W ciągu ostatnich tygodni jej życie stało się jakieś takie normalne i spokojne. Nie działo się nic, co sprawiłoby, że Lacey zapragnęłaby rwać sobie włosy z głowy, nie posiadała większych zmartwień czy problemów, zatem było po prostu zwyczajnie. Co ciekawe, ona wcale nie planowała na to narzekać, dobrze czując się ze swoją codziennością. Sporo wychodziła, wyrywając się na miasto ze znajomymi, albo umawiając się na kolejne randki w jakiejś śmiesznej aplikacji, ale to o dziwo nieszczególnie jej przeszkadzało. Chociaż jeszcze niedawno uznałaby to za nudne czy żenujące, jakiś czas temu zdołała zmienić zdanie i nic nie wskazywało na to, żeby prędko miała się z niego wycofać. Dzisiejszego wieczora nie chciała jednak spędzić w samotności, bo ta doskwierała jej już od samego rana. Miała dziś wolne, a do roboty nie miała nic, co mogłoby zająć jej uwagę chociaż na dłuższą chwilę, dlatego tylko bez celu krzątała się po mieszkaniu. Wymiana wiadomości z Valerie nie miała być niczym więcej jak zwykłą pogawędką, ale kiedy okazało się, że brunetka również nie ma planów na dzisiejszy wieczór, Bradford zdecydowała się ten fakt wykorzystać. Bez wahania zaprosiła ją do siebie, a kiedy umówiły się na konkretną godzinę, wyskoczyła na szybkie zakupy. Nie tylko musiała uzupełnić lodówkę, która powoli zaczynała świecić pustkami, ale też chciała zapewnić im jakieś przekąski i dwie butelki wina – całkiem skromnie jak na nie dwie. W każdym razie do mieszkania wróciła niedługo przed tym, jak zjawiła się u niej Robertson, dlatego wykorzystała pomoc przyjaciółki w przygotowaniu niezbędnych przekąsek. Dopiero kiedy te były już gotowe, obie panie mogły przenieść się do salonu, w którym stolik zapełniony był już smakołykami. Gdy wszystko było gotowe, Lacey zgarnęła jeszcze lampki z aneksu kuchennego i udała się z nimi w kierunku kanapy. - …no i jak ją spotkałam, miała na sobie taką dziwaczną i strasznie szeroką bluzkę. To zupełnie nie w jej stylu, dlatego wydaje mi się, że w końcu wpadła - dokończyła historię, którą opowiadała wcześniej, po czym przysiadła na brzegu kanapy, biorąc w dłoń otwieracz i butelkę wina. - Ciekawe czy chociaż domyśla się kto może być ojcem, bo z jej listą facetów niczego nie można być pewnym - skwitowała, kiedy korek wyskoczył z butelki, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk. Lacey rozlała wówczas alkohol do kieliszków i jeden z nich podała przyjaciółce.
Valerie Robertson