a
Awatar użytkownika
Ksiądz z pogłębionym kryzysem wiary, prowadzący podwójne życie, w dzień przykładny duchowny, wieczorami grzeszy na wszelkie możliwe sposoby. Młoda dziewczyna, której uratował życie nie opuszcza jego myśli w dzień i w nocy.
34
187

Post

Cervantes Casper
imiona Casper Malcolm
nazwisko Cervantes
data urodzenia19.12.1986
miejsce urodzenia Hope Valley
orientacja seksualna Biseksualna
miejsce pracy Hope Church
stanowisko pracy Ksiądz
narracja Trzecia osoba / Czas przeszły
wizerunek O'Donoghue Colin
In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen


Może gdyby wiedział, że jego życie potoczy się w taki sposób, zareagowałby w inny sposób. Coś by zmienił, może nie popełniłby takich błędów jak kiedyś. Jednak nie jest władcą czasu, niczego już nie może zmienić, jedynie mieć nadzieję że te błędy nie dopadną go w najmniej odpowiednim momencie. Wtedy pewnie nie będzie w stanie się pozbierać. Pozostanie tylko pustka i czerń, którą przywdziewa co ranek.
Casper był niechcianym dzieckiem. Jego rodzice byli młodzi, ledwo skończyli szkołę, chcieli wyjechać w wielki świat. Nigdy go nie kochali. Jednakże pod silnym naciskiem dziadków „spróbowali” się nim zająć. I to był błąd, cholerny błąd, bo nigdy nie wiesz, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami. Jako ledwie trzyletni chłopiec doświadczył tyle przemocy fizycznej i psychicznej, jakiego dziecko nigdy nie powinno być świadkiem, a tym bardziej celem. Pastwiono się nad nim, wszyscy dookoła udawali że nie widzą nic, bo jego rodzice byli dziećmi bogaczy, którym wszystko wolno. Dopiero jakaś starsza pani z sąsiedztwa przełamała się i zawiadomiła opiekę społeczną. I tak skończył się koszmar małego chłopca, a zaczął ten przyjemniejszy okres. Do pewnego momentu.
Długo nie czekał na adopcję. Cichy, spokojny i niebieskooki chłopiec od razu wzbudził sympatię wyjątkowej pary. Dlaczego wyjątkowej? Bo Casper od tej pory miał mieć dwóch ojców. Nigdy, także po latach, mu to nie przeszkadzało. Kocha ich całym sercem i dziękuje Bogu za to, że trafił na tak wspaniałych ludzi, chociaż droga do szczęścia rodzinnego nie była łatwa. W bidulu uprzedzono, że Casper może być inny niż reszta dzieci. Wycofany, z problemami, zamknięty w sobie. Została jednak roztoczona nad nim opieka, zapewniona pomoc najlepszego psychologa w tym mieście, po czasie chłopiec zaczął się otwierać, jednak do swoich ojców „tato” mówił po pół roku od adopcji. Nie sprawiał także problemów wychowawczych. Gdy już odnalazł się w swojej nowej rodzinie, był naprawdę wesołym i żywym dzieckiem, szybko złapał kontakt zresztą rodziny, otoczony samą miłością i wsparciem mógł być kim tylko chciał. Marzył o kosmosie, o tym, by być strażakiem, czy też policjantem, jak to każde dziecko, nawet urządzał wiele gier ze swoim rodzeństwem, widząc siebie w takich rolach za kilka lat. Jak to więc się stało, że przyjął koloratkę która po dziś dzień pali go żywym ogniem?

Credo in Deum Patrem omnipotentem, Creatorem caeli et terrae; et in Iesum Christum, Filium eius unicum, Dominum


Coś się zaczęło psuć, gdy Casper poszedł do szkoły średniej. Nie miał najlepszych ocen, ale jakoś udawało mu się zdawać od klasy do klasy, zwykle nie miewał problemów z przyswojeniem materiału. Był też stosunkowo popularny, przystojny, wysportowany, z tymi niebieskimi oczami, które zaglądały w Twoją duszę. Dziewczyn miał na pęczki, chłopców zresztą też, z czym się nie krył, zważywszy na to, kim byli jego ojcowie. Jednak właśnie pod koniec szkoły zaczęły się poważniejsze problemy. Zaczął znikać z domu, palił, pił, chodził na imprezy, miał drobne zatargi z prawem. Zwalano to na złe towarzystwo, ale on teraz, po latach, widzi że to jest sprawa genów. Jego biologiczni rodzice nie byli święci, jak się dowiedział. To i on nie jest. A powinien.
Zaczął żyć własnym życiem, mimo silnych więzi z rodziną nie spowiadał im się ze wszystkiego, co robił. Dorabiał w okolicznym pubie, z zaoszczędzonych pieniędzy kupił sobie motor a także zrobił prawo jazdy. To była jego wolność, kochał czuć pęd powietrza, pruć zdrowo ponad limit przez miasto. Był pełen brawury, odwagi, może chęci śmierci, jak to nastolatek. I właśnie to wszystko doprowadziło do wypadku, który zaprowadził go na drogę kapłańską, z którą się nie roztaje, chociaż od dawna nie żyje zgodnie z zasadami.
Była noc, paliło się ledwie kilka latarni. Casper by l trzeźwy, miał w sobie jeszcze odrobinę odpowiedzialności by nie prowadzić po pijaku. Wracał do domu, jak zwykle przekraczając prędkość, nic nie robiąc sobie z wiszącego nad nim kolejnego mandatu, który i tak ojcowie zapłacą. W pewnym momencie stracił panowanie nad kierownicą i z solidną siłą uderzył w barierkę. Miał kask, jednak odczuł to naprawdę mocno, po dziś dzień miewa pewne problemy. Miał szczęście, że przejeżdżający samochód zatrzymał się i wezwał karetkę. W ciągu paru minut znalazł się w szpitalu, a lekarze walczyli długo o jego życie. Miał połamane wiele kości, wstrząs mózgu, krwotok wewnętrzny, zapadł w śpiączkę. Rodzina czuwała przy nim, do końca mając nadzieję, że się ocknie. Ocknął się, ale odmieniony. Podczas śpiączki doznał... objawienia. Tak, ukazał mu się Jezus (tak przynajmniej myśli do dzisiaj) w pełnej chwale i po raz ostatni chciał go sprowadzić na odpowiednią drogę. To był impuls, moment który zaważył na jego dalszym życiu. Po dziesięciu miesiącach w śpiączce powrócił do świata żywych i już wtedy dokładnie wiedział, kim chce być.

Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum, adveniat regnum tuum, fiat voluntas tua sicut in caelo et in terra.


Długo też dochodził do siebie po wypadku. Rok rehabilitacji, ciężka praca, morze pieniędzy w to zainwestowane przywróciły go do zdrowia. I to dopiero w tym momencie przedstawił swoje najbliższe plany. Chciał zostać księdzem. Nieść posługę kapłańską, pomagać potrzebującym, sprowadzać takie zbłąkane owieczki jak on na odpowiednią drogę. Jak to przyjęli? Każdy inaczej, ale nie było żadnych przykrych słów, czy negatywnych odczuć, w większości zaskoczenie. Dlatego kochał tą rodzinę. Była tutaj wolność, jakiej potrzebował.
Po skończeniu szkoły wyjechał do seminarium w Nowym Yorku, żegnając dawnego Caspera, obiecując rodzinie, że wszystko będzie dobrze. Kolejne lata spędził na nauce, przyjmował wszystko to co księża przekazywali mu o Bogu, umacniał się w swojej miłości do niego, pozwalał by wypełniła go jego miłość. Poznał tam wielu młodych ludzi, część z nich została razem z nim księżmi, reszta nie odnalazła jednak w sobie powołania, ale Capser nadal służy im radą i pomocą, chociaż sam ma z tym wszystkim problemy. Po latach otrzymał święcenia kapłańskie i został przydzielony do parafii w miasteczku pod Nowym Yorkiem, gdzie ludzie są życzliwi, ale też gdzie czyhał na nich Szatan i liczne pokusy. Tacy młodzi, pełni zapału jak on byli tam potrzebni, dlatego Casper szybko zyskał sobie uznanie parafian, a także ich przyjaźń. Nie zaniedbał oczywiście rodzinnego gniazdka, bardzo często wracał do Hope by spędzić czas z rodzeństwem, tak odmiennym, jednak tym które jest dla niego wszystkim. Zawsze jednak wracał do parafii, do swoich wiernych. Na modlitwach, kazaniach i pomocy w miejscowej Oazie upływały mu lata, jednak krótko przed dwudziestymi dziewiątymi urodzinami wydarzyło się coś, co stało się pierwszym pęknięciem na jego wierze, czymś co stało się przyczyną, dla której teraz nie wie, kim jest naprawdę.
Gdy prowadził Oazę dla młodzieży, uczęszczała do nich Cassie. Młoda dziewczyna, silnie wierząca w Boga z dobrego domu, jednak zagubiona, potrzebująca pocieszenia i wsparcia od Boga. Casper szybko złapał z nią kontakt, był on na tyle silny, że dziewczyna przychodziła po mszach by porozmawiać z nim na ławce przed kościołem. Wywiązała się między nimi czysta przyjaźń, nic więcej. Dlatego jej odejście zabolało go najbardziej. Najgorzej, że był tego naocznym świadkiem. Pewnego dnia rozmawiali do późnych godzin wieczornych, a z racji że dziewczyna mieszkała niedaleko, postanowił ją odprowadzić, by mieć pewność, że bezpiecznie trafi do domu, może nawet zamieni kilka słów z jej rodzicami. Wracając polną drogą za późno usłyszeli silnik i zobaczyli światła. Pijany kierowca pędził prosto na nich, a Casper nie zdążył z uratowaniem dziewczyny. Usłyszał tylko jej krzyk, poczuł ból, ale przytomność zachował. Zobaczył oddalające się światła i ją. W kałuży krwi, patrzącą na niego ze łzami w oczach, szeptem proszącą o Ostatnie Namaszczenie. Cervantes nie wiedział, co robić. Jemu nic wielkiego się nie stało, złamana noga, rozcięty łuk brwiowy. Jednak był jak z kamienia. Dopiero po dłuższej chwili doczołgał się do niej, ułożył jej głowę na swoich kolanach i odmówił modlitwę, znacząc jej twarz swoimi łzami i krwią. Odeszła w momencie, gdy kończył się modlić, brudząc mu koloratkę swoją własną krwią. Nigdy jej nie wyrzucił. Zostawił, by przypominała mu, dlaczego przeklina Boga.

Parce mihi Pater, quia peccavi


Nie umiał się po tym pozbierać. Osoba, która kochała Boga ponad wszystko, została tak brutalnie odebrana temu światowi. Zginęła przez pijanego kierowcę, który do tej pory się nie odnalazł. Owszem, Casper mógł sobie to tłumaczyć tym, że Cassie była na tyle pobożna, że Pan wezwał ją do siebie, jednak tak naprawdę w to nie wierzył. Może gdyby nie widział tego na własne oczy inaczej by myślał. W szpitalu doszedł do wniosku, że to nie powinno mieć miejsca. W głowie nadal miał wspomnienie tego dnia, kiedy wykrzyczał prosto w niebo, że go nienawidzi. Nigdy nie odwołał tych słów. Co więcej, zaczął bardzo w to wierzyć.
Po wyjściu ze szpitala, szybko zniknął z parafii. Zabrał wszystkie swoje rzeczy, koloratkę ukrył głęboko w torbie i wyjechał jak najdalej od Nowego Yorku. Przez kolejne dwa lata tułał się po kraju, nigdzie długo nie zagrzewając miejsca, jednak to, co robił, nie miało nic wspólnego z posługą. Rozbijał się o bary, pił, czasami do nieprzytomności, wdawał się w bójki, prowadził pod wpływem. Sypiał z innymi. Nie zawracał sobie głowy Bogiem, po prostu odbierał to, co było mu zabrane gdy przyjął święcenia. Przez dwa lata prawie dotykał gna, jednak tak jakby Bóg nad nim czuwał i w ostatnim momencie go wyciągał, chociaż on kategorycznie takiej myśli do siebie nie dopuszczał i ponownie wpadał w wir imprez i alkoholu. W końcu jednak odnalazł w sobie chyba tą odrobinę wiary. Spakował się i wrócił do Hope, do rodziny. Jest tutaj od trzech lat. Ani rodzina, ani nikt inny nie wie o tym, że z wiarą u niego nie jest za dobrze. Do dzisiaj prowadzi podwójne życie. W dzień służy w kościele, wieczorami prowadzi nocne życie, pogłębiając już i tak mocno zakorzeniony w nim kryzys wiary.



- Nikt nie ma pojęcia, że prowadzi podwójne życie. Nawet najbliższa mu rodzina uważa go za przykład religijności i jest z niego dumna. Ale nie powinna.
- Gdy nie wie, co ma powiedzieć, zawsze drapie się za uchem
- Miłośnik szybkiej jazdy i samotnych wędrówek. Często, gdy potrzebuje pomyśleć, wsiada na motor i odnajduje najbardziej odludne miejsca w okolicy, godzinami myśląc o swoim położeniu.
- Biegle posługuje się hiszpańskim i angielskim, nieco uczył się także francuskiego w szkole, ale jakoś nigdy nie umiał się wysławiać.
- Bardzo dużo czyta. Jego ulubionym pisarzem jest King, w domowym zaciszu posiada sporą biblioteczkę. Najlepszym prezentem urodzinowym dla niego są właśnie książki.
- Nie stroni od używek. Tych dla ducha i dla ciała. Nigdy nie sięgnął po ciężkie narkotyki, ale trawkę bywa że zapali za kościołem, o papierosach i alkoholu nie wspominając.
- Boi się, co ludzie powiedzą, gdy poznają jego sekret. Ta myśl prześladuje go nocami, tak samo jak tamten feralny wypadek.
- Całkiem nieźle gotuje, chyba najlepiej ze swojego rodzeństwa, wiele razy zdarzało się, ze gdy wpadał w odwiedziny, gotował dla tej całej gromady i nawet lubi zmywać
- Gdy ma za dużo myśli, lubi wyjść pograć w kosza, bądź pobiegać po okolicy.
- Gdy zdenerwuje się na coś, bądź na kogoś, przechodzi na hiszpański, nawet jeśli druga osoba go nie rozumie
Miejscowy Midtown Avenue
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku szczęśliwy numerek: twoja twarz brzmi znajomo For you I would get beat to smithereens - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! BOGATE CV DON’T STOP ME NOW ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! Sej łaaat? ADOPTOWANY PALACZ LUBIĘ ZIÓŁKO CZARNA OWCA Koszula to moja druga skóra Mam swoje demony mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy Preferuję kilkudniowy zarost Lubię młodszych Nie rozstaje się z krzyżykiem na łańcuszku Słucham jednego utworu na okrągło Wszystko jest moją poduszką Czuję motyle w brzuchu sticks and stones Like a virgin I hate you but ok
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Twoja karta została zaakceptowana!


Cieszymy się, mogąc Cię gościć w Hope Valley. Prosimy, czuj się u nas jak w domu! Aby ułatwić Ci rozpoczęcie rozgrywki, przygotowałyśmy listę tematów, które powinieneś odwiedzić w pierwszej kolejności:
> relacje zapewnią Ci niekończące się możliwości rozwoju postaci;
> telefon pozwoli Twojej postaci kontaktować się z przyjaciółmi;
> w kalendarzu możesz porządkować swoje rozgrywki, by już zawsze pamiętać o odpisach.

Koniecznie zerknij też do forum z odznakami i wybierz te, które chciałbyś zobaczyć w swoim profilu! I pamiętaj — w razie jakichkolwiek wątpliwości, nie wahaj się z nami kontaktować!
miejscowypowodzenia!
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
Zablokowany