Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Były bandzior o dobrym serduszku. Najstarszy Villeda. Tata 20-letniej córki. Trochę gbur, trochę słodziak.
38
174

Post

#8

Za każdym razem dy widział jedną z tych instagramerek, pieprzących o tym, że „święta trzeba przeżyć na swoich zasadach, zasługujesz na to, skarbie”, miał ochotę zwymiotować śniadanie. Był Cyganem, do jasnej anielki. Jeśli na święta nie byłoby go w domu, zostałby wydziedziczony. Co innego amerykańskie Święto Dziękczynienie, z którym co prawda kolejne pokolenia jego rodziny utożsamiały się coraz bardziej, jednak pojechanie w tym czasie na Hawaje nie urastało to rani znieważenia rodziny. Tak więc z niezupełnie spokojną głową poleciał z córką na krótkie wakacje. Zamiast dziękować za bzdety w stylu: „jesteśmy tutaj razem”, dziękowali za lazurową wodę, przepyszne jedzenie i egzotyczne krajobrazy. Dziękował także, że nie zabił się, próbując surfować. A mógł zginąć na wiele różnych sposobów, wliczając w to podwójny zawał. Dziękował też za nieprzyzwoicie słabe drinki pite w tajemnicy przed córką (do czego to doszło, naprawdę). Wrócił z tej przerwy jakby spokojniejszy i o dziwo mniej złośliwy. Przyznał też z satysfakcją, że jego relacja z Ursulą uległa poprawie. Nie małym zaskoczeniem było odkrywanie, ile jego córka ma charakteru i jak dobrze mu się z nią spędza czas.
Wiadomość od Ines była oczywiście niespodziewana. Przekomarzał się z nią nie bez przyjemności, żeby na koniec wymiany wiadomości zorientować się, że właśnie umówił się z nią na pieczenie tych cholernych pierniczków. Nie wspominał zbyt dobrze ich ostatniego spotkania, ale nie było sensu przecież unikać się do końca życia. W końcu musieli dać sobie po mordzie albo po prostu przejść z tym wszystkim do porządku dziennego jak gdyby nigdy nic. Villeda, mili państwo. Witamy w cyrku.
- Odwiedziłaś każdego mieszkańca osobiście, żeby absolutnie wszyscy wiedzieli, że przyłączasz się do tej całej akcji? - zawołał z kuchni, gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Nie przejmował się ani trochę tym, że kobieta nie będzie miała potrzebnych składników. Upewnił się wcześniej, że wszystkie ma w swojej spiżarni. Odkrył przy okazji zapas whiskey i żelek. To pierwsze pożegnał smutnym „jeszcze nie teraz” tuż przed zamknięciem drzwiczek, słodycze wyjął na blat.
- Po tym wszystkim moja kuchnia ma być cała, jasne? - zapytał, unosząc brwi. Miał dodać „bo Ulka mnie zabije”, ale szanujmy się trochę.

Ines Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children Adam i Ewa Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą MAM CÓRKĘ CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE WŁASNY BIZNES ZŁOTA RĄCZKA PRACOHOLIK Mam słabe serce I NEED A DOCTOR FAMILY TIME TAM GDZIEŚ PŁONĄ GRILLE SMERF PRACUŚ GROUP CHAT Super Bowl Heart attack
mów mi/kontakt
Mania#2128
Ines Villeda
a

Post

#131

Miała dość tych sprzeczek rodzinnych. Wystarczyło, że już Emilia nienawidziła z całego swojego cygańskiego serca, więc przynajmniej z Chavem chciała zakopać topór wojenny. Podczas ich ostatniej rozmowy stąpała po cienkim lodzie, więc tym razem planowała podkulić ogon i po tym, jak zajrzała na moment do rodziców i upewniła się, że wszyscy żyją, udała się wprost do starszego brata, gdzie bezceremonialnie pociągnęła za klamkę i wpakowała się do środka.
- Nie posądzajmy mnie o taki altruizm - odparła i pewnie mężczyzna zdziwił się co niemiara, bo jednak jakieś składniki ze sobą przyniosła. Miód, cukier, mąkę. Nawet masła i jajka. No i mleko. I kakao. Pewnie nie wszystko, co było potrzebne, wszak rzuciła na przepis tylko okiem i to tak pobieżnie, ale powinien docenić jej dobre chęci.
- A co? - spojrzała na niego, krzyżując ręce na piersiach. - Chyba jesteś ubezpieczony, nie? - na twarzy Ines pojawił się łobuzerski uśmiech, ale za moment wywróciła oczami, dając mu do zrozumienia, że tylko żartowała. - Jasne, kuchnia będzie cała, obiecuję. Przyniosła coś jeszcze - z kieszeni szortów wyciągnęła zgrabne zawiniątko w postaci skręconego blanta. Taki miły upominek od babci Ernestiny. - Na zgodę. Mam tylko nadzieję, że nie stanie ci pikawa - ach, gdyby chociaż raz ugryzła się w język i powstrzymała od zgryźliwości. Nie, wtedy przecież nie byłaby sobą.
Powoli wracała na właściwy tor. Pierwsze rozgoryczenia minęły, zupełnie jak złość, której niezmierzone pokłady w sobie nosiła odkąd dowiedziała się, że Emilio kręci z D'Angelo. Co oczywiście nie oznaczało, że nagle wszystko zostanie mu wybaczone. Wybaczyć to ona mogła Chavezowi niechęć do Arreoli, ale nie zdzierży faktu, że jeden z jej braci kocha się w jej byłym chłopakiem. I nie dlatego, że była zazdrosna o swojego eks, bo nie była. Tutaj chodziło o coś zupełnie innego. Gabriel swego czasu kilkakrotnie potraktował ją pięścią, o czym nie wiedział nawet Chav. Za to wiedział Emilio, chyba jako jedyny z rodziny. Do tego dochodziła bezpłodność Cèsara, ale Villeda nie chciała o tym myśleć. Ciągle wierzyła, że w końcu znajdą jakieś rozsądne wyjście z sytuacji i że ich życie poukłada się tak, jak sobie wymarzyli. I że wszystko będzie w porządku. Tak, jak powinno być.
- Czyń honory - podsunęła bratu dżointa, aby mógł go odpalić i pierwszy zaciągnąć się aromatycznym smakiem zielska prosto z ogródka ich ukochanej abuelity. Kto wie, może po paleniu staną się prawdziwymi cukiernikami?

Chavez Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Były bandzior o dobrym serduszku. Najstarszy Villeda. Tata 20-letniej córki. Trochę gbur, trochę słodziak.
38
174

Post

Westchnął tylko, gdy sarkazm i złośliwość przeleciały Ines nad głową. A przynajmniej na to wyglądało. Może próbowała ograć go jego własną zagrywką, zupełnie ignorując ironię w tonie rozmówcy. Widział po sobie, jakie jest to irytujące.
Gdy zobaczył postać Ines wyłaniającą się zza futryny, nie umiał się nie uśmiechnąć. Choćby byli na wojennej ścieżce kilka lat, choćby zranili się do żywego, widok tego drugiego podnosi na duchu. Przypomina, że mimo wszystko nie jest się na tym świecie samemu. Niech cię szlag, Ines.
- Od ciebie nie, ale to niegłupi pomysł. - odparł, markując szczere zamyślenie. Podrapał się nawet po brodzie dla wzmocnienia efektu. Ines jednak skutecznie przerwała jego szopkę. Maskarada zmieniła się na wyraz zupełnie autentycznego „No chyba sobie kurwa kpisz” malującego się na jego twarzy.
- No chyba sobie kurwa kpisz. - potwierdził słowami swoją mimikę. - I nawet nie wspominaj o moim sercu, bo jakbyś była ciekawa, to ma się znakomicie. - kontynuował, w głowie szybko analizując sytuację. Zupełnie racjonalnie nie było przeciwwskazań do tego, żeby zapalił tego jointa na pół z Ines. Ani zdrowotnych, towarzyskich, no żadnych. Chavez doskonale wiedział jednak, że marihuana to ostatni most łączący go z jego poprzednim życiem. W ostatnich czasach wchodził na niego, ale z pełną ostrożnością. Tym razem wahał się tylko dłuższą chwilę. Gdyby teraz odmówił, swobodna atmosfera uciekłaby, spłoszona. Poza tym nie palił od jakiegoś czasu, nic się przecież nie stanie. Wyciągnął bez słowa rękę po blanta i wziął pierwszego bucha. Oddał Ines zawiniątko i wyjął kartkę z przepisem z siatek przyniesionych przez siostrę. Umieścił ją w strategicznym miejscu, co by jej nie ujebać i przystąpił do wyjmowania potrzebnych produktów, mrucząc przy tym coś do siebie. Gdy wyjął już wszystko, odebrał blanta od Ines, zaciągając się drugi raz.
- To co ty tak właściwie wiesz o pieczeniu, co? - zapytał, puszczając jej oczko. Trawa zdecydowanie zaczęła działać. - Wsyp tu trzy szklanki mąki i dwie łyżeczki proszku do pieczenia. - wskazał jej miskę (w której mieszkała Miriam), po czym sam przystąpił do rozpuszczania reszty składników w małym rondelku. Czekał cierpliwie aż wraz z masłem upłynni się milczenie Ines. Niewątpliwie przyszła tu o czymś pogadać. No, proszę.

Ines Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children Adam i Ewa Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą MAM CÓRKĘ CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE WŁASNY BIZNES ZŁOTA RĄCZKA PRACOHOLIK Mam słabe serce I NEED A DOCTOR FAMILY TIME TAM GDZIEŚ PŁONĄ GRILLE SMERF PRACUŚ GROUP CHAT Super Bowl Heart attack
mów mi/kontakt
Mania#2128
Ines Villeda
a

Post

Wymierzyła w brata palcem, którym pokiwała kilkakrotnie, dając mu tym sposobem do zrozumienia, że faktycznie ubezpieczenie od jej osoby byłoby całkiem słuszną inwestycją. Ubezpieczenie od Ines, to lepsze niż ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków. Właściwie wydźwięk był podobny, ale Cyganka niosła za sobą znacznie większe zniszczenia.
- Zastanów się nad tym - puściła do niego oczko, kręcąc się po kuchni jak gówno w przeręblu. W przeciwieństwie do Chaveza, ona uważała, że marihuana miała właściwości lecznicze. Nie bez powodu stosowało się ją w w leczeniu padaczki, co było potwierdzone przez badania w neuropsychologii, więc serduszko brata nie musiało się niczego obawiać. Chyba, że zaciągnie się blantem tak, że lewe płuco zamieni się na miejsca z prawym, wtedy to już inna kwestia.
Gdyby jednak odmówił, Ines nie miałaby mu tego za złe. Hej, każdy miał własny rozum. Niby zawsze twierdziła, że wszystko było dla ludzi, ale jeśli ktoś nie miał ochoty na używki, nie zmuszała nikogo do palenia zioła czy wciągania kreski. Tylko odmowa alkoholu zawsze była dla niej mocno podejrzana, bo jeśli ktoś nie pił, zawsze padało pytanie DLACZEGO. Nigdy nie działo się tak w przypadku innych rzeczy. Czemu nie jesz majonezu? Jesteś uzależniony od majonezu? Nie masz nic przeciwko, jeśli zjem przy tobie kanapkę z majonezem?
- Wyobraź sobie, że coś tam wiem - przejęła blanta od brata i przycisnęła go sobie do ust, jednocześnie przytrzymując dym wystarczająco długo, żeby popieścić nim od wewnątrz klatkę piersiową. - Mama, babcia i ciotki w dzieciństwie suszyły mi głowę. Patrz, Ines, kiedyś to ty będziesz gotować dla swojego męża, więc zostaw tę harmonijkę i lepiej przyjrzyj się, jak to się robi - doskonale imitowała głos pani Villedy. Dobra, może mocno odbiegała od kanonu przykładnej kobiety i typowej kury domowej, ale nie miała zamiaru umierać gotując ziemniaki na obiad.
Posłusznie wykonywała polecenia brata, bo zachowywał się tak, jakby był cukiermistrzem z wieloletnim stażem, więc nie miała zamiaru wyprowadzać go z błędu. Mieszała, dodawała, znowu mieszała, co jakiś czas podając Chavezowi blanta, który zmusił ją do kontemplacji.
- Pamiętasz, jak mówiła ci, że staramy się z Cèsarem o dziecko? - zapytała nagle, ale zanim mężczyzna zdążył odpowiedzieć, Cyganka wzruszyła ramionami. - Już się nie staramy - zakończyła, pozostawiając go bez wyjaśnień. Tak jakoś nie sądziła, że mogłoby go to jakoś bardziej obchodzić, ale ostatnio nie był zbyt zadowolony wieścią o powiększeniu rodziny, więc podejrzewała, że tym razem ucieszy się nieco bardziej.

Chavez Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Były bandzior o dobrym serduszku. Najstarszy Villeda. Tata 20-letniej córki. Trochę gbur, trochę słodziak.
38
174

Post

Oczywiście, że się rządził. Po pierwsze, był Chavezem Villedą. Po drugie, to była jego kuchnia. Po trzecie, nie miał zamiaru ułatwiać życia Ines. Owszem, zgodził się na tę kuriozalny pomysł pieczenia pierników dla potrzebujących, ale to nie znaczy, że będą teraz odgrywać zdjęcia z instagrama spod hashtagu sibling goals.
- No i co, myliły się? - rzucił niby na serio. Doskonale wiedział, że tłumaczenie Ines z poziomu mężczyzny, że życie i społeczeństwo przygotowało dla niej tylko jedną rolę, doprowadzało ją do szału. - Poza tym chyba nie słuchałaś zbyt uważnie, tę mąkę trzeba było najpierw przesiać. - nikt nie mówił, że z Chavezem będzie łatwo. Nie przyznałby tego głośno, ale Ines radziła sobie w kuchni lepiej niż przypuszczał. Pilnując rozpuszczających się składników, zerkał na jej poczynania i kiwał z uznaniem głową. Im dalej w las, tym mniej wskazówek i poleceń potrzebowała. Robota szła im nadzwyczaj sprawnie.
- Hm? - mruknął tylko, podnosząc brwi do góry i zachęcając ją tym samym do kontynuowania wątku. Nie zamierzał odezwać się ani słowem, doświadczenie pokazywało mu, że w takich chwilach najczęściej zdarzało mu się chlapnąć coś wybitnie głupiego. Zamknął więc ryj, czekając na zwierzenie siostry. Nie dopuszczał do siebie na razie żadnych emocji związanych z faktem zaprzestania starania się o dziecko przez siostrę i tego palanta. Nie teraz, nie teraz. Tak się biedaczek skupił na tym oczekiwaniu, że mimowolnie chcąc podrapać się po policzku, dotknął niechcący wierzchem dłoni rozgrzanego garnka. Syknął z bólu, odskakując od kuchenki.
- Joder. - warknął, wkładając rękę pod kran i włączając letnią wodę. Popatrzył na siostrę wymownie. Teraz to musiała mu wszystko powiedzieć. Jest poszkodowany, należało mu się. Już nie chodziło o Cesara i sympatię do niego czy wręcz przeciwnie. Ines nie dokończyła opowieści, a tak się po prostu nie robi, halo.

Ines Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children Adam i Ewa Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą MAM CÓRKĘ CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE WŁASNY BIZNES ZŁOTA RĄCZKA PRACOHOLIK Mam słabe serce I NEED A DOCTOR FAMILY TIME TAM GDZIEŚ PŁONĄ GRILLE SMERF PRACUŚ GROUP CHAT Super Bowl Heart attack
mów mi/kontakt
Mania#2128
Ines Villeda
a

Post

Prychnęła pod nosem, jakby przyznanie bratu racji nie chciało przejść jej przez gardło. Faktycznie tę mąkę powinnam najpierw przesiać, ale teraz to już po ptakach, skoro zdążyła połączyć poszczególne składniki.
- Miałam ciekawsze rzeczy do roboty niż słuchanie matki i jej rad dotyczących gotowania mężowi do końca życia - burknęła z niezadowoleniem. Ines była marzycielką, wizjonerką i to było piękne, choć bardzo zgubne. W przeciwieństwie do Chaveza, nie stąpała mocno po ziemi i często odrywało ją od rzeczywistości. Dopiero pewne sytuacje brutalnie sprowadzały ją spod chmur i kazały otrzeźwieć, zrzucając zbyt wiele na te szczupłe ramiona, które naprawdę wiele potrafiły udźwignąć, ale czasem bywały momenty, kiedy Cygankę zwyczajnie to przerastało.
Już chciała kontynuować zwierzenia, ale wtedy Chav oparzył sobie dłoń, więc machinalnie zostawiła to, co robiła i podskoczyła do niego i utkwiła wzrok w strumieniu wody.
- Cèsar nie może mieć dzieci - powiedziała w końcu, przestępując nerwowo z nogi na nogę. - Jest bezpłodny i... Nie wiem, po co w ogóle ci to mówię - Ines pokręciła z niedowierzaniem głową, bo była pewna, że to wszystko wcale go nie interesowało. To było jej życie i musiała się jakoś uporać z własnymi problemami. Usilnie powtarzała sobie, że nie potrzebuje żadnych rad i pomocy, przecież radziła sobie doskonale i była ponad to. A nawet jeśli nie była, potrafiła doskonale udawać, że wszystko gra. Lepiej tak, niż żeby ktoś oberwał rykoszetem przez jej temperament i wybuch emocji, których nie potrafiła kontrolować, bo miała taki, a nie inny charakter.
- Dziesięć minut pod letnią wodą - pouczyła Chaveza, żeby przypadkiem zaraz nie zabierał ręki spod kranu. Z Cyganki żadna sanitariuszka, ale coś tam o pierwszej pomocy wiedziała, w końcu sama nie raz złapała za rozgrzaną rączkę czajnika, albo rozcięła sobie palec podczas krojenia warzyw na zupę. Kuchnia nie była jej naturalnym środowiskiem, zdecydowanie lepiej czuła się na scenie. - Inaczej zostanie brzydki ślad - dodała i zagryzła wargę, cały czas myśląc nad tym, co powiedziała chwilę temu. Nie spodziewała się po bracie żadnej większej reakcji, w końcu i tak nie znosił Cèsara i uważał, że to nie był dla niej odpowiedni kandydat na męża.

Chavez Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Były bandzior o dobrym serduszku. Najstarszy Villeda. Tata 20-letniej córki. Trochę gbur, trochę słodziak.
38
174

Post

Nie analizował, nie myślał, nie przypuszczał. Gdyby tak było, jak zwykle wymyśliłby sobie jakąś wersję wydarzeń i zdążyłby się na nią wkurwić. Dał sobie na wstrzymanie, to podobno zdrowe. Jak tak dalej pójdzie, to Chavez będzie przypominał zrównoważonego, normalnego człowieka rozmawiającego z innymi jak dorosły. Niemożliwe.
Ból zmienił się w nieprzyjemne szczypanie, które woda próbowała neutralizować. Mimo tego nie było to zbyt komfortowe. Chavez wbił wzrok w wodę, która opływała jego dłoń i spróbował skupić się na tym, żeby pod wpływem dyskomfortu nie warknąć czegoś głupiego w odpowiedzi. Słowa Ines wbiły się w niego głęboko, naruszając coś, co tak usilnie chciał zamknąć. Nie wiedział, czego tak w zasadzie się spodziewał po wcześniejszym wstępie, ale to co usłyszał, wprawiło go w większy dyskomfort niż ta poparzona ręka.
- I co teraz? - wyrwało mu się. Zerknął jednym okiem na Ines, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. “Współczuję”? Nie miał pojęcia, co ona czuje i nie umiał się do tego odnieść, więc bez sensu. Zapadła cisza, przerywana tylko szumem wody. Chavez mruknął tylko w odpowiedzi na wskazówkę dotyczącą schładzania rany. Odwlekł tym samym wypowiedzenia tego co tłukło mu się po głowie.
- Wierz lub nie, ale mi zajebiście przykro. - powiedział w końcu. - Wiem, że to dla ciebie ważne. Kurwa, Ines. - posłał jej współczujące spojrzenie, ściskając krótko ramię wolną ręką. Zaraz potem uciekł wzrokiem znowu w kierunku zlewu. Po chwili zamknął lejącą się wodę i delikatnie odsączył nadmiar wody papierowym ręcznikiem. Wyrzucił wilgotny papier, przejechał wzrokiem po całej kuchni, żeby w końcu zatrzymać go na siostrze. Nie trwało to długo. Musiał zająć czymś ręce. Odwrócił się od niej, wyjmując ciasto na posypany mąką blat, wyjął wałek i przystąpił do rozciągania ciasta na pożądaną grubość. Był szalenie ciekawy, czy Ines zdecyduje się na głębsze zwierzenia, czy sprytnie przekieruje rozmowę na inny temat.

Ines Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children Adam i Ewa Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą MAM CÓRKĘ CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE WŁASNY BIZNES ZŁOTA RĄCZKA PRACOHOLIK Mam słabe serce I NEED A DOCTOR FAMILY TIME TAM GDZIEŚ PŁONĄ GRILLE SMERF PRACUŚ GROUP CHAT Super Bowl Heart attack
mów mi/kontakt
Mania#2128
Ines Villeda
a

Post

Zagryzła mocno policzek od środka, aż w końcu poczuła metaliczny posmak krwi. Nie będzie przecież rozklejać się przy nim, prawda? Nigdy tego nie robiła, nie przy Chavezie, jakby nie miała przyzwolenia, żeby przez chwilę móc przestać być tak silna i pozwolić sobie w końcu na chwilę słabości. Nie, nie mogła, bo wiedziała, że jeśli znów zacznie płakać, nie przestanie do końca świata.
I co teraz?
Na pytanie brata, podniosła na niego duże, ciemne i wyjątkowo smutne oczy, po czym wzruszyła lekko ramionami; dotyk jego dłoni był pokrzepiający, choć nie trwał długo. Może to i lepiej, przecież wzięła sobie to za punkt honoru. Wystarczająco wiele razy rozsypywała się na kawałki podczas ostatnich tygodni.
- Nie wiem - odparła zgodnie z prawdą. Uciekanie od tematu nie miało już mniejszego sensu, skoro poruszyła go sama z siebie. - Nie zastanawiamy się na razie. To wszystko jest zbyt świeże, żeby od razu podjąć jakieś działania i myśleć o innych opcjach. Naprawdę nie wiem - Ines westchnęła pod nosem, opierając się dolną częścią pleców o kuchenny blat jednej z szafek. Bardzo chciałaby wiedzieć, co będzie dalej. Chciałaby znać swoją przyszłość i choć nie potrafiła przepowiedzieć jej sobie, zawsze mogła udać się do abueli Erenstiny. Tylko nie do końca była pewna, czy aż tak tego pragnęła. Obawiała się, że może usłyszeć coś, a to coś tylko ją dobije i pogrąży w większym smutku. Jakieś dziwne metafory, w których doszukiwałaby się większego sensu, a to spowodowałoby automatycznie ostrożność w każdym ruchu, czynie i słowie. Cyganka nie potrzebowała tego i chyba wolała postawić w ciemno na to, co przyniesie los.
- Zobaczymy za jakiś czas, bo teraz to straciłam wiarę w cokolwiek - o ile Villeda zwykle tryskała humorem ponad normę, to potrafiła też ponad normę wpadać w emocjonalny dołek. Tak było też z miłością i nienawiścią - jak kochała, to całą sobą, a jak nienawidziła, to po całości, bez żadnych wyjątków. Ze skrajności w skrajność, nigdy nic pomiędzy.
- Wiem, że ci przykro, Chav - spojrzała na niego, kiedy tak rozwałkowywał ciasto na te zasrane pierniczki. - Jesteś moim bratem. Dziwne byłoby, gdyby było inaczej - tymi słowami chciała dać mu do zrozumienia, że wierzy w jego słowa i nie miała do nich żadnych wątpliwości, choć z reguły podważała zapewnienia z jego strony i traktowała je niczym kłamstwa.

Chavez Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Były bandzior o dobrym serduszku. Najstarszy Villeda. Tata 20-letniej córki. Trochę gbur, trochę słodziak.
38
174

Post

Nie był dobry w takich emocjonalnych zwierzeniach. Zwłaszcza jeśli chodzi o Ines, której jednocześnie chciał przychylić nieba, jednocześnie topiąc jej głupi pysk w płytkiej kałuży. Ze swojej strony zapewniał niewyszydzenie, nieodwrócenie uwagi rozmówcy, wysłuchanie. Często nie znajdywał słów pocieszenia. Jak się przekonał, ludzie nie zawsze ich potrzebowali. Czasem wystarczy, że Villeda po prostu był, towarzyszył w emocjach i z uwagą słuchał. Jego zdaniem to żałośnie mało, ale jak się okazywało, dla niektórych całkiem dużo. Tak było i tym razem. Przyjął słowa Ines, nie skomentowawszy ich. Przyjął je wraz z całym ładunkiem emocjonalnym. Z całej siły chciał zdjąć z Ines ten ciężar, wiedział jednak, że to niemożliwe. Rozmowa może i sprawiała pozory dzielenia się troskami, oddawania przynajmniej ich kawałka. Niestety Chavez zdawał sobie sprawę, że to nic nie dawało w dłuższej perspektywie.
W międzyczasie nastawił piekarnik i wyjął foremki do wykrawania ciastek. Zawahał się, otwierając pudełko, w którym się znajdowały. Po namyśle wyjął dwa kształcie ludzików. Położył jeden obok biodra Ines, drugi zaprzątnął do pracy. Podniósł brwi, słysząc jej słowa.
- No, to nie jest takie oczywiste, że wierzysz w moje intencje. - powiedział, kładąc sobie pierwsze ciastko na dłoni. Podniósł ją i podsunął na wysokość wzroku Ines. - Patrz, wspaniałe. - zachwycił się nie na żarty, porzucając w mgnieniu oka mrukliwy nastrój. - Nazwijmy go… Apoloniusz! - zrobił najgłupszą minę na świecie natchnionego artysty. Miał szczerą nadzieję, że rozchmurzy tym siostrę. Tymczasem odebrał od niej blanta, który bezużytecznie tlił się między jej palcami. Zaciągnął się, czując drapiący dym w płucach. - Nie patrz tak, armia Apoloniuszy czeka na akt stworzenia. - rzucił, wskazując wzrokiem na wolną foremkę. Nie wiedział, czy ten napad głupawki zawdzięczał pokładom empatii, czy marihuanie. Cóż, to chyba nie jest aż takie ważne.

Ines Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children Adam i Ewa Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą MAM CÓRKĘ CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE WŁASNY BIZNES ZŁOTA RĄCZKA PRACOHOLIK Mam słabe serce I NEED A DOCTOR FAMILY TIME TAM GDZIEŚ PŁONĄ GRILLE SMERF PRACUŚ GROUP CHAT Super Bowl Heart attack
mów mi/kontakt
Mania#2128
Ines Villeda
a

Post

Byli od siebie tak różni, że gdyby nie podobieństwo wizualne, nikt chyba nie przypuszczałby, że ta dwójka to rodzeństwo. Chavez nie rzadko pokazywał swoje emocje, a z kolei Ines aż nimi kipiała. Niezależnie, czy były to te dobre, czy złe, wszystko w niej wrzało i nigdy nie starała się z tym ukrywać. Nawet nie potrafiła. O ile barwną duszę i talent odziedziczyła po ojcu, charakter miała matki. I nawet jeśli wypowiedzenie na głos swoich zmartwień nie działało i wcale nie czuła się lepiej, przynajmniej nie żałowała, że nie próbowała czegoś z tym zrobić.
- Co? Teraz oczekujesz zapewnień? - podświadomie była przygotowana na kolejną kłótnię, ale sęk w tym, że wcale nie chciała się z nim kłócić. Nie po to tutaj przyszła. - Czasem jestem wobec ciebie zbyt surowa i wyciągam pochopne wnioski, ale to nie oznacza, że ci nie wierzę. I że ci nie ufam - wypuściła powietrze z ust, pozwalając, żeby Chav przechwycił blanta.
Ludzik podstawiony pod twarz tylko utwierdził ją w przekonaniu, że jej prawie czterdziestoletni brat, wciąż mentalnie pozostawał dzieciakiem. Parsknęła śmiechem i pokręciła głową z nieukrywanym niedowierzaniem.
- Masz zamiar nadawać imiona całej armii Apoloniusza? - uniosła wysoko jedną brew, w końcu odpychając się od szafki z zamiarem wzięcia się do roboty. Mieli piec pierniczki, a nie użalać się nad jej padołem. W duchu dziękowała Chavezowi, że starał się odciągnąć jej myśli od przygnębiających spraw. Tym bardziej, że bezpłodność Arreoli nie była jej jedynym zmartwieniem. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze Emilio, ale o nim nie miała zamiaru rozmawiać z najstarszym bratem. Przede wszystkim dlatego, że nie wiedział, że jej były chłopak swego czasu okładał ją pięściami. Z rodziny wiedział o tym wyłącznie Emilio, który i tak, mimo świadomości, jaka krzywda została jej wyrządzona, wybrał D'Angelo. Bo właśnie tak czuła się Ines, jakby postawił kogoś ponad nią.
- Gdzie Ursu? - zapytała, tworząc z ciasta ziomka dla Apoloniusza. - Nie mam pojęcia, kiedy ostatnio widziałam tę dziewczynę. Niedługo to już jej chyba nie poznam - rzadko widywała bratanicę. Kiedy Młoda była młodsza niż teraz, łatwiej było ją złapać, a teraz to pewnie uganiała się za przystojnymi chłopakami, jak na Villedę przystało.

Chavez Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Były bandzior o dobrym serduszku. Najstarszy Villeda. Tata 20-letniej córki. Trochę gbur, trochę słodziak.
38
174

Post

Nie zamierzał dać się sprowokować do kłótni czy zaciekłej dyskusji pełnej kąśliwych uwag i gdybania. Zamiast odpowiedzieć, przyłożył dłoń powyżej serca i westchnął, dając jej do zrozumienia, że przyjmuje jej wiarę w niego i nie chce dalej o tym mówić.
Rzadko pozwalał sobie na takie szaleństwa i śmiałe żarciki. Ulka doskonale wiedziała, że szczytem ekspresji dobrego humoru Chaveza Villedy był mało uszczypliwy żart, albo wyskakiwanie zza załomu ściany w salonie, czym przyprawiał córkę o zawał i porcję wkurwenia. Uwielbiał obserwować wyraz zaskoczenia na jej twarzy za k a ż d y m razem. Dziwiło więc go niezmiernie, że właśnie wyłaził ze skóry, robiąc z z siebie, w swoim mniemaniu, debila roku.
- Nie, to starta czasu, i tak okrutny los ich nie oszczędzi. - odpowiedział, wzruszając ramionami i patrząc na własny brzuch. Zdecydowanie częściej powinien palić zioło. Jakoś lżej wtedy na duszy. Nie oglądając sie na Ines, Chav przystąpil do wykrawania optymalnie jak największejej liczby pierników. Wałkował, posypywał blat mąką, wykrawał piernikowe ludziki i pieczołowicie układał je na blaszce, nie marnując ani trochę miejsca, pilnując jednocześnie, żeby nie były zbyt blisko i nie złączyły się podczas pieczenia. To wszystko wymagało skupienia i zaangażowania mózgu, który teraz najchętniej zająłby się czyś dużo bardziej kreatywnym. No, że wykaże się chłopak przy dekorowaniu. Jakiś lukier miał.
- Szczerze to nie mam pojęcia. - odpowiedział, wzruszając w swoim życiu ramionami po raz milionowy. Nie miał teraz głowy do zastanawiania się, gdzie jest jego córa. Poinformowała go tylko, że wychodzi i jest pod telefonem. Od jakiegoś czasu mu to w zupełności wystarczało. - Może tak być, ja czasem jej nie poznaję. - dodał, z namaszczeniem wkładając zapełnioną blachę do rozgrzanego piekarnika. Zamknął jego drzwiczki z nieskrywaną satysfakcją.
O dziwo, pierniczki wyszły przepyszne, a dekoracje Villedów nadawały się, żeby pokazać je normalnym ludziom. Ines wyszła później, niż to było koniecznie, wcześniej zjadając odgrzany przez Chaveza obiad. Nikt nie mówił, że pogodzili się na amen i wiodą teraz beztroskie życie zgodnego rodzeństwa, ale już nikt na nikogo nie krzyczał, wypominając długo trzymane żale i oczekiwania. Rozmawiali z sobą, operując tylko życzliwą złośliwością, a nie tą, która pali do żywego. Progres, mili państwo.

Ines Villeda
/zt x2
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM BAŚNIOPISARZ Trying my best I love my children Adam i Ewa Sej łaaat? Wszystko pod kontrolą MAM CÓRKĘ CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE WŁASNY BIZNES ZŁOTA RĄCZKA PRACOHOLIK Mam słabe serce I NEED A DOCTOR FAMILY TIME TAM GDZIEŚ PŁONĄ GRILLE SMERF PRACUŚ GROUP CHAT Super Bowl Heart attack
mów mi/kontakt
Mania#2128
Zablokowany