- Czym? Tym, że słucham muzyki? - roześmiał się, chociaż szybko przestało mu być do śmiechu, bo nim zdążył jakkolwiek zareagować, to był już u boku Emilio. - Zawsze reagujesz w ten sposób na jakąkolwiek muzykę? - zapytał cicho, starając się nie czynić tej sytuacji nad wyraz romantyczną. Patrzył mu jednak w oczy z rozmarzeniem i nawet się nie przejmował, że stopy zatapiały mu się w piachu przy każdym "tanecznym" kroku.
- Słusznie, tak trzeba żyć - on też się nie przejmował, chociaż zawsze chętnie wysłucha opinii na swój temat. Przeważnie był ciekaw jak ludzie go postrzegają, ale z pewnością nie miał tak bogatej reputacji jak Emilio. - Moje przyjaźnie wyglądają trochę inaczej, ale rozumiem w zupełności - zaśmiał się cicho, obracając go powoli, aby potem znów przylgnąć do niego ciałem. Serce waliło mu coraz mocniej, a po ciele rozchodziły się przyjemne ciarki. Nieświadomie oblizał wargi, aby się upewnić, że nie były spierzchnięte i w bardzo, ale to bardzo oczywisty sposób, zaczął przymierzać się do pocałowania go. Świadom, że zaczyna tracić na dyskrecji, ujął jego szczękę w dłonie (były na tyle duże, że Villeda musiałby się konkretniej wyszarpnąć z tego
Emilio Villeda