Jest to pierwszy dzień Brantley’a po powrocie do Ameryki, do Hope Valley. Miał ku temu dwa powody. Dostał awans i okazało się, że jest żonaty. Fajny miks, prawda? Oczywiście awansu nie musiał przyjmować, ale kiedy dostał telefon uznał, ze jest to jego szansa i jakiś czas przed wyjazdem otrzymał papier, który po przeczytaniu go po prostu palił w dłonie. Musiał to wszystko wyjaśnić. Przez to wszystko miał totalny mętlik w głowie po tym co znalazł. Nie mógł uwierzyć, że jest żonaty. I to jeszcze z Kaylą! On w ogóle tego nie pamiętał, ponieważ jak podejrzewał stało się to wtedy, kiedy upili się razem w jej urodziny, gdy zabrał ją do Vegas, ale swoją drogą to niezły mają burdel, ponieważ dokumenty zostały przesłane po dziesięciu latach do tego wydarzenia - spojrzał na datę zawarcia małżeństwa. Jemu to jakoś nie przeszkadzało, bo od pewnego czasu nie bawił się w związki, bardziej był zainteresowany swoją karierą. Nie spotkał też takiej kobiety, która by zawładnęła jego sercem. Większość leciała na jego kasę, albo akcent, którego używał, gdy mieszkał w Londynie. Potrafi mówić z brytyjskim akcentem jak i z amerykańskim. Takie plusy przebywania i tu i tu. Nie szpanował nim, bo wiedział jaki niektórzy mają stosunek do Brytyjczyków. Oczywiście nie każdy, ale nie ma co generalizować.
Ale wracając do tego co robi w mieście. Dostał propozycję od swojego byłego już przełożonego, że może zając jego miejsce, gdyż ten przechodzi na emeryturę, która mu się należała. Dlaczego do niego napisał? Ponieważ Brant chciał wracać do Hope Valley i zapytał czy będzie dla niego miejsce w straży i otrzymał taką propozycję, byłby głupi gdyby z tego nie skorzystał, więc teraz jest szefem strażaków. Fajne uczucie. Chciał też załatwić tę sprawę z kobietą, ponieważ, gdy będzie chciała zalegalizować swój związek to może być potem z tego wielki problem, bo okaże się, że w urzędzie figuruje jako zamężna i co wtedy? Na razie musi wybadać sprawę, ponieważ nie może tak z marszu jej powiedzieć, że stało się coś takiego. Podejrzewa, że dostałby w twarz od kobiety.
Chciał kupić kwiaty dla swojej siostry, dlatego wszedł do kwiaciarni nie spodziewając się, że zobaczy swoją żonę.
- Kayla? - zapytał zdzwiony, ale z lekkim uśmiechem.
Avery