byli jak na razie jedynymi widzami.
– Zapraszam – mruknął i przepuścił Grace przodem, żeby kiedy dotarli do ich miejsc, od razu usiadłszy, objął ją ramieniem. – Powinniśmy przyjść na horror – zauważył, przyglądając się żonie. – Wtedy siedziałabyś wtulona we mnie przez cały seans – wyjaśnił i oparł dłoń o jej ramię. Nie interesował się ekranem, a tym bardziej czy na salę wchodzili kolejni widzowie tak długo, jak długo nie zgasły światła. Przestał szeptać jej na ucho, co by było, gdyby byli licealną parą. – Zapraszałbym cię do kina co tydzień – przyznał w ostatnim momencie, kiedy na ekranie pojawił się obraz i mimo że to była jedna z kilku krótkich reklam, zamilkł, co mogło wydawać się niemożliwe, skoro ostatnio tak wiele..., gadał...
a
joseph warren
I'll share my dreams And make you see
How your love I need
How your love I need
mów mi/kontakt
manul#1399
a
Joseph Warren
Choć stare, tapicerowane w dawno niemodnych kolorach kanapy nie budziły jej zaufania, końcem końcem musiała usiąść na tej, która przypisana była do miejsca, jakie wykupił z biletem Joseph. Lubiła stare kina, ich klimat, ale zdecydowanie wymieniłaby wyposażenie sali na normalne, współczesne krzesła, zamiast trzymać na salach, na których odbywały się seanse, meble, jakie najprawdopodobniej pamiętają rzeczy oraz sytuacje, nad którymi wolałaby się za bardzo nie pochylać, bo już sama myśl, iż może mieć w tych kwestiach rację, budziła w niej niejako obrzydzenie; z dużym oporem, oparła się o poduchy oraz ramię Josepha.
- Szczerze w to wątpię - odparła, utkwiwszy spojrzenie w twarzy męża. Jeżeli chciał iść na łatwiznę i w puszczaniu jej kiepskich filmów grozy widział szansę, aby siedziała tutaj z nim przestraszona i oglądała film zza jego ramienia, musiał się bardziej postarać, a także zmienić obiekt zainteresowania, bo te były z góry skazane przez Grace na porażkę.
- Współcześnie, nie robią już horrorów pokroju Lśnienie, czego więc miałaby się bać? Potworów, monstrów oraz tym podobnych tworów? Wystarczy, że tylko raz pokażą ich na ekranie i cały nastrój niepokoju puszcza, więc... Nie - może i była w swojej racjonalnej postawie do bólu szczera, ale jaki sens miało udawanie? I tworzenie wymyślonych scenariuszy? Dla niej, najmniejszego. Abstrahując już od takich oczywistości, jak fakt, że co tydzień nie zmieniał się tutaj repertuar, a oglądając powtórki, domniemany horror nagle przekształcał się w film parodiujący ten gatunek. Tylko mniej umiejętnie i nie zawsze ze smakiem.
Wzruszyła więc ramionami, ponieważ nie miała dla Warrena innej odpowiedzi, a aby więcej nie dociekał oraz nie próbował obracać kota ogonem, wcisnęła mu w ręce popcorn. Nie było jeszcze nawet reklam, więc Grace nie była nim na ten moment zainteresowana, a jeżeli okaże się, że po napisach, a także scenie otwierającej dzieło reżysera, którego nazwisko niestety - albo stety. okaże się po filmie - nie zapamiętała prażonej kukurydzy praktycznie już nie ma, nie będzie jej specjalnie przykro. Mogła oglądać obraz na dużym ekranie w ciszy oraz pełnym skupieniu, popcorn był wyłącznie dodatkiem co prawda kojarzącym się z kinem, ale obeszłaby się smakiem.
Widząc, że światła gasną, zwróciła twarz ku dużemu rzutnikowi, na tle którego przemykało kilka spóźnionych osób. Owszem, zwróciła uwagę, że Joseph nagle zamilkł i jak nigdy, nie miał nic do powiedzenia, ale nie skomentowała tego faktu. Skupiła się na filmie, chciała dać mu szansę skoro już wyszli z domu, a skoro Warren nie trajkotał jej nad uchem, istniało duże prawdopodobieństwo, że nawet będzie śledzić fabułę, po której jednak nie spodziewała się fajerwerków; wolała być mile zaskoczona, niż rozczarowana oczekiwaniami względem produkcji, która miała swoją premierę... No właśnie? Kiedy?
Choć stare, tapicerowane w dawno niemodnych kolorach kanapy nie budziły jej zaufania, końcem końcem musiała usiąść na tej, która przypisana była do miejsca, jakie wykupił z biletem Joseph. Lubiła stare kina, ich klimat, ale zdecydowanie wymieniłaby wyposażenie sali na normalne, współczesne krzesła, zamiast trzymać na salach, na których odbywały się seanse, meble, jakie najprawdopodobniej pamiętają rzeczy oraz sytuacje, nad którymi wolałaby się za bardzo nie pochylać, bo już sama myśl, iż może mieć w tych kwestiach rację, budziła w niej niejako obrzydzenie; z dużym oporem, oparła się o poduchy oraz ramię Josepha.
- Szczerze w to wątpię - odparła, utkwiwszy spojrzenie w twarzy męża. Jeżeli chciał iść na łatwiznę i w puszczaniu jej kiepskich filmów grozy widział szansę, aby siedziała tutaj z nim przestraszona i oglądała film zza jego ramienia, musiał się bardziej postarać, a także zmienić obiekt zainteresowania, bo te były z góry skazane przez Grace na porażkę.
- Współcześnie, nie robią już horrorów pokroju Lśnienie, czego więc miałaby się bać? Potworów, monstrów oraz tym podobnych tworów? Wystarczy, że tylko raz pokażą ich na ekranie i cały nastrój niepokoju puszcza, więc... Nie - może i była w swojej racjonalnej postawie do bólu szczera, ale jaki sens miało udawanie? I tworzenie wymyślonych scenariuszy? Dla niej, najmniejszego. Abstrahując już od takich oczywistości, jak fakt, że co tydzień nie zmieniał się tutaj repertuar, a oglądając powtórki, domniemany horror nagle przekształcał się w film parodiujący ten gatunek. Tylko mniej umiejętnie i nie zawsze ze smakiem.
Wzruszyła więc ramionami, ponieważ nie miała dla Warrena innej odpowiedzi, a aby więcej nie dociekał oraz nie próbował obracać kota ogonem, wcisnęła mu w ręce popcorn. Nie było jeszcze nawet reklam, więc Grace nie była nim na ten moment zainteresowana, a jeżeli okaże się, że po napisach, a także scenie otwierającej dzieło reżysera, którego nazwisko niestety - albo stety. okaże się po filmie - nie zapamiętała prażonej kukurydzy praktycznie już nie ma, nie będzie jej specjalnie przykro. Mogła oglądać obraz na dużym ekranie w ciszy oraz pełnym skupieniu, popcorn był wyłącznie dodatkiem co prawda kojarzącym się z kinem, ale obeszłaby się smakiem.
Widząc, że światła gasną, zwróciła twarz ku dużemu rzutnikowi, na tle którego przemykało kilka spóźnionych osób. Owszem, zwróciła uwagę, że Joseph nagle zamilkł i jak nigdy, nie miał nic do powiedzenia, ale nie skomentowała tego faktu. Skupiła się na filmie, chciała dać mu szansę skoro już wyszli z domu, a skoro Warren nie trajkotał jej nad uchem, istniało duże prawdopodobieństwo, że nawet będzie śledzić fabułę, po której jednak nie spodziewała się fajerwerków; wolała być mile zaskoczona, niż rozczarowana oczekiwaniami względem produkcji, która miała swoją premierę... No właśnie? Kiedy?
grace warren
A better love you won't find today
I will show you love
I will show you love
mów mi/kontakt
kotpsot#2892
a
Grace Warren
Pocieszał się myślą, że kanapy od czasu do czasu musiały być prane, więc podchodził do nich z o wiele mniejszą nieufnością niż Grace, chociaż mogła być pewna, że po powrocie do domu pierwsze co, to wstawi pranie i pewnie będzie starał się skusić żonę na wspólny prysznic. Objął ją tak, aby nie musiała opierać się o poduszki, do których dotykała chyba jedynie plecami.
Uśmiechnął się pod nosem; wiedział, że najbardziej przerażającym horrorem nie skłoni jej do wtulenia się w siebie prędzej jak, gdyby poprosił i spodziewał się, że szczerze wyrażoną nadzieję, że oprze się o niego zdziałałby więcej niż takimi podchodami, o jakie podejrzenia sam prowokował. Pokiwał, potakująco głową; nie mógł nie przyznać jej racji i pozwalając sobie wejść jej w słowo, odpowiedział:
– Kręcą te horrory pod publikę, a w większości chodzi na nie młodzież, która woli wyskakujące na wpół przetrawione potworki od oddziaływania na psychikę w bardziej pokrętny sposób. Wszyscy stajemy się powoli coraz bardziej rozleniwieni umysłowo – dodał, przytrzymując popcorn, który oddała mu żona. Sięgnął po kilka białych kulek, które przeżuwał dłuższą chwilę, wpatrując się w ekran. Pobłażliwy uśmiech wyciągnął mu kąciki ust w górę, kiedy ostatni spóźnialscy przebiegli pod nim, rzucając na obraz zniekształcone cienie i złapał się na tym, że dopiero teraz dotarło do niego, że nie są jedynymi widzami na tym seansie. Wpatrywał się w zmieniające się obrazy, w duchu dziękując losowi, bo w Little Films nigdy nie puszczali takich reklam, jaki kojarzył z kin w większych kompleksach — tutaj to zawsze były zwiastuny produkcji, które zdążyły już mieć premierę albo niszowych produkcji.
– Przed tamtym filmem kilka lat temu widziałem zwiastun naprawdę fajnego przyrodniczego – wyszeptał. – Jak kiedyś nie będziemy mieli co oglądać, to możesz mi o tym przypomnieć – dodał i wraz z pojawieniem się napisów początkowych, zamilkł kompletnie. Przez dłuższą chwilę nie podjadał w ogóle wpatrując się w głównego bohatera, który może nie radził sobie z bronią tak, jak zawodowiec, ale ktoś, kto nie pracował w policji pewnie nie zwróciłby na to najmniejszej uwagi. Od czasu do czasu spoglądał na Grace, ale nie zaczepiał jej i jedynie chwilami zaczynał gładzić żonę po ramieniu, starając się jej nie łaskotać i jedynie zaspokoić swoją potrzebę bliskości, która nie malała wcale z każdym upływającym dnie małżeństwa.
– Niezłe autka – mruknął podczas z jednej scen pościgów, których na szczęście nie było wiele i nie kończyły się typowymi dla tego gatunku, spektakularnymi wybuchami, dzięki czemu film, mimo że nie był najnowszym hitem i mogliby zarzucić kilka nieścisłości, szczególnie w wykreowanych postaciach policjantów, trzymał w napięciu właściwie od pierwszych minut.
Pocieszał się myślą, że kanapy od czasu do czasu musiały być prane, więc podchodził do nich z o wiele mniejszą nieufnością niż Grace, chociaż mogła być pewna, że po powrocie do domu pierwsze co, to wstawi pranie i pewnie będzie starał się skusić żonę na wspólny prysznic. Objął ją tak, aby nie musiała opierać się o poduszki, do których dotykała chyba jedynie plecami.
Uśmiechnął się pod nosem; wiedział, że najbardziej przerażającym horrorem nie skłoni jej do wtulenia się w siebie prędzej jak, gdyby poprosił i spodziewał się, że szczerze wyrażoną nadzieję, że oprze się o niego zdziałałby więcej niż takimi podchodami, o jakie podejrzenia sam prowokował. Pokiwał, potakująco głową; nie mógł nie przyznać jej racji i pozwalając sobie wejść jej w słowo, odpowiedział:
– Kręcą te horrory pod publikę, a w większości chodzi na nie młodzież, która woli wyskakujące na wpół przetrawione potworki od oddziaływania na psychikę w bardziej pokrętny sposób. Wszyscy stajemy się powoli coraz bardziej rozleniwieni umysłowo – dodał, przytrzymując popcorn, który oddała mu żona. Sięgnął po kilka białych kulek, które przeżuwał dłuższą chwilę, wpatrując się w ekran. Pobłażliwy uśmiech wyciągnął mu kąciki ust w górę, kiedy ostatni spóźnialscy przebiegli pod nim, rzucając na obraz zniekształcone cienie i złapał się na tym, że dopiero teraz dotarło do niego, że nie są jedynymi widzami na tym seansie. Wpatrywał się w zmieniające się obrazy, w duchu dziękując losowi, bo w Little Films nigdy nie puszczali takich reklam, jaki kojarzył z kin w większych kompleksach — tutaj to zawsze były zwiastuny produkcji, które zdążyły już mieć premierę albo niszowych produkcji.
– Przed tamtym filmem kilka lat temu widziałem zwiastun naprawdę fajnego przyrodniczego – wyszeptał. – Jak kiedyś nie będziemy mieli co oglądać, to możesz mi o tym przypomnieć – dodał i wraz z pojawieniem się napisów początkowych, zamilkł kompletnie. Przez dłuższą chwilę nie podjadał w ogóle wpatrując się w głównego bohatera, który może nie radził sobie z bronią tak, jak zawodowiec, ale ktoś, kto nie pracował w policji pewnie nie zwróciłby na to najmniejszej uwagi. Od czasu do czasu spoglądał na Grace, ale nie zaczepiał jej i jedynie chwilami zaczynał gładzić żonę po ramieniu, starając się jej nie łaskotać i jedynie zaspokoić swoją potrzebę bliskości, która nie malała wcale z każdym upływającym dnie małżeństwa.
– Niezłe autka – mruknął podczas z jednej scen pościgów, których na szczęście nie było wiele i nie kończyły się typowymi dla tego gatunku, spektakularnymi wybuchami, dzięki czemu film, mimo że nie był najnowszym hitem i mogliby zarzucić kilka nieścisłości, szczególnie w wykreowanych postaciach policjantów, trzymał w napięciu właściwie od pierwszych minut.
joseph warren
I'll share my dreams And make you see
How your love I need
How your love I need
mów mi/kontakt
manul#1399
a
Joseph Warren
Popatrzyła się na Josepha, zachodząc w głowę, dlaczego zaproponował jej więc wspólne obejrzenie horroru w kinie, a także wyraził nadzieję, że ten podziała na nią jak straszak, skoro najwyraźniej zdawał sobie sprawę, jaka jest kondycja tego gatunku filmów i czego można się spodziewać po tegorocznych premierach. Nie pojmowała tego braku konsekwencji i może lepiej, aby nie dociekała; odpowiedź, mogłaby się okazać równie rozczarowująca, co sens tych słów, a nie chciała sobie psuć dzisiejszego popołudnia lub też trwonić je na rozgryzienie zachowania ze strony Josepha, po których najprawdopodobniej doszłaby do wniosku, że zna swojego własnego męża nie aż tak dobrze, jak mogła - i właściwie to była - pewna.
Nie zwracała na spóźnialskich oraz reklamy większej uwagi; póki jeszcze na sali paliło się światło, przyglądała się swoim własnym dłoniom, a także etykiecie na napojach, do którego zażyczyła sobie zakręconej słomki. Choć kojarzona była zazwyczaj i przez większość z fikuśnymi drinkami, Grace zamierzała wychodzić ze schematów i takimi cudami pić zwykłe napoje gazowane, gdyż nikt nigdzie nie napisał, że są to dodatki do wysokoprocentowych drinków.
Przekrzywiła głowę ku lewemu ramieniu, aby zbliżyć usta do ucha męża. Mówiła cicho, nie chciała przekrzykiwać się z dźwiękami z dużego ekranu oraz zostać usłyszaną przez innych gości kina.
- Widziałeś ten zwiastun... Siedem lat temu? Naprawdę coś jeszcze z niego pamiętasz? I masz pewność, że już go gdzieś jednak nie oglądałeś? - żartował sobie z niej, prawda? Bo jak inaczej miała odebrać tę propozycję - aby poszukać i obejrzeć w domu film, który wypuszczono do kin prawie dekadę temu i na dodatek, w niczym nie różnił się od przyrodniczych kanałów, które najczęściej oglądał Joseph? Lubiła filmy o naturze, florze i faunie, ale dokument zazwyczaj nie przekraczał czterdziestu minut i szczerze wątpiła, że chciałaby oglądać wędrówki jakiegoś gatunku przez półtorej godziny bez fabuły, akcji i sensownej oprawy dźwiękowej; choć akurat muzyka i inne odgłosy, mogły zostać dobrze wkomponowane.
Potrząsnąwszy głową, skupiła się na filmie, nie chcąc tracić za wiele z fabuły, która - niestety! - okazała się być kolejną propozycją na wojnę gangu ze stróżami prawa i w całej swojej tylko pozornej złożoności, nie była żadnym, dotąd nie spotykamy sposobem przedstawienia historii. Westchnąwszy w duchu, zagryzła to, co zobaczyła przed momentem na ekranie prażoną kukurydzą. Nie nudziła się, ale tez nie śledziła wszystkiego z zapartym tchem i prawdę mówiąc, scena pościgu dopiero ją rozbudziła i sprawiała, że faktycznie skupiła się na dłużej na obrazie.
- To chyba jakieś faktycznie wyścigowe? - szepnęła, gestem wskazując na ukradziony samochód, którym oddalali się sprawcy. Ciekawe, czy aktorów w tych scenach zastępowali kaskaderzy, czy może jednak wśród obsady znalazł się ktoś, kto miał jakieś doświadczenie z wyścigami? Lub chociaż szybkimi samochodami? Zanim się zorientowała, swoje wątpliwości wymamrotała na głos, uśmiechnęła się więc tylko do Josepha.
Popatrzyła się na Josepha, zachodząc w głowę, dlaczego zaproponował jej więc wspólne obejrzenie horroru w kinie, a także wyraził nadzieję, że ten podziała na nią jak straszak, skoro najwyraźniej zdawał sobie sprawę, jaka jest kondycja tego gatunku filmów i czego można się spodziewać po tegorocznych premierach. Nie pojmowała tego braku konsekwencji i może lepiej, aby nie dociekała; odpowiedź, mogłaby się okazać równie rozczarowująca, co sens tych słów, a nie chciała sobie psuć dzisiejszego popołudnia lub też trwonić je na rozgryzienie zachowania ze strony Josepha, po których najprawdopodobniej doszłaby do wniosku, że zna swojego własnego męża nie aż tak dobrze, jak mogła - i właściwie to była - pewna.
Nie zwracała na spóźnialskich oraz reklamy większej uwagi; póki jeszcze na sali paliło się światło, przyglądała się swoim własnym dłoniom, a także etykiecie na napojach, do którego zażyczyła sobie zakręconej słomki. Choć kojarzona była zazwyczaj i przez większość z fikuśnymi drinkami, Grace zamierzała wychodzić ze schematów i takimi cudami pić zwykłe napoje gazowane, gdyż nikt nigdzie nie napisał, że są to dodatki do wysokoprocentowych drinków.
Przekrzywiła głowę ku lewemu ramieniu, aby zbliżyć usta do ucha męża. Mówiła cicho, nie chciała przekrzykiwać się z dźwiękami z dużego ekranu oraz zostać usłyszaną przez innych gości kina.
- Widziałeś ten zwiastun... Siedem lat temu? Naprawdę coś jeszcze z niego pamiętasz? I masz pewność, że już go gdzieś jednak nie oglądałeś? - żartował sobie z niej, prawda? Bo jak inaczej miała odebrać tę propozycję - aby poszukać i obejrzeć w domu film, który wypuszczono do kin prawie dekadę temu i na dodatek, w niczym nie różnił się od przyrodniczych kanałów, które najczęściej oglądał Joseph? Lubiła filmy o naturze, florze i faunie, ale dokument zazwyczaj nie przekraczał czterdziestu minut i szczerze wątpiła, że chciałaby oglądać wędrówki jakiegoś gatunku przez półtorej godziny bez fabuły, akcji i sensownej oprawy dźwiękowej; choć akurat muzyka i inne odgłosy, mogły zostać dobrze wkomponowane.
Potrząsnąwszy głową, skupiła się na filmie, nie chcąc tracić za wiele z fabuły, która - niestety! - okazała się być kolejną propozycją na wojnę gangu ze stróżami prawa i w całej swojej tylko pozornej złożoności, nie była żadnym, dotąd nie spotykamy sposobem przedstawienia historii. Westchnąwszy w duchu, zagryzła to, co zobaczyła przed momentem na ekranie prażoną kukurydzą. Nie nudziła się, ale tez nie śledziła wszystkiego z zapartym tchem i prawdę mówiąc, scena pościgu dopiero ją rozbudziła i sprawiała, że faktycznie skupiła się na dłużej na obrazie.
- To chyba jakieś faktycznie wyścigowe? - szepnęła, gestem wskazując na ukradziony samochód, którym oddalali się sprawcy. Ciekawe, czy aktorów w tych scenach zastępowali kaskaderzy, czy może jednak wśród obsady znalazł się ktoś, kto miał jakieś doświadczenie z wyścigami? Lub chociaż szybkimi samochodami? Zanim się zorientowała, swoje wątpliwości wymamrotała na głos, uśmiechnęła się więc tylko do Josepha.
grace warren
A better love you won't find today
I will show you love
I will show you love
mów mi/kontakt
kotpsot#2892
a
Grace Warren
Od czasu do czasu zerkał na słomkę, którą kilka razy poruszyła. Uśmiechnął się, zastanawiając czy napój nie tracił więcej bąbelków, jeśli piło się go przez taką zakręconą słomkę, ale to nie miało większego znaczenia — wyglądała zabawnie i to było jej zadanie poza umożliwianiem napicia się przez nią; sam nie przepadał za ciągnięcie pepsi przez rurki, więc zanim jeszcze weszli na salę zdjął plastikowe pokrywotko i popijał normalnie jak ze zwykłej szklanki. Kątem oka widząc, że Grace wyciągała się w jego stronę, nachylił do niej ucho przez chwilę nie odrywając wzroku od ekranu, żeby — kiedy skończył się zwiastun, o którym mówiła — popatrzeć na żonę i równie cicho odpowiedzieć
– Mhm... Bo to był naprawdę taki film, na który z chęcią poszedłbym do kina. I widziałem go dwa razy, ale za każdym podoba mi się coraz bardziej. Są piękne widoki i ma wbrew pozorom fabułę. To tak jakbyś spędziła kilka dni na obserwowaniu przyrody w Denali. Jest na co popatrzeć i... – przerwał, przyglądając się żonie. – Nie będziesz chciała go ze mną obejrzeć. – Skwitował, wzruszając ramionami — wiedział i domyślał się, że to zbyt wiele nawet jak na jej cierpliwość, ale mogła jedynie żałować, bo on był naprawdę zachwycony tym jak wystarczał lektor, żeby przedstawić historię watahy na skraju wymarcia przez wciąż nieodpuszczającą zimę, kiedy każda zdobycz była w alaskańskiej głuszy naprawdę na wagę złota. Westchnął, zdając sobie sprawę jak mogło to zabrzmieć, ale nie miał pretensji i jedynie stwierdził fakt, a żeby nie czuła, że może uraziła go tym pytaniem, objął Grace. Różnili się i w pełni akceptował te wszystkie punkty, w których rozchodzili się w przeciwne strony niż stykali, bo dzięki temu ich związek wydawał się Josephowi pełny. Czuł, że uczy się od Grace czegoś, czego nie znał i czego nie poznałby z własnej woli — tak było z wieloma rzeczami, od muzyki klasycznej zaczynając, a kończąc na japońskiej kuchni, do której zaczęła przekonywać zanim jeszcze polecieli do Kyoto.
O ile motyw wojny gangów i policjantów był oklepany, o tyle przyjemnym mimo wszystko zaskoczeniem było, że jeden z policjantów nie był najuczciwszym stróżem prawa, ale chętnie zbaczał z właściwej drogi, kierując się prosto w objęcia przestępczego półświatka. Motywy w takich filmach były przeważnie do przewidzenia, ale nie zwracał na to taki wielkiej uwagi i nie chciał, żeby Grace tak często oczekując czegoś zaskakującego w fabule, rozczarowywała się kolejny raz założeniami scenarzystów. Scena pościgu była chyba jedną z najlepszych w całym filmie.
Uśmiechnął się, kiedy przyznała, że auta wyglądają jak byłyby wyścigówkami, które zjechały prosto z toru. – To czerwone to prototyp Porsche z 2018. Nigdy nie wyprodukowany na większą skalę. A ten drugi to Ferrari, ale nie wiem jaki model – wyszeptał, odstawiając na stolik na prawie że pusty kubek pepsi. Nie przypuszczał, że mogli w tym samym momencie, zacząć zastanawiać się czy samochodami jeździli kaskaderzy. Słysząc o czym wspomniała, uśmiechnął się również i sięgnąwszy po popcorn dotknął białą kulką do jej ust, którą jeśli nie chciała zjeść, sam przegryzł wykańczając popcorn przed końcówką, która okazała się być chyba największym zaskoczeniem.
– Ej, czemu on nie ucieka? – Spytał bardzo cicho, spoglądając na żonę kompletnie zbity z tropu.
Od czasu do czasu zerkał na słomkę, którą kilka razy poruszyła. Uśmiechnął się, zastanawiając czy napój nie tracił więcej bąbelków, jeśli piło się go przez taką zakręconą słomkę, ale to nie miało większego znaczenia — wyglądała zabawnie i to było jej zadanie poza umożliwianiem napicia się przez nią; sam nie przepadał za ciągnięcie pepsi przez rurki, więc zanim jeszcze weszli na salę zdjął plastikowe pokrywotko i popijał normalnie jak ze zwykłej szklanki. Kątem oka widząc, że Grace wyciągała się w jego stronę, nachylił do niej ucho przez chwilę nie odrywając wzroku od ekranu, żeby — kiedy skończył się zwiastun, o którym mówiła — popatrzeć na żonę i równie cicho odpowiedzieć
– Mhm... Bo to był naprawdę taki film, na który z chęcią poszedłbym do kina. I widziałem go dwa razy, ale za każdym podoba mi się coraz bardziej. Są piękne widoki i ma wbrew pozorom fabułę. To tak jakbyś spędziła kilka dni na obserwowaniu przyrody w Denali. Jest na co popatrzeć i... – przerwał, przyglądając się żonie. – Nie będziesz chciała go ze mną obejrzeć. – Skwitował, wzruszając ramionami — wiedział i domyślał się, że to zbyt wiele nawet jak na jej cierpliwość, ale mogła jedynie żałować, bo on był naprawdę zachwycony tym jak wystarczał lektor, żeby przedstawić historię watahy na skraju wymarcia przez wciąż nieodpuszczającą zimę, kiedy każda zdobycz była w alaskańskiej głuszy naprawdę na wagę złota. Westchnął, zdając sobie sprawę jak mogło to zabrzmieć, ale nie miał pretensji i jedynie stwierdził fakt, a żeby nie czuła, że może uraziła go tym pytaniem, objął Grace. Różnili się i w pełni akceptował te wszystkie punkty, w których rozchodzili się w przeciwne strony niż stykali, bo dzięki temu ich związek wydawał się Josephowi pełny. Czuł, że uczy się od Grace czegoś, czego nie znał i czego nie poznałby z własnej woli — tak było z wieloma rzeczami, od muzyki klasycznej zaczynając, a kończąc na japońskiej kuchni, do której zaczęła przekonywać zanim jeszcze polecieli do Kyoto.
O ile motyw wojny gangów i policjantów był oklepany, o tyle przyjemnym mimo wszystko zaskoczeniem było, że jeden z policjantów nie był najuczciwszym stróżem prawa, ale chętnie zbaczał z właściwej drogi, kierując się prosto w objęcia przestępczego półświatka. Motywy w takich filmach były przeważnie do przewidzenia, ale nie zwracał na to taki wielkiej uwagi i nie chciał, żeby Grace tak często oczekując czegoś zaskakującego w fabule, rozczarowywała się kolejny raz założeniami scenarzystów. Scena pościgu była chyba jedną z najlepszych w całym filmie.
Uśmiechnął się, kiedy przyznała, że auta wyglądają jak byłyby wyścigówkami, które zjechały prosto z toru. – To czerwone to prototyp Porsche z 2018. Nigdy nie wyprodukowany na większą skalę. A ten drugi to Ferrari, ale nie wiem jaki model – wyszeptał, odstawiając na stolik na prawie że pusty kubek pepsi. Nie przypuszczał, że mogli w tym samym momencie, zacząć zastanawiać się czy samochodami jeździli kaskaderzy. Słysząc o czym wspomniała, uśmiechnął się również i sięgnąwszy po popcorn dotknął białą kulką do jej ust, którą jeśli nie chciała zjeść, sam przegryzł wykańczając popcorn przed końcówką, która okazała się być chyba największym zaskoczeniem.
– Ej, czemu on nie ucieka? – Spytał bardzo cicho, spoglądając na żonę kompletnie zbity z tropu.
joseph warren
I'll share my dreams And make you see
How your love I need
How your love I need
mów mi/kontakt
manul#1399
a
Joseph Warren
- Dlaczego? - weszła mu w słowo, gdy wspomniał o Porschce z 2018. Fabuła była, jaka była, nic więc dziwnego, że Grace o wiele bardziej zainteresowały ciekawostki o wyścigach, w których Joseph był nad wyraz dobrze zorientowany niż finał całego pościgu na ekranie.
Odsunęła jego rękę, zanim dotknął tłustym i oblepionym solą popcornem do jej ust; domyślała się, co chciał zrobić z tą prażoną kukurydzą skoro ją nie zjadł od razu, dlatego zareagowała szybciej, niż mógł ubrudzić ją popcornem. To nie był owoc, ani kostka czekolady, którymi wodzenie po wargach było na swój sposób miłe oraz elektryzujące, dając więc mężowi do zrozumienia, co myśli na ten temat, puściła jego nadgarstek dopiero, gdy zdecydował się nie podejmować ponownej próby, a po prostu zjadł to, po co już sięgnął.
Obróciła głowę, przez chwilę mierzyła głównego bohatera bliżej nieokreślonym wzrokiem, aby w momencie pojawienia się na ekranie końcowych napisów, wzruszyć ramionami.
- Bo to film, a nie prawdziwe życie. W filmie nigdy nie uciekają, a przynajmniej ja jeszcze takiego nie widziałam i nie powiem, że byłabym mile zaskoczona, gdyby jednak w jakimś ktoś w końcu pomyślał logicznie - odparła, gestem wskazując na blednącą coraz bardziej postać.
Zapaliły się światła, większość podniosła się jak na komendę, ale Grace nie poszła w ich ślady. Niekiedy, film miał scenę po napisach, chciała przekonać się, czy ten również krył w sobie coś, co byłoby dopowiedzeniem do wciąż otwartych wątków. Przekrzywiła głowę to do jednego, to do drugiego ramienia. Zasiedziała się, co w jej stanie nie było rozsądne, ale film, pomimo wszystkich wad oraz niedociągnięć, był nawet.... Przyjemny. O czym przyznała na głos:
- ... Bawiłam się zaskakująco dobrze. A Ty? - zatrzymała spojrzenie na Josephie. Dopiła pepsi rozwodnioną przez kostki lodu, które już dawno zdążyły się roztopić, a ponieważ nie doczekała się żadnej dodatkowej sceny, wstała z miejsca mniej więcej w momencie, w którym napisy zdążyły przelecieć. Byli ostatni, którzy wyszli z sali; obsługa, czekała już w drzwiach, opierając się na miotłach. Wyminęła dzieciaki - na oko, nie mogli mieć więcej niż naście lat - z delikatnym, błąkającym się na ustach uśmiechem i od razu skręciła do łazienki. Musiała umyć ręce po popcornie, zgadywała, że Joseph również miał taką potrzebę. Bananowa pianka pachniała intensywnie, nie mogła oderwać nosa od dłoni; roześmiała się, gdy Warren chwycił jej w swoje i także zaciągnął się zapachem mydła.
- Wracamy? Ale chyba nam się nie spieszy i możemy jeszcze chwilę pospacerować? - popatrzyła na męża uważnie, a gdy tylko wyraził aprobatę na jej propozycję, wsunęła dłoń pod jego ramię, ciągnąć Josepha do wyjścia i dalej, w górę ulicy, aby przejść się kawałek tym parkiem z wielkimi palami przy alejkach.
koniec
- Dlaczego? - weszła mu w słowo, gdy wspomniał o Porschce z 2018. Fabuła była, jaka była, nic więc dziwnego, że Grace o wiele bardziej zainteresowały ciekawostki o wyścigach, w których Joseph był nad wyraz dobrze zorientowany niż finał całego pościgu na ekranie.
Odsunęła jego rękę, zanim dotknął tłustym i oblepionym solą popcornem do jej ust; domyślała się, co chciał zrobić z tą prażoną kukurydzą skoro ją nie zjadł od razu, dlatego zareagowała szybciej, niż mógł ubrudzić ją popcornem. To nie był owoc, ani kostka czekolady, którymi wodzenie po wargach było na swój sposób miłe oraz elektryzujące, dając więc mężowi do zrozumienia, co myśli na ten temat, puściła jego nadgarstek dopiero, gdy zdecydował się nie podejmować ponownej próby, a po prostu zjadł to, po co już sięgnął.
Obróciła głowę, przez chwilę mierzyła głównego bohatera bliżej nieokreślonym wzrokiem, aby w momencie pojawienia się na ekranie końcowych napisów, wzruszyć ramionami.
- Bo to film, a nie prawdziwe życie. W filmie nigdy nie uciekają, a przynajmniej ja jeszcze takiego nie widziałam i nie powiem, że byłabym mile zaskoczona, gdyby jednak w jakimś ktoś w końcu pomyślał logicznie - odparła, gestem wskazując na blednącą coraz bardziej postać.
Zapaliły się światła, większość podniosła się jak na komendę, ale Grace nie poszła w ich ślady. Niekiedy, film miał scenę po napisach, chciała przekonać się, czy ten również krył w sobie coś, co byłoby dopowiedzeniem do wciąż otwartych wątków. Przekrzywiła głowę to do jednego, to do drugiego ramienia. Zasiedziała się, co w jej stanie nie było rozsądne, ale film, pomimo wszystkich wad oraz niedociągnięć, był nawet.... Przyjemny. O czym przyznała na głos:
- ... Bawiłam się zaskakująco dobrze. A Ty? - zatrzymała spojrzenie na Josephie. Dopiła pepsi rozwodnioną przez kostki lodu, które już dawno zdążyły się roztopić, a ponieważ nie doczekała się żadnej dodatkowej sceny, wstała z miejsca mniej więcej w momencie, w którym napisy zdążyły przelecieć. Byli ostatni, którzy wyszli z sali; obsługa, czekała już w drzwiach, opierając się na miotłach. Wyminęła dzieciaki - na oko, nie mogli mieć więcej niż naście lat - z delikatnym, błąkającym się na ustach uśmiechem i od razu skręciła do łazienki. Musiała umyć ręce po popcornie, zgadywała, że Joseph również miał taką potrzebę. Bananowa pianka pachniała intensywnie, nie mogła oderwać nosa od dłoni; roześmiała się, gdy Warren chwycił jej w swoje i także zaciągnął się zapachem mydła.
- Wracamy? Ale chyba nam się nie spieszy i możemy jeszcze chwilę pospacerować? - popatrzyła na męża uważnie, a gdy tylko wyraził aprobatę na jej propozycję, wsunęła dłoń pod jego ramię, ciągnąć Josepha do wyjścia i dalej, w górę ulicy, aby przejść się kawałek tym parkiem z wielkimi palami przy alejkach.
koniec
grace warren
A better love you won't find today
I will show you love
I will show you love
mów mi/kontakt
kotpsot#2892