Po krótkiej wymianie sms wiedziała, że kuzynka brata nie wiedziała dokładnie co się stało. Sądziła, że skoro Chris nie chciał rozmawiać ze Stu to chociaż wyjaśnił kuzynce co się stało, ale jak widać nie. To ją trochę zmartwiło, bo teraz to ona musiała powiedzieć Drei co stało się na Kubie. Jeszcze wciąż utrzymywała to, że to jej wina, bo gdyby powiedziała nigdzie nie jedziemy to nie doszłoby do tego wypadku. Tak, to było głupie, bo przecież nie ona kierowała motorówką, ale troszeczkę czuła się winna. Po rozmowie z Colterem nie chciała już popełniać głupstw. Tabletki zostały jej odebrane, ale wciąż ciągnęło ją do alkoholu. Aktualnie to w nim szukała teraz zapomnienia. Obiecała Drei opowiedzieć wszystko, ale wiedziała, że to nie będzie łatwe i pewnie na trzeźwo się nie skończy. Od czasu wypadku miała koszmary, a w niektórych sytuacjach patrząc na swoje dłonie miała wrażenie, że widzi na nich krew przyjaciela. To minie, wiedziała o tym, ale ciężko to znosi.
Jak napisała, tak też zrobiła. Zaraz po pracy pojechała pod mieszkanie przyjaciela, bo tam tymczasowo mieszkała kobieta. Wahała się, ale było już za późno, żeby zrezygnować. Z mocno bijącym sercem weszła do klatki i podjechała windą pod drzwi apartamentu przyjaciela. Andrea napisała, że będzie na nią czekać. Delikatnie nacisnęła dzwonek i cierpliwie czekała aż otworzy jej drzwi. W głosie układała scenariusz, jak jej to wszystko powiedzieć.
– Hej… jestem już. – Próbowała się uśmiechnąć, ale kiepsko jej to wyszło. Thorn pewnie dostrzegła na jej twarzy grymas, który oczywiście miał być uśmiechem. – Nim zaczniemy rozmawiać, powiesz mi co Chris zdążył ci powiedzieć? – To zdecydowanie ułatwiłoby im rozmowę. W tej chwili wiedziała, że Chris olewa męża, a więcej czasu spędza z nią, więc musiał jej coś powiedzieć, prawda? Położyła torbę na krześle i rozejrzała się po salonie. Od jej ostatniej wizyty tutaj, praktycznie nic się nie zmieniło.
Andrea Thorn