Mniejszy rynek z kościołem w centrum
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Obrazek
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
Ines Villeda
a

Post

#117

Ostatnio, poza kilkoma drobnymi wpadkami, życie Ines wyglądało jak z bajki - zaręczyny, przeprowadzka na obrzeża Cape Coral, coraz więcej koncertów w Jimmy's. Gdyby nie kilka potknąć po drodze, do czego zaliczyć można było powrót Gabriela do miasta i handel narkotykami, z którego próbowała powoli się wycofać (nieudolnie, ale liczą się chęci, prawda?), wszystko byłoby idealnie. Ale nauczona przeświadczeniem, że jeśli było zbyt dobrze, to zawsze coś musiało się spierdolić, chyba wolała, żeby nie było perfekcyjnie. Najważniejsze, że z Césarem dogadywali się świetnie na każdej możliwej płaszczyźnie, w tym w łóżku. Nie czuła się najlepiej z tym, że go w jakimś stopniu okłamywała, to nie było wobec niego w porządku. Czuła się podle i z całych sił starała się wyplewić z głowy wyzuty sumienia. Jak na złość, bezskutecznie. Po cichu liczyła, że wszystko rozejdzie się po kościach. Trochę naiwne, ale szczerze powiedziawszy, nie miała pojęcia, co powinna zrobić. Bała się konsekwencji, zresztą niepierwszy raz w życiu, ale nie była na tyle odważna, żeby stawić im czoła.
Popołudnie spędziła u rodziców, którzy ostatnio marudzili, że bywała u nich zbyt rzadko. Zjedli obiad, Arreola też wpadł na chwilę, ale musiał wracać do pracy - po zawale Chaveza coraz więcej obowiązków w szkutni spadło właśnie na niego. Ale Cyganka nie miała mu tego za złe, tutaj chodziło o zdrowie jej brata, a oni? Oni mieli dla siebie całe życie. Czekała na niego przez dekadę, poczeka i kilka kolejnych dni.
Występ w barze miała dopiero późnym wieczorem, więc nogi powiodły ją do sklepu muzycznego. Od dłuższego czasu szukała płyty U2 z tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego roku i nigdzie nie mogła jej dostać. Wprawdzie znalazła jedno wydanie w sieci, ale kosztowało majątek. Pięćset dolarów? Kogoś tutaj pojebało. Ostatnią deską ratunku był miejscowy sklep muzyczny. Przy okazji chciała kupić też zestaw kostek do gry, bo swoje gdzieś pogubiła. Nic nowego. Gdyby tak zliczyć, ile piórek w swoim dotychczasowym życiu zapodziała, to można byłoby jej liczyć w setkach.
- Hola! - rzuciła od progu i weszła do środka dziarskim krokiem, w międzyczasie rozglądając się po wnętrzu. Jeśli kiedykolwiek musiałaby zrezygnować z muzykowania (co chyba wiązałoby się z końcem świata), z pewnością odnalazłaby się w takim miejscu jak te. Za ladą odnalazła wzrokiem młodego kasjera, więc podparła się o blat i pochyliła się w jego kierunku. - Jeżeli masz winylowe wydanie The Unforgettable Fire U2, to będzie najpiękniejsza informacja, jaka mnie dzisiaj spotka - uśmiechnęła się łobuzersko. Okej, obiad w rodzinnym domu był smaczny, całusy Arreoli również, ale pytania o wnuki, którymi uraczyli ją rodzice już niekoniecznie.

Noah Cooper
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

#2

Poniedziałek. W porównaniu do innych ludzi, dla Noah poniedziałki były jednym z ulubionych dni w tygodniu, jeśli w grę wchodziła praca. To zawsze z samego rana przyjeżdżała świeżutka dostawa dostała vinyli, prosto z muzycznych targów w Miami. Zbierali wszystko, co się nie sprzedało i rozwozili do lokalnych sklepów, dając płytą zupełnie nowe życie. Z tego też powodu Cooper zawsze zapisywał się w grafiku na poranną zmianę, by jako pierwszy położyć dłonie na świeżutkich krążkach. W trakcie rozpakowywania trzeciego już pudła, znalazł najstarsze wydanie Bitter Sweet Symphony The Verve’sów. Uśmiechnął się sam do siebie i nie czekając ani chwili dłużej, umieścił płytę w wielkim, czarnym gramofonie znajdującym się tuż przy wejściu na zaplecze. Przymknął powoli oczy, pozwalając by do jego uszu napłynęły dobrze znajome mu dźwięki.
- Cause it's a bittersweet symphony this life
Trying to make ends meet, you're a slave to the money then you die.
- wyśpiewał pod nosem, osiągając idealną tonację, prosto w punkt i zabrał się za wykładanie płyt. Zazwyczaj o tej porze tygodnia do sklepu nie przychodziło wielu ludzi, mógł więc spokojnie zajmować się swoimi sprawami, we własnym tempie.
Donośny dzwoneczek wybrzmiał tuż przy drzwiach, zwiastując pojawienie się nowego klienta. Noah grzecznie ruszył za ladę, gdzie jego miejsce i z uśmiechem przywitał wysoką, długowłosą dziewczynę.
- Cześć - przywitał się po przyjacielsku. W sklepie panowała raczej luźna atmosfera. Przychodzili tam głównie muzycy lub ludzie faktycznie pasjonujący się dobrymi dźwiękami, nie było więc potrzeby silenia się na formalne komunikowanie się. - A wiesz, że chyba mamy.. ale tylko używaną, będzie spoko? Już sprawdzę - kiwnał do niej ręką, by chwile poczekała lub po prostu podążyła jego krokami do niewielkiej półki z napisem Post-punk. Chwilę pogrzebał, trochę poprzekładał i już po kilku sekundach trzymał w dłoni wielką czerwoną winylową oprawkę. - Jest nieco zjechana, ale daje sobie rękę uciąć, że będzie wszystko śmigać - przyglądał się krążkowi, analizując go z obu stron. - A ręce są mi niezmiernie potrzebne - puścił jej oczko. W końcu jako gitarzysta byłoby mu dość ciężko bez, chociażby jednego palca, nie wspominając nawet o całej dłoni.
- To jakaś specjalna okazja, czy po prostu jesteś fanką starego, dobrego rocka? - zainteresował się, odkładając resztę płyt na miejsce.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
Ines Villeda
a

Post

Jej oczy zabłyszczały niczym miliony monet w piosence Mroza. Chłopaczek nie miał pojęcia, że tym sposobem zrobił jej dzień, a możliwość zakupu długo poszukiwanej płyty było lepsze niż orgazm. No dobra, niekoniecznie, ale akurat w tym momencie potrzebowała starego wydania płyty U2, a nie fali rozkoszy.
Zagryzła w ekscytacji dolną wargę i podeszła bliżej, chcąc lepiej przyjrzeć się winylowi, ale żeby to zrobić, musiała przejąć okładkę z płytą od sprzedawcy. Uraczyła go tym swoim jednym z najpiękniejszych uśmiechów, a po chwili badała strukturę opakowania opuszkami palców. Ines lubiła dotykać różne rzeczy. Lubiła sprawdzać, jakiej były kompozycji. Tak, jak zawsze musiała pogłaskać bezpańskiego psa. Zresztą te, które miały już właścicieli również. Musiała przykucnąć i sprawdzić, czy miały miękką sierść, czy były puszyste, albo szorstkie. Dziwnym trafem, przez te wszystkie lata jeszcze żaden nie próbował jej ugryź. Najwyraźniej Cyganka nie była takim okropnym człowiek, jak mogło się niektórym zdawać, a podobno czworonogi znają się na ludziach.
- Znam to, moje dłonie są na wagę złota - i to wcale nie dlatego, że na tej lewej widniał zaręczynowy pierścionek z rubinem. Jej zawód bezpośrednio łączył się z tworzeniem muzyki i graniem na scenie. Występy w barze nie były spełnieniem jej marze, jednak na nic innego nie mogła liczyć, a plany o wielkich trasach koncertowych już dawno pozostawiła za sobą. Nie wyszło, zdarza się. Talent czasem nie wystarczał, liczyły się jeszcze znajomości i dobry start.
- Ogromna fanka rocka - przytaknęła, zakładając sobie niesforny kosmyk włosów za ucho. - U2, Queen, The Cure, Oasis, The Police - mogłaby tak wymieniać w nieskończoność, a to była tylko namiastka jej ukochanych zespołów. Z czasem brnęła w coś bardziej alternatywnego, a na jej playlistach nie mogły nie znaleźć się kawałki Snow Patrol, The Fray czy Kodaline. - Ile za nią chcesz? - zapytała i przestąpiła z nogi na nogę; wyglądał na sympatycznego, a ona miała swój urokliwy dar przekonywania i jak na Cygankę przystało, potrafiła się targować.
Spojrzawszy przez jego ramię dostrzegła stojący na półce gramofon, więc wskazała podbródkiem w tamtą stronę i uniosła winyl nieco wyżej.
- Możemy sprawdzić czy faktycznie działa? - nie, żeby nie ufała sprzedawcy. Nie, wróć. Właściwie to mu nie ufała, przecież się nie znali, a szkoda byłoby, żeby chłopak stracił ręce, skoro były mu tak potrzebne. Pewnie gdyby okazało się, że płyta jednak nie działa, Villeda wróciłaby do sklepu, odcięła mu łapy, a potem rzuciła w niego winylem, krzycząc: ŁAP TĘTNICĄ!

Noah Cooper
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

Przyglądał się jej uważnie, gdy sprawdzała jakość płyty. Coś w ludziach pasjonujących się muzyką sprawiało, że Noah miał do nich momentalne zaufanie. Nie za bardzo potrafił to wyjaśnić, zupełnie jakby coś w środku uspokajało jego czujność, a mięśnie się automatycznie się rozluźniały. Wykonał krok w tył, dając jej odpowiednią przestrzeń i wykorzystując jej zainteresowanie winylem, pozwolił sobie przyglądnąć się jej nieco bliżej. Była ładna. Podobał mu się sposób, w jaki nieznacznie przygryzała dolną wargę, ekscytując się przedmiotem trzymanym w dłoni. Do tego wszystkiego jej długie nogi wręcz krzyczały o pomstę do nieba. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, wymalowując na twarzy cwaniacki uśmieszek numer cztery. No, może gdyby nie zauważył na jej palcu pierścionka zaręczynowego to i by spróbował swoich sił. Miał jednak swoje zasady. Nie tykał się zajętych lasek. A szkoda, bo sposób, w jaki wypowiadała się o ulubionych artystach, był prawdziwą muzyką dla jego uszu.
- Ktoś tu ma dobry gust muzyczny - puścił do niej oczko, zaplatając ręce na klatce piersiowej, przyglądając się jej nieco uważniej. Oparł się wygodnie o szafkę z płytami - Status Quo? Smash Mouth? The Who? - zaczął wyrywkowo wymieniać same legendarne zespoły z zaciekawieniem obserwując jej reakcje. Sam był wielkim fanem rocka tamtejszej generacji. Uważał muzykę z tamtych czasów za wiecznie żywą i przez większość czasu lepszą niż to co teraz puszczało się w radiu. Nie rozumiał tych wszystkich rytmicznych napierdalanek o lizaniu cipek i twerkowaniu. Uważał, że zdecydowanie nie tędy droga i choć w poprzednich dekadach też się o tym śpiewało, jakoś wychodziło to z większym szacunkiem do muzyki i słowa śpiewanego. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Zastanowił się chwilę, gdy spytała o cenę winyla, szczerze nie chcąc kończyć tej konwersacji i jej wizyty w sklepie. O tej porze dnia było wyjątkowo pusto, a on pochłaniał nudę do tego stopnia, że niekiedy zaczynał prowadzić konwersacje z samym sobą. Sounds crazy? Ano właśnie.
- Mam propozycję - machnął palcem, rzucając jej podejrzliwe spojrzenie - Na zapleczu trzymam swoją gitarę. Zagram Ci cztery piosenki, jeśli bezbłędnie odgadniesz wszystkie tytuły i wykonawców - płyta jest twoja. Na mój koszt - wyszczerzył się zadowolony, rzucając niewidzialną rękawicę, mając ogromną nadzieję, że ta ją podniesie. Potrzebował rozrywki. Potrzebował spędzić trochę czasu z kimś, kto rozumie stwierdzenie dobra muzyka, a ona wydawała się wręcz idealna do tej roli. - Co myślisz? - poruszał komicznie brwiami, zaprowadzając ją do wielkiego, czarnego gramofonu. Oparł się wygodnie o ścianę i z założonymi rękami, obserwował jak wymienia winyle, już po chwili pozwalając, by A sort of Homecoming wybrzmiało na cały sklep.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
Ines Villeda
a

Post

Jej matka miała w zwyczaju żartować, że zamiast po cierpliwość, Ines stała w kolejce po długie nogi. Coś w tym było. Te bez wątpienia był jej atutem, ale warto wspomnieć, że Cyganka miała ich wiele. Nie była doskonała i jak na typową kobietę przystało, miała masę dziwacznych kompleksów (dlaczego jej nos był taki mały, kiedy była dzieckiem, a z czasem nabrał aż takich rozmiarów?), ale nie można było jej ująć, że charakteryzowała się nietypową urodą.
Odwzajemniła zawadiacki uśmiech i zacmokała w powietrzu, kiedy chłopak wymienił nazwy kolejnych zespołów.
- Goo Goo Dolls, Guns N' Roses, Aersomith - dorzuciła jeszcze, bo podobnie jak młody sprzedawca, lubowała się w starej muzyce, jednak nie zamykała się na inne gatunki. Doskonale bawiła się w klubach przy techno wstrząsach, rapowała do Eminema i tupała nóżką do country. Nie wspominając już o cygańskich rytmach, pośród których została wychowana.
Złożona przez chłopaka propozycja wydała jej się nie do odrzucenia; Villeda lubiła zdrową rywalizację i chociaż nienawidziła przegrywać, każdą porażkę przyjmowała z pokorą. Trochę ich już w swoim trzydziestoletnim życiu miała i mimo że ostatnio wszystko układało się po jej myśli, nie zawsze tak było.
- Co myślę? - powtórzyła po nią, kiedy głos Bono uniósł się po wypełnionej płytami przestrzeni. - Uważam, że to doskonała wymiana handlowa. Lepsza niż wymiana zboża na parę osłów. Wprawdzie nie chodzę z obcymi facetami na zaplecza, ale prowadź - wskazała podbródkiem w w bliżej nieokreślonym kierunku, bo nie do końca widziała, gdzie znajdowało się wspomniane pomieszczenie. Układ wydawał się prosty - on miał grać, ona zgadywać nazwy zespołów i tytuły piosenek.
Przesunęła się, żeby mógł ja wyminąć i podążyła za nim. Minęli ladę i weszli do niedużego, ale przytulnego pomieszczenia, gdzie znajdowała się gitara sprzedawcy, o której przed chwilą mówił. Ines zlustrowała ją wzrokiem. Była w dobrym stanie, na pewno w lepszym niż jej ulubiona, ale swoją dostała od ojca na dziesiąte urodziny, więc swoje przeszła. Co jakiś czas Cyganka wymieniła w niej struny. Oprócz niej, miała w domu jeszcze dwie inne, jednak nie używała ich tak często.
Usiadła na krześle, zakładając nogę na nogę i uniosła brwi, dając mu do zrozumienia, że śmiało może zaczyna, bo ona była gotowa. I ciekawa jego umiejętności. Zawsze świetnie rozumiała się z gitarzystami, za to perkusiści zwykle okazywali się strasznymi bucami.

Noah Cooper
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

Lubił wyzwania.
Lubił również ludzi, którzy wyzwania podejmowali. Tym sposobem nowo poznana koleżanka zasłużyła sobie na miano oficjalnej, potencjalnej znajomej. Większość ludzi popatrzyłaby na niego dziwnie z wielu powodów - po pierwsze, kto normalny zaprasza świeżo przybyłego klienta przeciwnej płci na zaplecze? Po drugie, co normalnego jest w tym, że pracownik sklepu oferuje zapłacenie za zakupy, jeśli zgadnie się kilka randomowych piosenek? I finalnie po trzecie, kto normalny uwierzyłby w to wszystko komuś takiemu jak Noah? No, ku jego miłemu zaskoczeniu, jednak ktoś się znalazł. Jednym, zwinnym ruchem ręki zaprosił ją w swoje skromne progi, prowadząc prosto przez ciemnoróżowe drzwi na niewielkich rozmiarów zaplecze. W pomieszczeniu nie było nic specjalnego - dużo pudeł, kibelek, wielki fotel, jeszcze więcej pudeł i toaleta na samym końcu korytarza.
- Usiądź sobie wygodnie, już idę po gitarę - wskazał jej jedyne miejsce siedzące w pokoju, a sam zabrał się za otwieranie futerału. Przysunął sobie jedno z wielkich pudeł, tych bardziej stabilnie wyglądających u usiadł tuż naprzeciwko dziewczyny. - W sumie nawet nie znam twojego imienia - wzruszył ramionami i podrapał się nieznacznie za karkiem, po czym wyciągnął przed siebie dłoń - Noah - szczery uśmiech wypełzł na jego twarz. Gdy już wszystko zostało sobie przedstawione, poprawił się kilkakrotnie w miejscu, aby miał swobodę grania, po czym zabrał się za szybciutkie nastrojenie gitary. Wszystko robił ze słuchu, więc była to jedynie kwestia czasu, kiedy siedział zwarty i gotowy do rozpoczęcia tego dziwnego lecz ekscytującego czelendżu.
- Gotowa? Zagram ci z pięć utworów. Tak jak wcześniej mówiłem - zgadniesz wszystkie, tytuł jak i wykonawcę - płyta jest twoja - uśmiechnął się cwaniacko i gdy tylko dostał potwierdzenie, że może zaczynać jego sprawne palce spoczęły na drewnianym gryfie, inne szarpiąc odpowiednie struny - Na początek coś łatwego - kiwnął głową i gołysząc się do rytmu, zaczął wygrywać odpowiednią melodię.
Obserwował ją uważnie, kiedy wsłuchiwała się w idealnie wygrywane dźwięki. Szczerze mówiąc, nie miał wątpliwości, że zgadnie ten tytuł, każdy to znał.
- Dobra, to może teraz.. - zamyślił się na chwilę, po czym szarpnął za właściwe struny To samo wykonał z trzecią piosenką i czwartą.
- Ostatnia.. - przymknął powoli oczy, przenosząc się do zupełnie innej rzeczywistości i w pełni oddając się muzyce, wspominając ukochaną matkę, wygrał cholernie bliski sercu utwór.
- Dobra, a tutaj jeszcze taka mała bonusowa runda - wyszczerzył się cwaniacko, rytmicznie stukając palcami w gitarę - Jak zgadniesz i to, to nie tylko dostajesz płytę ale stawiam ci kawę - no w jego głowie brzmiało to jak całkiem niezły deal. Przekręcił się delikatnie, bo cholerne pudło zaczynało mocno wrzynać mu się w tyłek i zaczął wygrywać słodką melodię, wspominając piękną, lokatą dziewczynę, która kilka dni temu kompletnie zawróciła mu w głowie.

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
Ines Villeda
a

Post

- Ines - odparła, kiedy już zajęła miejsce i czekała, aż chłopak zacznie grać. Ona też lubiła wyzwania. I lubiła wygrywać. Potrafiła też przegrywać, chociaż niechętnie godziła się z porażką. Taka właśnie była Villeda - uparta, dumna i honorowa. I z pewnością nie lubiła zajmować ostatniego miejsca w czymkolwiek.
Przyglądała się uważnie, w jaki sposób Noah trzyma gitarę; zawsze zwracała na to uwagę. Zastanawiała się, czy miał tak samo stwardniałe opuszki palców od strun, jak ona.
- Iris, Goo Goo Dolls - rzuciła, gdy ledwo co zabrzdąkał. Kochała ten zespół i chyba spaliłaby się ze wstydu, gdyby jakimś cudem go nie rozpoznała. Zresztą tej charakterystycznej melodii nie dało się nie rozpoznać. Uśmiechnęła się pod nosem, a wychwytując jego spojrzenie, wzruszyła tylko ramionami. Łatwizna.
- Boulevard of broken dreams, Green Day - to też było proste. Tak, jak kolejny numer. Czy on naprawdę chciał zaskoczyć ją Freddiem? - Bohemian Rhapsody, Queen - powiedziawszy to, musiała przyznać w myślach, że miał niezłą technikę. Był młody, z czasem z pewnością dojdzie do totalnej perfekcji. Jej też zajęło to trochę czasu, ale wciąż nie była najlepsza. Chciałaby być, chciałaby wielkich tras koncertowych i widowni na stadionie Wembley. Zawsze o tym marzyła, ale te marzenia z wiekiem poszły gdzieś w odstawkę. A kto przestaje marzyć, trochę umiera.
- Californication, Red Hot Chill Peppers - odgadła tytuł przedostatniego utworu, ale na wzmiankę o bonusie, zatarła dłonie. - Rzadko pijam kawę, ale nie pogardzę herbatą. Albo gorącą czekoladą - uprzedziła go lojalnie, czując powoli smak zwycięstwa. Czy Noah dawał jej fory? Jeśli tak, to trochę jej nie doceniał. Ale jeżeli nie, to słabo się postarał, chociaż piosenki były trafne i bardzo w jej guście.
- Tears In Heaven, Eric Clapton - poprawiła się na krześle, przywierając plecami do oparcia; w muzykach najpiękniejsze było to, że właściwie nigdy tak naprawdę nie rywalizowali. Wymieniali się doświadczeniami i dawali dobre rady, a gdy ktoś nie potrafił czegoś zagrać, z początku rzucali zgryźliwymi uwagami, ale finalnie wyciągali pomocną dłoń.
- Slow dancing in a burning room, John Mayer - tym razem na twarzy Ines pojawił się usatysfakcjonowany uśmiech. - Mogę? - zapytała odnośnie gitary; Noah skinął głową, więc przejęła od niego instrument i sprawnie zagrała pierwsze akordy Supermana, Five For Fighting. - I can't stand to fly, I'm not that naive. I'm just out to find, the better part of me - zaśpiewała, przejeżdżając palcami po kilku strunach. - Długo grasz? - zainteresowała się i podniosła na niego swoje duże, ciemne oczy. Skoro już tutaj siedzieli, dlaczego mieliby nie podyskutować o tematach, na które najwyraźniej oboje mieli nie byle jakie pojęcie.

Noah Cooper
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

Musiał przyznać - zrobiła na nim wrażenie. I to niemałe! Jasne, zagrał jej same klasyki, zupełnie łatwiutkie do odgadnięcia, które każdy prawdziwy muzyk ma w małym palcu, ale przecież skąd miał wiedzieć, że tak dobrze jej pójdzie? Nie znał jej. Nie miał pojęcia jak głęboko siedzi w muzyce, a to, że przyszła kupić płytę U2 jeszcze nic o niej nie mówiło. Zaskoczył się pozytywnie, bardzo na plus. Słodki uśmiech wypłynął na jego twarz, gdy odgadła już wszystkie możliwe tytuły wraz z rundą bonusową.
- No no - przechylił się nieco do tyłu, stukając rytmicznie w pudło od gitary - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem pod wrażeniem - poprawił sterczące włosy, zaczesując je zwinne na tył głowy. Przyglądał się jej uważnie, jakby niecierpliwie czekał, czym jeszcze go zaskoczy. I zaskoczyła. Grzecznie oddał jej swoją gitarę, mrużąc ciekawsko oczy. Rozsiadł się wygodnie na pudle i przyglądał, jak łatwo posługuje się ze strunami i wbijaniem akordów. Głowa mimowolnie poszła w ruch, przemieszczając się w przód i w tył razem z nogą, która również zaczęła rytmicznie wybijać odpowiedni bit.
- I'm more than a bird, I'm more than a plane
I'm more than some pretty face beside a train
And it's not easy to be me -
Pozwolił sobie dołączyć cichym podśpiewywaniem. Głos miał dobry, nie wstydził się śpiewać, jednak nie często robił to przy innych. Za to głos Ines absolutnie go oczarował. Założył nogę na nogę i oparł na niej łokieć, by już po chwili podpierać wpatrując się w dziewczynę głowę. Była dobra, bardzo dobra. Momentalnie polubił chrypkę w jej rasowym głowie, które idealnie komponowała się z utworem.
- Dobra jesteś - posłał jej szczery uśmiech - Tworzysz coś swojego? - znał doskonale ten sposób grania i śpiewania, dodawała swoje smaczki pomiędzy oryginalne brzmienie, tworząc tym samym swoją własną wersję, zupełnie jak ludzie, co sami piszą muzykę.
- Od dziecka - spojrzał gdzieś w przestrzeń, wracając do pierwszych pamiętnych lekcji gry - jak miałem pięć lat mama nauczyła mnie grać na gitarze i pianinie - prychnął sam do siebie, przywołując w głowie obraz ukochanej matki, pozwalając, by gorzkie uczucie żalu na chwile pojawiło się w jego ciele

Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
Ines Villeda
a

Post

Muzyka była czymś, na czym Ines naprawdę się znała. Do tego śmiało mogła zaliczyć astrologię i po części astronomię, bo gwiazdozbiory fascynowały ją bardziej, niż można było przypuszczać. Granie na instrumentach w połączeniu ze śpiewem, wróżenie z fusów, odnajdowanie drogi poprzez układ gwiazd na niebie - w tym nie miała sobie równych. Godzinami mogła nie tylko pisać teksty piosenek i wykładać tarota, ale również opowiadać o konstelacji Cefeusza, która znajdowała się na krawędzi drogi mlecznej, jego gwiazdy używane był do wyznaczania odległości we Wszechświecie. Miał obramowanie pięciokąta i trochę przypomina rysunek konia wykonany dziecięcą ręką. Jak dziś pamiętała, kiedy opowiadała o nim Arreoli. Stali wtedy na jego jachcie, patrząc w niebo, zanim znalazł list w kieszeni jej szortów z treścią wyznania miłości.
Ale z muzyką... Z muzyką było inaczej. Z nią wszystko było łatwiejsze i nabierało zupełnie nowych barw. To ona pozwalała jej przetrwać rozczarowania i to do niej zwracała się w najtrudniejszych momentach swojego życia. I to ona pierwsza poznała jej słabość do César, jeszcze długo przed nim.
- Coś tam tworzę. A na co dzień gram w Jimmys przy plaży. Wpadnij, sam sprawdzisz - odparła, żeby po jeszcze raz przejechać palcami po strunach i podnieść na chłopaka oczy. Pianino? - I też gram pianinie. Ale zaczynałam od harmonijki - na wspomnienie o pamiątce po dziadku, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Nie była sentymentalna, ale harmonijka i pełen baniak bimbru własnej roboty były jej najżywszymi, a zarazem jedynymi wspomnieniami o abuelo.
- Twoja matka musi być bardzo uzdolnioną kobietą. Musiała być? - zerknęła na niego, bo jego prychnięcie wskazywało na niezbyt dobre kontakty z rodzicielką. Ewentualnie na to, że kobieta już nie żyła. Villeda znała się na ludziach, znakomicie obserwowała ich zachowania. To pewnie dlatego, że zawsze otaczała się przeróżnymi osobami. Lubiła na nich patrzeć, śmiać się z nimi, słuchać ich. Lubiła ludzi, choć przyjaciół wybierała sobie starannie. I zawsze tam, gdzie się pojawiała, stawała się pieprzonym lewem salonowym, zyskując sobie ich sympatię. Nie zawsze tak było, to przyszło z czasem, ale niezbyt fajne dzieciństwo wykształtowało w niej charakter i charyzmę. - Nie musisz odpowiadać - dodała, opierając gitarę na ścianę. - Przypominam, że wisisz mi herbatę. Albo gorącą czekoladę - mrugnęła do niego porozumiewawczo, w końcu Noah sam zadeklarował, że oprócz płyty zaprosi ją na coś do picia. Wprawdzie zagadka muzyczna była prosta, ale mieli umowę.

Noah Cooper
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Everyone has a story. It might or might not be a love story. It could be a story of dreams, friendship, hope, survival, or even death. And every story is worth telling. But more than that, it’s worth living.
22
185

Post

- Jimmys? - zainteresował się. Co prawda nie bywał za często na wyspie, ale kojarzył ten klub - W takim razie koniecznie muszę się tam wybrać - skwitował zadowolony, puszczając jej oczko. Może to i dobry pomysł? Przydałaby mu się jakaś odskocznia od tego cholernego klubu karaoke, w którym wiecznie ślęczał od jakiegoś czasu. Ines wydawała się całkiem dobrą wokalistką, przyjemne byłoby w końcu posłuchać kogoś, komu faktycznie wychodzi granie i śpiewanie, zamiast wymuszonych, płaskich dźwięków do wonderwall. Zrobił krótką notkę w głowie, by przy najbliższej okazji odwiedzić ją w pracy, po czym posłał jej duży uśmiech.
- Może kiedyś chciałabyś razem coś pograć? - podrapał się nerwowo po głowie, spoglądając na nią spod brwi - Mam całkowicie dźwiękoszczelny pokój i małe studio, w którym produkuje muzę. Moglibyśmy no wiesz.. coś nagrać - zaśmiał się. Zazwyczaj zapraszał tam laski w zupełnie innym celu, jednak Ines wydawała się świetnym kompanem do muzykowania, a kogoś takiego właśnie potrzebował. Potrzebował pewnego rodzaju odskoczni od szarej rzeczywistości, która ostatnio wyjątkowo dawała mu w kość. Poza tym, dawno z nikim nic nie nagrywał, a chętnie poćwiczyłby mastering. - Jakbyś tylko miała ochotę, to zapraszam - odberał od niej gitarę, którą już po chwili zaczął zwinnie pakować do pokrowca, spędzając ten krótki moment, wspominając ukochaną mamę. Tęsknił za nią. Tęsknił jak cholera, nawet po tylu minionych latach. Ile by dał, żeby móc z nią, chociaż chwile porozmawiać, powiedzieć co u niego słychać, co go wkurza, a co sprawia największą przyjemność. Pewnie, gdyby tylko mogła, opierdoliłaby go z góry na dół za durne zachowanie i przedmiotowe traktowanie ludzi, jednak jeszcze? Nawet to byłoby dla niego jak prawdziwy miód na uszy. Blady uśmiech pojawił się na jego twarzy. Postanowił przemilczeć temat, a ona wydawała się to rozumieć.
- Zbieramy się już? Jakby mój szef zobaczył, że pozwoliłem ci wejść na zaplecze i w dodatku tyle czasu nie wychodzimy, mógłby coś sobie pomyśleć - prychnął pod nosem, odkładając gitarę i prowadząc ją do wyjścia - A więc tak jak obiecałem - ostatnie wydanie The Unforgettable Fire, specjalnie dla ciebie i na mój koszt - jednym ruchem sięgnął do kieszeni, wyjmując skórzany portfel i machając nim kilkakrotnie w powietrzu. Szybciutko na klikał co trzeba na kasę i z ogromną przyjemnością zapłacił odpowiednią sumkę.
- Jest twoja - przejechał płytą po ladzie, tuż pod jej dłonie - Korzystaj dzielnie. Mam nadzieje, że rozważysz moją propozycję i jeszcze kiedyś się spotkamy, Ines - posłał jej słodki uśmieszek i oprowadził wzrok do drzwi, machając na odchodne. Szczerze miał nadzieje, że nie było to ich ostatnie spotkanie, zdążył ją polubić.

/ zt x2
Ines Villeda
Obrazek
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Najwybitniejszy pisarz 2020 BOGATE CV BAŚNIOPISARZ WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! PODRÓŻNIK BUJAM SIĘ DO R&B Gram na fortepianie Don Juan Boje się zobowiązań Nigdy nie byłem/am w związku SING A SONG STEVIE WONDER Like a virgin
mów mi/kontakt
Kasik#0245
ODPOWIEDZ