a
W rzeczy samej, było jak było i dalsze rozdrabnianie się nad innymi możliwościami zwyczajnie nie miało sensu. Cara na swojej głowie miała zresztą inne problemy, choć te niezmiennie pozostawały związane właśnie z Caulfieldem. Zabawne, prawda? Gdyby tamtego popołudnia nie zgubił się na jej posesji, Cara prawdopodobnie nadal nie miałaby pojęcia o jego istnieniu, a jednak tym jednym zajściem sprawił, że w ciągu zaledwie kilku tygodni do góry nogami wywróciło jej się wszystko. Może i nie namieszał w jej życiu, bo to nadal wyglądało mniej więcej tak, jak prezentowało się przed jego poznaniem. Jedyną różnicą zdawał się być fakt, że Langmore ciut rzadziej poświęcała się swoim pasjom, wolny czas wypełniając sobie spotkaniami z blondynem. Choć tu zbyt dużo nie uległo zmianie, River i tak wiele zdołał namieszać, ale ten bałagan umiejscowiony był głównie w jej głowie. Pomimo świadomości swoich uczuć, Cara nadal nie rozgryzła ich w pełni. Nie do końca tę sympatię rozumiała, ale może żeby to wszystko zrozumieć, musiała dać temu jeszcze trochę czasu? Jasnym stał się dla niej bowiem fakt, że nie chciała usuwać go ze swojego życia, a jeśli na to nie umiała się zdecydować, zmuszona była najpierw rozgryźć to, co w niej siedziało, a później spróbować jakoś się z tym uporać, jednocześnie mając nadzieję, że w ten sposób nie pogorszy sprawy. - Ale mogę oczekiwać zachęty do lepszego działania - rzuciła mu wymowne spojrzenie, przez moment próbując nawet zachować powagę. Jak wspominałam, jej żądania niewiele miały wspólnego z rzeczywistością, ale właśnie, Cara naprawdę lubiła przemawiać się z nim, nawet jeżeli te dyskusje tak właściwie niczego nie zmieniały. Stęskniła się za nim, w ten sposób rekompensując sobie tych kilka dni, które spędzili osobną. Swoją drogą, to również było zadziwiające. Nie znała go dobrze, nie spędziła z nim też aż tak dużo czasu, a jednak zdołała przywiązać się do niego do tego stopnia, że nawet tak krótki czas, podczas którego nie mieli okazji do rozmowy, zdołał sprawić, że czegoś po prostu jej brakowało. Zapomniała o tym jednak, kiedy River lustrował jej oczy spojrzeniem, a ona sama nadal oczekiwała od niego potwierdzenia. Gdy je uzyskała, tym razem to ona nie zareagowała od razu, podtrzymując tę chwilę milczenia, którą skwitowała zadowolonym uśmiechem. Dostała od niego to, czego oczekiwała, a zatem nie było potrzeby, aby odkładała ich poszukiwania w nieskończoność. - Opowiedz mi o swoim wymarzonym fotelu - poprosiła, w tym samym momencie ponownie ruszając w drogę. W ten sposób chciała nie tylko poznać sekrety jego gustu, ale również pragnęła zapewnić sobie coś, czego ostatnio nie miała zbyt wiele - dźwięk jego głosu. Choć zawsze ciekawiło ją to, co miał jej do powiedzenia, kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie lubiła słuchać go dla samego słuchania. Czasami wystarczyło przecież tak niewiele, aby na ustach drugiej osoby zagościł uśmiech, a w przypadku Cary nie znikał on stamtąd w obecności Rivera.
mów mi/kontakt
m.
a
Przeważnie to przypadek splata ludzkie losy, bardzo często płatając w ten sposób ludziom figle i chyba tak było w ich przypadku. Postawił obok siebie Carę, która próbowała dystansować się od ludzi i Rivera, który przyjechał do Hope Valley, zamierzając unikać tutaj całą rodzinę Langmore. Nie w głowie było mu wchodzenie im w drogę, a tym bardziej budowanie z nimi jakichkolwiek relacji, a jednak doszło do tego, że zakochiwał się w Carze, która należała do tej rodziny. Jak widać ani jednemu, ani drugiemu nie wychodziło trzymanie się własnych postanowień, dlatego chyba nie powinni łudzić się, że wyjdzie im to teraz, bo przeszłość udowodniła im już swoje. Problem w tym, że Caulfield w ogóle tego nie zauważał. Na dłuższą chwilę zupełnie zapomniał o tym, że powinien Carę unikać, a teraz nawet jakby chciał, nie potrafił tego robić. Ciągnęło go do niej jak mucha ciągnie do miodu. - A naprawdę jej potrzebujesz? - spojrzał na nią z powątpiewaniem, bo sam obstawiał przeczącą odpowiedź. I coś jest w tym, że pomimo niedługiego stażu znajomości, oboje zdążyli tak przyzwyczaić się do obecności tego drugiego, że wystarczyło kilka dni rozłąki, żeby za sobą zatęsknili. Odkąd się poznali, spędzali ze sobą całkiem dużo czasu, z każdym kolejnym spotkaniem zwiększając tę ilość czasu, co wtedy było mu na rękę, ale teraz stworzyło nowy problem - trudno było wytrzymać bez regularnych spotkań. Blondyn w ostatnich dniach łapał się na to, że miał ochotę pójść do niej, pogadać z nią, ale musiał się przed tym powstrzymywać, szukając sobie nowych zajęć. Na pewno bardzo pomogło mu pisanie opowiadania, bo dzięki temu mógł przelać na papier ogarniające go uczucia. To było dla niego jak terapia, która przy okazji zajmowała mu czas i w jego trakcie aż tak bardzo nie tęsknił za Carą, przynajmniej nie w sposób świadomy, bo ta tęsknota na pewno przeplatała się przez to, co pisał. - W porządku… W takim razie od razu zaznaczę, że nic skórzanego. Raczej coś welurowego… Bo tak nazywa się ten materiał, prawda? - zmarszczył brwi, chwilę poświęcając na zastanowienie się nad tą kwestią. - Wysokie oparcie, podłokietniki, trochę przypominający tron. Mniej więcej coś takiego… - wyjaśnił, mając dosyć konkretną wizję tego, co chciał kupić. Pewnie model fotela, który chodził mu po głowie ma jakąś konkretną nazwę, ale on zupełnie się na tym nie znał, dlatego miał nadzieję, że wystarczająco jasno rozrysował przed nią swoją wizję. I chyba rzeczywiście tak było, bo podczas dzisiejszych polowań w końcu udało im się znaleźć idealny fotel, który River bez chwili zwłoki kupił i wraz z pomocą sprzedawcy zawlókł go do samochodu Langmore, która musiała odwieźć blondyna do domu wraz z jego nowym nabytkiem.
koniec
mów mi/kontakt
meh