Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

Odpychał go. Przez te krótkie dni od wyjścia ze szpitala, od tego wyznania bruneta przy jego szpitalnym łóżku, unikał jakiegokolwiek kontaktu, raniąc nie tylko męża, ale też samego siebie. Nie chciał patrzeć mu w oczy, bojąc się, że dostrzeże w nich ten sam ból, żal i współczucie, te wszystkie emocje które mogły przyprawić go o jeszcze większy mętlik w głowie. Jego wypadek pokrzyżował plany wyprowadzki do bruneta, do ukształtowania tego, co między nimi było. Ale nie to było najgorsze. Najgorszy fakt to ten, że nie mógł mu powiedzieć, jak bardzo go kocha, że jest najważniejszą osobą w jego życiu. Był załamany tym faktem, stracił poczucie własnej wartości, codziennie patrząc w lustro jego wzrok prześlizgiwał się po dopiero gojących się ranach na całej długości gardła. Za każdym razem krzywił się i zaciskał zęby, wiedząc że ta pamiątka pozostanie mu już na zawsze, przypominając o tym, jakim nieodpowiedzialnym i lekkomyślnym człowiekiem się okazał. Czasu nie cofnie, musi żyć ze świadomością że powrót do normalności będzie cholernie ciężki. I może nigdy nie nastąpić.
Nie był w stanie wytrzymać sam w pustym domu. Odkąd wprowadziła się jego kuzynka, było mu raźniej, a po wyjściu ze szpitala był złakniony towarzystwa kogoś z rodziny, kogoś z kim ma konkretne i stabilne relacje, kto nie osądza, a jedynie przy nim jest, użyczając swojego ramienia, starając się podnieść z tego dna, o które już uderzył nogami, prawie padając na kolana. Dzisiaj jednak wybyła na cały dzień, informując go, że wróci jutro po południu. Wiedział, że kobieta ma swoje życie, nie może zabierać jej całego czasu, obiecał że nie zrobi nic głupiego, zasypując ją milionem kartek jakoś ją przekonał do tego, by w końcu zadbała o swoje szczęście i nie zawracała mu głowy, chociaż gdy wyszła z mieszkania, poczuł się dziwnie osamotniony. Wyciągając z lodówki kolejne papkowate jedzenie, które zostawiła łapał się na tym, że chciałby wiedzieć, co robi brunet. Zerknął na telefon leżący na blacie. Ani jednej wiadomości, połączenia, czegokolwiek. Zagryzł wargę i trzasnął drzwiami od lodówki. Podrapał się po opatrunku. Był w kropce. Z jednej strony chciał się upewnić, czy z nim wszystko w porządku, z drugiej jednak strony bał się jego reakcji na to wszystko, co zrobił, na to odpychanie, chłód, ponowne otaczanie się murami.
Już miał osiąść na kanapie, by spędzić ten późny wieczór względnie normalnie, gdy wtem usłyszał walenie. Nie pukanie i nie dzwonek. Walenie pięścią, natarczywe, agresywne i wcale nie zachęcające do ich otwarcia. To na pewno nie Drea, ona ma swoje własne klucze, a nikogo nie zapraszał, unikając wszystkich, którzy go otaczali Odstawił butelkę z proteinową papką i drapiąc się po karku poszedł otworzyć, kompletnie nie spodziewając się za drzwiami kompletnie pijanego i ledwo trzymającego się na nogach bruneta. W błękitnych oczach chirurga pojawił się strach, cholerny i paniczny strach, potęgowany nastawieniem bruneta i jego chłodem, którym wylewał na nim cały swój ból i frustrację. Zerknął na trzymaną w dłoni męża butelkę, powstrzymał się od jakiejkolwiek, wyrażającej dezaprobatę mimiki twarzy i bez pardonu chwycił go za wolny nadgarstek i wciągnął do mieszkania, zamykając za nim drzwi.
Obawiał się tej „rozmowy”, tego spotkania, nawet jeśli sobie je wyobrażał to na pewno nie było w nic miejsca na alkohol. Bał się o niego, na sekundę chociaż jego wątpliwości odeszły na bok. Nie chciał, by miał problemy, wiedział jednak, że to nie będzie ani trochę łatwe spotkanie. Wymownie spojrzał na butelkę trzymaną w dłoni bruneta i sięgnął po notes, który ostatnio stał się jego nieodłącznym atrybutem.
Mam nadzieję, że nie przyjechałeś tu samochodem.
Pisał wyraźnie, modląc się by był w stanie przeczytać każde słowo, skoro to chwilowo jedyna komunikacja, na jaką mogą sobie pozwolić.

Stuart Hill
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Stuart Hill
a

Post

Był załamany.. o ile może być załamany taki człowiek jak Stuart Hill, który jeszcze do niedawna nie wiedział co to jest kogoś kochać i przede wszystkim powiedzieć mu to prosto w twarz (to nic, że byli przy szpitalnym łóżku i Stu sądził, że ten śpi), w każdym razie nie mógł przeżyć faktu, że Christian tak po prostu się od niego odsuwał. Hill nie był także ani trochę nachalny, oczywiście spędził przy jego szpitalnym łóżku praktycznie każdą wolną chwilę odbierając tylko swoje rzeczy od Devy i biorąc krótki prysznic, przebrać się i żeby znowu wrócić do jego łóżka. A raczej na fotel, który postawiły mu pielęgniarki kiedy zobaczyły, że brunet nawet nie ma zamiaru opuścić jego sali.
Jednak kiedy Christian wrócił do domu, a nie jak oczekiwał brunet do ICH wspólnego domu to wszystko prysnęło niczym pieprzona bańka mydlana i czuł się oszukany przez swojego męża. Chciał przy nim być zwłaszcza teraz gdy wiedział, że ten go najbardziej potrzebował, ale Donovan widocznie miał inne plany bo tak nadzwyczaj w świecie go odepchnął i zostawił samego. Stuart wbrew pozorom nie lubił samotności.. nie po tym co zaczęło go łączyć z chirurgiem i nie po tym gdy wyznał mu co tak naprawdę czuję, nawet nie bolał go fakt że ten nie powiedział mu tego samego bo siłą rzeczy nie mógł, ale bardziej bolało go to że blondyn był tak upartym osłem, że postanowił odepchnąć od siebie jedyną osobę której mu na nim zależało. Kochał go i to uczucie powodowało niewyobrażalny ból w klatce piersiowej zwłaszcza kiedy łapał się na tym, że patrzył na telefon z nadzieją, że ten napisał. Tego dnia Stu nie miał zamiaru znowu siedzieć w pustym domu, jednak nie przewidział tego że postanowi chwycić po butelkę whisky którą posiadał u siebie w czterech ścianach. Pragnął odrzucić od siebie te wszystkie troski tak po prostu i zacząć żyć, a jeśli chirurg tak bardzo chciał to i nawet bez niego. Nie wszystko poszło po jego myśli bo jednak kiedy był już wstawiony postanowił tak nadzwyczaj w świecie udać się do jego apartamentu. Słaniał się na nogach, widocznie świeże powietrze jeszcze bardziej na niego wpłynęło jak i wypity alkohol, a do drzwi nie zadzwonił dzwonkiem tylko zapukał a raczej walnął parę razy pięścią w ten sposób wylewając z siebie frustrację, która go męczyła. Kiedy drzwi się otworzyły i ten z ulgą zobaczył, że otworzył mu on a nie jego kuzynka w skąpym ubraniu, którą notabane miał przyjemność poznać. Skupił spojrzenie na jego twarzy i drgnął lekko kiedy ten złapał go za nadgarstek i wciągnął do mieszkania.
- Uważaj na alkohol - mruknął zgryźliwym tonem w jego kierunku i kiedy drzwi się zamknęły za jego plecami uniósł brew do góry. Nie był ani trochę w dobrym nastroju, można by rzec, że w tym momencie miał jeden nastrój.. bojowy i nic nie zwiastowało, żeby tak po prostu to się zmieniło. Upił kolejny łyk z butelki, tak prosto z gwinta pił whisky patrząc na swojego pożal się Boże męża.. dużo przekleństw cisnęło się na jego usta. Zerknął na karteczkę, na szczęście jeszcze był w stanie przeczytać co było na niej napisane.
- Interesuje Cię to? Nie wierzę - trącił go ramieniem gdy przechodził obok i bez żadnego pytania skierował kroki do salonu odstawiając butelkę na blat stolika i wtedy obrócił się przodem do swojego męża gromiąc go spojrzeniem. - Co Ci kurwa strzeliło do głowy Chris? Chcesz resztę życia mnie unikać? - było widać po spojrzeniu ratownika, że był załamany.

Christian Donovan-Hill
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

Doskonale widział po jego postawie, że brunet cierpi. Widział to nie tylko w każdym jego ruchu, ale szczególnie w tych oczach, nieco zamroczonych przez alkohol, ale jednak nadal wyrażających ten cholery ból którego chciał uniknąć, a który mimo wszystko jest jego winą. Pierwszy błąd popełnił, gdy wrócił do swojego mieszkania, zamiast dokończyć przeprowadzkę do domu bruneta. Kolejnym były odrzucane połączenia, brak odpowiedzi na wiadomości, zamknięcie się w czterech ścianach z zamiarem poukładania sobie tego wszystkiego. Miał zamiar z nim porozmawiać, jak dojdzie do jakichkolwiek wniosków, chciał jednak zrobić to znacznie później, w momencie kiedy sam pogodzi się z utratą głosu. Najwidoczniej za cholerę nie było mu to dane.
Chłód aż emanował od bruneta, sprawił że w pierwszym momencie chciał się od niego cofnąć, w porę jednak się powstrzymał wciągając go do mieszkania, nic sobie nie robiąc na jego komentarz na temat trzymanej butelki alkoholu. Naprawdę, chciał uniknąć za wszelką cenę tej sytuacji, jednak frontalny atak bruneta skutecznie ostudził jego zapał. Czuł się teraz jak zwierzę ciągnięte na rzeź i sam jest sobie winien, bo to on odepchnął jedyną osobę na której tak cholernie mu zależało, ze był gotów do największego poświecenia. Westchnął ciężko i poszedł za nim do salonu, stawiając ostrożnie kroki, jakby Stu był dzikim zwierzęciem gotowym rzucić się mu do gardła i je rozszarpać. Boże co za głupie porównanie.
- Po prostu się martwię. – głosiła kolejna kartka, którą podstawił mu prawie pod sam nos. Marne słowa, płytkie i zapewne jeszcze bardziej go nakręcą, w tej chwili stawiał jednak wszystko na jedną kartę, gotowy na każdy cios. Był już wrakiem człowieka sięgającym dna, zepchnijmy go aż do czeluści piekieł. – Potrzebuję czasu by oswoić się z tym, że nie mogę mówić. Nie chciałem też widzieć takiego spojrzenia, jakie masz teraz, dlatego unikałem nie tylko ciebie, ale też twojej siostry. – ręka mu lekko zadrżała, pisząc te słowa. Wiedział że prędzej czy później będzie musiał porozmawiać ze swoją szwagierką, ale praktycznie prócz mieszkającej z nim kuzynki, nie dopuszczał do swojego otoczenia kogokolwiek. Ona była jego rodziną z krwi i kości, ich także kochał całym sercem, dlatego miał cholerny mętlik w głowie i krok za krokiem popełniał kolejne błędy, powoli docierając do granicy, którą jeśli przekroczy, zniszczy wszystko to, na co pracował przez ostatnie kilka miesięcy.
Odetchnął głęboko, a z jego gardła wydobył się jakiś dziwny dźwięk. Skrzywił się lekko, ponownie przenosząc na niego spojrzenie, nim znowu jego ręka wypisała kolejne, praktycznie nieprzemyślane słowa.
-Wybacz mi. – chyba do końca tego nie przemyślał, bo w brunecie jest raczej od cholery nagromadzonych emocji, nad którymi przestaje panować i to jak dolewanie oliwy do ognia, ale Chris się po prostu poddał.


Stuart Hill
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Stuart Hill
a

Post

Co takiego widział? Przed nim stał zdecydowanie załamany człowiek, wrak. Gdyby spojrzał w tym momencie w lustro to zapewne nie poznałby nawet samego siebie. Podgrążone oczy, ubrania, które wręcz na nim wisiały jakby ostatnimi czasy jeszcze stracił na wadze, zamglone alkoholem ale zimne spojrzenie tak jakby chciał przeniknąć go na wskroś. Na twarzy zaś miał minę buntowniczego dziecka, które przyszło tutaj tylko po to, żeby tupnąć nóżką i dostać to czego pragnął. A pragnął w tym momencie tylko mężczyzny, który w tak paskudny sposób się od niego odsuwa powodując, że Hill zatracał się w cholernej rozpaczy, rozpaczy, która zżerała go od środka tworząc skorupę człowieka jaką w tym momencie był. Mógł tylko patrzeć na twarz swojego męża i czuć ten przenikliwy ból, który momentami odbierał mu powietrze w płucach. Nawet nie wiedział kiedy w jego oczach nadzwyczaj w świecie zaczęły się zbierać łzy. Przecież on nigdy nie płakał, nikt nigdy nie widział, żeby łzy leciały ciurkiem po jego twarzy. Pierwszy raz doszło do tego, kiedy zobaczył go na szpitalnym łóżku. Wtedy przez krótki moment Stuart miał wrażenie, że go stracił. Teraz jednak okazało się, że tak było bo widział w tym momencie przed sobą zupełnie obcego człowieka, to nie był JEGO Donovan. Zerknął na kartkę, ale prychnięcie tak po prostu wyrwało się z jego ust.
- Ty się martwisz? Wiesz co? Nie widzę, żebyś się ani trochę o mnie martwił do cholery. Po prostu mnie od siebie odepchnąłeś - drżał na całym ciele, było widać że ta cała sytuacja ani trochę mu nie sprzyjała, tak po prostu był bliski załamania się tutaj i teraz. Chciał go odzyskać, ale jeśli Donovan tego nie chce, to co w tym przypadku ma zrobić? Tak po prostu odpuścić i pozwolić mu odejść? Na samą myśl czuł dreszcze przebiegające po jego plecach, dreszcze strachu, że nie jest zbyt dobry dla niego. Na dobre i na złe tak? Nie zerknął na kolejną kartkę po prostu wyrwał ją z jego rąk i rzucił gdzieś w bok nie przejmując się tym co było tam napisane. Miał to w dupie, pewna granica została po prostu przekroczona a on miał w tym momencie chęć na wylanie swoich żali i może na trzaśnięcie drzwiami kiedy mu na to jego pijane ciało pozwoli.
Kolejna kartka była niczym dolanie oliwy do ognia. Na moment brunet zamknął oczy licząc do dziesięciu, ale nawet to nie było w stanie go uspokoić. Pieprzyć te wszystkie sposoby podawane w internecie na uspokojenie, w jego przypadku ani trochę nie działały. - Nie. - jego głos był stanowczy w tym momencie, jakby alkohol, który wypił po prostu z niego uleciał. Nic bardziej mylnego, chwycił za butelkę opróżniając ją do końca, zajęło mu to zaledwie parę sekund, odstawił ją trochę zbyt mocno na stolik, ale w tym momencie nie pieprzył się z niczym.
- Nie wybaczę Ci. Złamałeś mi serce na milion małych kawałków i wiesz co? Skoro tak tego bardzo chcesz to proszę - w geście bezradności rozłożył ręce na boki jakby chciał mu w ten sposób pokazać, że się poddaje. Sięgnął do obrączki na palcu, najpierw ją obrócił parę razy a potem ściągnął rzucając pod nogi Donovana.
- Starałem się Ciebie wspierać w każdym burzliwym momencie Twojego pieprzonego życia, a co dostaje? Mokrą ścierą w pysk tylko dlatego, że według Ciebie nie będe Cię chciał po wypadku. I wiesz co? Już Cię nie chcę, nie chcę cierpieć, nie chcę się budzić sam w łóżku każdego dnia. Co się stało na tej pieprzonej Kubie to się stało, ja nie odsunąłem Ciebie po moim wypadku nawet gdy nie pamiętałem co się między nami działo przez ostatnie pół roku - wycelował w niego palec, patrząc wręcz morderczym spojrzeniem prosto w jego twarz, nawet nie interesowało go to, że w tym momencie go ranił, jego jak i zarówno siebie a swoich słów pożałuje następnego dnia. - Przy Tobie czułem się kimś wyjątkowym, ale wszystko spierdoliłeś -
Nie mógł już na niego patrzeć, ruszył w stronę drzwi z zamiarem opuszczenia tego mieszkania raz na zawsze.

Christian Donovan-Hill
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

Zrozumiał swój błąd. Boże, zrozumiał go za późno. W momencie, w którym uważniej się mu przyjrzał zrozumiał jak bardzo zranił go swoim zachowaniem, tym, jak sukcesywnie odpychał od siebie jedyną osobę która coś znaczyła w jego popieprzonym życiu i która kochała go bez względu na wszystko. Utraciwszy pewny grunt pod nogami popełnił niewybaczalny błąd, niszcząc to, na co pracował od samego Vegas, to o czym w skrytości marzyło jego serce i co miało być okazją do lepszego życia, które miał na wyciągnięcie ręki. Spojrzał prosto w jego oczy, wyraźnie widząc ten ból, ból który stał się jego własnym. Tak bardzo go kochał, tak bardzo chciał, by to co się wydarzyło odeszło w zapomnienie i mogli zacząć od początku. Wiedział jednak że to niemożliwe, że w tym momencie traci go już na zawsze, wystarczyło tylko się mu przyjrzeć, aby to zrozumieć. Ponownie widział łzy, tak jak na szpitalnym łóżku, ponownie widział spowodowane przez siebie łzy, coś co nigdy nie powinno mieć miejsca, czego za wszelką cenę starał się uniknąć. Przez głupi, paniczny strach zaprzepaścił dosłownie wszystko, na własne oczy widział jak jego szczęśliwe zakończenie zmienia się diametralnie. Czuł zimno rozlewające się po całym ciele. Ból którego nie jest w stanie ogarnąć.
Kolejne jego słowa były niczym nóż wbity w serce, jednak w stu procentach prawdziwe. Chris nie zachowywał się tak, jakby się o niego martwił, pogrążony w ciemności i depresji kompletnie tego nie dostrzegał. Przestał walczyć w najmniej odpowiednim momencie, w momencie w którym powinien opierać się na nim i jakoś to wszystko sobie ułożyć. Przez to, że całe życie musiał radzić sobie sam, tego błędu nie był w stanie uniknąć. Nie chciał być dla nikogo ciężarem, w tym momencie się właśnie za to uważał, za ciężar którego nie chce zrzucać na barki najbliższej mu osoby. Po czasie, jak na to spojrzał, wiedział że to najgłupsze, co mu do głowy wpadło. Jednak w takiej sytuacji nie był w stanie racjonalnie jej ocenić. Postąpić właściwie. Nie ruszył się z miejsca, nawet w momencie gdy brunet wyrwał mu kartkę z ręki bez przeczytania jej, patrzył na niego zlęknionym spojrzeniem jak wlewa w siebie coraz więcej alkoholu i rozumiał kolejny błąd. Takich rzeczy się nie wybacza. Nie, gdy robisz je najbliższej ci osobie.
Zranił go. Zranił go tak, jak ranili go inni, oczywiście nie myślał o tym w ten sposób, ale to właśnie zrobił. Dobitnie sobie to uświadomił, słysząc kolejne słowa i brzdęk obrączki, którą brunet z furią rzucił mu pod nogi. Nawet nie drgnął, niczym słup soli stał i czuł kolejne szpilki wbijane w jego serce, kolejne słowa które raniły jego duszę, ale były cholernie prawdziwe. Przecież on się nie odsunął, nawet jeśli nie pamiętał Vegas. Zaryzykował, chciał z nim być po wyznaniu prawdy. A Donovan teraz wszystko zaprzepaszcza, bo nie potrafi pogodzić się z tym, co się wydarzyło.
W kolejnej sekundzie dopiero zarejestrował, jak ten go mija, jak w jednym momencie raz na zawsze chce zniknąć z jego życia. Zacisnął pięści i przygryzł wargę z bezsilności. Może tak będzie lepiej? Już więcej go nie zrani, pozwoli mu ułożyć sobie na nowo życie, a ich wspomnienia w końcu się zatrą? To nie miało prawa się udać, dali się ponieść, postawili wszystko na jedną kartę. Może pora odpuścić? Potrząsnął głową. Chwila zwątpienia, jaka go dopadła zniknęła, gdy do głosu doszło serce, które kategorycznie zabroniło mu takiego postępowania, przypominając, że kocha ratownika ponad wszystko w świecie. Przypominając, że jeżeli ten wyjdzie, nigdy więcej go nie zobaczy. Dlatego więc poszedł za mężem i nim ten dotarł do drzwi, uniemożliwił mu wyjście, zamykając go w swoich ramionach, trzymając mocno cały swój świat który miał go w tej chwili opuścić. Nie może pozwolić mu odejść, zniknąć z jego życia, sprawić że to co się działo było tylko i wyłącznie snem. Zadrżał, czując go tak blisko siebie, czując ciepło jego pleców na swojej klatce piersiowej. Oddychał płytko, jakby sam miał być targany szlochem, niebieskie oczy chirurga zalśniły niebezpiecznie zdając sobie sprawę z patowej sytuacji w jakiej się znajdował. Ale, do cholery, nie może mu na to pozwolić.
Zapewne brunet protestował, starał się wyszarpnąć z jego uścisku, ale nie pozwolił mu na to, trzymając pewnie, nie chcąc, by zniknął, by odszedł na zawsze. Żałował, że nie może mu wszystkiego wykrzyczeć, że jedyne co wydobywa się z jego gardła to rzężenie przyprawiające o wstyd. Tak wiele chciał mu powiedzieć. Przeprosić. Wyznać że jest jego całym światem. Obrócił go w swoją stronę, zmuszając by spojrzał w jego oczy, w te błękitne oczy w których czaiła się rozpacz. By spojrzał na samotną łzę płynącą po jego policzku, do której po chwili dołączyły już kolejne, zupełnie przez niego niekontrolowane.
Błagam. Nie rób tego mówiły jego usta, z gardła mimowolnie wydobył się nieprzyjemny dźwięk, ale nie zwracał na to uwagi. Miał nadzieję, że zrozumie. Że wyczyta to z ruchu warg. Że wybaczy mu, jakim osłem był. Nie miał pewności, że brunet to zauważy, ale nie wiedział, co jeszcze może zrobić. Jesteś całym moim światem, nie odchodź. Nie zostawiaj mnie. Wargi same układały się w niewypowiedziane słowa, dłonie ułożył na jego policzkach, muskając je delikatnie kciukami. Co mógł dostrzec w oczach blondyna? Strach przed samotnością. Wstyd. I to cholerne, dojmujące poczucie winy.

Stuart Hill
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Stuart Hill
a

Post

Tak, zrozumiał swój błąd za późno, doprowadził do stanu kiedy Stuart był na granicy tak naprawdę. Nie wiedział co miał zrobić ze swoim życiem, bo skoro nie mógł mieć Donovana to czy warto było żyć? Planował łyknąć nawet parę tabletek, popić je alkoholem i tak po prostu zasnąć, ale rozmowa z Devą uświadomiła go, że powinien walczyć. Tylko, że był tak zdesperowany, że zanim przekroczył próg tego cholernego mieszkania w którym wszystko się zaczęło to musiał wypić butelkę mocnego trunku. Potem pił piwo i ledwo co pojawił się przed jego drzwiami podświadomie czując, że to zwiastuje tylko jedno, katastrofę. Nie mógł jednak powstrzymać swojego serca, które w każdym momencie jego popieprzonego życia ciągnęło go do blondyna tak bardzo, że nawet odtrącenie przez niego było dla niego lepszym rozwiązaniem niż siedzenie i picie w samotności. Teraz jednak będąc w tym mieszkaniu w którym wszystko się zaczęło i patrząc na twarz męża czuł się przytłocozny tym wszystkim, a słowa, które także podświadomie raniły go samego po prostu tak wychodziły z ust. Nie mógł tego powstrzymać, jakby rozum w tym momencie się wyłączył i serce wzięło górę, pragnął mu wykrzyczeć w twarz jakim to jest upartym osłem, że przecież serce bruneta bije tylko i wyłącznie dla niego. Nie wiedział jak się po tym wszystkim pozbiera i czy przede wszystkim będzie w stanie jeszcze kogoś pokochać. Podobno czas leczy rany, lecz czy jest w stanie wyleczyć złamane na milion kawałków serce?
Mógłby przysiąc, że trzymał już ręce na klamce kiedy poczuł jak ten zamyka go w swoim uścisku, przez krótki moment zabrakło mu oddechu w piersi, zwłaszcza, że jego ciało tak po prostu zareagowało na jego dotyk lekkim drżeniem, mógł to wyczuć zwłaszcza, że plecy ratownika napięły się. Zacisnął szczękę.
- Puść mnie Chris.. nie dotykaj mnie - nie zabrzmiało to może zbyt pewnie, bo jego głos delikatnie drżał. Nawet próbował wyswobodzić się z jego uścisku, ale nic to nie dało, tak jakby Donovan tak po prostu się do niego przylepił i nie miał zamiaru go zostawiać. Dopiero po paru sekundach po prostu przestał walczyć, skapitulował opuszczając ręce, które jeszcze przed chwilą zaciskał na jego rękach próbując oderwać od swojego ciała. Wziął głęboki wdech zanim ten nie obrócił go przodem do siebie, a niebieskie oczy ratownika w których mógł dostrzec tylko wyłącznie ból i smutek przeniosły się na jego twarz. Ledwo zarejestrował fakt, że coś do niego mówi, spojrzenie mimowolnie Stuarta powędrowało na jego usta jakby chciał z nim wyczytać te niewypowiedziane słowa. Zanim jego rozum zdążył pomyśleć to tak po prostu przylgnął do niego całym ciałem i odszukał tych cholernych ust od których się uzależnił składając na nich mocny pocałunek, pocałunek w który przelewał każdą, nawet najmniejszą cząstkę samego siebie. Nie kontrolował tego, że łzy tak po prostu spływały po jego policzkach ginąc w białej koszuli ratownika. Oderwał się od niego po paru sekundach, a może po prostu zabrakło mu tchu?
- Dlaczego... dlaczego mi to robisz? - ciche pytanie wyrwało się z jego ust, wraz z szlochem, którego nie był w stanie powstrzymać, schował twarz w jego klatce piersiowej kiedy tak po prostu rozpłakał się na dobre, a jego ciało delikatnie drżało. Ledwo nawet trzymał się na nogach i gdyby nie palce zaciśnięte na koszuli bruneta to zapewne osunąłby się na podłogę z niemocy, która go dopadła. Zapewne przez ten cholerny alkohol.

Christian Donovan-Hill
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

To wszystko cholernie bolało i jego samego. Te wypowiedziane słowa, ale także i ten wyraz oczu bruneta, który był znacznie gorszy, niż to, jakich słów użył. Był durniem, upartym osłem który uważał, że sam sobie ze wszystkim poradzi, że nie potrzebuje żadnej pomocy. Był durniem, bo ranił przez to najbliższa mu osobę, kogoś dla kogo jest w stanie poświecić wszystko, co do tej pory wypracował. Całe swoje życie, pracę, dosłownie wszystko. Teraz czując, że może go stracić, zaczął najzwyczajniej w świecie panikować, nie mogąc mu otwarcie wszystkiego powiedzieć, musiał zdać się na gesty swojego ciała, które wręcz do niego lgnęło, ilekroć brunet znalazł się w jego najbliższym otoczeniu. Tak jak w tym momencie, kiedy zamknął go w swoich ramionach, nie chcąc by wyszedł, nie mogąc sobie na to pozwolić.
- Nie. – mówiły jego wargi, wiedząc jednak że Hill nie może tego usłyszeć, pokręcił przecząco głową, trzymając go jeszcze mocniej, nic sobie nie robiąc z tego, że próbuje wyplątać się z jego uścisku. Nie może stracić całego swojego świata, tylko przez to że stracił nadzieję na powrót do normalnego życia. Nie po tym, przez co przeszli by znaleźć się w tym miejscu. Trwał więc w tej pozycji, nic sobie nie robiąc z tego, że ten pragnie opuścić jego mieszkanie raz na zawsze. Zadrżał, czując jego plecy na swojej klatce piersiowej, nie kontrolował szybciej bijącego serca i każdego drżenia ciała. Nie puścił go, dopóki sam nie był gotowy spojrzeć mu w oczy. Nie miał żadnej pewności, że ten zrozumie, co mówi, przynajmniej starał się układać wargi w konkretne słowa, jednak to wszystko mógł dostrzec w błyszczących oczach chirurga, w tym momencie przepełnionych poczuciem winy, jego bólem, strachem, że może w jednej chwili wszystko utracić.
Na pewno jednak nie spodziewał się reakcji bruneta. Tego, że przylgnie do niego ciałem, że zachłannie zaatakuje jego usta. Był w szoku, ale ani myślał w jakikolwiek sposób to komentować, przyciągnął go jedynie mocniej do siebie, znowu zamykając w swoich ramionach, desperacjo odpowiedział na ten pocałunek, jakby wiedząc, że te wszystkie niewypowiedziane słowa może właśnie w ten sposób mu przekazać. Bardziej bolał go jednak jego szloch, gdy oderwał się od twarzy bruneta, szloch dający ujście tym nagromadzonym emocjom. Zagryzł wargę, tuląc go do siebie niczym małe dziecko potrzebujące wsparcia dorosłego, ale ramiona momentalnie mu zadrżały, mimo wzięcia kilku głębszych wdechów.
- Jestem idiotą. – ułożył wargi w te słowa, w momencie gdy brunet znowu na niego spojrzał, wytarł dłońmi jego policzki i w kolejnym momencie złapał go mocniej za ramiona, zaniepokojony tym, że prawie osunął się na ziemię. Nie wiedział, ile przed wyjściem wlał w siebie, ale alkohol w połączeniu z emocjami, jakie teraz okazał, zmęczyły go. Nie może pozwolić mu odejść, nie w takim stanie, dlatego spokojnie krok za krokiem poprowadził do swojej sypialni, mając nadzieję że nie będzie na to protestował. Chciał z nim rano poważnie porozmawiać, na ile to możliwe. Teraz, jego połamane serce nie było w stanie patrzeć na to, w jakim stanie jest. Posadził go na łóżku i gestem polecił, by najzwyczajniej w świecie się położył. Mawiają że sen jest lekarstwem na wszystko, nawet na złamane serce. Brunetowi sen da odpoczynek, chirurgowi szansę na ponowne postawienie wszystkiego na jedną kartę.

Stuart Hill
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Stuart Hill
a

Post

Czym jest utrata ukochanej osoby? Największym bólem jakim może doznać zakochana osoba, która nie widzi świata poza tym jednym, jedynym tak jak było w przypadku Hill'a. Nie wyobrażał sobie, że mogłoby tak po prostu w jego życiu zabraknąć Donovana. Nie chciał budzić się sam w łóżku, nie chciał czuć się tak jakby w jego życiu brakowało drugiej połowy a nią zdecydowanie był ten uparty niczym osioł blondyn. Stuart nie wiedział jednak na ile będzie w stanie to wszystko ciągnąć, zwłaszcza że Chris tak po prostu go od siebie odpychał zamiast przyjąć jego pomoc. Przecież ratownik nie robił niczego złego, pragnął tylko być przy nim, wspierać go w tych trudnych momentach i u jego boku czekać na cud jakim na pewno byłoby odzyskanie głosu przez blondyna. Chciał dzielić jego troski, jego złe dni i trwać przy nim nawet gdyby ten miał go odtrącić czy pokazać mu, że nie chce z nim teraz przebywać, to tak czy siak chciał być obecny w jego życiu nawet gdy serce miałoby pęknąć mu na drobne kawałki.
Serce łomotało mu w piersi uświadamiając go, że biło tylko i wyłącznie dla niego. Stuart próbował uspokoić drżenie swojego ciała kiedy tak po prostu przylgnął do niego całym swoim ciałem szukając u niego nie tylko ciepła, które było mu tak bardzo dobrze znane ale i także bliskości, której łaknął i której przede wszystkim potrzebował. Potrzebował go całego i przyjście tutaj było zdecydowanie najgorszym pomysłem na jaki mógłby wpaść. Lecz zaryzykować musiał bo gdyby tak po prostu pozwolił się odsunąć od niego to czy potem mogliby wrócić do tego co było? Byli szczęśliwi, budując wspólnie wspomnienia, które podczas ostatniego wypadku ratownik utracił, a teraz przez kolejny wypadek tak po prostu wszystko poszlo się pieprzyć. On przecież nie płakał, a teraz kolejny raz w swoim życiu dał upust emocjom i łzy wylewały się ciurkiem z jego oczu, a ciało drżało od szlochu. Był jednak w jego ramionach co dawało mu pewne uczucie bezpieczeństwa. Westchnął delikatnie przymykając oczy, które z każdą chwilą coraz bardziej mu ciążyły. Nie oponował nawet kiedy poczuł jego silne dłonie na swoich ramionach a po chwili ten prowadził go do sypialni. Czuł się zmęczony, napity i przede wszystkim tak beznadziejny w tym wszystkim, że rano obudzi się nie tylko z kacem po alkoholu ale i także tym moralnym.
Usiadł posłusznie na łóżku, mimo że jego mózg podpowiadał mu, że to bardzo zły pomysł, ledwo co zarejestrował fakt, że blondyn każe mu się położyć i gdyby nie jego subtelny dotyk to zapewne siedziałby tak do rana. Pożałował jednak tego w momencie gdy jego głowa zetknęła się z poduszką i jak to bywa u ludzi po upojeniu alkoholowym włączył się przysłowiowy helikopter.
- Pokój wiruje - wymamrotał zbolałym głosem zamykając oczy, ale to nic nie dało bo czuł się tak jakby odlatywał w przestrzeń, jakby jego mózg postanowił zatańczyć makarenę w jego głowie, nawet nie zarejestrował momentu gdy przeturlał się na bok i nadzwyczaj w świecie zwrócił zawartość swojego żołądka na podłogę koło łóżka. Na pewno nie było to ani trochę romantyczne, blondyn mógł zobaczyć jak ciało bruneta wręcz drżało w konwulsjach kiedy ten opróżnił żołądek z nieprzetrawionego alkoholu i z jękiem na ustach przetoczył się na plecy. Nie wyglądał w tym momencie ani trochę atrakcyjnie i gdyby miał trzeźwy umysł to zapewne zdałby sobie z tego sprawę. Nie miał nawet sił na to, żeby ściągnąć z siebie ubrania czy się poruszyć bo bał się, że ten pieprzony helikopter wróci. A po minutach rozległ się jego spokojny oddech gdy oddał się w objęcia Morfeusza.

Christian Donovan-Hill
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

Wiele razy miał już złamane serce. Jednak tym razem bolało go to znacznie mocniej, gdy uświadomił sobie że uczucie, jakie żywi do bruneta jest czymś prawdziwym, czymś, co pojawiło się po Vegas, a umocniło gdy widział go na szpitalnym łóżku. Czymś, czego się obawiał, a jednocześnie pragnął z całego serca. Dużo czasu zajęło mu zaakceptowanie myśli, że brunet jest tym, z kim chce iść przez życie, kimś, dla kogo byłby w stanie góry przenosić. Teraz jest mu wstyd, że potraktował go w tak okrutny sposób, bo nie potrafił zerwać ze swoimi nawykami, bo nie potrafił przyjąć do wiadomości, że ktoś może się o niego martwić. Spieprzył na całej linii, ale miał jeszcze nadzieję, że wszystko się ułoży. Jak głupiec miał nadzieję, że ratownik mu wybaczy i da ostatnią szansę. Szansę na to, by wszystko naprawił. I by wszystko było tak, jak być powinno od samego początku ich związku.
Jego serce biło tylko dla niego, teraz, starając się go zatrzymać, wyprawiało dzikie harce, jakby samo chciało przekazać brunetowi, że nie może go zostawić, nie może ponownie skazać go na samotność, która tak cholernie boli i której chciał uniknąć. Dlatego nie pozwolił mu odejść, dlatego z rodzącą tęsknotą odpowiedział na ten pocałunek, zaciskając dłonie na jego ubraniu, jakby miał zaraz zniknąć. Nigdy nie chciał go zranić, nigdy nie chciał patrzeć na ból w jego oczach. Chciał go zamknąć w swoim własnym świecie, napisać im szczęśliwe zakończenie, dać to, o czym pragnęli obaj, nie bacząc na opinię innych chciał zapewnić im szczęście, jednak przez swój ośli upór balansował teraz na bardzo cienkiej linii.
W duchu jednak podziękował Bogu, że udało mu się zaprowadzić go do pokoju i posadzić na łóżku. Nie pozwoliłby na to, by wyszedł w takim stanie, by naraził się na niebezpieczeństwo. Nawet jeśli musiałby go przywiązać do łóżka, zrobiłby to, gdyby owe działanie miało go zatrzymać w jego mieszkaniu na całą noc. Wiedział, że rano brunet będzie czuł się jeszcze gorzej, w tej chwili jednak musiał odpocząć, musiał zasnąć w dobrze znanym sobie miejscu, blisko człowieka który mimo że go skrzywdził, nie wyobraża sobie świata bez niego.
Pokiwał lekko głową, jakby na potwierdzenie jego słów, szybko jednak odskoczył, widząc reakcję organizmu bruneta na wlany w siebie alkohol. Nie skrzywił się, nie zrobił dziwnej miny, przerażony przytrzymał mu jedynie głowę, ułatwiając pozbycie się zawartości żołądka, patrząc na niego z czułością, o jaką siebie nie podejrzewał. Gdy był pewien, że ten zrzucił z siebie wszystko, zabrał rękę, pozwalając mu się położyć wygodniej, obserwując jak szybko zapada w sen. Westchnął ciężko i bez marudzenia zabrał się za sprzątanie, zerkając co i rusz na śpiącego męża, by w razie czego jeśli by się przebudził, podstawić mu miskę. Nic takiego jednak nie miało miejsca, dlatego z oddechem ulgi wyczyścił podłogę. Sam jednak nie mógł zasnąć. Wyciągnął z szafy koc i okrył nim bruneta, wpadając na pewien pomysł, ostatnią szansę na naprawienie tego, co spieprzył. Z tą myślą sięgnął po kartkę i długopis, przysiadając w nogach łóżka zaczął przelewać swoje myśli na papier, słuchając jego spokojnego oddechu, który dodawał mu sił. Złożył papier na pół i położył obok stolika, po namyśle kładąc też obok niej szklankę soku i dwie aspiryny przyniesione z kuchni. Rzucił mu ostatnie spojrzenie i zamknął za sobą drzwi. List był tym, co chciał mu powiedzieć, rano brunet mógł przeczytać zapisane słowa:
Spoiler
Show
Stuart

Nie przypuszczałem, że tylko w ten sposób będę mógł z tobą szczerze porozmawiać, jednak nie mam wyboru, jeśli nie chcę cię stracić. Nie chciałem Cię zranić, ale widząc twoja twarz zrozumiałem jakim głupcem byłem, odrzucając coś, o czym marzyłem od dawna, a co zawsze było mi odbierane. Mam świadomość, że wyrządziłem ci wielką krzywdę i że czasu nie cofnę, ale może te kilka słów sprawi że zrozumiesz iż cholernie mi zależy.
Kocham cię. Kocham cię najmocniej na świecie, zrozumiałem to w Vegas, ale nie miałem odwagi wcześniej o tym z tobą porozmawiać. Utwierdziłem się w tym przekonaniu po twoim wypadku, rozumiejąc że nie chce nikogo innego w moim życiu, że tylko Ty jesteś w stanie zaleczyć pustkę jaka pojawiła się w moim sercu. Chcę dzielić z tobą każdy dzień i noc, oddech, bicie serca, troski i problemy. Być przy tobie, gdy będzie źle, widzieć twój uśmiech, czy to spojrzenie od którego aż pali mnie całe ciało. Pragnę być przy tobie każdego dnia, czuć Twój oddech, Twoją złość, Twoją radość, wszystko to co sprawia, że jesteś takim człowiekiem. Jesteś moim lekarstwem, czymś od czego się uzależniłem i nie wyobrażam sobie dalszego życia. Gdybym mógł cofnąć czas, nigdy bym nie doprowadził do momentu, w którym po raz pierwszy zobaczyłem Twoje łzy. Poddałem się, czuję strach i rozpacz, bo nie mogę powiedzieć ci tego osobiście, bo nie wiem, co przyniesie nam kolejny dzień. Bo nie mam pewności, czy znowu usłyszę swój własny głos, a tak chciałbym powiedzieć Ci to otwarcie.
Nie mam pojęcia, co we mnie widzisz, co sprawiło że Twoje serce mnie pokochało, ale chcę to naprawić. Jeśli nie jest już za późno, chcę wszystko zmienić. Chcę pokazać Ci, jak wiele dla mnie znaczysz. Jak bardzo zawróciłeś mi w głowie i dałeś nadzieję na to, że wszystko może się ułożyć. Jak bardzo moje serce bije tylko dla ciebie. Jak bardzo cię kocham. Nawet jeśli Twoje uczucie wyparowało po tym, co zrobiłem, nie przestanę cię kochać. Nigdy.

Chris
Chris nie wiedział, kiedy zasnął. Czy minęły minuty, godziny. Po wyjściu z pokoju z niemym westchnieniem opadł na kanapę, wpatrzony w sufit. Zagryzł wargę. Nie miał bladego pojęcia, jak się to wszystko wyjaśni, ba, czy jakakolwiek szansa na naprawdę tego wszystkiego jeszcze istnieje. Z tą myślą zapadł w niespokojny sen, aż do samego rana.

Stuart Hill
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Stuart Hill
a

Post

W swoim krótkim jakże życiu Stuart złamane serce miał tak naprawdę tylko raz, bo tylko raz tak się zaangażował i kiedy dowiedział się, że ma syna to zaczęło mu na nim zależeć. Złamano mu serce w momencie kiedy matka wraz z Ethanem zniknęła z jego życia. Już pal licho matkę, po prostu nie mógł się pogodzić z faktem, że nie zobaczy już swojego dziecka. To jest najgorsze co może spotkać ojca, nawet takiego jakim był Stuart - czyli beznadziejnego. Wiedział o tym, że nie poświęcił dostatecznie tyle czasu ile powinien temu chłopcu z jego krwi, ale z drugiej strony to nawet nie miał pojęcia o jego istnieniu, Katie ukrywała to przez 5 długich lat podczas których wiele się w jego życiu zmieniło. Przyjaźń z Christianem tylko wskoczyła na wyższy poziom, a znali się i przyjaźnili już od paru lat, oboje ratowali ludzkie życie i to właśnie ich ze sobą połączyło. Nawet nie wiedzieli w którym dokładnie momencie. Ich pierwsze spotkanie było w szpitalu i Stu miał wrażenie jakby to było wczoraj, pojechał z jednym dzieciakiem którego uratował na plaży do szpitala bo ten był tak przestraszony, że nie chciał puścić jego ręki, szczęśliwy los chciał, że trafili właśnie na Donovana. Jakoś potem wszystko poszło z górki, widocznie oboje podświadomie wiedzieli, że pragną swojej obecności i rozmowy, która w Halloween przeistoczyła się w prawdziwe uczucie. Czasami żałował, że tego nie pamiętał..
Przebudził się tuż o świcie, a raczej najpierw otworzył oczy, żeby je zamknąć praktycznie od razu kiedy tylko światło spowodowało, że poczuł ból głowy. Jęknął przeciągle po omacku ręką szukając tak dobrze znanego mu ciała, ale po paru sekundach zdał sobie sprawę, że jest w łóżku sam. Otworzył ponownie oczy i podniósł lekko głowę do góry, rozejrzał się po pokoju, który przecież doskonale znał, był w sypialni Donovana w której nie raz czy nie dwa oddawali się przyjemności. Dźwignął się najpierw na łokcie z cichym westchnieniem na ustach czując okropny ból głowy. Wspomnienia z ostatniego wieczoru ledwo co docierały do jego otępiałego mózgu, miał przed oczami tylko twarz Christiana i nic więcej. Pokręcił głową na boki czego po chwili pożałował i odrzucił kołdrę na bok siadając na skraju łóżka. Jego spojrzenie przeniosło się na szklankę z sokiem i tabletkami leżącymi obok, chwycił je i wsunął do ust od razu wypijając zawartość szklanki duszkiem. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że na komodzie leży coś jeszcze, zwitek papieru na którego patrzył dośc nieufnie. Sięgnął jednak po niego rozwijając. Wraz z kolejnymi słowami czuł jak jakaś gula pojawia się w jego gardle, nie mógł nawet wydusić z siebie żadnego słowa, czuł się tak jakby także zabrakło mu tchu. Wpatrywał się tylko w ten papier, który w tym momencie stał się dla niego pewnego rodzaju symbolem. Westchnął delikatnie wstając z łóżka, najpierw swoje kroki skierował do łazienki, bo w końcu doskonale znał każdy nawet najmniejszy zakamarek tego mieszkania. Prysznic pozwolił mu na lekkie otrzeźwienie, umył nawet zęby i wrócił do sypialni Chrisa wygrzebując z jego szafy pierwsze lepsze spodnie dresowe, które były na niego za długie, że musiał je podwijać i koszulę, która wisiała na nim luźno, schował także list do kieszeni spodni i skierował swoje kroki do salonu. List spowodował, że Stuart zaczął na to wszystko patrzeć zupełnie inaczej, ledwo co powstrzymał łzy, które garnęły się do jego oczu, mógłby przysiąc nawet, że jedna spłynęła po jego bladym policzku. Musiał jednak być silny, dla niego i dal siebie..
- Chris? - mruknął w przestrzeń, a gdy nie usłyszał odzewu zaczął się martwić, że ten po prostu go zostawił. Na szczęście znalazł go na kanapie w salonie, serce zabiło mocniej na widok blondyna, chwycił jakiś koc, który leżał na fotelu obok i rozłżył go narzucając na ciało Donovana. Sam ratownik usiadł w nogach kanapy, spoglądając na niego niebieskimi oczami. Oparł głowę o oparcie, przymykając oczy, ciche westchnienie wyrwało się z jego ust. Skulił się nawet obejmując ramionami, dopiero po paru sekundach otworzył oczy wpatrując się uważnie w sylwetkę swojego męża. Z przyzwyczajenia chciał obrócić obrączkę, ale nie miał jej na palcu, zmarszczył brwi.. Co do cholery on wyprawiał ostatniego wieczoru? Rozejrzał się z zamiarem poszukania tego jedynego przedmiotu, który w pewien sposób wiązał go z chirurgiem.

Christian Donovan-Hill
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Pijacki ślub w Vegas ze Stuartem dał mu nadzieję na szczęście. Jednak wypadek na Kubie, który pozbawił go głosu sprawił, że zaczął go odpychać. Bojąc się, że go straci, wyznał mu swoje uczucia na papierze i po raz pierwszy od lat modli się o happy end.
36
191

Post

Los spłatał im niemałego psikusa. Przez lata pozwalając na to, aby wywiązali między sobą nić porozumienia, dopiero kilka miesięcy temu pozwalając na zrozumienie, iż to co było przyjaźnią, okazało się czymś znacznie więcej, czymś czego oboje się nie spodziewali, a co tak czy siak musiało się wydarzyć. Doskonale pamiętał ich pierwsze spotkanie, jakby to było wczoraj. Dopiero co przyjechał do Hope i zaczynał pracę w szpitalu, to był bodajże któryś z pierwszych dni w pracy, gdy zobaczył ratownika roztaczającego opiekę nad przestraszonym chłopcem. Czy wtedy coś poczuł? Sympatię, która z czasem przerodziła się w typową, męską przyjaźń która zaprowadziła ich właśnie do tego momentu. To były ich wspomnienia, piękne, dające nadzieję na to, że jeszcze nic nie jest stracone. Życie bywa jednak paskudne, pozwalając na to, by kłody rzucane im pod nogi były prawie nie do pokonania, by musieli potykać się na tej wyboistej drodze aby zrozumieć że nie mogą bez siebie żyć. Chciał cofnąć czas, zatrzymać go na tym pieprzonym Halloween od którego się zaczęło. By mógł to przeżywać raz za razem, uświadamiając sobie, że ma blisko siebie kogoś, kto z czasem stał się dla niego najważniejszy.
Zasnął dopiero po jakiejś godzinie, dręczony poczuciem winy nie był w stanie już patrzeć w sufit, a sen o dziwo nie przyniósł ukojenia. Jedynie wszystko nasilił, dołując go jeszcze bardziej i pokazując, w jak bardzo patowym położeniu się znalazł. Stracił go, przez swoje idiotyczne zachowanie przekreślił ich przyszłość, która mimo kilku problemów malowała się naprawdę w kolorowych barwach. Nie potrafił zaakceptować faktu, że ktoś się o niego martwi, że wyciąga do niego pomocną dłoń. Przecież całe życie radził sobie sam, przecież tak było lepiej. Przewracał się z boku na bok, wyłączając myślenie, zapadając w ten cholerny sen, aczkolwiek był on bardzo płytki, do tego stopnia, iż doskonale wyczuł jakiś materiał opadający na jego ciało. W pierwszej chwili wziął to za swoją wyobraźnię, ale potem wyraźnie dostrzegł jakieś poruszenie blisko jego głowy. Wolno otworzył oczy, mrużąc je rozejrzał się dookoła, w kolejnym momencie dostrzegając skuloną sylwetkę bruneta. Serce mu stanęło, bo nie był w stanie nic wyczytać z jego twarzy. Widział kompletną pustkę i bynajmniej mu się to nie podobało. Zwalał to na kaca bruneta, ale w kościach czuł, że jest coś nie tak. Zamrugał jeszcze kilka razy, nim wolno usiadł na kanapie, nie spuszczając z niego spojrzenia. Podrapał się po szyi, niechcący naruszając opatrunek i ukazując kawałek różowej już blizny. Dobrze że nie mógł syknąć z bólu. Sięgnął po leżący obok notes, jego jedyną formę komunikacji, nie udało mu się jednak ukryć lekkiego drżenia ręki.
- Jak głowa? Pomyślałem, że może przydać ci się aspiryna, zostawiłem ją na szafce. – pokazał mu zapisane w notatniku słowa. Nie miał pojęcia, czy je wziął, jak i nie wiedział czy przeczytał te kilka słów, jakie napisał ubiegłej nocy. Po tym, co usłyszał, spodziewał się, że raczej zgniecie go i wyrzuci do kosza. Bo czego mógł się spodziewać? Wybaczenia? Rzucenia na szyję? Po tym co mu zrobił, nawet tego nie oczekiwał.

Stuart Hill
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Ta zniewaga krwi wymaga - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Don't give up - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Happy Birthday, Stuart! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Underneath the Christmas tree Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween Pumpkins scream in the dead of night Morning coffee tastes better with you BOGATE CV PHONE ADDICTED Wszystko pod kontrolą Sej łaaat? PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DUSZA TOWARZYSTWA TAKE MY BREATH AWAY ROLLING IN THE DEEP MŁODY SCENARZYSTA LEW TOŁSTOJ BYŁBY DUMNY devine MAN UP! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? Faster than a kiss! BAŚNIOPISARZ MISTRZ KLAWIATURY 50 twarzy wizerunku W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM Preferuję kilkudniowy zarost Kawa najlepiej smakuje w łóżku Poślubiłem/am miłość swojego życia Nie lubię spać samemu W moim łóżku dużo się dzieje Lubię siedzieć po ciemku Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Lubię młodszych Chodzę w bluzach mojego chłopaka Wierny aż po grób Pływam Czarną Perłą Boje się zobowiązań MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Koszula to moja druga skóra Wychowali mnie dziadkowe lubię wycinać lampiony z dyni Gram na gitarze Prowadzę pamiętnik Mam własny samochód PIJAM WHISKY WRAŻLIWIEC NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI BUJAM SIĘ DO ROCKA MEDYCYNA Budzą mnie koszmary I LOVE YOU, BABY! Love letter CRY BABY MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN SING A SONG STEVIE WONDER i only lie when i love you toss a coin to your witcher Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Stuart Hill
a

Post

Niemały psikus to mało powiedziane, zwłaszcza że jakby nie patrząc, przez ostatnie pół roku skutecznie życie rzucało im kłody pod nogi, najpierw wypadek Stuarta, a teraz Christiana, który przeżywał to chyba bardziej niż ratownik. Owszem, ten także tęsknił za głosem chirurga, jednak był przede wszystkim szczęśliwy, że ten żyje, że oprócz utraty głosu i małych uszczerbków na psychice to tak naprawdę nic mu nie było i dziękował w tym momencie losowi za to, że pozwolił mu przeżyć ten wypadek. Hill czuł w kościach, że ten wyjazd to nie był dobry pomysł, po części także sam się czuł winny tego co się stało, bo gdyby nie był zazdrosny to może Donovana myśli byłyby bardziej skupione na wyjeździe a nie na nim i na jego fochach? Mógł w tym momencie tylko gdybać siedząc na krawędzi kanapy. Dostrzegł nawet obrączkę na podłodze, po którą wstał i sięgnął nasuwając ją ponownie na palec. Dopiero wtedy usłyszał jak chirurg się budzi i niebieskie spojrzenie przeniosło się na jego twarz.
Wiedział, że nadszedł czas na rozmowę, która może być dla nich obu ciężka, ale prędzej czy później musiało do tego dojść. Jego fachowe oko ratownika na moment skupiło się na różowych bliznach, które teraz były bardziej widoczne przez to, że rozdrapał opatrunek. Stuart przysunął się do blondyna, żeby bez przeszkód móc odczytać to co było na kartce.
- Tak, już je wziąłem dziękuję. Jednak nadal czuję skutki wczorajszego alkoholu, było bardzo źle? - zapytał po chwili cicho, krzywiąc się delikatnie przy większym ruchu, czuł się tak jakby ktoś wwiercał się w jego czaszkę powodując okropny ból. - Znalazłem jeszcze to - mruknął wyciągając z kieszeni zwitek papieru na którym był napisany list, rozłożył go i położył na stoliku przed kanapą zerkając w stronę blondyna. Brunet mimowolnie wyciągnął rękę, żeby chwycić jego drżącą dłoń. - Chcę, żebyś mnie wysłuchał dobrze? - wyrzekł cichym głosem w jego stronę wyjmując z jego rąk długopis i notes, odłożył go na stolik obok listu i obrócił się delikatnie przodem do blondyna, tak żeby móc patrzeć prosto w jego twarz.
- Chcę Cię przeprosić.. za to wszystko co zrobiłem zaczynając od tych cholernych smsów podczas Twojego wyjazdu na Kubę, może gdybym nie był tak zazdrosny i zły na Ciebie, że wyjechałeś po tym jak zaproponowałem Ci wspólne mieszkanie to może nie doszłoby do tego wypadku. To była także moja wina Chris, ja także w pewien sposób przyczyniłem się do tego bo odciągałem Twoje myśli od wyjazdu. Byłem i jestem pieprzonym egoistą i doskonale o tym wiesz, ale czułem się tak jakbyś wymykał mi się z rąk. Może za szybko po prostu zaproponowałem Ci wspólne mieszkanie? Przepraszam jeśli to Cię po prostu przestraszyło, ale nie chciałem się rozbijać pomiędzy dwa domy, nadal Ciebie chcę Donovan - delikatnie ścisnął jego ręke, kciukiem kreśląc jakieś niewiadome mu wzory na jego dłoni. Brunet na moment przymknął oczy czując ból w głowie, który nie do końca pozwalał mu się skupić na jego własnych słowach. Na moment spuścił spojrzenie na ich ręce, a kiedy je uniósł w jego niebieskich oczach blondyn mógł zobaczyć tylko jedno, poczucie winy. Zżerało go od środka.
- Kocham Cię, nic nie jest w stanie zmienić moich uczuć do Ciebie. Tylko proszę.. nie odtrącaj mnie ponownie, nie wiem czy jestem w stanie to ponownie przeżyć. Wiem, że dla Ciebie utrata głosu to katorga, sam chciałbym ponownie usłyszeć Twój seksowny głos i chciałbym, żebyś powiedział mi prosto w twarz to co było w liście, ale ja nie tracę nadziei i nigdy jej nie stracę. - wyrzekł cichym głosem mocniej zaciskając swoje palce na jego ręce, spuścił spojrzenie na podłogę przygryzając lekko dolną wargę. Chciał po prostu, żeby było tak jak dawniej.


Christian Donovan-Hill
mów mi/kontakt
Zablokowany