ubranie
Dzisiaj przysługiwała mu zmiana na scenie. Na tej samej, na której lubił tak przebywać poruszając się kusząco, zaspokajając w ten sposób pierwsze pragnienia klientów przychodzących do klubu. Miał ich pobudzić, pokazać, że mogą dostać więcej, jeśli tylko odpowiednio zapłacą. Każdy rozpięty guzik, każdy zsunięty niżej kawałek materiału. Właśnie to było jego przepustką do większego napiwku, który lądował na gumkę bielizny, którą miał na sobie. Każde spojrzenie, każdy gest, który był dla nich przeznaczony, wykonywany był za opłatą. Ale oni wiedzieli i nigdy im to nie przeszkadzał. Nic dziwnego, ostatecznie większość osób tutaj należała do bogatego świata przedsiębiorców, którzy pragnęli w tajemnicy zaspokoić swoje żądze, płacąc przy tym za milczenie. Wszystko, byleby tylko żona się nie dowiedziała.
Przebrał się w czerwony strój, który idealnie pasował do dzisiejszego oświetlenia. Miał pełno kostiumów, a każdy kolejny był równie perwersyjny, co poprzedni. Bo właśnie w tym chcieli go widzieć. Szczupłego, młodego chłopaka, który powoli odkrywał kolejne skrawki swojego ciała.
Poprawił makijaż, jak również różową peruką, która do złudzenia przypominała prawdziwe włosy. Nie chciał być rozpoznany przez nikogo, a zdarzyło mu się już widzieć w tłumie osoby, które kojarzył chociażby z uczelnianych korytarzy.
Kiedy miał pewność, że wszystko było tak, jak należy, psiknął się jeszcze perfumami, których używał tylko tutaj. Wszystko, by zmylić ludzi; by wierzyli, że Gabriel (bo tak się przedstawiał), był jedynie w tym miejscu i właśnie tutaj mogli go spotkać.
Poprawił materiałowy choker na swojej szyi, wychodząc na scenę. Z miejsca usłyszał gwizdy napalonych jegomości, którzy wyobrażali sobie znacznie więcej, niż chłopak aktualnie mógł im dać. Nie, kiedy nie zadeklarowali wykupienia specjalnego pakietu.
Uśmiechnął się w ich stronę, delikatnie, uwodzicielsko, zaczynając powoli ruszać się w rytm muzyki. Pozwolił, by każda komórka jego ciała została wypełniona przez dźwięki, dzięki którym mógł pokazać, że zasłużył na to, by znaleźć się w świetle reflektorów.
Przesunął powoli, niemal perwersyjnie dłonią po swoim ciele, od szyi, poprzez tors, przenosząc je na biodra, nieprzerwanie lekko się kołysząc, utrzymując tym samym kontakt wzrokowy z co rusz innym mężczyzną czy kobietą, która fantazjowały na temat posiadania w swoim łóżku młodszego od siebie chłopaka. Podobały mu się te spojrzenia, dziwne uśmiechy czy gesty, które niektórzy wykonywali w jego stronę. Myśleli, że mają władzę. Ach, w jakim błędzie byli. Tu w klubie, na scenie, na której obejmował metalową rurę umieszczoną na środku, to właśnie Gabriel rozdawał wszystkie karty, mając w zanadrzu niespodzianki, których nie każdy był świadom.
Hunter McKay
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
#9 + Outfit
Jego jedynym planem na ten wieczór był jakiś mecz i piwo, które chłodziło się w lodówce od rana i kusiło go przez resztę dnia. Ale nie dane mu było go spróbować, bo jego były Kai postanowił zaciągnąć go do klubu ze striptizem tłumacząc, że powinien sobie kogoś tam znaleźć. Tak, bardzo dobry pomysł szukać kogoś w takim miejscu. Wcale nie był do tego przekonany, próbując za wszelką cenę się wykręcić tłumacząc lepszymi planami i wmawiając mu, że kogoś już tam poznał i kolejnej osoby nie potrzeba. Ale Kai znał go na tyle dobrze żeby wiedzieć kiedy kłamał i darował sobie kolejne wymówki, ubierając się w sumie pierwsze lepsze ciuchy, nie przejmując się jedynie zapinaniem koszuli do końca i dał się wyciągnąć z domu. Liczył, że uda mu się po godzinie ulotnić pod pretekstem wyjścia do łazienki i tyle go tak widziano, bo naprawdę ostatnie czego potrzebował to typ poznany w klubie ze striptizem, który pewnie codziennie kogoś wyrywa na jakieś słabe teksty. Jakoś tego dnia kompletnie nie miał na to ochoty.
Tego klubu jednak nie znał. Może to i dobrze? W poprzednich zwykle siedziało to samo towarzystwo, które już zdążył poznać na tyle, żeby wiedzieć od kogo trzymać się z daleka. Tutaj wszystko było dla niego nowe, dlatego od wejścia rozglądał się uważnie, jednym uchem tylko słuchając słów Kaia, który zachwalał to miejsce i tancerzy. Usłyszał też kilka rad na to jak kogoś poderwać, ale tym już się nie interesował. Nie zamierzał z nikim wychodzić, wracając samemu do ciepłego łóżka jak jakiś stary dziad, któremu już nie w głowie była zabawa.
— Skończ pierdolić. Idę się napić. — warknął na kolejną genialną radę o podrywie i ruszył do baru, zamawiając dla nich po szklance whisky. Skoro już tu był mógł skorzystać z okazji i napić się czegoś mocniejszego. Może dzięki temu szybciej się rozluźni i nie będzie siedział jak jakieś zwierzę zamknięte w klatce. Siedział bokiem do baru, dzięki czemu miał dobry widok na scenę, chociaż za bardzo się na niej nie skupiał. Przynajmniej do czasu, kiedy pojawił się tam mężczyzna ubrany na czerwono i z miejsca zaczął się ruszać jakby urodził się tylko po to, żeby tańczyć. Momentalnie zapomniał o swoim postanowieniu nie zwracania uwagi na nikogo i ucieczce przy pierwszej lepszej okazji, skupiając na nim wzrok, który momentalnie stał się jakby twardszy. Lustrował jego ciało wygłodniałym spojrzeniem, oblizując przy tym wargi. Nie chciał przegapić nawet sekundy z jego występu, zapamiętując każdy jego ruch podczas tańca i zdejmowania kolejnych fragmentów garderoby.
Może jednak ten wieczór nie będzie wcale taki zły? I chyba nie tylko on na to wpadł, bo najwidoczniej Kai również to zauważył, skoro ulotnił się bez słowa, zostawiając go wpatrującego się w mężczyznę na scenie jakby to właśnie jego chciał stąd zabrać na resztę nocy.
Creed Whittemore
Jego jedynym planem na ten wieczór był jakiś mecz i piwo, które chłodziło się w lodówce od rana i kusiło go przez resztę dnia. Ale nie dane mu było go spróbować, bo jego były Kai postanowił zaciągnąć go do klubu ze striptizem tłumacząc, że powinien sobie kogoś tam znaleźć. Tak, bardzo dobry pomysł szukać kogoś w takim miejscu. Wcale nie był do tego przekonany, próbując za wszelką cenę się wykręcić tłumacząc lepszymi planami i wmawiając mu, że kogoś już tam poznał i kolejnej osoby nie potrzeba. Ale Kai znał go na tyle dobrze żeby wiedzieć kiedy kłamał i darował sobie kolejne wymówki, ubierając się w sumie pierwsze lepsze ciuchy, nie przejmując się jedynie zapinaniem koszuli do końca i dał się wyciągnąć z domu. Liczył, że uda mu się po godzinie ulotnić pod pretekstem wyjścia do łazienki i tyle go tak widziano, bo naprawdę ostatnie czego potrzebował to typ poznany w klubie ze striptizem, który pewnie codziennie kogoś wyrywa na jakieś słabe teksty. Jakoś tego dnia kompletnie nie miał na to ochoty.
Tego klubu jednak nie znał. Może to i dobrze? W poprzednich zwykle siedziało to samo towarzystwo, które już zdążył poznać na tyle, żeby wiedzieć od kogo trzymać się z daleka. Tutaj wszystko było dla niego nowe, dlatego od wejścia rozglądał się uważnie, jednym uchem tylko słuchając słów Kaia, który zachwalał to miejsce i tancerzy. Usłyszał też kilka rad na to jak kogoś poderwać, ale tym już się nie interesował. Nie zamierzał z nikim wychodzić, wracając samemu do ciepłego łóżka jak jakiś stary dziad, któremu już nie w głowie była zabawa.
— Skończ pierdolić. Idę się napić. — warknął na kolejną genialną radę o podrywie i ruszył do baru, zamawiając dla nich po szklance whisky. Skoro już tu był mógł skorzystać z okazji i napić się czegoś mocniejszego. Może dzięki temu szybciej się rozluźni i nie będzie siedział jak jakieś zwierzę zamknięte w klatce. Siedział bokiem do baru, dzięki czemu miał dobry widok na scenę, chociaż za bardzo się na niej nie skupiał. Przynajmniej do czasu, kiedy pojawił się tam mężczyzna ubrany na czerwono i z miejsca zaczął się ruszać jakby urodził się tylko po to, żeby tańczyć. Momentalnie zapomniał o swoim postanowieniu nie zwracania uwagi na nikogo i ucieczce przy pierwszej lepszej okazji, skupiając na nim wzrok, który momentalnie stał się jakby twardszy. Lustrował jego ciało wygłodniałym spojrzeniem, oblizując przy tym wargi. Nie chciał przegapić nawet sekundy z jego występu, zapamiętując każdy jego ruch podczas tańca i zdejmowania kolejnych fragmentów garderoby.
Może jednak ten wieczór nie będzie wcale taki zły? I chyba nie tylko on na to wpadł, bo najwidoczniej Kai również to zauważył, skoro ulotnił się bez słowa, zostawiając go wpatrującego się w mężczyznę na scenie jakby to właśnie jego chciał stąd zabrać na resztę nocy.
Creed Whittemore
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Tańczenie sprawiało, że stawał się kimś zupełnie innym. Przestawał być zagubionym chłopakiem mającym poważne problemy z orientacją w małomiasteczkowym terenie. Nie był nieśmiały i nie rumienił się, kiedy nagle jakiś przystojniak popatrzył na niego tak, że automatycznie Creed wyobrażał sobie rzeczy, których nie powinien. Stawał się swoim przeciwieństwem - pełnym siebie tancerzem, który każdym kolejnym ruchem prowokował kolejne osoby, pozwalając im jedynie na siebie patrząc, czym z pewnością wywoływał wiele sprzecznych emocji. Oczywiście, że zdawał sobie sprawę, że wielu z nich chciałoby zabrać go w bardziej ustronne miejsce, używając go do spełnienia swoich chorych fantazji. Już samo to, kiedy czuł, gdy kolejny wsuwał mu banknot za materiał spodni, które jeszcze miał na sobie, dawało mu do zrozumienia, że chcieli z nim chwilę sam na sam. A to nie było takie łatwe. Skłamałby, gdyby powiedział, że nigdy z nikim nie poszedł do VIP roomu, niemniej nie szedł tam z byle kim. To musiało być to coś, plus świadomość, że dostanie spory napiwek. I chociaż wydawać by się mogło, że jest jakąś prostytutką, zawsze kończyło się jedynie na dotykaniu, które miało rozbudzić bardziej klienta sprawiając, że będzie chciał tutaj wracać, wydając swoje pieniądze, czy to w barze, czy płacąc tańczącym osobom.
Uśmiechnął się kusząco, poruszając delikatnie biodrami w rytm muzyki. A kiedy nagle zmieniła swoje brzmienie i jego ruchy stały się jakby bardziej agresywne, acz nadal emanujące tą samą seksualnością, co wcześniej.
Przymknął oczy, okręcając się na rurze, do której zaraz przyległ plecami, wolno się po niej osuwając, tym samym rozchylając nogi. Upadł na kolana, przesuwając językiem po ustach, czym niemal doprowadził do białej gorączki mężczyznę znajdującego się najbliżej niego.
Wstał powoli, pozbywając się przy tym marynarki, którą miał na sobie. Kolejne ruchy i zsunął z siebie również koszulę, zostając jedynie w skórzanych spodniach podkreślających wszystko. Wykonał kilka seksownych ruchów, kiedy dostrzegł tak dobrze znajomą twarz.
Hunter.
Co on właściwie robił w takim miejscu? I co, jeśli go rozpozna? Było to niemal niemożliwe, biorąc pod uwagę makijaż oraz perukę, niemniej dziwnie się poczuł wiedząc, że ten tak na niego patrzy. Dziwnie, acz również stał się pobudzony z niewyjaśnionych przyczyn, patrząc na niego przez dłuższą chwilę.
Uśmiechnął się lekko, kolejne ruchy wykonując niemal nie odrywając od niego spojrzenia. Jeśli teraz był kimś innym, mógł robić inne rzeczy. A jedna z tych, która wpadła mu do głowy, zasługiwała na zrealizowanie.
Kiedy ostatecznie piosenka się skończyła, a on mógł zejść ze sceny, zastąpiony przez uroczą blondynkę, pomimo pomruków na około, skierował się właśnie do swojego kolegi. Stanął przy nim, upijając spory łyk z tego, co miał w szklance. Nie odzywając się, posyłając mu jedynie dość jednoznaczny uśmiech, złapał go za rękę dając znak, by za nim poszedł.
Hunter McKay
Uśmiechnął się kusząco, poruszając delikatnie biodrami w rytm muzyki. A kiedy nagle zmieniła swoje brzmienie i jego ruchy stały się jakby bardziej agresywne, acz nadal emanujące tą samą seksualnością, co wcześniej.
Przymknął oczy, okręcając się na rurze, do której zaraz przyległ plecami, wolno się po niej osuwając, tym samym rozchylając nogi. Upadł na kolana, przesuwając językiem po ustach, czym niemal doprowadził do białej gorączki mężczyznę znajdującego się najbliżej niego.
Wstał powoli, pozbywając się przy tym marynarki, którą miał na sobie. Kolejne ruchy i zsunął z siebie również koszulę, zostając jedynie w skórzanych spodniach podkreślających wszystko. Wykonał kilka seksownych ruchów, kiedy dostrzegł tak dobrze znajomą twarz.
Hunter.
Co on właściwie robił w takim miejscu? I co, jeśli go rozpozna? Było to niemal niemożliwe, biorąc pod uwagę makijaż oraz perukę, niemniej dziwnie się poczuł wiedząc, że ten tak na niego patrzy. Dziwnie, acz również stał się pobudzony z niewyjaśnionych przyczyn, patrząc na niego przez dłuższą chwilę.
Uśmiechnął się lekko, kolejne ruchy wykonując niemal nie odrywając od niego spojrzenia. Jeśli teraz był kimś innym, mógł robić inne rzeczy. A jedna z tych, która wpadła mu do głowy, zasługiwała na zrealizowanie.
Kiedy ostatecznie piosenka się skończyła, a on mógł zejść ze sceny, zastąpiony przez uroczą blondynkę, pomimo pomruków na około, skierował się właśnie do swojego kolegi. Stanął przy nim, upijając spory łyk z tego, co miał w szklance. Nie odzywając się, posyłając mu jedynie dość jednoznaczny uśmiech, złapał go za rękę dając znak, by za nim poszedł.
Hunter McKay
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
Nie potrafił oderwać wzroku od sceny i tego co się tam działo. Tego jak tancerz rusza się jakby był stworzony do bycia na scenie, która była jego królestwem przez te kilka minut piosenki. Jak precyzyjne są jego ruchy, chociaż wygląda jakby wcale się nie starał i robił to z taką łatwością będąc przy tym tak cholernie seksownym, że wcale nie dziwił się śliniącym na jego widok ludziom na widowni. Sam czuł się jak jeden z nich, przesuwając wzrokiem wzdłuż jego ciała, zatrzymując się na dłużej w bardziej strategicznych rejonach, kiedy klęczał przy rurze czy pozbywał się górnej części garderoby. Drobna budowa ciała wcale nie była jego wadą, a nawet wydawała mu się bardziej atrakcyjna niż umięśnione ciała, które na ogół widywał w takim miejscu. Musiał się napić kiedy ten przesunął językiem po swoich wargach wywołując w jego głowie takie myśli, których chyba od dawna nie miał. Aż był w szoku, że tak reagował na kogoś to robi to dlatego że mu płacą i takich jak on pewnie obgadują w szatni licząc wetknięte im za bieliznę pieniądze.
— Może rzeczywiście miałeś ra… — odezwał się, odwracając głowę w stronę Kaia, którego jednak tam nie było. Została po nim jedynie pusta szklanka. Czy on serio zostawił go już na samym początku tylko dlatego, że zagapił się na striptizera, samemu nie szukając dla siebie towarzystwa? — Frajer. — skomentował tylko, kręcąc głową i wrócił spojrzeniem na scenę. Później mu to wytknie.
Na początku jedynie zdawało mu się, że ich spojrzenia się spotkały. Bo jakim cudem ten mężczyzna na scenie mógłby go zauważyć w tym tłumie? I po co miałby zwracać uwagę właśnie na niego? Ale po dłuższej chwili był już pewien i czuł, że po to właśnie tutaj przyszedł. Chociaż nie chciał, znalazł kogoś kogo chciałby mieć tylko dla siebie nawet przez krótki moment. Naiwnie marzył o chwili z nim sam na sam, jakby był jakimś napalonym nastolatkiem podczas swojej pierwszej randki. Na jego widok czuł przyjemne ciepło, kumulujące się w jego spodniach, które na szczęście nie ujawniały jego stanu.
Czuł się lekko zawiedziony, że występ się skończył, ale widząc jak tancerz zmierza prosto w jego stronę nie przerywając dalej kontaktu wzrokowego był jakby… zaszczycony? I ciekaw co go czeka. Kiedy ten zabrał mu szklankę i upił spory łyk alkoholu dosłownie odjęło mu mowę, ale nawet na moment jego wzrok nie złagodniał. Zlustrował jeszcze raz jego sylwetkę, wysuwając lekko język w kąciku ust. Chciał się odezwać, ale zamiast tego poczuł jak ten łapie go za rękę i każe mu za sobą iść. Chyba zwariowałby, gdyby odmówił chociaż starał się unikać spotkań ze striptizerami sam na sam szukając towarzystwa jedynie w klientach takich klubów tak teraz nie miał nic przeciwko, dlatego chętnie ruszył za nim, przeczesując włosy palcami.
Creed Whittemore
— Może rzeczywiście miałeś ra… — odezwał się, odwracając głowę w stronę Kaia, którego jednak tam nie było. Została po nim jedynie pusta szklanka. Czy on serio zostawił go już na samym początku tylko dlatego, że zagapił się na striptizera, samemu nie szukając dla siebie towarzystwa? — Frajer. — skomentował tylko, kręcąc głową i wrócił spojrzeniem na scenę. Później mu to wytknie.
Na początku jedynie zdawało mu się, że ich spojrzenia się spotkały. Bo jakim cudem ten mężczyzna na scenie mógłby go zauważyć w tym tłumie? I po co miałby zwracać uwagę właśnie na niego? Ale po dłuższej chwili był już pewien i czuł, że po to właśnie tutaj przyszedł. Chociaż nie chciał, znalazł kogoś kogo chciałby mieć tylko dla siebie nawet przez krótki moment. Naiwnie marzył o chwili z nim sam na sam, jakby był jakimś napalonym nastolatkiem podczas swojej pierwszej randki. Na jego widok czuł przyjemne ciepło, kumulujące się w jego spodniach, które na szczęście nie ujawniały jego stanu.
Czuł się lekko zawiedziony, że występ się skończył, ale widząc jak tancerz zmierza prosto w jego stronę nie przerywając dalej kontaktu wzrokowego był jakby… zaszczycony? I ciekaw co go czeka. Kiedy ten zabrał mu szklankę i upił spory łyk alkoholu dosłownie odjęło mu mowę, ale nawet na moment jego wzrok nie złagodniał. Zlustrował jeszcze raz jego sylwetkę, wysuwając lekko język w kąciku ust. Chciał się odezwać, ale zamiast tego poczuł jak ten łapie go za rękę i każe mu za sobą iść. Chyba zwariowałby, gdyby odmówił chociaż starał się unikać spotkań ze striptizerami sam na sam szukając towarzystwa jedynie w klientach takich klubów tak teraz nie miał nic przeciwko, dlatego chętnie ruszył za nim, przeczesując włosy palcami.
Creed Whittemore
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Creed, a raczej Gabriel, bo takim imieniem posługiwał się w klubie, zdawał sobie sprawę, że nie powinien podchodzić do Huntera. Nie powinien wzbudzać jego większego zainteresowania osobą striptizera, zostawiając go z takim samym niedosytem, z jakim zostawiał wszystkich innych, którzy tutaj przychodzili. Nie powinien się narażać, że nagle zostanie rozpoznany, bo to mogłoby sprowadzić na studenta pewne problemy, nie tyle w samym miejscu pracy, bo tutaj każdy dbał o prywatność innych pracowników, ale poza nim, gdzie nie miał pewności, że nagle nowy kolega nie powiedziałby komuś, dzięki komu dowiedziałoby się całe miasteczko. A w tym i rodzice Whittemore’a.
Z jakiegoś jednak powodu, może zmuszany niewidzialną siłą, która pchała go wprost na Huntera, nie potrafił się oprzeć możliwości wykorzystania jednej nadarzającej się okazji, aby pobyć z chłopakiem sam na sam w trochę innych warunkach, niż zacisze domu, w którym co najwyżej mogli pograć w gry, czy zjeść wspólnie pizzę oglądając kolejne odcinki serialu. Chciał sprawdzić, czy może więcej, czy Hunter faktycznie nie widział ograniczeń, jeśli chodziło o płeć. Plus tylko tu mógł uwolnić swojej pragnienia, które poza miejscem pracy względem McKaya były dziennie niedozwolone.
To dlatego prowadził go teraz za rękę, ciesząc się, że ten nie oponował. Zresztą to, jak na niego patrzył, kazało mu sądzić, że nawet przez myśl mu nie przeszło, by się sprzeciwiać. Trochę przykra była myśl, że widział tu tancerza na scenie, który ściągał kolejne to warstwy ubrań, a nie dostrzegał studenta, którym był, kiedy widział się z nim każdego innego dnia.
Uśmiechnął się do niego zaczepnie, kiedy obrócił się lekko sprawdzając, czy nadal nie ma oporów. Nie miał. Widział to doskonale w jego oczach, a wzrok, którym go zmierzył, nad wyraz mu się podobał.
Znaleźli się w niewielkim pomieszczeniu, w którym znajdowała się zaledwie czerwona, skórzana kanapa, jak i niewielka scena z zamontowanym drążkiem do tańczenia. Prywatne pomieszczenie, w którym działo się dosłownie wszystko.
Zamknął drzwi, prowadząc go w stronę sofy, na którą zaraz go pchnął. Przesunął dłońmi od jego kolan, poprzed uda, ku górnym częściom nóg, zatrzymując się blisko strategicznego miejsca. Zerknął na niego, uśmiechając się przy tym cwanie, by zaraz cofnąć się kilka kroków, podchodząc do metalowego drążka, na którym się okręcił. Chciał go pobudzić. Chciał zobaczyć, jak na niego zadziała, by ostatecznie mieć pewność, że nie płeć piękna była tą, która Huntera kręciła.
Hunter McKay
Z jakiegoś jednak powodu, może zmuszany niewidzialną siłą, która pchała go wprost na Huntera, nie potrafił się oprzeć możliwości wykorzystania jednej nadarzającej się okazji, aby pobyć z chłopakiem sam na sam w trochę innych warunkach, niż zacisze domu, w którym co najwyżej mogli pograć w gry, czy zjeść wspólnie pizzę oglądając kolejne odcinki serialu. Chciał sprawdzić, czy może więcej, czy Hunter faktycznie nie widział ograniczeń, jeśli chodziło o płeć. Plus tylko tu mógł uwolnić swojej pragnienia, które poza miejscem pracy względem McKaya były dziennie niedozwolone.
To dlatego prowadził go teraz za rękę, ciesząc się, że ten nie oponował. Zresztą to, jak na niego patrzył, kazało mu sądzić, że nawet przez myśl mu nie przeszło, by się sprzeciwiać. Trochę przykra była myśl, że widział tu tancerza na scenie, który ściągał kolejne to warstwy ubrań, a nie dostrzegał studenta, którym był, kiedy widział się z nim każdego innego dnia.
Uśmiechnął się do niego zaczepnie, kiedy obrócił się lekko sprawdzając, czy nadal nie ma oporów. Nie miał. Widział to doskonale w jego oczach, a wzrok, którym go zmierzył, nad wyraz mu się podobał.
Znaleźli się w niewielkim pomieszczeniu, w którym znajdowała się zaledwie czerwona, skórzana kanapa, jak i niewielka scena z zamontowanym drążkiem do tańczenia. Prywatne pomieszczenie, w którym działo się dosłownie wszystko.
Zamknął drzwi, prowadząc go w stronę sofy, na którą zaraz go pchnął. Przesunął dłońmi od jego kolan, poprzed uda, ku górnym częściom nóg, zatrzymując się blisko strategicznego miejsca. Zerknął na niego, uśmiechając się przy tym cwanie, by zaraz cofnąć się kilka kroków, podchodząc do metalowego drążka, na którym się okręcił. Chciał go pobudzić. Chciał zobaczyć, jak na niego zadziała, by ostatecznie mieć pewność, że nie płeć piękna była tą, która Huntera kręciła.
Hunter McKay
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
Lubił patrzeć na ludzi. Lubił podziwiać ich ciała, zauważając drobne szczegóły, które czyniły je wyjątkowymi. Zwykle jednak jedynie obserwował, kiedy znajdował się w takim miejscu. Nie szukał towarzystwa w zatrudnionych tu osobach, które swoimi ruchami specjalnie kusiłyby go na coś więcej. Wiedział jak to działa i po co są zamknięte pokoje zaraz obok. Wiedział ile to zwykle kosztowało i jak bardzo uzależniało. Ale tym razem to go nie obchodziło. Tak jakby samo spojrzenie tancerza ze sceny omamiło go na tyle, że był w stanie zgodzić się niemal na wszystko, byleby tylko móc zobaczyć więcej, bo przez ten krótki pokaz czuł niedosyt. I nawet przez myśl mu nie przyszło doszukiwać się w ciele mężczyzny szczegółów, które tak dobrze powinien znać.
Jak mógłby oponować, skoro tego właśnie chciał? Chciał widzieć go sam na sam, bez łaknących go spojrzeń innych. Samolubnie chciał go tylko dla siebie, nie przejmując się, że to tylko na moment i nie za darmo, a jedyne co będzie mógł robić to patrzeć i podziwiać. Nie interesowało go to, że był jednym z wielu tego wieczora, którzy będą z nim sam na sam.
Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, zanim znowu zwrócił uwagę na tancerza od którego nie odrywał wzroku nawet na moment. Dał się popchnąć na kanapę, a kiedy ten przesunął dłońmi po jego udach zamruczał z przyjemności prosząc tym samym o więcej. Czy to pomieszczenie specjalnie było takie nagrzane czy to jemu nagle zrobiło się tak niesamowicie gorąco? Już chciał go dotknąć. Już prawie wyciągał rękę, chcąc go jednocześnie zachęcić do zbliżenia się, a ten tak po prostu uciekł od niego z tym cwanym uśmieszkiem. Hunter zaśmiał się cicho, odchylając lekko głowę do tyłu i przesuwając dłonią po swojej szyi. No tak, mógł przypuszczać, że wcale łatwo nie będzie przez co pragnął go jeszcze bardziej, chociaż mógł na razie jedynie patrzeć. Oparł łokcie na zagłówku kanapy, przez co dość mocno rozpięta koszula odsłoniła więcej jego nagiego torsu. Zagryzł dolną wargę, obserwując uważnie każdy ruch tancerza przy rurze, zatrzymując wzrok na dłużej w strategicznych miejscach. Jak można być tak doskonałym? Nic dziwnego, że trzy czwarte klubu nie mogło oderwać od niego spojrzenia kiedy tańczył, a teraz był cały jego.
Creed Whittemore
Jak mógłby oponować, skoro tego właśnie chciał? Chciał widzieć go sam na sam, bez łaknących go spojrzeń innych. Samolubnie chciał go tylko dla siebie, nie przejmując się, że to tylko na moment i nie za darmo, a jedyne co będzie mógł robić to patrzeć i podziwiać. Nie interesowało go to, że był jednym z wielu tego wieczora, którzy będą z nim sam na sam.
Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, zanim znowu zwrócił uwagę na tancerza od którego nie odrywał wzroku nawet na moment. Dał się popchnąć na kanapę, a kiedy ten przesunął dłońmi po jego udach zamruczał z przyjemności prosząc tym samym o więcej. Czy to pomieszczenie specjalnie było takie nagrzane czy to jemu nagle zrobiło się tak niesamowicie gorąco? Już chciał go dotknąć. Już prawie wyciągał rękę, chcąc go jednocześnie zachęcić do zbliżenia się, a ten tak po prostu uciekł od niego z tym cwanym uśmieszkiem. Hunter zaśmiał się cicho, odchylając lekko głowę do tyłu i przesuwając dłonią po swojej szyi. No tak, mógł przypuszczać, że wcale łatwo nie będzie przez co pragnął go jeszcze bardziej, chociaż mógł na razie jedynie patrzeć. Oparł łokcie na zagłówku kanapy, przez co dość mocno rozpięta koszula odsłoniła więcej jego nagiego torsu. Zagryzł dolną wargę, obserwując uważnie każdy ruch tancerza przy rurze, zatrzymując wzrok na dłużej w strategicznych miejscach. Jak można być tak doskonałym? Nic dziwnego, że trzy czwarte klubu nie mogło oderwać od niego spojrzenia kiedy tańczył, a teraz był cały jego.
Creed Whittemore
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
mów mi/kontakt
kiitty#9373