32
Grace BlackbirdPo niedzielnej zmianie, kiedy nie było zgłoszenia, a tym bardziej wezwania „w teren” czuł się..., dziwnie niespokojny..., jak każdy w wydziale — dzień bez znalezienia trupa wydawał się niezwykłym i niepokojącym zjawiskiem. Joseph nie chciał myśleć w ten sposób, bo to wydawało mu się..., chore; normalność nie mogła wydawać się nierealna i nieosiągalna — była tym, do czego, od kiedy w jego życiu pojawiła się Grace, dążył.
Skupiał się tylko na jednym — malowanie dziecięcego pokoju nie mogło czekać dłużej, tym bardziej, że zdecydowali się w końcu, żeby umieścić pokój drzwi w drzwi z ich sypialnią; nie musieliby zamykać ich i słyszeliby wszystko to, co działoby się u maluszka..., a i tak, i tak Joseph wiedział i spodziewał, że pierwsze kilka tygodni, jeśli nie miesięcy, spędzi na noszeniu i układaniu do snu córki na chudej klatkę z żeber albo w silnych, chociaż żyła tych ramionach. Nie wyobrażał sobie, że mogłoby być inaczej jak tak.
Wybrali farbę w kolorze złamanej jasną szarością bieli i szarą, żeby pokój był jak najbardziej..., obojętny, mimo że Joseph nie dopuszczał do siebie myśli, że Grace mogłaby być w ciąży z synem i żeby móc zmieniać co jakiś czas wystrój poprzez zamianę dodatków, ale kiedy zobaczyli w sklepie w Cape Coral lampę wyglądającą jak księżyc błyskawicznie zmienili zdanie i o dziwo!, wyjątkowo zgodnie doszli do wniosku, że może niebo z gwiazdami i planety to o wiele lepszy motyw.
Od rana zajął się zabezpieczeniem drewnianych paneli, które układał z pracownikiem firmy Wheelera w zeszłym tygodniu i okleiwszy wszystko to, co nie mogło się pobrudzić, wziął się za malowanie — najpierw na biało trzech z czterech ścian. Łudził się, że skończy przed przyjazdem Grace, ale przeliczył się; musiał położyć po dwie warstwy farby, żeby nie było widać mazaków, które drażniłyby ich i nie pozwoliłyby odpocząć z dzieckiem na rękach.
Siedział na podłodze, wpatrując się w ścianę na której było okno; nie było najgorzej, ale musiał domalować do podłogi przestrzeń pod drewnianym parapetem. Popijał wode z butelki, kiedy Grace weszła do pokoju. Uśmiechnął się do niej i przywitał, łagodnie odchylając się w tył i opierając się na rękach.
- Zaraz będę zaczynać tapetowanie... Muszę pod oknem dokończyć malowanie i..., chyba mogłabyś rozrobić klej - powiedział i po chwili wstał z zapylonej, mimo że zabezpieczonej folią, podłogi.