Sabine dopiero od niedawna obejmowała pozycję recepcjonistki, ale czuła w tym swoje powołanie,. Była taka szczęśliwa, kiedy pomagała lekarzowi zawsze odnaleźć działający długopis, kiedy umawiała pacjentów na wyczekane wizyty i kiedy widziała ,że ze szpitala wychodzą z zadowolonymi minami, bo wszystko było w porządku. Miała dopiero dziewiętnaście lat i całe życie przed sobą, ale marzyła, że kiedyś zostanie lekarzem, mimo że jej wynik SAT skreślał jej wszystkie szanse ku temu. Zawsze starała się zapewnić pełnię profesjonalizmu swoim pacjentom i nienawidziła ich zmuszać do czekania na ważne informacje. A ta należała zdecydowanie do ważnych i szczęśliwych, dlatego kiedy po dwukrotnej próbie dodzwonienia się do pacjentki w sprawie wyników badań słyszała tylko numer zajęty, uznała że świetnym pomysłem będzie zadzwonienie do numeru podanego jako kontaktowy, czyli do jej męża. Nie ma co czekać na dobre wieści, prawda? Dlatego wystukała numer i z uśmiechem na ustach czekała, na połączenie. I proszę, tym razem miała więcej szczęścia!
- Dzień dobry panu, czy to pan Lyons? - zapytała, na przywitanie - nazywam się Sabine Woolters i pracuję w Family Health Practice. Mam problem z dodzwonieniem się do pana żony, a otrzymaliśmy już wyniki badań, na które bardzo czekała i mam tu oznaczone jako bardzo pilne - wyjaśniła, ciekawa czy mężczyzna przekaże telefon żonie, czy nie.
a
a
Hayden siedział w domu, dopiero co zjadł obiad i miał ambitne plany żeby sobie trochę poleżeć i może coś obejrzeć, albo pograć na playce. Musiał jakoś odciągnąć myśli od tego co działo się obecnie w jego życiu, bo no najlepiej to nie było nie? Zbyt dużo niedopowiedzeń się uzbierało w jego kontaktach z żoną i naprawdę nie miał pojęcia do czego to dalej zmierza. Gdy zobaczył ją w Cape po raz pierwszy to miał nutkę nadziei, że jeszcze wszystko się między nimi jakoś ułoży i będzie jak dawniej. Pierwszego dnia ich wspólnego wyjazdu też jeszcze tak myślał, ale cóż, później się wszystko posypało i teraz naprawdę nie wiedział co zrobić z tym dalej. Dlatego lepiej było po prostu zająć się czymś innym, bo jednak trzeba było dbać o swoje zdrowie psychiczne. Nie zdążył jednak nawet tej gry sobie włączył, bo zaczął dzwonić jego telefon, a że nie znał numeru to odebrał, bo przecież mogło to być coś istotnego. - Słucham - rzucił na rozpoczęcie rozmowy, a później dał się wygadać dzwoniącej pani i lekko zmarszczył czoło gdy okazało się, że to wiąże się z Fin. HA! Czyli jednak coś z jej zdrowiem było nie tak i nie ma się co oszukiwać, że Lyons się nie zmartwił. - Tak to ja, może Pani mówić o co chodzi, przekaże jej informacje, bo rzeczywiście mocno na wiadomości czekamy - no chciał się dowiedzieć wszystkiego więc nie mógł jej powiedzieć, że poprosi Fin żeby oddzwoniła, tak to nie działało! Był ciekaw tego co się stało, a skoro na spokojnie nie mógł się tego dowiedzieć od Bowden, to chyba mu los przyszedł z pomocą dzwoniąc do niego.
mów mi/kontakt
C.
a
Sabine nie była zbyt mądra, więc wypełniło ją szczęście, że mężczyzna zdecydował się odebrać telefon i mogła mu przekazać informacje, oznaczoną jako pilną.
- Bardzo się cieszę, w takim razie patrzę właśnie na wyniki badań krwi i diagnoza została bezsprzecznie potwierdzona. Gratulację - wyjaśniła, pewna, że skoro mężczyzna czeka z taką niecierpliwością, to na pewno wie o co chodzi i ucieszy się z takiej informacji! - I jeśli żona sobie życzy, USG można wykonać w szpitalu w Cape Coral, u nas niestety nie ma odpowiedniego sprzętu. Chyba, że pan chce umówić datę, która będzie jej odpowiadała, wtedy mogę podać numer telefonu na oddział ginekologiczny - wyjaśniła, życzliwa i pomocna, jak zawsze.
- Bardzo się cieszę, w takim razie patrzę właśnie na wyniki badań krwi i diagnoza została bezsprzecznie potwierdzona. Gratulację - wyjaśniła, pewna, że skoro mężczyzna czeka z taką niecierpliwością, to na pewno wie o co chodzi i ucieszy się z takiej informacji! - I jeśli żona sobie życzy, USG można wykonać w szpitalu w Cape Coral, u nas niestety nie ma odpowiedniego sprzętu. Chyba, że pan chce umówić datę, która będzie jej odpowiadała, wtedy mogę podać numer telefonu na oddział ginekologiczny - wyjaśniła, życzliwa i pomocna, jak zawsze.
a
Hayden na spokojnie słuchał tego co kobieta ma mu do przekazania nie za bardzo wiedząc co powiedzieć i próbując zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. W pierwszej chwili oczywiście miał same czarne scenariusze, ale trochę zbiło go z tropu to jej gratuluje. Może Fin miała biopsje i wyszło, że jednak nie ma raka... i dlatego im gratulują... ale po co miałaby się wtedy gdziekolwiek umawiać i dlaczego dzwoniliby z Hope, a nie z jakiegoś bardziej specjalistycznego miejsca. Tyle pytań, a odpowiedź do niego jeszcze nie dotarła. Wiedział natomiast, że musi coś powiedzieć, bo nie wypada tak siedzieć i się nie odzywać szczególnie, że kobieta chyba wymagała od niego podjęcia jakiejś decyzji. - Um.. tak.. może mi Pani podać numer, przekażę żonie i na pewno się umówi - oj już on dopilnuje żeby się umówiła i powiedziała mu o wszystkim co się stało. Dalej bardziej obstawiał jakieś poważne schorzenia, chociaż gdzieś z tyłu głowy mu dobijała się myśl, że może to raczej chodzi o coś innego... o coś co w tym momencie mogło nieźle namieszać w ich życiu. - Właściwie to może mi Pani ten numer wysłać smsem? Nie mam w tej chwili gdzie zapisać - no nie miał, bo własnie wstał z kanapy i skierować się do przedpokoju żeby założyć buty i od razu pójść do Finley. - Bardzo Pani dziękuję za informację - dodał na sam koniec i rozłączył się, bo niestety w tych nerwach i oszołomieniu nie mógł sobie poradzić z tym, by poprawnie założyć buty i musiał spędzić nad tym chwilkę.
2xzt
2xzt
mów mi/kontakt
C.