Część turystyczna wyspy
Emma Whitely
a

Post

Powiedziałaby mu coś więcej, zapewne znowu krzykiem, ze względu na ton słów i bezczelność, która z nich bije… Ale ją zaskoczył. To swoją drogą dość niemądre podnosić pijaną kobietę tak, że zwisa głową do dołu. Różnie mogłoby się to zakończyć. Nie ma jednak szansy na zwizualizowanie tych czarnych scenariuszy, bo zaledwie za kilka chwil Emma znajduje się pod taflą wody, ciemną. Nie ma gruntu, ocean zakrywa ją całą a ta rozpaczliwie macha rękami, próbując się wynurzyć. Otóż, panna Whitely przez całe swoje życie więcej uwagi przykładała do wyglądania w kostiumie kąpielowym i do opalania się na plaży niż do jakiejkolwiek nauki pływania. Czuje się bezpiecznie tylko tam, gdzie woda nie jest w stanie jej zagrozić. Opija się słonej zawartości oceanu i w momencie, kiedy jest już przekonana, że ten zwyrodnialec chciał ją po prostu utopić, czuje silną rękę na swojej talii, która wyciąga ją nieco wyżej. Jest cała mokra, przestraszona i niezaprzeczalnie wkurwiona. Uwiesza się na nim, próbując złapać głębszy oddech. Zimno i adrenalina nieco ją otrzeźwia. Oddycha szybko, ciepłym powietrzem prosto w jego szyję. Paradoksalnie, ta bliskość ją koi. Oplata jego ramiona swoimi, a dla pewności, że nie będzie czuła stopami braku dna, nogi zaplata wokół jego bioder. Trwa w takim zawieszeniu na nim, jak małe dziecko jeszcze przez moment. Ale kiedy w końcu nieco się odchyla i wyłapuje w tej ciemności jego wzrok, podciąga się, kładzie ręce na jego głowie i wciska ją pod wodę. Utrzymuje go bez dostępu do powietrza jeszcze przez chwilę, zanim mężczyzna nie wynurzy się siłą, odciągając ją od siebie. Puszcza go i odpływa swoim rozpaczliwym stylem odrobinę dalej. Nabiera wody w usta i opluwa go strumyczkiem wody.
Jesteś chory, mówił Ci to już ktoś? – pyta wściekła, próbując nieudolnie odpłynąć w jakimkolwiek kierunku, ale jedyne co udaje jej się na tej głębokości zrobić to dryfować w miejscu jak kolorowa bojka.
Chcesz ze mną rozmawiać, czy chcesz mnie kurwa zamordować bez świadków? – warczy na niego poirytowana, także faktem, iż nie może sobie sama poradzić z wyjściem z wody. Próbuje znów czegoś na kształt pływania, kiedy ma wrażenie, że coś dotyka jej nogi. Odtrąca to w panice, ale w ciągu tych zaledwie kilku sekund wyrządziło już szkody. To znaczy, ona ma takie wrażenie. Coś owinęło się wokół jej kostki. Whitely zaczyna krzyczeć i nadziera się tak, że pewnie można usłyszeć ją w miasteczku. Ale kiedy bezimienny mężczyzna pojawiłby się obok, zorientowałby się, że ta świetna pływaczka po prostu zaplątała się w glony.

Russel Franklin
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
You’re my downfall, you’re my muse,
my worst distraction, my rhythm and blues.
I can’t stop singing, it’s ringing, in my head for
y o u
35
190

Post

— Nie — prycha, wywracając przy tym oczami. — Jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. — Kpi sobie z niej, to oczywiste, ale nawet nie jest mu głupio. Czasem, kiedy zachowanie Emmy można określić mianem irracjonalnego, Russel nie może powstrzymać sarkastycznego tonu. Tak jakby za wszelką cenę chciał jej dopiec, jednocześnie rozpaczliwie walcząc o jej uwagę. W pewnym momencie zaczął zauważać, jak bezsensowne stały się jego działania — zaczynając na myśleniu o niej przez ostatnie trzy miesiące, przez powrót, aż po przyjście tu tego wieczora, by w końcu skonfrontować z nią swoje wątpliwości. Chciałby się otworzyć, usiąść i spokojnie porozmawiać, ale nie wie, czy stan Whitely im to umożliwi.
— Chcę, żebyś wytrzeźwiała! — odpowiada zgodnie z prawdą, marszcząc czoło. Emma przypomina trochę bardzo rozszczekaną chihuahuę, a Russela raz czy dwa takie szczurki pogryzły. Ma do nich uraz, dlatego teraz trzyma się na bezpieczną odległość, mniej-więcej dwóch metrów, pozwalając blondynce odpłynąć w swoją stronę. Na szczęście on czuje się w wodzie jak prawdziwa syrenka. Pływa szybko, dobrze i przede wszystkim jest w stanie doholować topiącą się kobietę na brzeg, nawet jeśli wokół jej kostek obwijają się gęste glony.
— I chcę, chcę z tobą porozmawiać, tylko, kurwa, przestań się zachowywać jak dziecko. — Russel z jakiegoś powodu jest przekonany, że to ona powinna o niego zabiegać. Że to jej powinno zależeć na rozmowie. Biedaczek nie pamięta, kiedy ostatnio uganiał się za jakąkolwiek kobietą tak naprawdę. Nie licząc oczywiście dobrze odgrywanych scen na potrzeby wykonania zlecenia. — Więc może wróćmy teraz na brzeg i, nie wiem, znajdźmy sobie jakieś spokojniejsze miejsce niż ten zatłoczony bar — proponuje i podpływa do niej dokładnie w momencie, gdy z ust Emmy wydobywa się przeraźliwy krzyk.
— Kurwa, dobra, nie to nie. Jeśli tak bardzo nie chcesz rozmawiać, to po prostu... nie wiem, po prostu zapomnij. — Zirytowany Franklin unosi ręce w poddańczym geście, po czym odwraca się w stronę brzegu i najwyraźniej zamierza wyjść z wody, doprowadzić się do porządku i wrócić do hotelu, pozwalając, by Whitely poparzyła jakaś meduza, porwał sztorm albo zjadł przepływający przez Zatokę rekin.
— I przestań się wreszcie wydzierać, z łaski swojej! — Odwraca się jeszcze na chwilę, tylko po to, by zobaczyć na twarzy blondynki szczere przerażenie. Zatrzymuje się, trochę zagubiony i kalkuluje w głowie możliwe wyjścia. Stoi w wodzie po pas, mógłby już wyjść na suchy ląd i wrócić do wygodnego łóżka, albo... cofnąć się i uratować ją, jak na bohatera przystało. Przeklina pod nosem, robi w jej stronę kilka kroków i chwyta za ramiona, żeby skupiła na nim swoją uwagę. Zanim jednak zdąży cokolwiek powiedzieć, czuje na nodze, w czym leży problem. Nie potrafi powstrzymać uśmiechu i szczerzy się głupkowato, by chwilę później zanurkować w ciemną toń. Sunie dłońmi po skórze Emmy, w końcu dosięgając do lepkich i ciasno splecionych glonów. Uwalnia kostkę kobiety z uwięzi, wynurza się i bierze Whitely na ręce, najwyraźniej dochodząc do wniosku, że skoro już ją tutaj przytaszczył, to równie dobrze może odstawić na miejsce.
— Co ty byś beze mnie zrobiła, co?

Emma Whitely
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SUMMER FESTIVAL - za udział w randkach w ciemno! LOVE IS BLIND - za znalezienie idealnego partnera na evencie Summertime Festival! THE CHOSEN ONE BOGATE CV DON’T STOP ME NOW MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ That's a start NOCNA ZMIANA ONE BIG FAMILY MAN UP! MŁODY SCENARZYSTA I killed Laura Palmer TURYSTA LGBT+ JESTEM ZAKOCHANY/A STARY KAWALER YO VIVO ENTRE LAS FLORES - ISLAND WŁASNY BIZNES JESTEM ŚLIZGONEM CZARNA OWCA JUŻ MI NIOSĄ SUKNIĘ Z WELONEM NOTHING BREAKS LIKE A HEART TEAR IN YOUR HEART I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM LIAR, LIAR, LIAR BLAST FROM THE PAST MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN ROBINSON CRUSOE SMERF PRACUŚ You Shouldn't Kiss Me Like This Fake it till you make it
mów mi/kontakt
rura na miasto#7921
Emma Whitely
a

Post

Wściekłość to uczucie, które ostatnimi czasy towarzyszy jej najczęściej. Jeszcze trochę a będzie musiała na poważnie zastanowić się nad praktykowaniem jogi albo… psychoterapią. Chciałaby go zamordować. BOŻE ILE ON MÓWI. Ile zbędnych słów wypowiada w jej kierunku. Był czas, kiedy chciała rozmawiać. Nie mógł się zdecydować szybciej, że chce wypowiedzieć w jej kierunku coś więcej, niż życzenia udanego życia? Nie zapomni mu tego rozczarowania, kiedy na widok jej łez i jednego krótkiego pytania pokręcił tylko przecząco głową. Ten obraz śnił jej się po nocach na równi z całą tęsknotą, jaką dedykowała mu niemalże codziennie przez ostatnich kilka miesięcy. Dlatego nie przestaje krzyczeć. Trochę dlatego, że boi się, że właśnie została zaatakowana przez oceaniczne stwory, trochę dlatego, że jest wciąż pijana a poniekąd dlatego, że ma dość tej irracjonalnej sytuacji.
Błogosławi w myślach fakt, że jednak po nią wrócił. To sprawia, że nie będzie chciała wynająć prywatnego mordercy, który zrealizuje na mężczyźnie jej największe pragnienia. Z ulgą macha w wodzie uwolnioną nogą, a następnie pozwala mu się łaskawie wynieść na brzeg. Jednak kiedy ocean sięga im do kostek, szarpie się, by ją postawił. Jej stopy grzęzną w mokry piasek a ona, korzystając z tej bliskości, odwraca się w jego kierunku, bierze szeroki zamach i z całym impetem uderza go z otwartej dłoni w twarz. Gdyby nie broda, która amortyzuje nieco uderzenie, plask drobnych palców o skórę słychać byłoby w jego przeklętej Alabamie. Chwilę później pieką ją palce i macha dłonią, która boli ją bardziej niż złamane przed miesiącami serce. Za co – nasunęłoby się pytanie tym, którzy nie znają całego kontekstu. Jest pijana, cała trzęsie się z zimna, ponieważ chwilę temu próbował ją utopić. Blondynka nie chce babrać się w tej ich wspólnej i paskudnej przeszłości. Nie, jeśli nie reaguje na żadne z jej oskarżeń. Nie, jeśli chce z nią rozmawiać, kiedy wszystko powinno zostać już w sferze zamkniętego niedopowiedzenia.
Przysięgam, przysięgam Harrison, że jeśli spróbujesz za mną iść, to zadzwonię na policję! – krzyczy, jeszcze zanim nie wyjdzie z wody i pokracznym krokiem nie ruszy w kierunku swoich rzeczy rozrzuconych na piasku. Wściekła zabiera torebkę, upiaszczony telefon i kilka zmiętych banknotów. Odchodzi w tej irytacji, ale odwraca się jeszcze na chwilę w jego kierunku.
Wydaje Ci się, że to ja jestem bardziej stuknięta? JA?! Spójrz kurwa na siebie. – odchodzi w stronę portu. Może spać na ławce w porcie. W tej chwili lepszym rozwiązaniem będzie nawet przepłynięcie tych 10 kilometrów wpław niż kolejne minuty w jego towarzystwie. Najprawdopodobniej jednak pojawi się na przystani, wśród imprezujących właścicieli jachtów i grą na biedną, zbłąkaną duszę, załatwi sobie transport do miasteczka. Trudno, jeśli w ramach zapłaty ktoś będzie musiał trochę poobłapiać jej mokrą sylwetkę wzrokiem.

/zt x2!
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Młoda nauczycielka historii. Kocha surfing i kontakt z wodą. Ma wielkie serce do zwierząt, uwielbia samochody, ale jest kiepskim kierowcą. Miłośniczka herbaty i dobrego jedzenia. I nie ma szczęścia w miłości.
24
160

Post

#piąta

Obrazek


Od czasu do czasu Luna dała się wyciągnąć do klubu. Wbrew pozorom nie było to też takie trudne, bo chociaż Holmes czasem zgrywała dorosłą, to ostatecznie czasem lubiła jeszcze poszaleć. Zawsze miała w sobie obawy, że gdzieś tam po drodze spotka swoich uczniów, którzy być może byli w posiadaniu fałszywych dowodów, ale ostatecznie, to wtedy im powinno zależeć, żeby jej unikać, a nie na odwrót. Jej, pomimo wykonywanej pracy, wolno było się napić. Oni mogli mieć kłopoty z prawem.
No i nie oszukujmy się, czasem sprawiało też dużą przyjemność po prostu wystroić się w coś innego niż jeansy i zwykła koszula, a wcisnąć w sukienkę i założyć szpilki.
Muzyka pod namiotami musiała nieść się spory kawałek od samego centrum imprezy. Większość szkół zaczęła już wakacje, wiec ludzi było sporo.
Wszyscy w atmosferze lata, kiwali się, czasem zupełnie mimowolnie do hitów większych i mniejszych lub stali przy barze. Dziewczyny właśnie z niego wracały, z drinkami, które przemiły barman zaserwował je razem z olśniewająco białym uśmiechem.
- Chyba wpadłaś mu w oko. - Stwierdziła Luna, stawiając na stoliku kolorowe szklanki.
Od czasu do czasu walnąć kilka szotów, to przecież nie grzech. a kolorowe miały to do siebie, że wchodziły jak słodkie napoje. A przynajmniej jej. Różnorodność ich napojów nieco ją zaskoczyła. Taca rozmaitości brzmiała jak nazwa idealna na coś, co zapowiada kaca.
- Jak myślisz, co to właściwie za alkohole? - Ona obstawiała wódkę, tequile, może jakiś Jagger. A może to wszystko to samo, tylko zabarwione innym barwnikiem spożywczym.
Jak to dobrze, że jutro sobota i w najgorszym razie będzie miała jeszcze niedzielę, żeby dojść do siebie.
Przepychająca się grupka chłopaków, którzy mogli mieć co najwyżej 21 lat, minęła ich, przepychając się między stolikami. Luna odruchowo przyciągnęła niewielką torebkę bliżej siebie, co było dość ironiczne, biorąc pod uwagę fakt, że to nikt inny, jak Dalia Villeda, kilka razy znalazła się w posiadaniu jej własnych rzeczy. Cóż mogła powiedzieć?
Przynajmniej Dalia zawsze zwracała to, co zwinęła. I Luna w zasadzie już przestała mieć jej za złe. To nie było przecież tak, że tamta robiła to specjalnie.
- To, za co pijemy? Bo piękne panie już są. - Uśmiechnęła się i uniosła pierwszy z kieliszków, w kolorze podobnym do butelkowej zieleni
W tym momencie jeszcze nie wiedziała, jak taka luźna noc była jej potrzebna. Z dala od rozmyślania nad wszystkimi problemami, które zaprzątały jej ostatnio głowę. Po chwili toast został wzniesiony i dość jasna buźka Holmes zyskała rumieńców, a usta wykrzywiły się. - Fuck my life... - Stwierdziła językiem, który w żadnym razie nie przystoi nauczycielce. - Jagger. - Bez zapitki smakował jak lekarstwo.
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales ALL BY MYSELF TEXT ME! JESTEM GRYFONEM PSIARZ SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA PRACA W OŚWIACIE WOLĘ OSTRO WIELBICIEL HERBATY JESZCZE PIĘĆ MINUT, MAMO DIGITAL LOVE PANIE WŁADZO... CALL 911
mów mi/kontakt
Pomyluna / Liv#4000
a
Awatar użytkownika
And I wonder if I ever cross your mind
For me it happens all the time
23
167

Post

#10

Spotkanie z George'em wytrąciło ją kompletnie z równowagi. Musiała się wyluzować, musiała zapomnieć, zrobić coś, co pewnie byłoby cholernie głupie z czasem, ale co również po prostu pomogłoby jej oczyścić głowę. Miles nie odbierał, a nie chciała go znów nachodzić. Nie byli parą, nie mogła przecież zachowywać się jak wariatka, ale to nie znaczy, że nie tęskniła. Potrzebowała jednak dzisiaj czegoś więcej niż rozmów i dlatego też zamiast wykręcić numer do Lincolna, który zapewne zabawiał swoją żonę kolejną porcją gadek, że nie wyjedzie z Hope, postanowiła przejść się po mieście, a potem wylądować w klubie na plaży. Było stosunkowo wcześnie, gdy się tam znalazła. Było koło dwudziestej, miała na sobie strój jeszcze z popołudnia, gdyż nie chciało jej się wracać do Everglades - xanax, zioło i upał dały jej na tyle w kość, że potrzebowała kilku szklanek virgin mojito i zapachowej mgiełki, by się odświeżyć, albo przynajmniej dojść do siebie i nie być zmuloną Ziną. Bała się iść do Jimmy's, wiedząc, że jej siostra pewnie dziś tam występuje, a w takim stanie na pewno dostałaby nieźle po głowie, dlatego znalazła się w Divertido, bawiąc się samotnie przy barze. Nawiązała kilka nowych znajomości, gdy godzinę po przyjściu zamieniła bezalkoholowe drinki na coś bardziej kopiącego jej zmęczony umysł. Kilka shotów wódki z redbullem, kolorowy drink w kokosie i podrygiwała na stołku w rytm muzyki. Miała lepszy humor, ale wciąż gdzieś z tyłu głowy wracała do rozmowy z Hockleyem. Kolejny raz ktoś nie chciał jej w swoim życiu, kolejny raz ktoś ją odtrącał, mówił jej co będzie dla niej lepsze. A może ona sama doskonale wiedziała, co będzie dobre? Może gdyby mogła podejmować decyzję za siebie, nie byłaby w tej sytuacji dzisiaj? Nie uległaby brunetowi, byłaby cały czas z.. no właśnie. Z nim.
Myślała, że ma majaki. - Jasna cholera, do teraz mnie trzyma? - Zagryzła wargę, widząc Ashera wchodzącego na deski klubu na plaży i zamrugała kilka razy. Odwróciła się na moment, przyssała do swojego drinka i stwierdziła, że to nie na jej nerwy. Dopiła do końca, podziękowała ładnie barmanowi i zsunęła się z wysokiego krzesła barmańskiego, by ruszyć na dancefloor, na którym już tańczyło kilka osób. Pewnym krokiem wywinęła kilka razy biodrami i zaraz została wciągnięta głębiej przez jakiegoś chłopaka. Całkiem nieźle tańczył, musiała przyznać. Nie obłapiał, nie był nachalny, ale miała wrażenie, że jest obserwowana. Albo, że przynajmniej powinna znów w tamtą stronę zerknąć, dowiedzieć się, czy ma omamy, czy to już czas odstawić kompletnie mieszanie środków odurzających. Wciągnęła nosem powietrze, gdy ich spojrzenia się spotkały. Nie mogła go pomylić, mimo tylu miesięcy rozłąki. Ile minęło? Dwa lata? Momentalnie zrobiło jej się gorąco, musiała stąd jak najszybciej uciec i dlatego ruszyła do wyjścia. Zatrzymała jednak przez partnera za nadgarstek szarpnęła się mocno.

Asher Harrington
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! Mistrz Gry - za wymyślenie oraz pomoc w przeprowadzeniu eventu! TEMAT MIESIĄCA - LIPIEC BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY WOMEN POWER WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA PHONE ADDICTED ADOPTOWANY LUBIĘ ZIÓŁKO WIERZĘ W MAGIĘ IMPREZOWICZ DEVIL IN DISGUISE NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI NA DIECIE Praktykuję jogę NOTHING BREAKS LIKE A HEART TWÓJ NOWY DOM SING A SONG GHOST MOVIE I'M SO HIGH! DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM GROUP CHAT
mów mi/kontakt
inner itachi
a
Awatar użytkownika
,,Mam czarne zasłony, mam martwych znajomych i sam dla świata jestem trupem. Rozmowy z psychologiem, rozmowy z dobrym ziomem, rozmowy z samym sobą. Cztery dni na offie, nie wiesz, co ja robię, bo wszyscy myślą, że jest super. Przegadam coś tam z Bogiem, przygadam dobrze sobie, nie widać mnie przez obłok chmur."
26
196

Post

#1

Sobota jak każda inna. Weekendy w życiu Ashera od kilku lat wyglądały całkiem podobnie i to wcale nie przez wzgląd na to, że aż tak lubił imprezować. Zdarzało się, że miał w dupie wszystkich ludzi świata i zostawał w domu sam ze sobą, jarając całe tabuny zioła i patrząc w sufit, albo racząc się czymś jeszcze mocniejszym. No, ale właśnie - nieodłączną częścią tych weekendów były właśnie dragi. Na dobrą sprawę i tak nie było tak źle, jak kiedyś - na studiach narkotyki były u niego na porządku dziennym, ale od śmierci Tony'ego coś w jego życiu się zmieniło. Ogarnął się na tyle, by w ciągu tygodnia wytrzymywać bez ćpania - a przynajmniej bez tych twardszych używek - i grzecznie grać przed ludźmi adwokata, który wcale nie jest największym hipokrytą na świecie. Niedawno zdarzyło mu się bronić gościa, który jeszcze jakiś czas temu sprzedawał mu kokainę. Koleś został oskarżony o dilerkę, a rozprawa - dzięki przekonującym argumentom adwokata - skończyła się uniewinnieniem. Harrington sam nie wiedział, czy wydaje mu się to bardziej zabawne, czy jednak irracjonalne.
Ostatnio, poza pracą, musiał pełno czasu spędzać też z Pandą - córką jakiegoś adwokaciny, na którego jego przełożeni reagowali sikaniem po majtkach i rozstrojem macic. Początkowo Asher miał ogromną nadzieję, że dziewczyna okaże się typową, rozpieszczoną gówniarą, która będzie zadowolona, gdy przez cały dzień ktoś każe jej maksymalnie dwa razy podać kawę, a resztę pozwoli spędzić na telefonie. Nie do końca tak to wyglądało. Pomijając więc fakt, że sam był dosłownie zajebany pracą, to dodatkowo musiał pilnować jej jak oka w głowie - i ostatecznie zajmowało mu to dwa razy więcej czasu.
Nic więc dziwnego, że gdy jego kumple wyciągnęli go na imprezę, nie wahał się ani chwili. Narzucił na siebie jakieś jeansy i białą koszulkę, po czym dosłownie wybiegł z apartamentu. Miał ochotę tylko i wyłącznie na to, żeby się odurzyć i mieć kompletnie wyjebane na wszystko dookoła. Przed dotarciem do plaży zdążyli tylko wypić po kilka piw i porządnie zjarać się trawką, więc do samego klubu Asher trafił w wyśmienitym humorze. Wystarczyło pięć minut, żeby wokół ich bandy zebrało się pełno ludzi, w tym cały gang gówniar, które liczyły pewnie na coś więcej, niżeli dragi same w sobie. To Harrington też uważał za wyjątkowo zabawne; to, jak bardzo środowisko przestępcze było ze sobą zgrane, a wszelkie donosy były najgorszą plamą na honorze. Tym sposobem większość imprezowiczów dobrze wiedziała, że lubił bawić się w używki, ale jego przełożeni nie mieli o tym zielonego pojęcia.
W momencie, w którym cała ich grupa ruszyła w stronę nieco bardziej ustronnego miejsca - raczej w wiadomym celu - Harrington ni cholery nie spodziewał się, że za dwie sekundy zatrzyma się tak, jakby zobaczył pieprzonego potwora z Loch Ness. Chociaż, po kwasie widywał już chyba znacznie gorsze rzeczy, więc kto wie, jakby zareagował? Tak czy inaczej - wpatrywał się w Zinę i jakiegoś pijanego barana z szokiem wypisanym na twarzy. Słyszał kiedyś, że niektórzy ludzie mają halucynacje po ziole, ale z reguły zakładał, że były to tak naprawdę tylko te jednostki, które tak naprawdę nigdy nie jarały. Przez tę krótką sekundę sam nie wiedział, co ma myśleć; do czasu, aż jego spojrzenie skrzyżowało się z tęczówkami Ziny.
Chuj wie, co mówili do niego kumple, którzy zastanawiali się, czemu stanął jak dzban na środku parkietu i się nie ruszał. Chuj wie, dlaczego nie się nie wycofał i nie wyszedł z klubu, byleby tylko jej uniknąć. Nie myślał teraz do końca logicznie. Od razu skierował się w stronę swojej byłej dziewczyny, a gdy po dotarciu bliżej dostrzegł szarpiącego ją za rękę pajaca, strzeliła go kurwica. Bez zastanowienia chwycił za tył jego bluzy i pociągnął za nią z taką siłą, że podpity gość wylądował na piasku, kilka metrów od nich. Niemal od razu zaczął się pruć, podobnie jak kumple Ashera, którzy znali jego słabość do bójek i dobrze wiedzieli, że może się to źle skończyć. Właśnie dlatego wysyłanie kogoś, kto kocha lać innych po mordach po pijaku na lekcje sztuk walki, nie było najlepszym pomysłem jego rodziców.
- Wypierdalaj - syknął krótko i dosyć ostrzegawczo, kiedy gość posłał mu wyzywające spojrzenie. W innym wypadku pewnie poczułby zawód, że na horyzoncie pojawiła się ochrona, ale w tej chwili miał inne rzeczy do roboty. Kiedy tylko zaciekawiony tłum postanowił zająć się swoimi sprawami, Asher wziął dwa głębokie wdechy dla dodania sobie odwagi i wreszcie odwrócił się do Ziny. Przez chwilę taksował wzrokiem jej śliczną buźkę, żeby zaraz - w wyraźnym przypływie irytacji - wypalić: - Co ty tu, kurwa, robisz?
Genialny sposób na rozpoczęcie rozmowy. Chapeau bas!

Zina Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! HAVING FUN - za udział w evencie CoH! Leczę lęk wysokości na diabelskim młynie Niestraszny mi dom strachu BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP MISTRZ KLAWIATURY Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING LUBIĘ ZIÓŁKO FURIAT WULGARNY LEKOMAN CZARNA OWCA PIJAM WHISKY Pijam Bubble Tea Gram w futbol Ususzę nawet kaktusa Jestem numerologiczną jedynką mistrz pokera Uprawiam sporty wodne moim żywiołem jest ogień A TY CAŁUJ MNIE! I'M SO HIGH! Bo do tanga trzeba dwojga Sense8 Big gesture Like a virgin #*&!@%^ superhero You Shouldn't Kiss Me Like This sticks and stones TLC PRAWDA CZY WYZWANIE? NOTHING BREAKS LIKE A HEART SZCZĘKI NA FALI GAME MASTER HOME SWEET HOME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN HE WAS FIRST! Counting stars PIKNIK SUNRISE SUNSET Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
kix#5424
a
Awatar użytkownika
And I wonder if I ever cross your mind
For me it happens all the time
23
167

Post

Ze wszystkich istot, również tych niebiańskich, na ziemi musiała spotkać właśnie Ashera. I gdy myślała, że wyleczyła się z niego, gdy myślała, że wyzdrowiała z tej obsesyjnej relacji zakrapianej alkoholem i tłumionej dymem z marihuany on pojawiał się po dwóch latach w miejscu, które miało przynieść ulgę. Nie wiedziała, że wrócił do rodzinnego miasta, ba, nie miała pojęcia nawet, że w ogóle myślał o powrocie do tej dziury, a jednak. Dostrzegła go w grupce znajomych, a nawet i piszczących lasek, które pewnie chciały się dobrać do nie tylko jego portfela, ale i znacznie więcej. Wysoki, wysportowany, z tym samym błyskiem w oku i zaciśniętą szczęką. Jak dawniej. Tyle, że tym razem jej oczy nie błysnęły zadziornie, nie zamierzała się mieszać w to wszystko na nowo, mając już doświadczenie z Harrigtonem. Nie był dla niej dobry, nie byli dla siebie dobrzy i ciągle spadali na dno, by odbić się na krótki moment i wylądować na ziemi znów z połamanymi kośćmi. Był uzależniający, jak dawna ecstasy, był jak powiew świeżości dla jej młodego ciała i umysłu, które chciały wyrwać się z Valley do większego świata. Ale ona już nie była tą głupią dziewczyną, nie pozwoli uwikłać się w kolejną chorą relację. Nie po George'u. Chyba. Bo widzicie, Zina może i była inteligentnym chochlikiem, ale miała też słabość do złego. I nie bardzo wiedziała jak to wszystko ogarnąć, jak zmierzyć się z demonami, nie dając im się złapać w sieci. A jednym z tych demonów był przystojny brunet, który zauważył jej obecność.
- Powiedziałam puść - warknęła, bo doskonale dawała sobie radę z takimi typami i nie potrzebowała dodatkowej ochrony. A już na pewno nie Ashera, który kierował się w jej stronę, a za nim banda jego kolegów, którzy chociaż raz się do czegoś przydali. Poczuła się jak na studiach, gdy wszędzie łaził z chłopakami z bractwa i drużyny. Aż chciała stanąć i wywrócić oczami, ale ostatecznie poczuła tylko, jak tamten puszcza jej nadgarstek. Odciągnięty brutalnie przez bruneta wylądował na piasku, a ona tylko spojrzała na Harringtona z wyrzutem. - Nic się nie zmieniło, co? - Prychnęła pod nosem i skrzywiła się, zerkając gdzieś w bok, gdy podszedł do niej blisko. Była zbyt trzeźwa na miłe przywitanie byłego po dwóch latach. - Tańczę, jak widać.. to klub, ale może źle trafiłeś, Quill - skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na niego z dołu, przerzucając ciężar na drugą nogę, na której się oparła. Chciała zapytać co on tu robił, od kiedy był w Hope, kiedy wrócił, czy miał kogoś, czy dalej ćpał, czy... czy jeszcze o niej myślał. Wróć. Żadnych takich. Była silną, młodą kobietą, wystarczająco ma problemów w życiu, by dokładać jego znarkotyzowany tyłek.

Asher Harrington
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! Mistrz Gry - za wymyślenie oraz pomoc w przeprowadzeniu eventu! TEMAT MIESIĄCA - LIPIEC BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY WOMEN POWER WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA PHONE ADDICTED ADOPTOWANY LUBIĘ ZIÓŁKO WIERZĘ W MAGIĘ IMPREZOWICZ DEVIL IN DISGUISE NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI NA DIECIE Praktykuję jogę NOTHING BREAKS LIKE A HEART TWÓJ NOWY DOM SING A SONG GHOST MOVIE I'M SO HIGH! DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM GROUP CHAT
mów mi/kontakt
inner itachi
a
Awatar użytkownika
,,Mam czarne zasłony, mam martwych znajomych i sam dla świata jestem trupem. Rozmowy z psychologiem, rozmowy z dobrym ziomem, rozmowy z samym sobą. Cztery dni na offie, nie wiesz, co ja robię, bo wszyscy myślą, że jest super. Przegadam coś tam z Bogiem, przygadam dobrze sobie, nie widać mnie przez obłok chmur."
26
196

Post

Asher wyobrażał sobie to spotkanie niezliczoną ilość razy. Ba, widział się z Zee wiele razy po kwasie. Stała przed nim, z tymi swoimi ponętnymi ustami, anielskimi oczami i ciałem, którym zdobywała te wszystkie nagrody na konkursach piękności. Od zawsze ich nienawidził - i to nie stricte dlatego, że był zazdrosny, choć faktycznie był. Nienawidził ich z całego serca, bo właśnie od nich rozpoczęła się jej walka z bulimią. Podobnie, jak nienawidził samego siebie za to, że wciągnął ją kiedyś w całe te bagno z dragami i tylko dołożył jej tym samym problemów. Meritum polegało na tym, że nawet po tych wszystkich wyobrażeniach i halucynacjach, ciężko było mu wydusić z siebie chociaż słowo. Nie potrafił, kiedy wpatrywała się w niego tymi błękitnymi, przenikliwymi tęczówkami. Była jedyną osobą na świecie, która potrafiła przejrzeć go na wylot i doskonale o tym wiedział. Wyjebane w kosmos ego, przesadna pewność siebie, łobuzerski błysk w oku i objawiające się na każdym kroku poczucie humoru - ta maska nie działała, gdy chodziło tylko i wyłącznie o tę jedną kobietę. Swoją drogą, strasznie go to wkurwiało, bo podobało mu się robienie wszystkich wokół w jajo.
Nic się nie zmieniło, co?
- Zawiedziona, co? - odpowiedział lakonicznie, przez jakieś pięć sekund patrząc jej prosto w oczy. Od razu po tej krótkiej chwili odwrócił wzrok w stronę roztańczonego tłumu, ze złością zaciskając szczękę. Był zły na samego siebie, a jednocześnie było mu wstyd. Obiecał sobie, że kiedy spotkają się po raz kolejny, będzie z nim znacznie lepiej. Taki chuj. - Tańczysz? - powtórzył, ledwie powstrzymując się od prychnięcia. - Jesteś sama w klubie i bujasz się z jakimś pierwszym-lepszym pajacem, który kładzie ci łapy na tyłku? Ani trochę, kurwa, nie zmądrzałaś? - zapytał prosto z mostu, wreszcie zbierając się na odwagę, by ponownie na nią spojrzeć.
Machinalnie przeklął się za to w myślach, bo pod wpływem jej spojrzenia od razu zaczynał mięknąć. Co on, do cholery, robił? Powinien odegrać tego zjeba, którego odgrywał przed tymi laskami z klubów, gdy nie chciały dać mu spokoju. Powinien być chamski, oschły i udać, że ma kompletnie wyjebane, nawet, jeśli od razu domyśliłaby się, co jest grane. Powinien po prostu ją do siebie zrazić, bo to między innymi o to chodziło mu z tym zmądrzeniem - o to, że niczego nie wyciągnęła z poznania takiego gościa, jak on sam. Autentycznie rozzłościł go fakt, że przeszłość niczego jej nie nauczyła.
- Kiedy wróciłaś? - zagaił już nieco spokojniej. - Nie sądziłem, że... - Że co? Że kiedyś będzie musiała wrócić do rodzinnego domu? - Nie sądziłem, że cię tu spotkam - wypalił wreszcie, co dobitnie uświadomiło mu, że brzmiał jak kretyn. Ta dziura zabita dechami miała pięć barów na krzyż, jak miałby tu na nią nie wpaść? Tego właśnie bał się przez cały czas - że nie będzie miał na tyle jaj, żeby zwyczajnie ją zignorować. Miał milion pytań, które chciał jej zadać, a których zadawać nie powinien. Wielu rzeczy nie powinien.

Zina Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! HAVING FUN - za udział w evencie CoH! Leczę lęk wysokości na diabelskim młynie Niestraszny mi dom strachu BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP MISTRZ KLAWIATURY Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING LUBIĘ ZIÓŁKO FURIAT WULGARNY LEKOMAN CZARNA OWCA PIJAM WHISKY Pijam Bubble Tea Gram w futbol Ususzę nawet kaktusa Jestem numerologiczną jedynką mistrz pokera Uprawiam sporty wodne moim żywiołem jest ogień A TY CAŁUJ MNIE! I'M SO HIGH! Bo do tanga trzeba dwojga Sense8 Big gesture Like a virgin #*&!@%^ superhero You Shouldn't Kiss Me Like This sticks and stones TLC PRAWDA CZY WYZWANIE? NOTHING BREAKS LIKE A HEART SZCZĘKI NA FALI GAME MASTER HOME SWEET HOME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN HE WAS FIRST! Counting stars PIKNIK SUNRISE SUNSET Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
kix#5424
a
Awatar użytkownika
And I wonder if I ever cross your mind
For me it happens all the time
23
167

Post

- Sama nie wiem, odrobinę - wzruszyła ramionami - ale to nie mój problem, tylko jednej z tych lasek, które Cię obskoczyły. Albo.. no nie wiem, Twojej dziewczyny? - Wywróciła oczami, bo równie dobrze, mógł kogoś mieć, tak? Minęły dwa lata i to, że z Ziną mu nie wyszło, nie znaczyło, że jakaś inna nie była w stanie go zmienić, albo przynajmniej przekonać do tego, by rzucił narkotyki. Nie odzywali się do siebie, nie mieli ze sobą kontaktu przez tyle miesięcy - wszystko mogło ulec zmianie. W końcu, ona też ruszyła naprzód. Wymieniła złe nawyki na trochę lepsze, na kogoś, kto wyciągał ją z doła i bagna, ale co z tego, jak zawsze bała się mówić, że kogoś kocha. Kochała Ashera i go straciła, kochała George'a i najwyraźniej on też chciał zniknąć z jej życia. Nie mówiła, bo wiedziała, że oni i tak prędzej czy później ją zostawią, a jedyną miłością jaka była jej droga i równomierna - były dragi. Zioło, xanax, kokaina od czasu do czasu, ale głównie truła się psychotropami na receptę i spalała się, walcząc z lękami i koszmarami. - Kiedyś też byłeś pierwszym-lepszym pajacem - no, tu błędnie odczytywał. Nigdy nie lubiła pierwszych-lepszych. Pocisnęła mu, bo on ją atakował nie wiedzieć czemu. Chciała się tylko dobrze bawić, skąd miała wiedzieć, że chłop nagle stwierdzi, że to nie koniec tańca? Że użyje siły? Nie zamierzała nic więcej z nim zrobić, nawet jeśli Harringtona by nie było, ale oczywiście - ona była zła. Zmrużyła oczy, patrząc na niego nienawistnie i chcąc po prostu uderzyć go w twarz. I pewnie to zrobi, ewentualnie, ale nie na oczach wszystkich. - Zmądrzałam! Nie bujam się z takimi ćpunami, jak Ty, wiesz? Sama sobie świetnie radzę! - Krzyknęła, może odrobinę za głośno, unosząc dłonie do góry i prychnęła. Jak ona go nie znosiła, jak ona nie znosiła każdej myśli związanej z nim, bo wbrew jego myślom i tego, co próbowała sobie wmówić, że było jej wtedy wszystko jedno - cierpiała. Miała go za przyjaciela, za kogoś, komu mogła ufać, a on z dnia na dzień stwierdził, że nie są dla siebie odpowiedni.
- Niecałe trzy miesiące temu - mruknęła cicho, odwracając wzrok od niego. Poprawiła niebieską spódniczkę i zaczęła bawić się wiązaniem na boku, by zająć ręce. - Hm.. cóż, tak wyszło. Miałam dokończyć studia, ale wzięłam wolne - nie wiedział jakie piekło przeżywała, nie wiedział o tym co się działo, o morderstwie na konkursie, o tym, że było z nią coraz gorzej i głowa potrzebowała odpocząć. Że wróciła też tu dla kogoś innego, kto złamał jej serce. Była w rozsypce. I ledwo stała przed Asherem. Musiała zapalić, musiała uciec, zrobić cokolwiek tylko nie stać przed nim. Bo im dłużej to robiła, tym bardziej chciała się w niego wtulić i zapomnieć. - Nie sądziłam, że wróciłeś do Hope. Celowałam, że może poleciałeś gdzieś do LA czy Nowego Jorku - wróciła do niego wzrokiem, ale wbiła spojrzenie na wysokość jego obojczyków, jakby się bała, że jego oczy wypalą w jej duszy dziurę. Czy chciała wiedzieć, dlaczego tu był? Na pewno. Ale obecnie była w wielkim szoku i chciała ułożyć sobie to wszystko w głowie zanim zaczną się pytania, zanim zaczną rozmawiać. - To nie ma sensu.. nie udawajmy dobrych znajomych, bo pewnie nigdy nimi nie będziemy - to była za długa historia i zbyt emocjonująca, by kategoryzować ich teraz jako ziomków. Dlatego zrobiła krok w tył, odwracając się do bruneta plecami.

Asher Harrington
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! Mistrz Gry - za wymyślenie oraz pomoc w przeprowadzeniu eventu! TEMAT MIESIĄCA - LIPIEC BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY WOMEN POWER WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA PHONE ADDICTED ADOPTOWANY LUBIĘ ZIÓŁKO WIERZĘ W MAGIĘ IMPREZOWICZ DEVIL IN DISGUISE NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI NA DIECIE Praktykuję jogę NOTHING BREAKS LIKE A HEART TWÓJ NOWY DOM SING A SONG GHOST MOVIE I'M SO HIGH! DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM GROUP CHAT
mów mi/kontakt
inner itachi
a
Awatar użytkownika
,,Mam czarne zasłony, mam martwych znajomych i sam dla świata jestem trupem. Rozmowy z psychologiem, rozmowy z dobrym ziomem, rozmowy z samym sobą. Cztery dni na offie, nie wiesz, co ja robię, bo wszyscy myślą, że jest super. Przegadam coś tam z Bogiem, przygadam dobrze sobie, nie widać mnie przez obłok chmur."
26
196

Post

Jakby dziewczyny z klubów miały jakikolwiek wpływ na to, co robił poza tymi pojedynczymi nocami, które od czasu do czasu im poświęcał. Gdy Asher usłyszał z ust Ziny o ,,swojej dziewczynie", uznał to za niezwykłą ironię; jedyna kobieta, która kiedykolwiek spędzała mu sen z powiek, stała teraz przed nim. Do teraz sądził, że zdołał wyleczyć się ze swoich uczuć do niej, ale to wyrzuty sumienia nie dawały mu o niej zapomnieć. Teraz, gdy stanął z nią oko w oko, zaczynał powątpiewać w ten stan rzeczy.
- Tak, to z pewnością problem mojej dziewczyny, a nie twój - odpowiedział kpiąco, nie decydując się na rozwianie jej wątpliwości, jeśli chodziło o jego życie uczuciowe. Im mniej oboje wiedzieli, tym lepiej spali. - Byłem. Tym bardziej się dziwię, że niczego się po tym wszystkim nie nauczyłaś - odparł od razu, kręcąc przy tym głową w wyrazie dezaprobaty.
Zupełnie, jakby miał prawo do oceniania kogokolwiek. Chodziło chyba zwyczajnie o to, iż liczył, że Zina się ogarnie. Jej samotne pojawienie się w klubie nie zwiastowało niczego dobrego, nawet, jeśli trochę za dużo sobie w ten sposób dopowiadał. Korciło go, by zapytać, czy wyszła z tego, z czego jemu wyjść się nie udało. Czy wiedziała, że Tony nie żyje? Pewnie nie - po tym, jak on sam wyjechał z Miami, jego kumple zerwali kontakt z Ziną. Na jego osobistą prośbę, bo sądził, że jeśli straci kontakty wśród ekipy, to może to jakkolwiek pomoże. Tak, jakby w dzisiejszych czasach nie mogła kupić dragów dosłownie na każdym rogu.
- Pojebało cię? - wypalił na jej kolejne słowa, rozglądając się na wszystkie strony. Nie dało się ukryć, że trochę go zabolało, ale chyba dwa razy bardziej wkurwiło. - Nie jesteśmy w jebanym Miami, a ja nie jestem już studentem. Może wzór trzeźwości zapomniał, ale nie krzyczy się na prawo i lewo o rzeczach, które nie są kurwa legalne - przypomniał odrobinę za ostro.
Hope Valley było zadupiem. Tylko tego mu brakowało, żeby ktoś doniósł jego zjebanym przełożonym o ,,życiu po godzinach" jakie prowadził, coby mogli zacząć regularnie go sprawdzać. Tfu. Od zawsze miał jeden i ten sam problem - w złości nie potrafił myśleć logicznie. Po prostu robił. Dlatego tak często wdawał się w bójki, dlatego tak często mówił rzeczy, których później żałował i dlatego zdecydował się zaciągnąć Zinę w stronę oddalonych toalet, które świetnie kojarzył, bo to między nimi ludzie zbierali się jak na apel, gdy ktoś rzucił hasłem ,,kokaina".
- Gdybym poleciał do LA czy Nowego Jorku, to pewnie byś dzisiaj ze mną nie rozmawiała - rzucił od niechcenia, nerwowo przeczesując włosy palcami. Dwuznaczność tej wypowiedzi była taka, że sam Asher uważał, iż tylko ze względu na swoją rodzinę nadal żył. Gdyby nie oni, pewnie już dawno przestałby ogarniać cały ten pochrzaniony świat. Dokładnie tak, jak Tony. - I czemu nie? - rzucił z irytacją na jej kolejne słowa, zdobywając się na uśmiech bez cienia wesołości. - Nie chcesz pogadać o starych czasach? Dlaczego? Wstydzisz się faktu, że bujałaś się z takim ćpunem jak ja? - zapytał na wpół ze złością, a na wpół z sarkazmem. Chyba dopiero zaczynał czaić, jak bardzo dopiekła mu tymi słowami - i nie mogąc nadal patrzeć jej w oczy, zaczął chodzić wte i wewte, nie potrafiąc poradzić sobie z emocjami. - W sumie masz zajebiście dużo racji, Villeda. Nigdy nie będziemy dobrymi znajomymi. Za dużo razy się ze sobą pieprzyliśmy, żeby teraz tak po prostu przejść po tym do porządku dziennego.

Zina Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! HAVING FUN - za udział w evencie CoH! Leczę lęk wysokości na diabelskim młynie Niestraszny mi dom strachu BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP MISTRZ KLAWIATURY Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING LUBIĘ ZIÓŁKO FURIAT WULGARNY LEKOMAN CZARNA OWCA PIJAM WHISKY Pijam Bubble Tea Gram w futbol Ususzę nawet kaktusa Jestem numerologiczną jedynką mistrz pokera Uprawiam sporty wodne moim żywiołem jest ogień A TY CAŁUJ MNIE! I'M SO HIGH! Bo do tanga trzeba dwojga Sense8 Big gesture Like a virgin #*&!@%^ superhero You Shouldn't Kiss Me Like This sticks and stones TLC PRAWDA CZY WYZWANIE? NOTHING BREAKS LIKE A HEART SZCZĘKI NA FALI GAME MASTER HOME SWEET HOME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN HE WAS FIRST! Counting stars PIKNIK SUNRISE SUNSET Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
kix#5424
a
Awatar użytkownika
And I wonder if I ever cross your mind
For me it happens all the time
23
167

Post

- Bo jeszcze jakąś masz, Quill - wywróciła oczami - nie nadajesz się do związków, oboje o tym wiemy. To pewnie jakaś pusta dziwka, której płacisz za chwilę orgazmu. Obciągnie Ci i sobie pójdzie - nie przebierała w słowach, ale była zła, była zła, że znów wpadał do jej życia, mieszał, że miał czelność wtrącać się, podchodzić. Była zazdrosna, pewnie tak, odrobinę, że mógł faktycznie mieć inną, że inna go uszczęśliwiała, bo ona nie mogła. Jej się nie udało. Była mądrą dziewczyną, szybko, gdy doszła do siebie po dłuższych ciągach z brunetem, wiedziała, że robią źle. Że to ich wykończy, wyniszczy i że ich związek nie może tak funkcjonować, ale wtedy był tylko jej i z jej małą terytorialnością - liczyła, że już nigdy nikogo nie będzie miał. Nawet jeśli sama zapominała o wszystkim w ramionach innego faceta. Nawet jeśli teraz spotykała się z kumplem i nie oszczędzała pościeli. Była hipokrytką, zupełnie taką samą jak on. - Bo przyciągam kłopoty, bo one mnie kochają, bo jestem zepsuta i zawsze byłam. Przecież.. taką właśnie mnie lubiłeś, co? Podatną.. mogącą zatopić się w Twoim świecie. Zmądrzałam, ale najwyraźniej wciąż ludzie kochają łamać mi serca, więc co za różnica kogo wybiorę - wywróciła oczami, bo jedyną zasadą było - nie puszczanie się. Po pierwsze, łatwo można było coś złapać, a po drugie, ona nie musiała szukać nikogo w klubie. Była urocza, dobrze wiedziała jak jej uroda działa na mężczyzn, ile jej seksapil oraz wrodzony urok zdziała, jeśli tylko będzie chciała. Wystarczał jej jeden, z którym sypiała, nie musiała objeżdżać całego miasta, jak niektóre panny, które pewnie do niego od razu by się przylepiły. Miała jednak fatalny gust jeśli chodzi o facetów. Zepsuci, zajęci, tacy, którzy ostatecznie jej nie chcieli, z nałogami. Bo przecież jak normalna osoba mogłaby pokochać tak popsutą duszę, jak jej? Nie dziwiła się, że przyciągała tylko takich. Ból w oczach ukryła gdzieś wpatrując się momentalnie w podłogę, gdy żal wypłynął z jej myśli na mimikę.
- Ojej, będziesz miał problemy? - Spojrzała na niego uroczo się uśmiechając, trochę zbyt uroczo i trochę przerażająco. Miała to gdzieś. - No popatrz, gówno... mnie.. to... obchodzi...Harrington - wycedziła przez zęby, niech poznają jego nazwisko, niech plotkują, zastanawiają się. Niech jego kariera wisi na włosku, przecież ostatecznie i tak nic dla siebie nie znaczyli, tak? A słowa jakiejś panny w klubie to nie koniec świata dla niego, może nikt nie weźmie jej na poważnie, widząc, że się kłócili. Nim się obejrzała, zamiast odchodzić, ciągnął ją na tyły klubu. Oparła się o bambusową ścianę w korytarzu, który prowadził do toalet i spoglądała na Ashera. - Byłoby to wygodne dla nas obojga - mruknęła cicho, choć nie miała pojęcia, że było z nim tak źle. Że wyciągali go z najgorszego dna, że Tony skończył ze sobą, że on mógł do niego dołączyć. Zerwał z nią wszelki kontakt, a przecież jej zawsze na nim zależało. - Nie wstydzę się - prychnęła zirytowana - gdyby tak było, udałabym, że Cię nie znam i uciekła w momencie, gdy powaliłeś tamtego na piasek - machnęła dłonią w stronę klubu i dudniącej muzyki. Irytował ją takimi gadkami, zupełnie jak tym chodzeniem w tą i w tamtą, a gdy powiedział o tym, że tyle razy się pieprzyli, że nie byłby w stanie na nią patrzeć, jak na koleżankę, odpaliła się. - Och.. nie udawaj Harrington, że za tym tęsknisz - warknęła i podeszła do niego, popychając go na ściankę - zjawiasz się w moim życiu po dwóch, pieprzonych, latach i myślisz, że co? Ratunek, kilka uroczych uśmiechów i gadka o tym, jak było nam dobrze w łóżku wszystko naprawi? - Wycelowała w niego palec wskazujący, czując jak wszystko gotuje się w tym drobnym, niewielkim ciele. - Boże.. jesteś takim idiotą, naprawdę. Nie możesz mi tego robić.. nie możesz mi przypominać o tym, co było, jak było.. to nie fair! Sam mnie zostawiłeś! - Grunt, że byli na ten moment sami, bo nie panowała nad sobą. Strzeliła go w twarz w końcu. Na to zasługiwał już dwa lata temu, gdyby tylko była wtedy bardziej świadoma, jak bardzo brak chłopaka popieprzy jej w głowie. Bardziej chyba, niż jego obecność.

Asher Harrington
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! Mistrz Gry - za wymyślenie oraz pomoc w przeprowadzeniu eventu! TEMAT MIESIĄCA - LIPIEC BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY WOMEN POWER WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA PHONE ADDICTED ADOPTOWANY LUBIĘ ZIÓŁKO WIERZĘ W MAGIĘ IMPREZOWICZ DEVIL IN DISGUISE NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI NA DIECIE Praktykuję jogę NOTHING BREAKS LIKE A HEART TWÓJ NOWY DOM SING A SONG GHOST MOVIE I'M SO HIGH! DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM GROUP CHAT
mów mi/kontakt
inner itachi
a
Awatar użytkownika
,,Mam czarne zasłony, mam martwych znajomych i sam dla świata jestem trupem. Rozmowy z psychologiem, rozmowy z dobrym ziomem, rozmowy z samym sobą. Cztery dni na offie, nie wiesz, co ja robię, bo wszyscy myślą, że jest super. Przegadam coś tam z Bogiem, przygadam dobrze sobie, nie widać mnie przez obłok chmur."
26
196

Post

Wzdrygnął się mimowolnie na słowo ,,Quill". Wystarczyło kilka minut rozmowy z Zee, żeby wracały do niego flashbacki z przeszłości, których wcale nie chciał. To Tony jako pierwszy go tak nazwał, gdy został graczem kolejki na pierwszym roku studiów. To od tego zaczęła się cała ich przyjaźń, a to co stało się później później, było już tylko jednym, wielkim zbiorem bolesnych wspomnień.
- Jeśli sądzisz, że musiałbym komukolwiek za coś płacić, to chyba naprawdę masz ostro mętne wspomnienia - odszczeknął się wreszcie, chcąc tak naprawdę odciągnąć uwagę od tego, że przez chwilę milczał.
Chciał się odezwać też po jej kolejnych słowach, bo wydawało mu się, iż dawno nie słyszał większych bzdur. W ostatniej chwili ugryzł się w język, przypominając sobie, że przecież nie powinien dawać jej żadnych powodów do tego, żeby nie widziała w nim ostatniego chuja. Co wciąż nie zmieniało faktu, że wiele rzeczy chciał teraz powiedzieć - od tego, za co tak naprawdę ją kochał, aż do tego, że jakikolwiek facet ją zranił, był zjebem. Zupełnie, jak on sam.
Byłoby to wygodne dla nas obojga.
- Żebyś wiedziała, że by było - przyznał nieco drętwo, a zaraz potem parsknął śmiechem, w którym nie było cienia rozbawienia. Może nie miała tego do końca na myśli, ale on sam wiele razy myślał o tym, że pewnie byłoby łatwiej, gdyby wziął dwie kreski więcej i zapił to porządną dawką lean'u. Może dlatego, że miał już totalnie porysowany mózg, a może nie. - To czemu nie uciekłaś? Czemu nadal tu stoisz i ze mną rozmawiasz? Bo, kurwa, nadal cię obchodzę i ciężko ci to przyznać - stwierdził bez cienia wątpliwości, patrząc prosto w jej śliczne oczy. Jego samolubna strona zaczęła niebezpiecznie wychodzić na wierzch, ale kompletnie to zignorował. - Czy to nie smutne, że nadal zawracasz sobie dupę jakimś ćpunem? A ponoć zmądrzałaś, Zee. Sama sobie, kurwa, zaprzeczasz - stwierdził, unosząc wargi w szelmowskim uśmiechu.
Był zły na siebie, bo zaczynał mówić i pokazywać zbyt dużo. Był zły również na nią, bo powinna po prostu odwrócić się na pięcie i stąd wyjść, zamiast wdawać się z nim w jakiekolwiek dyskusje. Jedyną rzeczą, jaka sprawiła, że odrobinę mu ulżyło, było to, że - jak wywnioskował z jej słów - nie bawiła się już w narkotyki, a przynajmniej nie w te twarde.
- Tęsknię? Mógłbym przelecieć połowę tego klubu, gdybym miał ochotę - rzucił drwiąco, czując, że krew zaczyna dosłownie buzować mu w żyłach. Nikt nie potrafił przejrzeć go tak, jak ona i nikt nie był w stanie wkurwić go do tego stopnia w ciągu kilku minut. - Widzisz? To jest twój, pieprzony, problem. Nie rozumiesz. Ja nie chcę niczego naprawiać, Zee. Nigdy nie będę chciał niczego kurwa naprawiać, bo jesteśmy dla siebie zajebiście toksyczni - uświadomił jej, kręcąc głową w niedowierzaniu połączonym ze złością. Zdawać by się mogło, że powoli tracił nad sobą panowanie.
I wtedy go uderzyła, jednocześnie sprowadzając go na ziemię. Jego głowa odwróciła się w drugą stronę wraz z siłą uderzenia i to właśnie tej pozycji została na następne kilkadziesiąt sekund, przez które uparcie milczał. Był w stanie znieść jeszcze tylko chwilę jej pieprzenia, żeby ostatecznie - po słowach o tym, że to on ją zostawił - znienacka złapał ją za przedramię. Obrócił ją w taki sposób, że tym razem to jej plecy wylądowały na bambusowej ściance, a nadgarstki zdecydował się unieruchomić nad głową kobiety.
- Zostawiłem cię i zostawiłbym cię jeszcze pięćdziesiąt razy, wiedząc, że skończy się to tak, jak się skończyło - warknął prosto w jej rozchylone wargi, tuż po tym, jak pochylił się nad jej twarzą. - Beze mnie jest z tobą lepiej. Zostawiłem cię kurwa po to, żeby w końcu było ci lepiej, bo ze mną skończyłabyś jak Tony. Kurwa mać - syknął, szczerze zawiedziony tym, że i tak dał się jej sprowokować. Zwyczajnie nie wytrzymał - a skoro już zaczął, to zamierzał dosadnie dać jej do zrozumienia, co dokładnie chciał powiedzieć: - Przedawkował pół roku temu. Gość, którego ja sam wpierdoliłem w to całe bagno nie żyje, a ja kurwa tak - wycedził ze złością.
Nie był w stanie dłużej nad sobą panować, więc - wcześniej się od niej odsuwając, oczywiście - uderzył pięścią w bambusową ścianę. Niekoniecznie mu to pomogło, więc uderzył w nią jeszcze raz, i jeszcze raz, dopóki na jego kłykciach nie pojawiły się ślady krwi. Zdając sobie sprawę, że ludzi wokół powoli zaczyna to przerażać, ostatkiem nadziei kopnął jeszcze w stojący niedaleko nich stolik. Tak właśnie wyglądała kwintesencja bezsilności. Mógł napierdalać w worek przez kilka godzin non stop, a to i tak w niczym nie pomagało. Tylko jedna rzecz pozwalała mu nie myśleć - i największą ironią było to, że ta rzecz była jednocześnie największym przekleństwem jego życia.
Ten sam Tony, który nazwał go Quillem. Ten sam, który zapoznał go z Ziną. Ten sam, który początkowo nie chciał dać się przekonać do tego, by wciągnąć tę cholerną kreskę. Ten sam, który towarzyszył nie tylko jemu, ale i Zee, na dobre i na złe. Właśnie taki miał wpływ na ludzi, którym na nim zależało.
- To ty powinnaś była zostawić mnie - wychrypiał, kiedy jego oddech odrobinę się uspokoił.
Nadal jednak nie był w stanie na nią patrzeć. To nie był jakiś pieprzony film, tylko prawdziwe życie, a on nie byłby prawdopodobnie w stanie znieść teraz jej spojrzenia.

Zina Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! HAVING FUN - za udział w evencie CoH! Leczę lęk wysokości na diabelskim młynie Niestraszny mi dom strachu BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP MISTRZ KLAWIATURY Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA ROLLING ON THE FLOOR LAUGHING LUBIĘ ZIÓŁKO FURIAT WULGARNY LEKOMAN CZARNA OWCA PIJAM WHISKY Pijam Bubble Tea Gram w futbol Ususzę nawet kaktusa Jestem numerologiczną jedynką mistrz pokera Uprawiam sporty wodne moim żywiołem jest ogień A TY CAŁUJ MNIE! I'M SO HIGH! Bo do tanga trzeba dwojga Sense8 Big gesture Like a virgin #*&!@%^ superhero You Shouldn't Kiss Me Like This sticks and stones TLC PRAWDA CZY WYZWANIE? NOTHING BREAKS LIKE A HEART SZCZĘKI NA FALI GAME MASTER HOME SWEET HOME MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN HE WAS FIRST! Counting stars PIKNIK SUNRISE SUNSET Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
kix#5424
ODPOWIEDZ