Karty postaciRelacjeMessengerKalendarzeInstagram
a
Awatar użytkownika
Urodzona w Hope Valley i zaadoptowana przez Ridericków, którzy dali jej najlepszy możliwy dom. Studiowała w Nowym Jorku, gdzie wyszła za mąż i miała być szczęśliwa, ale zamarzył jej się powrót w rodzinne strony. Rozwód i dziecko trochę pokrzyżówały jej plany zawodowe. Zrobiła specjalizację z onkologii i dopiero od niedawna próbuje swoich sił w chirurgii. Boi się diagnozy, ale jest bardziej niż pewna, że ma guza mózgu. Szczęścia w miłości też nie.
32
170

Post

domowa stylóweczka

Kolejny długi dzień. Bardzo długi i większości spędzony w pracy. Ktoś się po niej spodziewał czegoś innego? Ostatni tygodnie, gdy wzięła na siebie jeszcze kolejną specjalizację… to był istny maraton. A to dopiero początek! Wiedziała, że prawdopodobnie wzięła na siebie za dużo, ale nie potrafiła sobie tego odpuścić. W ogóle nie potrafiła SOBIE odpuścić. Ten typ tak niestety ma. Na szczęście od kiedy Woody wrócił do miasta było jakoś… prościej? Przynajmniej mogli dzielić się opieką nad Harriett, a ta mniej czasu spędzała w szpitalnym przedszkolu. Chyba, że pięciolatki chodzą w Stanach już do szkoły? NIE WIEM. Przyznaję się bez bicia, że nie wiem, chociaż to w tym momencie mało istotne.
Dzień jak co dzień, więc wróciły do domu stosunkowo późno, bliżej wieczora. Uzgodniły, że na kolację będzie pizza, Silver ją właśnie zamówiła i wtedy usłyszała dzwonek do drzwi. Pizza tak szybko nie przyjeżdżała. I wtedy ją olśniło. Spojrzała na kalendarz na kuchennej ścianie i przeklęła pod nosem. Zapomniała, cholera jasna… zapomniała, że właśnie zaczynał się weekend Woody’ego z Hattie.
Otworzyła mu jednak drzwi, uśmiechając się do niego szeroko (ale wcale nie promiennie, bo była kosmicznie zmęczona i zestresowana ostatnimi tygodniami, a to bardzo rzucało się w oczy) i wpuściła go do środka – Wiesz, co się stało? – zapytała głupio, kiedy prowadziła go do salonu – Zapomniałam. Na śmierć zapomniałam, że to dzisiaj. – wyjaśniła, spoglądając na niego tak przepraszająco-błagalnym spojrzeniem, że nie mógł się na nią gniewać. Dokładnie w tym samym momencie z e swojego pokoju wybiegła też Harriett z głośnym „tata!” i rzuciła mu się na szyję, przy okazji też opowiadając – zupełnie nie pytana – jak fajnie dzisiaj spędziła dzień, że z mamą właśnie zamówiły pizzę i że miały oglądać dzisiaj krainę lodu, ehe – Więc jak widzisz… nie tylko ja – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Zostaniesz? Znaczy… pojedziecie później do siebie jeśli chcesz, ale kolacja i film? Odmówisz Krainie Lodu? – albo raczej swojej córka, która była typową psychofanką jak każda dziewczynka w jej wieku. Silver miała tej bajki po dziurki w nosie, prawdopodobnie jak każdy rodzi, ale nie potrafiła odmawiać. Była w tym okropna! I jak widać była też okropna w organizacji sobie czasu, ale tu akurat można było wszystko zrzucić na zbyt dużą liczbę obowiązków, stres, przemęczenie i kiepskie samopoczucie.



Woody Willoughby
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SUMMER FESTIVAL - za udział w randkach w ciemno! LONELY STRANGER - za udział w evencie SF i bycie bardzo wybrednym! BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER ROZWODNIK/ROZWÓDKA ADOPTOWANY MEDYCYNA WCIĄŻ CZEKAM NA LIST Z HOGWARTU
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
33
175

Post

{1}

Czy wypada mówić, że istnieją dobre strony zawału?
Hm, temat nieco kontrowersyjny i być może nie wypadało rozwodzić się nad nim głośno i przy ludziach, ale w zaciszu własnego umysłu, własnej moralności i własnych prywatnych racji, Woody nie mógł nie przyznać, że wyszło mu to koniec końców na dobre.
Może i ukróciło dziki pęd ku karierze i chęć wspięcia się wyżej niż wysoko po szczeblach drabiny górnolotnej, nowojorskiej finansjery, ale to mógł sobie zawsze zrekompensować grywaniem na internetowej giełdzie, gdyby już wyjątkowo mocno zatęsknił za dreszczykiem emocji jaki mogło dać jedynie obracanie pieniędzmi i aktywami do spółki z budowaniem raportów ryzyka i milionem innych rzeczy, w których tak mocno zakochał się na studiach, i których nie potrafił porzucić nawet na rzecz umiłowanej małżonki, która jednego dnia oświadczyła mu, że wielki świat się jej znudził i chce jak najprędzej wracać w rodzinne strony. Nigdy wcześniej nawet nie zwrócił uwagi jak notabene zabawnym było, że oboje pochodzili z Hope Valley, a przyszło im znaleźć się na drugim krańcu kontynentu zanim mogli się w sobie zakochać. Teraz, licząc kolejny mijający od rozwodu rok, uśmiechał się pod nosem za każdym razem, gdy sobie o tym przypominał.
W zamian dostał coś, zdaje się, o wiele bardziej wartościowego. Szansę na spędzanie z ukochaną córką ogromu czasu, bez nieustannie mruczącego z tyłu głowy głosiku, że o, to już pora odstawić ją do matki, bo czeka go niezwykle ważne spotkanie, na które trzeba należycie się przygotować, bo inaczej może nie pokazywać się tam w ogóle; albo, że czekają go stosy pracy, którą będzie nadganiał do późnej nocy, a właściwie to do momentu, w którym noc nie wiedzieć kiedy zacznie płynnie zamieniać się w blady świt. Teraz mógł w stanie absolutnej nirvany oddawać się maratonom planszówek, których zasad uczyła go Hattie, albo męczyć po raz setny tę samą produkcję Disneya i parodiować mocno wryte w pamięć dialogi bajkowych postaci.
- I czemu mnie to nie dziwi? - oh, oczywiście, że nie miał jej tego za złe. Broń boże, w końcu kto jak nie on zrozumie, jak dalece można zapominać o najprostszych sprawach, kiedy jest się zawalonym pracą i ledwo rozróżnia się dzień od nocy. Kiwnął głową, zsuwając buty i łapiąc w pasie małe, rozbiegane stworzenie, które ani na moment nie zaprzestało monologu o tym, jak wspaniały był jej dzień.
WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! ROZWODNIK/ROZWÓDKA MAM CÓRKĘ SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA
mów mi/kontakt
miss Persian-ality
a
Awatar użytkownika
Urodzona w Hope Valley i zaadoptowana przez Ridericków, którzy dali jej najlepszy możliwy dom. Studiowała w Nowym Jorku, gdzie wyszła za mąż i miała być szczęśliwa, ale zamarzył jej się powrót w rodzinne strony. Rozwód i dziecko trochę pokrzyżówały jej plany zawodowe. Zrobiła specjalizację z onkologii i dopiero od niedawna próbuje swoich sił w chirurgii. Boi się diagnozy, ale jest bardziej niż pewna, że ma guza mózgu. Szczęścia w miłości też nie.
32
170

Post

Bardziej niż nad pozytywnymi stronami zawału powinien się zastanowić, czy nie lepiej byłoby, gdyby zrobił to od razu. Gdyby wrócił do Hope Valley kilka lat temu, gdy mu to zaproponowała. Może dzisiaj nie musiałby się zastanawiać nad jakimikolwiek stronami zawału. W końcu życie było tutaj… spokojne. Chociaż akurat Silver była daleka od stwierdzenia, że nudne. Było takie akurat. I chyba właśnie dlatego chciała wrócić w rodzinne strony. No i zdecydowanie bardziej wolała wychowywać córkę tutaj niż w wielkomiejskiej dżungli. Młodej na pewno wyszło to na dobre… nawet jeśli sama Roderick była pracoholiczką nawet tutaj. I jak widać… ciągle nie ogarniała rzeczywistości.
- Naprawdę nie wiem! – zaśmiała się pod nosem, bo to oczywiste dlaczego go to nie dziwiło. To bardzo, ale to bardzo proste – znał ją. I to bardzo dobrze. Właściwie mimo rozwodu, mimo tego że już stosunkowo długo nie żyli razem to ciągle był w czołówce ludzi, którzy znali ją najlepiej i na których jej najbardziej zależało. Był ojcem jej dziecka – to oczywiste, że go kochała i był dla niej ważny. Inaczej to wszystko, co wydarzyło się w Nowym Jorku nie miałoby najmniejszego sensu. A miało. Nigdy nie żałowała, nawet przez chwilę – I wiedziałam, że nie odmówisz… są filmy, którym się nie odmawia. – zażartowała, bo oczywiście, że to był akurat ostatni film, który jakikolwiek dorosły chciałby oglądać z własnej nieprzymuszonej woli, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz… dzieciom się nie odmawia! A jeśli dzieci przy okazji były fankami to taka sytuacja. Zagryzasz zęby i jedziesz. Ewentualnie uczysz się ignorować te dźwięki i postanawiasz uciąć sobie drzemkę – taki był plan Silver zanim się okazało, że będzie miała przy tym dorosłe towarzystwo – Napijesz się czegoś? – zaproponowała, gdy już weszli w głąb mieszkania do salonu połączonego z kuchnią – I co słychać? Wszystko w porządku?


Woody Willoughby
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SUMMER FESTIVAL - za udział w randkach w ciemno! LONELY STRANGER - za udział w evencie SF i bycie bardzo wybrednym! BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER ROZWODNIK/ROZWÓDKA ADOPTOWANY MEDYCYNA WCIĄŻ CZEKAM NA LIST Z HOGWARTU
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
33
175

Post

Może jednak lepiej, żeby nie brał się za filozoficzne rozważania i rozliczenia z przeszłością?
W sensie, zapewne doszedłby w takim wypadku - prędzej czy później - do jakichś ciekawych wniosków, którymi mógłby się z Silver podzielić; lub nie-podzielić, gdyby okazały się nieco nazbyt krzywdzące dla jego męskiej dumy i głęboko skrywanej potrzeby "mienia" racji i ostatniego słowa. Może nawet skłonna byłaby się w jego rozumowaniu narodzić myśl pokrywająca z tym, co już lata temu powtarzała mu Silver - że powrót na Florydę to najlepsze co może zrobić, że wielki świat wcale nie jest tak fascynujący, tak porywający i tak wart poświęceń, jak mu się ślepo na początku wydawało, a koniec końców - że jest wielkim idiotą, który przegapił szansę życia, nie, raczej pozwolił owej szansie przejść obok niego całkiem i w pełni świadomie. Bo ostatecznie stało się tak, jak mogło się zadziać te kilka lat temu.
Wrócił w rodzinne strony, które nawet po takim ogromie czasu jaki minął, odkąd wyjechał stąd młodym chłopakiem pełnym planów i zapału będąc, pozornie nie zmieniły się ani o jotę. Fizycznie, oczywiście tak, w końcu gospodarka była tworem bezlitosnym i chyba jedynie w idealnej, książkowej utopii pozwoliłaby wszystkim punktom charakterystycznym małego miasteczka i wszystkim jego małym biznesom pozostać przez tyle lat w niezmienionej formie; ale klimat, charakter - te pozostały bez zmian. Dokładnie takie, jakie sobie zapamiętał. Dokładnie takie, o jakich w swoich bajecznych, wtedy jeszcze dla Woody'ego kompletnie nierealnych - planach, mówiła małżonka. Och, głupcem był, oj głupcem.
- Chyba lepiej dla naszej osobistej godności, żeby powiedzieć, że są ludzie - spojrzał wymownie na małą Hattie, przy tej okazji podrzucając ją lekko, tak by wydobyć najmilszy dla ucha rodzica, rozbawiony śmiech - którym się nie odmawia.
Proszę bardzo, byli parą ludzi po trzydziestce i właśnie zupełnie dobrowolnie dali się wpakować pod pantofel małego gnoma, który był - owszem, prawda to niezaprzeczalna - najsłodszym gnomem na świecie, ale wciąż gnomem kilkuletnim, który gdyby tylko mógł żyłby na kanałach kablówki i cukrowej wacie. A ich silne wole były tak silne względem córki, że to chyba cud prawdziwy, że jeszcze dokładnie tak, nie wyglądał plan dnia młodej. Z lekkim rozmarzeniem i tęsknotą zaczął przyglądać się po raz milionowy ośnieżonym krajobrazom stanowiącym tło dla pierwszej z piosenek w bajce. Niby Floryda stanowiła dla niego środowisko naturalne, ale jednak bywały takie dni, że upał był nie do zniesienia i człowiekowi marzył się permanentny urlop na Grenlandii. - Cokolwiek co masz, byle zimne. - posłał jej wdzięczny uśmiech, zaraz wracając do uważnego śledzenia doskonale znanej fabuły.

Silver Roderick
WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! ROZWODNIK/ROZWÓDKA MAM CÓRKĘ SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA
mów mi/kontakt
miss Persian-ality
ODPOWIEDZ