Mniejszy rynek z kościołem w centrum
a
Awatar użytkownika
<3
00
000

Post

Obrazek
The Best Coder of 2020 WŁADZA BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! SEX TELEFON - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" LILY OF THE VALLEY - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" TRUST ME, I'M A DOCTOR! - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" BARANEK SHAUN - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!"
mów mi/kontakt
administrator
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
28
180

Post

#3
Zina Villeda

Najprawdopodobniej Kasander zupełnie zapomniał, że w sumie Zina to była adoptowana i stąd te niesamowicie niebieskie oczy, bo jeśli gwiazdy i Bogowie zadecydowali, że ma być jego cygańską siostrą to kimże był, żeby temu przeczyć, ledwie pyłkiem na wietrze; a to, że w praktyce okazała się być nie mniej kłopotliwa niż każdy inny Villeda to swoją drogą.
A jako, że swoją siostrę kochał nad życie nie mógł pozwolić, żeby pod wpływem zielska znowu latała nago po plaży, przynajmniej nie bez niego. Na plaży znalazł ją w takiej pozycji, o jakiej sam Patańdżali nie pomyślał. Położył się obok niej i wziął od niej tego skręta. O tej porze nie mógł powróżyć z gwiazd, ale mógł pogadać o dobroczynnej witaminie D, którą teraz chłonęli ze słońca. Po jednym skręcie i być może częściowym przegrzaniu słonecznym zobaczył, jak ze słońca wychodził sam Apollo. Wstał na równe nogi i porwał Zinę do tańca, śmiejąc się i śpiewając jakieś cygańskie piosenki, nim Zina wpadła na pomysł, że skoro już widzi Apolla to czemu nie wywołać więcej duchów.
- Okej – powiedział, tak po prostu, chociaż jako utalentowany Wróżbita Kasander powinien wiedzieć, że duchów nie wywołuje się do zabawy, po trawce. Całkiem trzeźwo zauważyli, że należało wpierw połączyć się z zaświatem, a to, że Kasander widział już Apolla (bo imię Kasander, oprócz bycia przeklętym oznaczało też bycie wyjątkowym) nie miało nic do rzeczy.
Przyczłapali z Ziną do sklepu zielarskiego. Po drodze pozbyli się odrobiny zioła wraz z wydychanym tlenem, więc gdy weszli do środka, zachowywali się niemal jak godni Cyganie.
- Potrzebujemy trzech świec, dziewanny i szałwii – poinformował ulubieniec babuszki Villedy, która była prawdopodobnie najpotężniejszą wiedźmą tych czasów. - A kogo chcesz spróbować przywołać? Jakich odpowiedzi poszukujesz? - zapytał w końcu, może zainspirowało go to, że właśnie do nozdrzy wchłaniał tyle zielarskich zapachów, że aż kręciło mu się w głowie; a może to jeszcze to innego rodzaju zioło, licho wie!
Zwrócił uwagę na słonia ze sztucznej kości słoniowej i sześcioma trąbami. Wziął go w dłoń i obrócił na wszelkie sposoby, aż zobaczył wdzięczny napis „Made in China”. Zaśmiał się, może odrobinę za głośno i zaraz przygryzł wargę.
- Byłbym totalnie popularny wśród lasek, gdybym miał takie atuty jak ten słoń – oznajmił Zinie. - Nie, żebym już nie był. Twój braciszek potrafi być bardzo czarujący, jeśli się postara – dodał na swoją obronę i odłożył figurkę. Fajna sprawa do żartów przy alko i w sumie tylko tyle; wolał cztery piwa lub żarcie na wynos, niż jednego słonia. Nawet, jeśli miał sześć trąb.
BOGATE CV SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA STRZELEC WIERZĘ W MAGIĘ THIEF
mów mi/kontakt
LiliLolo#8386
a
Awatar użytkownika
And I wonder if I ever cross your mind
For me it happens all the time
23
167

Post

#5

Zina, jak na mądrą osóbkę, nie ogarnęła początkowo sytuacji z adopcją. Nie przejmowała się, że między siostrami jest niewielka różnica wieku, że różni się od swojego rodzeństwa i że generalnie jest coś nie tak. Nie była osobą, która zwracałaby na to uwagę, bo przecież miała kochającą się rodzinę. Oczywiście, był to niemały szok, gdy dowiedziała się o śmierci swoich prawdziwych rodziców, o tym, że ludzie oszukiwali ją wiele lat i że dziadek oddał ją Villedom. Bolało, nie wiedziała czy może komuś ufać, nie wiedziała, czy ma w ogóle w kimś oparcie, ale z czasem zaczęła godzić się z sytuacją, choć nie była ona kolorowa. Właściwie, robiła się coraz mroczniejsza, bo jej życie to było pasmo wplątywania się w kolejne przekręty, wpadanie w nałóg, nie pilnowanie diety, bulimia, aż do problemów psychicznych, stanów lękowych i prowizorki w braniu xanaxu. MIała jednak Kasandra, który nie oceniał jej nigdy, który gdzieś tam był, nawet jak miała zły dzień i nikt nie chciał z nią rozmawiać czy zajmować się żałosnym tyłkiem Ziny. Ten dzień był więc taki pół na pół, bo gdy napisała do brata, już była odrobinę spalona, a pokrzywiona skała wydawała się świetnym miejscem na gimnastykę artystyczną. Tęskniła za tymi latami i chętnie by do tego wróciła, ale chyba już się nie nadawała, starzała się z dnia na dzień, wybijała z rytmu i nie pamięta kiedy ostatnio była na poprawnym treningu. Częściej chyba odwiedzała toaletę. Czekała więc na niego grzecznie, a gdy pojawił się obok uśmiechnęła się szeroko, klaszcząc wesoło w dłonie. Podzieliła się przygotowanym już skrętem, oczywiście leczniczej marihuany na jej stany lękowe i nerwice po pokazach piękności i wpatrywała się w przejrzyste niebo. Gdy zaczął gadać o Apollo, ona zobaczyła Venus, wychodzącą z wody. - Ciekawe czy mieli romans - mruknęła cicho, będąc pewna, że oboje spotkają się gdzieś w połowie drogi i połączą namiętnym pocałunkiem. I oczywiście, że miała genialny pomysł skorzystania z kluczy i nowego miejsca pracy, gdzie mogli sobie wywołać kilka duchów, albo przynajmniej się pośmiać. Niby pochodziła z rodziny, w której były różne wierzenia, ale wystarczyły jej z tej całej magii talizmany noszone na nadgarstku.
Tanecznym krokiem dotarli na plac i znalazła klucze, którymi otworzyła niewielki sklepik. - Aha - kiwnęła głową i rozejrzała się - jeszcze nie wiem, gdzie co jest, ale zaraz to ogarniemy - nucąc pod nosem nieznaną jej melodię, bo chyba wymyślaną na poczekaniu, znalazła świeczki na jednej z półek, potem wyciągnęła szałwię z szuflady, za której zapachem przepadała wręcz, no i dziewanny, co zapewne miało być rośliną, więc poszukała na dużym regale ze słoikami. - hm.. w sumie każdy mój były żyje, ale.. no nie wiem, są takie ogólne duchy, które nas otaczają i które mogą znać odpowiedzi? - zapytała, choć nagle otworzyła szeroko oczy, spoglądając na Kasa. - Um.. a gdyby tak.. gdyby tak przywołać tą dziewczynę, co... wtedy zmarła - gdy wróciła do Hope, wypłakiwała mu się dobrą godzinę w ramię. Od śmierci dziewczyny minęło pół roku, a była dalej wielką zagadką, cztery, odkąd wróciła w rodzinne strony, a jednak wciąż miewała koszmary. - Chciałabym zapytać, dlaczego wciąż przez nią mam koszmary - zawołała, podnosząc palec do góry. Na moment rozproszyła się w swoich myślach, gdy brunet postanowił zaprezentować jej jakąś figurkę. - Aha.. jasne, czarujący. To kogo ostatnio wyrwałeś, panie czaruś? - Poruszała zabawnie brwiami, uśmiechając się szeroko do niego i siadając na ladzie.

Kasander Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! Mistrz Gry - za wymyślenie oraz pomoc w przeprowadzeniu eventu! TEMAT MIESIĄCA - LIPIEC BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY WOMEN POWER WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA PHONE ADDICTED ADOPTOWANY LUBIĘ ZIÓŁKO WIERZĘ W MAGIĘ IMPREZOWICZ DEVIL IN DISGUISE NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI NA DIECIE Praktykuję jogę NOTHING BREAKS LIKE A HEART TWÓJ NOWY DOM SING A SONG GHOST MOVIE I'M SO HIGH! DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM GROUP CHAT
mów mi/kontakt
inner itachi
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
28
180

Post

Tak rozglądał się wokół i fajny klimacik miała ta przyszła pracka Ziny, taka klimatyczna. Co prawda, był przekonany, że będzie zmuszony regularnie oczyszczać kobietę białą szałwią przez te wszystkie nieszczęśliwe duchy, które mogą pójść za nią do domu. Talizmany nie pozwolą, żeby stała się jej krzywda, ale o poltergeistach nie należało zapomnieć, na pewno nie wtedy, gdy było się odpowiedzialnym starszym bratem! A Kasander był właśnie takim bratem, mimo że właśnie był upalony wraz ze swoją młodziutką siostrą.
- Jeśli w twoim domu będzie działo się coś nadzwyczajnego, od razu do mnie napisz. Takie miejsca przyciągają dziwne rzeczy – przestrzegł ją z poważną miną, bo zajmował się magią na serio i co było śmieszne i pewnie absurdalne, jego wróżby często się sprawdzały, a przez to miał sieć stałych klientów. I miły domek w ładnej dzielnicy, co wcale nie należało do najtańszych (ale i nie do najdroższych, basenu się jeszcze nie dorobił).
Zastanowił się nad pytaniem Ziny. A było nad czym się zastanawiać, bo wywoływali duchy a nie Bogów, ale Kasander chyba nie śmiał tych drugich wzywać, nawet będąc upalonym.
- Powinny wiedzieć co nieco, choćby dlatego, że są z reguły mądrzejsze. Każdy po śmierci nagle ma więcej rozumu, no i więcej do powiedzenia – zaśmiał się odrobinę za głośno, bo gdyby sam był martwy, robiłby wszystkim psikusy i może posunąłby się do kilku nielegalnych rzeczy, bo cholera, do pierdla i tak nie pójdzie. A jeśli już utknął na Ziemi, trzeba było się trochę zabawić. Zapewne nie tylko on tak myślał, ale i podobne duchy, które najpewniej odezwą się jako pierwsze. - Może się okazać, że ta dziewczyna cały czas jest obok ciebie i udzieli ci odpowiedzi. - Mimo woli coraz bardziej wczuwał się w Wróżbitę Kasandra, mówiąc dość tajemniczo i przybierając odpowiedni ton głosu. Nie planował tego! Po prostu w ten sposób otwierał swoje trzecie oko!
Zina zadała pytanie, a on ponownie spojrzał na słonia. Sześć trąb. A to dobre.
- Powiedzmy, że jest elegancką panią z sukcesami w medycynie. Prowadziła wykłady u mnie na studiach w Kalifornii – wzruszył niewinnie ramionami udając takiego tajemniczego i zanurkował w półkach, szukając miseczki, która nadawała się do jarania szałwii oraz dziewanny.
Bo ogólnie nie był gotowy powiedzieć, że był taki stary, a zamiast robić dzieci, żeby zapewnić rodzinie szczęście i powodzenie, sypiał z mężczyzną (!), a w dodatku z Anglikiem (!!), których przodkowie Cyganów na pstryczek chcieli wysłać. Nie, żeby chodzili ze sobą, czy coś w tym rodzaju.
- Zobacz, czy w ladzie masz jeszcze ziemię lub piasek, proszę – rzucił wyłaniając się z półki z miseczką. - A co z czujnikami dymu lub ognia? - zapytał dość trzeźwo. Jedynie momentami jego tęczówki jakby traciły na ostrości, tracąc wątek myślowy przez zioło, czy też próbując wyczuć zmarłą dziewczynę, której obecności oczekiwali. A może ucinał sobie pogawędkę z Apollem, licho wie, grunt, że seans zapowiadał się p r o f e s j o n a l n i e.

Zina Villeda
BOGATE CV SKOŃCZYŁEM/AM STUDIA STRZELEC WIERZĘ W MAGIĘ THIEF
mów mi/kontakt
LiliLolo#8386
a
Awatar użytkownika
And I wonder if I ever cross your mind
For me it happens all the time
23
167

Post

Od tego trochę był, tak? By dbać o to, by żaden zły duch się do niej nie przyczepił. Żadna frajda wrócić z tym do domu, a przecież swojemu bratu wierzyła i na pewno nie chciałby dla niej nigdy niczego złego. - Tak jest, szefie! - Zawołała, salutując mu z uśmiechem. - W sumie.. miałeś kiedyś przygodę z jakimś duchem czy demonem? - Nigdy go o to nie pytała, nie bywała często w Hope, jak tylko mogła to się zjawiała w rodzinnym mieście - głównie na święta i urodziny, co przy takiej ilości rodzeństwa i tak było dość częste. Nie mogła jednak na bieżąco śledzić losów brata czy też sióstr, ale była ciekawa, czy miał jakąś interesującą historię. Póki stał i nie bujał się po zaświatach, na pewno wszystko było okej. Umówmy się, Villedowie byli rezolutni. Nie byli może najbogatszą rodziną, ale dawali sobie radę. Kasander ogarnął sobie ładny domek, mieszkał na wyspie, co też najtańsze na pewno nie było i wyciągał z ludzi hajs za różne usługi. Zina natomiast, zdobyła dzięki konkursom stypendium w Miami i każdą nagrodę odkładała w części, by wrócić w końcu z dużymi oszczędnościami, a przecież robiła to już od dobrych kilku lat. Nie przepierdalała na głupoty, stąd też możliwy był remont u Gianny, pozwolenie sobie na trochę luzu, a praca była właściwie dodatkiem i zapychaczem czasu, skoro nie wiedziała za bardzo co, prócz palenia zioła i gubienia się w miasteczku, mogła robić. Poza aktywnościami fizycznymi czy spotykaniem się ze znajomymi oczywiście.
- Chyba wolałabym, by nie była, wiesz? To trochę mroczne mieć koleżankę z konkursów obok siebie - przygryzła delikatnie wargę - poza tym, czy taki duchy nie są złośliwe? Albo nie wiem, nie oczekują czegoś? Przecież nie pójdę na policję i nie powiem, że znam przyczynę jej śmierci, czy rysopis mordercy, bo... duch mi powiedział - trochę sama wizja ją przeraziła, ale była upalona, zaczęła sobie wyobrażać, kminić i chyba nie chciała jednak w tow chodzić. Co za głupi pomysł, naprawdę. Ale nie było odwrotu, bo z jednej strony zżerała ją ciekawość, natomiast z drugiej - no liczyła, że Kas w razie czego zadziała, on się tu znał bardziej od niej. - Ciekawe.. elegancka Pani - mruknęła cicho -a czy takie romanse nie są zakazane, Kas? - Poruszała brwiami zabawnie, bo w sumie nie wnikała w to z kim brat się spotykał, kogo tak obracała, czy z kim się całował. Jeśli był szczęśliwy - pół biedy. Nawet nie miałaby nic przeciwko, gdyby powiedział jej, że był gejem, czy też kochał wszystkich i wszystko. Seksualność nic nie zmieniała w ich relacji. Miałaby tylko szok, wiedząc, że spotyka się z mężczyzną, do którego Zina chodzi na pogawędki o życiu. Przy herbatce. - Aha - pokiwała głową i poszukała ziemi, znalazła jakiś słoik, który podała bratu i usiadła sobie po turecku na podłodze, czekając na jego czary. - Nie pierwszy raz widzę Cię w akcji, ale to wciąż odrobinę dziwne - zaśmiała się cicho, mrużąc oczy i posyłając mu uroczy uśmiech świata.

Jak można się domyślić, mimo iż Kasander uciekł z naszej nadziejowej planety, wszystko przebiegło zgodnie z planem. No prawie, bo upaleni na umór poza tym, że widzieli wcześniej boskie istoty to teraz jeszcze wywołali duchy i Zina była przekonana, że koleżanka z konkursów piękności do niej przemówiła. Tyle, że było to zbyt krótkie, by mogła wyciągnąć od niej wszystkie informacje, zwłaszcza te o morderstwie, domniemanym, bo tajemnicza śmierć koleżanki po fachu do dziś śniła jej się w koszmarach. Miała dość, potrzebowała informacji, albo potrzebowała oczyszczenia szałwią, co zapowiedział jej Villeda. Słysząc jakiś ruch przed sklepem szybko się zawinęli, bo co jak co, ale Zina w pierwszych dniach pracy, nie chciała mieć kłopotów. Posprzątali szybko, zamiotła wszystkie wysypane rzeczy pod szafki, zapisując w telefonie, że będzie musiała pamiętać o posprzątaniu rano, gdy tylko otworzy sklep i wybiegli tylnym wyjściem, śmiejąc się cicho. - Chodź.. pójdziemy do mnie - zgarnęła brata pod pachę - a, no i przy okazji wykonasz na mnie te czary. Może wtedy moje koszmary odejdą - uśmiechnęła się szeroko, kierując się w stronę jej i Gianny domu.

zt x2

Kasander Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! Mistrz Gry - za wymyślenie oraz pomoc w przeprowadzeniu eventu! TEMAT MIESIĄCA - LIPIEC BOGATE CV DON’T STOP ME NOW BAŚNIOPISARZ That's a start ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY WOMEN POWER WHEN WE WERE YOUNG MŁODY SCENARZYSTA PHONE ADDICTED ADOPTOWANY LUBIĘ ZIÓŁKO WIERZĘ W MAGIĘ IMPREZOWICZ DEVIL IN DISGUISE NIE MAM SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI NA DIECIE Praktykuję jogę NOTHING BREAKS LIKE A HEART TWÓJ NOWY DOM SING A SONG GHOST MOVIE I'M SO HIGH! DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM GROUP CHAT
mów mi/kontakt
inner itachi
Celia Cabral
a

Post

020.


Po ostatnich ciężkich tygodniach Celia zdecydowanie potrzebowała odetchnąć. W jej głowie wręcz kołatało od myśli związanych z niedawnymi kłopotami - począwszy od głupiego żartu, którego ofiarą padła na portalu randkowym, a na spotkaniu z dawną miłością kończąc. Przekonana była więc o tym, że ciąży nad nią jakieś fatum, bo złą passą zdecydowanie nie można było tego nazwać. Podobnych wydarzeń było po prostu zbyt wiele, a ona była nimi już zmęczona. Chciała odpocząć, odetchnąć i przede wszystkim skupić się na sobie. Idealnym lekarstwem wydawały jej się zakupy, ale odkąd zdała sobie sprawę z tego, że posiadała dziwną tendencję do ściągania na siebie kłopotów, lepiej będzie nie wychodzić nigdzie w samotności. Wtedy też wspólny wypad zaproponowała Marcy, która najwyraźniej znalazła trochę wolnego czasu i nie widziała przeszkód w tym, aby zrobić sobie wycieczkę po sklepach. Obracać miały się głównie w tych odzieżowych, ale Cabral w którymś momencie wypatrzyła niewielki, spirytualistyczny sklepik, do którego zapragnęła wejść. W zasadzie miał być to pierwszy raz, kiedy go odwiedzi, ponieważ tego typu rzeczy zawsze traktowała z dystansem. Niby zaczytywała się w horoskopach i z reguły nawet w nie wierzyła, ale wszystkie inne, duchowe sprawy? Cóż, to wydawało jej się raczej mało realne. Tym razem w jej głowie zapaliła się jednak czerwona lampka, która podsunęła jej myśl o tym, że może jednak warto spróbować czegoś w tym rodzaju? Skoro chciała pozbyć się własnego pecha, może to właśnie w tym miejscu znajdzie jakieś magiczne rozwiązanie, dzięki któremu już niczym nie będzie musiała się przejmować? Tego jednak nie powiedziała brunetce, zamiast tego sprzedając jej historię o jej grupie tanecznej, która potrzebowała inspiracji. Ta wersja nie brzmiała w końcu na tak szaloną, prawda? - ...No i pomyślałam sobie, że skoro lada dzień i tak wszyscy zaczną trąbić o Halloween, to warto przygotować im coś związanego z nim na zajęciach. Może zmotywuje ich to do pracy - dokończyła swoją wypowiedź, kiedy przekraczały próg sklepiku. Już w wejściu Celia zwróciła uwagę na uderzający zapach kadzidełek, potrzebując chwili, żeby się do niego przyzwyczaić. - Nie czujesz się trochę tak, jakbyśmy przeniosły się na Pokątną? - zwróciła się do Marcy, kiedy jej dłoń wylądowała na jakimś łapaczu snów, któremu uważnie zaczęła się przyglądać.

Marcy Shumway
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Przedszkolanka, sercem malarka
24
160

Post

#13 #spooky!

A Marcy miała całkiem niezły miesiąc, musiała przyznać. Zawsze lubiła, kiedy zaczynał się rok szkolny, a do jej klasy przedszkolnej przychodziły nowe dzieciaki. Początkowo były takie onieśmielone, niepewne i trochę przestraszone, ale wtedy wchodziła ona, ze swoim ciepłym uśmiechem i różnymi grami integracyjnymi. Bo to była bardzo, baaaardzo ważna sprawa w jej grupie. Co z tego, że większość przyjaźni ludzie wyciągają ze swoich lat studiów i to je nazywają przyjaźniami na całe życie. Ona wierzyła w te jeszcze głębsze, zawierane już w przedszkolu, okej! Dlatego starała się, żeby każde dziecko czuło się zauważone i lubiane, zwracała też szczególną uwagę na dzieci, które były trochę inne niż reszta. W końcu nie mogła pozwolić, żeby nad kimś się znęcali, bo był gruby albo nie wiem, miał duży, żydowski nos. Co to to nie, nie na jej warcie! Poza tym nowy rok szkolny zawsze dawał jej ogrom energii i zapału do działania, po wakacjach pełnych wypoczynku. I tak ten wrzesień strasznie szybko jej minął, nawet nie zauważyła jak nagle zrobił się październik i liście zaczęły spadać z drzew. Musiała przyznać, że bardzo lubiła akurat tę porę roku, mimo że tak często była deszczowa i… no w szkole zawsze była plaga chorób z jej okazji. Po pierwsze dlatego, że było chłodniej i padało, a po drugie przez to, że dzieciaki zarażały same siebie, po prostu mając ze sobą styczność. Dlatego w tym tygodniu prawie cała jej grupa poleciała do domu, przez inwazję ospy, a ona miała bardzo kameralne, leniwe zajęcia. I co na nich robiła? Oczywiście planowała Halloween, które bardzo lubiła jako święto! Poza tym zawsze korzystała z takich okazji do uczenia dzieciaków czegoś o świecie i nich samych, więc musiała się dobrze zastanowić jak to rozegrać. I jaki strój zaplanować dla siebie, więc wypad, który zaproponowała Celia Cabral był strzałem w dziesiątkę. No i chciała się rozejrzeć za nowym płaszczem, może torebką, może jakimiś butami na deszcz…. ewentualnie nad sukienką na następną randkę z Robertem. I zdecydowanie nie miała nic przeciwko wejściu do sklepu - oooo…. wiesz, zawsze mi się podobały te spektakle, w których wykorzystuje się teatr cieni jako efekty specjalne. Ciekawi mnie czy w tym z Cape Carol też go włączają…. - przyznała, a po chwili dotarło do niej, że jeszcze się nie chwaliła! - A tak, bo ja ci nie powiedziałam, ale dostałam rolę w amatorskim teatrze z Cape. To eksperymentalna sztuka, jestem strasznie podekscytowana - przyznała, unosząc brwi i patrząc na nią z takimi trochę szalonymi ognikami w oczach. Tak naprawdę to trochę się bała, ale hej, trzeba łamać swoje… e… comfort zone. - Myślisz, że ten kurz to część wystroju? - zapytała, z rozbawieniem, od razu myśląc o tym sklepiku w którym znalazł się Harry. A potem wzięła do ręki jakieś pudełko z kadzidełkami, powąchała… i zakrztusiła się i kichnęła dwa razy - okej, “wyzwolenie bogini” nie jest mi pisane… - przyznała, marszcząc nos i odkładając pudełko, jak już odczytała na głos jego nazwę. A potem zamrugała - zawsze chciałam pojechać do tego miasteczka w Londynie, myślisz że naprawdę mają tam ustawione tamte sklepy? Kupiłabym sobie taką wyschniętą rękę…. idealna do głaskania kotów - wyjawiła, unosząc brwi i przesuwając wzrokiem po tytułach jakichś dziwnych książek. - No dobra, czego właściwie szukamy? - zapytała, trochę z obawą, ale te napisy były naprawdę dziwne!
Obrazek
KWIATUSZEK HOPE VALLEY - odznaka specjalna za wymyślenie mnóstwa nowych odznak! BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Hailee & Franklin JUST LIKE GAGA - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" I LOVE THIS TOWN - za udział w evencie #czysteHopeValley i dbanie o środowisko! Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Santa Claus won't make me happy I am the "who" when you call, "Who's there?" Zajęcie drugiego miejsca w evencie #czysteHopeValley TEMAT MIESIĄCA - SIERPIEŃ temat miesiąca - październik PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DON’T STOP ME NOW ONE BIG FAMILY devine ROLLING IN THE DEEP URODZONY WIOSNĄ ARTYSTA BUJAM SIĘ DO COUNTRY Ususzę nawet kaktusa LGBT+ SINGIEL PRACA W OŚWIACIE KOCIARZ FAN FILMÓW ANIMOWANYCH FAN WESTERNÓW Uwielbiam żelki Patrzę na świat przez różowe okulary DANSE MACABRE THANK YOU, NEXT! SING A SONG PARA PAPARA PAPA OOO OOO DANCING QUEEN BAD HAIR DAY GOOGLE ME SMERF PRACUŚ #CZYSTEHOPEVALLEY PRIDE MONTH 2020 DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
paula
Celia Cabral
a

Post

Jeśli spojrzeć na to w ten sposób, Celia odrobinę mogłaby jej tego zazdrościć. Jej zajęcia odbywały się raczej w kameralnym gronie, ponieważ Hope Valley nie było przeogromnym miasteczkiem, zatem Celia nie miała szansy na rozwinięcie sobie tutaj przeogromnej grupy. Dzieciaków nie było aż tak dużo, a te, które były, wcale nie musiały interesować się tańcem. Właśnie dlatego na co dzień pracowała w kilkunastoosobową grupą, ale to też nieszczególnie jej przeszkadzało. Biorąc pod uwagę jej usposobienie, może to nawet lepiej, że nie musiała mierzyć się z ciągłymi zmianami? Przecież przywiązywała się naprawdę szybko i w oka mgnieniu każde z tych dzieci stało się bliskie jej sercu. Przez długie miesiące współpracy wiedziała już w jaki sposób powinna obchodzić się z każdym z nich, doskonale zdając sobie także sprawę z ich braków oraz tego, w jaki sposób należy zmotywować je do ich podciągnięcia. Niewielka grupa miała więc swoje plusy, ale i tak nie spełniała wszystkich jej oczekiwań. Ona mimo wszystko starała się postawić sobie poprzeczkę jeszcze wyżej, co może niekoniecznie wiązało się już z samym faktem służbowych obowiązków, a tym, że w taki sposób chciała wynagrodzić sobie osobiste niepowodzenia? Wmawiała sobie, że jeśli osiągnie sukces na płaszczyźnie zawodowej, choć na krótką chwilę zapomni o chaosie, który rozgrywał się w jej życiu. Szkoda tylko, że w rzeczywistości ta taktyka nie sprawdzała się wcale. - Och, poważnie? To naprawdę super - odparła, mając nadzieję, że nie wypadła przy tym jakoś niewiarygodnie. Aby było jasne, Celia naprawdę jej kibicowała i chciała dla niej jak najlepiej, dlatego też jej radość była w stu procentach szczera, ale odkąd jej samej nie powiodło się w świecie teatru i kontuzja wykluczyła ją całkowicie z baletowej kariery, cóż, za każdym razem pojawiało się drobne uczucie zazdrości. Była zła na los, że sama nie mogła świętować podobnych okazji, a kiedy o nich słuchała, uświadamiała sobie to, że naprawdę za tym tęskniła. Tęskniła za swoim starym życiem, z którego obecnie nie zostało jej już nic. - Musisz załatwić mi wejściówkę. Nie ma mowy, żebym to przegapiła - uśmiechnęła się wesoło, tym razem odpychając od siebie wszelką nostalgię i w pełni już skupiając się na wyposażeniu sklepu. Zaśmiała się też, kiedy usłyszała jej uwagę. - Może? Ale jeśli zobaczę tu pajęczynę i jakiegoś włochatego pająka, na pewno nie wystawię im dobrej opinii w Google - no bo w sumie podobne miejsca kojarzyły jej się właśnie w taki sposób, ale Cabral nie była fanką podobnych klimatów i raczej nie chciałaby w żadnym sklepie czuć się tak, jakby właśnie dostała rolę w marnym horrorze. - Skoro na King’s Cross jest peron dziewięć i trzy czwarte, to może i na Pokątnej mają te sklepiki? W sumie to całkiem dobra reklama dla miasta i na pewno napędza im turystykę, więc głupotą byłoby z tego nie skorzystać - przyznała po chwili zastanowienia, po czym sceptycznie spojrzała w stronę kadzidełek. Skoro Marcy wystawiła im negatywną opinię, sama nie zamierzała tego sprawdzać. - No… Pewnie jakieś dynie, lampiony… Nie wiem, coś co zainteresuje dzieciaki, ale od takich rzeczy lepiej trzymajmy się z daleka - palcem wskazała na coś, co prawdopodobnie było imitacją słoika z formaliną, w którym pływały gałki oczne. Choć niewiele miało wspólnego z realizmem, w jakiś dziwny sposób sprawiało, że po plecach Celii i tak zdołał przebiec dreszcz. - O, popatrz. Tu mają naszyjniki z jakimiś cudownymi właściwościami - rzuciła, przeglądając półkę z biżuterią. Mimowolnie zaczęła rozglądać się za czymś, co mogłoby odjąć jej choć trochę dotychczasowego pecha.

Marcy Shumway
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Przedszkolanka, sercem malarka
24
160

Post

To i tak miło, że w ogóle jakieś były! Czasach, kiedy ludzie wychowują dzieci przy tabletach, bo przynajmniej jest cisza i spokój, trzeba cenić ich zainteresowanie ruchem i dobrą zabawą. A tym na pewno był zawsze taniec! Sprawiał przyjemność niezależnie od tego, czy dana osoba była Rafałem Maserakiem parkietu, czy raczej kiwała się jak mały, wesoły toster w rytm piosenki. Marcy bardzo się starała zachęcać dzieci do tańca, ale też do ćwiczeń i oczywiście do czytania. Wychodziła z założenia, że trzeba rozwijać wszystkie mięśnie po równo i nie zapominać o tym, który tkwił w ludzkiej głowie. A dzieciaki były mądrzejsze, niż mogłoby się wydawać i bardzo chętnie podłapywały różne gry logiczne i łamigłówki. Oczywiście te dopasowane do ich poziomu, nie poradziłyby sobie z jakimś sudoku, czy innymi skomplikowanymi zagadkami. A Celia Cabral zdecydowanie powinna się cieszyć, że grupa jest mała. Dzieciaki były pełne energii, zaangażowane w to co robiły, ale jednocześnie bardzo łatwo się rozpraszały i często zajmowały nie tym, czym powinny. A to mogło prowadzić do irytacji i frustracji, kiedy się nad grupą próbuje zapanować i coś zrobić. Jeśli w układzie będą występować jakieś kopniaki i bardziej skomplikowane wymachy, a dzieciaki będą myśleć o niebieskich migdałach i odwracać się w różne strony, to się może skończyć rozbitym nosem. To z kolei prowadzi do wkurzonego rodzica, a z tym nikt nigdy nie lubi się mierzyć.
Co zaś się tyczy niepowodzeń, Marcy była ostatnią żeby cokolwiek wytykać. W końcu daleko jej było do światowej sławy malarki, którą zawsze chciała zostać…
- Tak, to tylko teatr amatorski, ale czuję że reżyser będzie objawieniem młodego pokolenia. Ostatnio dostał nawet jakąś nagrodę - pochwaliła się chociaż… no jeśli Celia teraz czuje zazdrość to (spoiler alert) na pewno przestanie, jak zjawi się na przedstawieniu. Ale póki co Marcy była jeszcze totalnie nieświadoma tego, w co się wpakowała i bardzo podekscytowana, że ma okazję się wykazać artystycznie.
- Nie ma sprawy, dostaniesz miejsce w pierwszym rzędzie - obiecała jej, chociaż nie wiedziała, czy będzie w stanie takie miejsca załatwić… ale spróbuje! Nie podda się bez walki, bo czego się nie robi dla przyjaciół.
- To też może być część wystroju - przyznała, chociaż nie brzmiała na tak przekonaną, jak starała się zgrywać…. dlatego posłała jej przepraszający uśmiech.
- Mam nadzieje, to świetny pomysł na biznes. Nawet gdyby otworzyć tam jakiś… no nie wiem, sklep z mydłami. “Zrób takie same bąbelki, jak Harry przy Marcie” to idealny slogan dla jakiegoś - uniosła z rozbawieniem brwi - robiłaś kiedyś mydło? To nie jest chyba aż takie trudne… - zagadnęła, w głowie już układając sobie plan na chociaż próbę stworzenia serii mydełek. To byłby całkiem fajny prezent na święta, taki osobisty, od serca. I tak, jak widać Marcy szukała miliona sposobów na oderwanie swoich myśli od poważnych spraw.
A potem spojrzała na to, co pokazywała jej Celia. - Wygląda super… jak prawdziwe - zauważyła zaskoczona. Ale przecież… nie było… prawda? - A tablica ouija? - zapytała, wskazując na jedną - próbowałaś kiedyś zorganizować seans? - zapytała, zaciekawiona, przyglądając się tablicy z bliska. Wydawała się stara i używana.... - Wierzysz w ogóle w to wszystko? Duchy, które mogą wracać, straszyć i… opętać kogoś? - dopytała, szeptem, bo jakoś tak… no głos sam jej się zniżył, kiedy o tym gadały! Na wszelki wypadek odsunęła też tablicę i spojrzała na naszyjniki, marszcząc brwi.
- Oczywiście są na odgonienie złych duchów, lecznicze…. ciekawe co jest w tej sakiewce - podniosła jeden z naszyjników uzdrawiających ale po przygodzie z kadzidełkiem trochę obawiała się powąchać!
Obrazek
KWIATUSZEK HOPE VALLEY - odznaka specjalna za wymyślenie mnóstwa nowych odznak! BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Hailee & Franklin JUST LIKE GAGA - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" I LOVE THIS TOWN - za udział w evencie #czysteHopeValley i dbanie o środowisko! Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Santa Claus won't make me happy I am the "who" when you call, "Who's there?" Zajęcie drugiego miejsca w evencie #czysteHopeValley TEMAT MIESIĄCA - SIERPIEŃ temat miesiąca - październik PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DON’T STOP ME NOW ONE BIG FAMILY devine ROLLING IN THE DEEP URODZONY WIOSNĄ ARTYSTA BUJAM SIĘ DO COUNTRY Ususzę nawet kaktusa LGBT+ SINGIEL PRACA W OŚWIACIE KOCIARZ FAN FILMÓW ANIMOWANYCH FAN WESTERNÓW Uwielbiam żelki Patrzę na świat przez różowe okulary DANSE MACABRE THANK YOU, NEXT! SING A SONG PARA PAPARA PAPA OOO OOO DANCING QUEEN BAD HAIR DAY GOOGLE ME SMERF PRACUŚ #CZYSTEHOPEVALLEY PRIDE MONTH 2020 DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
paula
Celia Cabral
a

Post

Jasne, w mniejszych grupach uczyło się zdecydowanie lepiej i prościej, ale prawda była taka, że od ilości zainteresowanych zależało także jej wynagrodzenie. Gdyby Celii udało się przekonać większą ilość dzieci do udziału w swoich zajęciach, najpewniej dyrektorka nie widziałaby przeszkód w utworzeniu drugiej grupy. Dodatkowe godziny oznaczałyby bowiem zysk nie tylko dla niej, ale także dla samego domu kultury, a przecież na pieniądze nikt nigdy nie narzekał. Niemniej, w chwili obecnej nie było to jakoś szczególnie istotne, zwłaszcza w obliczu nowości, którą zaserwowała jej Marcy. Jak wspominałam, pomimo drobnego ukłucia zazdrości, Cabral naprawdę cieszyła się jej szczęściem. Nawet jeżeli był to teatr amatorski, brunetka była zdania, że to w żaden sposób nie umniejszało jej osiągnięciu. Liczył się sam fakt, że poczyniła coś w kwestii realizowania się i kto wie, może był to jedynie pierwszy z wielu kroków w tym kierunku? - To naprawdę świetnie. Jeśli zaprowadzi cię to na czerwony dywan, musisz koniecznie obiecać, że kiedyś przyjedziesz na moje zajęcia i opowiesz dzieciakom o kulisach sławy - poruszyła zaczepnie brwiami, uśmiechając się pod nosem. Bo owszem, jeśli ten spektakl okazałby się sukcesem, a Marcy zostałaby aktorskim odkryciem roku, pewnie prędko stanęłaby przed podpisaniem pierwszego, poważnego kontraktu, a gdyby już do tego doszło, raczej nie tkwiłaby w takiej dziurze jak Hope Valley. Przynajmniej tak widziała to Celia, która na pewno jej w tym kibicowała. - Wolałabym śpiewające dynie - przyznała, zaciskając usta w wąską linię. Celia uwielbiała Halloween, naprawdę! Podchodziła do tego jednak w dość specyficzny sposób, bowiem lubiła cały ten wesoły klimat, kolorowe ozdoby, przebieranki i przemierzanie ulic osiedla w celu uzbierania jak największej ilości słodyczy, ale wszystkie te mrożące krew w żyłach historie, które wiązały się z tym świętem? No, to trafiało do niej już znacznie słabiej, ponieważ była przeogromnym tchórzem i nawet na najbardziej irracjonalnym horrorze świata zasłaniała oczy kocykiem. - Mydło? Chyba nie - zmarszczyła brwi, przez dłuższą chwilę się zastanawiając. - Ale kiedy mieszkałam jeszcze w Miami, niedaleko mojego mieszkania była jakaś stara mydlarnia. Czasami zbierały się tam grupki dzieciaków z okolicznych szkół, więc na pewno mieli jakieś warsztaty. Gdybyś kiedyś chciała spróbować, możemy sprawdzić czy to miejsce jeszcze istnieje - przyznała, wzruszając lekko ramionami. Kiedy jeszcze tam mieszkała, jej faceta nieszczególnie kręciły takie rzeczy, a ona nie chciała udawać się tam w samotności, no bo co to za frajda? Potrzebowała towarzystwa, więc jeśli Marcy byłaby zainteresowana, mogły kiedyś się tam wybrać. - Nie wiem? - odparła niepewnie, uprzednio zastanawiając się nad odpowiedzią. - Bo wiesz, to czasami brzmi jak bajki, ale… No niektóre historie wydają się tak wiarygodne i jednocześnie tak przerażające, że chyba wolałabym jednak, gdyby pozostały nieprawdziwe - przyznała, bo jak już wspominałam, takich rzeczy akurat naprawdę się bała. - Myślisz, że znajdziemy coś co wpływa na podejmowane decyzje? Albo chociaż odpędza pecha? - uniosła jedną brew ku górze, nie przestając grzebać pośród naszyjników.

Marcy Shumway
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Przedszkolanka, sercem malarka
24
160

Post

To była ta głupia maniera oszczędzania na edukacji, jakiejkolwiek. No taka była prawda, ludzie pchali tym biednym nauczycielom jak najwięcej dzieciaków, żeby tylko mieć najmniej tych grup i jak najmniej nauczycieli potrzebować. Więcej ludzi na jedną godzinę umówionych to też mniej tych godzin do rozplanowania, więc i nauczyciel mniej godzin pracuje i dostaje niższą stawkę. A cierpią na tym wszyscy. I to tak autentycznie, dosłownie wszyscy. Chujowa edukacja to nie tylko cierpienie dzieci, które nie rozumieją tego co się dzieje na lekcjach, a nauczyciel nie ma czasu żeby im wszystkim to dobrze wytłumaczyć i poprawić wszystkie błędy. To także rodzice, którzy potem muszą siedzieć z dziećmi nad zadaniami domowymi, kiedy tego nie czają, a potem muszą płacić za korki. A jak rodzice są biedni albo mają to gdzieś, to dziecko traci na swojej edukacji, zniechęca się i zmienia w wielkiego lenia. I z tego wszystkiego wychodzą nowi członkowie społeczeństwa, którzy są niedouczeni, sfrustrowani i nie szanują niczego, ani nikogo. A na tym już cierpią wszyscy, bo głupim społeczeństwem łatwiej manipulować i przepychać idiotyczne ustawy, wybierać debili na rządowe stołki. I potem nie ma narodowych protestów, ja jakiś przewali 70 milionów na wybory, które się nie odbyły. Na barkach Marcy i Celii leżała przyszłość tego kraju i świata! I tak, mimo że jedna uczyła tańca, a druga była przedszkolanką, to także się liczy w procesie edukacji!
- Ojej, jasne, z chęcią. Uwielbiam zachęcać dzieciaki do podążania za swoimi pasjami. Chociaż są jeszcze małe, trochę liczę że któryś z nich okaże się drugim Chopinem… - uniosła brwi, uśmiechając się pod nosem - ale tego im nie mówię, nie chce ich stresować presją - dodała ciszej, w ramach wyjaśnienia, żeby Celia Cabral nie myślała, że zbyt wiele oczekuje od biednych dzieciaczków!
- Nie zdziwiłabym się gdyby coś takiego mieli… ale to raczej nie będą zbyt wesołe piosenki - przyznała, lekko mrużąc oczy. Już prędzej by się spodziewała jakichś nagłych krzyków czy tego diabolicznego śmiechu. Ewentualnie jakiejś mrocznej melodyjki. A historii o duchach też się trochę bała, nawet jeśli wiedziała, że to historia zmyślona. Zwłaszcza w nocy. Dlatego dobrze mieć koty, które odganiają wszelkie zło! I czasami przyprawiają cię o zawał, kiedy coś nagle zrzucą….
- Brzmi super. I sama pomyśl, takie prywatnie stworzone mydło dla kogoś to na pewno bardzo miły prezent. Kiedyś próbowałam robić świece, ale wyszły krzywe… - przyznała, lekko mrużąc oczy. - Ale zawsze zwalałam winę na kiepskie wskazówki - dodała, z rozbawieniem. Bo pewnie tak właśnie było, ktoś źle napisał przepis i masz babo placek! Czy raczej masz babo krzywe świeczki.
Przez chwile zastanawiała się nad tym - tak… chyba coś w tym jest. Może jednak nie testujmy tej tablicy, na wypadek gdyby doniesienia były prawdziwe…. - mruknęła, a potem specjalnie przesunęła jakieś inne pudełko, żeby zasłonić tą nazwę ouija. - Jakoś tak się na mnie… gapiła - mruknęła, a potem wzdrygnęła się delikatnie. I zaraz potem zaśmiała, nieco nerwowo, żeby obrócić to wszystko w żart. A potem wzrok skierowała znowu na naszyjniki.
- Nie wiem jak z decyzjami, ale na pecha była królicza łapka. Tylko… - zaczęła - oglądałam supernatural i tam łapka była trochę pechowa - dodała, mrużąc oczy. Nie pamiętała jak dokładnie to było! Zresztą, miała ważniejsze sprawy na głowie - wiesz, zawsze możesz mi się wygadać, jak coś cię gryzie. Może pomogę - zaoferowała, nieśmiało się do niej uśmiechając.
Obrazek
KWIATUSZEK HOPE VALLEY - odznaka specjalna za wymyślenie mnóstwa nowych odznak! BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku celebrity's best friend: Hailee & Franklin JUST LIKE GAGA - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" I LOVE THIS TOWN - za udział w evencie #czysteHopeValley i dbanie o środowisko! Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Santa Claus won't make me happy I am the "who" when you call, "Who's there?" Zajęcie drugiego miejsca w evencie #czysteHopeValley TEMAT MIESIĄCA - SIERPIEŃ temat miesiąca - październik PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! DON’T STOP ME NOW ONE BIG FAMILY devine ROLLING IN THE DEEP URODZONY WIOSNĄ ARTYSTA BUJAM SIĘ DO COUNTRY Ususzę nawet kaktusa LGBT+ SINGIEL PRACA W OŚWIACIE KOCIARZ FAN FILMÓW ANIMOWANYCH FAN WESTERNÓW Uwielbiam żelki Patrzę na świat przez różowe okulary DANSE MACABRE THANK YOU, NEXT! SING A SONG PARA PAPARA PAPA OOO OOO DANCING QUEEN BAD HAIR DAY GOOGLE ME SMERF PRACUŚ #CZYSTEHOPEVALLEY PRIDE MONTH 2020 DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
paula
Celia Cabral
a

Post

Usłyszawszy jej słowa, zaśmiała się wesoło. Cabral doskonale wiedziała jak istotna była w młodym wieku motywacja. Dzieciaki nie zawsze zdawały sobie sprawę ze swojego talentu, a nawet jeśli, nie miały pojęcia o tym, że nawet największy diament należało doszlifować. Trzeba było więc zachęcać je do pracy na wszelkie sposoby, upewniać się, że żaden malec nie wycofa się z byle powodu i, co ważniejsze, bez względu na efekty, upewniać dziecko co do tego, że radziło sobie dobrze. Nie ma bowiem nic gorszego niż podkopywanie dziecięcego zapału, ale z tego raczej obie zdawały sobie sprawę. - Tak myślisz? Liczyłam raczej na coś w stylu tych wszystkich świątecznych mikołajów, które wydają z siebie piskliwe, ale wesołe dźwięki po naciśnięciu. Coś dla dzieci przecież też muszą robić - zastanowiła się, marszcząc przy tym brwi. Jasne, Halloween było raczej upiornym świętem, więc i dekoracje utrzymane były w podobnych klimatach, ale czy faktycznie nie robili niczego z myślą o najmłodszych? Przecież chcąc przyozdobić pokój kilkumiesięcznego czy nawet kilkuletniego dziecka, nie postawi się tam jęczącej przerażająco dyni, ryzykując w ten sposób, że pociecha nabawi się traumy. - Taką świecę kiedyś dostałam. Była całkiem fajna, ale znajoma postanowiła ozdobić ją w środku całymi ziarenkami kawy, które później zapaliły się od knota i… no, możesz się domyślić jak to wtedy śmierdziało - przyznała, posyłając Marcy wymowne spojrzenie. Spersonalizowane prezenty były super, zwłaszcza takie, które wykonało się samodzielnie, ale najwyraźniej i to należało robić z głową, jeśli przez przypadek nie chciało się uraczyć drugiej osoby czymś wadliwym. - Zwłaszcza te o dzieciach widzących zmarłych - dodała, po czym lekko zadygotała. Ilekroć sobie to przypominała, ogarniało ją nieprzyjemne uczucie chłodu. Niby próbowała podobne rzeczy wypierać z pamięci, ale niestety, najczęściej bywa tak, że te same tam wracają. A kiedy dostrzegła to, co zrobiła Marcy, sama próbowała się uśmiechnąć, ale mimo wszystko mina jej trochę zrzedła. Czy to normalne, że zaczynała się w tym miejscu dziwnie denerwować? - No… to w zasadzie nic wielkiego - zaczęła, przesuwając dłonią po jakichś kolorowych koralikach, które przemknęły jej pomiędzy palcami. - Tylko tak jakoś ostatnio mam wrażenie, że wszystko mi się psuje. Byłam nawet na kilku randkach, każda okazała się klęską. I to nawet nie dlatego, że nie było o czym rozmawiać. Po prostu każdy z tych facetów był jakiś… nawiedzony - przyznała, zaciskając usta w wąską linię, a później przeniosła spojrzenie na brunetkę, po cichu licząc na to, że ta zdoła znaleźć temu jakieś usprawiedliwienie i nie będzie nim wcale pechowość Celii.

i przepraszam najmocniej za zwłokę!
Marcy Shumway
mów mi/kontakt
ODPOWIEDZ