Prue bardzo ucieszyła się na wieść po powrocie Cali do miasteczka. Przez ostatnie lata ich kontakt ograniczał się do komentowania strories na instagramie oraz sporadycznych wiadomościach co blondynce tak średnio pasowało, ale takie było życie. Każda z nich miała swoje sprawy, swoją codzienność, na której się skupiała i musiało im to wystarczyć. Przynajmniej do tej pory, bo odkąd blondynka wróciła mogły bez oporów nadrabiać zaległości. Pru nawet nie za bardzo pamiętała, jak się poznały i zostały przyjaciółkami. Po prostu tak było do zawsze. Trochę szkoda biorąc pod uwagę, jak Calanthe wypiękniała przez ostatnie latam, bo gdyby się nie znały Moriarty na pewno próbowałaby ją poderwać przy pierwszej okazji. A tak zamierzała tylko podziwiać jej piękno i zasypywać komplementami.
Dziś obudziła się z lekkim kacem, więc bardzo się cieszyła, że wieczorem będzie mogła go wyleczyć tym samym czym się zatruła. Najlepszy sposób. Może nie długo dystansowo, ale jutro odeśpi, pojutrze popracuje. Całkiem spoko plan. Na miejsce przybyła oczywiście lekko spóźniona, więc z ubera podbiegła w kierunku drzwi, w które mocno zapukała kilka razy. Dziewczyny na pewno już się widziały od powrotu Cali, ale Pru cieszyła się z każdego spotkania z nią równie mocno. Kiedy drzwi się przed nią otworzyły od razu przytuliła dziewczynę na powitanie - Wiem, że się trochę spóźniłam, ale mam wino. I drugie na przeprosiny - powiedziała, a kiedy sie od niej odsunęła posłała jej uroczy uśmiech. Po chwili siedziały już w salonie z kieliszkami w ręku gadając o jakichś głupotach - Myślę, że to ten moment kiedy zdradzasz mi wszystkie sekrety w planu - stwierdziła Prue patrząc uważnie na Calę. Mocno ją ciekawiło, jak to wszystko wyglądało, więc na prawdę liczyła na jakieś pikantne, wyjątkowe szczegóły. Szczególnie, że dziewczyna nie grała w byle czym, a telenowelach. Samo to wskazuje na masę dram.
Calanthe Carter