Hailee nawet nie myślała o tym, żeby kogoś znaleźć. Przestało jej zależeć na miłości i szczęściu. Po tylu niepowodzeniach zwątpiła w to,że ktoś szczerze ją pokocha. Dlaczego miałaby być szczęśliwa, skoro nawet własny ojciec nie chciał jej znać. Doskonale wiedziała, że ojciec szybko jej nie wybaczy, ale uważała, że nie zrobiła nic złego. Postąpiła tak jak mówiło jej serce, była szczera i otwarta, to nic złego postępować według własnych zasad. Niestety ojciec myślał inaczej, dlatego musiała zamieszkać sama. Miała nadzieję, że gdy mały się urodzi wszystko się zmieni.
– Nie chciałabym cię tylko zbytnio wykorzystywać… – Uśmiechnęła się delikatnie, ale ten uśmiech szybko znikł z jej twarzy. Kolejny raz dotarło do niej, że zostało przy niej niewiele osób.
Uniosła głowę spoglądając na niego. Zaśmiała się krótko słysząc na co ma ochotę. Cały on, odkąd go zna jadł praktycznie samo mięso. Pokręciła głową.
– Właśnie do mnie dotarło, że praktycznie nic się nie zmieniłeś… – Powiedziała cicho. Oboje praktycznie nic się zmienili. Ona wciąż była tą samą ciągle zapracowaną dziewczyną, tylko teraz nieco starsza. – Chciałabym mieć tyle wiary co ty… – Powiedziała szczerze. Odetchnęła głęboki, gdy zbliżyli sie do siebie. Przymknęła na chwilę swoje powieki. PO chwili zdała sobie jednak sprawę z tego, że nie powinna stać tak blisko niego. Byli przyjaciółmi, a ona… a ona zaczęła sobie zbyt wiele wyobrażać. Odsunęła się od niego i szybko odwróciła. Wzięła głęboki wdech czując mocne bicie serca. – Poszukam telefonu i zamówimy jakieś jedzenie.
Spędzili razem jeszcze niecałe dwie godziny, aż w końcu Will postanowił wracać do siebie. To była jej pierwsza noc w nowym domu.
2x zt || William T. Fraser
a
mów mi/kontakt
Werson