No. 6
Z łazienki dobiega tylko szum wody. W dawnych czasach, kiedy jeszcze Dolores mogła śpiewać, nuciła przy każdej możliwej okazji. Podczas przygotowywania obiadu dla męża, podczas mycia włosów, podczas wtulania się w pierś Harveya, gdy zasypiali w swoich ramionach. W czasach, gdy wszystko było prostsze, świat wydawał się bardziej kolorowy, a pani Sherwood głęboko wierzyła, że mogą, pewnego dnia, być ogromną, kochającą rodziną. On, ona, przynajmniej trójka dzieci, może kot albo pies, który biegałby wesoło po ogrodzie. Z upływem lat to przekonanie zamieniało się w wątłą nadzieję, aż w końcu prawie wyparowało, zabierając ze sobą wszystko, co Dory kiedyś potrafiła docenić.
Przekraczając trzydziestkę, zaczęła dochodzić do wniosku, że czegoś jej brakuje. Przez długi czas nie miała pojęcia, czego: miała przecież przyjaciółki, z którymi mogła poplotkować o beznadziejnych mężach; miała Harveya, który — mimo wszystko — codziennie do niej wracał i wiernie trwał u jej boku. Nigdy nie sądziła, że stanie się tą kobietą, która, zamiast ratować związek za wszelką cenę, pozwoli sobie na szukanie pocieszenia w ramionach kogoś innego.
Składając małżeńską przysięgę, obiecywali, że nigdy się nie okłamią. Że szczerość i prawda będą nadrzędnymi wartościami, które pokierują ich życiem. Dolores naprawdę się starała. Naprawdę, naprawdę mocno. Dlatego nie do końca potrafiła pogodzić się z faktem, że zamaskowany mężczyzna, którego poznała zaledwie kilka tygodni temu, potrafił aż tak zawrócić jej w głowie. Jedno, krótkie spotkanie, później kolejne, a w każdym z nich rozmowa, nieśmiało wplątana w głęboką ciszę. Choć Jacob nie znał języka migowego i komunikacja przychodziła im z niemałą trudnością, to i tak odniosła wrażenie, że ten obcy mężczyzna jest lepszym słuchaczem niż jej własny mąż.
Gdyby się zastanowić, problem niekoniecznie leżał po stronie Harvey'a. Jasne: odsunął się od niej, odpychał za każdym razem, gdy próbowała wyjaśnić pewne niedogodności, dotyczące ich małżeństwa i wolał przebywać poza domem, niż w nim, ale — czy nie wszystkie związki przechodzą podobny kryzys? Czy nie każda kobieta czuje się czasem odrobinę samotna?
Plum.
Telefon, leżący na szafce nocnej w sypialni, wydaje z siebie piskliwy dźwięk, a odblokowany ekran rozświetla skąpane w ciemności ściany.
Plum. Plum
Kolejne wiadomości przychodzą, zmuszając urządzenie do głośnego wibrowania.
Plum.
Emotka wielkiego serduszka wyskakuje na samym środku ekranu w momencie, gdy Dolores zakręca wodę. Owija się miękkim, białym szlafrokiem i z uśmiechem na ustach wychodzi z łazienki.
Harvey Sherwood