Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
przyszła pani architekt, która boryka się z kilkoma problemami w życiu i ciągle pakuje się w kolejne
26
173

Post

#2

Szaleństwo. Właśnie tak można było określić to co właśnie się działo. Nie tylko w życiu Rose, ale najwyraźniej również w głowie mężczyzny, który wpadł na ten cały pomysł. W normalnej sytuacji przenigdy by się na coś takiego nie zgodziła, nawet by tego nie wzięła pod uwagę za żadne pieniądze tego świata - w sytuacji, w której jedynie ktoś miałby jej zapłacić. Tu to wszystko wyglądało jednak nieco inaczej, to ona musiała zapłacić dużo, zdecydowanie za dużo, pieniędzy, których nie miała i nigdy mieć nie będzie. Po prostu nie miała wyboru, dlatego poniekąd z marszu zgodziła się na to istne szaleństwo, by ratować siebie i swoje życie. Musiała więc zgodzić się na jego pomysł i wejść w tę grę, nawet jeżeli czuła się z tym cholernie źle. Po tym jak opuściła już jego gabinet, potrzebowała chwili, by odetchnąć. Wydawało jej się, że całe to narzeczeństwo, które nagle się pojawi, będzie nieco podejrzane, zwłaszcza, że tu w firmie absolutnie nikt tego nawet nie podejrzewa. Nagle ze stażystki zmieni się w narzeczoną właściciela i bardzo ją to przerażało, niemniej jednak musiała podjąć to ryzyko. Gdy wykonała swoje obowiązki, opuściła budynek i wróciła na uczelnie na jeszcze jedne, ostatnie tego dnia zajęcia. Potem wróciła do domu i miała chwile dla siebie, na szczęście nie musiała dziś spotykać się z ciocią, bo tej coś wypadło i nie miała póki co czasu, więc tym bardziej Rose nie musiała przed nią udawać, że wszystko jest okej. A przychodziło jej to z coraz większym trudem, w końcu nawet nie wie o tym nieszczęsnym wypadku i ogromnym długu, który spadł na głowę Adler. Nie chciała dokładać jej jeszcze kolejnych problemów, wierzyła, że rozwiąże to sama i właśnie nadarzyła się ku temu okazja. Wieczorem spakowała kilka drobiazgów, przebrała się i taksówką pojechała pod adres, który znajdował się na karteczce, którą to w biurze wręczył jej Jace. Znała tę dzielnice, nawet jeżeli nie bywała w niej właściwie w ogóle, ale spodziewała się co tutaj zobaczy. Przepych i bogactwo. Jego dom również zwalał z nóg, była w chwilowym szoku, gdy wysiadła już i weszła na posesję. Przez moment tak po prostu patrzyła, dom był oświetlony, więc mimo iż dochodziła 20, wszystko pięknie było widać. Podeszła w końcu do drzwi i zadzwoniła, przestępując z nogi na nogi, bo chyba nieco się stresowała. Już chciała się nawet wycofać, ale drzwi się otworzyła i spojrzała na mężczyznę, który był powodem wszystkich jej ostatnich zmartwień. - Nie rozmyśliłeś się? - zapytała od razu, licząc, że może po prostu jej odpuści i to wszystko się skończy nim w ogóle się zacznie - Rozumiem, że nie - stwierdziła, widząc jego reakcje i gdy zrobił jej miejsce, weszła do środka, rozglądając się od progu - Pięknie tu... ten dom jest ogromny. Naprawdę mieszkasz tutaj kompletnie sam? - zmarszczyła brwi, spoglądając na niego, a potem westchnęła, zagryzając lekko wargę - Ja się do tego nie nadaję, to nie jest mój świat. Nie pasuje tutaj, może lepiej będzie jak poszukasz jednak kogoś innego - spanikowała, dosłownie spanikowała i po prostu zmierzała ponownie do drzwi, pragnąc stąd uciec. Mimo, że wiedziała, że nie może, bo ta szopka to jej jedyny ratunek.
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku
mów mi/kontakt
Rose
Jace Smith
a

Post

Nie liczył, że przyjdzie albo wejdzie w to na sto procent. Po prostu rzucił luźną propozycje z nadzieją, że zrobią sobie nawzajem taką przysługę. On serio był gotów jej odpuścić, a nawet jeszcze dopomóc finansowo. O tym nikt by nie musiał wiedzieć, co najwyżej poszłaby bajka, że auto to taki prezent na zaręczyny czy coś. No już szykował sobie plan w głowie, gdy jeszcze siedział w biurze i podpisywał papiery, pytał co trzeba pomóc, w co zainwestować. Starał się doprowadzić wszystko do porządku, aby wyjść wcześniej i wrócić do domu. Tam postanowił się ogarnąć, wziąc prysznic i sprawdzić co i jak w chacie, a raczej willi. Wcześniej miał swoje mieszkanie, ale potem jakoś tak wyszło, że kupił dom i do niego zaglądał i tak dalej. Do dupy z tym jednak, mniejsza z tym. Po prostu miał w głowie jak głupie to jest i durne, jak szybko może się wszystko wydać i tak dalej. Liczył jednak na fart w życiu, nie pierwszy i nie ostatni raz. Zresztą może nawet wcale nie chodzilo o to? W sumie miał już te latka na karku i powinien myśleć o przyszłości. Co jak co ale młodszy już nie będzie, a wymóg posiadania stabilności w życiu był piorytetem, jeśli miał zastąpić ojca, przejąć markę Smith i bawić się w biznesmena. No ale nic. Pozbył się oficjalnego stroju i zastąpił marynarkę, jeansową koszulą i luznymi czarnymi spodniami. Po za tym, kazał swojej gosposi przygotować małą kolację, co by no kurde mogli przy niej ponegocjować. Chciał i próbował być miłym, a jak wyjdzie to już miało się okazać gdy się Adler pojawi. Martwił się, że może rozmyśli się i wcale nie dotrze, a już się tak nakręcił i miał pomysł na tą całą szopkę. Chodził nerwowo po kolejnych pomieszczeniach, których jak pech chciał było cholernie dużo. Szukał gdzieś swojego laptopa, a gdy już go znalazł też gdzieś blisko w jadalni go pozostawił aby mieli na czym spisywać wszystko. Nie patrząc, chciał na świeżo wysłać wszystko do prawników, gdy ostatecznie powie tak i obmyślą plan. Dzwonek do drzwi rozbudził w nim nadzieję i radował się cały, że to właśnie kobieta przybyła do niej aby przyjąć tą dziwną propozycje. O dziwo w swoim zaciszu, otworzył jej drzwi z szerokim uśmiechem na ustach i bardziej przyjaznie nastawioną posturą. Dobrze się mówi,że gdy człowiek coś chcę od drugiego to jest potulny i miły jak baranek. - Niee, nie rozmyśliłem. - potwórzył za nią, zamykając drzwi gdy już weszła do środka i z buzią otwartą jak jakiś dzieciak na wycieczce rozglądała się po rezydencji.
- Tak wiem, czuć pieniądz. Ale oprócz tego ten dom jest nieużyteczny, gdy nie ma się rodziny. Chyba znów pomyślę nad sensem mieszkania. - rzucił ze śmiechem, spoglądając na nią. Co jak co ale zdawała mu się być ładna w tym świetle lamp w starym stylu, które były na kinkietach czy czymś tam w tym holu czy przejściu, chuj wie. Nie znam się. Chwilę pewnie była cisza, ale wtedy ona przejęła pałeczkę i coś tam zaczęła gadać w nerwach, wspomniała o tym, że się nie nadaje i tak dalej, aż mu ręce opadły. Nic więc dziwnego, że zareagował gwałtownie i może tak jakoś trochę jak desperat, łapiąc ją za rękę.
- No wiesz co, nie wystawiaj mnie do wiatru. Cholera. - lekko się wkurzył, bo jakoś tak wyszło, że jak ją pociągnął w swoją stronę to wręcz wylądowała wprost na nim, tak że stykali się nosami i prawie czołami. Trochę mocniej i by się zderzyli, ale tak jakoś zwolnił na moment czas. Odchrząknął nerwowo i delikatnie się wycofał, puszczając ją przy tym powoli. - Przepraszam. Po prostu posłuchaj i poczekaj chociaż do końca wieczora. Zjemy też coś i podejmiemy decyzje. Do kurwy nędzy, zależy mi na tym aby znalezc kogoś do tej dziwnej szopki. Wiem, że to chore, ale co mogę zrobić w tak krótkim czasie innego? No sama pomyśl. - denerwował się przy czym wymachiwał rękami trochę jak jakis człowiek chory. No nie chciał jej przestraszyć ani nic, po prostu starał się być sobą teraz, trochę łagodniejszą wersją, nawet jeśli kurwował i przeklinał, ale no cóż. Sytuacja i głupie fanaberie rodzinki, wprowadzały go w taki a nie inny stan.
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
przyszła pani architekt, która boryka się z kilkoma problemami w życiu i ciągle pakuje się w kolejne
26
173

Post

Nie była do końca przekonana co do tego pomysłu, ale jak już zostało zaznaczone, póki co twierdziła, że po prostu nie ma wyboru. I co prawda to prawda, bo tak właśnie jest. Poniekąd Jace trochę ją zaszantażował, przedstawił rozwiązanie takie nie do odrzucenia. Musiała więc podjąć tę grę, by jakoś spróbować uratować samą siebie z całej tej pogmatwanej sytuacji. Finansowo kulała bardzo, więc jeżeli pojawiał się cień nadziei na to, aby cokolwiek tutaj zmienić, to musiała spróbować. Nawet poprzez takie szaleństwo jak udawanie jego narzeczonej, chociaż niezbyt sobie to jeszcze potrafiła wyobrazić. Ten świat to dla niej coś kompletnie obcego, już samo wejście do tej ogromnej willi dosłownie ją przytłoczyła. Nigdy wcześniej nie była w takim miejscu ani w takim domu, więc to był poniekąd dla niej spory szok. Zdecydowanie nijak się to miało do jej małego domku tuż przy plaży czy tego wcześniejszego, który jeszcze dzieliła ze swoją ukochaną ciocią. Tutaj pomieściłyby się pewnie wszystkie rodziny z okolicy, a tymczasem on mieszkał tutaj kompletnie sam, co dosłownie nie mieściło się jej w głowie. Już przekraczając próg poczuła się z tym wszystkim źle, nie wiedziała jak ma się w tym odnaleźć i jak udawać kogoś, komu sprawia to radość. Tak naprawdę głównie dlatego obawiała się konfrontacji z jego światem, z jego rodziną i jego bliskimi, którzy byli zapewne tacy sami jak i on, a ona jakby z kompletnie innej bajki. Niemniej jednak pojawiła się, próbowała być miła, bo chciała coś ugrać na tej umowie i po prostu wyciągnąć dla siebie jak najlepsze warunki. Mogła być wolna od ogromnego długu, który by na niej ciążył, co miała więc do stracenia? Jego widok mimo wszystko podziałał na nią całkiem pozytywnie, uśmiechał się, był wyluzowany, jak nie ten sam facet, z którym miała do czynienia ostatnio. Trochę ją to zbiło z tropu, ale jednak próbowała zachować zimną krew. Zerknęła na niego, gdy poniekąd przyznał jej racje. - No tak mi się właśnie wydaje. Taki dom dla jednej osoby? Wiem, że Cię na to stać, ale jednak można by się tutaj chyba nabawić depresji... co innego jak się ma dużą rodzinę - wzruszyła lekko ramionami, przechodząc się niespiesznie po korytarzu i oglądając wszystko co się tu znajdowało, ale przestrzeń zdecydowanie robiła wrażenie i to duże - Ale to i tak dość przytłaczające - dodała jeszcze, a potem chyba dopadł ją jakiś stres i także zwątpienie, więc prawie zamierzała stąd uciec, ale wtedy też poczuła uścisk jego dłoni na swoim nadgarstku i nim w ogóle dotarła do drzwi, pociągnął ją na tyle mocno, że się cofnęła, a potem wpadła wprost na niego. Wstrzymała na moment oddech, gdy niemalże zetknęli się twarzami i przez chwile tak na siebie patrzyli, a potem gdy odchrząknął i puścił ją, cofnęła się o kilka kroków, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Ja... nie wiem... - patrzyła na niego, przygryzając lekko dolną wargę i zastanawiała się jeszcze, po czym westchnęła - No dobrze, zostanę. Możemy o tym porozmawiać, bo w zasadzie, nie pozostaje mi nic innego. Chciałabym jakoś rozwiązać ten... problem, który między nami powstał. Ale zastanów się dobrze, czy na pewno jesteś pewien, że chcesz, abym to była właśnie ja. Jak mówiłam, nie pasuje tutaj - zaznaczyła jeszcze raz, a potem pozwoliła mu poprowadzić się w głąb domu. Odstawiła torbę ze swoimi rzeczami gdzieś w salonie, nadal się rozglądając z niedowierzaniem. - Przepięknie tutaj - aż się nawet lekko uśmiechnęła, podziwiając wszystko dookoła, aż zatrzymała wzrok na dużym stole, na którym znajdowała się już kolacja - I pięknie pachnie. Przygotowałeś się... naprawdę musi Ci na tym zależeć, skoro już mnie nie atakujesz i nawet próbujesz być... miły? - uniosła nieznacznie brew, spoglądając na niego, gdy nalewał do kieliszków wina. Podeszła nieco bliżej i usiadła przy stole, obserwując go aż do momentu, w którym również usiadł. - Myślałam o tym trochę, tak naprawdę nadal mam mnóstwo wątpliwości, ale jeżeli zgodzisz się w ten sposób wszystko anulować, mój dług, prawników, to zrobię co mogę, aby Ci pomóc. Ale jeżeli się nie uda, to nie będziesz chciał znowu iść na drogę prawną? Zagwarantujesz mi to? - spojrzała na niego znowu nieco niepewnie, nie wiedząc do końca czy może tego oczekiwać - Poza tym musimy ustalić wszystkie szczegóły, naszego poznania i związku, aby nikt nie złapał nas na kłamstwie.
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku
mów mi/kontakt
Rose
Jace Smith
a

Post

- Taaa. Masz rację z tym domem, tak to jest jak już nie ma na co hajsu wydawać. Zresztą to i tak przysłowiowo na przyszłość kupione. - wzruszył ramionami bo co to dla niego było. Mógł zawsze sprzedać a potem znowu kupić i tak w kółko, nie ważne czy by stracił na tej inwestycji czy nie. Taki już plus bycia bogatym, że można sobie kupować co tylko się chce, a jak się znudzi to wyrzucić nawet ze stratą albo sprzedać. Mniejsza jedna o to bo znacznie bardziej ciekawiło go co to się dalej wydarzy. Ta nagła rezygnacja z jej strony, nieco go przytłamsiła, to też zdobył sie na ten gest aby ją zatrzymać. Sam nie wiedział co w niego wstąpiło. Desperacja? Chęć utarcia nosa rodzinie? Wszystko naraz, spowodowało, że ją zatrzymał w ten sposób. A dalej to już poszło nawet jeśli patrzyli się na siebie ułamki sekundy, to jednak dla nich czas jakby nieco zwolnił. Otrząsnął się z tego dosyć szybko, jakby odsuwając od siebie jakieś dziwne myśli, że coś może doprowadzić do sytuacji, że spojrzy na nią inaczej niż powinien. Biznes! Tak to sobie musiał ułożyć w głowie, tylko i wyłącznie bo jak sama dobrze wiedziała, nie pasowała do tej bajki. Nawet jeśli miała poukładane w głowie i była ładna, wciąż to miała być tylko i wyłącznie gra na potrzebę zdobycia przez niego majątku na własność. - Rozumiem, że to wszystko jest takie nowe i dziwne. Ale to nawet lepiej. Twoje reakcje będą naturalne, zaskoczenie tym czy tamtym. Skromność i stronienie od blasku i przepychu. Przynajmniej nikt nie pomyśli, że lecisz na hajs. Wybijemy im to z glowy bardzo prędko, więc zaufaj mi. - brzmiało to jak jakaś mowa motywacja, ale no już mniejsza. Przeszli dalej w głąb domu, a on włożył ręce do kieszeni i pogrążony w lekkiej zadumie, wskazał na miejsce aby usiadła. Oczywiście, że wszystko na nich już czekało przygotowane, czyste i schludnie. Aż dziwne, że jeszcze nikogo nie zobaczyli z jego obsługi, jakby duchami Ci ludzie byli albo krasnoludkami. - Powiedzmy, że ćwiczę swoją rolę. Nie żeby coś, nie uważam się za aktora ale rozumiesz. Chcę żeby to wypaliło. A jak na czymś mi zależy, to jestem gotów na poświęcenie, czy jakieś dziwne inne rzeczy. - rzucił, zasiadając po drugiej stronie, dyplomatycznie aby mogli co jakiś czas spojrzeć sobie w oczy. Miało być poważnie, no i rozmowy też takie miały być. Zanim jednak odpowiedział na jej kolejną wzmiankę o tych prawnikach, nalał im nieco wina, które chłodziło się w wiaderku, wcześniej otwarte przez jego kamerdynera czy kogo tam miał. - Cały czas się tym przejmujesz. Przecież powiedziałem, ze to załatwię. Wysłałem maila do prawnika, wycofuje wszystko na Ciebie. Po za tym dałem chyba słowo, tak? Nie bój się, że Cię wkręcę w dziadostwo. Ale przy tym ty bądz fair wobec mnie. - odpowiedział stanowczym tonem, odstawiając butelkę na miejsce. Uniósł kieliszek do ust i lekko zaciągnął się zapachem wina, zaraz mocząc ciut swoje wargi dla testu smaku, no i aby pobudzić kubki smakowe przed jedzeniem. Mieli tam pewnie pełno sałat, coś na zdrowo, pieczone ryby i kulki ziemniaczane [podstawa!]
- A więc. Proponuje abyśmy się poznali na jakiejś studenckiej imprezie. Co jak co ale chodzę często na takie no chyba, że ty nie. Ewentualnie mogłem podkraść Ci jogurt i inne takie. - zaczął, ale zaraz wybuchnął śmiechem bo obie wersje były fatalne, nie oszukujmy się. Aż uniósł jedna z dłoni do skroni aby je rozmasować. - Jestem kiepski w wymyślaniu. Emm. Ok. Więc od początku, powiedzmy że znamy się już jakiś miesiąc. Nie wiedziałem kim jesteś i ze studiujesz i stażujesz w mojej firmie. Poznaliśmy się przez przypadek, mogłaś znaleźć mój portfel i chcieć się ze mną skontaktować w jego sprawie. Znalazłaś adres i pojechałaś na miejsce. Przepych i to wszystko spowodowało, że chciałaś odstawić zgubę i zwiewać, zadzwoniłaś dzwonkiem, wpuszczone Cię na posesje, ale przy drzwiach juz straciłaś tą pewność. Postanowiłaś zostawić portfel pod drzwiami i zwiewać ale wtedy wyszedłem z domu i bum. - sięgnął po zestaw swoich sztućców aby sobie nałożyć trochę wszystkiego. No a przede wszystkim w końcu coś zjeść bo odkąd wrócił, w ustach miał tylko wodę z cytryną. - Nie wiem czy Ci to pasuje, może masz swój pomysł. Albo jakieś rozwiniecie, co do tego dalej? Słucham śmiało propozycji. - mruknął, między kęsami, spoglądając przy tym na nią i jej minę. Nie wyglądała chyba na wielce uradowaną albo no szczęśliwą, ale kto by tak wyglądał przy wymyślaniu swojego fikcyjnego związku?
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
przyszła pani architekt, która boryka się z kilkoma problemami w życiu i ciągle pakuje się w kolejne
26
173

Post

- Właśnie obawiam się, że Twoi bliscy pomyślą całkiem odwrotnie, że głównie chodzi mi o pieniądze, których przecież nie mam. Nie chce być oceniania w ten sposób, a oczywistym jest, że każdy właśnie tak o mnie pomyśli... A to wszystko jest dla mnie nowe, dziwne, całkiem obce. Reakcje na pewno będą naturalne, to wszystko trochę mnie nawet przytłacza, więc pewnie nie oczaruje Twojej rodziny czy przyjaciół, jak będę taka niepewna, prawda? - spojrzała na niego, mimo wszystko nie łapiąc żadnego dystansu, jedynie przedstawiała mu swoje wątpliwości. On nadal próbował ją przekonywać, że sobie z tym poradzą, ale mimo wszystko, nadal to ona była wystawiona tu na największe ryzyko. Jego nikt krytycznie nie oceni, a jeśli już, to po prostu pożartują, że wybrał sobie taką, a nie inną kobietę, a mógł wybrać lepszą. Rose ocenią z każdej strony i to ją trochę martwiło. - I widzę doskonal jak bardzo Ci na tym zależy, bo całkiem inaczej się zachowujesz. To poniekąd mnie przekonuje do tego szaleństwa, ale oczywistym jest, że Ty łatwiej odnajdziesz się w tej grze. To Twoja codzienność, a ja muszę udawać... dosłownie wszystko - uniosła nieznacznie brew, a po chwili się nawet zaśmiała, kręcąc przy tym głową. Jego podejście w jakimś stopniu jednak działało na nią pozytywnie, mimo, iż do tej pory szczerze go nienawidziła i zajmowała pierwsze miejsce na jej liście wrogów, tak jednak teraz nieco zmieniała o nim zdanie, chociaż jedynie odrobinę póki co. Ale potrafiła się już nieco wyluzować, a to chyba dobry znak. Westchnęła w końcu cicho, kiwając głową. - No tak, przejmuje się tym. To był mój największy problem w tej chwili, więc... to chyba normalne. Chciałabym mieć po prostu pewność, że to sobie dobrze wyjaśnimy, bo mnie naprawdę nie stać na spłate - sięgnęła po kieliszek, który napełnił winem i upiła kilka niewielkich łyków - I w zasadzie to... przepraszam, bo chyba do tej pory tego nie zrobiłam. Ale naprawdę nie chciałam umyślnie zniszczyć Twojego samochodu, to był pechowy moment, wypadek - spojrzała na niego niepewnie, zatrzymując na moment wzrok na jego oczach, ale gdy się nieznacznie uśmiechnął, to odwzajemniła ten lekki uśmiech, czując, jakby jakieś lody między nimi jednak właśnie pękały. Zaraz jednak się roześmiała, słysząc jego absurdalny nieco pomysł na ich zapoznanie się. - Podkradłeś mi jogurt? Nie wiem, czy ktokolwiek by w to uwierzył... - zaczesała włosy za uszy i zagryzła lekko wargę, opierając teraz łokcie o stół, intensywnie się zastanawiając nad tymi faktami - Myślę, że powinniśmy mówić, że znamy się przynajmniej 2-3 miesiące, bo zaręczony po miesiącu? To mało prawdopodobne jeżeli chodzi o mnie, moi bliscy na pewno by w to nie uwierzyli. Kilka miesięcy znajomość i zaręczony to i tak szaleństwo, ale niech już będzie tak. Co do samej znajomości, to opcja z portfel jest całkiem prawdopodobna. Mogłam chcieć Ci go zwrócić, tak się poznaliśmy, potem mogliśmy się spotkać ponownie na jakiejś imprezie, aż wylądowałam w Twojej firmie i połączyły nas też drogi zawodowe. To całkiem realne - pokiwała głową, sięgając po sztućce, a po chwili zaczęła jeść, delektując się tymi wszystkim pysznościami. Aż sama nie zdawała sobie sprawy z tego jak była już głodna. - Mogliśmy się spotykać w tajemnicy, przez to absolutnie nikt nie wiedział o naszej relacji. To było szybkie, zaskakujące, intensywne i na tyle mocne uczucie, że po prostu po tych dajmy na to 3 miesiącach postanowiłeś się oświadczyć. Pewnie wszyscy uznają to za szaleństwo, głównie moja ciocia... no ale decyzja została podjęta. A jak jestem szaleńczo zakochana, to przecież nikt nie będzie mi mówił co mam robić - zerknęła na niego, chcąc dostrzec jakąś reakcje z jego strony - Odpowiada Ci to? Myślisz, że uwierzą? - upiła kolejny łyk wina, by potem odstawić szkło i wziąć kolejny kęs potrawy - Jeżeli już mam w to wejść, chcę, aby uwierzyli. Nie chce aby wydało się, że to kłamstwo. No i oczywiście musimy się nieco lepiej poznać. Co powinnam o Tobie wiedzieć?
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku
mów mi/kontakt
Rose
Jace Smith
a

Post

- Czy ja wiem? Przecież widać, że nie obchodzi Cię bogactwo i to wszystko. Po za tym i tak byłaby intercyza i inne takie cuda, żeby tylko nic się nie wydarzyło. Mniejsza jednak o to, jak coś będzie nie tak, zgaszę ich wszystkich. Po za tym nie przejmuj się niczym oprócz tego aby opanować nerwy i wszystko na wodzy. Wdech i wydech, źle nie będzie. - trochę może zbyt optymistycznie do tego podchodził i cały czas gasił jej obawy. Co może być z jednej strony głupie albo nie? Jace raczej nie lubił gdy ktoś mu się wpieprzał w życie, więc zazwyczaj umiał odgryźć rodzinie za to że komentują jego wybory czy panny z którymi się spotyka. Nikt nie ma prawa mu mówić jak ma żyć i obrażać na przykład danej "ukochanej". Wiadomo o co chodzi. - Tak trochę mi zależy na tym aby przejąć majątek i wszystko. W sensie no cholera, wymyślili takie cuda i coś muszę kombinować. Zresztą zobaczymy jak to wyjdzie wszystko, nie zrażaj się na początku. Co jak co ale to może być niezła zabawa. - no on już teraz momentami miał niezły ubaw z tego. Chociaż teoretycznie nie był to powód do śmiechu ale co tam, Smith miał beztroskie życie, z dala od zła i innych dziadostw, więc co to było dla niego. Nie przejmował się problemami, nawet jak mieli stłuczkę to nie jego to była wina. Co tam że fura oberwała, jak zaraz w garażu stała kolejna i tak w kółko. Kręciło się to jego życie i wszystko miał to dlatego taki był za bardzo rozpieszczony dobrociami.
- Spoko, wszystko Ci odpuszczę i nie ma co się przejmować. Masz z tym czystą kartę. Nie chcę sprawiać problemów, nie potrzebny mi ten hajs a i auto mogę sobie łatwo zmienić na kolejne. Ważne, że ze zdrowiem wszystko git. Twoim i moim. - uśmiechał się bo tak wypadało i tak jakoś chciał jej dodać otuchy. Zapominał powoli o tym incydencie i nie przykładał do tego takiej wagi ja na początku. Złość gdzieś odeszła w dal, ale nie oszukujmy się to był interes dla niego. W sensie z nią, to powodowało że miał teraz tylko to w głowie i się na tym skupiał, odrzucając to wszystko co się wydarzyło.
- Wiadomo, że nie uwierzyłby nikt a przecież nie którzy właśnie tak się poznają. Jedno drugiemu ukradnie koszyk w supermarkecie albo inne cuda. - mruknął między kęsami na które się skusił w trakcie tej pogawędki. Trochę wina i ryby i od razu lepiej na duszy i brzuchu. A zapowiadało się, że trochę się pośmieje gdy będą ustalać szczegóły całej tej znajomości fikcyjnej. Kto by pomyślał, że on taki piękny i bogaty będzie kupował sobie znajomość z dziewczyną aby udawała jego narzeczoną. To już same w sobie było śmieszne ale co tam. - Okej, niech będzie i tak ze to trwa dłużej. Taki szybki myk, mógłby nie przejść w sumie. Ja bym nie uwierzył w sumie. Ale dalej jak się na to spojrzy to nabiera to jakiegoś sensu. W sumie zaręczyny to nie ślub jeszcze, prawda? No a jesteśmy dorośli i sami decydujemy co i jak robimy moim zdaniem. - rzucił między kęsami kolejnymi, sam też był głodny jak wilk a przy tym no ryba to było jego ulubione danie. Sam się rozpływał na tym krzesełku. - Tak w tajemnicy to na pewno. Przez to nikt nie wiedział o całej akcji, ukrywaliśmy się głównie przez fakt różnicy w pochodzeniu i właśnie tej różnicy klas. Oświadczyłem się szybko bo bałem się, że coś mi odbije i zostawię taka dziewczynę jak ty. No a potem okazało się, że spotkaliśmy się w pracy i już nie dało się ukryć pewnych faktów, stąd stała prawda ujrzała światło dzienne. - odpowiedział za nią tak jakby układając kolejny punkt tego scenariusza. W sumie fajnie tak było wymyślać historie życia, może nie zbyt przekonywująco ale co tam, na ten moment Jace nie miał się czym przejmować. Zajmie się tym jak coś pójdzie nie tak albo ktoś będzie wątpił w jego wersję. - Oscara za ten scenariusz nie dostaniemy ale przy odpowiedniej grze aktorskiej i małej manipulacji. Możemy dać radę. - Stwierdził zgodnie ze swoim przekonaniem, sięgając po kieliszek aby na chwilę przestać jesc i przy okazji spojrzeć na nią. Miała rację co do tych aspektów, które powinni sobie nawzajem przedstawić na swój temat. To był ich obowiązek jeśli nie chcieli wpaść w taki głupi sposób. - Musimy nawzajem przejść przez ten kurs szybkiego poznania się. Ale cóż poradzić. Myślę też, że dobrze byłoby gdybyś podrzuciła tutaj do mnie kilka swoich rzeczy. W razie czego aby był tutaj ślad po Tobie. A z takich informacji to nie wiem w sumie. Jestem jedynakiem, obrzydliwie bogatym jeśli znasz historie rodziny Smith to pewnie coś tam wiesz. Na własność odziedziczyłem firmę po babci i ja odświeżyłem. Ogólnie kręcę się wokół handlu nieruchomościami jak mój stary. Kupujemy spółki i sprzedajemy, budynki, firmy czy domy. Wymiana różnych rzeczy. Z takich prywatnych rzeczy to z góry mówię że żadnych zwierzaków, mam alergie. No a tak to, co chcesz wiedzieć? Co uważasz za ważne? - Zatrzymał się na ten moment z mówieniem bo w sumie nie wiedział co uważa za informację potrzebne, co w ogóle potrzebuje za szczegóły. Trochę chyba sam już zapomniał jak to jest być w związku i co za tym się kryje.
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
przyszła pani architekt, która boryka się z kilkoma problemami w życiu i ciągle pakuje się w kolejne
26
173

Post

- Myślę, że jednak trochę zbyt optymistycznie to wszystko widzisz. To jednak jedno wielkie kłamstwo, w dodatku my też raczej w ogóle się nie znamy i może być nam ciężko udawać tak szaleńczo w sobie zakochanych. A to chyba widać... poza tym faktycznie mogą mnie zjeść nerwy, nigdy nie próbowałam swoich sił w aktorstwie - westchnęła, wzruszając przy tym lekko ramionami - No ale zrobię co mogę, przynajmniej spróbuje - dodała, przy okazji jakby pierwszy raz wprost zgadzając się na jego szalony pomysł. Poniekąd zaczynała się godzić już z tym faktem, był to bowiem dla niej jedyny ratunek z tej cholernie beznadziejnej sytuacji, więc w sumie nie było tego złego co by na dobre nie wyszło. Mogła to rzeczywiście potraktować jak jakąś dziwną formę zabawy, oby tylko sama się w tym nie pogubiła i oby znowu się na tym nie przejechała. - Faktycznie to może być zabawne, z jednej strony, ale z drugiej, będziemy oszukiwać dosłownie wszystkich. A Ty... nie wolałbyś rzeczywiście znaleźć sobie jakiejś kobiety? Tylko odstawiać taki teatrzyk? - zagadnęła jeszcze, jakby podpytując w ten sposób nieco o inne kobiety w jego życiu. O to czy obecnie nie było żadnej, która mogłaby przynajmniej spróbować zająć to miejsce albo taka, którą to on by właśnie na tym miejscu widział. Chociaż przypuszczała, że jednak nie ma, skoro pokusił się o wystosowanie takiej propozycji w jej stronę. W dodatku przyjmował jej przeprosiny, wycofywał wszystko z drogi prawnej i odpuszczał jej ogromny dług za samochód, przy tym beztrosko się uśmiechając. Trochę ją tym zaskakiwał, również tym swoim pozytywnym nastawieniem do tego wszystkiego i uśmiechem, który chyba zaczynała naprawdę lubić. - Tak, ja też cieszę się, że nie stało nam się nic poważnego. Chociaż z drugiej strony trochę mi głupio, to jednak ogromna suma pieniędzy... - zauważyła, zerkając na niego, może kopała teraz dołek pod sobą i niepotrzebnie nawiązywała znowu do tego, mogło się mu zawsze odwidzieć, ale jednak była uczciwa i po prostu wolała się upewnić bo sumienie nie dałoby jej spokoju. Z kolei ustalenie szczegółów zapoznania było dość zabawne, a przy tym też dziwne, słuchała w skupieniu jego propozycji, przy tym zajadając się ze smakiem tymi pysznościami. Upiła też kolejny łyk wina i pokiwała głową. - Dokładnie tak, zaręczyny to jeszcze nie ślub. Chociaż możemy odegrać tak szaleńczo w sobie zakochanych, że aby to było obecnie bardziej wiarygodne, możemy nawet poniekąd udawać planowanie tego ślubu. By Tobie te wszystkie formalności udało się załatwić. Bo przecież ślub nie wchodzi w grę... - uniosła brew, chcąc potwierdzenia co do tego, że skończy się jedynie na zaręczynach, które ostatecznie zostaną zerwane w odpowiednim momencie - Reszta brzmi całkiem dobrze. Może po prostu nie chciałam, aby ktokolwiek o nas wiedział, bo chciałam Cię lepiej poznać, a Twój świat mnie przytłaczał. W końcu jednak spotkaliśmy się w pracy i to ukrywanie nie było już możliwe, może jednak ktoś nas zobaczył i tak to zaczęło wychodzić na jaw - stwierdziła, analizując ten pomysł jeszcze w głowie, ale brzmiał całkiem w porządku - Okej, myślę, że to co na ten moment o Tobie wiem, jest wystarczające. Może poznamy się lepiej w trakcie, w razie czego nie znamy się aż tak długo i możemy pewnych rzeczy jeszcze nie wiedzieć o sobie, gdyby ktoś nas na czymś złapał - dopiła wino i odstawiła pusty kieliszek na stolik - Ja... wychowywałam się bez matki. Zostawiła mnie i ojca, więc to on podjął się opieki nade mną. Gdy byłam w szkole średniej, tata zginął w wypadku samochodowym... - urwała na moment i odwróciła wzrok, potrzebując chwili przerwy po wypowiedzeniu tego wszystkiego na głos - Chciał zawsze abym skończyła dobre studia, dlatego zdecydowałam się na architekturę. Zamieszkałam z siostrą taty, ciocia to teraz moja jedyna rodzina, wiele dla mnie zrobiła. I jest dla mnie najważniejsza. Ciocia prowadzi szkółkę surfingową i wypożyczalnie sprzętu, w której od zawsze jej pomagam, sama zresztą kocham surfing. Obecnie jestem na ostatnim roku studiów, dorywczo też dorabiam w sklepie z bielizną. Łapie się różnych zajęciach, by też pomóc cioci finansowo. Kredyty to okropna sprawa. Uwielbiam malować, mieszkam od jakiegoś czasu we własnym niewielkim domku przy plaży i panicznie boję się wind - zakończyła swoją zwięzłą opowieść, w której zawarła chyba najważniejsze fakty o sobie. Wpatrywała się teraz w Jace'a, który również się jej przyglądał, a ponieważ znowu napełnił jej kieliszek winem, to chętnie zamoczyła usta w trunku i upiła kilka kolejnych łyków wina, tak dla rozluźnienia.
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku
mów mi/kontakt
Rose
Jace Smith
a

Post

- Wyjdzie to fajnie, nie wyjdzie to też nic się nie stanie. Uznam siebie za skończonego debila i po prostu. Nie chodzi mi o nie wiadomo co, po prostu chcę mięć kogoś kto poudaje trochę ze mną dla świętego spokoju. Wiadomo, naturalnie to nie będzie wyglądać, ale myślę że spróbować warto. - no kurcze sam nie wiedział co może powiedzieć na to, ale to szczegół. Chyba nie zdawał sobie jeszcze powagi tego układu, skoro do wszystkiego podchodził na takim lajcie. Ale okej, nie ma co się oszukiwać, przekona się pewnie sam, że to nie jest coś przyjemnego i to nie jest bajka. Poważną jest sprawą grać zakochanego w kimś kogo się praktycznie nie zna. Po za tym to niosło za sobą pasmo odpowiedzialności, kojarzenia faktów, zapoznania się na tyle aby nie wyszło że to pic na wodę, fotomontaż. Nad jej słowami potrzebował się chwilę zastanowić no i tez znalezć logiczną odpowiedz na to pytanie. Czy nie lepiej było wszystko zrobić w normalny sposób? - No tak, to dziwne. Ale chcę przy okazji zagrać na nosie rodzinie, no i też jakoś nie poznałem jeszcze tej jednej jedynej, godnej pierścionka. A pro po niego, zgaduje że będziemy musieli Ci jakiś sprawić. - od razu skrzętnie przeszedł do jej tematu aby się nie rozwodzili nad nim i jego podbojami. Jeśli cokolwiek słyszała kiedyś o jego podbojach, albo przeczytała w gazecie to mogła się zorientować co z niego za ziółko. W sumie taka reputacja też mu nie pomagała w odegraniu nagle wielce zakochanego. Ale uważał to za swój problem, który chciał rozwiązać. A nóż się okaże że taki z niego dobry aktor, że może powinien pójść w tym kierunku aby jeszcze bardziej błyszczeć, zrobić z siebie gwiazdę. W końcu uwielbiał sławę i bycie w centrum uwagi, niczym ajencyjna kurwa ale cichooo. No a na temat tego ich zdarzenia już się nie chciał zbytnio odzywać, jedynie pokiwał głową. Rozumiał trochę, że cały czas ją meczy, podczas gdy on miał na to wywalone. Podobnie zresztą by było gdyby sam coś takiego odwalił, wyciągnięty plik forsy i znajomości, wszystko lekką ręką by załatwił. A taka Adler, niestety by musiała cierpieć pół życia, gdyby przyszło co do czego i miala spłacać jego furę i tak dalej. Mniejsza o to, miły chciał być skoro miała mu pomóc, nie będzie rozpamiętywał i wracał po złości do tego, no chyba że go wykiwa w jakiś sposób. Ale szczerze? Widział w niej kogos twardego ale na pewno nie takiego co by zrywał umowy, nawet takie pseudo - niedorzeczne. - Dobra, postaramy się coś tam poodgrywać, żeby nie było przypału. Nawet Ci kogoś tam podrzucę, może jakąś znajomą zaufaną. Oczywiście ciężko to będzie utrzymać w takim stanie, więc zgaduje że prędzej czy pożniej bede musiał kogos wtajemniczyć w nasz pakt. Wiadomo, ślub to już za grubo. Nawet i dla mnie. - przynajmniej w tym się zgadzali, że są granice i nawet on takowe ma. Próba zrobienia na złość, skorzystania z rodzinnego majątku, podpisania czego potrzeba, byle kurcze no potem mogli się rozejść, każde w swoją stronę. Jakby nie spojrzeć nie powinna na nic narzekać, bo wszystko wyglądało mega korzystnie dla niej, a to że są wystąpią komplikacje czy coś, miało wyjść w praniu. - Hmm, dobra czyli coś tam mamy. Jak coś to zawsze możesz pytać o wszystko. Możemy w sumie się spotykać raz na jakiś czas, żeby dogadywać plan. Szczególnie jeśli przyjdzie jakaś impreza rodzina, święta niedługo też. Więc trzeba będzie wszystko ogarnąć w jak najlepszy sposób. Oczywiście zakładam, że znajdziesz na to czas. Nie żeby coś ale tego też od Ciebie wymagam. Dyspozycyjność. - no może z tym trochę zbyt stanowczo pojechał, bo nawet minę mu się zmieniła na taką bardziej skupioną i poważną. No kiedy żartowali to żartowali, nie trzeba zapominać, że to wciąż był Jace Smith, bogacz i dupek, który momentami z niego wychodził.
- Całkiem ciekawe. Ale widzę, że los nie oszczędzał Cię od samego początku. Teraz rozumiem Twój strach związany z tym wypadkiem i tak dalej. Nie bój się, nie będę tego ciągnął, dla mnie tematu już nie istnieje, a z systemu też pewnie zniknie i zawiadomienie i pozew i całość. Co do szczegółów, myślę ze na ten moment też mi to wystarczy. Chodzi bardziej o to abyśmy my się do siebie zbliżyli, znali jakieś szczegóły. Znamiona czy pieprzyki w dziwnych miejscach, rutyna czy przyzwyczajenia no i tak jak wspomniałem przydałoby się tutaj parę Twoich rzeczy. Nie wiem, możesz zostawić tu jakieś stare ciuchy które planowałaś wyrzucić, jakieś kapcie czy szczoteczkę. Cokolwiek aby było czuć tutaj kobiecą obecność. Bo nie oszukujmy się, wiemy jak to wygląda między parami. Normalnymi parami. - rzucił, kończąc pierwszy talerz, który sobie skomponował z tych wszystkich potraw przyszykowanych. Nie było tego aż tyle, bo nie lubił marnować jedzenia, ale to tam na bank służba podzieli miedzy sobą. Zamiast tego dokończył wino i nalał im następną kolejkę, w międzyczasie sięgając po coś słodkiego dla odmiany. Jakiś suflet czy inny deser na bogato, znalazł się przed jego oczyma dosyć szybko.
- Przejdźmy jeszcze do jakiś zasad. Uznaliśmy, że ma być profesjonalnie w pracy, no i żadnych pocałunków w usta. Co jeszcze chcesz wyeliminować albo dodać? Ja ze swojej strony dałem kontakty z płcią przeciwną, czyli jakieś podrywy. Nie żebym mówił komuś jak ma życ, ale to zawsze ktoś może obczaić, zrobi się gówno za przeproszeniem. No i tak jak wspomniałem, chce mieć pewność że jak zadzwonię i będę Cię potrzebował to się zjawisz. W miarę możliwości rzecz jasna. - chwilę się pewnie jeszcze zastanowił, przysuwając bliżej siebie laptopa aby jak coś na niego zerknąć aby coś zapisać na szybko. Jakieś tam swoje wymagania już wstępnie wypisał, ale czekał na teraz jej kolej. No ale też nie wszystko tak łatwo i od razu przychodzi do głowy, więc mieli pewnie sprawę otwartą w tej kwestii.
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
przyszła pani architekt, która boryka się z kilkoma problemami w życiu i ciągle pakuje się w kolejne
26
173

Post

- A tak... pierścionek - zerknęła niemalże od razu na swoją dłoń, na której obecnie akurat żadnego pierścionka nie było - To chyba zdecydowanie najważniejszy element tego całego przedstawienia. Zapewne od razu padłoby pytanie o niego, bo Twoi bliscy będą chcieli zobaczyć co wybrałeś. Albo bardziej za ile... - uniosła znacząco brew, troszkę mu jeszcze docinając, bo domyślała się, że w jego rodzinie głównie chodziłoby o to jak drogi i pokaźny będzie pierścionek, a nie samo to jak wygląda i ile miłości przekazuje drugiej stronie. Pewnie wszystko musiało być w istocie na pokaz. Ona sama nie chciała nic przesadnego, lubi raczej minimalizm, ale tutaj musiała się po prostu dostosować do sytuacji, chociaż cena pierścionka pewnie i tak zwali ją z nóg. - Tylko pamiętaj, że ja wiodę normalne życie, studiuje i pracuje, mam mnóstwo zajęć i nie chcę się na okrągło martwić o to, że mam na palcu pierścionek, na który również nie zarobiłabym przez całe swoje życie - dodała pospiesznie, by przypadkiem nie przyszło mu do głowy przesadzić. Pewnie jednak i tak nie będzie miała tu zbyt wiele do powiedzenia. - Albo... wybiorę jakiś swój pierścionek, prosty i zwykły. Tak będzie chyba dla mnie najlepiej - pokiwała głową, upijając kolejny łyk wina. Zapewne mu się to nie spodoba, ale mogą jeszcze o tym podyskutować. Rose nie jest materialistką, wobec czego trochę źle czułaby się z tak drogą błyskotką, ale chyba w tej sytuacji będzie to konieczne. - Cała reszta mi odpowiada. Tylko nie zrzucaj na mnie od razu wszystkich Twoich krewnych i przyjaciół, chce się w tym jakoś powoli odnaleźć. Poza tym pewnie początkowo będą do mnie wrogo bądź czujnie nastawieni, nie chciałaby czegoś zepsuć - zauważyła, skupiając się po chwili jeszcze na jedzeniu, które było tak wyborne, że zjadła całkiem sporo, co nawet do niej jest niepodobne. Była już jednak to głodna, że te pyszności mocno ją skusiły. Zaraz jednak spojrzała na niego, marszcząc brwi, bo usłyszała słowo dyspozycyjność i trochę się jej to nie spodobało. - Nie będę na każde Twoje zawołanie, na to nie liczy. Jeżeli się na coś umówimy, to na pewno wygospodaruje czas. Ale pamiętaj, że mam swoje życie i swoje zobowiązania, których nie rzucę tak po prostu... - pokręciła stanowczo głową i odłożyła sztućce, gdy tylko skończyła jeść swój posiłek - Musimy dobrze przemyśleć pierwsze spotkanie. Sposób w jaki o tym powiemy, gdzie, kiedy. I jak. Chcesz to zrobić w święta? - zagadnęła, przyglądając mu się z zaciekawieniem, a potem wskazała ruchem głowy swoją torbę, która leżała nieopodal, to w momencie, w którym wspomniał o jej rzeczach - Już o tym wspominałeś, dlatego zabrałam ze sobą pare drobiazgów. Na ten moment chyba wystarczy. Póki co nie mieszkamy przecież razem, więc jeżeli założyć, że tutaj po prostu przebywam, to mogłam co nieco zostawić - stwierdziła i podniosła się z miejsca, biorąc w dłoń kieliszek z winem. Upiła kilka łyków, przechodząc się wolno po pokaźnym i przestronnym salonie, przy tym się rozglądała nadal, podziwiając wnętrze. - Tak, żadnego całowania. W usta... Kontakt bliższy w ilościach, które jedynie będę potrzebne w danej sytuacji, ale też nieprzesadnie. Zgadzam się na brak kontaktów z innymi, poza tym, ja nikogo nie szukam i nikogo takiego nie mam, więc możesz być spokojny. Nie będę romansować... liczę że Ty również - zerknęła na niego trochę znacząco, no bo wiedziała jaki jest, może nie dokładnie, ale coś tam słyszała, więc skoro kobiety się go trzymają, to różnie mogłoby być - Ja chciałabym dołożyć brak nocowania u siebie wzajemnie czy jakieś wspólne wyjazdy, które wymagałyby od nas więcej wzajemnych kontaktów. Póki co jakieś spotkania, czasem jakieś wyjście... to chyba wystarczy? - przystanęła przy jakiejś komodzie i oparła się o nią plecami, skupiając wzrok na mężczyźnie, który wpatrywał się w ekran laptopa.
YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku
mów mi/kontakt
Rose
Jace Smith
a

Post

- Taaak. Zdecydowanie liczy sie gest. Cena jak i wygląd, duży czy mały, wszystko ma swoje powiązania. Na co sie zdecydujemy to juz w sumie nasza sprawa, ale nic nas nie ogranicza w sumie. Ale no tak, zgaduje że sam coś ogarnę, tak aby było w stylu Smithów. - odparł wprost, jakby dla niego to bylo coś jak zakup bułki w sklepie czy innego drobiazgu, za grosze. No a poniekąd to też sama miała rację kurcze, że chciał mieć wpływ na to co jej podaruje, nawet jeśli to miała być tylko szopka. Po za tym, nie bylby sobą gdyby nie pokazał oczywiście gestu i nie wydał sumy, na dzwiek której pewnie Adler padłaby na zawal ale to taki tam szczegół. - Się przejmujesz. Może i są tam jakieś koleżanki Twoje co się na znają na tym i coś. Ale łatwo możesz ściemnić, że to podróba a nie oryginalny Klejnot Nilu. - rzucił dowcipnie, znowu wzruszając ramionami, bo tak to obchodziło. Nie przejmował się, że to nie jest dla niej zbytnio komfortowa sprawa to raz, a dwa ten pierścionek kosztuje więcej niż jej życie, majątek i tak dalej. No cóz Jace Smith nie rozumiał faktu, że ktoś może być biedny i szanować każdy wydany pieniądz.
- Okej, będzie jakiś tam skromniejszy, ale też nie do przesady. Ewentualnie załatwimy dwa, ale to też byłby problem aby pamiętać zmieniać, zakładać, nosić. Po co to wszysto, nie? - trochę niby to rozumiał jej zakłopotanie, ale stawiał cały czas na swoim. Chodziło o wszystko na pokaz, żeby nie wyszło że jest sknera albo no coś tam jeszcze, cały Jace nie oszukujmy się. Jeśli chodziło o wydawanie, nigdy się nie ograniczał, bo i czemu miałby to robić? Zresztą co mu i tak po damskim pierscionku nawet jeśli? Sam go nie użyje, więc już całkiem olewał temat, jakby to nie było najważniejsze w tamtej chwili. Na jej słowa pewnie tylko kiwa głową, ale co się miało wydarzyć, nikt tego nie przewidzi. Na pewno planował wtajemniczyć w tą akcję rodzinę a znajomi? Do nich należało wąskie grono osób, wręcz małe stabilne i też z wyższych sfer. Ogólnie to nawet miał plan wtajemniczyć jakiegoś kumpla aby mieli jakieś wsparcie w tym wszystkim w razie czego. - No dobra, wyjdzie w praniu. - mruknął pod nosem, trochę się spinając ale poniekąd chyba nie do końca się zastanowił jakich to wyrzeczeń od niej chce wymagać a przecież miała swoje plany dnia i inne takie, więc co tu kurde myśleć dużo. Nie i koniec, postawiła na swoim. - Tak, święta to brzmi jak plan. Myślę, że musisz znaleźć jeden dzień wolny na spotkanie z moimi rodzicami. Nie żeby coś ale mieszkają trochę na uboczu na dość podobnym metrażu co ja. Wiec niech Cię nie zaskoczy przepych i inne takie. Teoretycznie mogą kazać na zostać na noc, ale to się okaże na miejscu. Po prostu się nie daj. Moja matka, tak z góry uprzedzając to straszna jędza. - rzucił ciekawostką, pewnie ja trochę słabo nastawiając ale lepiej żeby wiedziała od początku, że to łatwa przeprawa może nie być. Przeszli potem zgrabnie do tematu tych rzeczy i pewnie tutaj zostawił jej wolną ręką, na to co ze sobą przyniosła i gdzie te rzeczy rozłoży. - Spoko. Możliwe, że w miarę to podtrzymamy. Ale nie obiecuje, że wszystko pójdzie jak zaplanowaliśmy. Po za tym myślę że jak coś możemy jeszcze modyfikować te punkty. Tak aby nie przeczyły sobie. Są takie sytuacje, gdzie ten kontakt musi być wiarygodny i tak jak wspomniałem, może nie być wyjścia i serio będziemy musieli zostać na noc. Co wtedy? Kiepsko widzę jakiejś wyjścia ale będziemy się martwić później. Na razie adnotacje główne mamy, z czasem będziemy mogli dodawać też i kolejne jako załącznik do całości. - podsumował, pewnie odsuwając już od siebie talerze i pewnie chwytając w rękę kieliszek podniósł się w końcu z miejsca. Zgaduje, że poświęcili trochę czasu jeszcze na rozmowę, on jej pokazał rozkład całej rezydencji, zasugerował miejsca w których mogła zaznaczyć swoją obecność. No a ostatecznie rozstali sie w dosyć miłej atmosferze oczekiwania na to, jak ich gra wyjdzie wkrótce w praniu.

/ zt x2
mów mi/kontakt
Zablokowany