Makaron z tuńczykiem wcale nie brzmiał źle. Lubił makaron. Co prawda zazwyczaj jadał taki świeżo ugotowany, a nie przemielony przez czyiś organizm i zaserwowany prosto z żołądka innej osoby. No ale co on mógł? Stało się i chuj, i żyje się dalej bez zbędnego pierdolenia. Poza tym doskonale zdawał sobie sprawę, że to jego wina. Przeciez gdyby nie zachciało mu się kręcić jak pies goniący ogon, nic by się nie stało. Szorował koszulkę, co chwile rzucając Ines zadziorne spojrzenie, chlapiąc w jej stronę chłodną wodą. Ten to chyba nigdy nie dorośnie.
- Ale, że tęsknisz za moim ryjem czy o co ci chodzi? - puścił w jej stronę przelotne oczko, uśmiechając się szeroko pod nosem. Wiadomo, że nie tęskniła, a Czarek dawał jej wystarczająco dużo wrażeń, by mogła zadowolić się jednym facetem. Chociaż z drugiej strony wystarczyło tylko zawołać - Johnny w końcu zawsze marzył o słodkich trójkącie z paczką przyjaciół. Takie guilty plesure, którego może jednego dnia się doczeka.
- Jak chudnę, jak chudnę? - spojrzał na nią z szeroko wytrzeszczonymi oczami - A co ty ślepa? Maldito infierno, przecież mam wały większe niż twoja tía Petunia! - złapał się za brzuch, formując z rąk wielki fałd tłuszczu, pokazując go przyjaciółce z poważnym wzrokiem w stylu a nie mówiłem?!. No sorry Johnny kolego, najwyższa pora wziąć się za siebie i ruszyć duspko na siłownię, a nie tylko chlupać alko, dopychając wszystko Makiem na co drugi obiad. Forma sama się nie zrobi.
- Oczywiście, że idziemy na karaoke - prychnął pod nosem - Po drodze możemy wskoczyć do niebieskiego domku, coś znajdziemy i dla ciebie patyku. Ostatnio zjebałem pranie i się skurczyło - będzie idealne dla ciebie - wyszczerzył się w jej stronę, zbierając w podłogi własny tyłek i resztki godności, które mu jeszcze pozostały. Pobierał cały syf, który narobili, bo w końcu był człowiekiem zieleni, następnie upewnił się, że list znajduje się w jego tylnej kieszeni i ruszył czym prędzej za Ines, która nie wiedzieć jakim cudem, była już w połowie plaży, machając koszulką wysoko w powietrzu.
- Kurwa, Ines, czekaj, bo znowu cię obrzygam jak cię dogonie - krzyknął w jej stronę, ruszając umiarkowanym truchcikiem. Serio obyło mu niedobrze i chyba faktycznie zapowiadała się mała powtórka z rozrywki.
/ .zt x2
Ines Villeda
a
Otwarty na nowe zajomości koleżka z bardzo zdrowym podejście do życia. Nigdy nigdzie mu się nie śpieszy, stara się korzystać z życia jak tylko może. Kręci też drineczki w 'Grill & Chill' na plaży. Piña Colada, Mojito, Tequilla Sunrise a może Krwawa Mary? Nazwij tylko drinka a Johnny sprawi, że stanie się on Twoim nowym ulubionym.
30
182
mów mi/kontakt
Kasik#0245