Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
Ines Villeda
a

Post

#90
Ten cały wypad na obrzeża miasta nie był najlepszym pomysłem, Ines czuła to w kościach. Nie potrafiła jeździć konno i jednym koniem, na którym jeździła był koń Cèsara. Mimo to, jakoś podłapała koncept Jareda i wcale nie trzeba było długo jej przekonywać do czegoś, czego nigdy nie robiła. Villedzie zdecydowanie nie można ująć spontaniczności, pewnie dlatego świetnie spisywała się w roli kumpla. I to prawda, że miała w sobie jakiś męski pierwiastek - potrafiła wypić więcej niż niejeden facet, lubiła oglądać futbol w telewizji i nie przejmowała się zanadto swoim wyglądem, bo zawsze wyglądała po prostu naturalnie i dobrze. Jasne, uwielbiała chodzić w sukienkach, bo wiadomo, jednak strojnisia, ale wskakiwanie w kieckę i paradowanie w niej na farmie pełnej koni, które miała ujeżdżać, nie wchodziło w grę. Po pierwsze, szkoda sukienki, a po drugie - nie będzie przecież świecić tyłkiem przed całym światem, nawet jeśli świat byłby jej za to dozgonnie wdzięczny.
- Przyznaj w końcu, że w dzieciństwie uprawiałeś jeździectwo i pewnie masz od zajebania trofeów, a przyjazd tutaj jest tylko po to, żeby mnie ośmieszyć - zadziornie sprzedała ziomkowi kuksańca w bok. Jared był dobrym facetem, znali się jeszcze z liceum, kiedy to uratował ją przed zalotami niechcianego typka. Później umawiali się przez krótki czas, ale ostatecznie ich drogi na poziomie romantycznej relacji gdzieś się rozminęły, ale to nie przeszkodziło im pozostać dobrymi przyjaciółmi. Zresztą Ines miała to do siebie, że utrzymywała kontakt ze swoimi byłymi, o ile byli w porządku. A zdarzało się, że wpadała w toksyczne związki, z których potem ciężko było jej się wyplątać.
Wysiadła z samochodu Dawsona (zakładając, że przyjechali jego furką, bo Cyganka śmiga tylko na rowerze) i rozejrzała się dookoła. No ładnie, ładnie. Nie mogła powiedzieć, że nie. Kątem oka zerknęła za Jareda; wyglądał nieco bardziej entuzjastycznie, jakby serio był zadowolony ze swojego pomysłu, aż Ines miała ochotę rzucić w jego kierunku coś w stylu: tylko się nie zesraj.

Jared Dawson
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
biolog specjalizujący się w roślinach tropikalnych, który kocha podróże, swój ogródek i własną hodowlę kurczaków
31
186

Post

-07-

Jared dla odmiany uważał, że to genialny pomysł. Nie dobry, nie spoko, a właśnie genialny. Natura, świeże powietrze, zwierzęta - co może pójść nie tak? W zasadzie dużo rzecz, bo to co było dla niego plusem łatwo mogło przekształcić się w minus. Wystarczył deszcz, jakaś niespodzianka w trakcie jazdy i katastrofa murowana. Nie zamierzał się, jednak na tym skupiać. Na prawdę chciał się podszkolić w tej kwestii. Uznał, że Ines będzie idealnym towarzystwem, dlatego bez wahania napisał do niej z odpowiednim zaproszeniem. Zaoferował też podwózkę, przyjechał nawet po nią pod sam dom, co prawda nie rozsmaruje pupy, jak faktycznie spadnie, ale z tego co się orientował miała od tego zadania kogoś innego, także był spokojny.
Zaśmiał się słysząc jej słowa - Nie, nie. Nie mam żadnych trofeów - powiedział rozbawiony, na chwilę przenosząc wzrok z drogi na nią. Ale trwało to chwilę, bo przecież nie chciał ich zabić. Jego odpowiedź w zasadzie nie do końca odpowiadając na jej pytanie. Co oczywiście zrobił na umyślnie. Kilka razy zdarzyło mu się jeździć konno, ale było to jakieś milion lat temu, więc na prawdę daleko mu do jakiegoś zawodowca, który chce ją ośmieszyć. O ile to jak jazda na rowerze to da radę. Oczywiście o ile zwierzę nie przyśpieszy, wtedy to on będzie pośmiewiskiem - Myślę, że możemy być równie beznadziejny, więc pośmiejemy się z siebie nawzajem - rzucił lekko. Była to dla niego możliwość na spędzenie ciekawie czasu w otoczeniu zwierząt, które uwielbiał i Ines, którą również darzył dużą sympatią. Patrząc na ich obecną relację cieszył się, że im nie wyszło. Może bycie razem nie było im pisane, ale przyjaźń na pewno tak.
Na prawdę był zadowolony i podekscytowany co widać było od razu, bo na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Trochę głupkowaty, ale to akurat normalne w jego przypadku. Po wyjściu z samochodu okrążył go i zaraz znalazł się obok niej - Powinniśmy zapytać o takie kowbojskie kapelusze - zaproponował zanim ruszyli w kierunku wejścia - Wyglądałabyś świetnie - dodał. Dawson na pewno wcześniej dzwonił, żeby rozeznać się, jak to wszystko wygląda i czy muszą wcześniej się umawiać czy mogą przyjechać w dowolnej chwili. Załóżmy, że nawet ich zapowiedział, więc zwierzęta były pewnie przygotowane. Dowiedział się też, że po jeździe muszą je umyć i wyczesać. Nie był pewny czy Ines jest tego świadoma, ale chyba nie był to odpowiedni moment, żeby ją o tym informować. Dowie się w swoim czasie, bo jeszcze się rozmyśli.

Ines Villeda
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Raleigh & Kieran Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? I love my children PODRÓŻNIK MAM PTASZKA WEGETARIANIN PIJAM WHISKY Zainwestowałem/am w motor Uprawiam własne warzywka DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM Like a virgin
mów mi/kontakt
yang
Ines Villeda
a

Post

Ines zawsze była najlepszym towarzyszem, niezależnie od miejsca i zaistniałej sytuacji. Nawet jeśli z początku trochę jojczyła, potrafiła doskonale odnaleźć się w nowych rolach. W niektórych nie sprawdzała się zupełnie (w jeździe na rolkach, na którą namówił ją brat, prawie pokręciła sobie nogi, ale i tak było fajnie), a czasem odkrywała, że miała do czegoś smykałkę (jak podczas nurkowania wraz z Arreolą, kiedy bawili się na Imprezowej Wyspie podczas zorganizowanego festynu). Kto wie, może była urodzonym jeźdźcem, tylko nie miała o tym pojęcia?
- Och! - wydala z siebie zachwyt, bo Jared wspomniał o kapeluszach. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała? Albo dlaczego wcześniej nie zasugerował, żeby sobie takie sprawili? - Może mają jakieś na stanie i sobie wypożyczymy? - znowu szturchnęła go w bok, gdy już znaleźli się na terenie stadniny.
Nie miała pojęcia, że ich wizyta była zapowiedziana, od początku była pewna, że to był totalny spontan, więc zdziwiła się szczerze, kiedy przy boksach czekała na nich mężczyzna, który zwrócił się do Jared po nazwisku.
- Czemu mi nie powiedziałeś? - zapytała z wyrzutem i jakimś rozczarowaniem, bo zamiast kapelusza kowbojskiego, dostała toczek, który niechętnie włożyła na głowę. I chuj strzelił jej upięte włosy, bo finalnie musiała je rozpuścić.
Instruktor sprzedał im krótką regułkę o zasadach i bezpieczeństwie, po czym pomógł im wyprowadzić konie na zewnątrz i pokazał trasę wokół stadniny. Teraz Villeda nie była pewna, że przeżyje tę przejażdżkę. Niezgrabnie wsiadła na konia, wciskając tyłek w siodło i zacisnęła palce na lejcach. Wio, koniku, wio!
Jej klacz miała na imię Dale, a rumak Jareda zwany był Chipem. Chip i Dale. Jak w tej starej kreskówce Disney'a.
- Tylko nie wydurniaj się i nie odpieprzaj jakichś wyścigów, dobra? Nie mam nastroju na popisy - zachwiała się w siodle i z trudem utrzymała równowagę, ale w końcu oba konie ruszyły na przód i trzeba było je hamować, żeby nie wyrwały do przodu. Instruktor zdążył im jeszcze wypchać kieszenie smakołykami, tak w ramach przekupstwa, gdyby zwierzęta okazały się zbyt płochliwe. No i zastrzegł, żeby nie podchodzić do nich od tyłu. Za jakie grzechy obserwował ich z daleka? Powinien iść obok i pilnować, żeby nie pokręcili sobie karków.

Jared Dawson
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
biolog specjalizujący się w roślinach tropikalnych, który kocha podróże, swój ogródek i własną hodowlę kurczaków
31
186

Post

Jared nie zamierzał zaprzeczać. I nie miało to nic wspólnego z tym, że czasem bał się Ines. A czasem sie bał, nie zamierzał nikogo tutaj oszukiwać. Była silną babką, z którą raczej nie powinno się zadzierać, bo nie zostawi na Tobie suchej nitki Zdawał sobie tego sprawę, więc nie zamierzał jej podpadać. I to nie znaczyło, że on nie był silnym typem. Po prostu inteligentnym, wiedział w jakie sytuacje się nie pakować.
- Mam nadzieję - rzucił szczerze lekko podekscytowany. Raz tym, że faktycznie chciał zobaczyć przyjaciółkę w taki wydaniu, a dwa sam chciał przymierzyć. Niby ładnemu we wszystkim ładnie, więc na pewno dobrze będzie wyglądał, jednak nigdy nie miał takowego na głowie. Za Haloween nie przepadał, dlatego unikał przebieranek, a jeśli już to kowboj nie był na szczycie jego listy. Niestety, bo mogłoby to wyglądać ciekawie.
- O czym? - spojrzała na nią lekko zaskoczony marszcząc brwi - Że zadzwoniłem? - zczaił po krótkiej chwili o co jej chodziło - Nie wiózł bym Cię tyle, jakbym nie miał pewności, że pojeździmy - odpowiedział zgodnie z prawdą. Jared nie był najbardziej zorganizowaną osobą na świecie. Lubił spontaniczne akcje, ale nie lubił marnować czasu. Gdyby zdecydowali się na jakąś wycieczkę do innego miasta, gdzie na pewno udałoby im się znaleźć jakieś zajęcie to nic by nie sprawdzał, ale w tej sytuacji nie chciał ryzykować - Bo tym nie wiedziałem - powiedział wskazując na jej nakrycie głowy, które niestety sam musiał założyć. Oczywiście na jego twarzy malowało się rozbawienie, bo nie było ono zbyt korzystnie.
Jared uważnie słuchał co instruktor miał do powiedzenie starając się zapamiętać te zasady, chociaż pewnie powinni o coś zapytać. Znając życie to znajdą w jakiejś sytuacji, gdzie totalnie nie będą wiedzieli co zrobić, ale to tylko głupie przeczucie, więc może nie będzie tak źle. Szczególnie, że Dawson mógł mu przytaknąć, kiedy założył, że potrafią jeździć, jednak nie wspomniał o tym Ines, bo tak jak wspomniałam był inteligentnym człowiekiem, a konie źle reagowały na negatywne emocje - Myślałem, że lubisz rywalizacje - rzucił lekko rozbawiony. Widział, że się trochę stresuje, ale nie zamierzał postawić ich w sytuacji, że coś złego mogłoby się stać. Jak coś to będzie ją ratował kosztem swojego życia. Na początku siedział trochę niepewnie próbując nie tylko zapanować nad sobą, ale też nad koniem. Jakoś u to wyszło, tak samo jak jej, bo po chwili obydwoje jechali równym, wolnym tempem - Widzisz, jest super - powiedział z uśmiechem - Możesz mi teraz opowiedzieć, jak tam Twój związek - spojrzał na nią, chociaż po chwili wzrok wbił przed siebie i bardziej skupił się na zwierzęciu, które jakby nie patrzeć miało teraz władzę nad jego życiem.

Ines Villeda
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Raleigh & Kieran Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? I love my children PODRÓŻNIK MAM PTASZKA WEGETARIANIN PIJAM WHISKY Zainwestowałem/am w motor Uprawiam własne warzywka DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM Like a virgin
mów mi/kontakt
yang
Ines Villeda
a

Post

No tak, mogła się tego po nim spodziewać. A raczej wiedziała, żeby nie spodziewać się po nim żadnej spontaniczności. Ines nie uważałaby wypadu za miasto jako stratę czasu. Nawet, jeśli okazałoby się, że stadnina jest zamknięta, albo nie mają wolnego terminu przejażdżek. Zawsze fajnie było po prostu razem pobyć, prawda? Tym bardziej, że dawno się nie widzieli. Gonił ich praca, goniły prywatne sprawy. Z wiekiem jakoś tych obowiązków było znacznie więcej i Cyganka miała wrażenie, że kiedyś znajdowali dla siebie więcej czasu, zwłaszcza w liceum.
Dobrze, że we wszystkim wyglądała świetnie. Mogli jej założyć na głowę burkę, to i tak prezentowałaby się jak rasowa modelka. Mogło to brzmieć nieskromnie, ale umówmy się, Villeda zamiast w kolejce po dwie cechy, jakimi były cierpliwość i skromność, stała w kolejce pod długie nogi i duże, ciemne oczy.
- Lubię rywalizację - przytaknęła mu, jeszcze mocno zaciskając palce na lejcach, ale po chwili rozluźniła je i poczuła się swobodniej. Hej, ta cała jazda była nawet odprężająca. - Ale nie w czymś, co robię pierwszy raz i przy czym nie istnieje ryzyko rychłej śmierci - posłała mu rozbawione spojrzenie, coraz pewnie poruszając się w siodle. Ines miła to do siebie, że za się nie brała, wszystko przychodziło jej z łatwością. Może nie była kobietą sukcesu, ale z pewnością miała wiele nietypowych umiejętności, bo oprócz gry na wszelkich instrumentach, karcianych sztuczek i wróżenia z fusów, mało kto wiedział, że znała się na astronomii i umiała odnaleźć na niebie wszystkie widoczne konstelacje oraz swego czasu nauczyła się dziergać na drutach, czego nigdy później już nie robiła.
Wystawiła rękę i pogłaskała Dale po gęstej grzywie; niewątpliwie konie zaliczały się inteligentnych zwierząt, ale daleko było im do szympansów, delfinów, słoni czy chociażby psów. Poza tymi ostatnimi z innymi nie miała bezpośredniej styczności, ale kiedyś w jej ręce wpadł artykuł, gdzie wypisane były najmądrzejsze zwierzęta świata. Dacie wiarę, że wśród nich znalazły się nawet ośmiornice?
- Mój związek? - zerknęła na niego spod swojego toczka, który chyba był trochę za duży, bo zsunął jej się na oczy, więc musiała wyglądać zabawnie. - Rozwojowo. Wiesz jak jest, kiedy schodzą się ze sobą dwa silne charaktery? No właśnie. Ale jestem szczęśliwa, jeśli o to pytasz. Obrzydliwie zakochana, ale tego chyba nie chcesz słuchać - zaśmiała się, a jej klacz podjechała na tyle blisko konia Dawsona, że Ines bez problemu mogła sprzedać mężczyźnie zaczepnego kuksańca w bok. - A u ciebie? Spotykasz się z kimś jakoś na poważniej? - zainteresowała się, bo jego los wcale nie był jej obojętny. Ines zawsze przejmowała się prywatnym życiem bliskich ludzi, choć nie wpychała się w nie buciorami. Po prostu lubiła wiedzieć, czy byli szczęśliwi i czy nikogo im nie brakowało.

Jared Dawson
mów mi/kontakt
Zablokowany