Plaża oddalona od centrum
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Teoretycznie Nero był starszy od Parkera, choć jeśli młodszy chciał szukać swojego rycerza z bajki, w jeszcze starszych panach, to może warto byłoby zacząć chodzić na golfa? Ponoć to sport dla nieco dojrzalszych osób, więc może tam odnajdzie swojego przemiłego sponsora. Barman nie byłby tym jakoś mocno zasmucony, zważywszy, że nawet nie myślał o chłopcu w takich kategoriach, co dziwne, bo przecież często myślał o ludziach dość przedmiotowo. – Cieszę się, że obaj jesteśmy zgodni i na swój widok mam odruch wymiotny. – powiedział, nie przejmując się opinią Dejana. Matka zawsze mu powtarzała, że niektórzy ludzie nie mają gustu i on najwyraźniej do tego nielicznego grona musiał się zaliczać. Oprócz kiczowatego pociągu do innych był bardzo dziecinny i wkurzający, co powodowało ogólną niechęć Hitchcocka do niego. Nie wzbraniał się więc od niewłaściwych decyzji, bo nawet nie było mu szkoda Parkera. Może i był poszkodowany, ale przecież nie wyglądał na umierającego ani mocno okaleczonego, więc wzbraniał się od jakiegokolwiek współczucia. Zresztą, czy on naprawdę spodziewał się, że z takimi odzywkami i tak smarkatym zachowaniem wzbudzi w nim jakąś litość? Rzucenie butem było już całkowicie infantylne i Nero miał zamiar zachować się tak samo niedojrzale, co on. Ponoć, jeśli wejdziesz między wrony, to musisz krakać, jak i one. Więc skąd to zdziwienie, że barmana nastawienie właśnie takie się stało? – Oh, taki delikatny jesteś? – prychnął pod nosem, wciąż kompletnie nie przejmując się jego drogą powrotną, szczególnie że sam zgotował sobie taki los, decydując się na rzucenie w niego obuwiem. Spoglądał na dwudziestolatka z nonszalanckim uśmiechem i nawet nie drgnął, kiedy ten dźgnął go w pierś. – Skarbeńku, nigdzie nie idę. – stwierdził, nie mając nawet zamiaru ruszać w stronę wody, aby znaleźć mu tego buta i ochronić jego delikatne stopy. Zresztą, znalezienie go teraz było już niemożliwe. Obuwie z pewnością wraz z prądem morskim znajdowało się gdzieś daleko albo po prostu było już tak głęboko, że Nero nie dałby rady ze swoim płucami dostać się na sam dół. – Ah, nadal nie rozumiesz. Mogłem się tego spodziewać. – westchnął, nieustannie przyglądając się Parkerowi. W sumie chyba już naprawdę nie chciał tej swojej zapłaty, na którą dotychczas jeszcze czekał. Cóż, może to i lepiej? Przynajmniej nie będzie musiał na dłuższą metę przebywać i przejmować się jego osobą. – A w sumie, to już sobie pójdę. Jesteś nudny i irytujący. – skwitował, zaraz potem odchodząc od dwudziestolatka, kierując się do wyjścia z plaży. Czy był bowiem jakiś sens droczenia się z nim dalej?

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Jakim cudem on miał takie szczęście, że trafiał na podobne osoby? Czemu nigdy nie mógł to być ktoś miły i kochany, tylko zamiast tego dupkowaty i mało przyjemny? Przecież Parker nie był taki zły, prawda? Więc tym bardziej zasłużył na coś lepszego, niż jegomość przed nim, który jeszcze chwilę temu próbował mu wmówić, że jest wybawicielem. Jasne, może trochę mu pomógł, ale wiadomo, że Dejan nie miał zamiaru powiedzieć tego na głos. A już z pewnością nie miał zamiaru przyznawać tego po tym, jak chłopak wyrzucił jego obuwie. Miał swój honor i jeszcze był na tyle zdrów, by się przed nikim nie płaszczyć.
-W takim razie życzę ci, żebyś w przyszłości wyrzygał własne wnętrzności - odpowiedział, krzywiąc się przy tym. Jakoś nie skojarzył, że tymi słowami trochę potwierdzał, że jeszcze się spotkają. Ostatecznie była to ostatnia rzecz, na którą chłopak miał ochotę. Jak dla niego, Nero mógł wyjechać z miasteczka, więcej się w nim nie pokazując. Idealna rozwiązanie dla obojga.
-Wiesz co, serio się pierdol, ok? Zero współczucia w tobie, nie, żebym tego oczekiwał czy się spodziewał. I twoje odzywki nijak nie robią na mnie wrażenia, więc papa, do zobaczenia nigdy - wyrzucił z siebie, oczywiście pierwsze, co ślina na język przyniosła. Jakoś tak nigdy nie myślał najpierw, odzywając się wcześniej, dopiero później zastanawiając się nad słowami i wyobrażając sobie, że powiedział coś znacznie lepszego, co było w stanie zagiąć rozmówcę. To, co aktualnie paplał pewnie nie robiło również wrażenia na chłopaku, ale jakie to miało teraz znaczenie, skoro najważniejszym i najpoważniejszym problemem był aktualny powrót Dejana do domu. Jak zachowa się Mark, kiedy go takiego zobaczy? Chociaż ten pewnie gził się gdzieś w kącie ze swoim sponsorem-informatykiem.
-W takim razie wisisz mi hajs. Nawet nie myśl, że o tym zapomnę. Kupisz mi tę parę butów, zobaczysz - zagroził. Jasne, że nie odpuści. Nie chciał go oglądać, ale nie chciał też chodzić po mieście z jednym butem. Jeśli odzyskanie hajsu wiązało się ze znoszeniem przez jakiś czas Nero, będzie musiał się poświęcić. Odbije to sobie później. Nie wiedział jeszcze jak, ale pomysłowy był z niego chłopak, więc z pewnością coś ogarnie.
-Ta, i vice versa! - krzyknął za nim. Z jednej strony mógłby się jeszcze kłócić, niezależnie od tego czy kończyły mu się argumenty, czy nie. Z drugiej jednak serio chciał już do domu, więc może to i lepiej, że tamten postanowił sobie pójść. Niby można było rzucić drugim butem, bo już nie był mu potrzebny, ale obawiał się w środku, że tym razem Nero może rzucić jego osobą, a mimo wszystko wolał unikać wody.
Podniósł się pokracznie, krzywiąc obolały. Zdecydowanie to była ciężka droga do domu.

zt. x2

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Nie do końca rozumiał, co właściwie robił. Czemu po tym wszystkim, co jeszcze niedawno przeszedł z Nero, zgodził się na kolejne spotkanie, w którym tym razem nie było za grosz przypadku? Chyba właśnie to było w tym najgorsze, że z własnej, nieprzymuszonej woli, Dejan wyraził zgodę, że tak, przyjdzie na plażę, by oddać klucze, które ten dupek zgubił. A przecież równie dobrze mógłby się nie przejmować, zostawiając je tam, gdzie leżały. Musiał być potwornym masochistą, skoro pakował się w kłopoty, bo tak, zdążył się przekonać na własnej skórze, że każda, nawet najmniejsza interakcja z tym osobnikiem, zwiastowała poważne problemy, których konsekwencje najbardziej dotykały Parkera.
Obracając w dłoni klucze ze śmiesznym breloczkiem, który nijak nie pasował mu do postaci chłopaka, kierował się wolnym krokiem w stronę plaży, na której spotkali się pierwszy raz. Czy to nie było romantyczne? Z całą pewnością jakaś z jego koleżanek, której mózg przesiąknięty był romansami obejrzanymi w telewizji, właśnie tak by to określiła. Dla samego Dejana wyglądało to trochę inaczej i nie opuszczało go dziwne wrażenie, że był kompletnym idiotą idąc tam. No na litość wszystkiego, mógł mu to chociażby wysłać! Albo dać komuś, kogo obaj znali, by przekazał. Nie musiał się z nim widzieć osobiście. Ba, nie powinien po tym, co miało miejsce kilka godzin wcześniej. Jakim cudem tak na niego zareagował?
Z tego wszystkiego nie zauważył wystającego z piasku kamienia, o który się potknął. Całe szczęście, że tym razem udało mu się zachować równowagę. Niestety, klucze poleciały przed siebie, lądując w piasku, w którym trochę się zakopały.
-No bosko, zaraz mi powie, że specjalnie je tam walnąłem - mruknął do siebie, wyobrażając sobie głos Nero. Zaraz, co?
Westchnął, kucając, by wygrzebać zgubę. Uszkodzeń żadnych nie było, więc czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Przeszedł kilka kolejnych kroków, siadając na piasku mniej więcej tam, gdzie został wyciągnięty z wody. Umówili się właśnie tu, więc liczył, że ten jełop będzie pamiętał, bo sam Dejan osobiście nie miał najmniejszego zamiaru za nikim łazić po całej plaży.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Dopiero przed swoimi mieszkaniowymi drzwiami, kiedy w żadnej kieszeni znaleźć nie mógł kluczy, skapnął się, że w czasie tej wywrotki w parku musiały mu one gdzieś wypaść. Podirytował się, choć nieszczególnie na Dejana, którego jednak niemal na równi ze swoją dezorientacją, uważał za winnego tego zdarzenia, ale bardziej właśnie na siebie, że nie spojrzał nawet na drogę, czy nawet tego, że podczas upadku, nie usłyszał charakterystycznego dźwięku. Zaczął więc wracać w stronę miejsca, w którym mogłyby one jeszcze leżeć, nawet jeśli nie widział sporej, a w zasadzie żadnej szansy na to, aby one nadal w tym samym miejscu pozostały. Nie miał nawet pewności, czy to właśnie tam je zgubił, ale uważał za najrozsądniejsze pójście najpierw w tamto miejsce. W połowie drogi odczytał jakkolwiek wiadomość od Parkera, który wszedł w ich posiadanie. Był dosyć miły dla chłopca, ale to tylko dlatego, że bardzo chciał je odzyskać, a kolejne prowokacje z jego strony mogłyby się skończyć tak, że młodszy najzwyczajniej nie chciałby mu ich oddać, a on jakoś unikał policyjnych komisariatów, więc z pewnością z tego względu by go nie odwiedził. Całe szczęście, Dejan zgodził się na spotkanie, w jednym z ich ulubionych miejsc. Na plaży, na której z przykrością się poznali, co korzystne jednak było dla Nero, który i tak mieszkał w pobliżu. Nastawiał swoją głowę na uprzejmość, którą na czas tego spotkania będzie musiał darzyć młodszego. Zbliżając się już do wyznaczonego punktu, z oddali zauważył Parkera, zbliżając się do niego z minuty na minutę. Będąc już wystarczająco blisko, wyciągnął w jego kierunku dłoń. – Dzięki za ich przechowanie i znalezienie. – powiedział, nie doczekują się jednak ich odbioru. A szkoda, bo chciał załatwić to szybko, chyba po prostu miał już dosyć chłopca na ten dzień, szczególnie jeśli nie tak dawno się widzieli. – Masz zamiar mi je oddać? – spytał, chowając dłoń w kieszeń, podejrzewając, że jeszcze chwilę może to wszystko potrwać. Miał tylko ogromną nadzieję, że młodszy nie wpadnie na fantastyczny pomysł wrzucenia ich do wody. Chociaż i tę opcję rozpatrywał, skoro Dejan nadal potrafił awanturować się o buta, którego jakiś czas temu, nie bez powodu, Hitchcock mu go wrzucił. Może jeśli obierze odpowiednią taktykę, to Nero będzie zmuszony zafundować mu jednak to nowe obuwie?

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Oczywiście, że gdyby tylko kierował się zdrowym rozsądkiem, słuchając go jak każdy normalny człowiek, nie doprowadziłby do kolejnego spotkania, unikając chłopaka za wszelką cenę. Powinien najpierw ochłonąć po tym, co miało miejsce chwilę wcześniej, a tym samym przygotować się mentalnie na przyszłe starcie.
Niestety, nie od dzisiaj było wiadomo, że Dejan był człowiekiem najpierw robiącym, a później myślącym, co przejawiało się pakowaniem w różnego rodzaju kłopoty. Jak nadal miał zapewniać ludzi, że te zdarzenia nie były jego winą, skoro poniekąd nie przewidział konsekwencji? W przypadku Nero nie były one nawet takie skomplikowane, przecież od razu było wiadomo, że konfrontacja nie mogła przebiec w sposób normalny. Nie, kiedy każde ich spotkanie było na swój sposób poronione.
Kopnął muszelkę wystającą z piasku. Był idiotą, tyle wiedział. Pieprzonym idiotą ze skłonnościami sadystycznymi. Przecież Hitchcock mu nie odpuści.
Może lepiej było te klucze wyrzucić?
Wpatrzył się w wodę, która przyjemnie szumiała. Naprawdę to musiało być właśnie TO miejsce? Jeszcze chwila, a stanie się tradycją. ICH miejscem. Ale zaraz, jakich ich?!!
Palnął się w czoło, przy okazji sypiąc trochę piasku do oczu. Na litość wszystkiego, może już teraz powinien skoczyć w fale?
Obrócił głowę, kiedy usłyszał za sobą kroki. Nie było to takie ciężkie, kiedy w okolicy nie było nikogo, a piasek pod stopami mimo wszystko wydawał dźwięk.
Wstał, otrzepując leniwie spodnie. Nie chciał mu dawać przewagi, a siedząc oddałby ją bez jakiejkolwiek walki. Musiał, po prostu musiał mieć nawet minimalną kontrolę nad sytuacją.
-Czyli co, serio myślisz, że tak o ci je oddam? Ta, bo ty nie chciałbyś niczego w zamian - wypalił. No i tyle z szybkiego załatwienia sprawy. Jasne, że musiał coś odwalić. Tylko czemu działo się to zawsze wtedy, gdy zależało mu na normalności? Zupełnie, jakby siedziały w nim dwie osoby, nie umiejące się dogadać.
-A może powinienem posłać je za butem, jak myślisz? Wtedy chyba będziesz bardziej skory do poszukania go - dodał. Och, jak dorośle to zabrzmiało. Nie to, by jego obuwie przepadło na zawsze. Ale mógł się odegrać, przynajmniej w minimalnym stopniu.
I wiecie co?
Sprawiału mu to cholerną satysfakcję.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Chłopcy zdecydowanie źle zaczęli swoją znajomość i choć Nero wciąż uważał młodszego za mocno zagubionego, może troszkę nawet głupiutkiego, tak gdzieś w tym wszystkim zaczął go tolerować, a może nawet lubić. Nie okazywał tego jednak w żaden konkretny sposób, wręcz przeciwnie mógł sprawiać wrażenie, że nie przepadał za Dejanem, kiedy to po raz kolejny komentował jego lekkomyślne zachowanie oraz brak umiejętności poprawnego wysłowienia się, którego świadkiem był kilka godzin wcześniej. Słysząc więc jego aktualne słowa, westchnął, przewracając oczami, mimo że spodziewał się dokładnie tego zagrania. Wiedział, że tak szybko nie odzyska swoich kluczy, gdyby tak się stało, to wówczas Parker całkiem pozytywnie zaskoczyłby starszego, do czego jednak nie doszło. – Nie chciałbym niczego w zamian. Jak widzisz, po tylu sytuacjach, wciąż niczego od ciebie nie dostałem, ale dobrze. – mruknął, nabierając powietrza, aby zaraz potem dokończyć. – Co chciałbyś w zamian? Nową parę butów, skoro te stare tak bardzo siedzą ci w głowie? – spytał, śmiejąc się z jego słów, w których znowu wspomniał o swoim bucie, który Nero jakiś czas temu posłał w głąb morza. Nie mógł jednak powiedzieć, że ta sytuacja była dla niego komfortowa, bo jednak wydawało mu się, że rozmawiał z osobą odrobinę niepoczytalną, która w każdym momencie faktycznie mogłaby rzucić jego klucze w głąb wody. A on nie miał już dzisiaj sił na ściemnianie, czy to właścicielowi, czy to firmie, z której usług w takim przypadku musiałby skorzystać. – Jeśli myślisz, że wskoczyłbym do wody po klucze, to jesteś w błędzie, nie zrobiłbym tego. – zapewnił, bo przecież nie był głupi i doskonale wiedział, że znalezienie tak małej rzeczy byłoby po prostu awykonalne, tak samo, jak znalezienie jego obuwia, które mimo wszystko było kilkukrotnie większe, niż klucze. Tak czy siak, Nero nieustannie przyglądał się młodszemu, czekając aż ten wreszcie, zdecyduje się na coś, co Hitchcock mógłby mu zapewnić. – Możesz zastanawiać się szybciej? Albo nie wiem wrzucić je już do wody, nie mam dla ciebie całego dnia. – powiedział, powoli irytując się tą ciszą, jak i ogólnie samym faktem, że musiał coś zgubić, a tę rzecz niefortunnie akurat musiał znaleźć Parker. Szczęściarzem, to on z pewnością nie był. Choć obecność Dejana, co może być dziwne, wcale mu nie przeszkadzała, bardziej to sytuacja doprowadzała go do szału. Bo gdyby mieli przeprowadzić ze sobą kolejną podobną rozmowę do tej sprzed kilku godzin, to nie byłoby żadnego problemu ani pośpiechu z jego strony. Teraz, jednak to poczucie niepewności i tego, że nie był w stanie przewidzieć jego kolejnego kroku, powodowało, że się denerwował.

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Określenie Dejana jako troublemaker było jak najbardziej trafne. Gdziekolwiek by się nie pojawił, z kimkolwiek by się nie spotkał, zawsze kończyło się to kłopotami, z którymi niekoniecznie sobie radził. Zdarzało się, że niekiedy sytuacja znacznie go przerastała, czego idealnym przykładem było ostatnie spotkanie z Nero. Nadal miał w głowie to, jak blisko niego stał, jak objął go w talii w momencie, w którym omal nie upadł na ziemię.
Nic dziwnego, że niczym najbardziej porąbany masochista doprowadził do ich kolejnego starcia, jeszcze tego samego dnia. Mark byłby z niego dumny, zwłaszcza po tym, jak narzekał mu na starszego (bo tak mu się zdawało) chłopaka.
Patrzył na niego uważnie, ale w sposób mało nachalny. Nie chciał, by ten zaraz wyjechał z komentarzem, który sprawiłby, że mózg chłopaka przestałby pracować. Podobnych ekscesów wystarczy mu jak na jeden dzień, a już wcześniej dał popisł swojej głupkowatości, która wynikała tylko i wyłącznie z faktu, że jakoś jego ciało nie umiało sobie radzić, kiedy przedstawiciel tej samej płci znajdował się zaledwie kilka centymetrów od niego, dodatkowo wpatrując się w niego z taką intensywnością.
Mając na uwadze przykre (oszukiwał sam siebie) doświadczenia, teraz zachowywał dystans konieczny do tego, by mieć chociaż minimalną przewagę. Kilka kroków wystarczyło by jego mózg nie zachowywał się niczym zaćmiony księżyc.
-Nie ufam ci, zanim się obejrzę czegoś ode mnie zachcesz. Takim właśnie typem jesteś. Zresztą, nawet jeśli nie, to ja coś chcę. Ostatecznie życie polega na braniu, nie? - skomentował, jakoś niekoniecznie myśląc nad wszystkim, co mówił. Taka już była jego przypadłość, że komórki mózgowe nie współpracowały tak, jakby chciał, a zdrowy rozsądek znikał zawsze, kiedy powinien być na posterunku. - Buty i tak masz mi odkupić, nie będę ich teraz żądał skoro mogę wziąć coś innego i znacznie lepszego. No nie wiem, pomyślmy… Kawy z tobą pić nie będę, jeść tak samo. O wiem, możesz przykładowo dać mi święty spokój. Co ty na to? - mruknął. O ile łatwiej przemierzałoby się ulice miasteczka wiedząc, że nie natrafi na Nero.
-Oczywiście, że byś skoczył. Gdyby nie były ci potrzebne, nie przyszedłbyś tutaj - stwierdził z pewnością w głosie. Przecież nie pojawił się dla jego towarzystwa, już ustalili, że za sobą nie przepadali.
-Powinieneś być dla mnie bardziej miły, wiesz? Koniec końców mogę pójść w cholerę twoimi kluczami i nie wiem, oddać je komuś to później zrobi ci wjazd na chatę - zauważył. Mało to było takich, co chętnie by okradli? - Fajnie być tak zależnym od kogoś? Może powinienem zrobić z ciebie swojego jednodniowego miniona? Jest tyle możliwości - powiedział, powoli obracając klucze w dłoni.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Podczas ich ostatniego spotkania Dejan popełnił masę błędów, które dały do myślenia Hitchcockowi. Nie wiedział on jednak, czy ich wynikiem była zwykła niezdarność chłopca, czy może wpadł mu w oko. Nie uważał się bowiem za pępek świata i choć mógł wydawać się mocno zadufany w sobie, tak wcale nie był na tyle pewny siebie, aby wiedzieć, czy swoim urokiem go oczarował. – Jakim typem właśnie jestem? – spytał, jakby naprawdę interesowała go diagnoza, jaką przeprowadził w stosunku do niego, po tych kilku spotkaniach Parker. I nie wiedział, czy chłopiec robił to specjalnie, czy ponownie nie widział w swoich słowach niczego podejrzanego, ale skąd w jego głowie w ogóle pojawiła się kawa, czy jakiś wspólny lunch? Może jednak był nim zauroczony, ale dość niezdarnie to okazywał? – Mówisz, to tak, jakbyś jednak chciał spędzić ze mną trochę więcej czasu. – zauważył, przyglądając mu się nieustannie. Święty spokój, którego tak życzył sobie Dejan, wcale nie był zależny od Nero. Wszystkie ich dotychczasowe spotkania były czystym przypadkiem. Zresztą mieszkali w na tyle małym miasteczku, że minięcie się na ulicy było czymś normalnym. – Zależy mi na nich, ale nie na tyle, aby skakać za nimi do morza. Może nie wiesz, ale wystarczy ślusarz, żeby wejść do domu. – zasugerował, samemu raczej nie chcąc zawracać sobie głowy takimi dodatkowymi opłatami, ale miał z tyłu głowy tę opcję, jako że nie mógł przewidzieć, do czego zdolny był Parker. – Poza tym, może przyszedłem tutaj dla ciebie? – podsunął myśl, która niekoniecznie była kłamstwem. Nero już w trakcie ich wcześniejszego spotkania zaczął obmyślać plan, który jakoś musiał wprowadzić w życie, a taka okazja, jak ta, wyłącznie mu w tym wszystkim pomagała. Co prawda, młodszy wydawał się w tej chwili dosyć zawzięty, ale czy po kolejnej bliskości wciąż będzie na tyle odważny, aby faktycznie pozbyć się jego kluczy? – Chcesz sobie zrobić ze mnie jednodniowego miniona? Czyli jednak chcesz ze mną przebywać? – dosyć pokrętny tok myślenia, ale z potencjałem, aby wybić stojącego przed nim chłopaka z rytmu. Szczególnie że po kilku sekundach, Nero zrobił kilka kroków w jego kierunku, dość znacznie zmniejszając pomiędzy nimi dystans. Nie chciał się niepotrzebnie irytować, a powoli zaczynał, więc nawet jeśli niekoniecznie tak szybko chciał podejmować tak poważne względem niego kroki, tak Dejan nie pozostawiał mu innego wyboru. – Co miałabym dla ciebie przez cały ten dzień robić? – dopytał, jakby rozważał tę opcję, znowu robiąc krok do przodu, aż wreszcie stał niemal tak blisko, jak wtedy, kiedy łapał go przed ponownym upadkiem na beton. I niby w tej odległości, w jakiej stali, mógłby mu wyrwać te klucze z dłoni, ale nie chciał tego robić; wolał odczekać jeszcze chwilę na to, jak sytuacja, w której teraz się znajdowali, się rozwinie.

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Niezależnie od wszystkiego, musiał się pilnować. Nie chciał dać chłopakowi kolejnego pretekstu do docinek, które mógłby później wykorzystać. To on miał mieć tutaj władzę, głównie dzięki kluczom, które posiadał. Kto nie chciałby ich odzyskać? Przecież mógł je dać komuś, kto włamie się do domu, albo samemu mógł się zakraść i zrobić tam burdel w akcie zemsty za wszystkie upokorzenia, których doznał ze strony Nero. Tak powinien zrobić, nawet nie uprzedzając go, że ma jego własność. Teraz jednak, kiedy wysłał wiadomość, musiał porzucić tę opcję, myśląc nad inną. Wymusi coś na nim, to nie ulegało żadnym wątpliwościom. Musiał coś z tego mieć, skoro tamten bez mrugnięcia okiem zrobiłby to samo Dejanowi.
Kiedy Nero pojawił się w zasięgu jego wzroku, poczuł się mniej pewnie, jednak ostatnie co chciał, to mu to pokazać. Dlatego liczył, że wyraz jego twarzy się nie zmienił i malowała się na niej obojętność.
-Takim właśnie. Co chce coś w zamian. Założę się, że niczego nie robisz bezinteresownie - odpowiedział. Była to tylko część jego oceny, bo wiadomo, że na głos nie powie, że przy tym był przystojny. I na swój sposób jakiś taki pociągający. Ale nie dla Dejana! On go nie lubił, bo był mega irytujący. Mógł się jednak założyć, że inne osoby patrzyły na niego jak na kogoś, o czyją uwagę chciało się walczyć.
-Coooo? Nie! Ja niczego z tobą nie chcę! Nie wmawiaj mi! - powiedział, trochę panikując. To nie tak miało wyglądać. Miał nie dać wyprowadzić się z równowagi i pozostać obojętnym! - No i czemu musisz być taki denerwujący, co? - obruszył się, bo nie rozumiał. Tracił kontrolę i wcale mu się to nie podobało. Jego plan zaczął ulegać destrukcji, a on nie był na tyle szybki, by wymyślić nowy.
-Gdybyś chciał opłacać ślusarza to byś tu nie przychodził tylko od razu go ogarnął, także - wzruszył ramionami, szybko odganiając z głowy myśl, że może przyszedł dla niego. Jak w ogóle coś takiego mogło pojawić się w jego głowie?! No debil, no. Skończony na dodatek, bo sam sobie życie utrudniał.
Chwilę później usłyszał coś, co chwilę wcześniej pomyślał i to było dla niego za dużo.
Poczuł, jak się czerwieni, dlatego szybko odwrócił głowę w bok, aby nie patrzeć na swojego rozmówcę. To było takie niedorzeczne! A jeszcze bardziej fakt, że te słowa zasiały w Dejanie coś niepokojącego, co miało się rozwijać przez kilka kolejnych tygodni, póki wewnętrznie go nie zniszczy.
-Ale ty głupi jesteś - mruknął jedynie, bo co miał powiedzieć, jak nic twórczego nie przychodziło mu do łba.
Wciągnął głośniej powietrze, kiedy ten zmniejszył odległość między nimi. Nie, nie, nie. Tym razem nie ulegnie i się nie cofnie, chociaż nie ukrywał sam przed sobą, że mocno go to korciło.
-Taki jednodniowy minion brzmi dobrze. I nie, nie dlatego, że chcę spędzać z tobą czas. To raczej służba. Tak! Więc nawet nie myśl inaczej! - ostrzegł, bo ten pewnie już chciał powiedzieć coś, co wprawi Parkera w kolejną porcję zakłopotania. Wystarczyło na dzisiaj, serio.
Przełknął ślinę, kiedy stanął centralnie przed nim. To zdecydowanie szło nie w tym kierunku, jaki obrał chłopak.
-No… nie wiem jeszcze, ale… ale coś wymyślę! Po prostu będziesz robił ci ci powiem, tak - powiedział i znienawidził się za to, że głos mu zadrżał, tracąc pewność.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Dejan nie był daleki od prawdy, oceniając w taki sposób Nero. Rzadko, kiedy jego celem było dobro innej osoby, znacznie wyżej stawiał własne korzyści. Co nie oznaczało jednak, że nie potrafił wykazać się bezinteresownością. Kiedyś, kiedy jego rodzina jeszcze żyła, był zupełnie innym chłopakiem, o wiele bardziej altruistycznym. Odkąd jednak ich zabrakło, a on sam musiał radzić sobie z szukającymi go nieustannie wrogami ojca, tak jego nastawienie do ludzi również się zmieniło. Nie był zły, ale zagubiony, choć sam nie do końca o tym wiedział, nie zastanawiając się nawet nad tym, jakie przykrości sprawia innym. Skupiał się wyłącznie na sobie i nad tym, jak przeżyć kolejne dni w spokoju. Dlatego na chwilę przycichł, dopiero po kilku sekundach się odzywając. – Nie jestem taki zły, jak myślisz. – powiedział w pewnym stopniu szczerze, bo naprawdę nie był złym człowiekiem. Może nikt jeszcze nie był w stanie go dobrze poznać i Parker najwidoczniej też nie był tą osobą, ale za szorstką i krzywdzącą innych postawą, naprawdę krył się ktoś wrażliwy. Choć, czy ktokolwiek będzie dla niego jeszcze na tyle ważny, żeby jakkolwiek to pokazał? – Taki już jestem. – wzruszył bezwiednie ramionami, dostrzegając panikę, nad którą nieudolnie próbował zapanować Dejan. – I tu się mylisz. Bardzo mocno wierzę w siebie i w to, że bez wydawania pieniędzy, dostanę się do mieszkania. – powiedział, coraz bardziej zrzucając na dalszy plan ślusarza, wierząc w swoje możliwości i siłę perswazji, jaką miał zamiar wykorzystać względem młodszego. Już kolejne słowa były początkiem jego gry oraz manipulacji. Zachowanie Parkera natychmiastowo się zmieniło, a Nero, widząc to, nie chciał przestać, wręcz przeciwnie — chciał kontynuować zabawę. – Za późno, już zacząłem myśleć inaczej. – mruknął, bo byli wystarczająco blisko siebie, żeby chłopak usłyszał jego odpowiedź z przyciszonym tonem. Uśmiechnął się szerzej, kiedy Dejan, dokładnie tak samo, jak ostatnio, kiedy byli blisko siebie, zaczął drżeć i się jąkać. Czy aż tak bardzo krępowała go jakakolwiek bliskość z innymi, czy tylko ta z Nero była taka problematyczna, że aż paraliżująca? Tak czy siak, starszy spojrzał w jego oczy, unosząc dłoń, którą zaraz położył pewnie na policzku chłopca. – Naprawdę chciałem cię zobaczyć, a te klucze były idealnym pretekstem do tego. – skłamał, naturalnie przychodząc tutaj wyłącznie dla przedmiotu, którym otwierał i zamykał drzwi. Owszem, miał w planach i niedalekiej przyszłości nieco zaburzyć sielankowy tryb życia chłopca, troszkę się nim bawiąc, ale nigdy nie pomyślałby, że będzie miał możliwość, aby wprowadzić ten plan w życie tak szybko. – Co robisz dzisiaj? – spytał, zmieniając miejsce swojej dłoni, którą wodzić powoli zaczął po ramieniu młodszego. Próbował wyczuć, na ile mógł sobie pozwolić i oczywiście odwrócić jego uwagę od kluczy, po które tuż po chwili sięgnął drugą, wolną dłonią.

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
22
168

Post

Nijak nie rozumiał czemu nie potrafił zachowywać się normalnie w obecności Nero. Przecież to był dupek, więc z miejsca powinien reagować na jego przycinki agresywną niechęcią, która zmusiłaby rozmówcę do pozostawienia go w spokoju. Zamiast tego wychodziło różnie. Co prawda trochę zaczepek w tym było, ale nie takich, które faktycznie zapewniłyby mu wolność od chłopaka. Ba, Parker odnosił wrażenie, że ten masochista jeszcze bardziej do niego lgnie, byleby tylko wyprowadzić go z równowagi. Może dla odmiany powinien zrobić się dla niego miłym? Tylko czy z drugiej strony Hitchcock nie pomyśli, że chłopak chce się z nim zaprzyjaźnić? Jeszcze tego mu brakowało!
-Tu bym się spierał. Możesz mówić, że nie jesteś zły, ale czyny trochę więcej mówią, wiesz? - mruknął pod nosem, na tyle głośno, by ten go usłyszał. Wielu przestępców mówiło, że nie byli tak straszni, jak inni ich opisywali, a mieli na swoim koncie kilka morderstw. To się trochę ze sobą gryzło, a z tego, co zdążył poznać Nero, jakoś nie zauważył by ten grzeszył prawilnością i altruizmem. Mógł go wtedy uratować przed upadkiem, ale śmiało mógłby się założyć, że nie zrobił tego tylko dlatego, aby chłopak nie potłukł sobie dupska.
-W takim razie nie musisz tutaj być. Możesz sobie iść, a ja rzucę kluczami gdzie popadnie, skoro nie są ci potrzebne - wzruszył ramionami. Miał wielką ochotę cisnąć nimi do wody tak, jak on pamiętnego dnia cisnął jego butem. Czy on w ogóle zdawał sobie sprawę jak wiele kosztowało go namówienie brata na nowe?! Może i Mark bzykał bogatego kolesia, ale jakoś nie był skory do wydawania jego kasy. Chore.
-Wal się, co?! Nikt z własnej woli nie chce spędzać z tobą czasu, więc wyrzuć to ze swojej głowy - powiedział, a w jego głosie coraz bardziej dostrzegalna była panika. On nie pragnął towarzystwa Nero, co on w ogóle próbował insynuować?! On chciał się od niego uwolnić i nie widywać go w miasteczku, to wszystko.
Serce zaczynało odwalać jakieś sztuczki cyrkowe, kiedy stał blisko niego. Co to miało być?! Dlaczego nic nie mogło iść tak, jak zaplanował? Przecież nie tak ciężkie było odpowiadanie mu na luzie, prawda? Cóż, w przypadku Parkera to bywało różnie.
W pierwszym momencie go zamurowało, kiedy poczuł na policzku jego dłoń. Była ciepła i przyjemnie szorstka. Ale zaraz, nie o tym powinien myśleć!
Był pewien, że się zarumienił, znacznie intensywniej, niż wcześniej. Patrzył na niego oniemiały z szerzej otwartymi oczami, przez ładnych kilka sekund nie reagując.
Dopiero kiedy oprzytomniał uznając, że wystarczająco się skompromitował, lekko poruszył dłonią, by nie czuć tego przyjemnego ciepła na swojej skórze.
-Pierdol się! I mnie więcej nie dotykaj bo to… to jest napastowanie! - rzucił drżącym głosem. Panikował coraz bardziej i już nad tym nie panował. - C-co… Nie, wcale nie po to tu jesteś - powiedział niepewnie. No bo nie wiedział. Ale on na pewno grał. Nie mogło być inaczej. - Nic… i niech tak zostanie. W ogóle wal się i przestań się ze mnie nabijać - wyrzucił z siebie trochę plącząc się w tym wszystkim.
Kiedy sięgnął po klucze, szarpnął gwałtownie ręką, nie mając zamiaru ich oddać. Pech chciał, że w towarzystwie Nero jego równowaga zawsze była zaburzona, dlatego zachwiał się niebezpiecznie, tracąc grunt pod nogami. Ślizgał się na piasku.
Złapał go za koszulkę ciągnąc za sobą.

Nero Hitchcock
WŁADZA YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine BABYSITTER WHEN WE WERE YOUNG Oh shit I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY LGBT+ Wychowała mnie matka WIELBICIEL FAST FOODÓW Gram na gitarze Zdałem prawko za pierwszym razem GOOGLE ME
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
I’m not the type to catch feelings
Something bout you got me
Stuck and I’m sinking
22
178

Post

Może, gdyby Dejan faktycznie realizował swoje założenia, to zainteresowanie nim nie byłoby aż takie wysokie? Nero nie był nachalny, a i dość rozumny, więc gdyby zauważył ewidentną niechęć względem siebie, szybko zostawiłby go w spokoju, pojawiając się na jego drodze znacznie rzadziej, niż teraz. Mimo że wciąż uważał większość ich dotychczasowych spotkań za czysty przypadek. Nie koczował bowiem przed domem Parkera, wyczekując jego wyjścia ani nie szukał go przez lornetkę w centrum, kiedy był na mieście. I zmieniać tego, dopóki wszystko w jego głowie było na miejscu, nie miał zamiaru. – Też bym się tu spierał, bo jedyną złą rzeczą, jaką zrobiłem, było wyrzucenie twojego buta. Oprócz tego zachowywałem się dość pomocnie, ratując za każdym razem twój tyłek. – wyjaśnił, w czynach nie zauważając powodu do aż tak złowrogiego nastawienia względem siebie. Rozumiał poniekąd wzburzenie Dejana tą akcją z obuwiem, ale sam chłopak powinien wykazać się większą wyrozumiałością, bo bez przyczyny przecież Hitchcock tego nie zrobił. – Nie powiedziałem, że nie są mi one potrzebne, i chyba jesteś na tyle duży, aby zrozumieć, że do czegoś są. – mruknął dość prześmiewczo, nigdy nie mówiąc, że klucze nie były mu potrzebne, wręcz przeciwnie w tej chwili potrzebował ich chyba najbardziej, ale dopóki nie znajdą się w morzu, w co powątpiewał, to nie miał zamiaru podlizywać mu się w żaden sposób. – Zdziwiłbyś się. – powiedział, mając świadomość swojego powodzenia, przy czym nie chodziło mu tu nawet o relacje typowo związkowe, bo i te przyjacielskie potrafił zdobywać z niebywałą szybkością, będąc raczej chcianym towarzyszem we wszelakich wypadach, czy ogólnie życiu innych. Tak czy siak, panika młodszego się powiększała, co było już zauważalne dla Nero. Zmniejszenie dystansu pozwoliło mu wprowadzić chłopca w zdezorientowanie, a sam dotyk wywołał dość urocze wypieki na jego twarzy, na które dość niekontrolowanie Hitchcock się szerzej uśmiechnął. Może Dejan naprawdę mu się podobał? Westchnął jednak szybko, kiedy Parker trącił jego dłoń, nie spodziewając się nawet tego odrzucenia. – Okej, jestem tu po klucze, ale to nie tak, że nie cieszę się, że cię widzę. – przyznał, wciąż napierając, jakoby w jakimś stopniu przyszedł tu dla samej obecności dwudziestoparolatka. Chciał go do tego przekonać, a im bardziej mu to nie wychodziło, tym faktycznie coraz bardziej zaczął zauważać w nim coś wyjątkowego, ale nie na tym mimo wszystko skupił się najbardziej. Największą uwagę skupił na kluczach, które zdążył delikatnie chwycić, zaraz jednak ponownie nie ze swojej winy, upadając na ziemie, na tyle, o ile potrafił, asekurując się przed tym, aby nie zrobić chłopakowi krzywdy. Ta pozycja była jednak dla niego bardzo korzystna, co miał zamiar swoją drogą wykorzystać, dlatego naparł na jego ciało nieco mocniej, ale wciąż dość delikatnie, żeby niczego mu nie zrobić. Zaraz po tym przeniósł jedną dłoń na tę zaciśniętą przez Dejana, z której dość swobodnie zabrał klucze. I mógłby uznać, to za koniec tego spotkania; mógłby wstać i po prostu pójść do swojego mieszkania, ale nie mógł i nie chciał; nie teraz, kiedy dosłownie na nim leżał. Przeniósł więc wzrok na jego oczy, szybko jednak skupiając spojrzenie nieco niżej, na jego ustach. Przybliżył się do nich znacznie, przechylając głowę tak, jakby chciał go pocałować. Czego chciał, ale nie zrobił. – Nie będę cię napastował. – szepnął, zaraz po tym, opadając obok niego, rezygnując całkowicie w tym momencie z bliskości. – I jeśli ma ci to sprawić radość, to będę cię unikał. – dodał, zaraz po tym, podnosząc się do siadu, jakby na tym wszystkim mu jednak w ogóle nie zależało. – Szczęśliwy? – dopytał, spoglądając na niego, starając się jednak zmanipulować nim teraz.

Dejan Parker
mów mi/kontakt
autor
ODPOWIEDZ