langmore caryl
imiona caryl ebony
nazwisko langmore
data urodzenia21 czerwca '93
miejsce urodzenia Hope Valley
orientacja seksualna panseksualna
miejsce pracy asana studio
stanowisko pracy instruktorka jogi typu kundalini
narracja trzecia osoba czasu przeszłego
wizerunek antonia desplat
Pierwszy obraz, który wyszedł spod jej palców, spotkał się z wyjątkowo gorącą recenzją. Mogła to nie być jednak zasługa dzieła, a faktu, że znalazło się ono na samym środku salonowej ściany, co najwyraźniej gryzło się z idealnym poczuciem stylu jej matki. Była dzieckiem żwawym, często wpadającym w kłopoty, ale równie łatwo umiała się od nich wymigać. Zadziwiające, jak wiele zdziałać umiały dziecięce oczy.
Pierwszą ciekawość rozbudziła w niej historia Van Gogha, która pchnęła ją również do tego, aby po raz pierwszy postawić stopę w miejscu tak czarującym, jak galeria sztuki. Wtedy też poznała smak pierwszej miłości, rozpływając się nad dziełami kolejnych artystów, prędko puszczając również wodzę fantazji na temat tego, że kiedyś i ona doczeka się podobnej wystawy, pragnąć osiągnąć to jeszcze za życia.
Pierwszą poważną decyzją okazał się więc wybór studiów, który popchnął ją do wywędrowania w dalsze zakątki świata. Wbrew temu, co mogło się wydawać, nie postawiła na nic, co związek miałoby ze sztuką, najchętniej zagrzewając miejsca na zajęciach z paleontologii. Wówczas odkryła w sobie również zamiłowanie do podróży, innych kultur oraz wszystkiego, co mogło mieć wpływ na pogodę ducha. Po raz pierwszy zapałała też miłością go jogi i choć już wtedy sięgnęła po jej kurs, ten wcale nie miał stanowić głównego planu na jej przyszłość.
Miała żyć sztuką. A może po prostu miała żyć.
Pierwszy smak rozczarowania przyszedł do niej na krótko po tym, jak po raz pierwszy zaangażowała się w działalność Korpusu Pokoju. Wtedy też spadła na nią wiadomość o problemach z sercem, którym zaradzić mógł wyłącznie przeszczep. Nie zrezygnowała jednak z wyjazdu, o niczym nie informując też swoich najbliższych. Potrzebowała czasu dla siebie, zupełnie nie spodziewając się tego, że jednocześnie pozbawiać mogła się czasu spędzonego z nimi.
Pierwszą żałobę przeżyła zaraz po swoim powrocie. Śmierć siostry nadeszła niespodziewanie, pociągając za sobą także decyzję o pewnych zmianach. W oka mgnieniu straciła zainteresowanie własną przyszłością, woląc skupić się na tym, aby chwytać dzień. Zrezygnowała z dalszych wyjazdów i nauki, zrezygnowała również z leczenia. Na pierwszym miejscu postanowiła postawić rodzinę i własne przekonania. Na powrót zaprzyjaźniła się ze sztalugą, bo ta była jedynym, co mogło pomóc jej w dźwiganiu brzemienia tajemnicy. Bo owszem, chorobę zdecydowała się zachować dla siebie, obawiając się tego, co dostrzegłaby w oczach matki, informując ją o tym, że lada dzień i ona odejdzie.
A na to była już gotowa.
Pierwszą ciekawość rozbudziła w niej historia Van Gogha, która pchnęła ją również do tego, aby po raz pierwszy postawić stopę w miejscu tak czarującym, jak galeria sztuki. Wtedy też poznała smak pierwszej miłości, rozpływając się nad dziełami kolejnych artystów, prędko puszczając również wodzę fantazji na temat tego, że kiedyś i ona doczeka się podobnej wystawy, pragnąć osiągnąć to jeszcze za życia.
Pierwszą poważną decyzją okazał się więc wybór studiów, który popchnął ją do wywędrowania w dalsze zakątki świata. Wbrew temu, co mogło się wydawać, nie postawiła na nic, co związek miałoby ze sztuką, najchętniej zagrzewając miejsca na zajęciach z paleontologii. Wówczas odkryła w sobie również zamiłowanie do podróży, innych kultur oraz wszystkiego, co mogło mieć wpływ na pogodę ducha. Po raz pierwszy zapałała też miłością go jogi i choć już wtedy sięgnęła po jej kurs, ten wcale nie miał stanowić głównego planu na jej przyszłość.
Miała żyć sztuką. A może po prostu miała żyć.
Pierwszy smak rozczarowania przyszedł do niej na krótko po tym, jak po raz pierwszy zaangażowała się w działalność Korpusu Pokoju. Wtedy też spadła na nią wiadomość o problemach z sercem, którym zaradzić mógł wyłącznie przeszczep. Nie zrezygnowała jednak z wyjazdu, o niczym nie informując też swoich najbliższych. Potrzebowała czasu dla siebie, zupełnie nie spodziewając się tego, że jednocześnie pozbawiać mogła się czasu spędzonego z nimi.
Pierwszą żałobę przeżyła zaraz po swoim powrocie. Śmierć siostry nadeszła niespodziewanie, pociągając za sobą także decyzję o pewnych zmianach. W oka mgnieniu straciła zainteresowanie własną przyszłością, woląc skupić się na tym, aby chwytać dzień. Zrezygnowała z dalszych wyjazdów i nauki, zrezygnowała również z leczenia. Na pierwszym miejscu postanowiła postawić rodzinę i własne przekonania. Na powrót zaprzyjaźniła się ze sztalugą, bo ta była jedynym, co mogło pomóc jej w dźwiganiu brzemienia tajemnicy. Bo owszem, chorobę zdecydowała się zachować dla siebie, obawiając się tego, co dostrzegłaby w oczach matki, informując ją o tym, że lada dzień i ona odejdzie.
A na to była już gotowa.
miejscowy everglades campsite