[Noelle Covington]

Raine Whitely

Boże, jak ta sąsiadka, czy raczej nie sąsiadka zniszczyła jej nerwy! Normalnie przez cały dzień blondynka nie mogła się uspokoić, ani skupić się na pracy, ani na niczym innym, tak bardzo ją już nosiło. Dlatego jak spojrzała na telefon i zobaczyła wiadomość od Whitely to nareszcie uśmiech zagościł na jej twarzy. Filmowy wieczór, jak bardzo było jej tego trzeba. Musiała tylko przeczekać do końca pracy, sprzedać komuś psa na noc i pojechać do Raine. Najgorsza była opcja druga, ale coś się wymyśli. Przetrwała zatem jakimś cudem do końca dnia w pracy, wielokrotnie zlewając uwagi szefa dotyczące jej pracy. I tak skończy dzień biorąc tabletki nasenne i pójdzie spać, nie przejmując się niczym... stop, dzisiaj nie będzie tabletek nasennych, dzisiaj jest wieczór filmowy z szatynką! Po pracy pojechała do firmy ojca i ugadała go by wziął jej psa (czy muszę ci przypominać że to matka go porzuciła?) na ten jeden wieczór, a że pan Covington nigdy nie potrafił odmówić swojej ukochanej córeczce tak odebrał yorka, a jego księżniczka przygotowała się na wieczór. Zakupiła popcorn, pepsi, chipsy cebulkowe, jej ulubione zresztą, wzięła również ze sobą piżamę na wypadek, gdyby jednak zdecydowała się zanocować u Whitely i przyjechała do niej. Gdy już była w środku to odstawiła zakupy na jakiś blat.
- Mam nadzieję że jesteś team pepsi & lays? - zapytała, pokazując odpowiednią butelkę i paczkę chipsów, spojrzawszy pytająco na Raine. Popcorn zawsze był dobry, każdej firmy i pod każdą postacią, choć nie ukrywam że blondynka uwielbiała maślany popcorn. Był taki tłuściutki i palce się od niego lepiły, ale był przepyszny i taki właśnie zakupiła do przyrządzenia w mikrofalówce. Tylko żeby przypadkiem Whitely się nie odchudzała i nie liczyła kalorii, bo całe zakupy wylądują w śmietniku lub co gorsza za oknem!