a
mów mi/kontakt
administrator
a
#4 Outfit
Naprawdę ucieszyłam się, że Hill zgodziła się na imprezę. Przecież mogła odmówić, prawda? A ja mogłam iść całkowicie sama. A tak? Dzięki mojej namowie oraz niańce, która została z małym. Mamusia mogła odpocząć od wszystkiego i wszystkich za nim wróci do swojej pracy. A czas spędzić ze swoją najlepszą przyjaciółką na świecie. Mogłam zaprosić jeszcze Marine, ale ta pewnie była zajęta to ją ominęłam z listy imprezy dla kobiet. Już ostatnio była niczym słoń na mojej kanapie, ponieważ nie miała na nic sił. I tak walnęła się głośno. To tu pewnie też by nie miała.
Wybranie dobrego klubu, otwartego oraz mającego jakąś sensowną imprezę nie było dzieżko znaleźć, ale kto by pomyślał, że po pewnym czasie od tak wywalą nas z klubu? No cóż chyba nie my, ponieważ prosto z niego. W dość nieciekawym stanie byliśmy aktualnie na placu zabawa, placu gdzie zazwyczaj przychodzę ze swoim synkiem aby dobrze się bawił. Było na początku trochę dziwnie, ale jak człowiek w sobie ma dużo alkoholu to nawet takie rzeczy dla niego nie są dziwne. To nic, ze po drodze zgubiłam gdzieś moją kurteczkę. Ważne jednak było to, że nadal miałam przy sobie swój alkohol oraz przyjaciółkę. Florka też nieźle zabalowała w barze, więc chyba nawet obie będziemy mieć zakaz wejścia czy coś. Ale to teraz naprawdę nie jest ważne, ważniejsze jednak to że nawet w takim stanie dobrze się baliśmy na placu zabaw. Ledwo stałam na nogach, ale ignorując Florkę weszłam na drabinki. Takie siedzenie na nich normalnie było, nudne? Tak raczej uważałam, ponieważ zaraz zaczęłam zwisać z nich niczym jakaś małpa z zoo. Normalnie bym się bała, nigdy tego nie zrobiła oraz no nie bawiłabym się w takim miejscu. Ale jednak alkohol sam to wszystko powodował. Przez co to wszystko naprawdę było łatwe oraz przyjemne. Nawet jeśli teraz było widać mi majtki, ponieważ sukienka mogła się całkowicie zsunąć. Ale był pozytyw, było ciemno więc jeśli ktoś to chciał zobaczyć, to jednak musiałaby podejść mnie bliżej. Zaczęłam nawet machać rękami z rozbawienia, pewnie jak wstanę i dotrę jakoś do swojego domu to będę żałować tego wszystkiego. Nawet moje włosy prawie sięgały do tego piasku pod mną. Normalnie jakbym latała, przez to machanie rękami. A wszystko i tak wokół mnie jedynie wirowało, niczym pranie w pralce.
- Kurcze Florka, ja latam - Zachichotałam.
florence hill Stuart Hill
Naprawdę ucieszyłam się, że Hill zgodziła się na imprezę. Przecież mogła odmówić, prawda? A ja mogłam iść całkowicie sama. A tak? Dzięki mojej namowie oraz niańce, która została z małym. Mamusia mogła odpocząć od wszystkiego i wszystkich za nim wróci do swojej pracy. A czas spędzić ze swoją najlepszą przyjaciółką na świecie. Mogłam zaprosić jeszcze Marine, ale ta pewnie była zajęta to ją ominęłam z listy imprezy dla kobiet. Już ostatnio była niczym słoń na mojej kanapie, ponieważ nie miała na nic sił. I tak walnęła się głośno. To tu pewnie też by nie miała.
Wybranie dobrego klubu, otwartego oraz mającego jakąś sensowną imprezę nie było dzieżko znaleźć, ale kto by pomyślał, że po pewnym czasie od tak wywalą nas z klubu? No cóż chyba nie my, ponieważ prosto z niego. W dość nieciekawym stanie byliśmy aktualnie na placu zabawa, placu gdzie zazwyczaj przychodzę ze swoim synkiem aby dobrze się bawił. Było na początku trochę dziwnie, ale jak człowiek w sobie ma dużo alkoholu to nawet takie rzeczy dla niego nie są dziwne. To nic, ze po drodze zgubiłam gdzieś moją kurteczkę. Ważne jednak było to, że nadal miałam przy sobie swój alkohol oraz przyjaciółkę. Florka też nieźle zabalowała w barze, więc chyba nawet obie będziemy mieć zakaz wejścia czy coś. Ale to teraz naprawdę nie jest ważne, ważniejsze jednak to że nawet w takim stanie dobrze się baliśmy na placu zabaw. Ledwo stałam na nogach, ale ignorując Florkę weszłam na drabinki. Takie siedzenie na nich normalnie było, nudne? Tak raczej uważałam, ponieważ zaraz zaczęłam zwisać z nich niczym jakaś małpa z zoo. Normalnie bym się bała, nigdy tego nie zrobiła oraz no nie bawiłabym się w takim miejscu. Ale jednak alkohol sam to wszystko powodował. Przez co to wszystko naprawdę było łatwe oraz przyjemne. Nawet jeśli teraz było widać mi majtki, ponieważ sukienka mogła się całkowicie zsunąć. Ale był pozytyw, było ciemno więc jeśli ktoś to chciał zobaczyć, to jednak musiałaby podejść mnie bliżej. Zaczęłam nawet machać rękami z rozbawienia, pewnie jak wstanę i dotrę jakoś do swojego domu to będę żałować tego wszystkiego. Nawet moje włosy prawie sięgały do tego piasku pod mną. Normalnie jakbym latała, przez to machanie rękami. A wszystko i tak wokół mnie jedynie wirowało, niczym pranie w pralce.
- Kurcze Florka, ja latam - Zachichotałam.
florence hill Stuart Hill
mów mi/kontakt
leniwa klucha
a
#3 + Outfit
Florka kochała imprezy. Była normalnie imprezowym zwierzęciem i długo nie trzeba było jej namawiać, żeby ubrała się ładnie i poszła zabalować! Czasem chodziła sama, ale zdecydowanie bardziej wolała mieć przy sobie jakąś zaufaną osobę, która w razie co odprowadzi ją do domu albo potańczy na barze. Bo Ruda miała niby mocną głowę, ale kochała szaleć, więc taki taniec na barze to był dla niej normą. Uwielbiała, kiedy oczy wszystkich dookoła były zwrócone na nią. Pewnie pozostałości po Konkursach Piękności na które matka kiedyś ją zabierała. Nie mogła przecież zamykać się w sobie bo ktoś na nią patrzył. A co mogło być lepsze od spragnionych spojrzeń mężczyzn liczących, że ta pewna siebie panna tańcząca na barze zwróci na nich uwagę i spędzą razem resztę wieczoru albo zazdrosne spojrzenia dziewczyn, które nie mają tyle odwagi. Ich strata. Nic dziwnego, że podpierają ściany i nikt ich do tańca nie zaprasza. Florka zamierzała dobrze się bawić ze swoją przyjaciółką, skoro miały okazję, a mały Ethan miał dobrą opiekę. Nie podejrzewała jednak, że ta ich dobra zabawa doprowadzi do tego, że zostaną wyrzucone z baru i będą musiały kontynuować imprezę gdzieś indziej. Plus był taki, że miały ze sobą alkohol, a w razie co mogły skoczyć do jakiegoś sklepu i dokupić więcej. Bo co to za impreza bez alkoholu? Muzykę puszczały z telefonów, żeby nie siedzieć w totalnej ciszy, a na dalszą zabawę wybrały się na plac zabaw. Całe szczęście, że w nocy nikogo tu nie było i mogły zachowywać się jak dzieci bez dziwnych spojrzeń i komentarzy. Katie weszła na drabinki, a Florka upatrzyła sobie zjeżdżalnie. Wspinała się niezdarnie po szczebelkach na górę, zdejmując wcześniej przeszkadzające jej buty na obcasie i zjeżdżała z głośnym piskiem, śmiejąc się jak mała dziewczynka. — Łiiiiii! — zawołała, lądując tyłkiem na piasku. Oparła się na chwilę o zjeżdżalnię, obserwując jak Katie wisi do góry nogami i ciesząc się razem z nią. Ale miała na tyle trzeźwy umysł, że zdała sobie sprawę z tego, że nie dadzą rady wrócić same do domu, więc bez namysłu napisała smsa do Stu. Po ostatniej rozmowie dał jej szansę, więc uznała, że może poprosić go o pomoc. Poza tym nikogo więcej tutaj nie miała. No może oprócz Hedwig, ale jej nie chciała fatygować. Upewniwszy się, że brat je odbierze wróciła do zabawy na zjeżdżalni, śmiejąc się i popijając alkohol. Oby tylko nikt z okolicy nie zadzwonił po policję z informacją, że na placu zabaw bawią się najebane baby.
Stuart Hill Katie Harrington
Florka kochała imprezy. Była normalnie imprezowym zwierzęciem i długo nie trzeba było jej namawiać, żeby ubrała się ładnie i poszła zabalować! Czasem chodziła sama, ale zdecydowanie bardziej wolała mieć przy sobie jakąś zaufaną osobę, która w razie co odprowadzi ją do domu albo potańczy na barze. Bo Ruda miała niby mocną głowę, ale kochała szaleć, więc taki taniec na barze to był dla niej normą. Uwielbiała, kiedy oczy wszystkich dookoła były zwrócone na nią. Pewnie pozostałości po Konkursach Piękności na które matka kiedyś ją zabierała. Nie mogła przecież zamykać się w sobie bo ktoś na nią patrzył. A co mogło być lepsze od spragnionych spojrzeń mężczyzn liczących, że ta pewna siebie panna tańcząca na barze zwróci na nich uwagę i spędzą razem resztę wieczoru albo zazdrosne spojrzenia dziewczyn, które nie mają tyle odwagi. Ich strata. Nic dziwnego, że podpierają ściany i nikt ich do tańca nie zaprasza. Florka zamierzała dobrze się bawić ze swoją przyjaciółką, skoro miały okazję, a mały Ethan miał dobrą opiekę. Nie podejrzewała jednak, że ta ich dobra zabawa doprowadzi do tego, że zostaną wyrzucone z baru i będą musiały kontynuować imprezę gdzieś indziej. Plus był taki, że miały ze sobą alkohol, a w razie co mogły skoczyć do jakiegoś sklepu i dokupić więcej. Bo co to za impreza bez alkoholu? Muzykę puszczały z telefonów, żeby nie siedzieć w totalnej ciszy, a na dalszą zabawę wybrały się na plac zabaw. Całe szczęście, że w nocy nikogo tu nie było i mogły zachowywać się jak dzieci bez dziwnych spojrzeń i komentarzy. Katie weszła na drabinki, a Florka upatrzyła sobie zjeżdżalnie. Wspinała się niezdarnie po szczebelkach na górę, zdejmując wcześniej przeszkadzające jej buty na obcasie i zjeżdżała z głośnym piskiem, śmiejąc się jak mała dziewczynka. — Łiiiiii! — zawołała, lądując tyłkiem na piasku. Oparła się na chwilę o zjeżdżalnię, obserwując jak Katie wisi do góry nogami i ciesząc się razem z nią. Ale miała na tyle trzeźwy umysł, że zdała sobie sprawę z tego, że nie dadzą rady wrócić same do domu, więc bez namysłu napisała smsa do Stu. Po ostatniej rozmowie dał jej szansę, więc uznała, że może poprosić go o pomoc. Poza tym nikogo więcej tutaj nie miała. No może oprócz Hedwig, ale jej nie chciała fatygować. Upewniwszy się, że brat je odbierze wróciła do zabawy na zjeżdżalni, śmiejąc się i popijając alkohol. Oby tylko nikt z okolicy nie zadzwonił po policję z informacją, że na placu zabaw bawią się najebane baby.
Stuart Hill Katie Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373
Stuart Hill
a
[x]
Był zirytowany, a kiedy Stuart jest zirytowany to lepiej się do niego po prostu nie zbliżać. Owszem, dał Florence szansę, żeby naprawić ich relacje i nawet gdy trzymał ją na dystans to nadal była jego siostrą. Teraz obudziła go w środku nocy bo postanowiła sobie zabalować z przyjaciółką, a starszy Hill musiał robić za jej szofera. Milion przekleństw wręcz cisnęło mu się na usta, ale tylko westchnął gdy dostał SMS'a od Florence i pokręcił głową na boki. Zaledwie 3 minuty później siedział już w swoim ciut wysłużonym, ale nadal sprawnym aucie i jechał pod wskazany adres, którym jak dobrze pamiętał był pieprzony plac zabaw.
Gdyby ktoś zobaczył dziewczyny w takiej scenerii jak zrobił to Stu, to zapewne każdy inny człowiek złapałby się za głowę, odwrócił się i odszedł jak najdalej. Jednak on miał inne zadanie, musiał ogarnąć rudowłosą i jej przyjaciółeczkę i zawieźć je w inne miejsce. Dopóki nikt nie usłyszał hałasu i nie wezwał glin to te były bezpieczne, ale nie wiadomo ile to potrwa, więc postanowił działać jak najszybciej. Ogarnięcie dziewczyn nie będzie takim prostym zadaniem jakby mogło mu się wydawać, zwłaszcza że obie były tak naprute, że zapewne nie pamiętały nawet swoich imion. Brunet także lubił sobie wypić, czasami nawet przesadzał z alkoholem, ale jeszcze nigdy nie skończył na placu zabaw bawiąc się na drabinkach czy zjeżdżalni niczym malutkie dziecko.
Jednak na pouczanie siostry przyjdzie inna pora, bo za szofera nie miał zamiaru robić ani trochę. Gdy wysiadał ze swojego samochodu to już z daleka dobiegły go dość głośne krzyki, chichoty i kolejne salwy śmiechu, gdyby był wierzący to by się przeżegnał lewą ręką, zacisnął tylko zęby.
- Florka do cholery! - wykrzyknął w kierunku swojej rudowłosej siostry, która postanowiła zjechać z zjeżdżalni, na szczęście wylądowała tyłkiem na piasku, a nie głową za co Stu cicho dziękował losowi. W bardziej niebezpiecznym stanie była druga dziewczyna, więc Hill od razu skierował do niej kroki, dobrze, że to zrobił bo jeszcze trochę to dziewczyna wyrżnęła by głową w piasek pod nią, podbiegł do niej w momencie gdy jej nogi zaczęły się zsuwać z szczebelek i prawo grawitacji zaczęło ją ściągać w dół. Stuart chwycił ją w pasie, żeby bezpiecznie ściągnąć na ziemię a wtedy.. zdał sobie sprawę, że zna tę czarnowłosą dziewczynę, zapach jej perfum nadal go uderzał po tych wszystkich latach. Katie. Przez moment jego serce mocniej zabiło, gdy postawił ją bezpiecznie na ziemi, nadal przytrzymując jedną ręką w pasie, palcami odgarnął jej czarne włosy z twarzy uświadamiając sobie, że to naprawdę ona. Zmieniła się ciut była bardziej.. seksowna? Kobieca? - Cholera, jesteście tak naprute, że zapewne nie pamiętacie swoich imion - wymamrotał, położył rękę na plecach dziewczyny a drugą wsunął pod jej kolana, żeby podnieść ją i zanieść na najbliższą ławkę gdzie usadowił Harrington.
- Siedź tutaj, nie ruszaj się - rzekł do niej cicho i sam ruszył w kierunku rudowłosej, która siedziała nadal z tyłkiem na piasku, chwycił Florkę za ramię zmuszając do wstania.
- No już siostrzyczko, wracamy do domu.
Katie Harrington florence hill
Był zirytowany, a kiedy Stuart jest zirytowany to lepiej się do niego po prostu nie zbliżać. Owszem, dał Florence szansę, żeby naprawić ich relacje i nawet gdy trzymał ją na dystans to nadal była jego siostrą. Teraz obudziła go w środku nocy bo postanowiła sobie zabalować z przyjaciółką, a starszy Hill musiał robić za jej szofera. Milion przekleństw wręcz cisnęło mu się na usta, ale tylko westchnął gdy dostał SMS'a od Florence i pokręcił głową na boki. Zaledwie 3 minuty później siedział już w swoim ciut wysłużonym, ale nadal sprawnym aucie i jechał pod wskazany adres, którym jak dobrze pamiętał był pieprzony plac zabaw.
Gdyby ktoś zobaczył dziewczyny w takiej scenerii jak zrobił to Stu, to zapewne każdy inny człowiek złapałby się za głowę, odwrócił się i odszedł jak najdalej. Jednak on miał inne zadanie, musiał ogarnąć rudowłosą i jej przyjaciółeczkę i zawieźć je w inne miejsce. Dopóki nikt nie usłyszał hałasu i nie wezwał glin to te były bezpieczne, ale nie wiadomo ile to potrwa, więc postanowił działać jak najszybciej. Ogarnięcie dziewczyn nie będzie takim prostym zadaniem jakby mogło mu się wydawać, zwłaszcza że obie były tak naprute, że zapewne nie pamiętały nawet swoich imion. Brunet także lubił sobie wypić, czasami nawet przesadzał z alkoholem, ale jeszcze nigdy nie skończył na placu zabaw bawiąc się na drabinkach czy zjeżdżalni niczym malutkie dziecko.
Jednak na pouczanie siostry przyjdzie inna pora, bo za szofera nie miał zamiaru robić ani trochę. Gdy wysiadał ze swojego samochodu to już z daleka dobiegły go dość głośne krzyki, chichoty i kolejne salwy śmiechu, gdyby był wierzący to by się przeżegnał lewą ręką, zacisnął tylko zęby.
- Florka do cholery! - wykrzyknął w kierunku swojej rudowłosej siostry, która postanowiła zjechać z zjeżdżalni, na szczęście wylądowała tyłkiem na piasku, a nie głową za co Stu cicho dziękował losowi. W bardziej niebezpiecznym stanie była druga dziewczyna, więc Hill od razu skierował do niej kroki, dobrze, że to zrobił bo jeszcze trochę to dziewczyna wyrżnęła by głową w piasek pod nią, podbiegł do niej w momencie gdy jej nogi zaczęły się zsuwać z szczebelek i prawo grawitacji zaczęło ją ściągać w dół. Stuart chwycił ją w pasie, żeby bezpiecznie ściągnąć na ziemię a wtedy.. zdał sobie sprawę, że zna tę czarnowłosą dziewczynę, zapach jej perfum nadal go uderzał po tych wszystkich latach. Katie. Przez moment jego serce mocniej zabiło, gdy postawił ją bezpiecznie na ziemi, nadal przytrzymując jedną ręką w pasie, palcami odgarnął jej czarne włosy z twarzy uświadamiając sobie, że to naprawdę ona. Zmieniła się ciut była bardziej.. seksowna? Kobieca? - Cholera, jesteście tak naprute, że zapewne nie pamiętacie swoich imion - wymamrotał, położył rękę na plecach dziewczyny a drugą wsunął pod jej kolana, żeby podnieść ją i zanieść na najbliższą ławkę gdzie usadowił Harrington.
- Siedź tutaj, nie ruszaj się - rzekł do niej cicho i sam ruszył w kierunku rudowłosej, która siedziała nadal z tyłkiem na piasku, chwycił Florkę za ramię zmuszając do wstania.
- No już siostrzyczko, wracamy do domu.
Katie Harrington florence hill
a
Nie wiem jak długo tak wisiałam, ale jednak podobało mi się to. Nawet jeśli mogłam przez to wszystko spać i zrobić sobie krzywdę, przez taką niebezpieczną zabawę w takim stanie. Wszystko dosłownie się kręciło oraz chyba nawet miałam zwidy, ponieważ widziałam swojego byłego z wakacji. Zmarszczyłam przez to na chwilę oczy, ale przestałam główkować i nadal bawiłam się na drabince. Aż on nie przyszedł i mnie z niej zdjął. Totalnie zniszczył dobrą zabawę, która mogła trwać bez końca lub samego upadku na głowę. Jęknęłam niezadowolona z tego faktu, psuje zabawę. Co za idiota niszczy takie momenty? No chyba tylko on. Nadal chichocząc, nawet nie zwróciłam uwagi kiedy odgarnął mi włosy z czoła. Odsunęłam głowę jak najdalej tylko mogłam.
- Nie dotykaj mnie, nie dość że niszczysz imprezę to jeszcze dotykasz. Zobaczysz moi bracia zrobią Ci krzywdę - Pomachałam w pustą stronę palcem, miałam głównie w jego stronę to zrobić, ale jednak samo z siebie jakoś to wyszło. Przez co groziłam dosłownie nikomu, ale nadal byłam w dobrym humorze, ciągle chichotałam. Dodatkowo nie podobało mi się, że gdzieś mnie zabiera, wierciłam się jak tak mnie niósł. Nie podobało mi się, halo zostawił moją Florkę samą. Tak nie można! Próbowałam się wyrwać, ale nic nie dawało. Obrażona popatrzyłam na kolesia co tak wszystko nam psuł. I po co ona po niego dzwonił? Jeśli to on, no to wszystko niszczył. Dodatkowo jeszcze mi kogoś przypomniał. Ale ciężko było tak myśleć. Więc przyglądałam mu się uważnie, coś tam mi świtało w głowie. Ale co dokładnie to sama nie wiem. Usiadłam na ławce, ale jakoś nie chciało mi się na niej siedzieć. A po za tym nikt nie będzie mi mówił co mam robić. Więc wstałam z ławeczki i podeszłam do dwójki. Jak tak szłam to parę razy, prawie bym zrobił orła na tym placu zabaw. Ale jakoś w ostatnich momentach, stanęłam normalnie. No oprócz stania obok nich, ponieważ padłam na kolana obok Florki i Stuarta. Zaśmiałam się głośno w ziemię, jak wstanę dzisiaj będzie to boleć.
- Mieliśmy się bawić, a on niszczy to Florka - Jęknęłam niezadowolona z tego wszystkiego. Mogła tego kolesia nie sprowadzać. Tak dalej byśmy się bawiły na placu zabaw, a może z rana obudzilibyśmy się na placu? Albo policja by nas znalazła. Wszystko było możliwe do czasu przyjścia Stuarta.
florence hill Stuart Hill
- Nie dotykaj mnie, nie dość że niszczysz imprezę to jeszcze dotykasz. Zobaczysz moi bracia zrobią Ci krzywdę - Pomachałam w pustą stronę palcem, miałam głównie w jego stronę to zrobić, ale jednak samo z siebie jakoś to wyszło. Przez co groziłam dosłownie nikomu, ale nadal byłam w dobrym humorze, ciągle chichotałam. Dodatkowo nie podobało mi się, że gdzieś mnie zabiera, wierciłam się jak tak mnie niósł. Nie podobało mi się, halo zostawił moją Florkę samą. Tak nie można! Próbowałam się wyrwać, ale nic nie dawało. Obrażona popatrzyłam na kolesia co tak wszystko nam psuł. I po co ona po niego dzwonił? Jeśli to on, no to wszystko niszczył. Dodatkowo jeszcze mi kogoś przypomniał. Ale ciężko było tak myśleć. Więc przyglądałam mu się uważnie, coś tam mi świtało w głowie. Ale co dokładnie to sama nie wiem. Usiadłam na ławce, ale jakoś nie chciało mi się na niej siedzieć. A po za tym nikt nie będzie mi mówił co mam robić. Więc wstałam z ławeczki i podeszłam do dwójki. Jak tak szłam to parę razy, prawie bym zrobił orła na tym placu zabaw. Ale jakoś w ostatnich momentach, stanęłam normalnie. No oprócz stania obok nich, ponieważ padłam na kolana obok Florki i Stuarta. Zaśmiałam się głośno w ziemię, jak wstanę dzisiaj będzie to boleć.
- Mieliśmy się bawić, a on niszczy to Florka - Jęknęłam niezadowolona z tego wszystkiego. Mogła tego kolesia nie sprowadzać. Tak dalej byśmy się bawiły na placu zabaw, a może z rana obudzilibyśmy się na placu? Albo policja by nas znalazła. Wszystko było możliwe do czasu przyjścia Stuarta.
florence hill Stuart Hill
mów mi/kontakt
leniwa klucha
a
Może to było nierozważne budzić brata w środku nocy. Tym bardziej, że nie polepszyli do końca swoich relacji, ale przynajmniej próbował ją akceptować, a ona starała się być dobrą siostrą. Zawsze to coś. Dlatego też on był pierwszą osobą, którą prosiłaby o pomoc w takiej sytuacji. Może gdyby musiał się nią zaopiekować w takim stanie poczułby się jak rasowy starszy brat i by ją polubił? Bardzo na to liczyła, ale nie chciała naciskać. Miała nadzieję, że nie wkurzy się na nią przez to wszystko. Chyba lepiej, że on zabierze je do domu zamiast obleśnego typa liczącego na trójkącik z nawalonymi laskami. Chociaż po czymś takim nie tknęłaby alkoholu chyba przez dziesięć lat, ale póki co wolała nie doprowadzać do takiej sytuacji.
— Stu! — Słysząc głos swojego brata roześmiała się radośnie i zjechała na zjeżdżalni z rękami w górze. Wylądowała tyłkiem na piasku, który miała w takich miejscach o których wolałaby chyba nie mówić, ale po pijaku nie przejmowała się tym nawet przez chwilę. Z głupkowatym uśmiechem obserwowała jak Stu ratuje Katie przed upadkiem na głowę na co zaklaskała radośnie. No udało mu się to, bo gdyby jej się coś stało winę pewnie zwaliłyby właśnie na niego. Po pijaku gada się przecież różne głupoty, nie? Nie do końca rozumiała scenę, która rozgrywała się przed nią. Stu wpatrujący się w Katie jakby się już kiedyś widzieli i byli ze sobą blisko, a Katie niezbyt zadowolona z jego obecności. Zamiast się nad tym zastanowić dalej siedziała na piasku z uśmiechem przyklejonym do twarzy, bawiąc się materiałem swojej spódniczki. Chciała znów wdrapać się na zjeżdżalnię i z niej zjechać, ale nie miała siły wstać, więc co innego jej pozostało? W końcu zobaczyła Stu stojącego nad nią i próbującego ją podnieść. Nawet próbowała współpracować, ale zaraz zjawiła się Katie i obie znowu wylądowały na piasku. Jak dzieci! — Nie chcemy jeszcze wracać! — jęknęła niezadowolona, podnosząc się jednak przy jego pomocy. Pomogła wstać czarnulce i łapiąc ich oboje za ręce zmusiła ich do kręcenia się w kółeczku. — Pobaw się z nami, Stu! Jest fajnie! — zawołała, śmiejąc się radośnie i podskakując co jakiś czas jak mała dziewczynka. Robili już taki hałas, ze to tylko kwestia czasu jak ktoś ich zgarnie i zawiezie do izby wytrzeźwień czy zamknie za zakłócanie spokoju o tak później porze. A one chciały się tylko pobawić, a potem może zabrać je do domu. Tylko niech pamięta o butach Florki, leżących obok zjeżdżalni. Były cholernie drogie i zabije go, jeśli je straci, a podobnych już nie kupi.
Stuart Hill Katie Harrington
— Stu! — Słysząc głos swojego brata roześmiała się radośnie i zjechała na zjeżdżalni z rękami w górze. Wylądowała tyłkiem na piasku, który miała w takich miejscach o których wolałaby chyba nie mówić, ale po pijaku nie przejmowała się tym nawet przez chwilę. Z głupkowatym uśmiechem obserwowała jak Stu ratuje Katie przed upadkiem na głowę na co zaklaskała radośnie. No udało mu się to, bo gdyby jej się coś stało winę pewnie zwaliłyby właśnie na niego. Po pijaku gada się przecież różne głupoty, nie? Nie do końca rozumiała scenę, która rozgrywała się przed nią. Stu wpatrujący się w Katie jakby się już kiedyś widzieli i byli ze sobą blisko, a Katie niezbyt zadowolona z jego obecności. Zamiast się nad tym zastanowić dalej siedziała na piasku z uśmiechem przyklejonym do twarzy, bawiąc się materiałem swojej spódniczki. Chciała znów wdrapać się na zjeżdżalnię i z niej zjechać, ale nie miała siły wstać, więc co innego jej pozostało? W końcu zobaczyła Stu stojącego nad nią i próbującego ją podnieść. Nawet próbowała współpracować, ale zaraz zjawiła się Katie i obie znowu wylądowały na piasku. Jak dzieci! — Nie chcemy jeszcze wracać! — jęknęła niezadowolona, podnosząc się jednak przy jego pomocy. Pomogła wstać czarnulce i łapiąc ich oboje za ręce zmusiła ich do kręcenia się w kółeczku. — Pobaw się z nami, Stu! Jest fajnie! — zawołała, śmiejąc się radośnie i podskakując co jakiś czas jak mała dziewczynka. Robili już taki hałas, ze to tylko kwestia czasu jak ktoś ich zgarnie i zawiezie do izby wytrzeźwień czy zamknie za zakłócanie spokoju o tak później porze. A one chciały się tylko pobawić, a potem może zabrać je do domu. Tylko niech pamięta o butach Florki, leżących obok zjeżdżalni. Były cholernie drogie i zabije go, jeśli je straci, a podobnych już nie kupi.
Stuart Hill Katie Harrington
mów mi/kontakt
kiitty#9373
Stuart Hill
a
Mógł tylko na zachowanie dziewczyn złapać się za głowę czy nią pokręcić na boki, och Florence nie wie jak bardzo zirytowała swojego brata takim dziecinnym zachowaniem, chyba będzie musiał wpłynąć jakoś na swoją młodszą siostrę, być może dać jej jakiś wykład czy nauczyć ją pić z umiarem. To na co w tym momencie patrzył to był tylko obraz nędzy i rozpaczy i to takiej wielkiej, że miał ochotę machnąć na to ręką i je zostawić, do końca nie wiedział co spowodowało, że zrobił inaczej? Czyżby widok czarnowłosej zadziałał na niego tak, że dawne uczucia, które do niej żywił na nowo się obudziły? Wywrócił teatralnie oczami na reakcję Katie na jego dotyk i przede wszystkim na jego widok, wiedział że ją wtedy oszukał i zostawił bez słowa, ale nie miał tego w planach, wyjazd do Miami był bardzo chaotyczny i nie raz żałował, że tak po prostu uciekł niczym tchórz.
- Uważaj bo już zaczynam się bać - wyrzekł cichym głosem na jej uwagę o braciach, tak naprawdę to Stuart nie bał się nikogo i miał gdzieś, że jej pseudo bracia mogą mu coś zrobić, zresztą no hej on nie zrobił niczego złego! No bo przecież ucieczka po tym jak komuś obiecywałeś wieczną miłość to nie jest aż taki wielki deal, to znaczy w jego mniemaniu bo przecież nie liczył się z uczuciami innych.
Miał nadzieję, że dziewczyna będzie grzecznie siedziała na tej pieprzonej ławeczce, ale jak zawsze coś musiało pójść nie tak i nawet go to tak naprawdę nie dziwiło bo Katie nie należała do dziewczyn, które potrafiły usiąść w jednym miejscu i grzecznie czekać. Wywrócił teatralnie oczami na widok stanu swojej rudowłosej siostry i już chciał ją opierdolić gdy nagle obok niej pojawiła się Katie. Chyba będzie musiał potrzebować całej armii, żeby je ogarnąć a na zabawę nie miał nawet ochoty. Dlatego gdy Florka go złapała za rękę, żeby zaczął z nimi skakać jak głupi to ten wyszarpnął się i skrzywił na ten widok.
- Zaraz zjadą się tutaj gliny bo narobiłyście takiego hałasu, że obudziłybyście nawet zmarłych. Jak nie macie w planach spędzenia kolejnych 48 godzin na izbie wytrzeźwień to radzę się ogarnąć i pójść ze mną do mojego cholernego samochodu - z jego oczu wręcz tryskały iskry gdy skakał wzrokiem pomiędzy czarnowłosą a rudowłosą modląc się w duchu, żeby wreszcie znaleźć się w swoim domu. Był środek nocy a on został trochę brutalnie obudzony i chciał znaleźć się w swoim ciepłym łóżku, a raczej teraz na kanapie bo miał zamiar je zabrać ze sobą i ułożyć w swoim łóżku. Nachylił się jeszcze raz nad Florence.
- Chodź siostro, bo zaraz zacznę żałować, że dałem Ci szansę
Rzucił próbując ją postawić na nogi.
Katie Harrington florence hill
- Uważaj bo już zaczynam się bać - wyrzekł cichym głosem na jej uwagę o braciach, tak naprawdę to Stuart nie bał się nikogo i miał gdzieś, że jej pseudo bracia mogą mu coś zrobić, zresztą no hej on nie zrobił niczego złego! No bo przecież ucieczka po tym jak komuś obiecywałeś wieczną miłość to nie jest aż taki wielki deal, to znaczy w jego mniemaniu bo przecież nie liczył się z uczuciami innych.
Miał nadzieję, że dziewczyna będzie grzecznie siedziała na tej pieprzonej ławeczce, ale jak zawsze coś musiało pójść nie tak i nawet go to tak naprawdę nie dziwiło bo Katie nie należała do dziewczyn, które potrafiły usiąść w jednym miejscu i grzecznie czekać. Wywrócił teatralnie oczami na widok stanu swojej rudowłosej siostry i już chciał ją opierdolić gdy nagle obok niej pojawiła się Katie. Chyba będzie musiał potrzebować całej armii, żeby je ogarnąć a na zabawę nie miał nawet ochoty. Dlatego gdy Florka go złapała za rękę, żeby zaczął z nimi skakać jak głupi to ten wyszarpnął się i skrzywił na ten widok.
- Zaraz zjadą się tutaj gliny bo narobiłyście takiego hałasu, że obudziłybyście nawet zmarłych. Jak nie macie w planach spędzenia kolejnych 48 godzin na izbie wytrzeźwień to radzę się ogarnąć i pójść ze mną do mojego cholernego samochodu - z jego oczu wręcz tryskały iskry gdy skakał wzrokiem pomiędzy czarnowłosą a rudowłosą modląc się w duchu, żeby wreszcie znaleźć się w swoim domu. Był środek nocy a on został trochę brutalnie obudzony i chciał znaleźć się w swoim ciepłym łóżku, a raczej teraz na kanapie bo miał zamiar je zabrać ze sobą i ułożyć w swoim łóżku. Nachylił się jeszcze raz nad Florence.
- Chodź siostro, bo zaraz zacznę żałować, że dałem Ci szansę
Rzucił próbując ją postawić na nogi.
Katie Harrington florence hill
a
Mi się podobała taka zabawa. Co chwilę coś się działo, od samego wyjścia z klubu aż po przyjście tutaj. Może nie jest to zbyt dorosłe, ale liczyła się zabawa z koleżanką. I nawet Stuart nie dawał sobie z nami rady, przez co było to zabawne jeszcze bardziej. Nie dał rady upilnować nas dwóch, a co jakby było nas więcej? Może by nas jeszcze tutaj by zostawił? - Masz się ich bać, nie zgrywaj takiego co się niczego nie boi - Dziobnęłam go w klatkę piersiową, każdy się czegoś bał, nawet on. Więc niech takie tutaj przy nas nie zgrywa, a moja rodzina dba o swoich. Nawet czasem za bardzo, więc pewnie jak kiedyś zjawi się w naszym rodzinnym hotelu, a jak powiem co zrobił i kiedy to pewnie wyjdzie z wielkim limbem pod okiem. W sumie nawet nie wiem czy bym to chciała widzieć, chociaż może jednak, tak?
Byłam bardziej wdzięczna, Florence za pomoc. Ona była w takim samym stanie jak ja, chciała zabawy nie jęczała oraz nie pouczała jak jej braciszek od siedmiu boleści. Nawet jak obie ponownie byliśmy na piachu, to jednak robiliśmy to razem, nie oddzielnie. Kręcenie się wokół, przez chwilę było naprawdę fajną zabawą. Zwłaszcza jak tak wszystko kręciło się wokół, a po tym jeszcze bardziej świat wirował przed oczami. I nawet nie przeszkadzał mi fakt, że on się bawi razem z nami. Tylko jak to wszystko tak stanęło, a w głowie nadal wszystko się kręciło. Nie wyglądało to za dobrze, patrząc że zrobiło mi się nie dobrze. Zmarszczyłam czoło, próbując jednak zapanować nad odruchem, który sam chciał się zrobić.
- Chyba mi nie dobrze - Mruknęłam słabo i mogłam przesiąść że po tej informacji zwymiotowałam. Tylko nie wiedziałam, czy przy okazji nie pobrudziłam przy tym Stuarta. Bo w sumie mogła na niego zwymiotować, skoro stałam koło niego. Jęknęłam niezadowolona, to totalny przypał. Zwłaszcza że zrobiłam to po kręceniu się jak małe dziecko, niż po zwisaniu głową w dół niczym, małpka z zoo. A może to było tak specjalnie, tylko nie chciałam tego przyznać? W sumie teraz i tak nie ogarniałam do końca, kim on dla mnie jest.
- Zwymiotowałam.. - I zaczęłam płakać.
florence hill Stuart Hill
Byłam bardziej wdzięczna, Florence za pomoc. Ona była w takim samym stanie jak ja, chciała zabawy nie jęczała oraz nie pouczała jak jej braciszek od siedmiu boleści. Nawet jak obie ponownie byliśmy na piachu, to jednak robiliśmy to razem, nie oddzielnie. Kręcenie się wokół, przez chwilę było naprawdę fajną zabawą. Zwłaszcza jak tak wszystko kręciło się wokół, a po tym jeszcze bardziej świat wirował przed oczami. I nawet nie przeszkadzał mi fakt, że on się bawi razem z nami. Tylko jak to wszystko tak stanęło, a w głowie nadal wszystko się kręciło. Nie wyglądało to za dobrze, patrząc że zrobiło mi się nie dobrze. Zmarszczyłam czoło, próbując jednak zapanować nad odruchem, który sam chciał się zrobić.
- Chyba mi nie dobrze - Mruknęłam słabo i mogłam przesiąść że po tej informacji zwymiotowałam. Tylko nie wiedziałam, czy przy okazji nie pobrudziłam przy tym Stuarta. Bo w sumie mogła na niego zwymiotować, skoro stałam koło niego. Jęknęłam niezadowolona, to totalny przypał. Zwłaszcza że zrobiłam to po kręceniu się jak małe dziecko, niż po zwisaniu głową w dół niczym, małpka z zoo. A może to było tak specjalnie, tylko nie chciałam tego przyznać? W sumie teraz i tak nie ogarniałam do końca, kim on dla mnie jest.
- Zwymiotowałam.. - I zaczęłam płakać.
florence hill Stuart Hill
mów mi/kontakt
leniwa klucha
a
Florka uwielbiała się bawić, nie zwracając na to co się dzieje dookoła. Nie obchodziło jej co ludzie myślą. Powinni żałować, że nawet w połowie nie bawią się tak dobrze jak one. Nawet jeśli miało to coś wspólnego z alkoholem który w siebie wlały. Mogły przynajmniej odpuścić sobie ostatnią butelkę, ale już trudno. Rano będzie tego żałować, bo jak wszyscy wiemy kac morderca nie ma serca, ale póki co liczyła się dobra zabawa, nie? Nikt w takich chwilach nie myśli o konsekwencjach i że takie zachowanie nie wypada w ich wieku. Tym bardziej Katie, która ma dziecko w domu. Całe szczęście był już na tyle duży, że mogła go z kimś zostawić na dłużej, a nie na chwilę bo trzeba go nakarmić albo przewinąć. Chociaż tyle dobrze, ale i tak koleś który ją tak załatwił oberwie jak go spotka. W sumie od razu mogłaby przywalić swojemu bratu, ale póki co nie wiedziała, że to on. Katie też na razie nie dała po sobie poznać, że się znają albo po prostu Florka jest ślepa i tego nie widzi. Dodatkowo pijana, a to nie działa na jej korzyść.
Czując jak Stu wyszarpuje rękę z jej uścisku zatrzymała się i spojrzała na niego zaskoczona. Nie rozumiała, czemu nie chciał się z nimi bawić. Przecież to tylko chwila i mogli wracać do domu. — Nie przesadzaj, ludzie gorzej hałasują. — mruknęła oburzona, krzyżując ręce na piersiach. Nie raz w środku nocy słyszała głośną imprezę kilka domów dalej i jakoś nikt glin nie wzywał. Ile ludzi imprezuje na ławkach w parku czy na trzepakach między blokami i nie ma problemów, więc czemu ktoś miałby się czepiać dwóch pijanych dziewczyn? No ale może rzeczywiście miał rację i powinny pojechać z nim do domu? Nie uśmiechało jej się spędzenie 48 godzin na izbie wytrzeźwień. Tym bardziej jego spojrzenie nie zachęcało do dalszej zabawy. — Idę... — westchnęła, podnosząc się na równe nogi i uwiesiła mu się na szyi. Już chciała współpracować i dać mu się zanieść do auta, kiedy Katie zwymiotowała i zaczęła płakać. — Chodź słoneczko, pójdziemy do domu i się umyjesz. No wstawaj... powoli... — mówiła do niej, gładząc ją po włosach i pomogła jej wstać. Teraz wystarczyło zaprowadzić je do auta i gotowe. Ale zaraz jej się coś przypomniało. — Buty! — zawołała, wracając do zjeżdżalni i po chwili z nimi wróciła. Uczepiła się brata, zerkając na Katie. — Możemy iść. Tylko trzymaj ją mocno. — poprosiła, opierając głowę o jego ramię.
Katie Harrington Stuart Hill
Czując jak Stu wyszarpuje rękę z jej uścisku zatrzymała się i spojrzała na niego zaskoczona. Nie rozumiała, czemu nie chciał się z nimi bawić. Przecież to tylko chwila i mogli wracać do domu. — Nie przesadzaj, ludzie gorzej hałasują. — mruknęła oburzona, krzyżując ręce na piersiach. Nie raz w środku nocy słyszała głośną imprezę kilka domów dalej i jakoś nikt glin nie wzywał. Ile ludzi imprezuje na ławkach w parku czy na trzepakach między blokami i nie ma problemów, więc czemu ktoś miałby się czepiać dwóch pijanych dziewczyn? No ale może rzeczywiście miał rację i powinny pojechać z nim do domu? Nie uśmiechało jej się spędzenie 48 godzin na izbie wytrzeźwień. Tym bardziej jego spojrzenie nie zachęcało do dalszej zabawy. — Idę... — westchnęła, podnosząc się na równe nogi i uwiesiła mu się na szyi. Już chciała współpracować i dać mu się zanieść do auta, kiedy Katie zwymiotowała i zaczęła płakać. — Chodź słoneczko, pójdziemy do domu i się umyjesz. No wstawaj... powoli... — mówiła do niej, gładząc ją po włosach i pomogła jej wstać. Teraz wystarczyło zaprowadzić je do auta i gotowe. Ale zaraz jej się coś przypomniało. — Buty! — zawołała, wracając do zjeżdżalni i po chwili z nimi wróciła. Uczepiła się brata, zerkając na Katie. — Możemy iść. Tylko trzymaj ją mocno. — poprosiła, opierając głowę o jego ramię.
Katie Harrington Stuart Hill
mów mi/kontakt
kiitty#9373
Stuart Hill
a
Były koszmarne w każdym możliwym aspekcie i nawet jeśli ubrane w seksowne kiecki to tylko tutaj Katie zdecydowanie przyciągała spojrzenie Stuarta, Florence była jego siostrą i gdyby patrzył na nią inaczej niż na siostrę to byłoby co najmniej dziwne. Akurat jego rodzina nie należała do najgorszych jeśli chodzi o wygląd bo na pewno urok osobisty odziedziczyła po swojej mamuśce i to Stuart był tym.. wyróżniającym się jeśli chodzi o rodzinę Hill. Nie pasował do nich nie tylko kolorem włosów ale i także stylem bycia czy przekonaniami.
Nie bał się braci Katie z jednej prostej przyczyny, nie znał ich i tak naprawdę to nie wiedział, że cokolwiek zmalował w jej życiu na tyle, że powinien się ich bać więc jej uwagę puścił mimo uszu oraz to, że próbowała być wobec niego groźna i dźgnęła go w pierś. Nawet tego nie poczuł. Musiał się zająć siostrą i jego przyjaciółką, która jednocześnie okazała się być jego ex sprzed 5 laty, czy może być jeszcze gorzej niż teraz? Westchnął na samą myśl o tym z czym będzie się musiał użerać w tym momencie, próbował ogarnąć Florkę i jakoś przemówić jej do rozsądku, ale w tym stanie było to trudniejsze niż przypuszczał. Nie miał ochoty spędzić nocy na izbie wytrzeźwień, albo właśnie stamtąd zabierać te dziewuchy. Jednak Florka miała trochę oleju w głowie i nie kazała mu długo czekać na efekty. Jęknął cicho gdy Katie zaczęła wymiotować i tylko szybkie uskoczenie do tyłu uratowało jego spodnie przed zachlapaniem, niech to szlag!
- Pierwszy i ostatni raz to robię, następnym razem będziecie radzić sobie same - fuknął jeszcze, gdy podszedł do Florki i Katie, odgarnął jej włosy z twarzy nachylając się nad ciemnowłosą dziewczyną.
- Hej mała, nie martw się. Zabiorę Cię do domu - wyrzekł, chociaż nie wspomniał o tym do jakiego to domu ma zamiar ją zabrać. Zerknął w kierunku Hill.
- Ty dasz radę dojść sama do samochodu, ją poniosę - i nie zważając na sprzeciw swojej ex, wziął ją na ręce tak jak gdy ściągał ją z drabinki i skierował kroki w stronę samochodu. Oczywiście wzrokiem cały czas asekurował idącą koło niego Florence bo nie chciał, żeby ta zgubiła swoje drogocenne buty po drodze albo znowu padła twarzą na piasek.. czy coś.
florence hill Katie Harrington
zt x3
Nie bał się braci Katie z jednej prostej przyczyny, nie znał ich i tak naprawdę to nie wiedział, że cokolwiek zmalował w jej życiu na tyle, że powinien się ich bać więc jej uwagę puścił mimo uszu oraz to, że próbowała być wobec niego groźna i dźgnęła go w pierś. Nawet tego nie poczuł. Musiał się zająć siostrą i jego przyjaciółką, która jednocześnie okazała się być jego ex sprzed 5 laty, czy może być jeszcze gorzej niż teraz? Westchnął na samą myśl o tym z czym będzie się musiał użerać w tym momencie, próbował ogarnąć Florkę i jakoś przemówić jej do rozsądku, ale w tym stanie było to trudniejsze niż przypuszczał. Nie miał ochoty spędzić nocy na izbie wytrzeźwień, albo właśnie stamtąd zabierać te dziewuchy. Jednak Florka miała trochę oleju w głowie i nie kazała mu długo czekać na efekty. Jęknął cicho gdy Katie zaczęła wymiotować i tylko szybkie uskoczenie do tyłu uratowało jego spodnie przed zachlapaniem, niech to szlag!
- Pierwszy i ostatni raz to robię, następnym razem będziecie radzić sobie same - fuknął jeszcze, gdy podszedł do Florki i Katie, odgarnął jej włosy z twarzy nachylając się nad ciemnowłosą dziewczyną.
- Hej mała, nie martw się. Zabiorę Cię do domu - wyrzekł, chociaż nie wspomniał o tym do jakiego to domu ma zamiar ją zabrać. Zerknął w kierunku Hill.
- Ty dasz radę dojść sama do samochodu, ją poniosę - i nie zważając na sprzeciw swojej ex, wziął ją na ręce tak jak gdy ściągał ją z drabinki i skierował kroki w stronę samochodu. Oczywiście wzrokiem cały czas asekurował idącą koło niego Florence bo nie chciał, żeby ta zgubiła swoje drogocenne buty po drodze albo znowu padła twarzą na piasek.. czy coś.
florence hill Katie Harrington
zt x3
a
#3 + Outfit
Odette powoli zaczynała odnajdywać się w Hope Valley. Gubiła się już tylko raz dziennie, a nie za każdym razem pomimo GPS’a i pytania mieszkańców o drogę. Już całkiem przywykła do miasta i zaczęła nawet rozglądać się za pracą, byleby zająć czymś sobie czas i więcej nie myśleć o mężu. Na razie na nic ciekawego nie trafiła, ale przecież nie zostanie od razu kierowniczką bez jakiegokolwiek doświadczenia, więc cierpliwe czekała, a może los się w końcu do niej uśmiechnie. Wzięłaby pewnie nawet pracę w kiosku, byleby mieć własne pieniądze. I tak nie miała prawa wybrzydzać.
Tego dnia postanowiła zrobić sobie wolne i odpocząć od załatwiania spraw związanych z rozwodem. Lenistwo to był jej plan na dzisiaj. Od rana poleniuchowała na plaży, potem zjadła coś na mieście i chciała pójść na spacer, ale kiedy tylko przeszła kilka korków w parku została zaczepiona przez uśmiechniętą panią, która od razu zaciągnęła ją do miejsca, gdzie było kilka stanowisk z kolorowankami i kredkami.
— … nie wolno wyjeżdżać za linię. Jasne, prawda? — zasypywała ją tyloma informacjami, a wyłapała tylko to. Czy właśnie się w coś wkopała?
— T-tak, jasne…? — przyznała niepewnie. Nie tak planowała spędzić ten dzień, ale czy nie warto czasem zrobić coś, żeby poczuć się jak dziecko? Na przykład spędzić popołudnie przy kolorowankach? No skoro już została tu zaciągnięta głupio byłoby uciekać. Pewnie i tak nie miała szans na wygraną, bo kobieta wspomniała coś o konkursie, ale to akurat nie było ważne. Wybrała jakiś obrazek z mnóstwem kwiatów i motylkiem, usiadła przy pustym stanowisku i zabrała się za kolorowanie, a w tym czasie kobieta poszła namawiać kolejnych ludzi.
Zaczęłam nam misie
Rosaline Hwang
Josie McAllister
Odette powoli zaczynała odnajdywać się w Hope Valley. Gubiła się już tylko raz dziennie, a nie za każdym razem pomimo GPS’a i pytania mieszkańców o drogę. Już całkiem przywykła do miasta i zaczęła nawet rozglądać się za pracą, byleby zająć czymś sobie czas i więcej nie myśleć o mężu. Na razie na nic ciekawego nie trafiła, ale przecież nie zostanie od razu kierowniczką bez jakiegokolwiek doświadczenia, więc cierpliwe czekała, a może los się w końcu do niej uśmiechnie. Wzięłaby pewnie nawet pracę w kiosku, byleby mieć własne pieniądze. I tak nie miała prawa wybrzydzać.
Tego dnia postanowiła zrobić sobie wolne i odpocząć od załatwiania spraw związanych z rozwodem. Lenistwo to był jej plan na dzisiaj. Od rana poleniuchowała na plaży, potem zjadła coś na mieście i chciała pójść na spacer, ale kiedy tylko przeszła kilka korków w parku została zaczepiona przez uśmiechniętą panią, która od razu zaciągnęła ją do miejsca, gdzie było kilka stanowisk z kolorowankami i kredkami.
— … nie wolno wyjeżdżać za linię. Jasne, prawda? — zasypywała ją tyloma informacjami, a wyłapała tylko to. Czy właśnie się w coś wkopała?
— T-tak, jasne…? — przyznała niepewnie. Nie tak planowała spędzić ten dzień, ale czy nie warto czasem zrobić coś, żeby poczuć się jak dziecko? Na przykład spędzić popołudnie przy kolorowankach? No skoro już została tu zaciągnięta głupio byłoby uciekać. Pewnie i tak nie miała szans na wygraną, bo kobieta wspomniała coś o konkursie, ale to akurat nie było ważne. Wybrała jakiś obrazek z mnóstwem kwiatów i motylkiem, usiadła przy pustym stanowisku i zabrała się za kolorowanie, a w tym czasie kobieta poszła namawiać kolejnych ludzi.
Zaczęłam nam misie
Rosaline Hwang
Josie McAllister
a
Nie miał bladego pojęcia, jak doszło do tego, że znalazł się w tym miejscu. Potrzebował przestrzeni, wytchnienia, zniknąć z oczu ludziom. Widok księdza z rozciętą brwią i wargą raczej do najprzyjemniejszych nie należy. Niby minęło kilka dni, ale od tamtej pory unika ludzi jak ognia, a zapytany o to, co się stało mówi że uratował kobietę przed napaścią pijanych gości. Nawet nie kłamał, owszem, uratował kogoś, młodą dziewczynę poznaną jakiś czas temu w barze przed facetem który perfidnie obłapiał ją w bocznej uliczce. Nie dodawał, że aż dygotał z wściekłości widząc tą scenę, mając w pamięci miły wieczór spędzony z młodą tancerką i niczym rycerz na czarnym koniu ruszył na ratunek, obrywając dosyć mocno, ale jednak wychodząc z tego pojedynku z tarczą. Wiedząc, że jest bezpieczna, nawet obite żebra jakoś mniej bolały, chociaż potężny, fioletowy siniak z chwili na chwilę rósł coraz bardziej, przez co nie mógł normalnie spać. Jednak to się nie liczyło, nie w momencie kiedy miał pewność że nikt nie będzie w taki sposób traktował brunetki. Nawet nie wiedział, dlaczego aż tak impulsywnie zareagował. Westchnął, wchodząc na plac zabaw, mimowolnie trzymając się za obity bok i wzrokiem wyszukując jakąś odosobnioną ławkę.
Nikomu o tej sytuacji nie powiedział, zaszył się na plebanii, jakoś udało mu się gosposię przekonać, że naprawdę po prostu komuś pomógł, a typ był bardzo agresywny. Załatwił sobie tym samym kilka dni wolnego, ale przenikliwość gosposi i jej konkretne pytania sprawiały że znikał z plebanii bladym świtem i włóczył się po mieście próbując znaleźć sobie miejsce, a jednocześnie poukładać wszystko w głowie. Co niestety mu nie wychodziło.
Zaklął cicho siadając ciężko na wybranej ławce i szukając po kieszeniach papierosów, sycząc z bólu gdy niechcący dotknął żeber. Kategorycznie nie chciał dać się zawieść do szpitala, wie jak bolą połamane żebra, o to może być spokojny. Nie chciał by ktokolwiek się o niego martwił, każdy z jego rodziny ma swoje własne problemy z którymi musi się zmagać, Casper nie chce im dokładać kolejnych, dlatego w milczeniu pragnie znosić swój ból. W końcu znalazł paczkę papierosów i wyjął jednego, tym razem szukając zapalniczki. Ta jak na złość nie chciała odpalić.
- Kurwa. – mruknął z irytacją próbując zapalić papierosa, udało się dopiero za piątym podejściem. Zaciągnął się dymem i wypuścił powietrze, odchylając głowę do tyłu. Wszystko było nie tak jak być powinno.
javier cervantes
Nikomu o tej sytuacji nie powiedział, zaszył się na plebanii, jakoś udało mu się gosposię przekonać, że naprawdę po prostu komuś pomógł, a typ był bardzo agresywny. Załatwił sobie tym samym kilka dni wolnego, ale przenikliwość gosposi i jej konkretne pytania sprawiały że znikał z plebanii bladym świtem i włóczył się po mieście próbując znaleźć sobie miejsce, a jednocześnie poukładać wszystko w głowie. Co niestety mu nie wychodziło.
Zaklął cicho siadając ciężko na wybranej ławce i szukając po kieszeniach papierosów, sycząc z bólu gdy niechcący dotknął żeber. Kategorycznie nie chciał dać się zawieść do szpitala, wie jak bolą połamane żebra, o to może być spokojny. Nie chciał by ktokolwiek się o niego martwił, każdy z jego rodziny ma swoje własne problemy z którymi musi się zmagać, Casper nie chce im dokładać kolejnych, dlatego w milczeniu pragnie znosić swój ból. W końcu znalazł paczkę papierosów i wyjął jednego, tym razem szukając zapalniczki. Ta jak na złość nie chciała odpalić.
- Kurwa. – mruknął z irytacją próbując zapalić papierosa, udało się dopiero za piątym podejściem. Zaciągnął się dymem i wypuścił powietrze, odchylając głowę do tyłu. Wszystko było nie tak jak być powinno.
javier cervantes
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203