Jordie w ciągu tygodnia potrafiła zebrać niezłą kupkę gazet i magazynów, co dopiero w miesiąc. Starała się regularnie wstawiać ogłoszenie, że ma je na oddanie, a w ostateczności oddawać na makulaturę. Ostatnio, jednak nie miała do tego głowy. Prowadzenie audycji, studia, pisanie i Lenny zajmowało dużo jej czasu, więc sterta leżąca w jej pokoju zamiast się zmniejszać tylko rosła. Osiągnęła już taki poziom, że kiedy Crawley smacznie sobie drzemała postanowiła się zawalić przyprawiając ją prawie o zawał. Posiadanie zdrowego, młodego serca miało swoje plusy, które dopiero teraz dostrzegła. I tak od razu wystawiła ogłoszenie. Długo czekać nie musiała, bo po niecałej godzinie miała już telefon od zainteresowanej młodej artystki, która opowiedziała jej o swojej wizji licząc, że dzięki temu Jordie zgodzi się sama przywieźć jej gazety. I zadziałało. Nie chodziło już, nawet o to, że jest ona dobrym człowiekiem i chciała pomóc nieznajomej. Zrobiła to głownie dla siebie, bo na prawdę chciała zobaczyć to co dziewczyna już stworzyła i o ile jej samej daleko do artystki każda ciekawa osoba to dobra inspiracja. Jo wpisała w nawigację adres, który usłyszała i już po kilkunastu minutach robiła ostatnią rundkę do samochodu. Ładnie ustawiła zapakowane w pudełka gazety w bagażniku sama dziwiąc się nad tym jaką kolekcję uzbierała. Nie przepadała za prowadzeniem samochodu. Sama nie wiedziała skąd to się wzięło, bo nie uczestniczyła nigdy w wypadku ani nie miała kolizji. Była wzorowym kierowcą, który zawsze trzymał się zasad i ograniczenia prędkości. Zdecydowanie wolała, jednak zajmować miejsce pasażera. Robiła to, nawet jeśli jechała swoim autem z kimś znajomym, kto miał prawo jazdy. Przejażdżka nie trwała na szczęście długo. Po zatrzymaniu się na podjeździe postanowiła nie wyciągać ich sama, już i tak pomogła, dlatego od razu ruszyła w kierunku drzwi. Nacisnęła dzwonek kilka razy, a kiedy jej oczom ukazał się przystojny mężczyzna spojrzała na niego lekko zdezorientowana. Znaczy no widok ładny, jednak spodziewała się nastoletniej dziewczyny, nie jego - Cześć - przywitała się trochę niepewnie, ale mimo to posłała mu lekki uśmiech - Przywiozłam gazety dla Piper - może to po prostu jej brat. Raczej nie ojciec. Zdecydowanie nie wyglądał na czyjegoś ojca.
Finneas Carter