Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
fred hockley
a

Post

8.

Choć Fred nie narzekał na brak pewności siebie, a wręcz w niektórych sytuacjach gubiła go przesadna brawura, to jednak kiedy Ellen zapytała, czy nie zostałby jej osobą towarzyszącą na jakiś super fancy bankiet, który miał się odbyć w Miami, to poczuł się nieco... niepewnie. Bez wątpienia wynikało to z faktu, że już dawno nie był na żadnej takiej formalnej imprezie, która wymagałaby od niego eleganckiego ubioru i nienagannych manier. A przynajmniej tak sobie wyobrażał zjazd wielkich szych z różnych wydawnictw; że będzie sztywno, poważnie i żarty o nieudolnej polityce będą raczej niemile widziane. Oczywiście - nic nie stało na przeszkodzie, by podpytać Whitlow, jak dokładnie przebiegają takie bankiety, aczkolwiek męskie ego mu na to nie pozwoliło, ponieważ Fred pragnął uchodzić w oczach kobiety za mężczyznę, którego nic nie może wytrącić z równowagi czy zaskoczyć. Sam nie do końca rozumiał, skąd płynęła ta silna potrzeba zaimponowania swojej sąsiadce, ale nie zamierzał już na starcie pokazać, iż miał tam jakieś drobne obawy. Niby co rok zjawiał się na zjazdach architektów, nie odwalał na nich żadnych dzikich akcji, więc może niepotrzebnie martwił się na zapas? Wszakże to nie było tak, że Hockley wychował się w lesie i nie znał zasad savoir vivre - potrafił być czarujący, błyskotliwy, uprzejmy. W czym więc tak naprawdę tkwił problem? Czyżby obawiał się, iż Ellen nie będzie dobrze czuła się w jego towarzystwie? Albo że jakoś ją rozczaruje swoją niewiedzą? Co by to nie było - było już stanowczo za późno na zmianę zdania i wystawienie Whitlow do wiatru. Chociaż nie, nawet jeśli wewnętrznie umierałby z jakiegoś niezrozumiałego stresu, to i tak by się nie wycofał, ponieważ nie chciałby sprawić jej przykrości. Dlatego po odświeżeniu się, a następnie odstawieniu jak szczur na otwarcie kanału, wyjechał z samochodem z garażu i podjechał pod dom sąsiadki, a zajęło mu to może niespełna trzy minuty, bo przecież mieszkali obok siebie. Gdyby to była randka, to kupiłby jakieś ładne kwiatki, ale że nie była, to nawet o tym nie pomyślał. Cholera, że też wcześniej na to nie wpadł! Teraz już nie było szans na skoczenie do kwiaciarni, a do kradzieży z cudzego ogródka też się nie chciał posuwać. Z tego też powodu jedynie ciężko westchnął, wygrzebał z kieszeni spodni telefon i w oczekiwaniu na swoją towarzyszkę zaczął przeglądać internety, pragnąc w ten sposób trochę więcej dowiedzieć się o bankiecie, na który się razem wybierali.

Ellen Whitlow
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
jk rowling była kiedyś jej przyjaciółką, ale od kiedy ukradła imię jej córki dla sowy i wypisuje krzywdzące i żenujące rzeczy w social mediach, ellen udaje, że ma amnezję i jej nie pamięta
49
168

Post

007.

Na początku nie była pewna, czy zapraszanie Freda to dobry pomysł. To nie tak, że nie lubiła jego towarzystwa, bo naprawdę czuła się dobrze w jego obecności i nigdy nie brakowało im tematów do rozmowy. No, ale jednak był jej młodszym o przynajmniej dekadę sąsiadem, który z pewnością miał lepsze rzeczy do roboty, niż chodzenie na jakieś durne bankiety ze starszą panią. Czuła się tak, jakby próbowała zaprosić najpopularniejszą osobę w szkole na bal maturalny, co było mocno niedorzeczne. Ostatecznie Allison namówiła ją do tego, aby spróbowała niezobowiązująco zaproponować wspólny wyjazd. Co miała do stracenia? Przynajmniej nie będzie musiała się nudzić na tym bankiecie i będzie miała z kim poprowadzić swobodną rozmowę, która nie będzie jej prywatną drogą krzyżową. Tak, Ellen kochała swoją pracę, ale w większości trafiała ją cholera, kiedy musiała słuchać jak uprzywilejowani, biali mężczyźni po pięćdziesiątce najczęściej zamieniają się we wszystko co najgorsze. Miło będzie spędzić czas z mężczyzną, którego pokolenie prezentowało nieco lepsze wartości niż to, do którego należała ona. A trzeba przyznać, że jej rówieśnicy ostatnio przechodzili kryzys, spójrzmy na przykład na taką JK Rowling. Ellen nie jest stałą bywalczynią twittera i innych portali społecznościowych, ale kiedy córka pokazała jej te okropne wpisy to miała ochotę zrobić coś, czego nie robiła zbyt często - klasycznego face palma.
W każdym razie dzisiejszy dzień stał pod znakiem przygotowań od momentu, w którym Ellen wróciła z pracy co niebywale podobało się jej córkom i wnuczce. O tak, chociaż Lizzie oddała pałeczkę kosmetyczki jednej ze swoich ciotek to nadal była zadowolona, kiedy babcia zapytała ją o profesjonalną radę przy wyborze sukni i doborze odpowiedniej biżuterii. Ostatecznie postawiły na klasyczną czerń. Ostatnie, nerwowe wygładzenie materiału dłońmi, całus na do widzenia dla jej dziewczynek i już pełnym klasy krokiem ruszyła w stronę samochodu Freda. - Dzień dobry, agencie 007 - rzuciła na powitanie, uśmiechając się przy tym. Musiała przyznać, że wyglądał naprawdę bardzo szykownie i elegancko. Nigdy nie mogła odmówić Fredowi urody, ale chyb każdy mężczyzna jeszcze lepiej niż zwykle prezentował się w garniturze. - Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną jechać, może tym razem nie będę o krok od zanudzenia się na śmierć - dodała, a na jej twarzy pojawił się wdzięczny uśmiech.

fred hockley
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum!
mów mi/kontakt
lenny
fred hockley
a

Post

Szczerze powiedziawszy, to Hockley bardzo często zapominał o dzielącej ich różnicy wieku; przypuszczalnie przez to, że tak dobrze się dogadywali, nie odczuwał jakiejś wybitnej przepaści międzypokoleniowej, a czasem nawet wydawało mu się, że Ellen jest jego rówieśniczką, która zwyczajnie trochę więcej niż on przeszła w życiu. Nigdy też nie przylepiłby jej łatki starszej pani, gdyż raczej wiele Whitlow brakowało do takiej typowej babci z chustą na włosach i w powyciąganych ciuchach, w końcu drzwi mu zawsze otwierała elegancko ubrana i w nienagannym makijażu. Poza tym była bardzo zorientowana w świecie, inteligentna... i mógłby tak jeszcze długo wymieniać! Jak mógłby więc odrzucić jej zaproszenie? Zwłaszcza po tym, jak opowiadała mu wielokrotnie, że na tych bankietach umiera z nudów. Nie, zwyczajnie nie mógł tego zrobić; skoro już obrał rolę bohatera w tej bajce, ratującego ją z opresji, ilekroć tylko nie miała z kim zostawić swojej wesołej gromady, to równie dobrze mógł przez jeden wieczór być rycerzem w lśniącej zbroi na białym koniu. Już miał tysiąc planów na to, gdzie zabrać Ellen, jeśli catering okaże się do bani. Wszakże Miami znał jak własną kieszeń, bo mieszkał tam ładnych parę lat, także orientował się, gdzie serwują najlepsze jedzenie na wynos. Chociaż zastanawiał się, czy Whitlow - zapewne ubrana jakoś oficjalnie - skusi się na taką dyskretną ewakuację i wypad na tajskie żarcie. No i kto wie, może jednak nakarmią ich tam czymś więcej niż wodą i sałatą, a w takim wypadku ucieczka wcale nie będzie konieczna, prawda?
Z tych bojowych rozmyślań wyrwał go odgłos otwieranych drzwi i sama Ellen, na której widok mimochodem zagwizdał. Tak, naprawdę to zrobił, prawdopodobnie w duchu mając ochotę uderzyć się w czoło z otwartej dłoni za swój nietakt, ale hej, nie spodziewał się, że ujrzy ją w takim pięknym wydaniu, a był tylko facetem, ok. - Dzień dobry... Partnerko agenta 007? - przywitał się w podobnym stylu, posyłając jej rozbawiony uśmieszek, jednocześnie odpalając samochód, bo skoro już byli gotowi, to nie pozostawało nic innego, jak ruszyć w trasę - Wyglądasz pięknie - skomplementował ją, na sekundę na niej wzrok zawieszając i zaraz z powrotem przenosząc go na drogę, gdyż nie chciał już na start spowodować jakiegoś wypadku czy wjechać do rowu, nie tak miał ten wieczór wyglądać. - Przyjemność po mojej stronie, Ellen. Z jakiej w ogóle okazji ten bankiet? - zagaił z zainteresowaniem, trochę mocniej pedał gazu naciskając, jak już znak Witamy w Hope Valley zostawili za sobą. Niby mieli sporo czasu do oficjalnego rozpoczęcia, ale Fred wychodził z założenia, że zawsze lepiej być szybciej niż później.

Ellen Whitlow
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
jk rowling była kiedyś jej przyjaciółką, ale od kiedy ukradła imię jej córki dla sowy i wypisuje krzywdzące i żenujące rzeczy w social mediach, ellen udaje, że ma amnezję i jej nie pamięta
49
168

Post

Faktycznie, na całe szczęście, Ellen było daleko do staruszki, która całe dnie przesiaduje w oknie, obserwując sąsiadów albo chociażby dziergając skarpetki w bujanym fotelu na werandzie. Wciąż miała w sobie wiele energii, która pozwalała jej na przeróżne akrobacje, które były niezbędne przy wychowywaniu czterolatki. Uparcie ignorowała przy tym ból w plecach, który czasem znienacka się pojawiał i równie szybko znikał. I to nie tak, że ona odczuwała mocno różnicę wieku, jaka ich dzieliła. Fred w końcu był bardzo dojrzałym i odpowiedzialnym facetem, a przy tym zabawnym oraz inteligentnym. Może to przez bagaż doświadczeń? Łatka babci i wdowy sprawiły, że Ellen żyła w przeświadczeniu iż najlepsze lata miała już za sobą. Nie rozmyślała jedynie nad tym na co dzień. Powoli pozwoliła skradającej się sympatii do tego młodego człowieka wkraść się i zadomowić. Obecność Freda w jej domu była naprawdę przyjemna, bo oprócz rozmów, które mogli prowadzić, okazał się nieocenioną pomocą w ogarnięciu tego jej małego cyrku. No i Lizzie uwielbiała się z nim bawić! Te widoki były dla niej słodko-gorzkie, bo przypominało jej to jak mocno dziewczynka potrzebowała swoich rodziców. Nawet jego towarzystwo dzisiejszego wieczoru sprawiało, że czuła się swobodniej i bezpieczniej.
Nie mogła odmówić Fredowi nienagannej prezencji, bo wyglądał dzisiaj wyjątkowo przystojnie, nawet jak na faceta w garniturze. Uśmiechnęła się i teatralnym gestem odrzuciła ciemne loki do tyłu. - No i spełniłam marzenie każdej kobiety o zostaniu partnerką Bonda - zażartowała. A później weszła do samochodu, uważając aby przypadkiem nie przytrzasnąć drzwiami materiału sukni. Uśmiechnęła się subtelnie, może nieco zaskoczona, a nawet onieśmielona jego komplementem. To nie tak, że Ellen była kobietą z milionem kompleksów, ale raczej odzwyczaiła się od takich słów. - Dziękuję bardzo - odparła, zerkając na niego, bo na jej szczęście nie musiała skupiać się na drodze. - Muszę przyznać, że do twarzy ci w garniturze - dodała, nie tylko chcąc się zrewanżować, ale także przekazać naprawdę szczerą opinię na temat jego dzisiejszej prezencji. - Jedno z wydawnictw urządza dzisiaj premierę książki, która podobno ma być następnym bestsellerem - ona sama była do tego sceptycznie nastawiona, ale co ona mogła o tym wiedzieć. Znaczy wiedziała dosyć dużo, ale nie grała pierwszych skrzypiec w tej branży. - Czyli nic ciekawego, jakieś przemówienia, podziękowania, odsłonięcie okładki, a potem rozmowy i picie szampana - streściła mniej więcej plan dzisiejszego wydarzenia.

fred hockley
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum!
mów mi/kontakt
lenny
fred hockley
a

Post

Nie dało się ukryć, że on również ją polubił; gdyby było inaczej, to prawdopodobnie już dawno wynalazłby sobie sto różnych wymówek, dlaczego nie może dłużej zajmować się małą Lizzie, a samej Ellen unikałby jak ognia, co nie byłoby znowu takim trudnym zadaniem, bo w końcu musiało wiele miesięcy upłynąć, by w ogóle ich drogi się skrzyżowały na jednej ulicy. Chociaż tak szczerze powiedziawszy, to Fred nie potrafił wyobrazić sobie powrotu do poprzedniego trybu życia, gdy zasmakował tego nowego, pełnego pouczających wrażeń i doświadczeń. Och, jasne, teoretycznie odzyskałby swój wolny czas, który został znacznie ograniczony przez niańczenie czterolatki, ale na pewno nie umiałby go właściwie spożytkować. Zapewne dalej poświęcałby go na alienowanie się w swoich czterech ścianach i skupiałby się wyłącznie na pracy. Co najistotniejsze, zostałby też pozbawiony ogromnych pokładów światła, które w jego życie wniosła zarówno sama Ellen, jak i jej bliscy. Wszakże teraz stale dopisywał mu dobry humor, a uśmiech zdawał się nie znikać z ust, co zdecydowanie było dla niego czymś nowym, bo choć wcześniej nie mógł uchodzić za ponuraka, to jednak pod wpływem towarzystwa Whitlow zaszły w nim jakieś zauważalne zmiany i to chyba na lepsze. - Czy to znaczy, że teraz powinniśmy uratować świat, a następnie zwinąć milion dolarów i wyjechać na wakacje na jakieś Bahamy? - rzucił żartobliwie, ewidentnie nie mając nic przeciwko takiej wizji; zastrzyk dodatkowej gotówki zawsze jest na plus, a do tego na swoją towarzyszkę nie mógłby narzekać! - Chciałem wybrać się w dresach, ale coś czułem, że to nie ten typ imprezy - skomentował luźno, znów na nią spoglądając i posyłając jej zaczepny uśmieszek; no pewnie wywołałby niemałe poruszanie, jakby zlał obowiązujący dress code, przywdziewając byle jakie ciuchy, tytuł najgorzej ubranego miałby jak w banku. - Niech tylko nie będzie to coś w stylu 50 Twarzy Greya czy 365 dni, bo zwątpię w ludzkość - burknął, oczami wymownie przewracając, bo nie mógł już słuchać o tych beznadziejnych pomyjach, które jakimś cudem wbiły się na listę bestsellerów. Może nie znał się na książkach, ale akurat te pozycje literackie uważał za jawną obrazę dla innych, bardziej wartościowych lektur. - To picie szampana brzmi najlepiej, w razie czego już opracowałem dla nas plan ucieczki - nas. Dawno już nie mówił w liczbie mnogiej, a tu przyszło mu to wręcz naturalnie. Zdawał się być tego jednak nieświadomym, spokojnie wioząc ich do miejsca docelowego, będącego kresem tej małej podróży.

Ellen Whitlow
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
jk rowling była kiedyś jej przyjaciółką, ale od kiedy ukradła imię jej córki dla sowy i wypisuje krzywdzące i żenujące rzeczy w social mediach, ellen udaje, że ma amnezję i jej nie pamięta
49
168

Post

Sama nie wiedziała, co sprawiło, że przed nim się tak chętnie otworzyła. Może dlatego, że czuła się przy nim inaczej, bo i on nie miał najmniejszych powodów, aby patrzeć na nią, jak na matkę czy babcię. Byli sąsiadami, ale to dawało możliwość do pokolorowania tej relacji w różne barwy. I to chyba w tym wszystkim było najciekawsze, że niezależnie od tego, w jaki sposób miał zobaczyć ją Fred, miało to być coś innego. A czy zobaczył ją jako zrzędliwą, starszą panią czy brytyjską snobkę, to nie było ważne. Już na pewno wiedziała, ze nie patrzył na nią przez pryzmat wdowieństwa. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo nie dostrzegała tego typowego współczucia w oczach, które przewijało się w spojrzeniu wielu mieszkańców Hope Valley. Poza tym przypomniała sobie jak to jest mieć kogoś, z kim można porozmawiać o błahostkach dnia powszedniego, poskarżyć się na kolejny wybryk nastoletniej córki albo ponarzekać na to, o czym opowiadają we wiadomościach. Zwykłe, codzienne sprawy. - Myślę, że to własnie powinniśmy zrobić - powiedziała żartobliwie, chociaż musiała przyznać, że czasem łapała się na przemożnej chęci rzucenia wszystkiego w cholerę i wyjechania gdzieś na Hawaje, gdzie nikt jej nie odnajdzie. Czasem z kolei tęskniła za chłodną, deszczową Anglią. - Najwyżej powiedzielibyśmy, że jesteś przedstawicielem lokalnej awangardy - rzuciła konspiracyjnie, uśmiechając się przy tym. Na wszystko można było znaleźć wytłumaczenie, jeżeli bardzo się tego chciało, co miało zarówno dobre, jak i złe strony, ale miała dzisiaj zamiar skupić się jedynie na tych głównych. - Och, albo After. Naprawdę zaczynam się martwić, bo albo nie ma już dobrych pisarzy albo to poziom intelektualny czytelników spadł poniżej poziomu morza - naprawdę to uwierało Ellen niesamowicie, bo ona lubiła sięgnąć po dobrze napisaną książkę. Jasne, czasem przydałoby się jakaś lekka lektura, ale na litość boską, nawet wtedy nie sięgała po coś tak złego. - Jako osoba z wykształceniem literackim czuję się oszukana - zawyrokowała, jakby co najmniej zaproszono ją do sprawy dla reportera, aby opowiedzieć o tym. Uśmiechnęła się pod nosem. - Ucieczka może okazać się naszym jedynym wybawieniem - rzuciła rozbawiona. Musiała przyznać, że nawet bez katalizatorów w postaci reszty domowników rozmowa kleiła się całkiem dobrze. Aż żal, że droga dobiegała końca, a im przyjdzie stawić czoła największym snobom w branży. - Trzeba ustalić jakiś kod, słowo klucz - dodała po chwili zastanowienia.

fred hockley
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum!
mów mi/kontakt
lenny
fred hockley
a

Post

Prawdę powiedziawszy, to na ogół Fred zdawał się nie pamiętać, że Ellen była wdową. Owszem, przez pewien czas myślał o tym jednym wieczorze, kiedy podzieliła się z nim swoją smutną historią, ale tak normalnie nie postrzegał jej przez pryzmat straty. Może dlatego, że sam tego nie lubił? Doskonale wiedział, jak to jest, gdy ludzie współczująco poklepują cię po ramieniu, nawet te kilka lat później i pytają, jak się trzymasz. Było to tak cholernie wkurwiające, a przecież to nie było tak, że mógł sobie rzucić opryskliwym komentarzem - nie, od wdowca było wymagane potulne spuszczenie głowy i przyjęcie cudzej troski z wdzięcznością. Bo tak wypadało. Bo tego oczekiwała ta druga osoba. Męczyło to Freda potwornie i właśnie z tego też powodu unikał ludzi, z którymi był blisko w przeszłości. Być może wrzucanie wszystkich starych znajomych do jednego worka było odrobinę niesprawiedliwe, ale akurat tym Hockley nie potrafił się przejmować; w tej dziedzinie świadomie wybrał bycie egoistą i szczerze? Nie żałował ani przez sekundę.
- Ale chyba nie wzięłaś ze sobą bikini - rzucił niby karcąco, kręcąc przy tym z dezaprobatą głową przez chwilę, by zaraz posłać Ellen rozbrajający uśmieszek, żeby wiedziała, iż tylko się zgrywał. Choć trzeba przyznać, iż również uważał opcję spontanicznego wyjazdu za niezmiernie kuszącą. - Czyli całe szczęście, że parę dresów mam w bagażniku? - spytał zaczepnie, jedną z brwi ku górze unosząc. Tak, jako oddany fan sportu zawsze wszędzie woził ze sobą świeże ciuchy; koszulki, spodnie, czego dusza zapragnie. - Czemu ten tytuł brzmi dziwnie znajomo... - zastanowił się na głos, marszcząc czoło i próbując sobie przypomnieć, gdzie tę nazwę już wcześniej słyszał. - Czy zrobiono z tego film? - tu spojrzał na Ellen, licząc, że może ona pomoże mu wypełnić tę lukę w pamięci. Zaraz jednak przeniósł wzrok na drogę, nie chcąc się za bardzo rozpraszać, bo wiadomo, jest to niewskazane, jak się jest kierowcą! Zwłaszcza że właśnie ich podróż dobiegała końca, a Fred wjechał na parking. - Dobrze kombinujesz - skwitował z rozbawieniem, zajmując pierwsze lepsze wolne miejsce parkingowe. Następnie błyskawicznie wysiadł z samochodu, by tym razem nie popełnić faux pas i otworzył swojej towarzyszce drzwi. - Może kodem będzie... Lizzie? Wspomniana w jakikolwiek sposób - uzupełnił po namyśle, kulturalnie Ellen dłoń podając, by mogła się wspomóc. No dżentelmen pierwsza klasa, proszę państwa!

Ellen Whitlow
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
jk rowling była kiedyś jej przyjaciółką, ale od kiedy ukradła imię jej córki dla sowy i wypisuje krzywdzące i żenujące rzeczy w social mediach, ellen udaje, że ma amnezję i jej nie pamięta
49
168

Post

Być może jako jedyny, albo jeden z niewielu jej znajomych, zdawał sobie sprawę z tego jak wiele znaczyło dla niej takie właśnie podejście. Teraz coraz mniej była już wdową po cudownym Edgarze, którego - naturalnie - kochała cała okolica. Nie, teraz widziano ją przez pryzmat matki, która zbyt wcześnie musiała pożegnać się ze swoim ukochanym dzieckiem. W każdym razie, często widziała w ludzkich oczach współczucie, które było dobijające na dłuższą metę. Bo między innymi właśnie ono przypominało jej jak okropnie powinna się teraz czuć. Czasem chciała wręcz od tego uciec. Oczekiwała jednocześnie zrozumienia dla swojej starty i uszanowania pamięci męża oraz córki i zięcia, a z drugiej strony pragnęła, aby ktoś ją zobaczył. I chyba tak było z Fredem. Aż dziw, że tak młody człowiek potrafił zrobić to, co z trudem przychodziło znajomym należącym do tego samego pokolenia co Ellen.
- Niestety, o tym nie pomyślałam, ale od czego są karty kredytowe - przyznała się pokornie, ale na jej ustach tańczył rozbawiony uśmiech. Cóż, brak niezręcznej ciszy z powodu nieco zmienionych okoliczności ich spotkania sprawił, że Ellen naprawdę miała dobre przeczucia odnośnie nadchodzącego wieczoru, który zbliżał się wielkimi krokami, z każdym przebytym kilometrem. - Tak, mogą się jeszcze przydać - odparła, zerkając na Hockleya. Cóż, żal by było, gdyby pozbył się eleganckiej czerni garnituru, który na sobie miał, ale ostatecznie Ellen nie oponowałaby, gdyby wskoczył w dres. Sama pewnie zamieniłaby z chęcią elegancką suknie na coś bardziej komfortowego i zwiewnego, ale niestety byli niewolnikami dress code'u, którego sumienie nie pozwoliło jej zignorować. - Tak, tak, z tym młodym chłopcem, który grał Toma Riddle'a w szóstej części Harry'ego Pottera - ugh, na samo wspomnienie serii o młodym czarodzieju nóż jej się w kieszeni otwierał, a przecież suknia nie miała żadnych, tajemniczych, ukrytych kieszeni! Na szczęście, albo nieszczęście, zależy jak na to spojrzeć, pojawili się już na miejscu, a po chwili Ellen podawała dłoń Frederickowi, wychodząc z auta. - Lata praktyki - skomentowała krótko jeszcze i dwoma szybkimi ruchami dłoni poprawiając włosy, ruszyła w stronę wejścia w towarzystwie Freda. - I dobry pomysł, nikt nie będzie nas wtedy podejrzewał - rzuciła rozbawiona. Z każdą kolejną chwilą Ellen miała ochotę coraz bardziej śmiać się ze swoich wątpliwości co do zaproszenia Freda na ten bankiet. Kiedy weszli do sali bankietowej zapewne od razu natknęli się na kelnera z szampanem. - Jest i nasze dzisiejsze wybawienie - odparła. No przynajmniej w jej wypadku. Chociaż i Hockley mógł pozwolić sobie na lampkę szampana. Ellen trochę nie rozumiała tego przewrażliwienia Amerykanów. W jej rodzinnych stronach cztery kieliszki wina do obiadu to norma, a nie alkoholizm, ale co ona mogła tam wiedzieć.

fred hockley
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum!
mów mi/kontakt
lenny
fred hockley
a

Post

Niezaprzeczalnie empatia była bardzo cenną rzeczą w świecie zdominowanym przez bezduszność, ale nawet z nią można było zwyczajnie przedobrzyć. Kiedyś bliska znajoma jego żony po jej śmierci wydzwaniała do niego praktycznie codziennie z pytaniem, jak się czuje, a gdy w końcu znużony jej natręctwem przestał odbierać telefon, to zaczęła go nachodzić w domu. Bóg jeden wie, ile by to jeszcze trwało, gdyby kulturalnie nie kazał jej się odpieprzyć; och, jasne, rozumiał, że chciała dobrze i serce miała we właściwym miejscu, aczkolwiek zaszło to wszystko odrobinę za daleko i zwyczajnie zaczęło go przytłaczać, zwłaszcza że z natury był typem najlepiej czującym się w swoim własnym towarzystwie. Dlatego umiał postawić się w sytuacji Ellen, bo sam nie tak dawno przechodził przez to samo i doskonale wiedział, iż nie było to zbyt przyjemnym doświadczeniem.
- Przygotowana na każdą ewentualność - podsumował z lekką przekorą w głosie, mrugając do niej żartobliwie, gdy tylko na nią po raz kolejny zerknął. Jak bardzo preferował rozmawianie twarzą w twarz, to jednak w aktualnych okolicznościach wolał się skupić na drodze, jak na odpowiedzialnego kierowcę przystało. Czas na pogaduszki z całą pewnością znajdzie się później. - Mam kilka par, mogę się podzielić - zaproponował dobrodusznie, mimochodem kąciki ust rozciągając w krzywym uśmiechu, ponieważ ciężko było mu wyobrazić sobie Ellen w dresach. Najczęściej widział ją ubraną elegancko, nawet niekiedy się zastanawiał, czy aby przypadkiem do spania też nie kładzie się w jakichś wytwornych ubraniach. Zły tok myślenia, Hockley, zdecydowanie zły tok myślenia. - Ach - rzucił jedynie w pierwszym odruchu, bo jeszcze nie do końca potrafił skojarzyć, o jakiego dokładnie aktora chodziło. Dopiero po jakiejś chwili jego oczy rozbłysnęły, a sam Hockley parsknął śmiechem, którego nie zdołał stłumić. - W tym filmie to chyba też niejedną Komnatę Tajemnic otwiera - skomentował nieco złośliwie, nim zdołał się powstrzymać. Pewnie by sobie jeszcze dłużej na ten temat podyskutowali, gdyby nie fakt, że znaleźli się na miejscu. Mając Ellen opartą o swoje ramię, czuł się dosyć pewnie, gdy wchodzili na salę bankietową, bo liczył, iż nie pozostawi go ona sępom na pożarcie. Nie żeby miał aż tak złe zdanie o zgromadzonych tutaj gościach - po prostu wolał dmuchać na zimne, ok? - Kierowcy nie wypada - odmówił, jednocześnie tęsknym wzrokiem odprowadzając kelnera, który ruszył wgłąb sali. O tak, chętnie by się napił szampana, ale jednak na razie kompas moralny mu na to nie pozwalał. - To co, kiedy rozpocznie się pierwsze fascynujące przemówienie? - spytał na tyle cicho, by usłyszeć go mogła tylko Ellen; nawet celowo przysunął się nieco bliżej, żeby móc bezkarnie obgadywać cały ten nudny bankiet.

Ellen Whitlow
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
jk rowling była kiedyś jej przyjaciółką, ale od kiedy ukradła imię jej córki dla sowy i wypisuje krzywdzące i żenujące rzeczy w social mediach, ellen udaje, że ma amnezję i jej nie pamięta
49
168

Post

Żałoba to bardzo paskudny okres, szczególnie po kimś bardzo bliskim. Jednego dnia człowiek niemalże pragnie obecności drugiej osoby, żeby już następnego irytować się na samą myśl o niezapowiedzianej wizycie. Jednoczesne rozdrażnienie i rozgoryczenie nigdy nie sprawiało, że relacje z tymi, którzy jeszcze zostali były łatwe. Może dlatego łatwiej było im w swoim towarzystwie? Bo rozumieli to, co przechodzą, nawet jeżeli Fred nie zdecydował się na zwierzenie się Ellen ze wszystkich swoich bolączek. Nie musiała, w końcu nie chodziło o samą informację, ale empatię, która po takich przeżyciach przychodzi naturalnie niczym oddychanie. Instynktownie wiedziała, kiedy powinna się wycofać, a kiedy brnąć dalej w rozmowę.
- Będę miała to na uwadze - rzuciła rozbawiona, no bo nigdy nie wiadomo jak potoczy się dzisiejszy wieczór i może się okazać, że wdzianie dresowej kreacji z bagażnika Hockleya będzie jej jedyną deską ratunku. Nie była niczym telewizyjne divy, które zawsze miały naszykowane zapasową suknie w razie sytuacji awaryjnej. Chociaż faktycznie, dresowe spodnie i wyciągnięta koszulka to nie jest coś, w czym Ellen chodziła na co dzień. Chyba miała w sobie coś z brytyjskiej damy bo najlepiej czuła się w zwiewnych sukienkach, szczególnie kiedy żar dosłownie leje się z nieba. - Och tak i to nie za pomocą mowy węży - odparła rozbawiona, ale nie była pewna czy to nie był śmiech przez łzy. Naprawdę obecna kinematografia czasami wołała o pomstę do nieba. A ona jako kobieta bardzo kulturalna nie umiała przejść obok tego obojętnie.
Ellen rozbawiona wywróciła oczami i spojrzała na Freda, kręcąc lampką szampana w dłoni. - Jak to z wami Amerykanami jest? Stamtąd skąd ja pochodzę po wypiciu czterech lampek wina do obiadu nadal jesteś najlepszym kandydatem na kierowcę - zaśmiała się, uśmiechając się zaczepnie do Freda. Oczywiście żartowała i nie miała zamiaru zmuszać Hockleya do spożywania alkoholu, ale to taki jeden ze stereotypów, żartów, które funkcjonowały wśród Brytyjczyków, porównujących się z sąsiadami zza morza. Zerknęła na zegarek, a potem zwróciła swoje spojrzenie w stronę sceny.
- Niedługo, lepiej abyśmy ulokowali się gdzieś z tyłu, a najlepiej przy stole z przystawkami. Edgar strasznie pluje - dodała mocno konspiracyjnie, po czym upiła łyk szampana. Zapewne już po chwili na niezbyt wysoki podest wtoczył się książkowy przykład uprzywilejowanego mężczyzny po pięćdziesiątce z delikatnym brzuszkiem, włosami przeplecionymi siwizną i szklanką w dłoni. Aż Ellen westchnęła ciężko i zapewne nie omieszkała rzucać półgębkiem kąśliwych uwag odnośnie przemówienia. - Jednym z niewielu plusów tych bankietów są krewetki. Nie są nimi na pewno te dwie - rzuciła, wskazując brodą dwie kobiety stojące po prawej. Musiała z kimś podzielić się swoją niechęcią do niektórych ludzi, którzy zbierali się na tego typu imprezach.

fred hockley
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum!
mów mi/kontakt
lenny
fred hockley
a

Post

- Na pewno wyglądałabyś w nich szałowo - zapewnił z szelmowskim uśmieszkiem, który wciąż majaczył się na jego ustach, bo niewątpliwie Ellen w takim wydaniu zrobiłaby furorę na niejednym salonie. Dzisiaj ceniono ludzi wyłamujących się ze schematów, więc kto wie, może rozpoczęłaby tym samym jakiś nowy trend modowy? Mimochodem parsknął gromkim śmiechem na komentarz Whitlow i potrząsnął głową. - I takie filmy i książki cieszą się dziś największą popularnością, to jest niepojęte. Jeśli kiedykolwiek stwierdzę, że są warte dziesięciu gwiazdek, to już teraz daję Ci pozwolenie na strzelenie mi w łeb, bo najwyraźniej to będzie świadczyć o tym, iż straciłem łączność z rzeczywistością - rzucił pół żartem, pół serio, gdyż to zdecydowanie była straszna wizja, której Fred nawet nie chciał brać pod uwagę. W końcu co byłoby jego kolejnym krokiem? Pokochanie boysbandów i obwieszenie swojej sypialni plakatami gwiazdek pop? Aż się biedak wzdrygnął na samą taką myśl i nie ma co się dziwić, bo rzeczywiście była ona przerażająca!
Po usłyszeniu anegdotki opowiedzianej przez Ellen, to Hockley aż się wodą zakrztusił, którą właśnie sobie grzecznie popijał. Odchrząknąwszy, spojrzał na nią z ewidentnym zaskoczeniem. - Coś czuję, że nabijasz mnie w butelkę, Whitlow. Nie ma mowy, że Brytyjczycy wsiadają za kółko po czterech kieliszkach wina, prawda...? - spytał ze słyszalnym wahaniem w głosie, brwi niemalże po czubek włosów unosząc. Z tego wszystkiego to chyba po raz pierwszy w historii całej ich znajomości zwrócił się do Ellen po nazwisku, czego nawet nie zarejestrował, taki zszokowany był posłyszaną informacją! - Dobry pomysł, od razu wcielmy go w życie - stwierdził i ująwszy kobietę pod ramię, wykonał kilkanaście zdecydowanych kroków do tyłu, znów ciesząc się kilkoma krzywymi spojrzeniami, ale zbytnio się tym nie przejmując. Ba, nawet cieplutko się uśmiechnął do babeczki w średnim wieku, co z dezaprobatą pokręciła głową. No, niewiarygodnie sztywne towarzystwo! Natomiast tego całego przemówienia to tak słuchał jednym uchem, bo dużo bardziej interesowały go uwagi Ellen, na które co jakiś czas reagował cichym prychnięciem i spuszczeniem głowy, by przemawiający nie wyczaił, że tu z niego takie śmieszki heheszki lecą. - A to dlaczego? Nie wyglądają na zbyt... inteligentne - dokończył całkiem przyzwoicie, obrzucając przelotnym spojrzeniem wspomniane przez swoją towarzyszkę kobiety. Mimo że elegancko ubrane, to i tak kojarzyły mu się z takimi typowymi przekupkami na targu, co wymieniają się najświeższymi ploteczkami zebranymi przez czuwanie w swoim oknie 24/7.

Ellen Whitlow
mów mi/kontakt
Zablokowany