Mniejszy rynek z kościołem w centrum
a
Awatar użytkownika
Pani tłumaczka w czasie rehabilitacji, która tak bardzo nie potrafiła znieść, że jej przyjaciel (a potajemnie ukochany) układa sobie życie z kimś innym, że skończyło się to kraksą, która ją połamała.
29
167

Post

Nie on jeden martwił się tym, jak to wszystko będzie dalej wyglądało i czy nie zakończy się jakąś tragedią, gdzie na przykład wyskoczy jej drut z klatki piersiowej. Naprawdę mieli sporo szczęścia, że nic takiego nie miało miejsca i że wszystko przez cały wieczór pozostawało na swoim miejscu, bez względu na przyjętą konfigurację i intensywność zabaw, choć trzeba przyznać, że pod tym względem przez cały czas zachowywana była rozwaga i ostrożność. Czy by to powtórzyła? Nie wiedziała, ale też nie wykluczała takiej możliwości, bo choćby się zapierała rękami i nogami, że zależy jej wyłącznie na Jonathanie, to prawda była taka, że miała swoje potrzeby, których zaspokajanie w pojedynkę nie dawało tyle satysfakcji co z kimś, kto znał się na rzeczy. A Jeremy zdecydowanie wiedział co i jak robić, żeby zarówno jej jak i jemu było przyjemnie. — Możesz w takim razie teraz opowiedzieć mi o wszystkich swoich traumach, czekam — odparła zaczepnie, na moment przenosząc na niego wzrok. Nie na długo jednak, bowiem zaraz wyciągnęła telefon chcąc zrobić jednemu z neonów zdjęcie, uważając go za szczególnie urodziwy i godny uwiecznienia. Ba, dodała go nawet do swojej relacji na Instagramie, całkiem zapominając o tym, że kiedy wróci do domu to Jon może zacząć wypytywać z kim i gdzie była, a nie miała pewności czy była gotowa przyznać mu się, że spotkała się z innym mężczyzną. — Na jedzenie przystanę nawet dzisiaj jeśli nadal jesteś skłonny zaproponować — nie jadała zbyt wiele od czasu wypadku i zazwyczaj potrafiła przez cały dzień jeść niewielkie ilości, żeby wieczorem pochłonąć naprawdę zawrotną porcję jakiejś przygotowanej przez Jonathana kolacji. Z tego co wiedziała, to dzisiaj nie planował nie wiadomo czego, dlatego też była skłonna przystać na wspólną kolację na mieście. Z lekkim uśmiechem na ustach złapała się odrobinę mocniej ramienia Jerry’ego, nie chcąc przecież go spowalniać. Choć trzeba przyznać, że jej stan pozwalał lepiej przyjrzeć się każdemu z neonów.

Jeremy Watmore
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM Trying my best ODZNAKA POCIESZENIA ZNAM 3 JĘZYKI SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA PSIARZ FAN FILMÓW PRZYRODNICZYCH WIELBICIEL HERBATY Boje się burzy BEACH BITCH PIEROGIS RACZEK NIEBORACZEK
mów mi/kontakt
run forest#8737
a
Awatar użytkownika
Wiele długich miesięcy poświęcania się głównie pracy w końcu przyniosło mu wyczekiwany awans, ale chyba nie potrafi się z tego w pełni cieszyć. Teraz głównie stara się naprawić relacje z Forestem po jego wyznaniu miłosnym i powoli gubi się już w tym, co sam czuje.
35
189

Post

Całe szczęście, że nie należał do fanów horrorów klasy B albo generalnie filmów z pogranicza gore, bo w takim wypadku prawdopodobnie miałby wiele wizji na to, jak tragicznie mogła skończyć się ich wspólna noc przy odrobinie nieuwagi. Kiedy bardzo pragnął, potrafił sobie wyobrazić sporo rzeczy, ale na pewno nie chciał tego wykorzystywać w takich celach. Poza tym, nie było potrzeby, aby tracić czas na tak mroczne wizje, zwłaszcza kiedy oboje, a w szczególności Johnsie wyszli z tego cali i szczęśliwi. Czy on chciałby to powtórzyć? Z całą pewnością, ale nie planował w żaden sposób naciskać na nią albo sugerować, że skoro zaprosił ją dzisiaj wieczorem, to automatycznie musieli zakończyć spotkanie seksem. Na ten moment o wiele bardziej był zainteresowany tym, co miała mu do powiedzenia, niż ponownym zgłębianiem jej ciała. To miało się zmienić w którymś momencie, bo nadal imponowała mu swoją urodą i kusiła, ale jeszcze nie teraz. Tym razem chciał wyłącznie słuchać. – Nie sądzisz, że byłoby to odrobinę żenujące, a przynajmniej jak na drugie nasze spotkanie? – zacisnął wargi i próbował pohamować śmiech, który próbował się przebić. Nie udało mu się, więc za moment krótko się roześmiał. Nie mówił o tych traumach zbyt poważnie, rzecz była chyba jasna. Znalazłoby się kilka rzeczy z pogranicza, którymi niby mógłby się z nią podzielić, jednak te faktycznie byłyby z kategorii tych mocno wstydliwych. A nie chciał odczuć skrępowania przy kobiecie, kiedy to właśnie dzięki niej częściowo odzyskał swobodę, której mu brakowało od pewnego czasu. Wolał tego nie zepsuć w jakiś głupi sposób. – Całkiem dobrze się składa, bo zjadłbym coś dobrego przed powrotem. Co najbardziej lubisz? – skoro stawiali na rozmowę i poznanie się, uznał to za dobry moment, by zapytać. Był szczerze ciekawy co usłyszy, bo nie mógł skojarzyć jej z niczym na pierwszy rzut oka. Poznali się przy zimnych napojach, a więc nawet zawartość jej szklanki na ostatnim spotkaniu nie mogła tutaj posłużyć za żadną podpowiedź, dlatego głowił się teraz, czy była tradycjonalistką, fanką owoców morza, czy może szaloną weganką.

Johnsie Faringham
Space cow - odznaka specjalna za wymyślone mnóstwa nowych odznak! BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Jak to policeman przeszukuje mnie - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Underneath the mistletoe I don't want a lot for Christmas I won't even wish for snow TEMAT MIESIĄCA - SIERPIEŃ THE CHOSEN ONE BOGATE CV I AM MACHINE, I NEVER SLEEP MISTRZ KLAWIATURY Speedy Gonzales NOCNA ZMIANA MŁODY SCENARZYSTA TYPING LIKE CRAZY Oh shit Sej łaaat? SINGIEL SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA PRAWO WIELBICIEL KAWY Gram na nerwach Lubię młodszych Skaczę z kwiatka na kwiatek STARY KAWALER PALACZ PRACOHOLIK ryzykant biegam Noszę szkła kontaktowe Preferuję kilkudniowy zarost NOTHING LASTS FOREVER FOODIE DANSE MACABRE NOTHING BREAKS LIKE A HEART IT WAS AN ACCIDENT! NOC W WIĘZIENIU GAME OVER I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM I SAY A LITTLE PRAYER FOR YOU MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN GAME MASTER SMERF PRACUŚ i'm still alive
mów mi/kontakt
horkruks#5500
a
Awatar użytkownika
Pani tłumaczka w czasie rehabilitacji, która tak bardzo nie potrafiła znieść, że jej przyjaciel (a potajemnie ukochany) układa sobie życie z kimś innym, że skończyło się to kraksą, która ją połamała.
29
167

Post

Nie był jedyną osobą z bujną wyobraźnią i Johnsie także potrafiła bez najmniejszego problemu stworzyć w swojej głowie wizje tego, jak mogłoby się to wszystko zakończyć. A wychodzące z jej ciała druty były przy tym wszystkim naprawdę najmniej krwawym pomysłem. Ale nie, nic z tych rzeczy się nie wydarzyło i mieli to szczęście, że teraz mogli spokojnie spacerować i obserwować neony mieniące się kolorami gdzie tylko spojrzeli. Widok był naprawdę wspaniały i sprawiał, że Johnsie trudno było oderwać wzrok i przenieść go na Jeremy’ego. Co prawda on sam również był bardzo miłym widokiem, ale nie zaprzeczała, że wolała na ten moment neony, które widziała po raz pierwszy w życiu w aż takim skupieniu i przedstawiające naprawdę różnorodne rzeczy, których nie przewidywała nigdy zobaczyć. — Gdybyś na dzień dobry opowiedział o swoich traumach to bym przynajmniej wiedziała, że już nie będzie gorzej, ba, pewnie bym nie spodziewała się po tobie nie wiadomo czego, więc byś mógł mnie wtedy pozytywnie zaskoczyć — nie kryła rozbawienia, które narosło w niej przy okazji ich jakże niespodziewanej, ale jednak trwającej obecnie rozmowy. Naprawdę pasowało jej to, że nie żyli w nie wiadomo jak wielkim napięciu i nie tworzyli sztucznej bańki, a po prostu rozmawiali jak dwójka dorosłych ludzi. Bądźmy szczerzy, widzieli już swoje nagie tyłki, chyba mogli na ten moment śmiać się i rozmawiać bez skrępowania, prawda? — Na ten moment? Coś włoskiego albo indyjskiego. Ewentualnie sushi, chociaż coś ciepłego jest moim marzeniem — nie jadła tego dnia żadnego ciepłego posiłku, a bez dwóch zdań przydałoby się, żeby coś w innej temperaturze niż mrożona kawa, lody, czy jogurt tam tego dnia zagościło, dlatego też miała nadzieję, że Jeremy przystanie na jedną z pierwszych propozycji i pozwoli jej chociaż udawać, że je zdrowo. Bo do realnego, zdrowego żywienia było jej naprawdę daleko i szczerze to wolała nie myśleć o tym na dłuższą metę, pewna, że gdyby jej lekarz dowiedział się o tym, że bez gotowania Jonathana żywy się mrożonkami albo słodyczami dostałby nie lada bólu głowy i skończyłoby się miłe podejście do jej osoby.

Jeremy Watmore
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM Trying my best ODZNAKA POCIESZENIA ZNAM 3 JĘZYKI SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA PSIARZ FAN FILMÓW PRZYRODNICZYCH WIELBICIEL HERBATY Boje się burzy BEACH BITCH PIEROGIS RACZEK NIEBORACZEK
mów mi/kontakt
run forest#8737
Ines Villeda
a

Post

#87

Zwykle przemierzała przez życie rowerem, bo choć Ines posiadała prawo jazdy, nie posiadała swojego samochodu. Miała faceta, który miał samochód i łódź, to wystarczyło. Zresztą, nie oszukujmy się, znacznie wygodniej było poruszać się jednośladowcem, zwłaszcza po centrum miasteczka, gdzie alejki bywały wąskie i trudno dostępne. I wtedy Ines zwykle brała swoją miętową błyskawicę, wsiadała na prom i prosto z Wyspy uderzała na podbój Hope Valley. Tym razem dostała misję specjalną - musiała kupić babci nasiona ziół i zawieźć je pod Cape Coral, więc czekała ją dosyć intensywna podróż, ale wpierw musiała wstąpić do kwiaciarni, dlatego zaparkowała pod sklepem, zapięła rower i weszła do środka. W tym czasie trzy razy zapomniała, co miała kupić abueli, aż finalnie zadzwoniła do niej i podpytała. Bazylia, rozmaryn, kolendra, kminek, oregano. W porządku, chyba miała wszystko.
Wesoło wyskoczyła z kwiaciarni, zmierzając w kierunku miejsca, gdzie zostawiła przypięty rower. Szybko jednak okazało się, że roweru nigdzie nie było. Przez moment Cyganka pomyślała, że przypięła go gdzie indziej, dlatego rozejrzała się dookoła, ale no kurwa, nie było takiej możliwości. Ines miała pamięć złotej rybki, zapominała o wielu rzeczach i sprawach, ale bez przesady, przecież weszła do sklepu tylko na ułamek sekundy.
- Kurwa jego w dupę jebana mać - mruknęła pod nosem. Co jest grane? - Ej! - wymierzyła palcem w stojącego nieopodal mężczyznę. - Ej ty! Tak, ty! Zostawiłam tutaj rower. Taki miejski, damski w kolorze miętowym. Widziałeś go może? Albo kogoś, kto się przy nim kręcił? Musiałeś coś widzieć - założyła z góry, mimo że mężczyzna mógł zjawić się tutaj dosłownie przed momentem. Czyżby faktycznie ktoś się nie bał i zajebał jej środek transportu? No bez jaj. Co za beznadziejne czasy, żeby nie można było nawet wejść do pieprzonej kwiaciarni i kilka saszetek z ziołami? A od zawsze powtarzano jej, że Hope Valley to takie bezpieczne miasteczko. Gówno prawda. Gdzie były patrole policji, kiedy ich potrzebowała? Jakby to ona coś nawywijała, to zaraz zgarnęliby ją na dołek, a teraz? Kradzież w biały dzień, kto to słyszał, no naprawdę.

Charles Hockley
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Znowu w życiu mi nie wyszło, więc po kilku głębszych tresuje smoki w Rumunii.
34
186

Post

Charles tradycyjnie czuł się niesamowicie beznadziejnie mając wielkiego kaca po wczorajszym posiedzeniu w barze. Okej, nie tylko wczorajszym, bo przez ostatni rok lub półtorej bywał tam raczej regularnie z większym lub mniejszym nasileniem degustacji alkoholów. Jego życie nie przypominało już tego beztroskiego czasu, w którym wszystko układało się ładnie i przyjemnie. Jego żona się z nim rozwiodła... co z tego, że ją zdradzał? To nie miało przecież najmniejszego znaczenia! Jak mogła go zostawić w tak trudnym momencie? Dobra, nie był aż takim durniem, żeby nie widzieć swojej winy, chociaż starał się jak mógł zapomnieć o tym co jej zrobił. Dlatego pił, bo tak było łatwiej. Alkohol niewiele zmieniał w jego życiu, ale przynajmniej na chwilę mógł zapomnieć i przy okazji zaznać trochę towarzystwa, bo jakby nie patrzeć w barach się trochę ludzi przewijało.
Jeżeli chodzi o jego pracę to cóż, dalej nie było najlepiej. Nie miał pomysłu na kolejne obrazy, a wszystko co malował kończyło w śmieciach, bo mu się nie podobało. Może i ktoś, by to kupił, ale Charles, by się pod tym nie podpisał. Pieprzony perfekcjonista. W każdym razie, wybrał się na mały spacer, przede wszystkim dlatego, żeby nieco przewietrzyć głowę i nieco pomóc sobie na tego kaca. Brakowało mu też fajek więc po to też się musiał kopsnąć do sklepu. Gdy już wracał zatrzymał się przy jakimś sklepie żeby zapalić sobie szluga i popatrzeć na ładne widoczki. Może to go natchnie? W sumie to nie za bardzo zwracał uwagę na to co dzieje się dookoła pogrążony we własnych myślach, aż tu nagle jakaś baba zaczęła do niego krzyczeć.
- Ej, ej Ty... daj mi spokój - odpowiedział marszcząc czoło, bo co za bezczelna kobieta! - A czy ja Ci wyglądam jak miejski monitoring? - No cóż, raczej nie. Zaciągnął się papierosem przyglądając się dziewczynie. - Idź z tym na policję - rzucił wypuszczając dym z płuc. Na glinę tym bardziej nie wyglądał, więc jemu nic zgłaszać nie musiała.

Ines Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Morning coffee tastes better with you ONE BIG FAMILY WOMEN POWER MAN UP! For all mankind ARTYSTA PRÓŻNY SEKSOHOLIK Don Juan Mam problem z dochowaniem wierności
mów mi/kontakt
cyc
Ines Villeda
a

Post

przepraszam, że tak długo, ale nie wyświetliło mi się powiadomienie :(

Gość z żadnej strony nie przypominał miejskiego monitoringu, ale to wcale nie oznaczało, że nie mógł czegoś zauważyć, prawda? Stał tutaj, to musiał coś widzieć, dla Ines wydało się to takie oczywiste. Z góry założyła, że coś widział. Cokolwiek. A przynajmniej kogoś, kto kręcił się przy jej rowerze.
- Pójdę na policję, właśnie tak zrobię - powiedziała twardo i mało brakowało, a tupnęłaby jeszcze nóżką. - Tylko pomyślałam, że skoro tutaj stałeś, to może byłeś świadkiem kradzieży. Na pewno nikogo tutaj nie widziałeś? Nikt nie kręcił się w pobliżu? Wolałabym wiedzieć, zanim podam cię na psiarni za jedynego świadka zdarzenia. Bo jak widzisz - w tym miejscu Cyganka wykonała zamaszysty gest ręką. - Nikogo innego tutaj nie ma. A może to twoja sprawka, que? - popatrzyła na nikogo podejrzliwie, bo naprawdę była skłonna oskarżyć go o kradzież. To nic, że gdyby faktycznie mężczyzna zajumał jej rower, to pewnie pomknąłby na nim już hen daleko.
Westchnęła pod nosem i wyciągnęła z kieszeni szortów paczkę papierosów, jednak zanim zdecydowała się na odpalenie fajki, ponownie popatrzyła na nieznajomego.
- Przepraszam - te słowa z ledwością przeszły jej przez gardło. Villeda nie była najlepsza w okazywaniu skruchy i jak łatwo można zauważyć, robiła fatalne pierwsze wrażenie. Właściwie to zyskiwała dopiero przy bliższym poznaniu. - Nie chciałam na ciebie naskoczyć. Na pana. Na ciebie - pogubiła się trochę, bo sama przeszła sobie z nim na ty, chociaż nie powinna. Nie miała ani taktu, ani kultury. - Papieroska? - wystawiła w kierunku mężczyzny pomięte opakowanie, żeby poczęstował się szlugiem, jeśli tylko miał ochotę. Było to coś w rodzaju zadośćuczynienia. Beznadziejnie zaczęli, więc może po prostu sobie zapalą, a w międzyczasie Ines będzie miała czas na zastanowienie, co z tym fantem zrobić dalej. Chyba faktycznie powinna udać się na policję. A że z policją nie była raczej za pan brat, to nie widziało jej się przekraczać próg komisariatu. Innego wyjścia jednak nie miała, jeśli chciała odzyskać swoją własność. A może bagiety będą w stanie zdobyć nagranie z okolicznego monitoringu i namierzą złodziejaszka?

Charles Hockley
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Znowu w życiu mi nie wyszło, więc po kilku głębszych tresuje smoki w Rumunii.
34
186

Post

Pokiwał głową na jej słowa. - Tak zrób… - bo co innego mógł powiedzieć? - Oho, taka jesteś szybka? A jak chcesz mnie podać gdziekolwiek skoro nawet nie wiesz jak się nazywam? - zapytał unosząc brew. Okej, mogła go opisać, ale serio wątpił w to, by miejscowej policji chciałoby się uganiać za nim, bo był świadkiem kradzieży roweru. To nie morderstwo. - Tak, to moja sprawka… schowałem rower pod koszulkę, chcesz zobaczyć? - prychnął ironicznie, bo coraz ciekawiej go tutaj dziewczyna traktowała! Ze świadka stał się przestępcą, no ładnie, co za kraj.
Czekał na dalszy ciąg jakiejś tyrady względem jego skromnej, nikomu nie szkodzącej osoby, dlatego się szczerze zdziwił słysząc, że kobieta go przeprasza. Trzeba przyznać, że miał do czynienia z dużą ilością przedstawicielek płci pięknej, ale mało kiedy którakolwiek go za cokolwiek przepraszała, nawet jeżeli definitywnie była dziwna. Dlatego to dla Charliego była miła odmiana. - Luz, jesteś zdenerwowana czaje - odpowiedział i westchnął sobie, a później kiwnął głową, bo w sumie papierosek zawsze na propsie, szczególnie, że już dopalił swojego. - Więc jak się nazywasz rowerowa panno? - zapytał unosząc brew, bo zawsze to dobrze wiedzieć kto na Ciebie krzyczy i wyzywa od złodziei. - Powinnaś sprawdzić czy Twojego roweru nie będzie na jakimś szrocie albo pchlim targu. Jak kradną to często je tam sprzedają, tak słyszałem - mieszkał w przyczepie, różne typy się tam kręciły. Dużą część czasu spędzał też w barach, a tam też można było się dowiedzieć o wielu sprawach, jak się dobrze ucha nadstawiło.

Ines Villeda
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Morning coffee tastes better with you ONE BIG FAMILY WOMEN POWER MAN UP! For all mankind ARTYSTA PRÓŻNY SEKSOHOLIK Don Juan Mam problem z dochowaniem wierności
mów mi/kontakt
cyc
a
Awatar użytkownika
przed laty opuścił hope valley, by robić sportową karierę, ale najwyraźniej liga nfl to było dla niego za mało, skoro zdradził swoją żonę. ale spokojnie, karma wraca, a jego kariera niedawno legła w gruzach, po tym jak oskarżono go niesłusznie o zabicie swojej byłej kochanki
36
190

Post

1.
Uciekając z Nowego Jorku liczył naiwnie na to, że w Hope Valley odnajdzie ciszę i spokój, których przecież tak bardzo teraz potrzebował. Marzyło mu się, by wraz z powrotem w rodzinne strony tak jakby cofnąć się w czasie do momentu, kiedy jeszcze nie był tym Rey'em Woodbournem, a jedynymi osobami, które go kojarzyły było kilku sprzedawców z lokalnych sklepów z komiksami i parę sąsiadek, które utrzymywały w miarę regularny kontakt z jego matką, Lili. To były dobre czasy, chyba najlepsze, a przynajmniej w oczach kogoś, kto teraz tkwił praktycznie po same pachy w bagnie, z którego nie mógł się do końca wydostać. Oczywiście wtedy miał nieco inne zdanie na te tematy, ale z obecnej perspektywy mógł się tak o tym wypowiedzieć. Było lepiej, bez względu na to, jakie trudności stały mu wtedy na przeszkodzie. Były nieporównywalne z ogromną ścianą, która przed nim teraz wyrosła, a ta była realnie nie do przeskoczenia, bez względu na to, jak bardzo próbował.
Nie czuł się w miasteczku jak w domu, chociaż naprawdę usilnie próbował. Nawet tutaj ludzie wiedzieli. A może należałoby powiedzieć zwłaszcza tutaj? Byłby w szoku, gdyby cała ta sprawa przeszła echem w miejscu, z którego pochodził. Być może decyzja o powrocie była najgłupszym co mógł zrobić, nie było to wykluczone. Nie wyobrażał sobie jednak, by miał się pozbierać gdziekolwiek indziej, a jednocześnie wcale nie było mu łatwo wracać na dawne tory, kiedy tak wiele osób po prostu nie mogło na niego patrzeć. Pocieszające było jedynie to, że tutaj było o wiele mniej par oczu, które mogłyby zwrócić się w jego kierunku i obdarzyć pogardliwym spojrzeniem. Rzadko kiedy wychodził z domu, najczęściej ograniczając wyjścia do tych w celu uzupełnienia najważniejszych potrzeb. Głównie robił zakupy, a później prędko ewakuował się z powrotem do mieszkania i nie wyłaniał się z niego na kolejnych kilka dni. Zdarzało się też, że wychodzenie w ogóle wydawało mu się złym pomysłem i nie był danego dnia na siłach, by to robić, a wtedy albo zamawiał sobie coś albo pozwalał Lili wpaść z jakąś niewielką torbą zakupów, ale tylko kiedy ona nalegała. Pomimo jej ogromnego wsparcia przez cały ten czas i pomimo, że była przy nim nawet w momencie, gdy nijak nie mógł nikomu udowodnić, że faktycznie jest niewinny i nie skrzywdził tamtej dziewczyny, wciąż odczuwał dodatkowy wstyd za wszystkie swoje błędy gdy akurat była w pobliżu. Przecież wiedział, że nie tak go wychowała i mimo całego tego wsparcia musiało jej być przykro gdy na to patrzyła.
Tym razem wybrał się na zakupy sam, chociaż nie obeszło się bez założenia bluzy z kapturem i czapki z daszkiem, które chociaż pewnie nie miały mu zagwarantować prywatności, dawały mu złudne poczucie pewności i bezpieczeństwa. Planował szybko załatwić podstawowe sprawy i może ewentualnie zamówić coś szybko z pobliskiej knajpki z jedzeniem na wynos. Było późne popołudnie, kiedy dotarł na ryneczek w celu zakupienia jakichś warzyw. Chociaż najczęściej nie miał siły ani ochoty, by dbać o pełnowartościowe posiłki, nie mógł stale jeść kilku podobnych, banalnie prostych w wykonaniu potraw. Gdyby wiedział, co wydarzy się pomiędzy tymi straganikami, najprawdopodobniej ze strachu wycofałby się ze swojego pomysłu i w ogóle nie wyszedł z domu, bo trzeba przyznać, że na widok jej, beztrosko kręcącej się od jednej do drugiej alejki w poszukiwaniu idealnych owoców, na moment zapomniał o oddychaniu. Chciał ją widzieć, to oczywiste. Od dawna chciał się z nią skontaktować, porozmawiać, przeprosić po raz kolejny, ale nie tak. Nie w sposób, który prawdopodobnie miał przyprawić ją o napad paniki. Nic dziwnego, że kiedy tylko odzyskał panowanie nad ciałem, zaczął się wycofywać w popłochu - gorzej, że tym samym wpadł na jakąś niewielką część straganiku sprawiając, że rozpostarty nad nim parasol zatrząsł się niebezpiecznie i bez wątpienia ściągnął na niego uwagę okolicznych klientów. Zaklął cicho pod nosem, a kiedy jego wzrok napotkał właściciela przybytku, przeprosił cicho, zbierając pojedyncze owoce, które zdążyły spaść na ziemię przez jego nieuwagę.

Harlow Woodbourne
BOGATE CV Wychowała mnie matka SPORTOWIEC Poślubiłem/am miłość swojego życia
mów mi/kontakt
oh god please no
a
Awatar użytkownika
Trauma za traumą, traumę pogania, a Harlow udaje, że jest maratończykiem kiedy próbuje uciekać od problemów.
30
165

Post

— 1
Uciekając liczyła, że wszystko jakoś się ułoży. Że przemierzając kolejne mile dzielące ją od Nowego Jorku jednocześnie będzie oddalała się od wszelkich problemów, które narastały z każdym dniem, każdym oddechem, każdym uderzeniem serca. Nie chciała tak żyć, to jasne, ale też nie bardzo wiedziała co innego mogłaby zrobić poza właśnie zaszyciem się w rodzinnych stronach, odczekaniem czasu, który był konieczny aby bez obaw móc wyjść do ludzi, aby na nowo nauczyć się żyć w społeczeństwie. Bała się, bała, że już nigdy nie będzie w stanie po tym wszystkim „wrócić do siebie”. Ile człowiek był w stanie znieść? Gdzie była ta magiczna, nieprzekraczalna granica? Miała wrażenie, że już gdzieś daleko za nią, bez jakichkolwiek szans na powrót do niej. Oczywiście jeździła na terapię, a jednocześnie próbowała zdalnie, z domu pracować na kolejnymi materiałami przesyłanymi jej przez Instytut Goddarda, ale wiedziała, że nie jest to coś, czego oczekiwali od niej przełożeni, dlatego też w dużej mierze wstyd jej było gdziekolwiek publikować to, co wychodziło spod jej palców, podpisywać się pod tym już nie tyle swoim nazwiskiem, co swoim uniwersytetem.
I mimo, że nie przepadała za wychodzeniem z domu, to czasem było to konieczne, niczym zło, którego nie dało się w żaden sposób przeskoczyć. Zakupy nie miały okazji same pojawić się pod jej drzwiami, dlatego też zaciskając zęby i ubierając się jak najbardziej neutralnie wychodziła z domu i udawała, że wcale nie jest sobą, że jest kompletnie kimś innym. Liczyła w duchu aby nikt nie łączył jej nie tylko z Rey’em, ale też ze swoim własnym nazwiskiem. Powoli, niczym cień przemieszczała się między ludźmi, chcąc pozostać tylko podmuchem wiatru, którego nawet nie byli w stanie zarejestrować. Wybierała wszystkie owoce i warzywa możliwie jak najkrócej, tak, aby przypadkiem żadna osoba nie zdążyła jej się zbyt długo przyjrzeć. Z własną torbą nie tylko na większe zakupy, ale także małymi, oddzielnymi woreczkami na świeże produkty kupowała kolejne rzeczy nieświadoma tego, co miało nadejść. A gdy coś się posypało, ktoś zaczął przepraszać, ba, kiedy ten ktoś zyskał nie tylko głos, który odbił się echem w jej wnętrzu, ale także twarz, posturę, przerażone spojrzenie, to wszystko sprawiło, że Harlow momentalnie zrobiło się słabo. Nie miało go tutaj być. Nie miało go być w ogóle. Chciała zapomnieć o nim, wykreślić ze swojego życia, a strach, że uciekł był na tyle paraliżujący, że Harlow nie potrafiła ani się ruszyć, ani nabrać powietrza, ani w zasadzie nic zrobić nie mogła. Tylko stała i przerażona wpatrywała się w męża, zastanawiając się co teraz, czy jest cokolwiek, co mogłaby zrobić, ale nic nie przychodziło jej do głowy. A nawet jeśli już wizja jakiegoś donośnego krzyku rodziła się w jej gardle, to wszystko było niczym we śnie, w którym nie potrafiła wydobyć go z siebie, bez względu na to, jak bardzo się starała, jak mocno walczyła. Miała więc tylko nadzieje, że jej nie widział, że nie miał pojęcia, że tutaj stała i że za moment miał się odwrócić i odejść, jak gdyby nigdy nic, dając jej szansę odzyskania panowania nad własnym ciałem i zrobienia czegokolwiek poza tępym wpatrywaniem się w jego przeogromną postać.

Humphrey Woodbourne
Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku
mów mi/kontakt
run forest#8737
a
Awatar użytkownika
przed laty opuścił hope valley, by robić sportową karierę, ale najwyraźniej liga nfl to było dla niego za mało, skoro zdradził swoją żonę. ale spokojnie, karma wraca, a jego kariera niedawno legła w gruzach, po tym jak oskarżono go niesłusznie o zabicie swojej byłej kochanki
36
190

Post

Trochę to było tchórzostwo, zaszywanie się tutaj, i musiał to przyznać nawet jeśli w pewnym sensie sprawiało mu problem takie myślenie i wrzucanie jego życiowych wyborów do takich szuflad. Ze wszystkich miejsc na świecie, naprawdę, spośród setek tysięcy miast i miasteczek, on postanowił właśnie tu ulokować na nowo swój azyl? Chociaż unikał czytania prasy i internetowych artykułów o sobie samym, gdzieś już miał (nie)przyjemność zetknąć się z taką opinią. Że po prostu poszedł po najmniejszej linii oporu. Fakt, może to było trochę cliché, być może wyglądało to jak jakaś scenka rodzajowa odegrana na pokaz, co miałoby sugerować, że jego powrót do Hope Valley był jedynie elementem narracji, a nie faktycznie desperackim ruchem. Wielki powrót człowieka, który z bycia kimś nagle stał się nikim - przecież to aż prosiło się o szyderczy nagłówek. Ale jeśli miał być szczery i to sam ze sobą, absolutnie nie miał pojęcia, gdzie indziej miałby się zaszyć, by po prostu od tego wszystkiego odpocząć, dojść do siebie po całym maratonie nieszczęść, za który po części sam odpowiadał. Być może to była kwestia ograniczonej wyobraźni, a być może... po prostu nie było innego takiego miejsca. Nie wykluczał takiego prawdopodobieństwa w żadnym wypadku.
Jedno było absolutnie pewne wśród tego całego przekrzykiwania się ludzi na jego temat. Rey po prostu marzył o tym, by się schować, zaszyć, nie ściągać na siebie żadnej uwagi. Trochę mu to nie wyszło, o czym świadczyły chociażby porozrzucane warzywa i zachwiany baldachim nad stoiskiem, które i tak ledwie trzymało się kupy już na pierwszy rzut oka. Dla człowieka jego rozmiarów, chodzenie po takim ryneczku przypomniało raczej niezręczną przygodę z jakiegoś lunaparku, gdzie nietrudno było o dom rodem z Alicji w Krainie Czarów czy inną chatkę odwróconą do góry nogami, gdzie przemieszczanie się sprawiało problem generalnie. Będzie musiał sobie to zapamiętać na przyszłość, a tym samym najprawdopodobniej zrezygnować z kupowania świeżych produktów prosto od lokalnych handlarzy. Nie żeby w tym momencie interesowało go to, że pewnie następnym razem po warzywa czy owoce będzie musiał się wybrać do marketu, a największy stres nie był też wywołany tym, że narobił bałaganu i rozzłościł sprzedawcę; wszystko kręciło się tylko i wyłącznie wokół tego, że ona tutaj była i najprawdopodobniej na jego widok już próbowała się ewakuować z bazarku jak najszybciej. Nie miał pojęcia, że Harlow znajduje się w mieście, a tym samym nie wiedział też, że mają szansę na siebie wpaść. Gdyby tak było, na pewno przygotowałby się lepiej, ale teraz? Nie pozostawało mu nic, jak utkwić w niej błagalne wręcz spojrzenie, kiedy już wszystkie warzywa zrzucone ze straganu zostały wyzbierane. - Hej, znaczy... cześć - rzucił trochę w przestrzeń, bo miał wrażenie, że ona nie ma nawet zamiaru go słuchać. Czuł, że nawet na to przywitanie może nie odpowiedzieć, co już kuło go gdzieś w środku, wierciło mu niewidzialną dziurę w brzuchu, nie dając o sobie spokoju ani na moment.

Harlow Woodbourne
BOGATE CV Wychowała mnie matka SPORTOWIEC Poślubiłem/am miłość swojego życia
mów mi/kontakt
oh god please no
a
Awatar użytkownika
Trauma za traumą, traumę pogania, a Harlow udaje, że jest maratończykiem kiedy próbuje uciekać od problemów.
30
165

Post

Zdecydowanie coś nie zagrało z jej instynktem zachowawczym, skoro zamiast uciekać stała niczym kołek i wpatrywała się w męża, który przecież wedle jej obecnej wiedzy wciąż był podejrzany o morderstwo, co więcej, w jej przerażonej, nakarmionej traumami psychice był sprawcą śmierci nikogo innego jak swojej kochanki. Wszystko brzmiało naprawdę irracjonalnie i sprawiało, że Harlow była szczerze przerażona, jednak niezdolna do ucieczki. Wpatrywała się w to, jak zbierał z ziemi warzywa i owoce od lokalnych rolników sprzedających swoje plony i chcących w ten sposób jakoś zarobić na swoje utrzymanie i nie wiedziała co począć więcej. W akcie desperacji zaczęła rozglądać się za kimś, do kogo mogłaby zagadać, poprosić nawet o pomoc, zrobić cokolwiek, jednak nikt kogo by znała, przynajmniej z widzenia, nie przechodził w zasięgu jej spojrzenia, a to sprawiło, że poddała się w swoich trudach, spuszczając głowę i nabierając kilka głębszych wdechów w tym wszystkim. Było źle, było bardzo źle i wiedziała, że niewiele brakuje, żeby straciła przytomność, tak najzwyczajniej w świecie, przeciążona emocjonalnie tym wszystkim, co działo się w ostatnich tygodniach. Kiedy jednak Rey zaczął powoli zmierzać w jej kierunku, było tylko gorzej. Złapała się mocno jednego ze stoisk, wiedząc, że nie ustoi o własnych siłach, a kiedy się odezwał… cóż, miała wrażenie, że za parę sekund zwróci wszystko pod swoje nogi, nie będąc w stanie utrzymać w żołądku śniadania, które zjadła przed wyjściem. Pokręciła szybko głową, jakby chcąc zaprzeczyć jego powitaniu, przerażona faktem, że nie ma się gdzie odsunąć. — Zostaw mnie w spokoju — wyrzuciła z siebie w końcu, bardzo słabym głosem. Gołym okiem było widać jak bardzo przerażona tym spotkaniem była Harlow i chyba tylko jakiś niemiły chichot losu sprawiał, że nikt w tej sprawie nie interweniował i nie próbował jej jakoś uratować przed prawie dwumetrowym mężczyzną. A może to strach? Może wszyscy dookoła też wiedzieli o co Humphrey był nie tak dawno temu oskarżony?

Humphrey Woodbourne
Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku
mów mi/kontakt
run forest#8737
ODPOWIEDZ