Plaża oddalona od centrum
a
Awatar użytkownika
Sympatyczny pracoholik, który powrócił do rodzinnego miasta. Dnie spędza przed komputerem na projektach, w nocy walczy ze sobą by nie iść w tango z pół litra i kimś fajnym
28
174

Post

Saint nienawidził tego miejsca, a jednocześnie jego lenistwo nie pozwalało mu wychodzić z psem gdzieś dalej. Czasami spacerował razem z nim wzdłuż wody, a czasami, tak jak dzisiaj, po prostu siedział i obserwował go do momentu, aż nie zabraknie mu energii i nie zechce wracać do domu. Choć noc była wyjątkowo ciepła, dookoła nie było zbyt wielu ludzi, więc nie musiał martwić się o to, że nagle odczuje jakiś dyskomfort. Chwilami brakowało mu już sił do udawania bardziej towarzyskiego i nonszalanckiego niż był w rzeczywistości. I to był jeden z tych momentów.
Siedząc tutaj, trudno było mu nie wspominać jak ojciec zawsze zabierał go za dzieciaka na spacer po plaży. Mimo tylu lat, nadal za nim tęsknił. Bywały dni, w których zastanawiał się jak potoczyłoby się ich życie, gdyby wtedy nie umarł. Nie robił tego jednak zbyt często. Rozmyślanie o przeszłości nie sprawi, że ta się zmieni. Bez trudu jednak przypominał sobie, jak kiedyś beztrosko tutaj biegał, niemal jak ten głupi Corgi, ścigając fale, a jego tata głośno się śmiał, oferując mu swoją pomocną dłoń, za każdym razem gdy ten się przewrócił. Uśmiechnął się do tych miłych wspomnień, nim po raz ostatni pociągnął z butelki. Ostatnio szło mu to coraz szybciej. Szkoda, że w parze nie szła z tym coraz mocniejsza głowa. Schował pustą butelkę do kieszeni bluzy w samą porę, by nie zauważył jej ktoś, kto nagle nad nim stanął. A przynajmniej taką miał nadzieję. Czy to jakiś zboczeniec? Albo morderca? Może da mu spokój, jak odda mu grubego corgi?
Niestety, nie był to żaden z nich.
- Nie mamy o czym rozmawiać - powiedział cicho po dłużej chwili milczenia. Nie chciał być niegrzeczny, mówił tylko to, co myślał. Nie chciał wracać do żadnych starych znajomości. A szczególnie do tej konkretnej.
Kiedy jego pies kolejny raz szczeknął, a on spojrzał na fale, przypomniał sobie, że nie zawsze przychodził tu z ojcem sam. Czasami towarzyszył im ktoś jeszcze. - Cieszę się, że wróciłeś. Naprawdę. Nie wiem tylko czego ode mnie oczekujesz - dodał, nie patrząc na niego. Podciągnął kolana pod brodę i objął je ramionami, w jakimś dziwnie obronnym geście. Tym razem bronił się przed wspomnieniami i smutkiem, który próbował przeniknąć przez jego wysokoprocentową barierę.

Artemis Kang
Obrazek
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! złota rączka - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" w nocy dziś nie zaśnie nikt - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA LGBT+ CHUDERLAK ALKOHOLIK PSIARZ DEVIL IN DISGUISE NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI Jak anioła głos WRONG NUMBER
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
Tatuażysta, który wrócił ponad półtora roku temu do Hope Valley, po ponad 16 latach nieobecności. Nie wie czy wiele się tutaj zmieniło, znajmości z dzieciństwa już dawno się rozpadły i zaczyna wszystko od nowa
28
185

Post

Artemis rzadko pojawiał się w tej części Hope Valley i biegał po plaży. Robił to tylko wtedy kiedy chciał pomyśleć, a to było najlepsze do tego miejsce. Zresztą w takich momentach mógł też wrócić pamięcią do wszystkich ciekawych sytuacji z dzieciństwa które się tutaj wydarzyły, chociaż po takim długim czasie mało pamiętał. Jednak na pewno się nie spodziewał tego, że spotka tutaj Sainta. Spotykał go po raz kolejny zupełnym przypadkiem i jeśli to nie było jakieś przeznaczenie, to już nie wiedział jak ma to nazywać. Przecież nikt w życiu nie ma takiego pecha aby ciągle wpadać na jedną i tą samą osobę prawda? No nawet oni nie mogli go mieć i musiał w tym być jakiś ukryty sens.
- A mi się wydaje, że mamy o czym rozmawiać - nawet jeśli Yang chciał się go pozbyć, to na pewno mu się to nie uda. Artemis nie należał do osób które się szybko poddają, a teraz tym bardziej nie miał zamiaru. Słysząc szczekanie psa spojrzał na niego i lekko się uśmiechnął kiedy ten dalej próbował walczyć z falami. Oglądanie tego było naprawdę dosyć zabawne i chyba przez to na początku nie usłyszał słów które po chwili powiedział niższy chłopak.
- Naprawdę się nie domyślasz? - cicho westchnął, bo nawet jeśli wcześniej wiele myślał o niższym to trudno było zacząć ten temat. Naprawdę było trudno, aby żaden z nich tego do końca źle nie odebrał. - Wiesz, że to, że spotkaliśmy się po takim długim czasie nie może być zwykłym przypadkiem? Jeden raz? Dobra zdarza się, ale to nasze trzecie spotkanie, więc to nie może być tylko jakiś zbieg okoliczności - nigdy nie wierzył w coś takiego jak przeznaczenie i zawsze się z tego śmiał, no ale nie mógł zignorować ich wszystkich spotkań. Bo to przecież też nie należało do zbyt normalnych. Hope Valley może i nie było nie wiadomo jak wielkie, ale jaka była możliwość, że trafisz kilka razy na swojego byłego przyjaciela? Było to naprawdę dosyć mało prawdopodobne.
- Wiem, że w przeszłości trochę zjebałem - zaczął próbując jakoś ubrać najprościej w słowa to co chciał powiedzieć. - Wiem, że wiele w tym mojej winy, ale skoro znowu na siebie wpadamy, to może to znak, że nie powinniśmy skreślać tej przyjaźni która nas łączyła? Dobra oboje się zmieniliśmy, ale czy to czemuś przeszkadza? - spojrzał na Sainta przekrzywiając swoją głowę. Nawet jeśli na początku nie planował odnawiać żadnych przyjaźni to teraz zmienił zdanie. Przecież nie mógł tego wszystkiego ignorować. Zbyt wiele wspólnych wspólnych chwil z dzieciństwa ich łączyło i nie chciał aby to było tylko bolesnymi wspomnieniami. W końcu mogli do tego dopisać kolejne wspólne chwile prawda? Tylko obaj musieli tego chcieć a nie tylko jedna ze stron.

Saint Yang
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV BAŚNIOPISARZ LGBT+ BUDZĄ MNIE KOŚCIELNE DZWONY - MIDTOWN MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU Chodzę na siłkę
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Sympatyczny pracoholik, który powrócił do rodzinnego miasta. Dnie spędza przed komputerem na projektach, w nocy walczy ze sobą by nie iść w tango z pół litra i kimś fajnym
28
174

Post

Nie był pewien czy chciał się pozbyć tego niespodziewanego towarzystwa, czy też nie. Nie myślał o Artemisie od lat, a zapomnienie o nim nie przyszło mu wcale tak łatwo. Nie chciał przypominać sobie teraz ile nocy spędził na płakaniu z tęsknoty za swoim najlepszym przyjacielem, ani jak bardzo był smutny kiedy ich kontakt całkowicie się urwał. Pewnych ran nie należało rozdrapywać. Artemis był jednak innego zdania, stojąc tutaj i wygłaszając jakieś przemowy o przeznaczeniu, które ich ku sobie pchnęło. Saint nie wierzył w takie rzeczy.
- Minęło zbyt wiele lat, Artemis. Nic o sobie nie wiemy i… nie sądzę, że polubiłbyś osobę, którą teraz jestem - mruknął, obserwując fale. Nie chciał wychodzić przy nim na takiego niepewnego siebie, szczególnie, że w dzieciństwie Saint zawsze był tym, który wyrywał się przed szereg i nigdy nie można było mu odmówić charyzmy czy zdolności przywódczych. Teraz? Jeśli coś mu z tego pozostało, to dawało o sobie znać bardzo rzadko. Ale jak mógłby nie być zamknięty w sobie, słuchając przez całe życie, że wszystkiego mu brakuje?
W końcu jednak spojrzał na wielkoluda, który nadal uparcie tutaj stał. Coś mu mówiło, że pozbycie się go nie będzie takie łatwe. Zwłaszcza, że jego spojrzenie było nieugięte, a Saint nie był w nastroju do kłótni. Oboje w jakiś sposób zawinili w przeszłości i oboje byli odpowiedzialni za to, że ich kontakt się urwał. Nie był tylko pewien czy kontynuowanie tej znajomości było dobrym pomysłem. Artemis należał do tego fragmentu jego przeszłości, która była dobra. Był częścią tych wspomnień, na myśl o których zdarzało mu się uśmiechać. Co jeśli i to zdoła zniszczyć? Właściwie, czy zrobiłoby mu to różnicę? Wypił dziś zbyt mało by nie myśleć, dlatego jego humor był naprawdę podły. Na tyle podły, że było mu wszystko jedno.
- W porządku… Jak chcesz. Nie mów tylko później, że cię nie ostrzegałem - dodał, wzruszając ramionami. Pewnie zawiedzie się na Yangu jak każdy inny. Wszyscy w końcu odchodzili. Lepiej by Artemis zrobił to tak nagle, jak nagle znów pojawił się w jego życiu. Łatwiej znosił stratę jeśli nie zdążył się do kogoś przywiązać. - Siadaj. Nie zamierzam do ciebie krzyczeć, a obecnie znajdujesz się ode mnie przynajmniej na odległość dwóch boisk do rugby - dodał, klepiąc zachęcająco piasek obok siebie. Czuł się niekomfortowo, kiedy ktoś tak bardzo nad nim górował.

Artemis Kang
Obrazek
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! złota rączka - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" w nocy dziś nie zaśnie nikt - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM MISTRZ KLAWIATURY BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA LGBT+ CHUDERLAK ALKOHOLIK PSIARZ DEVIL IN DISGUISE NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI Jak anioła głos WRONG NUMBER
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
farmaceutka po rozwodzie, w wolnych chwilach rozbija kolejne auta oraz ogląda Drag Race. Przy okazji ukrywa związek z młodszym od siebie Jude i próbuje po prostu cieszyc się życiem
30
165

Post

001.

Gizela nigdy nie należała do szalonych, impulsywnych osób. Dobra, może w młodości, w okresie swojego buntu nie myślała za dużo o swoich czynach i ich konsekwencjach, jednak było to z dobre piętnaście lat temu, więc można to uznać za prehistorię. W każdym razie, obecna Giselle z pewnością taka nie była. Na co dzień raczej spokojna, a każde jej zachowania były dobrze przemyślane. Tak więc to, że zaproponowała Jude wieczorną, prawie, że nocną wyprawę na dziką plażą mogło być dla chłopaka sporym zaskoczeniem. Rzadko mogli pozwolić sobie na wyjście, głównie ze względu na to, że Gigi nie chciała, aby ktokolwiek zobaczył ich dwójkę razem. Miała już dosyć plotek po swoim rozwodzie, nie potrzebowała kolejnego rozgłosu, bo doskonale wiedziała, jak ludzie patrzą na związki starszej kobiety z młodszym od siebie chłopakiem. Tak więc, przez większość czasu widywali się w jej domu, a i tak zaczynała już czuć na sobie ciekawskie spojrzenia jednej z sąsiadek. Poza tym, ile można oglądać netlixa i zamawiać do tego jedzenie? Uwielbiała ich codzienność, ale mimo wszystkiego każdy potrzebował czasami w życiu odrobinę nowości i odmiany. Nawet ona, chociaż większe zmiany zazwyczaj kosztowały ją sporo nerwów.
W każdym razie, wyjście na plaże wydawało jej się idealne. Wątpiła, że o tej porze, na dzikiej plaży będą tłumy ludzi, więc gdy tylko znaleźli się poza obszarem miasta, pozwoliła sobie na chwycenie dłoni Jude i splecenia ich palców ze sobą. Wywołało w niej to takie podekscytowanie, jakby dosłownie znowu miała czternaście lat i pierwszy raz szła z chłopakiem trzymając się za ręce. Często właśnie tak się przy nim czuła, chociaż nigdy nie miała odwagi mu tego powiedzieć. - Tutaj czy chcemy siąść bliżej wody? - zmarszczyła brwi, spoglądając na Jude, chociaż stawało się to coraz cięższe w tym świetle. Oczywiście, zabrała ze sobą niezbędne rzeczy takie jak koc, jedzenie czy wino. Nie będą w końcu siedzieć tak bez niczego, nie?

Jude Winston
BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER ROZWODNIK/ROZWÓDKA PALACZ PSIARZ
mów mi/kontakt
alutka
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

19.

Jego życie wracało do normy - a on do zdrowia. Po dłużących się tygodniach w stanie przypominającym areszt domowy, ograniczany przez słabość - a wręcz: kruchość - własnego ciała, Chet zaczął wreszcie normalnie chodzić, bez podpory w postaci kul, jakich szczerze już w tym momencie nienawidził i z niewypowiedzianą ulgą pozbył się ich ze swojej codzienności. Stopniowo coraz więcej się ruszał, ćwicząc nogę, która w ostatnim czasie odzwyczaiła się od chodzenia (zdarzało się, że bardziej wymagające aktywności czy dłuższe przechadzki wciąż powodowały u bruneta pewien dyskomfort w związku z niedawnym złamaniem, ale wychodził z założenia, że i to należy rozchodzić - zwłaszcza że ani myślał zatrzymywać tych kilku nadprogramowych kilogramów, jakie przybyły mu w przeciągu ostatnich paru tygodni); i choć obawiał się, że tak długi okres ogólnej bezczynności nie wpłynie na niego dobrze, to prawda była taka, że tym chętniej wrócił do pracy - zarówno tej za biurkiem, jak i do baru, który odwiedzał obecnie nawet częściej niż przed wypadkiem. Można by to oczywiście tłumaczyć troską o rodzinny biznes, ale ten przecież przez wiele lat funkcjonował bez jego udziału, tylko pod okiem młodszego rodzeństwa, i choć Chet lubił myśleć, że był tam niezbędny, to lokal wcale nie był w gorszej kondycji tylko dlatego, że sprawy zdrowotne nie pozwalały mu w ostatnim czasie go doglądać. Inna sprawa, że Chet Callaghan miał w sobie coś z perfekcjonisty i nie zwykł godzić się na to, aby cokolwiek, pod czym podpisywał się swoim nazwiskiem, było po prostu jakieś: niezłe, dobre, w porządku. I choć niechętnie to przyznawał, to mimo wszystko chciał, aby rodzinny bar cieszył się dobrą reputacją, a przy okazji: żeby przynosił konkretne zyski. Co nie zmienia faktu, że równie prawdopodobnym uzasadnieniem dla jego zwiększonego zainteresowania barem mogła się po prostu okazać obecność młodej kelnerki, z którą łączyła go relacja o tyleż specyficzna, co niejednoznaczna i trudna do określenia. Na papierze był jej szefem, lecz tak naprawdę Garage to było ostatnie miejsce, w jakim życzyłby sobie spotykać się z nią, gdy wciąż musiał udawać, że nic ich nigdy nie łączyło: że wcale ze sobą kiedyś nie sypiali, że wcale nie złamał jej serca, a obecnie wcale nie starał się odbudować z nią relacji i jej odzyskać. A przede wszystkim: że wcale tak piekielnie za nią nie tęsknił, nawet wtedy, gdy była tuż obok. Zwłaszcza gdy to, co do niej czuł - a co jak dotąd udało się nazwać tylko raz: słabością - było aż do bólu oczywiste. Mimo to dzisiejsze, wspólne wyjście, w ich słowniku było po prostu spotkaniem: okazją do spędzenia razem odrobiny czasu poza pracą. Kolacją dla dwojga. Wieczór upłynął w swobodnej atmosferze, na niezobowiązującej rozmowie i unikaniu tych nieco bardziej wymagających tematów, jakich w dalszym ciągu nie zdołali sobie wyjaśnić. Zjedli smaczny posiłek, a po opuszczeniu restauracji przespacerowali się niespiesznie piaszczystym wybrzeżem w ciepłych promieniach chylącego się ku zachodowi słońca, aż na mniej uczęszczaną część plaży. Zero romantyzmu. Dawniej, tak zaczęty wieczór z pewnością zakończyliby w łóżku, już w restauracji mając trudność z utrzymaniem przy sobie rąk - obecnie próżno było jednak liczyć na taki rozwój wydarzeń i to była jedyna wiadoma, co do której nie było aktualnie żadnych wątpliwości. Co nie oznacza jednak, że momentami i Callaghanowi tego nie brakowało - ciepła jej ciała, bardziej intymnej bliskości - był wszak zaledwie prostym mężczyzną i choć w Jordanie nie widział już tylko fajnego tyłka i ładnej buźki, to wciąż zwyczajnie i po ludzku jej pragnął, i wciąż odczuwał pewien niedosyt, kiedy miał ją na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie - nie miał jej; nie tak, jak by tego chciał. Brodząc obok niej po piasku, pozwolił sobie jedynie na zaczepienie palcami o jej dłoń - gest niemal groteskowo niewinny, jeśli wziąć pod uwagę to wszystko, co już ze sobą robili. Kiedyś. A teraz - krążyli wokół siebie, nie znając nawet do końca swego miejsca. - Cieszę się, że mogliśmy w końcu gdzieś wyjść - brunet zagaił ponownie, zerkając na nią z majaczącym na jego ustach uśmiechem, po tym, jak oboje zamilkli na moment; ale nawet wtedy to nie była niezręczna cisza. Po prostu: cisza. I choć Chet nie odczuwał potrzeby ani przerywania jej na siłę, ani nawet dzielenia się tym, że cieszył się na to wspólne wyjście, którego chyba oboje woleli nie wpisywać w żadne konkretne ramy (i w ogóle wyjście, jakie doceniał tym bardziej po kilku tygodniach przymusowego przebywania w czterech ścianach; najchętniej teraz wyjechałby gdzieś, aby odpocząć od domu, ale nie mógł sobie pozwolić na jeszcze dłuższą przerwę od pracy), to był człowiekiem, jaki akceptował wyłącznie skrajności, i tak jak przedtem nie dzielił się niczym, tak teraz najwyraźniej zamierzał dzielić się z nią wszystkim, przy okazji i samemu oswajając się z mówieniem o pewnych rzeczach na głos. Także o tym, co nie wymagało słów, bo to, że lubił ją widzieć i że chciał, aby pozostawała blisko, z pewnością sama widziała w jego oczach za każdym razem, gdy na nią patrzył. Wszak oczy najlepiej wyrażały to, czego usta nie potrafiły. Na ile jednak zdoła ten zamiar - mówienia z nią o wszystkim - zrealizować, to się jeszcze okaże. - To miła odmiana, kiedy nikt nie wylewa na mnie w restauracji wina - dodał żartobliwym tonem, by dopiero po chwili w ogóle zastanowić się nad tym, czy aby przepracowali ten temat na tyle, by móc sobie żartować z owego incydentu. Z jednej strony - tak było najłatwiej puścić to w niepamięć, ale z drugiej, nie chciał, by Jordie odniosła wrażenie, że wciąż miał jej coś za złe, kiedy ona odpuściła mu już większość jego grzeszków. Ale przecież wiedziała, że jego poczucie humoru nie było zbyt wysmakowane.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

14.

Jej życie również wracało do normy – a przynajmniej tak jej się wydawało, gdy mogłaby spojrzeć nagle wstecz na to co działo się jeszcze niedawno w jej codzienności. Obecnie wszystko zdawało się być inne – lepsze, na tyle na ile mogła poskładać ten swój mały świat, na tyle chyba właśnie próbowała to zrobić. I zdołała to zrobić, ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu poprzez nieustanną obecność Chet’a w jej życiu, chociaż tak naprawdę była gotowa już zostawić ten rozdział za sobą i po prostu ruszyć dalej. Na ten moment jednak mogła jedynie cieszyć się z tych małych rzeczy, których być może jakiś czas temu jednak w ogóle nie dostrzegała, gdy jej życie było na tyle rozpędzone, że nie miała czasu na to, by rozejrzeć się dookoła. Wszystko wtedy zdawało się być na swoim miejscu, chociaż tak naprawdę wcale nie było; dopiero teraz mogła w pełni świadomie przyznać, że cieszy się tym co ma, co może mieć i z jakimiś pozytywniejszymi odczuciami spogląda również w przyszłość – o której wcześniej w ogóle nie myślała, żyjąc chwilą. Nagle pogodzenie studiów z pracą nie stanowiło już dla niej żadnego problemu, przykładanie się do nauki czy studenckich projektów sprawiało jej satysfakcję, bo zagadnienia i tematyka stawały się jej znacznie bliższe, a praca w Garage powodowała stabilizację finansową, której tak bardzo potrzebowała – nawet jeżeli to nie było to wielkie spełnienie jej zawodowych marzeń. Tak czy inaczej praca tam gwarantowała jej przede wszystkim kontakt z Callaghanem, którego wcześniej pragnęła wyłącznie unikać, a teraz nie mogła się doczekać, aż wreszcie stanie w drzwiach prowadzących do baru, posyłając jej ten swój rozbrajający uśmiech. Właśnie na tym łapała się najczęściej, na wyczekiwaniu na jakąkolwiek wiadomość od niego, na zwykły nawet telefon, czy właśnie na spotkanie, nawet jeżeli wyłącznie na polu zawodowym, w miejscu, gdzie mogli obnosić się ze swoją znajomością, bo Jordana nie chciała z tego powodu kolejnych nieprzyjemności. Tym bardziej więc nie chcieli spotykać się wyłącznie w barze, który tak mocno ich ograniczał, a oboje zapewne odczuwali pragnienie czegoś więcej. Pytaniem pozostawało jedynie czego dokładnie, bo przecież oboje nie potrafili w żaden sposób określić swojej obecnej relacji, która nagle niespodziewanie się znowu rozwijała, w nieznanym im jeszcze kierunku. Jordie czuła się jednak niczym zakochana nastolatka, zdecydowanie zakochana, chociaż nie mogła mówić o tym głośno, ale uczucia tęsknoty i szybciej bijącego serca na widok bruneta – mogły świadczyć tylko o jednym, o czymś co musiała przyjąć wreszcie do wiadomości i przestać z tym walczyć. Zwłaszcza, że Chet naprawdę się starał i najwyraźniej próbował naprawić to co zepsuł, co również doceniała i dostrzegała na każdym kroku. Nie mogła więc tak po prostu zamknąć tego rozdziału, jak planowała wcześniej, bo sama nie chciała napisać tego ostatniego zdania ich historii, skoro treść tej fabuły mogła się jeszcze rozwinąć. Właśnie dlatego z każdym kolejnym – niezobowiązującym – spotkaniem wyczekiwała więcej, tym chętniej zgodziła się na wspólne wyjście, które było ich pierwszym wyjściem sam na sam, odkąd znowu zaczęli normalnie ze sobą funkcjonować. Tym bardziej problematycznym, że żadne z nich nie podjęło się próby określenia formatu tego wyjścia, które chyba nadal pozostawało tym – niezobowiązującym – wyjściem osób, które pragnęły spędzić ze sobą trochę czasu. I chociaż jawiło się tym ryzykiem katastrofy, podczas której mogli oczywiście poruszyć nieprzyjemne tematy, które mogły poprowadzić do tych niewyjaśnionych nadal kwestii, to mimo wszystko wspólnie spędzony czas był bardziej udany niż chyba Jordana przypuszczała. Co więcej, przestała obawiać się każdego wypowiadanego przy nim słowa, przestała obawiać się jego reakcji i tego, że nagle może zrobić coś źle – coś co wywoła w nim złość. Przyjemna i lekka rozmowa, dobry posiłek i wspólny wieczór wyglądał niczym idealne zwieńczenie tego dnia. Równie przyjemnym był więc spacer po plaży, na który zdecydowali się dość spontanicznie, ale ciemnowłosa chciała przedłużyć ten czas tak długo jak mogła, bo zwyczajnie nie chciała się z nim jeszcze rozstawać. Pragnęła mieć go przy sobie tak długo jak mogła. Można by stwierdzić, że brakowało w tym wyjściu romantyzmu, ale podczas tego spaceru, w blasku zachodzącego słońca, wszystko nagle wyglądało całkiem inaczej. Co więcej, zdecydowanie takie wspólne wyjście – kiedyś – zakończyliby w zupełnie inny sposób, zapewne w tej chwili wykorzystując każdą możliwą przestrzeń jej bądź jego domu, by zaspokoić również swoje fizycznie pragnienia. A te, co najważniejsze, również nigdy nie ostygły, nadal wypełniały całej jej ciało, gdy tylko Chet znajdował się na wyciągnięcie jej ręki – tak blisko, a jednocześnie tak cholernie daleko. Bo chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że być może wszystko zależało teraz od niej, że wystarczył jeden znak, by zakończyć to nieszczęsne oczekiwanie, to nadal nie zdecydowała się na ten krok. Nadal czaiła się w niej nutka niepewności, nadal nie wszystko przecież było wyjaśnione. Bez tego – chyba nie mogą ruszyć dalej. Mimo wszystko kąciki jej ust drgnęły ku górze, gdy nagle wyczuwała na swojej dłoni palce mężczyzny, gdy tym zabawnie wręcz niewinnym gestem próbował skusić ją na więcej, próbował sprawdzić czy tego chce, a przy tym szukał tego kontaktu, o którym i ona nieustannie myślała. Co jednak nadal jawiło się jej jako dość zabawne, po tym co już razem robili i jak wiele przekroczyli wspólnie granic, gdzie teraz obawiali się nawet najprostszego dotyku, który mógł wszystko zmienić – bądź zepsuć. Mieli się tuż obok, a jakby nadal strasznie daleko. Chwila milczenia, która zapanowała, nie powodowała niezręcznego skrępowania, pozwoliła im po prostu zebrać myśli i cieszyć się tym czasem we dwoje. Zerknęła jednak na niego, gdy w końcu zdecydował się odezwać i odwzajemniła jego uśmiech, zakładając za ucho włosy, które rozwiewał niesforny wiatr. – Ja też się cieszę, że w końcu nam się to udało. W końcu pobyć… tylko we dwoje. Chociaż nie spodziewałam się chyba, że to spotkanie przebiegnie aż tak – dobrze, skoro dotychczas każde lubiło się w jakiś sposób popsuć. Ale już nie mogłam się doczekać tego, aby spędzić z Tobą trochę czasu – przyznała całkiem szczerze, spoglądając nadal na niego, gdy ciągle tak przeszywająco się w nią wpatrywał, dosłownie zapierając jej w ten sposób dech w piersiach. Naprawdę zdawało jej się, że ostatnio dosłownie wszystko mogła zobaczyć w jego oczach, bo sposób w jaki na nią patrzył, mówił więcej niż słowa – chociaż tych również jej teraz nie szczędził. Co zaskakiwało ją jeszcze bardziej. Dotychczas unikał mówienia o czymkolwiek, zwłaszcza o tak prostych odczuciach jak chęć spędzenia razem czasu – bo to było dla nich oczywiste, po co było więc o tym mówić? Teraz jednak musieli o tym mówić, by mieć wzajemną pewność o własnych uczuciach. Jordana również nadal była wyłącznie człowiekiem; kobietą, która pragnęła bliskości i intymnością, którą Chet mógł jej oferować i do której ją przecież przyzwyczaił – w końcu z nikim nie doświadczała tyle cudownych chwil co z nim. Mimo wszystko jednak pragnęła również rozmowy, zwykłej i szczerej, takiej rozmowy dwojga ludzi, dzięki której mogliby wiele zrozumieć i lepiej się poznać. Wydęła usta z lekkim rozbawieniem, gdy usłyszała nagle drobną uszczypliwość z jego strony. – To miła odmiana, kiedy nikt mnie nie prowokuje i nie próbuje obrażać – posłała mu znaczące spojrzenie – które mogło wywołać w nim lekką konsternację i niepewność co do właściwości swojego komentarza – ale w końcu zaśmiała się i pokręciła głową. Oczywiście nadal mogła mu wiele mieć za złe, ale chyba i ona wolała po prostu teraz o tym nie myśleć. Tym bardziej nie brać tego do siebie i móc po prostu z tego żartować, tak jak robili to w tej chwili. Może nie przepracowali tego w stu procentach, ale przynajmniej mogli spróbować ruszyć dalej. – Dzisiaj to wino było tak dobre, że zdecydowanie szkoda byłoby je wylewać na Twoją koszulkę – dodała jeszcze żartobliwie, po czym spojrzała w niebo, gdzie słońce cudownie chyliło się ku zachodowi. Spojrzała na Chet’a, po czym nie myśląc wiele, złączyła palce ich dłoni, które nadal mieli obok siebie – ale do tej pory nie wykonali żadnego gestu. Zacisnęła je nieco mocniej, spoglądając w jego oczy, po czym skręciła nieco w bok i pociągnęła go za sobą bliżej wody. – Zawsze chciałam zobaczyć zachodzące słońce… razem z Tobą – zerknęła na niego, gdy już zatrzymali się w odpowiednim miejscu. Odłożyła swoje białe szpilki, które dotychczas niosła w dłoni i usiadła na piasku, zgarniając włosy na jedną stronę, by nie rozwiewały się we wszystkie strony. Przekręciła głowę w bok i spojrzała za siebie, gdy brunet usadowił się tuż za nią, co skwitowała delikatnym uśmiechem. Oczywiście w żaden sposób nie myślała nawet o tym, że mogliby teraz podjąć jakąś szczerą rozmowę, raczej spontanicznie zapragnęła spędzić z nim więcej czasu. Pierwszy razy w taki sposób.
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Tego, jak aktualnie wyglądała jego relacja z Jordie, Callaghan nie nazwałby normą; bo nie były normą - nie tylko w tym przypadku, ale generalnie w przypadku jego dotychczasowych relacji z kobietami - szczere rozmowy o uczuciach, których Chet zwykł unikać jak ognia; nie były normą spotkania ograniczające się do wspólnego oglądania zachodu słońca i grzecznego trzymania się za rączki, bez widoków na jakkolwiek bardziej dogłębne zbliżenie; i przede wszystkim nie było dla niego normą staranie się o tę drugą osobę, i nie było normą ciągłe uczucie niedosytu, gdy pragnął mieć ją bardziej. Gdy niezobowiązujące spotkania nie były już chyba wystarczające, ale były jedynym, na co mogli sobie w obecnej sytuacji pozwolić. I nie mógł oczekiwać od Jordie niczego więcej, a mimo to - chociaż było między nimi dobrze, to Chet wcale nie chciał na tym poprzestawać, nie chciał, aby stało się to ich nową normą. A w każdym razie: niezupełnie. Cieszył się, że Jordie dała mu szansę i zamierzał ją wykorzystać, ale taka ciągła niepewność, co do tego, na jak wiele mógł sobie wobec niej pozwolić; orbitowanie wokół siebie, robienie jednego kroku w przód tylko po to, by zaraz cofnąć się o dwa - było zwyczajnie męczące. A on chciał mieć w końcu jasność, chciał wiedzieć, na czym stoi - to było chyba naturalnym odruchem każdego człowieka: potrzeba poznania własnego położenia, niezależnie od tego, czy miałaby ona dotyczyć szeroko pojętego miejsca we wszechświecie, czy całkowicie przyziemnego - miejsca w życiu drugiej osoby. Choć przy tym mężczyzna miał również świadomość, że wszelkie niejasności w ich relacji, powodował głównie on sam. Zapewne z tego też względu słowa Jordany sprawiły, że uśmiech na jego twarzy nieco przygasł - co zamaskował zaraz jednak, odwracając głowę i zawieszając spojrzenie gdzieś przed sobą - uświadomiwszy mu, że brunetka wciąż nie była go pewna i wciąż... spodziewała się po nim najgorszego. Spodziewała się, że Callaghan zrujnuje wszystko przy pierwszej okazji, bo widocznie takim człowiekiem jawił się teraz w jej oczach. I niestety miała wszelkie powody, by tak właśnie myśleć: to bowiem nie spotkania lubiły się psuć, lecz on wiecznie burzył to, co udawało im się zbudować, i wmawianie sobie, że było inaczej, byłoby najzwyklejszym oszukiwaniem się. Nie zdecydował się jednak na skomentowanie tego, bo przeczuwał, że gdyby już zaczął - to najpewniej tak właśnie by to ostatecznie zrujnował. I znowu musiałby przyznać jej rację; tym razem jednak już może po raz ostatni... Słysząc jej uwagę, zerknął ponownie na Jordanę, nie do końca wiedząc, jak powinien to odebrać, ale nawet gdy wreszcie się roześmiała - zgadywał, że to też była to wymuszona reakcja - brunet wykrzywił jedynie usta w czymś przypominającym uśmiech. - Zapamiętam - aby więcej tego nie robić i nie zostać oblanym winem? Najwidoczniej jednak sprawa była zbyt świeża, by sobie z niej żartować - a w każdym razie Callaghanowi przestało być do śmiechu, gdy Jordana po raz kolejny rzuciła mu w twarz jego własnym błędem, który wydawało mu się chyba, że już odpokutował. Ale może nigdy nie będą gotowi, by się z tego śmiać, może należało po prostu zapomnieć i nigdy więcej nie wywlekać tego tematu. Dlatego obecnie Chet wolał skupić się na znacznie przyjemniejszej kwestii: na chwili obecnej. Nie było już nic wymuszonego w uśmiechu, jaki wpełzł na jego usta w chwili, gdy ciemnowłosa chwyciła go za rękę i poprowadziła bliżej wody. Uniósł mimowolnie brew, odrobinę zaskoczony taką zachcianką ze strony Jordie. - Nie wiedziałem, że lubisz takie atrakcje - przyznał, zaraz jednak posyłając jej ciepły uśmiech, by nie pomyślała sobie przypadkiem, że wyśmiewał jej romantyczną duszę, i bez szemrania usiadł na piasku, na tyle blisko, by mogła oprzeć się o niego, gdyby zechciała. Oczywiście, rozmawianie było w porządku, ale Chester chciał czasem zrobić coś więcej i nie do końca wiedział, czy mógł. Czy powinien. I czy umiałby poprzestać na samym przytuleniu Jordie, kiedy każda komórka jego ciała tak okropnie pragnęła jej bliskości. - Co jeszcze byś chciała zrobić... ze mną? - podjął, uznając to, co mogli jeszcze razem zrobić, za milszy temat aniżeli to, co już zrobili źle - tylko jak długo mogli unikać niewygodnych kwestii, wciąż pozostawiając je bez wyjaśnienia, i udawać, że wszystko było jak należy? Tak długo, jak będzie się to sprawdzało, najwidoczniej. Tym razem jednak Chet nie miał nawet na myśli żadnych zdrożności, mimo iż kiedyś to właśnie takie rozmowy należały do ich ulubionych. I pewnie nadal by tak było, gdyby nie fakt, że zachowywali się obecnie jak para nastolatków, stawiających pierwsze kroki na niepewnym gruncie związków międzyludzkich i badających dopiero swoje wzajemne granice. Co z jednej strony było nawet przyjemne i właściwie... urocze; ale z drugiej, zwłaszcza w wieku Callaghana, po prostu - dziwne.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Norma dla każdego jawiła się inaczej, bo chociaż dla Jordany podobne zachowania również nigdy nie były normą, to tak naprawdę nikt nie wspominał o tym, że nie chciałaby, aby się nią stały. Nawet jeżeli nie na dłuższą metę i nie tylko w jeden sposób – bo przecież różnorodność jest znacznie ciekawsza. Niemniej jednak pragnęła czasem poczuć odrobinę stabilizacji i bezpieczeństwa u boku kogoś, na kim naprawdę jej zależało – a los tak sprawił, że tym kimś dla niej stał się właśnie Chet; mimo wszelkich przykrości jakie jej dotychczas sprawił. Mimo bólu i łez, które przez niego wylała, nadal tutaj była i nadal pragnęła, by on był obok – bo nie wyobrażała sobie, że ta ich wspólna historia mogła się tak po prostu nagle zakończyć. Trudno było jej z niego zrezygnować, nawet wtedy gdy wiedziała, że powinna – że musi – bo on tego chciał, tak jak wcześniej nieustannie jej powtarzał. Cóż, teraz wiedziała już poniekąd, że to nie było przecież prawdą, jak również starała się w to właśnie uwierzyć, chcąc znowu poczuć to zaufanie, którym kiedyś go obdarzyła. Pytaniem pozostawało czy potrafi to zrobić. Poniekąd również dość często odczuwała ogarniający jej ciało niedosyt, objawiający się tym, iż pragnęła mieć go – więcej. Nie tylko w ten sposób, w którym mogli porozmawiać telefonicznie bądź osobiście, nie tylko poprzez krótkie spojrzenia czy uśmiechy, które nic nie wnosiły. Nawet nie te niezobowiązujące spotkania, które powoli stawały się dla nich codziennością, ale wciąż nie były wystarczające – nie dla niej i dla niej zapewne również nie. Nie mogła oszukać swoje ciała, nie mogła udawać, że nie pragnie go tak samo jak kiedyś – a może i bardziej, bo jego nieustanna bliskość doprowadzała ją do szaleństwa; szczególnie to, że Chet w żaden sposób jej nie dotykał i nie całował, dając jej przestrzeń, której chyba do tej pory potrzebowała. Ale teraz jakby to uległo zmianie, teraz zaczynała otwierać się na niego i sama chciała, by ich dotychczasowa, budowana na nowa relacja wkraczała już w kolejny etap, bo chyba była na to wreszcie gotowa. I tym samym była mu wdzięczna za to, że nie naciskał i że dawał jej możliwość wyboru, że cierpliwie czekał, chociaż zapewne sam chciał - więcej. Ta niepewność jednak ostatecznie i jej zaczynała ciążyć, a zachowanie w typie niepewnych nastolatków, którzy nie wiedzą co począć przy drugiej osobie, chociaż w rzeczy samej urocze, na dłuższą metę po prostu do nich nie pasowało. Nie pasowało, bo oni takie rzeczy mieli już dawno za sobą. W końcu znali swoją bliskość, wiedzieli co to namiętność i spełnienie, kiedy mogli znaleźć się w swoim ramionach i zbyt wiele granic razem przekroczyli, by teraz zachowywać się – niepewnie. To jednak Chet musiał zrobić ten krok – podjąć ostateczna rozmowę, która wyjaśni to co pozostawało drzazgą w ich relacji, co nie pozwalało im nabrać pewności i pozostawić przeszłości za sobą. Tym samym musiał w końcu zrozumieć, że to również zależało od niego. – Oczywiście żartowałam – zerknęła na niego, gdy zdecydował się wypowiedzieć zaledwie jedno słowo, jakby ona wcześniej nakazała mu coś zrobić, a on po prostu się z tym zgodził – Oboje popełniliśmy wtedy wiele błędów, ale chyba możemy już po prostu z tego żartować? Przynajmniej staram się to robić, ale chcę żebyś wiedział, że nie odczuwam już z tego powodu do Ciebie żalu – odparła, widząc, iż delikatnie się jednak spiął. I znowu stał się czujny co do tego co może, a czego nie powinien mówić i robić. Nie chciała, by znowu tak się czuł, bo najwyraźniej źle odebrał jej wcześniejsze słowa, które faktycznie z jej inicjatywy były jedynie żartem. Gdy więc ostatecznie pociągnęła go za sobą w stronę wody, uśmiechnęła się, gdy wyraźnie zasygnalizował zaskoczenie z powodu jej zachcianki. – Lubię Cię zaskakiwać – stwierdziła, posyłając mu krótkie spojrzenie – A nie pasuje do mnie taka atrakcja? – zagadnęła jeszcze z zainteresowaniem co do tego, w jaki sposób Chet ją widział i dlaczego w zasadzie był zaskoczony jej romantycznym nastawieniem. Chociaż w rzeczy samej rzadko zachowywali się w romantyczny sposób, więc może to dlatego. – Właśnie masz możliwość poznać odrobinę mojej romantycznej natury. Oczywiście możesz sobie ze mnie żartować z tego powodu – zaśmiała się mimo wszystko, siadając już na piasku – Ale ja i tak chciałam obejrzeć z Tobą zachód słońca – dodała, gdy usiadł za nią. Zerknęła na niego przez ramie i przez chwile zastanawiała się nad tym co zrobić – nad tym co chciała zrobić – jednak ostatecznie skorzystała z tej okazji, którą jej oferował. Usiadł bowiem tak, że swobodnie mogła się do niego zbliżyć i to też zrobiła, przysunęła się nieznacznie, by następnie usiąść pomiędzy jego nogami i oprzeć się plecami o jego tors, cudownie układając się w jego ramionach, gdy zdecydował się ją objąć. Kąciki jej ust cały czas unosiły się ku górze, tworząc malujący się na jej twarzy uśmiech pełen zadowolenia. Sama zainicjowała ten kontakt z nim, bliższy niż jakikolwiek do tej pory i zdecydowanie jej to odpowiadało. Z jednej strony było to błogim spełnieniem, z drugiej zaś słodką torturą, gdy jej ciało tak szybko zaczynało reagować na jego niespodziewaną bliskość. Nic nie mogła jednak poradzić na to, że każda komórka jej ciała wyrywała się do niego, gdy wyczuwała jego ciepło i przyjemny oddech w okolicy karku, którym tak cudownie drażnił jej skórę. – Chciałabym z Tobą zrobić wiele rzeczy – przyznała, nie oscylując póki co w nic konkretnego, ale jednocześnie zawierając w tych kilku słowach pewną obietnicę, co do tego, że widziała go w swojej przyszłości. Że pragnęła robić z nim wiele rzeczy, które przyniósłby im czas. – Zarówno tych przyzwoitych, jak i mniej przyzwoitych – mruknęła w końcu, czując jak nieco mocniej objął ją rękami, gdy wpatrywała się w zachodzące przed nimi słońce – Chcę żebyś o tym wiedział… bo pomimo tego, że nadal to ja tworzę dystans, to jednocześnie tęsknie za Tobą i mam już czasami dość tego, że ciągle stoimy w punkcie wyjścia – odważyła się w końcu powiedzieć to ze szczerością w głosie, decydując się jednocześnie powiedzieć to wszystko na głos. Coś, co mogło wiele zmienić teraz w ich relacjach, nawet jeżeli nie wszystko. Ale wiele. Tym samym pozwalając im na kolejny mały krok, na bliskość – na coś za czym oboje tęsknili. Jednak oczywiście pod pewnymi warunkami. – Chciałabym jednak też z Tobą szczerze porozmawiać, Chet. Chciałabym poznać cała prawdę… będziesz kiedyś w stanie mi to wszystko powiedzieć?
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Paradoksalnie to właśnie ta niepewność - odnośnie wzajemnego położenia, tego, co ich łączyło, i co mogło ich łączyć - powodowała, że chyba po raz pierwszy w życiu Chet zaczął potrzebować poczucia stabilności i stałego gruntu pod stopami. Zbyt długo tkwili już w tym zawieszeniu, nie wiedząc, czy robiąc krok naprzód, nie runą nagle w przepaść, i choć takie balansowanie na krawędzi i zabawa z ryzykiem nie były brunetowi obce, to chciał wreszcie zasmakować czegoś innego. Ale jednocześnie musiał też zaakceptować fakt, iż to, czego on chciał, nie miało tu już takiego znaczenia; w tym momencie bardziej liczyło się to, czego chciała Jordana, a tego wciąż nie był pewien. Podobnie jak i ona nie była pewna jego - uczuć i oczekiwań. Ba, sam Chet nie spodziewałby się, że zechce o nią zawalczyć. Ale skoro tak długo już o nią zabiegał, nadal bez większych efektów, to nie mógł to być jedynie jego kaprys. Nie pragnął jedynie jej zdobyć, ale - mieć ją. Zatrzymać. Tak chyba jednak musiało być, że im bardziej się angażował, tym bardziej też zaczynał się obawiać - tego, że ją spłoszy, że jednym, nieopatrznym gestem znowu wszystko zepsuje. Tylko czy wciąż mógł być sobą - tym samym Chesterem, jakiego Jordie poznała - gdy wciąż ważył każde słowo i weryfikował w głowie wszystko, co zamierzał powiedzieć lub zrobić, w obawie o to, że znów zrobi coś nie tak? Przedtem wszystko między nimi działo się spontanicznie, nic ich nie powstrzymywało przed sięgnięciem po to, czego chcieli, a niepewność była czymś ekscytującym, a nie stresującym; i to do tamtego stanu Callaghan wolałby wrócić. Może dlatego wciąż stali w tym rozkroku: bo nie dało się równocześnie wrócić, i iść naprzód... - W porządku. Nie musimy o tym rozmawiać - uciął temat, nie mając ochoty dłużej się nad tym rozwodzić, niezależnie od tego, czy Jordie miała jeszcze o coś żal, czy też nie. Jeśli twierdziła, że nie - to jej wierzył, i na tym wolał teraz poprzestać, co chyba najlepiej świadczyło o tym, że on sam nadal czuł się podle z tym, jak ją potraktował, i że nadal miał z tego powodu wyrzuty sumienia. Z nieskrywaną ulgą przyjął więc zmianę tematu oraz skupienie swojej uwagi na... zachodzie słońca. - A ja lubię, kiedy mnie zaskakujesz - odparł, by zaraz wzruszyć nieznacznie ramieniem w odpowiedzi na jej pytanie. - Sam nie wiem - przyznał, marszcząc w zamyśleniu brwi. Tak naprawdę większość atrakcji i aktywności, jakie zwykli ze sobą do tej pory dzielić, w znacznej mierze sprowadzała się do seksu, przez co Chet pewnie bardziej spodziewałby się, że tym co Jordie lubiła robić na plaży - prócz oczywistego: opalania się czy kąpieli w chłodnej wodzie - było to, co zawierało się w nazwie jej ulubionego drinka, sex on the beach. Co bynajmniej nie oznaczało jednak, że możliwość robienia wspólnie innych rzeczy, nie jawiła się jako ekscytująca, nawet jeśli chodziło tylko o oglądanie razem zachodu słońca. Zresztą, ona również była zaskoczona, gdy brunet wyszedł z inicjatywą tamtego pikniku w parku, więc teraz byli kwita. - I wcale sobie z ciebie nie żartuję. Obejrzymy zachód słońca. A skoro już wiem, że masz romantyczną naturę, to chyba następnym razem powinienem kupić ci kwiatki - zauważył, mimo wszystko z nutką rozbawienia w głosie, jakby na sekundę zapominając, że to przecież wcale nie była randka. Co nie zmienia faktu, że byłby skłonny polubić spełnianie jej małych zachcianek (zwłaszcza gdyby Jordie miała odwdzięczyć się tym samym, chociaż w chwili obecnej wiedział, że nie mógł na to liczyć) czy dawanie jej prezentów - mimo iż do tej pory wszelkie sztampowo-romantyczne gesty uważał za sztuczne i zbędne. Nie zastanawiał się jednak ani chwili, gdy Jordie przysunęła się bliżej, by oprzeć się plecami o jego tors - zupełnie odruchowo objął ją natychmiast rękami i wtulił się w nią, owiewjąc ciepłym oddechem i jednocześnie drażniąc szorstkim zarostem skórę na jej karku. Błogi uśmiech zamajaczył na jego ustach, a spojrzenie zawisło w oddali, gdzie z rudą poświatą słońce znikało za horyzontem. I nagle jakby znów było jak należy. Tylko że i tym razem zapewne było tak tylko na chwilę... - Chcesz mnie doprowadzić do obłędu? - mruknął wprost do ucha brunetki, trącając je leciutko nosem, kiedy wspomniała o tych nieprzyzwoitych rzeczach, jakie oboje chcieli robić, a jakich wciąż nie robili, co istotnie momentami doprowadzało go na skraj szaleństwa, gdy Jordana była tak blisko jak teraz, gdy czuł to promieniujące od jej ciała ciepło i gdy jego nozdrza nęcił słodki zapach jej skóry, a mimo to - nie mógł zrobić nic więcej. - Też mam tego dość. I ja też za tobą tęsknię, Jordie... Ale zaczekam, jeśli będzie trzeba, chcę żebyś mogła mi znowu zaufać - zapewnił, dosięgając do jej dłoni własną i splatając ich palce razem. Zapewne powiedzenie tego na głos przyszło mu łatwiej, kiedy to samo usłyszał od niej, ale nie kłamał: czekał na jej sygnał, czekał, aż to ona będzie gotowa, by znów ruszyć z miejsca. Tylko że czekanie nie leżało w męskiej naturze - zatem co powstrzymywało Callaghana przed tym, by wziąć od innej kobiety to, czego nie dostawał od Jordie, zwłaszcza że nawet nie byli razem? Właściwie - nic. Może poza świadomością, że zrujnowanie tego, co tak długo już starał się odbudować, w tak trywialny sposób, byłoby najzwyklejszą głupotą, ale z drugiej strony - czyż głupotą nie byłoby również zrezygnowanie z okazji, gdyby takowa się nadarzyła? O tym jednak brunet nie myślał - nie teraz, będąc tu z kobietą, której pragnął aktualnie najbardziej na świecie, a która wciąż była poza jego zasięgiem, nawet gdy trzymał ją w swoich ramionach. - Co być chciała wiedzieć? Jeśli chcesz mnie o coś zapytać, to pytaj - powiedział łagodnie, by nie zabrzmieć znowu, jakby wzbraniał się przed odpowiedziami. Ale tak naprawdę sam nie wiedział, od czego powinien zacząć, skoro to, co już jej wyjaśnił, wciąż było niewystarczające. A Jordie - w końcu była pilną studentką dziennikarstwa, na pewno potrafiła zadawać celne pytania.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Z pewnością również Jordana nie spodziewała się, że Chet zechce o nią zawalczyć, że w ogóle zależy mu na tyle, by spróbować naprawić to co zepsuł – że będzie tego chciał. Że będzie chciał jej. Bo chociaż wiedziała już, że to wszystko co robił i mówił nie było prawdą – i chyba zdołała już nawet w to uwierzyć, to mimo wszystko pozostawał ten ból i pewien niesmak, który w niej wywołał, traktując ją w tak brutalny sposób. Przy tym nadal pozostawało ukłucie niepewności, które nie pozwalało jej jeszcze zaufać w stu procentach, bo z tył głowy nadal miała obawę co do tego, że być może, gdy nadejdzie kolejny dzień, Chet nagle powie jej, że wszystko między nimi skończone. Ale prawdą jest, że takie sytuacje mogą zdarzyć się zawsze i gdyby miała żyć nieustannie w tej niepewności, to prawdopodobnie coś pięknego przeszłoby jej koło nosa. Straciłaby szansę na szczęście, bojąc się tego, że może się nagle znowu sparzyć. I nawet jeżeli obecnie krążyli wokół siebie, nie znając swojego miejsca, to z całą pewnością zrobili ogromny krok naprzód, skoro ciemnowłosa była obecnie w stanie normalnie z nim rozmawiać, spędzać czas, godzić się na wspólne wyjścia i co więcej, znowu znalazła się w jego ramionach, a to chyba mógł oceniać jako niemały sukces. I postęp, którego tak wyczekiwał. A przynajmniej powinno to stanowić dla niego znak, że jego działania przynoszą efekt, że Jordie zaczyna się na niego znowu otwierać i że znowu wpuszcza go do swojego życia. Nie uciekała już, a wręcz sama mówiła o tym co czuje i czego pragnie, oczekując tego samego od niego i co więcej, dostrzegała również zmiany zachodzące w nim – brunet bowiem coraz częściej z nią rozmawiał, mówił o najprostszych i nawet całkiem błahych sprawach i co najważniejsze – mówił o tym co czuje. Dostawała od niego dokładnie to czego zawsze chciała, nie mogłaby więc przejść obok tego obojętnie. I pomimo faktu, że nadal pragnęli wrócić do tego co było, a nie potrafili ani wrócić ani ruszyć naprzód, to jednak tworzyli po drodze coś nowego, co być może okaże się nawet ciekawsze niż ta obecna niepewność, a przeszła spontaniczność. – W ten sposób – zaskakując się – możemy się lepiej poznać, a to chyba ważne. I nawet jeśli bardziej pasowałby do mnie spontaniczny seks na plaży, to jednak również lubię tutaj po prostu posiedzieć i pooglądać zachód słońca w miłym towarzystwie – stwierdziła z nutką rozbawienia w głosie, poniekąd odczytując jego myśli co do jej osoby. Bo w zasadzie nie było to żadną tajemnicą i oczywiście nikt nie mówił, że Jordie nagle straciła swoją spontaniczność i młodzieńczy zapał, to wszystko nadal w niej było i zapewne byłaby również skłonna zaszaleć na tej plaży tak, jak jeszcze nigdy. Obecnie jednak byli jednak chwilowo na innym etapie, który powodował, że wolała schować się w jego ramionach i zaznać nieco spokoju, a przy tym nacieszyć się jego bliskością. – Nigdy żaden mężczyzna nie dał mi kwiatów, wiesz? – zaśmiała się, chociaż chyba nawet z odrobiną zawodu w głosie. Chociaż mężczyźni o nią zabiegali, to tak naprawdę żaden z nich nie traktował jej w ten romantyczny sposób, pragnąc oczywiście tylko jednego. Bo z założenia zakładali, że młoda i ładna dziewczyna głównie tego oczekuje. – Ale chyba każda kobieta lubi czasem coś dostać, a przy tym czasem lubimy też trochę romantyczne gesty – zaśmiała się, wzruszając przy tym lekko ramionami. Na moment przymknęła oczy, odrywając tym samym wzrok od zachodzącego słońca i skupiła się głównie na doznaniach fizycznych – na bliskości Chet’a, na jego ciepłym oddechu, zaroście, który przyjemnie drażnił jej delikatną skórę i zapachu perfum, które tak cholernie uwielbiała. Czuła się niemalże otumaniona jego bliskością. Miała jednak również wrażenie, że w tej jednej chwili wszystko jest tak jak być powinno i że znajduje się dokładnie w tym miejscu, w którym być powinna – w jego ramionach. Kąciki jej ust uniosły się ku górze, gdy mruknął cicho wprost do jej ucha, a jego niski głos sprawił, że jej ciałem przeszył delikatny, przyjemny dreszcz, a tętno nieznacznie przyspieszyło, gdy po głowie krążyły nieprzyzwoite myśli. – Nie… po prostu chciałabym wiedzieć jak bardzo mnie pragniesz – mruknęła w odpowiedzi, przechylając nieznacznie głowę w bok, gdy brunet wtulał się w jej ciało, chowając nieco twarz w zagłębieniu jej szyi. Wstrzymała jednak na moment oddech, gdy z jego ust padły nagle te konkretne słowa i otworzyła aż z wrażenia oczy. Jej twarz przyozdobił jednak znowu pełen radości uśmiech, gdy wsparła głowę o tę jego. – Nie masz pojęcia, jak bardzo chciałam to usłyszeć z Twoich ust – przyznała cicho – Ale dziękuje, że dałeś mi przestrzeń i czas na to, żebym się z tym oswoiła. Że na mnie czekasz… chociaż już chyba nieco niecierpliwie – przygryzła lekko dolną wargę, gdy kąciki jej ust drgnęły lekko ku górze, w momencie, w którym sięgnął do jej dłoni i złączył ich palce razem. Zacisnęła ją nieco mocniej w tej jego i miała poczucie, że niczego więcej nie potrzebuje do szczęścia. Było jej tu tak dobrze – z nim – że nie miała nawet ochoty poruszać trudnych tematów – bo znowu miała wrażenie, że wszystko co złe chwilowo odeszło w niepamięć. Ale z drugiej strony, chyba chciała poznać odpowiedzi na tyle mocno, że nie mogła nagle zmarnować tej okazji, zwłaszcza, gdy sam brunet nie oponował, a wręcz zachęcił ją do zadawania pytań. Zerknęła na niego kątem oka, a potem znowu spojrzała przed siebie, gdzie cudowne słońce chyliło się ku zachodowi coraz bardziej. – Mogę zapytać o wszystko? – zagadnęła, tak dla pewności, gładząc w międzyczasie kciukiem wierzch jego dłoni, jakby chcąc w ten sposób załagodzić trud nadchodzącej rozmowy – Chciałabym wiedzieć wszystko, Chet. Wtedy w szpitalu nie chciałeś mi o niczym powiedzieć, podałeś jedynie strzępki informacji, przez co nadal nie wiem co się wydarzyło, co spowodowało, że mnie nagle wtedy odtrąciłeś. Zabiłeś człowieka… - przerwała na moment, szukając w głowie odpowiednich słów - …ale jak dokładnie do tego doszło? Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale ja muszę poznać prawdę. I przede wszystkim, jak wygląda obecnie Twoja sytuacja, czy coś Ci grozi? – spytała łagodnie, ale z troską w głosie, co jasno wskazywało na to, iż nadal się o niego martwi, tym większe to zmartwienie, że o niczym nie wie. Zapytała więc wprost i cierpliwie czekała na to, czy Chet zdecyduje się rozwinąć temat, powiedzieć jej cokolwiek więcej, czy będzie w końcu gotowy na chwile szczerości.
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
a
Awatar użytkownika
Rzucił pracę, która była dla niego wszystkim, i wrócił po latach do Hope Valley; na co dzień grzebie w komputerach i z nudów doprowadza do ruiny rodzinny bar. Poza tym okazjonalnie pakuje się w gówno i odpycha od siebie każdego, na kim zaczyna mu zależeć, ale Jordana w końcu mu wybaczyła, że był idiotą i teraz jest jej idiotą.
33
185

Post

Chet oczywiście dostrzegał to, jak zmieniło się nastawienie Jordie, to, że ponownie próbowała się na niego otworzyć i że w pewnym sensie lgnęła do niego tak samo, jak on do niej. Jeśli spojrzeć na to, jak ich relacje prezentowały się przed kilkoma tygodniami, oraz na to, jak wyglądały obecnie, śmiało można stwierdzić, że zmieniło się wszystko; ale jednocześnie zatrzymali się w tym stanie ciągłej niepewności, a Chet zaczynał się już zwyczajnie niecierpliwić - za co sam karcił się w myślach, bo przecież doskonale zdawał sobie sprawę, że nie ma absolutnie żadnego prawa naciskać na Jordie i wymuszać na niej, żeby tu i teraz podjęła jednoznaczną decyzję: czy jest w stanie mu zaufać, czy nie. Wiedział, że to wymagało czasu i starał się, jak tylko umiał, aby jej ten czas dać. Co nie zmieniało faktu, że był tylko mężczyzną i wciąż miał swoje potrzeby, a w tym momencie sposób, w jaki Jordana na niego działała - kiedy nęciła go widokiem odsłoniętych, opalonych ud, nosząc te swoje ledwie zasłaniające tyłek szorty i te swoje króciutkie topy, spod których wyglądał jej idealnie płaski brzuch - tylko dodatkowo mu to oczekiwanie utrudniał. Był jak wygłodniały wilk, przed którym smakowita owieczka prężyła swoje wdzięki, wodząc go nieustannie za nos, świadomie czy też nie; nie mogła się dziwić, że momentami aż go skręcało i tym trudniej było nad tym zapanować, kiedy spotykali się w Garage i musieli być tam tylko znajomymi z pracy. I jak on miał nie oszaleć? - Zgadzam się - przyznał, bo sam miał wrażenie, że w przeciągu ostatnich tygodni zdecydowanie poznał ją bardziej aniżeli wtedy, gdy cały swój wspólny czas wypełniali - świetnym, ale wciąż: tylko - seksem. Co nie oznaczało jednak, że mu tego nie brakowało, bo Callaghan uważał, że seks był fundamentem udanego związku, i z całą pewnością nie byłby w stanie z tego zrezygnować. - W takim razie chyba nie mam tu nic do gadania, dzisiaj robimy to, na co ty masz ochotę - dodał. Nie zamierzał być jak ci faceci, którzy tak długo jęczą i proszą: no chodź się bzykać, aż panna dla świętego spokoju wreszcie się zgodzi; poza tym powiedział, że zaczeka, aż ona sama uzna, że jest gotowa fizycznie się do niego zbliżyć. Z jednej strony, powinien zatem cieszyć się z tego, że był facetem, z jakim Jordana chciałaby się po prostu poprzytulać, oglądając romantyczny zachód słońca, ale z drugiej - nie miałby też nic przeciwko temu, gdyby to przytulanie się nastąpiło po namiętnym numerku na piasku. Ale nie można mieć wszystkiego. Podobno. I podobno to, na co trzeba czasem poczekać, smakuje jeszcze lepiej - chociaż Jordie i tak zawsze smakowała cudownie słodko... - Więc będę dawał ci kwiaty. I będę cię zapraszał na randki, i robił ci śniadanie do łóżka. Jeśli zechcesz - zaproponował, opierając policzek o jej głowę; dość odważnie jak na dotychczas padające deklaracje, ale chyba wolał, aby Jordie wiedziała, że mimo iż marny był z niego romantyk, to - chciał to wszystko razem z nią robić. To, czego nie robiła z żadnym facetem przed nim. Nawet jeśli wciąż istniała w nim ta obawa, jak Halsworth to przyjmie; czy nie wystraszy się tego, że oczekiwał od niej zbyt wiele; czy nie poczuje się przytłoczona, że nagle jej to wszystko mówił. Bo... może ona wcale tego nie chciała? Chociaż to chyba nie było znowu aż tak wiele, przecież jej się nie oświadczał... - Bardzo - odpowiedział krótko, nie wdając się w szczegóły tego, jak piekielnie mocno jej pragnął niemal w każdej chwili, i jak oddziaływała na niego bliskość jej ciała. Tak było... zdrowiej. Jak na obecne okoliczności, bo taka posucha sama w sobie przecież zdrowa wcale nie była. - Nie mówiłem, że będę cierpliwy - przyznał zgodnie z prawdą. Skoro jednak nie wywierał na niej presji, to jego zniecierpliwienie nie miało tu znaczenia. Nawet jeśli czekanie było torturą - to zasłużył sobie na to i chyba był jej to winien. Podobnie jak i był jej winien wyjaśnienia. Choć nie miał najmniejszej ochoty psuć tej miłej atmosfery, jaka między nimi zapanowała, a może nawet psuć im całego wieczoru. Odwzajemnił jednak przelotne spojrzenie, jakim obdarzyła go Jordie, i skinął twierdząco głową. Poniekąd spodziewał się, że Halsworth zapyta właśnie o to, o czym najmniej chciał z nią mówić. Chociaż tamten człowiek zapewne nie był jedynym, jakiego Callaghan miał na sumieniu; w swojej dawnej pracy robił wszak różne rzeczy, ale... porzucając to i wracając do Hope Valley, naprawdę wierzył, że ma to wszystko za sobą. - Jak do tego doszło... - mruknął sam do siebie i odchrząknął, zanim podjął się odpowiedzi. - Pobiłem się z dwoma typami. Napadli na ulicy na dziewczynę, ja akurat byłem obok i zareagowałem. Jeden z nich wyjął nóż, zaczęliśmy się szarpać i... dźgnąłem go w brzuch. Trafił do szpitala, ale nie przeżył. To wszystko - oznajmił nienaturalnie wręcz beznamiętnym tonem, wciąż nieco pobieżnie, ale zdradzając chyba wszystko, co brunetka chciała wiedzieć. Paradoksalnie jednak łatwiejszym wydawało się składanie szczegółowych wyjaśnień na policji - bo to znał, nawet jeśli do tej pory to zwykle on był tym, który zadawał pytania. Ale tłumaczenie się z tego przed Jordaną było czymś, czego nie zwykł robić. - I nie... nic mi nie grozi - zapewnił, choć przykra prawda była taka, że nie mógł jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Ale odpowiedział - bo nie chciał jej martwić. Czy to miała być stuprocentowa szczerość - niezupełnie. Niemniej sąd - biorąc pod uwagę fakt, że to tamten napastnik wyjął nóż i zaatakował pierwszy, że Chet wezwał pogotowie i współpracował z policją i, przede wszystkim, że działał w obronie własnej i cudzej - nie orzekł o pozbawieniu wolności, więc w tej kwestii można uznać, że brunet uniknął kary. Ale czy każdy był z tym pogodzony, to już inna sprawa. Bądź co bądź, zabił człowieka. - Ale wtedy tego nie wiedziałem, a nie chciałem, żebyś musiała się martwić. I nie chciałem, żebyś przez to patrzyła na mnie inaczej... - dodał, wyplątując dłoń z uścisku tej jej, jakby znowu zamierzał uciec. Innymi słowy: nie chciał, żeby Jordie się go bała, choć przecież gdyby znała całą prawdę, nie miałaby ku temu żadnego powodu. Przeciwnie - miała ten powód, gdy wiedziała tylko, że kogoś zabił. Czemu więc się nie bała? Czemu nadal chciała przy nim być? Tego sam chyba do końca nie rozumiał.

Jordana Halsworth
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! TAKE MY BREATH AWAY Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer TYP OSOBOWOŚCI: LOGISTYK Gotuję lepiej od Magdy Gessler Stale mam jakieś kontuzje Preferuję kilkudniowy zarost Mijam się z prawdą migrena rozsadza mi głowę mam uśmiech hollywoodzkiej gwiazdy strzygę się na krótko Mam swoje demony Mam ciężką nogę MAM WIĘCEJ NIŻ 180 CM WZROSTU KLASA ŚREDNIA FURIAT FAN SCIENCE-FICTION PSIARZ WIERZĘ W JEDI JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA Mistrz poker face'a NOTHING BREAKS LIKE A HEART Like a virgin Food Fight Guru technologii Takin' this one to the grave sticks and stones i'm still alive superhero Zaopiekuj się mną Pomocna dłoń Bo do tanga trzeba dwojga Shame, shame, shame! Are you gonna be my girl? Dzielny pacjent! Na Pokątną! Ralph Demolka Good or Bad News DANSE MACABRE SUNRISE SUNSET HOME SWEET HOME PIKNIK IT WAS AN ACCIDENT! HE WAS FIRST! I NEED A DOCTOR LIAR, LIAR, LIAR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN CZTERY ŁAPY CALL 911 DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY CAKE BOSS I LIKE BIG BUTTS GAME MASTER KSIĘŻNICZKA MONONOKE SMERF PRACUŚ Chandler Bing
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
studiuje dziennikarstwo, które w końcu zaczyna ją interesować i marzy o powrocie do modelingu, ale to praca w Garage pozwoliła jej stanąć znowu na nogi, co pomógł jej osiągnąć Chet, dla którego kompletnie straciła już głowę, dlatego dała mu kolejną szansę
22
174

Post

Rzeczywiście w ich relacji nastąpił niemały przełom – ale tak, jak do tej pory to wszystko się jakoś konkretnie rozwijało i zmierzało w jakimś konkretnym kierunku, tak nagle faktycznie zdawać by się mogło, że to wszystko po prostu utknęło gdzieś w martwym punkcie. Jakby nie byli w stanie nagle zrobić kroku – ani w tył ani w przód; chociaż oboje oczywiście zdecydowanie bardziej woleliby zrobić ten krok naprzód. Ten ostatni krok, którego brakowało im do tego, by naprawić to wszystko co zepsuło się w ich relacji jakiś czas temu. Wszystko oczywiście zależało głównie od Jordie, a jej zaufanie względem niego było tematem trudnym i z tego również Chet powinien sobie zdawać sprawę – i chyba sobie zdawał, skoro w istocie dawał jej przestrzeń i czas na to, by to zaufanie do niego mogła skrupulatnie odbudować. Nie na już, nie pobieżnie i nie na wariackich papierach, ale tak jak powinno to wyglądać, czyli aby była w stanie znowu w pełni mu zaufać i pokładać w nim jakąś nadzieję. Zdecydowanie ich relacje się ociepliły, przekraczali te bariery, które on pomiędzy nimi stworzył, zbliżali się do siebie i wyraźnie dawali sobie znacznie więcej niż wtedy, gdy łączył ich wyłącznie seks – fantastyczny, ale tylko seks. Obecnie to, że Chet był w stanie z nią rozmawiać, poświęcać jej czas i starać się o nią, sprawiało, że widziała go z kompletnie innej strony i kto wie, być może w ten sposób sprawiał, że spojrzy na niego zupełnie inaczej niż kiedyś, że w ten sposób zyska nawet coś więcej niż wtedy – bo Jordana była na dobrej drodze do tego, by naprawdę uwierzyć w to, że czuje do niego coś więcej niż przywiązanie czy pożądanie. A to drugie objawiało się przecież zawsze w maksymalnych rozmiarach, w końcu pragnęli siebie wzajemnie i nie było co do tego wątpliwości, a fakt, iż Chet ostatnio był tak blisko ją również doprowadzał do szaleństwa – chociaż w rzeczy samej to właśnie ona mogła wykonać ten jeden krok i doprowadzić do tego na co oboje tak bardzo czekali. Jordie również miała swoje potrzeby, które uaktywnił w niej tak mocno właśnie brunet, w końcu to on pokazał jej wszystko to co najlepsze w sferach intymnych. Co nie zmienia faktu, że dla niej również stanowił istotny element związku i tęskniła za bliskością Chet’a bardziej niż pewnie mógłby sobie nawet teraz wyobrazić. – Cieszę się, że nie masz nic przeciwko – zaśmiała się mimo wszystko, gdy zadeklarował, iż dzisiaj robią to, na co ona ma ochotę; nawet jeżeli było to wyłącznie oglądanie zachodu słońca. Powinien jednak cieszyć się z tego, że Jordie ostatecznie wpadła w jego ramiona – dosłownie – i że ten kontakt fizyczny już jej nie przeszkadzał, a wręcz sama go łaknęła. Poza tym, oprócz podziwiania pięknych widoków, Callaghan w pakiecie dostawał właśnie ją – mógł przytulać ją bez ograniczeń i korzystać z tej bliskości, nawet jeżeli nie stanowiło to tego, czego pragnął (pragnęli). Mógłby co prawda na nią naciskać, inicjować coś co mogłoby doprowadzić do pełnych uniesień chwil, ale z drugiej strony więcej zyskiwał, gdy dawał jej przestrzeń i możliwość decydowania. A czekanie jedynie wzmaga apetyt, a to na co się dłużej czeka, w rzeczy samej smakuje znacznie lepiej. I nawet jeżeli siebie zdążyli już skosztować, to po takim czasie mogą odkryć się na nowo. W tej jednak chwili szeroki uśmiech znowu wślizgnął się na jej twarz, gdy usłyszała deklarację, która padła z jego ust. – Uważaj, bo potem będę tego od Ciebie oczekiwać – rzuciła żartobliwie, próbując go w ten sposób uprzedzić, że jak już raz coś powie, to potem będzie się musiał z tego wywiązać, ale też z drugiej strony, Jordie chyba naprawdę chciałaby dzielić z nim takie chwile – Nie spodziewałam się jednak, że naprawdę mógłbyś tego chcieć… kiedyś nasza relacja opierała się tylko na jednym, nigdy nie oczekiwałam kwiatów, randek i śniadań do łóżka. Ale to jest właśnie część z tych rzeczy, które chciałabym z Tobą robić i to dużo dla mnie znaczy. A… czy przez śniadanie do łóżka coś sugerujesz? – mruknęła przekornie na koniec, mając na myśli to, że aby zjeść wspólnie śniadanie, musieliby raczej spędzić również wspólnie noc – co wcale by jej akurat nie przeszkadzało. Te wszystkie deklaracje pozytywnie ją zaskakiwały, Chet pokazywał się jej jako kompletnie inny mężczyzna – który starał się i chciał się zmienić – dla niej. Nawet jeżeli marny był z niego romantyk, to sam fakt podjęcia tych starań znaczył najwięcej. Poza tym to wszystko nadal byłoby dla niej nowe i nadal doświadczałaby tego tylko z nim, co sprawiało, że było to dla nie jeszcze ważniejsze. Chciała jednak najpierw uporządkować sobie to wszystko w głowie, chciała zrozumieć sytuacje i to co nim kiedyś kierowało – co sprawiało, że muszą teraz budować tę relację od nowa. Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja, gdy Chet zasygnalizował, że jest gotowy rozmawiać – musiała skorzystać z tego w stu procentach. Poza tym to także stanowiło olbrzymi krok naprzód i chyba również on zdawał sobie z tego teraz sprawę, nawet jeżeli poruszała tematy trudne i nieprzyjemne. Wysłuchała go jednak w spokoju, analizując niemalże każdego poszczególne słowo. – Pomogłeś komuś, Chet. To sprawia, że nie jesteś mordercą tylko bohaterem, nawet jeżeli skończyło się to w tak tragiczny sposób. Poza tym… to ten mężczyzna Cię zaatakował i równie dobrze coś mogło stać się Tobie… - zamilkła nagle, zdając sobie z tego sprawę, co niemalże sprawiło, iż zadrżała na samą myśl, że to jego mogliby dźgnąć tym nożem. I mogłoby go tu teraz nie być. Westchnęła cicho, patrząc przed siebie. – Ten człowiek był zły. Może nie musiał zginąć, ale tak naprawdę sam sobie był winien. Najważniejsze jest to, że Tobie nic się nie stało i że nic Ci nie grozi – posmyrała kciukiem wierzch jego dłoni, gdy nagle jednak wysunął swoją z jej uścisku, przez co spojrzała w tamtą stronę. Gdy więc zabrał rękę, poczuła ukłucie lekkiego zawodu, jakby znowu próbował od niej uciec, a nie chciała tego. Czuła jednak, że mówienie o tym nadal sprawia mu problem – pytanie tylko czy dlatego, że to trudne dla niego wspomnienia czy dlatego, że nadal nie chciał się w stu procentach wszystkim z nią dzielić. Niemniej jednak wyswobodziła się z jego objęć, być może zaskakując go tym – jakoby chciała na przykład uciec – ale ona jedynie zwinnie się obróciła przodem do niego i usiadła znowu na piasku tuż przy nim, układając nogi po obu stronach jego ciała. Usiadła tak, by móc na niego patrzeć. – Zawsze będę się o Ciebie martwić – przyznała, przeczesując dłonią jego włosy, nieustannie wpatrując się w jego oczy – I nie patrzyłabym przez to na Ciebie inaczej… a jeżeli już, to jedynie w sposób jeszcze bardziej pozytywny. Pomogłeś komuś, ryzykowałeś dla kogoś… jak mogłeś pomyśleć, że bym Cię za to źle oceniła? Że odeszłabym? – zsunęła nieznacznie dłoń z jego włosów na policzek, który delikatnie pogładziła – Żałuje, że nie mogłam wtedy przy Tobie być. Bo bardzo chciałam, niezależnie od tego jakie byłyby konsekwencje – przesunęła obie dłonie na jego tors, który pogładziła, spuszczając na moment wzrok właśnie w tamte okolice, by na chwile przerwać kontakt wzrokowy – A jak Ty się z tym wszystkim czujesz?
Chet Callaghan
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku All my dreams are you I'm not drunk 2021 BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ That's a start ALL BY MYSELF WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! INFLUENCER TAKE MY BREATH AWAY HETERO W ZWIĄZKU JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU STUDENT LEKKODUCH Praktykuję jogę biegam Stołuję się na mieście Mam słabą głowę Głaszczę obce psy Lubię starszych Śpię w kusej bieliźnie Czuję motyle w brzuchu Oglądam zachody słońca NOTHING BREAKS LIKE A HEART SUNRISE SUNSET PIKNIK MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Bo do tanga trzeba dwojga Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
Jordie
ODPOWIEDZ