Po paru dniach spędzonych u Ramsaya miał dosyć. Jego psy były upierdliwe i ciągle przez nie kichał, więc zdenerwowany wolał wrócić do domu i tam w samotności zatopić smutki w alkoholu bez wiedzy starszych braci. Na początku nic nie mówili, ale potem kazali mu się nie użalać nad sobą i po prostu pogadać z Creedem. Powiedzieć mu co czuje i że zawalił, skoro był teraz w związku z kimś innym. Niby proste, ale nie dla kogoś kto tak rzadko i mało wylewnie mówił o swoich uczuciach. Poza tym nie chciał, żeby ten uroczy student był na niego zły za mieszanie mu w głowie.
Ale tamta noc nie dawała mu spokoju. Wciąż słyszał wyraźnie w swojej głowie słowa „Kocham Cię, Hunter”. Brzmiały tak prawdziwie i był debilem, że nie powiedział mu tego samego od razu po przebudzeniu. A powinien.
Siedział na swoim łóżku z butelką alkoholu, bo uznał, że bez sensu brudzić szklanki, skoro i tak wypije wszystko od razu. W oczy rzucił mu się pluszak Creeda, którego ten kiedy u niego zostawił i Hunter czasem z nim spał jak był samotny, bo pachniał studentem. Brakowało mu jego ciepła i zapachu, a teraz już nigdy tego nie poczuje. Był zły na siebie i pod wpływem tych negatywnych emocji chyba postanowił zrobić najgłupszą rzecz na jaką było go teraz stać.
Sięgnął po telefon i wybrał numer Creeda. Nie ważne, że było już późno i prawdopodobnie spał. Może nie był sam? Może właśnie im w czymś przeszkadzał? W sumie miał to gdzieś. Denerwowało go to, że nagle zjawił się jakiś typ i teraz są wielce zakochani, a jeszcze niedawno tak lubił się przytulać właśnie do niego. To z nim lubił spędzać czas i sypiał, kiedy miał na to ochotę. Tak się zachowuje ktoś zakochany w kimś innym?
Musiał znać prawdę. Teraz. Natychmiast. Dlatego czekał, aż ten odbierze i przyzna mu się czy te słowa były skierowane do niego czy do jego obecnego faceta.
Creed Whittemore
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Creed czuł się źle okłamując wszystkich dookoła. Przyjaciół, rodzinę, Huntera, który z pewnością teraz cierpiał równie mocno, jak cierpiał Whittemore, musząc udawać, że kocha kogoś innego. Nie kochał, ale miał powody, aby brnąć w to wszystko z taką upartością. Mieć pewność, że póki nie znajdzie innego rozwiązania, nic się nie wyda. Dzięki temu miał pewność, że ważne dla niego osoby były całe i zdrowe, a jego sekret nadal pozostawał sekretem.
Domyślał się, że konfrontacja z Hunterem będzie najbardziej bolesna. Odwlekał to w nieskończoność, na dodatek mało odpisując mu na wiadomości. Głównie z jednego powodu - jego obecny “chłopak” wszystko dokładnie sprawdzał, aby mieć pewność, że Creed wywiązuje się z zawartej pod przymusem umowy. Co innego miał zrobić, jak mu się nie poddać?
Zerknął na mężczyznę, którego nawet nie lubił, a który zaczął się pojawiać u niego w domu niemal codziennie, zakłócając mu spokój. Kontrolował go na każdym kroku, przypominając studentowi, że ten należy teraz do niego. Jak długo miał w tym jeszcze trwać?
Niespodziewanie zadzwonił telefon.
Hunter.
Creed zerknął na wyświetlacz, nie chcąc odbierać. Nie chciał rozmawiać z McKayem w obecności “swojego chłopaka”.
-Odbierz - usłyszał głos i wiedział, że nie ma wyjścia. Na nic zdadzą się tłumaczenia, że to nic ważnego. Tamten wiedział o Hunterze więcej, niż można by sądzić. Odebrał pracę domową z życia młodego striptizera.
Podniósł telefon, naciskając zielony przycisk.
-Tak? - spytał, modląc się, by nie musieli rozmawiać o niczym poważnym. Wiedział bowiem, że w innym przypadku kłamanie będzie dla niego jeszcze bardziej bolesne.
Hunter McKay
Domyślał się, że konfrontacja z Hunterem będzie najbardziej bolesna. Odwlekał to w nieskończoność, na dodatek mało odpisując mu na wiadomości. Głównie z jednego powodu - jego obecny “chłopak” wszystko dokładnie sprawdzał, aby mieć pewność, że Creed wywiązuje się z zawartej pod przymusem umowy. Co innego miał zrobić, jak mu się nie poddać?
Zerknął na mężczyznę, którego nawet nie lubił, a który zaczął się pojawiać u niego w domu niemal codziennie, zakłócając mu spokój. Kontrolował go na każdym kroku, przypominając studentowi, że ten należy teraz do niego. Jak długo miał w tym jeszcze trwać?
Niespodziewanie zadzwonił telefon.
Hunter.
Creed zerknął na wyświetlacz, nie chcąc odbierać. Nie chciał rozmawiać z McKayem w obecności “swojego chłopaka”.
-Odbierz - usłyszał głos i wiedział, że nie ma wyjścia. Na nic zdadzą się tłumaczenia, że to nic ważnego. Tamten wiedział o Hunterze więcej, niż można by sądzić. Odebrał pracę domową z życia młodego striptizera.
Podniósł telefon, naciskając zielony przycisk.
-Tak? - spytał, modląc się, by nie musieli rozmawiać o niczym poważnym. Wiedział bowiem, że w innym przypadku kłamanie będzie dla niego jeszcze bardziej bolesne.
Hunter McKay
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
Czekał z telefonem przyciśniętym do ucha i oni myślał o tym, żeby się rozłączyć, tłumacząc potem pomyłką. To chyba przez alkohol płynący w jego żyłach był zdeterminowany, żeby załatwić to teraz od razu, zanim się rozmyśli następnego dnia. Obiecał przecież braciom, że z nim porozmawia. Nie umawiali się szczegółowo, że ma do niego jechać i być trzeźwy. A może umawiali, ale teraz zapomniał?
Słysząc głos Creeda z słuchawce jego serce zabiło szybciej. Jak chciałby, żeby ich rozmowa dotyczyła czegoś innego.
— Śpisz? Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem. — powiedział spokojnie, chociaż w środku już się w nim gotowało z nadmiaru emocji. Chciał je wszystkie z siebie wyrzucić, ale nie mógł. Wiedział, że jeśli Creed kocha tego drugiego, jego miłość musiała pozostać w tajemnicy.
— No bo słuchaj… słuchasz mnie? Dobrze. Bo to co robisz jest w chuj niezrozumiałe dla mnie, wiesz? — mruknął, a potem upił kilka łyków alkoholu z butelki. Próbował ją odłożyć na szafkę nocną, ale omsknęła mu się ręką i butelka się przewróciła, ale na szczęście nie była pełna i niewiele się rozlało. — Kurwa… — zaklął pod nosem, podnosząc butelkę co pewnie Creed mógł usłyszeć bo robił to bardzo głośno.
— O czym to ja? A tak… Bo słuchaj… słuchasz? Ostatnio jak byłem u Ciebie zanim zasnąłeś, powiedziałeś że mnie kochasz. Tak, przytuliłeś się i zasnąłeś. I nie byłem wtedy pijany, więc się nie przesłyszałem. A parę dni później wrzucasz zdjęcie z jakimś typem i jesteście tacy och i ach zakochani, chociaż nawet o nim nie mówiłeś. — powiedział, sięgając po pluszaka, którym zaczął się bawić. — Rozumiesz? Uprawiamy seks, spotykamy się i praktycznie nie możesz się ode mnie oderwać… kiedy ty niby miałeś czas na randki z nim, Creed? — za cholerę nie potrafił tego zrozumieć. Na trzeźwo i po pijaku nie dało się rozkminić jak Creed poznał kogoś, kiedy praktycznie cały czas spędzał z nim. Może umawiali się, że ich seks będzie tylko przyjacielski, ale według niego robili o wiele więcej co powinno dać im do zrozumienia, że jest między nimi coś więcej. — Kogo ty w końcu kochasz, Creed? I nie okłamuj mnie, bo muszę to w końcu wiedzieć. Od paru dni nie myślę o niczym innym. Powiedz w końcu prawdę i miejmy to już za sobą.
Creed Whittemore
Słysząc głos Creeda z słuchawce jego serce zabiło szybciej. Jak chciałby, żeby ich rozmowa dotyczyła czegoś innego.
— Śpisz? Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem. — powiedział spokojnie, chociaż w środku już się w nim gotowało z nadmiaru emocji. Chciał je wszystkie z siebie wyrzucić, ale nie mógł. Wiedział, że jeśli Creed kocha tego drugiego, jego miłość musiała pozostać w tajemnicy.
— No bo słuchaj… słuchasz mnie? Dobrze. Bo to co robisz jest w chuj niezrozumiałe dla mnie, wiesz? — mruknął, a potem upił kilka łyków alkoholu z butelki. Próbował ją odłożyć na szafkę nocną, ale omsknęła mu się ręką i butelka się przewróciła, ale na szczęście nie była pełna i niewiele się rozlało. — Kurwa… — zaklął pod nosem, podnosząc butelkę co pewnie Creed mógł usłyszeć bo robił to bardzo głośno.
— O czym to ja? A tak… Bo słuchaj… słuchasz? Ostatnio jak byłem u Ciebie zanim zasnąłeś, powiedziałeś że mnie kochasz. Tak, przytuliłeś się i zasnąłeś. I nie byłem wtedy pijany, więc się nie przesłyszałem. A parę dni później wrzucasz zdjęcie z jakimś typem i jesteście tacy och i ach zakochani, chociaż nawet o nim nie mówiłeś. — powiedział, sięgając po pluszaka, którym zaczął się bawić. — Rozumiesz? Uprawiamy seks, spotykamy się i praktycznie nie możesz się ode mnie oderwać… kiedy ty niby miałeś czas na randki z nim, Creed? — za cholerę nie potrafił tego zrozumieć. Na trzeźwo i po pijaku nie dało się rozkminić jak Creed poznał kogoś, kiedy praktycznie cały czas spędzał z nim. Może umawiali się, że ich seks będzie tylko przyjacielski, ale według niego robili o wiele więcej co powinno dać im do zrozumienia, że jest między nimi coś więcej. — Kogo ty w końcu kochasz, Creed? I nie okłamuj mnie, bo muszę to w końcu wiedzieć. Od paru dni nie myślę o niczym innym. Powiedz w końcu prawdę i miejmy to już za sobą.
Creed Whittemore
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Dźwięk głosu Huntera po drugiej stronie sprawił, że aż zabolało go serce. Domyślał się, że dojdzie do podobnej rozmowy, chociaż starał się wmówić sobie, iż to nie będzie nic takiego. Przecież poza seksem nie łączyło ich nic więcej, prawda? Nie obiecywali sobie wierności, wyłączności. Ot, zaspokajali potrzeby, dobrze się bawiąc w swoim towarzystwie.
Kogo on chciał oszukać? Zależało mu na McKayu i tym bardziej bolało go to, co miał zamiar tu powiedzieć. Dla dobra ich obu.
Przełknął cicho ślinę widząc wzrok mężczyzny, który z nim siedział. Tego samego, którego nazywał przy innych swoim chłopakiem, chociaż tak naprawdę nie łączyło ich nic poza szantażem i wykorzystywaniem Whittemore’a, kiedy tylko tamtego naszła ochota.
-Nie, spokojnie. Jeszcze nie śpię. Wiesz… teraz nie chcę marnować na to tak dużo czasu - powiedział, starając zachować się jak najnormalniej się dało. Ach, gdyby tylko jego rozmówca wiedział, jak wiele kosztowały go te pozory.
-Słucham - powiedział cicho, przymykając oczy. Ścisnęło go w środku, kiedy Hunter zaczął wyrzucać z siebie te słowa, pijąc pijąc alkohol. Aż tak zabolało go to wszystko?
Gdyby tylko wiedział, jak było naprawdę.
-Nie pamiętam tego, Hunter. Przepraszam, jeśli coś źle zrozumiałeś - rzucił. Pamiętał bardzo dobrze. Powiedział prawdę. A teraz musiał się tego wszystkiego wypierać nie wiedząc, co właściwie miałby mu powiedzieć. Ale coś musiał. Wiedział, bo inaczej osoba, która była obok niego, byłaby zbyt wkurzona. A to nie zwiastowało niczego dobrego ani dla Creeda, ani dla osób, na których mu zależało. - Nie wydaje mi się… nie wydaje mi się, aby łączyło nas coś, co zobowiązywałoby mnie do tłumaczenia się z każdej znajomości, Hunter. Nigdy nie rozmawialiśmy o uczuciach, więc czego ode mnie wymagasz? Tak, poznałem kogoś i chyba nie ma niczego złego w tym, że się z tą osobą spotykam. Naprawdę nie chciałem, żebyś przez to cierpiał - powiedział. Gula w gardle znacznie się powiększyła, przez co mówienie zaczynało mu sprawiać coraz większą trudność.
- Przepraszam Hunter, ale… ale jeśli powiedziałem to, co mówisz… te słowa nie były do ciebie - wyrzucił z siebie i poczuł, jak po policzkach spływają mu łzy. Było mu cholernie przykro, że musiał to powiedzieć.
Hunter McKay
Kogo on chciał oszukać? Zależało mu na McKayu i tym bardziej bolało go to, co miał zamiar tu powiedzieć. Dla dobra ich obu.
Przełknął cicho ślinę widząc wzrok mężczyzny, który z nim siedział. Tego samego, którego nazywał przy innych swoim chłopakiem, chociaż tak naprawdę nie łączyło ich nic poza szantażem i wykorzystywaniem Whittemore’a, kiedy tylko tamtego naszła ochota.
-Nie, spokojnie. Jeszcze nie śpię. Wiesz… teraz nie chcę marnować na to tak dużo czasu - powiedział, starając zachować się jak najnormalniej się dało. Ach, gdyby tylko jego rozmówca wiedział, jak wiele kosztowały go te pozory.
-Słucham - powiedział cicho, przymykając oczy. Ścisnęło go w środku, kiedy Hunter zaczął wyrzucać z siebie te słowa, pijąc pijąc alkohol. Aż tak zabolało go to wszystko?
Gdyby tylko wiedział, jak było naprawdę.
-Nie pamiętam tego, Hunter. Przepraszam, jeśli coś źle zrozumiałeś - rzucił. Pamiętał bardzo dobrze. Powiedział prawdę. A teraz musiał się tego wszystkiego wypierać nie wiedząc, co właściwie miałby mu powiedzieć. Ale coś musiał. Wiedział, bo inaczej osoba, która była obok niego, byłaby zbyt wkurzona. A to nie zwiastowało niczego dobrego ani dla Creeda, ani dla osób, na których mu zależało. - Nie wydaje mi się… nie wydaje mi się, aby łączyło nas coś, co zobowiązywałoby mnie do tłumaczenia się z każdej znajomości, Hunter. Nigdy nie rozmawialiśmy o uczuciach, więc czego ode mnie wymagasz? Tak, poznałem kogoś i chyba nie ma niczego złego w tym, że się z tą osobą spotykam. Naprawdę nie chciałem, żebyś przez to cierpiał - powiedział. Gula w gardle znacznie się powiększyła, przez co mówienie zaczynało mu sprawiać coraz większą trudność.
- Przepraszam Hunter, ale… ale jeśli powiedziałem to, co mówisz… te słowa nie były do ciebie - wyrzucił z siebie i poczuł, jak po policzkach spływają mu łzy. Było mu cholernie przykro, że musiał to powiedzieć.
Hunter McKay
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
Nie chce marnować czasu na spanie? Ten śpioch, który uwielbiał spać w jego ramionach nagle woli coś innego? Poczuł ukłucie w sercu, że to z innym mężczyzną czuje się lepiej. Czy z nimi byłoby tak samo gdyby nie był takim idiotą i po prostu wyznał mu uczucia już dawno temu? Tak długo dusił to w sobie, nie rozumiejąc co właściwie się z nim dzieje kiedy byli razem i teraz było za późno.
Wyrzucił z siebie to wszystko, ale czy spodziewał się innej odpowiedzi? Skoro był w związku raczej nie. Nie mógł przecież od niego oczekiwać, że nagle rzuci swojego kochasia i będzie z nim. Musiał pogodzić się z porażką i zapomnieć. Ale nie mógł. Nie, kiedy w jego żyłach płynął alkohol, który kazał mu mówić dalej.
— Czyli chodziło tylko o seks? Dostałeś co chciałeś i więcej nie jestem Ci potrzebny, tak? — mruknął, sięgając po butelkę i wypił resztę jej zawartości. Bolało. Cholernie bolało, a tak bardzo chciał być dla niego kimś więcej. Liczył, że jednak coś do niego czuje. A on tyle dla niego robił. Tak bardzo się o niego troszczył. Tak słabo okazywał mu swoje uczucia? Czy nie było tego widać?
— Wiem, że często ze sobą sypialiśmy. Ale zależało mi na Tobie. Późno odkryłem co do Ciebie czuję... chciałem zabrać Cię na randkę, wiesz? Miałem Ci powiedzieć, że Cię kocham i w ogóle. Myślałem… myślałem, że naprawdę mnie kochasz. Nawet nie wiesz co wtedy czułem i jaki byłem szczęśliwy… a potem to zdjęcie i nagle ze mną nie rozmawiasz. Jakbym był nikim… wiesz jak mało mówię o sobie i trudno mu mówić o uczuciach, zwłaszcza po zerwaniu z Kaiem. Myślałem, że zrozumiesz… — westchnął, czując jak w jego oczach zbierają się łzy. Oprócz wyjawienia mu wszystkiego co miał do powiedzenia chyba nie pozostało mu już nic innego. Nie widział dla siebie szansy, więc równie dobrze nie musiał się z niczym hamować. — Myślałem, że jesteś inny. Myślałem, że Ci zależy, a ty nawet nie byłeś w stanie powiedzieć mi prawdy prosto w oczy. — mruknął, pociągając nosem. Może gdyby powiedział mu prawdę lepiej by to zniósł, a tak radził sobie alkoholem, który akurat mu się skończył, więc musiał iść po kolejną butelkę z którą już nie miał siły się ruszyć, więc usiadł pod ścianą i pociągnął spory łyk z butelki. Dobrze, że go teraz nie widział.
Creed Whittemore
Wyrzucił z siebie to wszystko, ale czy spodziewał się innej odpowiedzi? Skoro był w związku raczej nie. Nie mógł przecież od niego oczekiwać, że nagle rzuci swojego kochasia i będzie z nim. Musiał pogodzić się z porażką i zapomnieć. Ale nie mógł. Nie, kiedy w jego żyłach płynął alkohol, który kazał mu mówić dalej.
— Czyli chodziło tylko o seks? Dostałeś co chciałeś i więcej nie jestem Ci potrzebny, tak? — mruknął, sięgając po butelkę i wypił resztę jej zawartości. Bolało. Cholernie bolało, a tak bardzo chciał być dla niego kimś więcej. Liczył, że jednak coś do niego czuje. A on tyle dla niego robił. Tak bardzo się o niego troszczył. Tak słabo okazywał mu swoje uczucia? Czy nie było tego widać?
— Wiem, że często ze sobą sypialiśmy. Ale zależało mi na Tobie. Późno odkryłem co do Ciebie czuję... chciałem zabrać Cię na randkę, wiesz? Miałem Ci powiedzieć, że Cię kocham i w ogóle. Myślałem… myślałem, że naprawdę mnie kochasz. Nawet nie wiesz co wtedy czułem i jaki byłem szczęśliwy… a potem to zdjęcie i nagle ze mną nie rozmawiasz. Jakbym był nikim… wiesz jak mało mówię o sobie i trudno mu mówić o uczuciach, zwłaszcza po zerwaniu z Kaiem. Myślałem, że zrozumiesz… — westchnął, czując jak w jego oczach zbierają się łzy. Oprócz wyjawienia mu wszystkiego co miał do powiedzenia chyba nie pozostało mu już nic innego. Nie widział dla siebie szansy, więc równie dobrze nie musiał się z niczym hamować. — Myślałem, że jesteś inny. Myślałem, że Ci zależy, a ty nawet nie byłeś w stanie powiedzieć mi prawdy prosto w oczy. — mruknął, pociągając nosem. Może gdyby powiedział mu prawdę lepiej by to zniósł, a tak radził sobie alkoholem, który akurat mu się skończył, więc musiał iść po kolejną butelkę z którą już nie miał siły się ruszyć, więc usiadł pod ścianą i pociągnął spory łyk z butelki. Dobrze, że go teraz nie widział.
Creed Whittemore
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
-A u ciebie nie chodziło tylko o niego, Hunter? Nigdy nie dałeś mi do zrozumienia, że może chodzić o coś więcej, że… że ci na mnie zależy w inny sposób, niż tylko na kimś kto zaspokaja przyjemności. Było nam dobrze, jak było, prawda? Musiałeś wiedzieć, że prędzej czy później któryś z nas pójdzie dalej. Tu… ja byłem pierwszy - powiedział, mając nadzieję, że pijany Hunter nie zorientuje się, że z głosem Creeda było coś mocno nie tak. Mówienie tego było dla niego przykre. Tak odwrotne od tego, co chłopak czuł, a czego nie mógł wyznać. Nie, ponieważ zależało mu na tatuatorze i nie chciał, by cierpiał przez niego w inny sposób, niż przez złamane serce. Lepsze to, niż szpital czy gorzej.
-Mogłeś powiedzieć mi to wcześniej. Teraz… teraz pod tym względem nie ma to większego znaczenia. Powiedziałem ci, już kogoś mam i to się nie zmieni. Przykro mi, że tak wyszło, naprawdę - szepnął, zerkając na mężczyznę obok, by mieć pewność, że jest zadowolony z tego, co mówił student. Wydawało się, że tak, bo na jego twarzy nie dostrzegł ani krzty złości, która później odbiłaby się na nim. - Czasami ludzie źle rozumieją uczucia innych. Czasami po prostu nie jest tak, jak byśmy chcieli i musisz się z tym pogodzić - dodał czując, jak skręca mu wnętrzności. Umysł aż krzyczał, serce podobnie, że tak, kocha Huntera i wiedział to już dawno. Tak wiele słów cisnęło mu się na usta. Słów, których teraz nie mógł powiedzieć i kto wie, czy będzie miał okazję kiedykolwiek to robić. Ochrona bliskich była dla niego priorytetem i miał zamiar za wszelką cenę dbać o ich dobro. Nawet kosztem samego siebie.
-Nie możesz mieć pretensji tylko do mnie. Rozumiem, że jest ci ciężko bo… bo mogło się wydawać, że jestem tobą zainteresowany w inny sposób, ale to nie tak. Jesteśmy przyjaciółmi, to wszystko - rzucił, wycierając łzy. Jak dobrze, że umiał płakać bezgłośnie, dzięki czemu nadal mógł zachować pozory.
-Przepraszam… tylko tyle mogę teraz powiedzieć - dodał, przełykając cicho ślinę.
Hunter McKay
-Mogłeś powiedzieć mi to wcześniej. Teraz… teraz pod tym względem nie ma to większego znaczenia. Powiedziałem ci, już kogoś mam i to się nie zmieni. Przykro mi, że tak wyszło, naprawdę - szepnął, zerkając na mężczyznę obok, by mieć pewność, że jest zadowolony z tego, co mówił student. Wydawało się, że tak, bo na jego twarzy nie dostrzegł ani krzty złości, która później odbiłaby się na nim. - Czasami ludzie źle rozumieją uczucia innych. Czasami po prostu nie jest tak, jak byśmy chcieli i musisz się z tym pogodzić - dodał czując, jak skręca mu wnętrzności. Umysł aż krzyczał, serce podobnie, że tak, kocha Huntera i wiedział to już dawno. Tak wiele słów cisnęło mu się na usta. Słów, których teraz nie mógł powiedzieć i kto wie, czy będzie miał okazję kiedykolwiek to robić. Ochrona bliskich była dla niego priorytetem i miał zamiar za wszelką cenę dbać o ich dobro. Nawet kosztem samego siebie.
-Nie możesz mieć pretensji tylko do mnie. Rozumiem, że jest ci ciężko bo… bo mogło się wydawać, że jestem tobą zainteresowany w inny sposób, ale to nie tak. Jesteśmy przyjaciółmi, to wszystko - rzucił, wycierając łzy. Jak dobrze, że umiał płakać bezgłośnie, dzięki czemu nadal mógł zachować pozory.
-Przepraszam… tylko tyle mogę teraz powiedzieć - dodał, przełykając cicho ślinę.
Hunter McKay
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Ma własne studio tatuażu, wypija kilka litrów herbaty dziennie i ma uroczego narzeczonego z którym planuje ślub. Jeśli zobaczysz gdzieś na ulicy gruby plik kasy to pewnie jego, bo nie znosi płacić kartą. Czasem pozuje do zdjęć dla przyjaciela, który jest projektantem mody, ale nie proś go o wspólne zdjęcie, bo to go trochę krępuje.
29
188
— Gdyby chodziło mi tylko o seks nie troszczyłbym się o Ciebie. Nie zabierałbym Cię do siebie w czasie huraganu. Nie miałbym twoich zdjęć na tapecie. Nie chciałbym mieć Cię w ramionach każdej nocy. Byłeś kimś więcej niż tylko przyjacielem od seksu, ale nie umiałem Ci tego okazać… byłem takim idiotą… — mruknął. Creed był dla niego jedyny. Nawet przestał chociaż do klubu i spotykać się z Gabrielem, chcąc skupić się na ich relacji. Zawsze myślał, że Creed go lubi. Patrzył na niego tym maślanym wzrokiem przez co miał ochotę go pocałować za każdym razem. Każdy mu mówił, że te babeczki które dla niego piekł to oznaka sympatii. Czy wszyscy się pomylili?
— Skąd miałem wiedzieć, że będzie za późno? Gdybym wiedział, że z kimś się spotykasz… powiedziałbym Ci o tym już dawno. A tak myślałem, że mam czas na zaplanowanie najpiękniejszej randki i wymyślenie jak Ci to powiem. Chciałem, żeby było idealnie… dla Ciebie… a teraz… — westchnął, mrugając szybko oczami jakby chciał pozbyć się łez, ale zamiast tego zaczęły spływać po jego policzkach.
Byli tylko przyjaciółmi. Tak to wyglądało. Te wszystkie wspólne chwile nie miały znaczenia. Chodziło jedynie o seks, nawet w chwili kiedy Creed umawiał się z kimś innym. Nigdy nie sądził, że taki uroczy chłopak może posunąć się do czegoś takiego. Jazda na dwa fronty. Z nim miał seks dopóki tamten nie zaproponował mu związku i nie zastąpił jego miejsca w łóżku studenta. Wygodna opcja.
— Ja… też przepraszam. Mam nadzieję, że on da Ci szczęście. Nie to co ja. — powiedział i zakończył połączenie, odkładając telefon na bok. Kątem oka jeszcze zobaczył zdjęcie Creeda, którego nie zmienił. Chyba nie mógł się jeszcze z tym pogodzić, ale w końcu będzie musiał.
Nigdy nie miał swojego miejsca w jego sercu. Ale on będzie je miał jeszcze długo. Za bardzo go kochał, żeby tak szybko zapomnieć.
zakończona
Creed Whittemore
— Skąd miałem wiedzieć, że będzie za późno? Gdybym wiedział, że z kimś się spotykasz… powiedziałbym Ci o tym już dawno. A tak myślałem, że mam czas na zaplanowanie najpiękniejszej randki i wymyślenie jak Ci to powiem. Chciałem, żeby było idealnie… dla Ciebie… a teraz… — westchnął, mrugając szybko oczami jakby chciał pozbyć się łez, ale zamiast tego zaczęły spływać po jego policzkach.
Byli tylko przyjaciółmi. Tak to wyglądało. Te wszystkie wspólne chwile nie miały znaczenia. Chodziło jedynie o seks, nawet w chwili kiedy Creed umawiał się z kimś innym. Nigdy nie sądził, że taki uroczy chłopak może posunąć się do czegoś takiego. Jazda na dwa fronty. Z nim miał seks dopóki tamten nie zaproponował mu związku i nie zastąpił jego miejsca w łóżku studenta. Wygodna opcja.
— Ja… też przepraszam. Mam nadzieję, że on da Ci szczęście. Nie to co ja. — powiedział i zakończył połączenie, odkładając telefon na bok. Kątem oka jeszcze zobaczył zdjęcie Creeda, którego nie zmienił. Chyba nie mógł się jeszcze z tym pogodzić, ale w końcu będzie musiał.
Nigdy nie miał swojego miejsca w jego sercu. Ale on będzie je miał jeszcze długo. Za bardzo go kochał, żeby tak szybko zapomnieć.
zakończona
Creed Whittemore
mów mi/kontakt
kiitty#9373