Skończyła właśnie pić pierwszą szklankę ulubionej whisky, gdy usłyszała pukanie do drzwi swojego małego domku w lesie. Właśnie dlatego tu zamieszkała. Chciała być jak najdalej ludzi, gdzie bez problemu będzie mogła przeżywać swoje koszmary i krzyczeć do woli. Nikt jej nie słyszał, nie musiała niepokoić innych sąsiadów. Nie musiała się przed nikim tłumaczyć. Nie spodziewała się gości, zwłaszcza , że dosłownie dopiero co wróciła ze szpitala, gdzie odwiedzała Chris. To co wydarzyło się na Kubie… Nie chciała o tym myśleć, ale jej umysł wciąż zalewały wspomnienia. Nie potrafiła pozbyć się ich z głowy. Jeszcze na Kubie dostała silne tabletki uspakajające, ale jeszcze ich nie wzięła. Kusiło ją i to bardzo. Kiedy już prawie wymiękła, postanowiła się napić. Tabletki i alkohol? Kiepskie połączenie. Ale trzymała się resztek postanowienia i zamiast nich sięgnęła po mniejsze zło. Whiskey. Wstała powoli z kanapy i otworzyła drzwi. Szczerze nie spodziewała się zobaczyć swojego młodszego brata- przyrodniego, ale wciąż brata. Stu był mężem Chrisa.
Uniosła brwi zastanawiając się co tu robi. Jeśli przyszedł na nią nakrzyczeć, wybrał kiepską okazję. Nie potrzebowała tego, zwłaszcza teraz. Jeśli w trakcie tego spotkania coś się stanie, nie powstrzyma się i tym razem bez wahania połknie kilka tabletek.
- Cześć… Proszę, wejdź. - Cofnęła się pozwalając mu wejść do środka. Zamknęła za nim drzwi i przez chwilę uważnie mu się przyjrzała. Widziała widoczne zmartwienie i zmęczenie na jego twarzy. Musiał tak samo, jak ona martwić się o Chrisa.
- Napijesz się? Właśnie otworzyłam butelkę. - Nie czekając na jego odpowiedź, wyciągnęła z szafki szklankę i wróciła do salonu, który służył jej jednocześnie za sypialnię. Opadła na kanapę i postawiła szklankę na stoliku. - Wybacz, że bez lodu. Nie zdążyłam zrobić. - Polała im do szklanki. Opadła na oparcie i uniosła głowę, patrząc bratu prosto w oczy.
- Co tu robisz, Stu?
Stuart Hill