Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Rozpierdol.
28
186

Post

#2

Powroty bywały... ekscytujące. To wyczekiwany powiew morskiej bryzy, zanurzenie się w tłumie tańczących ludzi, bas muzyki uderzający w tył głowy, jak gdyby zanurzył się pod wodą. Był w tym swoistym transie – upragnionym, wyczekiwanym, odkąd trafił na odwyk. Nie chciał, ale musiał, bo zawiasy rządziły się swoimi prawami, a lepszym rozwiązaniem było udawanie, że jest praworządnym obywatelem walczącym ze swoimi nałogami, niż wrócić znowu do kicia. Co to, to nie – takie ograniczenia wolności wolał mieć za sobą. W dodatku dziwnym trafem, po tym, jak dostał ostry łomot od Cesara Arreoli poprzewracało mu się nieco w głowie i raczej nie po drodze były mu poważniejsze konflikty. Przynajmniej na razie, dopóki chłopak nie zdążył się rozkręcić na dobre.
Sączył swobodnie drinka – w teorii bezalkoholowe mojito, a w praktyce... Cóż, może ten odwyk nie był tak owocny, jakby się wydawało. Zupełnie przypadkowo również zakręcił się wokół pewnego nieznajomego, poruszając się delikatnie w rytm muzyki. Z początku nie przyglądał mu się zbytnio, choć ta dzika czupryna coś mu mówiła. Mógłby przysiąc, że tego typu włos miała Villeda, ale o tej to chwilowo sobie wolał nie przypominać, bo kiedy to robił, zawsze mu odwalało.
- Cacchio – walnął się dłonią w czoło, gdy ujrzał lico swojego nowego współtowarzysza. Czasami miał wrażenie, że Villeda go prześladowała i proszę! Właśnie mu się objawiła w nieco innym wcieleniu – z penisem. - Jeszcze ciebie mi do szczęścia brakowało – zachwiał się delikatnie, popchnięty przez kogoś z tyłu, przez co odrobina napoju chlusnęła nieśmiało na Emilio. - To nie ja, mi caro, straszny tu tłok – prychnął, rozglądając się z małą dezorientacją za siebie, aby znaleźć przypadkowego winowajcę. - Te Villedy mnożą się jak króliki – dodał pod nosem, pociągając łyk napoju ze słomki. Ostatnio miał wrażenie, że widział członków tej cygańskiej rodziny na każdym rogu i to akurat wtedy, kiedy postanowił ich pokornie unikać pierwszy raz w swoim marnym życiu!

Emilio Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? I love my children For all mankind MŁODY SCENARZYSTA Adam i Ewa PRZYJEZDNY LGBT+ ZARĘCZONY/A PRÓŻNY SEKSOHOLIK ryzykant PO ODSIADCE Gram na nerwach Człowiek orkiestra Chodzę w szpilkach Mam problem z dochowaniem wierności I LOVE YOU, BABY! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG I'M SO HIGH! My bu-zzy best friend W zakazanym lesie I hate you but ok
mów mi/kontakt
Kaczek Dziwaczek
a
Awatar użytkownika
Ignorant, wieczny chłopiec i poszukiwacz jednonocnych miłości. Diler, amator używek wszelakich, fan social mediów. Zwiastun kłopotów i utraty sporej liczby pieniędzy.
31
185

Post

Pojawienie się Emilia w klubie był tak oczywisty jak dynie na halloween i choinki na święta. On praktycznie tam mieszkał, kręcąc się od parkietu do parkietu, wyrzucając z siebie jestestwo i rozdając ludziom to, czego potrzebowali najbardziej. Miłość i wolność.
Tego dnia miał kaca. Impreza z Ines skończyła się dla nich całodziennym spaniem i wymiotami tak potężnymi, że Villeda przysiągłby, że widział w klozecie swoją duszę. A co na kaca było najlepsze? Klin. Klin i kolejna dawka dragów.
W odróżnieniu od siostry, on nie znał zahamować, pomimo trzydziestu lat na karku. Nie żałował ani jednego dnia, ani jednej sekundy pośród równie pijanych jak on sam ludzi, czując muzykę całym sobą, kręcąc się i wirując, podczas gdy jego ciało pożądało wszystkiego najmocniej jak potrafiło.
Czuł jakieś ciało, czuł jakiś dotyk, na który uśmiechnął się, wyłapując okazje. Okazje były jak zające - te nieschwytane odpowiednio, potrafiły uciec i już nigdy się nie pojawić. A więc Emilio pragnął złapać za uszy tego skoczka, docisnąć go do siebie, może nawet zaciągnąć gdzieś, gdzie znajdą odrobinę prywatności.
Do czasu.
Roziskrzone, ciemne spojrzenie padło na mężczyznę, prześwidrowało jego twarz i sylwetkę. Przestał tańczyć i wraz z tym jakby muzyka ucichła, chociaż to tylko jego głowa płatała mu psikusy. Jego głowa pulsowała od wspomnień, od złości, od tętniącej nienawiści do tego osobnika, który jak gdyby nigdy nic, stał przed nim, niestety, cały i zdrowy. Zupełnie, jakby jego epizod w rodzinie Villedów nigdy nie miał miejsca. Zupełnie, jakby nigdy nie podniósł ręki na Ines.
Trybiki wolno pracowały, otępione wypalonym blantem. Mokra plama na białej koszuli go otrzeźwiła, na nieszczęście dla Gabriela, budząc tego Emilia, którego mało kto miał okazję widzieć.
Zajebiście wkurwionego.
- Ty kutasie - wysyczał, łapiąc za jego kołnierz i popychając go energicznie w stronę baru. Powitanie gorące, jak gorąca była krew Cygana. Ore Ore, kurwa.
Docisnął go z impetem do drewnianego baru, powodując, że pobliscy klienci odsunęli się nieznacznie. Barman burknął coś ostrzegawczo, ale Villeda jedynie wbił spojrzenie w D'angelo, mrużąc powieki.
- Nie wiem, co za piekło Cię tu przysłało, ale wypierdalaj z mojego terenu. Wypierdalaj stąd tak daleko, jak tylko możesz, bo inaczej Cie tu zabiję. Rozumiesz? - wycedził.
Gabriel D'Angelo
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Lisbeth & Cesar In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Filling your dreams to the brim with fright I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! For all mankind SCENARZYSTA NA DOROBKU TYPING LIKE CRAZY Sej łaaat? I killed Laura Palmer TUBYLEC Gram na nerwach Rzucam się na głęboką wodę Mam problem z dochowaniem wierności Lubię zapach męskich perfum Mam swoje demony Boje się zobowiązań Don Juan Mam mocną głowę Znajdziesz mnie w barze na plaży ryzykant ALKOHOLIK SEKSOHOLIK WULGARNY IMPREZOWICZ LEKKODUCH FAN DRAMATÓW RZUCIŁEM/AM STUDIA HAZARDZISTA LUBIĘ ZIÓŁKO PALACZ Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas I LOVE YOU, BABY! GROUP CHAT Heart attack W zakazanym lesie My bu-zzy best friend i've got this I'm Polish, kurwa! #*&!@%^ MATURA TO BZDURA HE WAS FIRST! RUPAUL'S DRAG RACE I'M SO HIGH! SING A SONG FAMILY TIME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I NEED A DOCTOR I hate you but ok
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Rozpierdol.
28
186

Post

Nie miał pojęcia, czego mógł się spodziewać akurat po tym Villedzie. Nie do końca ich już wszystkich rozróżniał, ponieważ zbili się w niewyraźną masę w jego pamięci. Może i pamiętał imiona, ale za cholerę nie potrafił sobie przypomnieć, z którym miał najbardziej na pieńku. Może dlatego był tak beztroski, kiedy tylko rozszyfrował w tym licu Emilia? Szybko jednak sobie przypomniał, gdy tylko mężczyzna wypowiedział swoje pierwsze słowa. Zakręcił intuicyjnie nosem, dziękując bogom, że dalej ma go na miejscu. Kiedyś musiał go nastawiać przez tego osobnika, który właśnie naparł na Gabriela całym ciałem.
Zamiast się skrzywić, gdy plecy boleśnie napotkały kant blatu – uśmiechnął się w ten swój dziwny, nieprzenikniony sposób ze zdziwieniem odkrywając, że jakimś cudem drink był w całości.
- Och bambino, pochodzimy z tego samego piekła, o ile dobrze pamiętam – cmoknął, coraz bardziej sobie przypominając wybryki tego ancymona, o których opowiadała mu niegdyś Ines. - Tylko że ja mam w nim nieco dłuższy staż – ukazał rzędy białych zębów w szerokim uśmiechu. - Dlatego śmierć mi niestraszna – zacisnął palce na szklance, którą zamachnął się gwałtownie, wylewając całą jej zawartość na twarz Emilio. Tak, żeby pasowało mu do mokrej koszuli. Musiało być symetrycznie, choć alkohol w oczach nie brzmiał dość przyjemnie. Zawsze mógł rozbić szklankę i... Nie. Szybko wybił to sobie z głowy, choć dziwnie przyjemny dreszcz powędrował po jego karku.
Wymsknął się z jego uścisku nawet dość zgrabnie, choć ten wcale nie chciał poluzować swojego uścisku. Sam jednak nie zamierzał na tym poprzestać. Villeda uruchomił w D'Angelo jakiegoś zaspanego jeszcze kurwika, który zaczął skakać coraz żwawiej z tyłu głowy. Ciemne oczy zabłysnęły niebezpiecznymi iskierkami, które jeszcze przed chwilą były delikatnie zamglone. Pociągnął chłopaka za materiał koszuli, ciągnąc za sobą aż na skraj parkietu, widząc wszystkich ludzi, którzy patrzyli na nich niespokojnie. Widząc, że przez tłum przedziera się dwóch rosłych, napakowanych ochroniarzy. Od nich stanowczo nie chciał dostać po łbie, nie gdy wiązało się to ze wzywaniem policji.
- Słuchaj, Villeda, jeśli wpierdol - to na spokojnie, może ci się odwidzi po drodze – targał go za koszulę poza teren uroczego baru, dopóki ten mu się nie wyrwał. - Albo i nie – wzruszył ramionami, zupełnie niewzruszony wizją kolejnego uszczerbku na zdrowiu. Za wiele razy dostał po mordzie, żeby zrobiło to na nim wrażenie. Z drugiej strony, może sam tego w jakiś sposób chciał? Emocji, tej miłej adrenaliny?

Emilio Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? I love my children For all mankind MŁODY SCENARZYSTA Adam i Ewa PRZYJEZDNY LGBT+ ZARĘCZONY/A PRÓŻNY SEKSOHOLIK ryzykant PO ODSIADCE Gram na nerwach Człowiek orkiestra Chodzę w szpilkach Mam problem z dochowaniem wierności I LOVE YOU, BABY! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG I'M SO HIGH! My bu-zzy best friend W zakazanym lesie I hate you but ok
mów mi/kontakt
Kaczek Dziwaczek
a
Awatar użytkownika
Ignorant, wieczny chłopiec i poszukiwacz jednonocnych miłości. Diler, amator używek wszelakich, fan social mediów. Zwiastun kłopotów i utraty sporej liczby pieniędzy.
31
185

Post

Pytanie Gabriela o to, który Villeda nienawidził go najbardziej, było dziecinne proste. Każdy. Nie było w ich rodzinie nikogo, kto chociaż uznałby jego towarzystwo za neutralne. Nie po tym, jak podniósł rękę na jedną z nich. Emilio szczególnie brał sobie to do serca. Reszta mogłaby nie istnieć, ale Ines była dla niego wszystkim.
Patrząc na twarz Gabriela miał swoiste deja vu; ostatnie ich spotkanie wyglądało podobnie. Cięta wymiana zdań, mocne uderzenia, groźby i wszystko, co mogłoby tylko zbudować mur w koło Villedów, oddzielający ich od tego palanta.
- W moim piekle - wysyczał cicho, jeszcze mocniej zaciskając palce na jego kołnierzu i dociskając jego ciało do blatu. - Wszystkie miejsca są już zajęte. A Ty. Ty właśnie kopiesz sobie grób - ciemne spojrzenie prześlizgnęło się na uśmiechnięte wargi Gabriela powodując, że zawrzał z wściekłości jeszcze bardziej. Zaczynał rozumieć co mogła widzieć w nim Ines i jednocześnie za chuja nie mógł pojąć, dlaczego z nim była. Arogancki, irytujący, wyzwalał wszystkie, negatywne emocje, jakie Emilio mógł w sobie nagromadzić i nawet najlepszy blant nie mógł tego uczucia złagodzić.
Wstrzymał powietrze, syknął i odchylił głowę w tył, kiedy zawartość szklanki wylądowała na jego twarzy. Oddech wypuścił nosem, zaciskając szczękę i pozwalając by zimny drink spłynął po Cygańskiej twarzy, a okalające twarz włosy, przykleiły mu się do czoła. Zacisnął powieki, czując jak oczy pieką go, gdy alkohol wdarł się w kąciki, jeszcze mocniej rozmazując obraz. I tylko przez to, cofnął się, prowadzony przez mężczyznę ponownie na parkiet, zupełnie jakby w ich planach był dziki taniec, zamiast kłótni. Skorzystał z okazji, otarł twarz wierzchem dłoni, cały czas trzymając Gabriela jak łowca, który miał zamiar oskórować swoją zdobycz. I powiesić jego łeb nad kominkiem.
Czy go słuchał? Z twarzy Emilia, dziwnie poważnej zamiast zwyczajowo błogiej i radosnej, trudno było wyczytać cokolwiek. W głowie huczało mu, by nie robił tu awantury. Jimmy's było miejscem Ines, jej sanktuarium i nawet w dobrej wierze, robienie tu popłochu wywołałoby jej niezadowolenie. Perspektywa wezwania policji nie uśmiechała mu się także; miał przy sobie zbyt wiele dragów, by w tak głupi sposób dać się złapać.
Ale. Ale. Ale.
Był też zajebiście pobudzony. Ręce paliły go niespokojnie, a ciało spięło się, gdy chłodny wiatr otarł się o spocone wcześniejszym tańcem ciało.
- Masz jebany tupet, żeby się tu pokazywać - mruknął i jak na życzenie Gabriela, nawet nie silił się na rozmowę, od razu dopadając do niego, by całą siłą po prostu docisnąć go do pobliskiego drzewa i wymierzyć solidny cios prosto w jego szczękę, odbijając na niej dwa znajdujące się na jego palcach pierścionki.
- Czego tu szukasz, D'Angelo? Czego, kurwa tutaj chcesz?! - tym razem wrzasnął mu niemal do ucha, kierując uderzenie w jego brzuch, przygotowany na te wszystkie wytłumaczenia jutrzejszego poranka, gdy pokaże się na mieście z obitą twarzą.
Skoro Gabriel lubił przemoc, ich mała potyczka nie mogła być subtelna.
Gabriel D'Angelo
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Lisbeth & Cesar In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Filling your dreams to the brim with fright I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! For all mankind SCENARZYSTA NA DOROBKU TYPING LIKE CRAZY Sej łaaat? I killed Laura Palmer TUBYLEC Gram na nerwach Rzucam się na głęboką wodę Mam problem z dochowaniem wierności Lubię zapach męskich perfum Mam swoje demony Boje się zobowiązań Don Juan Mam mocną głowę Znajdziesz mnie w barze na plaży ryzykant ALKOHOLIK SEKSOHOLIK WULGARNY IMPREZOWICZ LEKKODUCH FAN DRAMATÓW RZUCIŁEM/AM STUDIA HAZARDZISTA LUBIĘ ZIÓŁKO PALACZ Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas I LOVE YOU, BABY! GROUP CHAT Heart attack W zakazanym lesie My bu-zzy best friend i've got this I'm Polish, kurwa! #*&!@%^ MATURA TO BZDURA HE WAS FIRST! RUPAUL'S DRAG RACE I'M SO HIGH! SING A SONG FAMILY TIME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I NEED A DOCTOR I hate you but ok
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Rozpierdol.
28
186

Post

Najbardziej zabawne dla Gabriela było to, że nie do końca potrafił wyzwolić nienawiść względem Emilio. Na jego widok miał raczej mieszane uczucia, może jakiś rodzaj narastającego dystansu i nutę zniesmaczenia, ale daleko było temu do nienawiści. Wiedział, że prawdopodobnie zmieni się to wraz z pierwszym ciosem, ale jeszcze chwilę delektował się tą błogością z małej wymiany zdań.
Chłodne powietrze przyjemnie go ocuciło, wymyło resztki alkoholu z krwi, których i tak wcześniej było niewiele, bo nie zdążył się porządnie napić. A przecież dopiero wrócił, nie narobił sobie kłopotów, był kulturalny, grzeczny... Nawet rozpakował się w motelu, który stał się ponownie jego przystankiem w podróży do... Sam nie wiedział jeszcze gdzie. Miał zamiar osiąść gdzieś na dłużej, właściwie to nawet w Hope Valley, które bardzo odpowiadało mu klimatem, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że to nie jest dobry pomysł.
Nie uniknął ciosu. Nie miał jak, kiedy był przygwożdżony do drzewa, ale nie rozpłakał się, nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Jeden raz, drugi - a on rozciągnął swoje usta w tym kpiącym uśmiechu, czując nie tylko rozlewający się, nieznośny ból, ale i metaliczny posmak na języku. Mógłby przysiąc, że w jakiś sposób tęsknił za tym smakiem. Tęsknił za przyśpieszonym bicie serca, które zaczęło się w mgnieniu oka obijać o żebra, pompując coraz większe ilości krwi wypełnione adrenaliną. Tego właśnie potrzebował – zapalnika, który wróci go do świata żywych.
- Naprawdę jesteś taki omkły, gattino? - zaraz pożałował swoich słów, bo pięść Emilio wbiła się idealnie w żołądek Gabriela, który niebezpiecznie cofnął zawartość gdzieś wyżej. - Żyję, ale co do za życie, gdy na każdym kroku czyha nieskazitelny gang Villedów – wywrócił oczami, jakby to nie robiło na nim żadnego wrażenia. Tak czy inaczej – nie miał ochoty stać jak kołek. Nie, gdy dłonie pulsowały niebezpiecznie, zaciskając się w pięści. Nie czekał oczywiście na pozwolenia i już po chwili zamachnął mocno głową w przód. Życie w pierdlu okazywało się czasami przydatne, w końcu nie każdy tak idealnie potrafił wymierzyć z bani jak D'Angelo – prosto w uroczy nosek. Tak sobie utorował drogę, by najpierw naprzeć na swojego nowego towarzysza, odpychając gwałtownie, uwalniając się jednocześnie z tej nieprzyjemnie małej przestrzeni, a potem... Potem, to już stracił kontrolę nad sobą.
- Myślisz, że się ciebie śmieciu boje? - zaśmiał się w głos, spluwając w bok gęstą krwią. Używał słów brzydkich, to fakt, jednak robił to z dziwną gracją, jakby recytował jakiś wiersz. - Nie masz o niczym, kurwa, pojęcia – zniżył ton głosu, dudniło mu w głowie wszystko – wszystkie wspomnienia z ostatnich kilku lat. I owszem, miał swoje za uszami, nie był pieprzonym aniołkiem, ale czy Ines była niewinna? Nigdy.
Pierwszy cios wymierzył perfekcyjnie w podbródek, nad resztą już nie panował. Mógłby przysiąc, że przez dłuższą chwilę okładali się pięściami, jak chore pojeby. Zupełnie nie patrząc przy tym, gdzie celują. Ważny był uszczerbek na zdrowiu, wyładowanie emocji, które dalej, jakimś dziwnym cudem, buzowały. Nie potrafili się wyczerpać, tylko płuca już nie domagały, a dłonie robiły się coraz cięższe. Naparł na Emilio ostatkami sił, całym swoim ciężarem ciała, obalając go na ziemię, ale już oboje nie mieli siły na zadawanie sobie cierpienia.
- Gdyby nie ja, twoja... Najukochańsza sorellina dalej gniłaby w pierdlu, mi amor – zawisł nad nim, rzucając mu dziwnie świdrujące spojrzenie. Gabrielowi można było wiele zarzucić, ale zrobił też trochę dobrego dla tej pieprzonej Cyganeczki. Nie pisnął słowem o Villedach na przesłuchaniach, a przecież wiedział o nich wiele. W końcu dość swobodnie czuł się w ich światku, w ich małym, narkotykowym biznesie. - Następnym razem uważaj, bo nie obleje cię drinkiem, tylko wbije ci szklankę w tętnice – powiedział to niczym najpiękniejsze wyznanie miłosne, po czym otarł dłonią cieknącą ciurkiem krew ze swojego łuku brwiowego. Jeszcze nie czuł bólu, jedynie nikłe pulsowanie. Opadł na bok, dając sobie chwile na wytchnienie.

Emilio Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? I love my children For all mankind MŁODY SCENARZYSTA Adam i Ewa PRZYJEZDNY LGBT+ ZARĘCZONY/A PRÓŻNY SEKSOHOLIK ryzykant PO ODSIADCE Gram na nerwach Człowiek orkiestra Chodzę w szpilkach Mam problem z dochowaniem wierności I LOVE YOU, BABY! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG I'M SO HIGH! My bu-zzy best friend W zakazanym lesie I hate you but ok
mów mi/kontakt
Kaczek Dziwaczek
a
Awatar użytkownika
Ignorant, wieczny chłopiec i poszukiwacz jednonocnych miłości. Diler, amator używek wszelakich, fan social mediów. Zwiastun kłopotów i utraty sporej liczby pieniędzy.
31
185

Post

Emilio nie pamiętał, jaki był, kiedy nie brał. Od kilku lat utrzymywał równy poziom naćpania, przybierając maskę uśmiechniętego, lekkomyślnego głupka, biorącego życie za fantastyczną przygodę. Ciężko było zobaczyć go wściekłego, naburmuszonego czy skorego do afer, chociaż czasami zdarzało się, że kończył z rozciętą brwią lub siniakami na żebrach. Brał życie pełnymi garściami, tymi dobrymi garściami, które nie przysparzały mu kłopotów, a jedynie zabawę. Wszędobylską zabawę z ludźmi, ludźmi i z samym sobą.
Nie pamiętał jaki potrafił być mściwy. Aż do momentu spotkania D'Angelo.
- Myślę, że jesteś jebanym tchórzem, który podnosi rękę na kobiety - zasyczał, pomiędzy uderzeniami, z narastającą satysfakcją i irytacją poza każdym, możliwym limitem, gdy patrzył na uśmiechniętą mordę tego mężczyzny. Dociskał go jeszcze mocniej, wbijając kolano w jego podbrzusze, tak cholernie sadystycznie pragnąć usłyszeć jego jęk bólu.
- To Ty, kurwa, nie masz o niczym pojęcia. Jesteś nikim. Jesteś jebanym nieudacznikiem, który czeka na wpierdol.
Nim dokończył, jego głowa obróciła się, pchnięta pięścią Gabriela. Ból, chociaż nieprzyjemnie przeszywający, włączył kolejny zapalnik, rozjuszył czającego się byka i sprawił, że w niedługim czasie, oboje znaleźli się na ziemi, okładając się pięściami. Byle mocniej, trafniej i byle zostawić ślad. Ślad na tyle duży, by już nigdy się nie spotkali.
Bolała go każda część ciała. Żebra, ramiona, szczęka. Przyśpieszony oddech mieszał się z urywanymi sapnięciami, mocnym zaciśnięciem palców na koszuli Gabriela, zostawiając ją w stanie raczej kiepskim; kilka guzików wypadło, odsłaniając kolejny cel dla jego pięści.
Pamiętał ten okres bardzo dobrze. Czas, gdy Ines i Gabriel stanowili jakąś niezrozumiałą jedność, całkowicie niezrozumiałą dla starszego Villedy. Coś w nim widziała, z jakiegoś powodu go pokochała. Trwała przy nim, kiedy podnosił na nią rękę.
Teraz też tego nie rozumiał, czując jak krew spływa mu z nosa prosto na wargi, mieszając się z rozciętą wargą i błyszczącą śliną. Uderzeniami i kopnięciami starał się odegrać za każdą jej łzę i gorsze samopoczucie, a przecież nie rozumiał.
Stęknął, gdy pod plecami poczuł twardą ziemię, a tył głowy nieprzyjemnie o nią uderzył. Zmrużył powieki, w momencie gdy Gabriel nad nim zawisł, zaciskając smukłe palce na jego szyi, kciukiem dociskając miejsce tuż przy grdyce. Koniuszkiem języka oblizał krew z ust, opuszkami wyczuwając przyśpieszony puls Gabriela.
Mięśnie miał jak z waty, dając znać o mocnym działaniu narkotyków i alkoholu. Bolał go nos, w skroniach pulsowało nieprzyjemnie. Huczało prawie tak, jakby stał przy pędzącym pociągu, a i tak słowa D'Angelo uderzyły w niego ze zdwojoną siłą.
- Powinienem Ci dziękować? - skrzyżował z nim ciemne, błyszczące spojrzenie, krzywiąc się nieprzyjemnie. Szarpnął za jego szyję, przyciągając go jeszcze bliżej, omiatając gorącym oddechem jego policzek.
- Nie wiem, czy grozisz czy obiecujesz. Ale wierz mi. Ta sama szklanka wyląduje w Twoim jebanym sercu, Kutasie - odepchnął go z całej, zebranej siły, dźwigając się do siadu, nie obdarzając go ani jednym spojrzeniem. Wiedział, że mówił prawdę. I było coś w tym skurwielu, co jednak postanowiło ochronić Ines przed odsiadką.
- Nie pokazuj się tu więcej. To jej miejsce - rzucił ochryple, pocierając obolałe przedramię. Spocone kosmyki włosów wraz z krwią oblepiły jego twarz, a sam zachwiał się, wstając na nogi. Dopiero wtedy ponownie spojrzał na Gabriela, kciukiem ścierając kącik warg.
Gabriel D'Angelo
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Lisbeth & Cesar In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Filling your dreams to the brim with fright I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! For all mankind SCENARZYSTA NA DOROBKU TYPING LIKE CRAZY Sej łaaat? I killed Laura Palmer TUBYLEC Gram na nerwach Rzucam się na głęboką wodę Mam problem z dochowaniem wierności Lubię zapach męskich perfum Mam swoje demony Boje się zobowiązań Don Juan Mam mocną głowę Znajdziesz mnie w barze na plaży ryzykant ALKOHOLIK SEKSOHOLIK WULGARNY IMPREZOWICZ LEKKODUCH FAN DRAMATÓW RZUCIŁEM/AM STUDIA HAZARDZISTA LUBIĘ ZIÓŁKO PALACZ Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas I LOVE YOU, BABY! GROUP CHAT Heart attack W zakazanym lesie My bu-zzy best friend i've got this I'm Polish, kurwa! #*&!@%^ MATURA TO BZDURA HE WAS FIRST! RUPAUL'S DRAG RACE I'M SO HIGH! SING A SONG FAMILY TIME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I NEED A DOCTOR I hate you but ok
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Rozpierdol.
28
186

Post

Cichy śmiech Gabriela raz po raz rozcinał powietrze. Nie był to przyjemny dźwięk – wypełniony pogardą i arogancją wobec Emilio. Mimo pulsującej większej części twarzy, dającym o sobie znać powoli bólu na żebrach i brzuchu – dalej nie potrafił docenić rywala. Mogło to zakrawać o masochizm, bo przecież D'Angelo nie raz szukał w życiu cierpienia, aby udowodnić sobie, że w ogóle jeszcze oddycha. Miał wiele problemów natury egzystencjalnej, które przekładały się na zachowanie. Podejmował zbyt wiele ryzyka, nie znał umiaru, a potyczki z innymi traktował jako najlepszą rozrywkę. Taki już był. Traktował innych, jak króliki doświadczalne swoich zachować. Prowokował, podburzał, sprowadzał na samo dno. Był jak wampir, który sączy krew kropelka po kropelce, dawkując sobie je z rozwagą.
- Nawet mi możesz całować stopy, jeśli chcesz, ale nie musisz. Dostarczyłeś mi dzisiaj wystarczająco dobrej rozrywki, kotku – Villeda był na tyle blisko, że coś Gabrielowi przewróciło się w głowie. Czuł jego palce na swojej szyi i mógłby przysiąc, że wcale mu to nie przeszkadzało – wręcz przeciwnie. Omiótł jego twarz wzrokiem, sunąc po każdym zagłębieniu, które rysowało złość, a właściwie niekończącą się wściekłość. Uwielbiał wywoływać emocje u innych, oglądanie ich było dla jego oczu spektaklem. Był całkiem usatysfakcjonowany, co zazwyczaj jego ofiary wyprowadzało z równowagi.
- Jej miejsce powtórzył po nim, opadając ostatecznie na ziemię, jakby zaraz miał zacząć podziwiać gwiazdy na niebie albo chmury, układające się w różne kształty. O, na przykład jedna wyglądała, jak stado hipopotamów. - Te wasze śmieszne, terytorialne zapędy – uniósł się, opierając łokciami. Powoli zaczynało do niego docierać, jak bardzo jest poobijany – żebra zaczynały doskwierać przy najmniejszym ruchu. Otarł resztki krwi, które zlepiały mu powiekę. Ciekawe czy będzie trzeba szyć?
- Uważacie się za lwy, a tymczasem jesteście małymi kocurkami, które zgubiły swój testosteron drogą kastracji. Myślicie, że macie władzę, ale tak naprawdę nie macie nawet godnych przeciwników, może stąd to wybujałe ego – zlustrował go z dołu, doskonale wiedząc, że może za dużo mówi. Czasami po prostu nie potrafił przestać, a jedynym sposobem, żeby zmazać mu tę pewność siebie z twarzy i sprawić, że zamknie gębę, było pozbawienie go przytomności lub... Cóż, istniało na to kilka innych sposobów. - Mówiąc krótko – pierdol się, będę robił, co mi się podoba – rozciągnął usta w ironicznym uśmiechu, choć wyglądał on teraz dość tragicznie, skąpany w resztkach zasychającej krwi.
Wstał nieśpiesznie, próbując po drodze poprawić koszulę. Swoją piękną, drogą koszulę, która była teraz w stanie opłakanym. Cóż, mógłby narzekać, ale nawet w takim wydaniu był zbyt seksowny, żeby się przejmować. Pozbył się jej więc i odrzucił na bok – trzeba było korzystać z ciepłego klimatu. Tym samym ukazał światu, jak i sobie, wszystkie pozostałe zasinienia, które zaczęły wykwitać pod jasną skórą. Skrzywił się nieznacznie.
- Czas wracać na imprezę, trzeba się znieczulić – stwierdził dosadnie, bo chyba nie miał w tej sytuacji innego wyboru, musiał prześcignąć ból.

Emilio Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? I love my children For all mankind MŁODY SCENARZYSTA Adam i Ewa PRZYJEZDNY LGBT+ ZARĘCZONY/A PRÓŻNY SEKSOHOLIK ryzykant PO ODSIADCE Gram na nerwach Człowiek orkiestra Chodzę w szpilkach Mam problem z dochowaniem wierności I LOVE YOU, BABY! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG I'M SO HIGH! My bu-zzy best friend W zakazanym lesie I hate you but ok
mów mi/kontakt
Kaczek Dziwaczek
a
Awatar użytkownika
Ignorant, wieczny chłopiec i poszukiwacz jednonocnych miłości. Diler, amator używek wszelakich, fan social mediów. Zwiastun kłopotów i utraty sporej liczby pieniędzy.
31
185

Post

Emilio naprawdę gdzieś głęboko w środku sądził, że to już koniec. Za bardzo otępiały, czuł jak jego mięśnie drżą, przeplatane impulsami bólu, liżącego wilgotne od potu ciało. Gabriel jednak nie przestawał mówić, a z każdym, kolejnym słowem, furia narastała w nim tak bardzo, że musiał odetchnąć przez nos jak rozwścieczony byk.
Zachwiał się, odchylając głowę i przymykając powieki, modląc się do świętych w których nie wierzył, by dodali mu sił. By trzymali go w opiece, kiedy będzie dociskał twarz Gabriela do ziemi, wyduszając z niego ostatnie tchnienie.
Uśmiechnął się krwawo, nawet lekko błogo na myśl o dziwnej przyjemności, jaką by wtedy poczuł. Przystojna, zmasakrowana twarz pod jego dłońmi i dźwięk przeszywającego go cierpienia.
Kciukiem jeszcze raz starł stróżkę krwi cieknącej z nosa i parsknął krótkim śmiechem, przypominającym paznokcie na kredowej tablicy.
- Ty po prostu lubisz być naszą suką, co, D'Angelo? - obrócił głowę, by utkwić w nim mocne spojrzenie. - Jesteś tu właśnie przez te nasze terytorialne zapędy. Jesteś w tym miejscu właśnie przez nas. Ty idioto - plunął pod jego nogi z pogardą, z ulgą przyjmując podmuch wiatru na poranionej skórze. Zakołysał się jeszcze mocniej, wydając z siebie ledwo słyszalne syknięcie, kiedy chciał zrobić krok w przód; uświadomił sobie, że gdyby nie był tak bardzo naszprycowany dragami, padłby tutaj jak długi, nie mogąc ruszyć nawet małym palcem u stóp.
Jednak na nieszczęście Gabriela był, a jego głos, dziwnie miły dla ucha, sprowokował go do wykrzesania w sobie jeszcze jednej, ostatniej dawki sił.
D'Angelo wstał, a Emilio w oka mgnieniu dopadł do niego, ponownie powalając go na ziemię kopnięciem w zgięcie kolan. Padł na niego niedelikatnie, wbijając kolano w jego krocze, palce zaciskając na jego włosach, szarpiąc za nie brutalnie. Uderzył go w bark, a później ponownie w żebra, spojrzenie skupiając na jego wargach w sposób aż niezdrowy.
Przestań się uśmiechać.
Masakrował go, jego klatkę piersiową, którą w normalnych okolicznościach uznałby za cholernie seksowną. Wbijał paznokcie w miękką skórę, przyjmując na siebie jego gniew, wypluwając krew i przekleństwa.
W pewnym momencie to on znalazł się na plecach, dźwigając przeciwnika, prężąc się w mało skutecznych unikach, kontynuując jakiś chory taniec godowy, który odpierdalali.
Wiedział już, dlaczego Ines mogła być nim zaintrygowana. I dlaczego mogła się go bać. A myśl ta ponownie nakierowywała go na serię uderzeń, otarć i jęków, których chyba żaden z nich nie miał ochoty tłumić.
Jeśli dalej tak będzie, skończą dopiero, kiedy jeden z nich padnie.
Zupełnie, jakby odnaleźli w tym wszystkim przyjemność.
Zrzucił go z siebie, padając na kolana, pochylając się, by wyrzucić z ust nazbieraną ślinę. Był bliski wyplucia płuc, serca i duszy, a i tak pocieszał go fakt, że nie był wcale w gorszym stanie niż pierdolony Gabriel.
- Zamknij już kurwa mordę - wydyszał, niechętnie orientując się, że najzwyczajniej w świecie nie ma już siły.
Gabriel D'Angelo
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Lisbeth & Cesar In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Filling your dreams to the brim with fright I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! For all mankind SCENARZYSTA NA DOROBKU TYPING LIKE CRAZY Sej łaaat? I killed Laura Palmer TUBYLEC Gram na nerwach Rzucam się na głęboką wodę Mam problem z dochowaniem wierności Lubię zapach męskich perfum Mam swoje demony Boje się zobowiązań Don Juan Mam mocną głowę Znajdziesz mnie w barze na plaży ryzykant ALKOHOLIK SEKSOHOLIK WULGARNY IMPREZOWICZ LEKKODUCH FAN DRAMATÓW RZUCIŁEM/AM STUDIA HAZARDZISTA LUBIĘ ZIÓŁKO PALACZ Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas I LOVE YOU, BABY! GROUP CHAT Heart attack W zakazanym lesie My bu-zzy best friend i've got this I'm Polish, kurwa! #*&!@%^ MATURA TO BZDURA HE WAS FIRST! RUPAUL'S DRAG RACE I'M SO HIGH! SING A SONG FAMILY TIME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I NEED A DOCTOR I hate you but ok
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Rozpierdol.
28
186

Post

Doceniał w Emilio te pokłady nienawiści. Naprawdę. Było to dla niego czymś ciekawym. Czymś, co mógł nawet podziwiać tą swoją zepsutą łepetyną, która myślała dość niesztampowo. Lubił to w innych ludziach – ten pęd, upartość, namiastkę niezniszczalności, którą w sobie uparcie pielęgnowali, mimo że byli krusi jak paczka krakersów. Rozpadali się raz za razem przy każdym uderzeniu, a dalej brnęli w to dalej. Zaskakująca była psychika ludzka, która prowadziła tylko do autodestrukcji.
Czy mógł się spodziewać kolejnego uderzenia? Oczywiście. Był typem prowokatora, nawet swoim kosztem. Żył, oddychał, choć krew zaczęła zalewać mu gardło, dostawać się do płuc, odbierając tym samym oddech. Uśmiech Gabriela był prośbą o więcej, prośbą o odebranie życia. Chciał sprawdzić, co było po śmierci, choć na chwilę. Jeśli eksperyment miały za zadanie zatrzymać na kilka minut akcje serca, by potem kogoś wskrzesić – byłby pierwszy w kolejce, podekscytowany niczym małe dziecko na widok garści cukierków. Nigdy nie miał dość, chciał więcej i mocniej. Zupełnie jakby egzystencja polegała na odczuwaniu bólu.
Machał na oślep, co rusz obijając kłykcie o losowe części ciała Emilio. Miał wrażenie, że ten wysiłek wypompował z niego cały alkohol, a krew uciekała mu przez palce, spływała do oczu, wyciekając, odbierając mu powoli siły niezbędne do przeżycia, oddychania, napinania mięśni, wyładowania złych emocji, które nie miały końca. Skąd mieli ich taki nadmiar?
Chciał zacisnąć palce na jego szyi. Sprawić, żeby chociaż stracił przytomność i przestał wymachiwać łapami na lewo i prawo, ale wiedział, że na to było już za późno. Z sekundy na sekundę ich siła słabła, a co z tym się wiązało – niewiele sobie robili. Niechętnie zdał sobie sprawę z tego, że jego ciosy nie miały już sensu. Rozbawiło go to po chwili, bo w takiej sytuacji jeszcze nigdy się nie znalazł.
- Jeszcze... jakieś życzenia, księżniczko? - wydyszał ciężko, po czym zakrztusił się własną krwią. Miał wrażenie, że wyzionie ducha. Klęcząc, oparł się o dłonie, pozwalając krwi spływać swobodnie w trawę. Był w kiepski stanie. Nie zdziwiłby się, gdyby miał połamane żebra, bo oddychanie zaczęło sprawiać niewyobrażalny ból. - Powtórzę jeszcze raz – zaczął, próbując skupić się na słowach, a nie na wszystkim, co pulsowało i sprawiało wrażenie, że zaraz odleci z tego świata na białych skrzydłach. - Pierdol się – zaśmiał się, choć niewiele to miało wspólnego z tym dźwiękiem, gdy opadł ciężko na trawę, przewracając się na plecy. Zaczął niebezpiecznie charczeć.
- Byłeś kiedyś w pierdlu, Villeda? - zapytał retorycznie, obracając się na bok. - Nie? No to chyba będziesz miał okazję – stwierdził niemal beztrosko, zachrypniętym głosem. Mógłby przysiąc, że mimo późnego wieczoru, zaczęło robić się cholernie jasno. Czyżby odpływał?

Emilio Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? I love my children For all mankind MŁODY SCENARZYSTA Adam i Ewa PRZYJEZDNY LGBT+ ZARĘCZONY/A PRÓŻNY SEKSOHOLIK ryzykant PO ODSIADCE Gram na nerwach Człowiek orkiestra Chodzę w szpilkach Mam problem z dochowaniem wierności I LOVE YOU, BABY! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG I'M SO HIGH! My bu-zzy best friend W zakazanym lesie I hate you but ok
mów mi/kontakt
Kaczek Dziwaczek
a
Awatar użytkownika
Ignorant, wieczny chłopiec i poszukiwacz jednonocnych miłości. Diler, amator używek wszelakich, fan social mediów. Zwiastun kłopotów i utraty sporej liczby pieniędzy.
31
185

Post

Do umysłu Emilia bardzo opornie dolatywała muzyka płynąca z Jimmy's, tworząc dziwny, specyficzny sountrack do całej tej sytuacji. W karykaturalnej, połowicznie wiotkiej pozycji pozwolił, by spomiędzy jego ust wyleciała stróżka wymiotów, kiedy próbował podnieść się do pozycji prostej, co podrażniło obolały żołądek. Zakręciło mu się w głowie, ale nie w sposób przyjemny.
W sposób ostrzegawczy. Przeholował i teraz, niechętnie musiał dopuścić do siebie tę myśl.
- Dopraszasz się o pierdolenie. W taki czy inny sposób - warknął, obracając głowę, by otrzeć twarz o ramię, nieobecnym, roztargnionym spojrzeniem spoglądając w jego kierunku. Uzmysłowił sobie też, że nie znajdowali się tak daleko od Jimmy's - sylwetki ludzi zlepiały się w jedno, migocząc gdzieś w oddali. Pomyślał więc o dwóch rzeczach. Najpierw o policji, która w końcu się zjawi, gdy ktoś życzliwy doniesie o ich bójce. Później dotarły do niego słowa Gabriela i oprzytomniał na tyle, by z ciężkim sercem się z nim zgodzić.
Za poważny uszczerbek na zdrowiu zamkną go na dłużej niż za pieprzoną trawkę. Koło jakiejś dziwnej nienawiście między nimi by się zamknęło. D'Angelo siedział za Ines, on siedział by za Gabriela.
- Nie ma, kurwa, opcji - wolno uniósł się na nogi i krótko zawył, kiedy mięśnie przypomniały o swoim istnieniu, niezadowolone z kolejnej próby przywrócenia ich do żywych. Nawet nie podszedł, a doczłapał się do leżącego kompana beznadziei, chwytając go za kark i wbijając w niego paznokcie, by szarpnąć jego ciałem i postawić go na nogach. Skutecznie, ale mało delikatnie jak obojętny worek ziemniaków.
- Zdechniesz tu po moim trupie - wysyczał, o mały włos nie upadając z nim ponownie, kiedy Gabriel naparł na jego ramię, charcząc niezrozumiale.
Nikt nie powinien zrozumieć źle Emilia. Nie odnalazł w sobie jakiejś głęboko skrywanej sympatii do niego czy litości. Ratował swój tyłek i czy podobało się to Gabrielowi czy też nie, dalsze obicie mordy musiało poczekać do momentu, aż nie dojdą do siebie.
- Jesteś popierdolony - trzymając go dalej za kark, balansował by utrzymać równowagę, mrużąc powieki nieprzyjemnie ciężkie od brudu ziemi i krwi. Zignorował mdłości, ból w okolicy zatok, zapewne przez uderzenie w nos, który piekł go jak po zażyciu kiepskiego środka.
- Stój, kurwa - warknął, drugą ręką po omacku szukając telefonu, by wezwać Ubera. Gdyby miał być szczery, to za cholerę nie przysiągłby, że zamówił dobrze. Ledwo widział na oczy, płuca ściskały go, aż brakło mu tchu. Poranione wargi wykrzywiały się w złości i niezidentyfikowanej bezradności jak u kogoś, kto miał na głowie niesforne, buntownicze dziecko, wiecznie wpadające w kłopoty.
- Nie pójdę za kratki z Twojego powodu - nie jestem taki, chciał rzucić, ale jego zachowanie sprzed momentu świadczyło przecież zupełnie o czymś innym.
Świadczyło o tym, że nie różnił się od D'angelo, nie ważne, jak bardzo by się tego wypierał.
Zachował się dojrzalej, bo to jedyna, racjonalna myśl, jaka przecisnęłaby się przez jego kotłujący umysł. I kurwa - jego też musiał ktoś obejrzeć. Ledwo stał o własnych siłach.
- Idziemy, Szmato. Same z Tobą problemy - zacisnął zęby, w kulawym tańcu, ciągnąć ich poobijane mordy bliżej ulicy, nasłuchując sygnałów radiowozu.
Gabriel D'Angelo
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Lisbeth & Cesar In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Pumpkins scream in the dead of night Fingers like snakes and spiders in my hair Filling your dreams to the brim with fright I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! For all mankind SCENARZYSTA NA DOROBKU TYPING LIKE CRAZY Sej łaaat? I killed Laura Palmer TUBYLEC Gram na nerwach Rzucam się na głęboką wodę Mam problem z dochowaniem wierności Lubię zapach męskich perfum Mam swoje demony Boje się zobowiązań Don Juan Mam mocną głowę Znajdziesz mnie w barze na plaży ryzykant ALKOHOLIK SEKSOHOLIK WULGARNY IMPREZOWICZ LEKKODUCH FAN DRAMATÓW RZUCIŁEM/AM STUDIA HAZARDZISTA LUBIĘ ZIÓŁKO PALACZ Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas I LOVE YOU, BABY! GROUP CHAT Heart attack W zakazanym lesie My bu-zzy best friend i've got this I'm Polish, kurwa! #*&!@%^ MATURA TO BZDURA HE WAS FIRST! RUPAUL'S DRAG RACE I'M SO HIGH! SING A SONG FAMILY TIME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I NEED A DOCTOR I hate you but ok
mów mi/kontakt
Panacea#4568
a
Awatar użytkownika
Rozpierdol.
28
186

Post

Stan błogiej nieświadomości zaczynał bardzo powoli rozlewać się po ciele Gabriela, a on tylko uśmiechał się jak przez mgłę. Dobre to były wspomnienia człowieka na takim haju, że odpływał do innej galaktyki. To były czasy. Znikał z tego świata na wiele godzin, a potem budził się, jak ostatnia szmata w jakichś krzakach, odrapany od góry do dołu. Tym razem niestety nie było mu dane zamknąć powiek, kiedy poczuł dłoń na swoim karku. Szarpanie skutecznie wróciło go do żywych. Zamruczał coś niezrozumiale, choć wyraźnie był niezadowolony z tego obrotu sprawy. Chciał zdechnąć na tym trawniku, międląc w palcach źdźbła trawy.
- Kuuurła, chcesz się jeszcze napierdalać? - zapytał, jakby był nie do końca świadomy, no ale na pewno nie miał mocy do tego, żeby uczynić z Emilio jakikolwiek rodzaj trupa. Oczy zaszły mu bielą, choć dalej skrzyły się w ten dziwny, niebezpieczny sposób – od dawien dawna mieszkało tam stado kurwików.
Chcąc nie chcąc, starał się utrzymać o własnych siłach. Niestety nie wychodziło mu to najlepiej, bo uwiesił się na swoim nowym towarzyszu niedoli, przez chwilę zapominając z kim naprawdę ma do czynienia. Balansował na granicy nieświadomości.
- Ty jeszcze nic o mnie nie wiesz, Villeda – zacharczał, wyraźnie rozbawiony wzmianką o tym, że niby jest popierdolony. Fakt, od zawsze przecież zdawał sobie sprawę ze swoich nie do końca przychylnych wobec reszty społeczeństwa zachowaniach, ale nigdy by nie podejrzewał, że staną się one jego siłą. I jak widać, niektórych to do niego przyciągało, a szczególne odzwierciedlenie tego mógł pokazać na przykładzie Villedów.
- Z mojego powodu na pewno nie, nie jestem pieprzonym frajerem, kablem czy jak to tam można jeszcze nazwać – mógłby pogrozić mu palcem, ale nie miał siły nawet unieść dłoni, która bezwładnie wisiała tuż przy tułowiu. Drugim ramieniem kurczowo trzymał się swojej obecnej podpory, zaczynając przeklinać siebie w duchu, że do szpitala nie może wybrać się sam. - Sprzedajną kurwą, o – odnalazł w końcu słowa, które chciał wypowiedzieć. Wiele można było mu zarzucić, ale ludzi nie sprzedawał za żadne skarby. Swoje problemy wolał rozwiązywać sam, swoimi sposobami, które dawały mu więcej frajdy, niż nasłanie na kogoś policji. Co to za przyjemność oddać brudną robotę w czyjeś ręce?
Nie zdążył się jeszcze doprowadzić do stanu używalności, gdy poczuł, jak Emilio wpycha go do samochodu. Równie dobrze, mógłby teraz porwać Gabriela, bo temu było już wszystko jedno. Ból zaczynał być nie do zniesienia.
- Ahoj przygodo! - rzucił w przestrzeń, opierając czoło o fotel z przodu. Słuchał tylko zawziętej wymiany zdań Villedy z kierowcą, który wyraźnie nie był zadowolony ze swoich nowych klientów. Słuchał ich z jakąś nieopisaną przyjemnością, jak gdyby opowiadali mu bajkę na dobranoc, by po chwili przyłączyć się do tej wspaniałej rozmowy. Nie mógł powstrzymać uszczypliwości wobec obu mężczyzn, a jego gęba niebywale rzadko się zamykała.
/ztx2
Emilio Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku In the rich man's world - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? I love my children For all mankind MŁODY SCENARZYSTA Adam i Ewa PRZYJEZDNY LGBT+ ZARĘCZONY/A PRÓŻNY SEKSOHOLIK ryzykant PO ODSIADCE Gram na nerwach Człowiek orkiestra Chodzę w szpilkach Mam problem z dochowaniem wierności I LOVE YOU, BABY! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG I'M SO HIGH! My bu-zzy best friend W zakazanym lesie I hate you but ok
mów mi/kontakt
Kaczek Dziwaczek
Zablokowany