a
mów mi/kontakt
administrator
a
∫ 2
Wybór miejsca na ich spotkanie nie był wcale przypadkowy. jakby nie patrzeć, nie musiałaby się przecież wcale jakoś mocniej zastanawiać i szukać, a po prostu zaprosić mężczyznę na kawę, ale zwyczajnie nie miała ochoty tego robić. Potrzebowała nowego spojrzenia, dosłownie i w przenośni. Pierwszym, co miało jej to dostarczyć, był właśnie on sam. Wystarczyła chwila uwagi z jego strony ostatnim razem, ba, jedno niepozorne słowo rzucone na ulicy, by zmieniło się naprawdę wiele i to na jej korzyść. I czuła, że tym razem wcale nie będzie inaczej. Wyczekiwała ich dzisiejszego spotkania jak na szpilkach, od rana licząc godziny do momentu, kiedy będzie mogła zacząć się szykować do wyjścia. Drugim, co miało zaspokoić jej potrzebę spojrzenia na wszystko inaczej było właśnie miejsce, w które zdecydowała się go zabrać, to jest galeria sztuki. Było jej daleko do określania się mianem znawcy sztuki, ale ucieczka do galerii wydawała jej się idealnym pomysłem, by uciec od zgiełku panującego na ulicach, w parkach czy kawiarniach. Naprawdę chciała na chwilę się od tego oderwać i sądziła, że on także to doceni. Chociaż wzbudzał jej naprawdę ogromne zaufanie, nie sądziła, by odważyła się go na ten moment zabrać do siebie. Po pierwsze przez wzgląd na to, że jakby nie patrzeć, dopiero się poznali, a po drugie przez to, że jej warunki nie były czymś, co by mu zapewne przypadło do gustu. To nie do końca tak, że bała się oceny z jego strony, nie podejrzewała go nawet, by miał w jakikolwiek sposób dać jej odczuć, że w jej skromnym mieszkaniu nie ma takich luksusów, do jakich pewnie przywykł, szło raczej o jej psychiczny komfort. Dlatego umawiając się na spotkanie poprosiła, by spotkali się w galerii, gdzie stawiła się o umówionej godzinie z dwiema kawami na wynos i jakąś przekąską zapakowaną w torebeczkę, od razu szukając go wzrokiem. Z uśmiechem, który pojawił się kiedy tylko go dostrzegła, ruszyła w jego kierunku, już z pewnej odległości machając mu na przywitanie. — Dzień dobry. Mam nadzieję, że nie czekasz za długo — powiedziała wesoło i wolną ręką zaczęła szukać w kieszeni ich biletów wstępu na wystawę, które kupiła już dzień wcześniej. Wiedziała, że pewnie będą musieli najpierw zjeść to, co przyniosła, ale wolała mieć je pod ręką.
Wybór miejsca na ich spotkanie nie był wcale przypadkowy. jakby nie patrzeć, nie musiałaby się przecież wcale jakoś mocniej zastanawiać i szukać, a po prostu zaprosić mężczyznę na kawę, ale zwyczajnie nie miała ochoty tego robić. Potrzebowała nowego spojrzenia, dosłownie i w przenośni. Pierwszym, co miało jej to dostarczyć, był właśnie on sam. Wystarczyła chwila uwagi z jego strony ostatnim razem, ba, jedno niepozorne słowo rzucone na ulicy, by zmieniło się naprawdę wiele i to na jej korzyść. I czuła, że tym razem wcale nie będzie inaczej. Wyczekiwała ich dzisiejszego spotkania jak na szpilkach, od rana licząc godziny do momentu, kiedy będzie mogła zacząć się szykować do wyjścia. Drugim, co miało zaspokoić jej potrzebę spojrzenia na wszystko inaczej było właśnie miejsce, w które zdecydowała się go zabrać, to jest galeria sztuki. Było jej daleko do określania się mianem znawcy sztuki, ale ucieczka do galerii wydawała jej się idealnym pomysłem, by uciec od zgiełku panującego na ulicach, w parkach czy kawiarniach. Naprawdę chciała na chwilę się od tego oderwać i sądziła, że on także to doceni. Chociaż wzbudzał jej naprawdę ogromne zaufanie, nie sądziła, by odważyła się go na ten moment zabrać do siebie. Po pierwsze przez wzgląd na to, że jakby nie patrzeć, dopiero się poznali, a po drugie przez to, że jej warunki nie były czymś, co by mu zapewne przypadło do gustu. To nie do końca tak, że bała się oceny z jego strony, nie podejrzewała go nawet, by miał w jakikolwiek sposób dać jej odczuć, że w jej skromnym mieszkaniu nie ma takich luksusów, do jakich pewnie przywykł, szło raczej o jej psychiczny komfort. Dlatego umawiając się na spotkanie poprosiła, by spotkali się w galerii, gdzie stawiła się o umówionej godzinie z dwiema kawami na wynos i jakąś przekąską zapakowaną w torebeczkę, od razu szukając go wzrokiem. Z uśmiechem, który pojawił się kiedy tylko go dostrzegła, ruszyła w jego kierunku, już z pewnej odległości machając mu na przywitanie. — Dzień dobry. Mam nadzieję, że nie czekasz za długo — powiedziała wesoło i wolną ręką zaczęła szukać w kieszeni ich biletów wstępu na wystawę, które kupiła już dzień wcześniej. Wiedziała, że pewnie będą musieli najpierw zjeść to, co przyniosła, ale wolała mieć je pod ręką.