Droga dojazdowa do miasteczka
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Obrazek
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
a
Awatar użytkownika
Zakręcona pielęgniarka i miłośniczka zwierząt. Po godzinach udziela się jako wolontariusz w miejscowym schronisku. Zakochana bez pamięci, ale nie w tym co trzeba...
26
170

Post

001.
Powinna być najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Wszyscy wokół jej to powtarzali. W końcu planowała ślub. W wielu kulturach był to szczyt osiągnięć kobiety (to oraz urodzenie wielu, wielu dzieci) i Toni przez dłuższy świat również żyła w takim przekonaniu. Tego nauczyła ją matka, kiedy jeszcze żyła, tego nauczyły ją wszystkie bajki Disney’a, które pochłaniała w dzieciństwie niczym gąbka. Dlaczego więc z każdym kolejnym mijającym dniem, który przybliżał ją do upragnionego dnia - zamiast radości, odczuwała strach? Nie, nie strach… przerażenie! Wolała zbyt głęboko tego nie roztrząsać, toteż obierała najprostszą możliwą drogę. Ignorowanie tematu. A jak zrobić to lepiej, niż zająć głowę czymś innym?
Z takim przeświadczeniem kieruje swoje kroki w doskonale znane jej miejsce, idealnie spełniające funkcję rozpraszania. Do pracowni Gary’ego. Jej odwiedziny stały się na tym etapie czymś w rodzaju smutnej tradycji, bowiem pojawiała się u niego dość regularnie, przeważnie z niekoniecznie przyjemnych powodów. Najczęściej dotyczyły niewierności narzeczonego, czasem innych wątpliwości. Lowell miał jednak tę przyjemną umiejętność przekuwania niepokoju Antonii w bardziej znośny stan akceptacji.
Na moment przystaje przed wejściem, ale po chwili pewnym ruchem popycha drzwi i wchodzi do środka. Przez chwilę korzysta z tego, że Gary nie usłyszał, jak wchodzi. Uwielbia patrzeć, jak pracuje. Jest wtedy tak skupiony i opanowany, że prezentuje się niczym posąg. Toni prześlizguje się wzrokiem po ściągniętych brwiach mężczyzny, zanim w końcu cicho odchrząkuje. Nie chce go przecież wystraszyć, wolałaby nie być odpowiedzialna za pozbawienie go kilku palców, gdyby osunęła mu się piła, czy jakiekolwiek inne narzędzie, które aktualnie dzierżył w rękach.
Cześć Gary. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam — uśmiecha się z lekka i odruchowo zakłada za ucho jasne włosy. Te nie pozostają tam zbyt długo, ale nie próbuje ponawiać ruchu. Podchodzi bliżej i omiata spojrzeniem cokolwiek właśnie tworzył — Za każdym razem przechodzisz samego siebie - stwierdza i gdyby tylko potrafiła, zagwizdałaby z uznaniem. Niestety jest to jedna z umiejętności, która nie była jej dana.
Zgrabnie wskakuje na przylegającą do ściany szafkę i chwilę macha nogami, niczym mała dziewczynka.
Wczoraj znalazłam całą gromadkę małych oposów, pomożesz mi ze schronieniem dla nich? — automatycznie przybiera swoje najbardziej urokliwe spojrzenie, chcąc tym samym zwiększyć szanse powodzenia swojej misji. Jako finałowy akt, zagryza wargę. Jeśli to nie zadziała, nic już nie pomoże. Widać, że jej myśli uporczywie krążą wokół odmiennego tematu, ale stara się skupić na oposach. W końcu to one są teraz ważne, nie ona. Prawda?

Gary Lowell
BOGATE CV ALL BY MYSELF TUBYLEC MEDYCYNA Kocham zwierzęta
mów mi/kontakt
woda ognista#6181
a
Awatar użytkownika
Zawodowo robi meble i inne drewniane bajery, a w domu czeka na niego Teagan, choć ich relacja istnieje tylko na papierku.
29
184

Post

010.


Powrót do pracy po krótkim urlopie był dla niego czystą przyjemnością. Choć większość ludzi uznałaby to za szaleństwo - bo jak można woleć pracę od kilku dni wolnego? - to jednak w tej wyjątkowej sytuacji Gary nie mógł się z nimi zgodzić. W porządku, od zawsze był tym typem człowieka, który nie potrafił usiedzieć w miejscu bez jakiegokolwiek zajęcia. Nie był leniuchem, musiał mieć pełne ręce roboty, choć niebywale cenił sobie te wieczory, kiedy po całym dniu ciężkiej pracy mógł rozłożyć się przed telewizorem z butelką Corony i nie przejmować się tym, że czekały go jeszcze jakieś obowiązki. Wbrew pozorom jego urlop nie wyglądał w ten sposób, ponieważ Gary wolne zorganizował sobie tylko po to, aby doprowadzić własne mieszkanie do porządku po wypadku, którym była pęknięta rura. Zmuszony był wymienić cały parkiet, a skoro potrafił zrobić to sam, nie widział sensu w pakowaniu forsy w cudzą kieszeń, co musiałby zrobić, gdyby jednak zdecydował się wezwać fachowca. Z tym zdołał się jednak uporać i wrócić mógł do czynności minimalnie przyjemniejszych.
Wizyty Toni nie spodziewał się zupełnie. Nie byli umówieni, ale powinien już chyba przywyknąć do tego, że niekiedy lubiła wziąć go z zaskoczenia. Pojawiała się dokładnie wtedy, gdy najmniej się jej spodziewał i obecna chwila idealnie te kryteria spełniana. Zajęty był właśnie nadrabianiem zaległości w realizacji tych zleceń, które najwyraźniej wymagały jego pomocy. Przemiał ludzi pracujących w tartaku był spory, dlatego często bywało tak, że część młodych chłopaków nie zdołała jeszcze wszystkiego się nauczyć, a już uciekała do nowej pracy. Nie mógł się temu dziwić, ale sam nigdy nie miał podobnego planu. Lubił to, co robił i chyba był to jeden z powodów, dla których nigdy nie umiał odmówić blondynce pomocy. I teraz, kiedy zorientował się, że znajdowała się w pomieszczeniu, od razu zdał sobie sprawę z tego, że scenariusz przebiegnie w identyczny sposób. - Cześć, Toni - odparł z uśmiechem, już teraz będąc ciekawym tego, czym dziś zdoła go zaskoczyć. Jej pochwałę przyjął z uśmiechem, odłączając i odkładając na miejsce narzędzie, którym właśnie się posługiwał. Skoro go odwiedziła, planował poświęcić jej ciut więcej uwagi, a to niestety nie byłoby możliwe w hałasie. - Oposów? - powtórzył po niej, w tym samym momencie unosząc ku górze jedną brew. Jak wspominałam, potrafiła go zaskoczyć i tym razem również idealnie się sprawdziła. Nie była to historia, której by się spodziewał, a co za tym idzie, trochę ciekaw był jej szczegółów. - Jak to się dzieje, że na takie zwierzęta zawsze trafiasz ty? Chodzisz po mieście z czymś w rodzaju sprzętu do wykrywania metali, który działa na sierść zwierząt? - zapytał półżartem, ale żeby nie było, traktował jej działalność w pełni poważnie. Sam może nie angażował się w to wszystko bezpośrednio, ale lubił zwierzęta i jeśli nie były w stanie zadbać o siebie same, należało im się wsparcie. I chyba trafiło im się najlepsze, bo Toni zdawała się być w tej roli niezastąpiona.

Toni Whitely
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! celebrity's best friend: Apollo & Gemini Orzeszek albo psikus - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" I am the "who" when you call, "Who's there?" TEMAT MIESIĄCA - SIERPIEŃ temat miesiąca - październik I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE PALACZ STRZELEC FAN FILMÓW WOJENNYCH ZŁOTA RĄCZKA PEWNY SIEBIE PRACOWITY ŻARŁOK MIĘSOŻERCA Zainwestowałem/am w motor Mam ciężką nogę Czytam poranną prasę Counting stars DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM You're old Old trees Big gesture toss a coin to your witcher sticks and stones Takin' this one to the grave Pomocna dłoń KING OF THE JUNGLE CALL 911 FRIENDZONE SMERF PRACUŚ BAD HAIR DAY DOMOWE REWOLUCJE TWÓJ NOWY DOM FOODIE HOME SWEET HOME NOTHING LASTS FOREVER LIAR, LIAR, LIAR I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Ralph Demolka
mów mi/kontakt
m.
a
Awatar użytkownika
Ambitna pani prokurator, która dopiero zaczyna swoją karierę. Do miasteczka wróciła trzy miesiące temu po rozstaniu z narzeczonym, który w przeciwieństwie do niej chciał dzieci i rozpaczał nad utratą ich nienarodzonego bombelka.
27
169

Post

-01-

Przeprowadzając się do Hope Valley Fern nie była pewna czy to dobra decyzja. Musiała uciekać z Kalifornii, a rodzinne miasto było jedynym miejscem, gdzie kogoś miała. Poza tym nie potrafiła długo wytrzymać z dala od siostry. W tym wieku może powinny mieć odrębne życia, radzić sobie jakoś na własną rękę, ale bez Gem czuła się jakby czegoś jej brakowało. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jakim przywilejem jest mieć kogoś takiego jak ona. Kogoś kto Cię rozumie, wspiera i czyta w myślach. Teoretycznie mogła wybrać Los Angeles czy Nowy Jork. Każde inne miejsce po tej części świata. Jej kariera dopiero się rozpoczynała więc każde drzwi stały przed nią otworem, a mimo to coś ciągnęło ją tu. Fakt, że stanowisko prokuratora była wolne, jakby czekało własnie na nią, uznała za znak, chociaż jej natura nie pozwalała przyznać jej tego na głos. Z opiniami jakie miała i wynikami jakie osiągnęła zmiotła konkurencję. Oczywiście stresowała się, codziennie. Nie dość, że musiała sprostać oczekiwaniom to jeszcze każde powinięcie nogi będzie miało wpływ na jej dalszą karierę. Musiała przykładać się bardziej, niż wszyscy inni, bo nie mogła sobie pozwolić na błąd. Tak to przynajmniej wyglądało w jej głowie, o co obwiniać można tylko jej ambicje. Znajdowała, jednak czas na życie prywatne. Gary był jedną z pierwszych osób, do których się odezwała. Na początku chciała po prostu napisać, że jest w mieście i zobaczyć, jak dalej się to potoczy, jednak na wieść o tym, że ma żonę trochę zmieniał taktykę. W żadnym momencie nie planowała zarzucać na niego sideł czy jakkolwiek inaczej można to nazwać, ale kiedy była nagle chce odnowić kontakt może to wyglądać dziwnie. Szczególnie dla jego żony. Potrzebowała mebli, to nie mijało się z prawdą. Co prawda oryginalnie chciała zamówić gotowe z jakiegoś katalogu, ale równie dobrze to on mógł je dla niej zrobić. Nie dość, że będzie miała piękny salon to jeszcze okazje do spotykania się z nim. Same plusy, zero minusów. Szczególnie, że naprawdę nie miała złych intencji. Chciała odnowić ich relacje, ale na czysto przyjacielskim poziomie. Przecież tęskniła za nim. Nie robiła z tego tajemnicy, a oprócz tego że był jej byłym, był też przyjacielem. To było ważniejsze.
Do warsztatu weszła z dwiema kawami w ręku. Dzisiaj mieli obgadać pierwszy etap pracy i Fren była na prawdę podekscytowana. Jak to ona na miejscu była idealnie na czas. Kiedy zegarek wybił odpowiednią godzinę Lowell mógł usłyszeć stukot jej obcasów. Nieśmiało szła w głąb, aż nie zobaczyła mężczyzny - Heej - przywitała go szerokim uśmiechem - Mam jedną z mlekiem, drugą bez - powiedziała zanim podszedł do niej się przywitać. Jakim cudem w ogóle się nie zmienił? Znaczy wyprzystojniał, to oczywiste, jednak spojrzenie miał nadal takie same.

Gary Lowell
BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER PRAWO JESTEM ZAWSZE NA CZAS ubieram się u znanych projektantów Jesteśmy identyczni DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
yang
a
Awatar użytkownika
Zawodowo robi meble i inne drewniane bajery, a w domu czeka na niego Teagan, choć ich relacja istnieje tylko na papierku.
29
184

Post

012.


Nie spodziewał się tego. Kiedy po latach dostrzegł jej numer na wyświetlaczu własnego telefonu, zupełnie się tego nie spodziewał. Zaskoczyła go, to trzeba jej przyznać i w zasadzie nie była to rzecz, która stanowiłaby dla niego nowość. W jego oczach Fern była bowiem jedną z tych osób, której działania nigdy nie były dla niego w pełni przewidywalne i była to jedna z tych rzeczy, które ciągnęły go do niej najbardziej. Rzeczą, którą zdołał przewidzieć, był jednak jej wyjazd. Już przed laty Gary miał świadomość tego, że nie brakowało jej ambicji i, co więcej, nigdy też nie wątpił w to, że jej się powiedzie. Tak wiele pewności nie miał jednak względem samego siebie, na skutek czego trzymał się tego, co dla niego było bezpieczne i sprawdzone. W pewien sposób bał się ryzyka, a przynajmniej takiego, które pociągnąć mogło za sobą gorzki smak rozczarowania. Był zwyczajnym, prostym chłopakiem z niewielkiego miasteczka, który nigdy nie próbował marzyć o wielkich rzeczach. Studia nie były dla niego i choć dostał się, nigdy nie spróbował w tym własnych sił. Wszystko to tłumaczył sobie chorobą ojca. Chciał pomóc, trochę odciążyć rodziców, w ten sposób rezygnując nie tylko z własnej edukacji, ale też poniekąd z przyszłości, która mogłaby czekać go z Fern. Nie chciał jednak przed czymkolwiek jej wstrzymywać. Gdy ich relacja się zakończyła, naprawdę wierzył w to, że uda im się utrzymać koleżeńskie relacje, ale sam nigdy nie próbował o to walczyć. Pozwolił, aby wszystko to umarło razem z ich związkiem, niejednokrotnie zastanawiając się jednak co było u niej słychać. Pytał o to znajomych, przez pewien czas ciesząc się nawet jej szczęściem, ale w którymś momencie chyba był o nie nawet zazdrosny. Przede wszystkim dziwnie czuł się z faktem, że zaczęła w końcu z kimś sobie to życie układać, ale tego nigdy nie dał po sobie poznać. Podobnie jak teraz nie dawał po sobie poznać tego, że ciekaw był, co zmusiło ją do powrotu w rodzinne strony i dlaczego jednak nie przywiodła za sobą kogoś, kto piastowałby miano tego jedynego. Odchodząc jednak od kwestii dawnych uczuć, Lowell nie widział problemu w tym, aby pomóc jej urządzić się w nowym miejscu. Wbrew temu, co prezentował przez ostatnie lata, znajomość z Fern naprawdę była dla niego czymś istotnym i kiedy te drzwi ponownie się przed nim otworzyły, nie chciał zatrzaskiwać ich z hukiem. - Cześć - obrócił się przez ramię, kiedy Monaghan pojawiła się w warsztacie. Oderwał się od roboty, którą wykonywał do tej pory i pospiesznie wytarł dłonie w ściereczkę leżącą na jednym z blatów. - Czy to próba przekupstwa? - zagaił, dopiero teraz odrywając się od stolika, aby wyjść jej naprzeciw. Przez krótką chwilę zawahał się, ostatecznie jednak pozwalając sobie na wychylenie się w jej stronę, aby nieznacznie musnąć jej policzek ustami. Czy było to za dużo? - Nie jestem pewien czy szef zgodzi się na taką formę zaliczki - dodał, po czym posłał jej zaczepny uśmiech i naprędce zmierzył ją spojrzeniem. Pomimo upływu lat, jej uroda wcale nie straciła. Mało tego, stała się jakby wyraźniejsza i uwydatniła wszystko to, co kiedyś mu się w niej podobało.

Fern Monaghan
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! celebrity's best friend: Apollo & Gemini Orzeszek albo psikus - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" I am the "who" when you call, "Who's there?" TEMAT MIESIĄCA - SIERPIEŃ temat miesiąca - październik I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE PALACZ STRZELEC FAN FILMÓW WOJENNYCH ZŁOTA RĄCZKA PEWNY SIEBIE PRACOWITY ŻARŁOK MIĘSOŻERCA Zainwestowałem/am w motor Mam ciężką nogę Czytam poranną prasę Counting stars DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM You're old Old trees Big gesture toss a coin to your witcher sticks and stones Takin' this one to the grave Pomocna dłoń KING OF THE JUNGLE CALL 911 FRIENDZONE SMERF PRACUŚ BAD HAIR DAY DOMOWE REWOLUCJE TWÓJ NOWY DOM FOODIE HOME SWEET HOME NOTHING LASTS FOREVER LIAR, LIAR, LIAR I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Ralph Demolka
mów mi/kontakt
m.
a
Awatar użytkownika
Ambitna pani prokurator, która dopiero zaczyna swoją karierę. Do miasteczka wróciła trzy miesiące temu po rozstaniu z narzeczonym, który w przeciwieństwie do niej chciał dzieci i rozpaczał nad utratą ich nienarodzonego bombelka.
27
169

Post

Kłamałby mówiąc, że nie chciała by wtedy z nią jechał. Gdyby to zaproponował byłaby przeszczęśliwa, jednak znała sytuację. Znała jego. Nie mogła, więc wymagać od niego czegoś czego nie chciał. Nie chciała, nawet tego sugerować obawiając się, że za bardzo to wszystko skomplikuje. A tak postawiła sprawę jasno, każde poszło w swoją stronę i zakończyli związek, jako przyjaciele. Wiele osób mogło tylko o tym pomarzyć. Dzięki temu mogła do niego teraz zadzwonić, bez skrępowania zaprosić na kawę i porozmawiać o życiu, więc wychodzi na to że było warto. Jedyna rzecz jaka wzbudzała w niej pewnego rodzaju rozczarowanie to fakt, że ma żonę. Ona sama się zakochała, planowała ślub, więc nie mogła mieć do niego żalu. Po prostu jadąc tu w jej głowie pojawiła się malutka nadzieja podsuwająca jej myśl, może tym razem? Wszystko prysnęło tak szybko, jak się pojawiło. Szczególnie, że była to dość abstrakcyjna myśl podyktowana sentymentem. Minęło przecież tyle lat. Obydwoje są innymi ludźmi. Kto wie czy w ogóle polubią dorosłe wersje siebie? Jeśli zapytałby ją o to czemu wróciła i o jej byłego narzeczonego na pewno nie powiedziałaby mu prawdy. Wcale nie, dlatego że nie chciała. Większość ludzi po prostu nie rozumiała. Jak można stracić dziecko i poczuć ulgę? Albo nawet się z tego ucieszyć. Nie mówiła tego na głos, bo wychodziła na bezduszną egoistkę. W oczach niektórych potwora. Mogła liczyć, że ją zrozumie, ale bez pewności w tej kwestii wcisnęłaby mu jakąś wymijającą odpowiedz, jak większości ludzi.
Zaśmiała się krótko słysząc jego słowa - Daj spokój, gdybym chciała Cię przekupić przyniosłam bym też ciastko - powiedziała tonem, jakby była to sprawa oczywista, informacja znana każdemu. Jakby ciastka z definicji służył do przekupstwa. Dla niej trochę tak było, bo to ten rodzaj jedzenia, któremu nie umiała się oprzeć. Wszystko co słodkie od razu znajdowało drogę do jej serca - Więc to bardziej zachęta - wyjaśniła jeszcze z uśmiechem wyciągając kubki w jego stronę, żeby mógł wybrać, która u bardziej pasuje. Nie wiedziała, jaką kawę piję, więc nie mogła przynieść mu jego ulubionej. Przynajmniej nie teraz. Jak już skończy te meble będzie pewnie specjalistką nie tylko do kawy, ale i ciastek.
- Zanim mi pokażesz co dla mnie masz muszę Ci coś powiedzieć - zaczęła poważnie - Może i Cię lubię, może i przynoszę Ci kawę, ale mój stolik musi zapierać dech w piersiach i będę Twoim największym koszmarem dopóki nie będzie idealny - powiedziała. Nie żartowała i Gary na pewno dobrze o tym wiedział. Nadal była perfekcjonistką, szczególnie jeśli sobie wymyśliła. Niektóre rzeczy się nie zmieniają. Inne meble mniej ją interesowały, ten był kluczowy. Przez to jak dom jest zbudowany będzie pierwszą rzeczą, która rzucić się po wejściu do środka, więc musiał zapewnić odpowiedni efekt. Nie chciała oczywiście go straszyć, szczególnie że niezbyt by jej to wyszło. O ile inni ludzie mogli ją różnie odbierać, jednych potrafiła przerażać bardziej, u innych budzić taki dziwny, podświadomy lęk, tak Gary należał do trzeciej grupy. Grupy ludzi, w których nigdy nie będzie wzbudzała takich emocji.

Gary Lowell
BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER PRAWO JESTEM ZAWSZE NA CZAS ubieram się u znanych projektantów Jesteśmy identyczni DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
yang
a
Awatar użytkownika
Zawodowo robi meble i inne drewniane bajery, a w domu czeka na niego Teagan, choć ich relacja istnieje tylko na papierku.
29
184

Post

Niejednokrotnie zastanawiał się nad tym, co byłoby gdyby. Myślał o ich wspólnych planach i możliwościach, które zyskaliby, gdyby nie zdecydował się zostać w rodzinnym mieście. Może teraz wiedliby szczęśliwe życie u swego boku i jeśli tak, mógł wyłącznie pluć sobie w brodę, ale przecież tej gwarancji nie miał ani wtedy, ani teraz. Postawił wszystko na jedną kartę i nie podjął się tego ryzyka, tym samym przekreślając to, co udało im się w trakcie szkoły średniej zbudować. Czasami żałował tego, mając pełną świadomość faktu, że wypuścił ze swoich rąk naprawdę świetną dziewczynę, przez długi czas nie przypuszczając, że ta ponownie mogłaby pojawić się w jego życiu. Tak się jednak stało, ale czy to cokolwiek w ich sytuacji zmieniało? I czy odczucia, które w nim wywoływała, miały w sobie coś z dawnych uczuć czy może były po prostu skutkiem sentymentu? Tego jeszcze nie wiedział i jeśli miał być szczery, nie próbował nawet się nad tym zastanawiać. Tęsknił za nią kiedyś i w pewnym stopniu brakowało mu jej do chwili obecnej, ale nawet jeżeli miło było ją w końcu zobaczyć, to w żaden sposób nie wpływało na fakt, że ich historia była już tylko historią. Rozstali się, ich drogi rozbiegły się w przeciwnych kierunkach, a on… wbrew pozorom nie wiódł wcale poukładanego życia. Tkwił w małżeństwie, które było wyłącznie układem i miało doprowadzić go do pieniędzy, które wiele miały zmienić. Nie tylko w jego życiu, ale przede wszystkim w życiach jego najbliższych, co wydawało mu się dostatecznym powodem do kontynuowania tego przedsięwzięcia. Nie powinien więc dawać się rozproszyć emocjom, które rozbrzmiewały w nim za sprawą widoku twarzy Fern, która obecnie nie powinna być dla niego nikim więcej, niż przyjaciółką. I klientką, w pewnym sensie była też klientką.
- Słuszna uwaga - przyznał i dla podkreślenia swoich słów wymierzył w nią palec wskazujący. Zaraz też na jego twarzy wymalował się uśmiech, a on sam sięgnął po kawę, tę czarną oczywiście. Bez cienia zawahania przytknął do ust wieczko papierowego kubeczka i upił kilka większych łyków, póki napój był jeszcze w miarę ciepły. Smakował dobrze, więc założyć można, że pomimo znajomości jego preferencji, Monaghan spisała się znakomicie. Usłyszawszy jej kolejne słowa, brunet uniósł pytająco brew, chwilę później całkowicie poważniejąc. - Dobrze, że o tym wspominasz. W takim razie stolika dziś nie obejrzymy. Muszę upewnić się, że będzie koszmarny - mrugnął do niej, oczywiście tylko się zgrywając. Choć nie miałby nic przeciwko temu, aby widywać się z nią częściej, zdecydowanie nie był skłonny dokładać sobie z tego powodu pracy. Chciał, żeby była zadowolona z tego, co dla niej przygotował i miał nadzieję, że uda mu się spełnić jej oczekiwania. - W porządku… Musisz mi powiedzieć czego tak właściwie potrzebujesz i czy masz już na to jakąś wizję. Jeśli ułatwi ci to zadanie, mogę pokazać ci katalogi. Poza tym na zapleczu jest też kilka niedokończonych mebli, jeśli chcesz, możemy później się tam przejść, może akurat coś wpadnie ci w oko - zaproponował, po czym koniuszkiem języka zwilżył dolną wargę. Jeśli miał spełnić jej oczekiwania, musiał wiedzieć czego tak naprawdę szukała. Nie widzieli się szmat czasu, zatem nie miał już żadnego pojęcia o jej guście. Tych kilka, może kilkanaście lat temu to zadanie byłoby dla niego bułką z masłem. Teraz? Teraz było o wiele trudniejsze, a i tak z jakichś dziwnych pobudek nie chciał, żeby była zawiedziona.

Fern Monaghan
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! celebrity's best friend: Apollo & Gemini Orzeszek albo psikus - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" I am the "who" when you call, "Who's there?" TEMAT MIESIĄCA - SIERPIEŃ temat miesiąca - październik I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE PALACZ STRZELEC FAN FILMÓW WOJENNYCH ZŁOTA RĄCZKA PEWNY SIEBIE PRACOWITY ŻARŁOK MIĘSOŻERCA Zainwestowałem/am w motor Mam ciężką nogę Czytam poranną prasę Counting stars DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM You're old Old trees Big gesture toss a coin to your witcher sticks and stones Takin' this one to the grave Pomocna dłoń KING OF THE JUNGLE CALL 911 FRIENDZONE SMERF PRACUŚ BAD HAIR DAY DOMOWE REWOLUCJE TWÓJ NOWY DOM FOODIE HOME SWEET HOME NOTHING LASTS FOREVER LIAR, LIAR, LIAR I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Ralph Demolka
mów mi/kontakt
m.
a
Awatar użytkownika
Ambitna pani prokurator, która dopiero zaczyna swoją karierę. Do miasteczka wróciła trzy miesiące temu po rozstaniu z narzeczonym, który w przeciwieństwie do niej chciał dzieci i rozpaczał nad utratą ich nienarodzonego bombelka.
27
169

Post

Dziwne byłoby, gdyby takie myśli nie pojawiały się w ich głowach. Co prawda pożegnanie powinno być odpowiednim zakończeniem, ale brak kontaktu wszystko utrudnił. Przynajmniej dla niej. Przecież razem z żegnaj nie zniknęły wszystkie uczucia, nie przestała interesować się co u niego i jak układa mu się życie. Nie miała odwagi dowiedzieć się u źródła, ale wiele razy chciała. Może, gdyby nadal utrzymywaliby kontakt wszystko wyglądałoby inaczej. Funkcjonowaliby w swojej codzienności jako przyjaciele lub po prostu znajomi jakoś w międzyczasie przepracowując wszystkie emocje. Albo byłoby gorzej. Gdybanie nie miało sensu, jednak ciężko jej było tego nie robić, kiedy wracając tu jej myśli ciągle uciekały do niego. Żona co prawda ułatwiła skupienie się na przyjacielskim aspekcie ich relacji, bo przecież nie wiedziała nic o układzie. Chociaż na prawdę chciała, żeby był szczęśliwy. Obydwoje na to zasługują. Jedyne na co Fern teraz liczyła to, że będzie mogła przynajmniej patrzeć na to z boku, jako przyjaciółka. Nie praktycznie obca, była dziewczyna.
Uśmiechnęła się na jego reakcję. Przekupić nie można byle czym, przynajmniej tu się zgadzali. Co do kawy to jej jedyne wymaganie było takie, że musi ja wypić. Najczęściej w dość dużej ilości, bo drzemki w ciągu dnia nie wchodziły w grę, a jej praca była dość wymagająca. Oprócz długich godzin wymagała ciągłego skupienia i szybkiego działania, jednak Fern nigdy nie narzekała. Na prawdę kochała to co robiła.
- Wiem, że to żart, ale ani trochę mnie nie bawi - powiedziała patrząc na niego poważnie. Nie chciała ryzykować, że gdzie w jego głowie utkwi myśl, że stolik faktycznie ma być koszmarny i nawet przez przypadek taki wyjdzie. Nigdy nie wiadomo. Szczególnie, że tylko ona z pośród trzech kobiet zamieszkujących w ich domu docenia ręcznie wykonane meble. Tamte wolą Ikeę, więc to walka, którą musi wygrać, jak tylko rzucą okiem na wykonane przez niego dzieło sztuki - Zdecydowanie chce katalogi i zobaczyć co masz, bo mam wizję, ale trochę chaotyczną - przyznała - Potrzebuję stolika i szafki pod telewizor z przesuwanymi drzwiczkami do salonu i komodę do sypialni - powiedziała odpowiadając na jego pytanie. W zasadzie nie ustalali jeszcze żadnych konkretów, także mogła szaleć i mówić mu co jej w głowie siedzi. Co prawda z nią za dużo szaleństwa nie będzie - I chcę, żeby stolik był asymetryczny i miał nierówne brzegi - dodała jeszcze - I to tyle - wzruszyła delikatnie ramionami - Resztę musimy zdecydować razem, więc jestem otwarta na jakieś sugestie od specjalisty - uśmiechnęła się delikatnie. Tak właśnie było. Ona w tym temacie nie mogła się zupełnie wypowiedzieć. Mogła mu pomóc jeśli chodzi o prawne aspekty jego pracy czy sprzedaży, ale to tyle. I oczywiście wiedziała co jej się podoba. To chyba też sporo, bo nie raz słyszała, że niezdecydowani klienci się najgorsi - Lubisz to? - zapytała ruchem ręki wskazując na pomieszczenie co miało oczywiście sugerować, że pyta go o pracę. Ciekawiło ją czy to właśnie to. Czy codziennie wstaje chętnie do pracy czy wręcz przeciwnie. Czuje się spełniony czy to może raczej przyzwyczajenie i stały dochód go tu trzymają.

Gary Lowell
BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER PRAWO JESTEM ZAWSZE NA CZAS ubieram się u znanych projektantów Jesteśmy identyczni DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
yang
a
Awatar użytkownika
Zawodowo robi meble i inne drewniane bajery, a w domu czeka na niego Teagan, choć ich relacja istnieje tylko na papierku.
29
184

Post

Gary sam jeszcze nie wiedział jak spoglądał na ich relację. Niewątpliwie cieszył się, że Fern znów zawitała w jego życiu, ale ten powrót do przeszłości był na tyle niespodziewany, że w jego umyśle wywołał natłok myśli, których Lowell nie umiał uporządkować. Zamknęli tamten rozdział, ale do tej pory nie miał okazji w pełni uporać się ze swoimi uczuciami. Rozstali się w zgodzie, mieli pozostać przyjaciółmi i chociaż ta druga część obietnicy legła w gruzach, tej pierwszej nigdy nie złamali. Co ciekawe, z tego wcale nie musiały płynąć same korzyści. Jak wspomniałam, Gary nie miał okazji w pełni uporać się ze swoimi uczuciami. Gdy Monaghan zdecydowała się wyjechać, naprawdę chciał dla niej dobrze, ale jednocześnie nie mógł zaprzeczyć temu, że ich rozstanie go zabolało. Była jego dobrą przyjaciółką, a w tamtym czasie stała mu się chyba najbliższą osobą. Może lepiej byłoby, gdyby ich rozstanie nie odbyło się na pokojowych zasadach? Gdyby stało się coś złego, przynajmniej miałby okazję ku temu, aby wyrzucić z siebie buzujące w nim uczucia. Teraz miałby tę przewagę, że nie byłoby w nim już niczego, co przywodziło do niego sentymenty. Z drugiej jednak strony, czy umiałby wówczas spojrzeć na nią w ten sam sposób, w który spoglądał na nią obecnie? Czy byłby w stanie rozmawiać z nią i, co więcej, zajmować się urządzaniem jej nowego mieszkania? Prawdopodobnie nie, ale wówczas nie zależałoby mu także na tym, aby tym razem zatrzymać ją w swoim życiu, a obecnie taka właśnie myśl wykiełkowała w jego głowie i, cóż, nie uważał tego za coś złego.
Usłyszawszy jej uwagę, wygiął usta w uśmiechu, nie mówiąc już nic. Skupił się natomiast na tym, co Fern próbowała mu przekazać w kwestii swojego zamówienia. O ile pierwsze zdanie nieszczególnie go zdziwiło, tak wzmianka o asymetrycznym stoliku sprawiła, że Gary uniósł ku górze jedną brew. Nie było to niewykonalne, ale w tym momencie nabrał wrażenia, że nie będzie to ciężki kawałek chleba. Monaghan jako klient rzeczywiście mogła stanowić wyzwanie, ale nie zamierzał wywieszać białej flagi. - W porządku - pokiwał lekko głową, uprzednio sięgając dłonią po niewielki notes, który leżał gdzieś na brzegu szafki i zapisał w nim kilka niezbędnych informacji. Dopiero gdy go odłożył, ponownie podniósł spojrzenie na kobietę. - W takim razie zaczniemy od spaceru na zaplecze, co? Może tam uda ci się pokazać mi co dokładnie chodzi ci po głowie i katalogi nie będą ci potrzebne, hm? - zaproponował, posyłając jej łagodny uśmiech. Ten pobladł nieco, kiedy jego uszu dobiegło jej pytanie, ale zaraz znów nieznacznie się poszerzył. - Tak, chyba tak. Czasami fajnie jest móc zrobić coś samemu. Wiesz, wymyślić sobie jakąś wizję i później przenieść to na drewno. Ale zamówienia wymagających klientek też realizuję z przyjemnością - odparł, po czym mrugnął do niej zaczepnie. Zaraz też ruszył się z miejsca i skinął głową w stronę drzwi prowadzących do drugiego pomieszczenia. Zatrzymał się dopiero przed nimi, przepuszczając Monaghan w drzwiach, aby wejść na zaplecze zaraz po niej. - Nie krępuj się, szukaj tego, co ci się podoba - machnął dłonią w kierunku niedokończonych meblii, a sam przystanął gdzieś z boku. Chciał dać jej pełne pole do popisu i po cichu liczył na to, że Fern rzeczywiście znajdzie tu coś, co wpisywało się w jej gusta. To zdecydowanie ułatwiłoby mu zadanie, przynajmniej w kwestii jakichś drobnych dodatków, które przecież ostatecznie mogły przesądzić o całości.

Fern Monaghan
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! celebrity's best friend: Apollo & Gemini Orzeszek albo psikus - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" I am the "who" when you call, "Who's there?" TEMAT MIESIĄCA - SIERPIEŃ temat miesiąca - październik I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE PALACZ STRZELEC FAN FILMÓW WOJENNYCH ZŁOTA RĄCZKA PEWNY SIEBIE PRACOWITY ŻARŁOK MIĘSOŻERCA Zainwestowałem/am w motor Mam ciężką nogę Czytam poranną prasę Counting stars DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM You're old Old trees Big gesture toss a coin to your witcher sticks and stones Takin' this one to the grave Pomocna dłoń KING OF THE JUNGLE CALL 911 FRIENDZONE SMERF PRACUŚ BAD HAIR DAY DOMOWE REWOLUCJE TWÓJ NOWY DOM FOODIE HOME SWEET HOME NOTHING LASTS FOREVER LIAR, LIAR, LIAR I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Ralph Demolka
mów mi/kontakt
m.
a
Awatar użytkownika
Ambitna pani prokurator, która dopiero zaczyna swoją karierę. Do miasteczka wróciła trzy miesiące temu po rozstaniu z narzeczonym, który w przeciwieństwie do niej chciał dzieci i rozpaczał nad utratą ich nienarodzonego bombelka.
27
169

Post

To zdecydowanie skomplikowany temat pełen niewiadomych. Nie wiadomo czego dokładnie od siebie oczekują, co tak do końca czują i czy to co opowiadają innym to prawda. Gemini twierdziła, że Fern wcale nie pojawiła się tu z nadzieją na odnowienie relacji, a poderwanie go. Jej słowa. Fernanda będzie do samego końca zapierała się nogami i rękami przed tą teorią, bo na prawdę uważała, że jest nieprawdziwa. Nie mogłaby. To byłoby po prostu bardzo słabe z jej strony, ale jakby nie patrzeć bliźniaczka znała ją dobrze, więc może jednak miała rację? Albo nie powinno się jej słuchać, bo gada głupoty.
Można dostrzec tendencje Fern do zostawiania mężczyzn, których kochała. Najpierw zrobiła to Garyemu, teraz byłemu narzeczonemu. Co prawda powody wyjazdów były zupełnie różne, ale schemat ten sam. Samodzielna decyzja i ucieczka, która niby wszystkim miała ułatwić życie. Najpierw by Lowell nie musiał stawać przed ciężkim wyborem, a teraz aby nie pozbawiać narzeczonego szansy na dzieci czy siebie do zmuszenia się do bycia matką. Chociaż tego nigdy by nie zrobiła. Spowodowałoby to za dużo krzywdy, nie tylko jej, ale i bombelkowi i jej partnerowi.
Mogła mu wyskoczyć z jakimiś fotkami, które zobaczyła na instgramie czy innej aplikacji, która czasem zjadała za dużo jej czasu, ale to co jej się podobało było tak różne, że wolała mu oszczędzić dezorientacji. Jedynym wspólnym elementem była ta asymetria, a to dało się przekazać jednym słowem. Resztę jakoś dograją we dwoje. Była tego pewna. W końcu coś mogło wyglądać na ładne, ale być kompletnie niepraktyczne lub wyglądać tak tylko chwilę. Bardziej ufała jemu, niż fotkom w internecie - Idealnie - powiedziała z uśmiechem. Była na prawdę ciekawa co tam zobaczy. To przecież nie tak, że zrobiła wcześniej jakiś wywiad i chodziła po domach, dla których wykonał już jakieś meble. Weszła w to w ciemno bazując na ich znajomości, dlatego nie bardzo wiedziała czego się spodziewać. Może okaże się, że robi jakieś nudne, proste rzeczy nabłyszczane niczym meble z czasów PRL. Miała nadzieję, że nie, bo za nic nie wiedziałaby jak z tego wybrnąć - Tak - pokiwała głową potwierdzając jego słowa, że fajnie coś samemu stworzyć, chociaż niewiele o tym wiedziała - Znaczy wyobrażam sobie, że może być to fajne - dodała. Daleko jej było do artystki. Nie śpiewała, nie malowała, nie tańczyła. Jedyne co można by pod to podciągnąć to ubrania, które kochała całym sercem, ale ich też nie projektowała ani nie szyła. Tylko nosiła i wyglądała powalająco - Myślę, że dzięki mnie wymagające klientki stanął się Twoimi ulubionym - odpowiedziała na jego słowa z rozbawieniem. Dawno tyle się nie uśmiechała. Nie wiedziała czy to jego poczucie humoru, czy po prostu jego osoba, są za to odpowiedzialne. Ale czy to było ważne. Z pierwszym krokiem po warsztacie rozbrzmiał stukot jej szpilek. Kiwnęła głową w odpowiedzi na jego słowa i po woli zaczęła krążyć między meblami obserwując je uważnie. Czuła na sobie jego wzrok, jednak wcale jej to nie przeszkadzało. Nie sprawiał, że czuła się niekomfortowo, wręcz przeciwnie - Ten mi się podoba - powiedziała po kilku minutach zatrzymując się przy okrągłym stoliku o pięknym, głębokim odcieniu drewna - Tylko nie ten kształt - stwierdziła po chwili rozglądając się dalej - Jak kostka do gitary - rzuciła, jakby nagle ją olśniło - Tylko trochę wydłużona, żeby był mniej więcej tych rozmiarów - dodała wskazując na ten sam stolik, którego kolor jej się najbardziej podobał, po czym przeniosła wzrok na Garyego czekając na jego reakcje. Teoretycznie może ją wyśmiać za wymyślanie jakichś głupot, których nie da się zrobić, ale to właśnie chciała.

Gary Lowell
BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER PRAWO JESTEM ZAWSZE NA CZAS ubieram się u znanych projektantów Jesteśmy identyczni DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
yang
a
Awatar użytkownika
Zawodowo robi meble i inne drewniane bajery, a w domu czeka na niego Teagan, choć ich relacja istnieje tylko na papierku.
29
184

Post

Co tu dużo mówić, rozstanie czasami wydaje się po prostu łatwiejszą w realizacji opcją. Związki wymagają pracy, pełnego zaangażowania i niekiedy także sporej ilości poświęceń. Nie było w nich miejsca na egoizm i myślenie wyłącznie o sobie, co przez część osób postrzegane było jako całkowity brak swobody. Gary rozumiał te obawy, bo nie bez powodu przez długi czas stronił od zaangażowania. Prawdę mówiąc, kiedy Fern zniknęła z jego życia, Lowell nikogo nie dopuścił do siebie w takim stopniu, jak niegdyś dopuścił ją. Spotykał się z kobietami, jasne. Niektóre z tych relacji potrwały dłużej, inne krócej, ale żadna z nich nie osiągnęła takiego stopnia powagi, aby brunet był w stanie powiedzieć tak, z tą kobietą ułożę sobie życie. Może brakowało tam uczuć, a może po prostu czegoś innego, ale żadna z nich nie wydawała mu się strzałem w dziesiątkę. Przy Monaghan kiedyś myślał co innego. Zdarzało się, że kiedy nie planowali wystawnych randek i po prostu wspólnie spędzali wieczór przed telewizorem, Gary łapał się na myśli o tym, że w ten sposób mógłby spędzać swoją codzienność już zawsze. To się jednak nie udało, ona wymknęła mu się z rąk, a on… tkwił w małżeństwie, które niczym nie przypominało tego, co kiedyś sobie wyobrażał. Cóż, pewne rzeczy odchodzą i czasami trzeba umieć po prostu się z nimi pogodzić.
- Może powinnaś spróbować? Wystarczy słowo. Warsztat jest za ścianą, materiały i narzędzia też. Wizję masz już w swojej głowie, więc nic nie stoi na przeszkodzie temu, żebyś sama włożyła coś od siebie w ten wymarzony stolik - odpowiedział i poruszył zaczepnie brwiami. Oczywiście tylko ją podpuszczał, choć był też odrobinę ciekawy tego, co wyszłoby spod jej rąk. Może gdyby odpowiednio ją poinstruował, udałoby im się stworzyć coś ładnego? Dobrze więc byłoby, gdyby nie podłapała tematu, bo Gary nie był pewien czy umiałby jej teraz odmówić, a jednak wolał, żeby jego szef nie wyrzucił go na zbity pysk, prawda. - Słuszna uwaga - odparł, choć czy utwierdzanie jej w tym przekonaniu było w ogóle konieczne? Lubił spędzać z nią czas już przed laty i w tej kwestii najwyraźniej niewiele się zmieniło. Miał do niej ogromną słabość, a pozytywna energia, którą wokół siebie roztaczała, udzielała mu się w oka mgnieniu. Był także przekonany, że wszystko to było po nim widać, a przynajmniej dawna Fern nie powinna mieć problemu z odczytaniem tego z jego oczu. Bądź co bądź, Gary nie był skomplikowany ani trochę. Stanowił raczej otwartą księgę. Z chwilowego zawieszenia wyrwały go dopiero jej późniejsze słowa. Na ich skutek w końcu oderwał spojrzenie od Monaghan, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że musiał jej się przyglądać. Całe szczęście, że jej uwaga spoczywała na meblach, bo jeszcze wyszedłby w jej oczach na prostaka. W każdym razie, kiedy Fern dalej opisywała mu swoją wizję, Gary w końcu ruszył się z miejsca i pokonał dzielący ich dystans. Zerknął na stolik i lekko pokiwał głową, później wykrzywiając usta w uśmiechu. Tak naprawdę nie uważał jej pomysłów za szalone. Nie, w jakiś dziwny sposób podobało mu się to, że doskonale wiedziała czego chce. - Zaczynam myśleć, że naprawdę powinnaś zabrać się za to sama. Jesteś pewna, że nie chcesz mi pomóc? - zagaił pół żartem, pół serio. Może włączenie jej w ten proces nie byłoby wcale takim złym pomysłem? Miałaby we wszystko wgląd i na bieżąco mogłaby korygować ewentualne błędy. No, później nie mogłaby mieć też pretensji do niego, że to on zrobił coś nie tak, a poza tym dochodziła do tego jeszcze jedna, dość istotna kwestia - mieliby okazję spędzić ze sobą więcej czasu, co Lowellowi wydawało się opcją niebywale kuszącą.

Fern Monaghan
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! celebrity's best friend: Apollo & Gemini Orzeszek albo psikus - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" I am the "who" when you call, "Who's there?" TEMAT MIESIĄCA - SIERPIEŃ temat miesiąca - październik I AM MACHINE, I NEVER SLEEP BAŚNIOPISARZ Speedy Gonzales ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY devine MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! I'm a fashion star I killed Laura Palmer TUBYLEC W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM CO RANEK WSKAKUJĘ DO OCEANU - BAYSIDE PALACZ STRZELEC FAN FILMÓW WOJENNYCH ZŁOTA RĄCZKA PEWNY SIEBIE PRACOWITY ŻARŁOK MIĘSOŻERCA Zainwestowałem/am w motor Mam ciężką nogę Czytam poranną prasę Counting stars DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM You're old Old trees Big gesture toss a coin to your witcher sticks and stones Takin' this one to the grave Pomocna dłoń KING OF THE JUNGLE CALL 911 FRIENDZONE SMERF PRACUŚ BAD HAIR DAY DOMOWE REWOLUCJE TWÓJ NOWY DOM FOODIE HOME SWEET HOME NOTHING LASTS FOREVER LIAR, LIAR, LIAR I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM Ralph Demolka
mów mi/kontakt
m.
a
Awatar użytkownika
Ambitna pani prokurator, która dopiero zaczyna swoją karierę. Do miasteczka wróciła trzy miesiące temu po rozstaniu z narzeczonym, który w przeciwieństwie do niej chciał dzieci i rozpaczał nad utratą ich nienarodzonego bombelka.
27
169

Post

Fern nie była kochliwą osobą. Trzeba przyznać, że ogólnie nie była fanką ludzi. Ktoś musiał na prawdę wzbudzić w niej sympatię, żeby w ogóle chciała poświęcić czas na budowanie relacji. Nie tylko, jeśli chodzi o związki, ale i o przyjaźnie. Nie zdarzało się to często, jednak ludzie mięli wtedy okazję poznać prawdziwą Fern, która nie należała do najprzyjemniejszych osób. Taką właśnie opinię mięli o niej ludzie w pracy, większość tych, których poznała w czasie studiów również. Miała, nawet wrażenie, że jej współlokatorka trochę się jej boi. Ale nie on. On znał ją z zupełnie innej strony, do której ciężko było dotrzeć, nawet jej byłemu narzeczonemu. Długo byli na etapie spotykania się bez zobowiązań, bo Fern nie czuła właśnie tej swobody, o która mocno walczyła. Chciała być niezależna, samowystarczalna i silna. Nie chciała potrzebować mężczyzny, a czuć, że w jakiś sposób uzupełnia jej życie co było niesamowicie trudne do znalezienie, bo męskie ego i te sprawy. Może właśnie dlatego łatwo przyszło jej odejście od narzeczonego.
Na początku nie wiedział czy się z niej nabija, więc zmarszczyła lekko brwi, jednak z każdym jego słowem tylko utwierdzała się w przekonaniu, że to żart, dlatego właśnie na jego słowa zareagowała śmiechem - Lepiej nie, bo okaże się, że jestem lepsza od Ciebie i szef będzie musiał Cię zwolnić, żeby zatrudnić prawdziwego mistrza - machnęła ręką jakby naprawdę robiła mu przysługę. Przecież nie chodziło wcale o jej brak zdolności manualnych. Swój piękny mózg używała do zupełnie innych rzeczy. Podyktować komuś jakiś paragraf, na szybo wymyślić jakiś argument na oddalenie wniosku? Jasne, Fern byłaby pierwszą osobą, do której należało się zgłosić, ale robienie stolika? I to z drewna, w brudzie i pyle? Nie bardzo. Musiałaby chyba podwoić swoją wieczorną pielęgnację, a włosy na wszelki wypadek jeszcze rano. To nie tak, że była damą, która nie może się pobrudzić. Po prostu wolała nie - Widzisz, Ty robisz meble, ja dzielę się moimi słusznymi uwagami. Każdy niech trzyma się swojej specjalności - uśmiechnęła się delikatnie potwierdzając jeszcze swoje stanowisko na temat całej tej pomocy.
- Mogę wprowadzić szczegółową kontrolę - niezapowiedziana kawa i regularne drinki w celu zdania raportu? - zaproponowała w zamian. O ile na prawdę daleko jej było do zabawy drewnem to wspólnego spędzania czasu nie chciała odmawiać. Przecież po to się w ogóle pojawiła, więc nieskorzystanie z propozycji bez jakieś alternatywy nie wchodziło w grę. Co prawda mogła jeszcze tu przychodzi i po prostu obserwować go przy pracy, ale to byłoby już przesadą. Przynajmniej tak jej się wydawało. Szczególnie, że gdzieś w jej głowie nadal wisiała myśl, że przecież Gary jest teraz mężem - Znaczy o ile Twoja żona nie będzie miała nic przeciwko - dodała po chwili, a w jej tonie nie było żadnej złośliwości. Na prawdę nie chciała mu utrudniać życia, a przecież obecne partnerki często bywają zazdrosne o byłe. Plus była ciekawa, więc nie mogła sobie podarować i nie poruszyć tego tematu.

Gary Lowell
BOGATE CV WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? WOMEN POWER PRAWO JESTEM ZAWSZE NA CZAS ubieram się u znanych projektantów Jesteśmy identyczni DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
yang
ODPOWIEDZ