Hope Creek InnHV P.D.Neighbourhood Art Center
a
Awatar użytkownika
Wraz z mężem uciekła z Los Angeles i powoli dochodzi do siebie po stracie dziecka.
31
171

Post

Życie zaskakiwało na rozmaite sposoby i już ona coś o tym wiedziała. Faktycznie, było to dosyć niebywałe, bo o ile jeszcze w Los Angeles często zdarzało jej się wpadać na swoje pacjentki w miejscach publicznych innych, niż sam szpital czy klinika, tak jeszcze nigdy nie przyszło jej zaoferować komuś swojej pomocy podczas zakupów. Nie wspominając już o tym, że nigdy nie reklamowała samej siebie w kwestiach zawodowych, a kobiety w ciąży po prostu pojawiały się, rejestrowały do niej bez jej poszukiwania potencjalnych kandydatek - tak jak u wszystkich innych lekarzy na ogół. To wszystko tym razem było mocno dziwne i generalnie odwrócone, ale nie przeszkadzało jej to w żadnym wypadku. Chciała jej pomóc i to było tutaj najważniejsze, a nie to, jak Libby na nią wpadła. W finalnym rozrachunku przecież nie miało to żadnego znaczenia. - Daj spokój, cieszę się, że mogę coś dla ciebie zrobić. Nagłe zniknięcie położnej może być porządnym problemem, także naprawdę będzie mi bardzo miło ją zastąpić - przyznała wesoło, zaraz wygrzebując ze swojej torebki wizytówkę. Widniał na niej jeszcze adres kliniki w Los Angeles, ale poza tym wszystko inne się zgadzało. - Adres jest odrobinę nieaktualny... przyjmuję teraz w szpitalu w Cape Coral. Ale numer będzie się zgadzał, dzwoń w każdej chwili i się umówimy, bo teraz nie mam ze sobą kalendarza - odparła, wręczając jej niewielki bilecik. Jako, że obydwie miały swoje sprawy do załatwienia i zakupy w koszykach, które nie mogły zbyt długo przebywać poza chłodzonymi przestrzeniami lodówek, najpewniej po tym pożegnały się prędko, rozchodząc każda w swoją stronę. Chociaż całe spotkanie trwało króciutko, jeszcze przez wiele godzin Ursuli towarzyszyła radość, że tak to wszystko się potoczyło i że mogła zaoferować swoją pomoc komuś, kto teraz tego potrzebował.

zt x2 libby pennifold
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? PRZYJEZDNY W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM MEDYCYNA WIELBICIEL WŁOSKIEGO JEDZENIA Gotuję lepiej od Magdy Gessler Takin' this one to the grave
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
take my past and take my sins like an empty sail takes the wind and heal, heal, heal, heal
30
164

Post

7.

Jak to jest być ciężarną po terminie, dobrze? Otóż nie bardzo. Dlaczego ona w ogóle się łudziła, że życie będzie na tyle łaskawe, iż uczyni to nowe doświadczenie dla niej przyjemnym i nieprzesadnie trudnym? Oczami wyobraźni widziała, jak wody puszczają jej w wyznaczonym dniu przez ginekologa, jak zgarnia dużo szybciej przygotowaną torbę z rzeczami i wybiera się do szpitala, gdzie zajmuje się nią super obstawa złożona z lekarza i pielęgniarek. Poród przebiega bezproblemowo, właściwie boli tylko trochę i już przytula do piersi swojego najpiękniejszego synka, bo wiadomo, jak każda przyszła mama, już czyniła z niego prawdziwego amanta. No tak właściwie nie powinna się dziwić, że nic z tego nie okazało się być prawdą; kiedy nadszedł długo wyczekiwany dzień, ona wciąż była bardzo, bardzo w ciąży i nie zapowiadało się, by to miało się niespodziewanie zmienić. Nie miała jeszcze na tyle mocnych skurczy, by ją przyjęli na oddział, więc wciąż była w domu i prawie chodziła po ścianach. Była już tak znużona, tak zmęczona, że aż zaczęła przeglądać Internet w poszukiwaniu informacji, jak przyśpieszyć ten cały proces, a kiedy natrafiła na artykuł, który mówił, że pomaga ostre jedzenie, to od razu się wzięła za gotowanie. No, prawie od razu, bo szybko się okazało, że jej lodówka świeciła pustkami. Dlatego też - chcąc nie chcąc - przebrała się, a następnie ruszyła do pobliskiego sklepu spożywczego. Od dobrych piętnastu minut krążyła w alejce z pikantnymi przyprawami, gdy nagle złapał ją skurcz. - O mój Boże - jęknęła z bólem i złapała się tego, co miała najbliżej, czyli jakiegoś obcego faceta za ramię, nawet nie bacząc na to, że mógł prawdopodobnie się z tego obrotu spraw nie ucieszyć. - Jezuuu - pociągnęła dalej to wzywanie trzech osób boskich, mocniej mężczyźnie paznokcie w ramię wbijając, a drugą ręką podtrzymując sobie brzuch, jakby co najmniej to miało powstrzymać nasilający się ból, no świetny pomysł, nie ma co. A mogła nie wychodzić z tego cholernego domu, przynajmniej nie wrzeszczałaby w miejscu publicznym, jakby już rodziła!

Manfred Robertson
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV ONE BIG FAMILY WOMEN POWER JESTEM ECO Praktykuję jogę Gram na pianinie Kocham deszcz
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
wiejski sportowiec, nauczyciel w miejscowej szkole, który terroryzuje dzieci, fan tatuaży i prowadzi nielegalne schronisko dla psów na tyłach swojej chatki
32
185

Post

#szczęśliwi ludzie i maniek gier nie liczą

Coraz częściej Manfred zaczynał dostrzegać, że małżeństwo mogłoby się okazać całkiem korzystną inwestycją. Ta genialna myśl naszła go, kiedy rano, drapiąc się po czterech literach, bo przecież był głównym bohaterem filmu "neandertalczyk sam w domu", podszedł do lodówki i zorientował się, że jedyne co w niej jest to pusta butelka po ostrym, tajskim sosie i kawałek zgniłej nieco już limonki. Nawet światła nie było, bo żarówka się popsuła i jakoś Maniek nie miał nigdy czasu ani - jak ma być całkowicie szczery - za bardzo chęci, aby się czymś takim przejmować. Ostatecznie musiał jednak zebrać swoje leniwe dupsko, przemyć twarz i udać się do sklepu w celu zrobienia jakichś podstawowych zakupów, bo jeszcze było za wcześnie na zamówienie kebsa, a jak zje go na śniadanie, to co będzie miał na obiad? Zatem w jakiejś wyciągniętej koszulce, starych dresach, laczach zapierdalaczach i białych skarpetkach udał się do sklepu spożywczego. Chodził tak sobie, lekko zaspany, między półkami, co jakiś czas wrzucając coś, co pewnie nie było produktem pierwszej potrzeby i szedł dalej, pewnie całkiem niechcący trącając swoim koszykiem wkurwiającą madkę jakiegoś Brajanka, która zawsze darła się podczas wszystkim meczów i siedziała na trybunach podczas prowadzonych przez niego treningów dla tych małych grzdyli. Stał sobie tak kulturalnie, gapiąc się na półkę z ostrymi sosami, bo jego ulubiony mu się skończył, ale niestety nie było go także na sklepowym regale. Czy mogło być jeszcze gorzej? Silny uścisk w okolicach ramienia i wzywanie imienia boskiego przez jakąś kobietę, uświadomiły mu, że jak najbardziej może. Spojrzał zdziwiony i nieco oburzony na kobietę obok, pewnie już otwierał usta, żeby powiedzieć coś chamskiego i zupełnie nie na miejscu. - Jeszcze jest Duch Święty - podpowiedział, bo skąd miał wiedzieć, o co jej chodzi? Może to jakaś mantra, która działała na uspokojenie? Ludzie mieli różne dziwne przyzwyczajenia i Robertsona już nawet świnia na monocyklu by chyba nie zdziwiła. Pewnie się nieco skrzywił jak mu te pazury wbijała w ramię. - Co pani jest? - burknął jakby obruszony samym faktem, że jej mogło coś dolegać w jego obecności. Dlaczego wszechświat mu to robił? Nie mógł zostawić go w spokoju i nie angażować w problemy innych ludzi? Najwyraźniej nie, ktoś tam na górze miał z niego niezły ubaw.

tallulah whitfield
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! NOTHING BREAKS LIKE A HEART
mów mi/kontakt
Lenia
a
Awatar użytkownika
take my past and take my sins like an empty sail takes the wind and heal, heal, heal, heal
30
164

Post

Kiedyś - gdy taka opcja w ogóle była w zasięgu ręki - Tallulah zdarzało się rozmyślać o małżeństwie. Była wtedy w szczęśliwym, długoletnim związku, a złote obrączki wydawały się być kolejnym naturalnym krokiem. Naturalnym, ponieważ patrząc na uśmiechniętą, pełną miłości twarz Willa, nie odczuwała żadnych wątpliwości. Wiedziała doskonale, iż jest to mężczyzna, z którym chce się zestarzeć, z którym chce zasiąść na białej werandzie w otoczeniu gromadki wnuków. Kiedy więc los postanowił jej go odebrać, a tym samym zgasić nadzieję na wspólną przyszłość, Whitfield bez cienia żalu wyrzuciła słowo małżeństwo ze swojego słownika. Właściwie od tamtej chwili zaczęła stronić od mężczyzn, od randek, związków - to wszystko Luli wydawało się bezcelowe, a na dodatek mogące przynieść ból. A ona nie chciała ponownie cierpieć, ledwo udało jej się stanąć na nogi i naprawdę nie marzyła o powrocie na dno. I wtedy właśnie na horyzoncie pojawił się Percy, który przekonał ją do siebie dziecięcą beztroską, którą ona trzy lata wcześniej straciła. Co prawda nie zamierzała się z nim wiązać, bo na to wciąż nie była gotowa, aczkolwiek lubiła spędzać z nim czas, bo rozumieli się praktycznie bez słów. Cóż - można by ironicznie stwierdzić, że aż za bardzo, skoro przez jedną, głupią noc skończyła z dwoma kreskami na teście ciążowym. To zdecydowanie nie był scenariusz, który Tallulah brała pod uwagę, ale co mogła już zrobić po fakcie? Teoretycznie istniał inny sposób na wybrnięcie z tej nieprzewidzianej sytuacji, ale szybko - pod wpływem dobrego słowa Tristana - został on odrzucony. I tak oto dziewięć miesięcy później szykowała się do oficjalnego zostania mamą. No, aktualnie to potwornie żałowała, że w ogóle z domu dziś wyszła, bo jeszcze nigdy nie miała tak mocnych i gwałtownych skurczy jak w tym momencie. - Prze...praszam - wydyszała po krótkiej pauzie, ani na sekundę nie zmniejszając nacisku palców na ramię nieznajomego mężczyzny. Z ogromnym trudem podniosła na niego swój wzrok, zauważając przy okazji, że nie był szczególnie zachwycony jej towarzystwem no i czy można się mu dziwić? - Ja... ja... chyba rodzę - wymamrotała wyraźnie zmroczona przez intensywność doznania, a zaraz z ust wydostał się kolejny jęk bólu. Prawdę powiedziawszy, to nie do końca TAK wyobrażała sobie swój wypad na zakupy.

Manfred Robertson
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV ONE BIG FAMILY WOMEN POWER JESTEM ECO Praktykuję jogę Gram na pianinie Kocham deszcz
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
wiejski sportowiec, nauczyciel w miejscowej szkole, który terroryzuje dzieci, fan tatuaży i prowadzi nielegalne schronisko dla psów na tyłach swojej chatki
32
185

Post

Maniek zbytnio nie zaprzątał sobie tym głowy właściwie do ostatnich wydarzeń, które jakoś dziwnie poruszyły jego osobę. To było tak niespotykane i niesamowite, że jego organizm nie mógł poradzić sobie z tą uczuciową anomalią. Nie spał, nie chciało mu się jeść albo nagle łapał niesamowitą chęć na kebaba w środku nocy. Jakby się nad tym zastanowić to zachowywał się prawie tak, jak Lula w ciąży, z tym, że pod jego sercem nie nosił nowego życia. Co prawda świat widział już różne cuda, ale chyba Manfred w ciąży byłby idealną zapowiedzią zagłady, która w bieżącym roku była i tak całkiem prawdopodobna. Teraz jednak zastanawiał się nad ustatkowaniem się, w końcu zawsze raźniej będzie spędzić starość w towarzystwie, narzekając na dzisiejszą młodzież. I może spotkanie ciężarnej kobiety było niezbyt subtelnym znakiem od Boga, który mówił, weź wreszcie dorośnij baranie. Jedyne co Manfred mógł teraz powiedzieć to to, że jemu także byłoby na rękę, gdyby dzisiaj postanowiła siedzieć w domu. Może teraz nikt nie wbijałby palców w jego ramię. No, ale przecież nie będzie chamem z prawdziwego zdarzenia i nie powie, że ma iść sobie rodzić gdzie indziej. No właśnie, rodzić?! Najpierw myślał, że brunetkę wzdęło po jakimś ostrym kebsie i dostała momentalnego skrętu kiszek. Nawet na to jej przepraszam, spojrzał na nią, próbując się przy tym uśmiechnąć i rzucił elokwentnie; - Spoko, też mi się czasem zdarza - no bo Maniek to był zdania, że jak się chciało puścić bączka to należało to zrobić. Bo jak się wstrzymuje pierdzioszki śmierdzioszki to się potem ma posrane myśli. Przez chwilę pewnie Robertson nawet myślał, że Lula chciała walnąć na środku sklepu kupsztala, bo to przecież najbardziej logiczne wytłumaczenie na to, dlaczego kobieta w ciąży jęczy z bólu. W każdym razie Tallulah wybrała sobie najgorszego z klientów sklepu do asysty w tym kryzysie. - Chyba? To niech się pani zdecyduje - wymamrotał w amoku bo nie wiedział czy może się oburzyć i wrócić do robienia zakupów, czy jednak należało heroicznie wezwać karetkę.

tallulah whitfield
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! NOTHING BREAKS LIKE A HEART
mów mi/kontakt
Lenia
a
Awatar użytkownika
take my past and take my sins like an empty sail takes the wind and heal, heal, heal, heal
30
164

Post

Choć dorosłość powinna wiązać się z podejmowaniem racjonalnych decyzji, to w przypadku Whitfield coś zdecydowanie po drodze poszło nie tak. Niby od dziecka lubiła bujać w obłokach, aczkolwiek w dzieciństwie było to jeszcze do wybaczenia, bo odpowiadał za nią ktoś inny. Natomiast teraz zbliżała się do momentu, kiedy to ona miała stać się odpowiedzialną za drugie istnienie i prawdę powiedziawszy, przerażało ją to cholernie. Bo tak naprawdę to ledwo potrafiła upilnować siebie; Bóg jeden wiedział, ile razy już prawie wysadziła swoją przyczepę w powietrze, zostawiła włączone żelazko czy zapomniała wywiązać się ze swoich zobowiązań na czas. Gdy Will jeszcze żył, to on zajmował się wszystkimi ważnymi codziennymi sprawami, więc po jego śmierci czuła się odrobinę jak dziecko we mgle, ponieważ nagle okazało się, iż wylądowała w zupełnie nowej rzeczywistości, której wymaganiom nie umiała sprostać. Było to ciut zawstydzające, wszakże miała wtedy dwadzieścia siedem lat, a nie była lepsza od zwykłego podlotka, dopiero wchodzącego w dorosłe życie. Dobrych kilka miesięcy musiało upłynąć, nim wypracowała sobie jakiś system radzenia sobie z nowymi realiami. I nawet po ponad trzech latach, wciąż był on niedoskonały, skoro potrafiła wylądować w tak idiotycznej sytuacji, jak ta aktualna. - Że co proszę? - mimo otępiającego bólu, dała radę wyrzucić z siebie pełne oburzenia sapnięcie, bo co ten nieznajomy jej tu właśnie sugerował, co? Że dostała napadu jakichś nieprzewidzianych gazów? Lula by mu chętnie za takie głupie teksty dała do wiwatu, ale tak jakby... nie była w formie. Zaczęła głębokie wdechy i wydechy robić, bo z minuty na minutę czuła się coraz gorzej, a ten pacan skończony nawet nie pomyślał, by wezwać karetkę! No na świetnego wybawcę trafiła, nie ma co. - RODZĘ - zadecydowała w końcu, bo najwyraźniej każdy facet potrzebował dobitnego komunikatu, by pojąć jego sens. - Pan... może... do szpitala - wymamrotała nieskładnie, coraz bardziej się o niego opierając, bo im dłużej zwlekała, tym więcej energii traciła i stanie o własnych siłach przychodziło jej teraz z ogromną trudnością. Gdyby ją Percival widział, to by ją prawdopodobnie zamordował. Albo nie, zaczekałby z tym do porodu, odebrałby jej prawa rodzicielskie, by nie skazywać dziecka na towarzystwo najgorszej matki tego stulecia, a dopiero WTEDY by ją pozbawił marnego żywota. Tak, dokładnie tak by się to potoczyło!
Manfred Robertson
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV ONE BIG FAMILY WOMEN POWER JESTEM ECO Praktykuję jogę Gram na pianinie Kocham deszcz
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
wiejski sportowiec, nauczyciel w miejscowej szkole, który terroryzuje dzieci, fan tatuaży i prowadzi nielegalne schronisko dla psów na tyłach swojej chatki
32
185

Post

O nie, dorosłość nie wiązała się z podejmowaniem racjonalnych decyzji. No chyba, że Manfred był kilkuletnim chłopcem uwięzionym w ciele dorosłego, trzydziestodwuletniego mężczyzny, to wtedy faktycznie dorosłość mogła oznaczać umiejętność dokonywania racjonalnych wyborów. Jednakże ostatnie miesiące życia Mańka pokazywały dosyć dobitnie, że on tej tajemnej mocy nie posiadł i obecnie coraz bardziej się pogrążał. A teraz jeszcze wrzeszczał i złościł się na ciężarną. Dla takich Manfredów było specjalne miejsce w piekle, gdzie już grzeją dla niego miejsce.
Na razie jednak, pogrążony częściowo w myślach o własnej niedoli, bo jak na rasowego samca uwielbiał użalać się nad swoim losem tak, jakby na świecie już nie istniała osoba, która przechodzi obecnie przez coś równie złego, a może jeszcze gorszego. Jak na przykład Lula, która zaczęła rodzić, a jedyną osobą w zasięgu jej wzroku okazał się Manfred Robertson, chodząca porażka, symbol ludzkiego debilizmu i zepsucia kolejnych pokoleń. Urzeczywistnienie wszystkich porażek swoich rodziców, którzy nie mają problemu z wytykaniem mu tego przy każdej, możliwej okazji. - Głucha pani? - prychnął jeszcze no bo ile on ma jej powtarzać?
Otrząsnął się dopiero, kiedy Tallulah na niego fuknęła i to zdecydowanie określając się co do swojego obecnego stanu. - O kurwa - sapnął jedynie, bo tego się nie spodziewał. Gdyby wiedział, to z pewnością ubrałby się bardziej wyjściowo, albo chociaż zrezygnował z kroksów, w których auto prowadziło mu się tak cztery na dziesięć. - Dobra, już dobra, się pani trzyma - ostatecznie może jeszcze była szansa na to, żeby Maniek został bohaterem rubryczki "(nie)zwykły bohater" w lokalnej gazecie. Z żalem odstawił swoje zakupy na podłogę. No bo pewnie spędził dobre dwadzieścia minut na wybieraniu idealnego arbuza, a teraz musiał pozwolić mu poturlać się prosto w ramiona innego klienta, który będzie miał ochotę sobie takiego arbuza zjeść. Prawdę mówiąc, na początku myślał, że Lula próbowała ukraść właśnie jakiegoś melona czy coś innego, ale teraz jej uścisk boleśnie przekonywał go o tym jak bardzo się mylił.

tallulah whitfield
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! NOTHING BREAKS LIKE A HEART
mów mi/kontakt
Lenia
a
Awatar użytkownika
take my past and take my sins like an empty sail takes the wind and heal, heal, heal, heal
30
164

Post

Gdyby wzrok mógł zabijać, to Manfred znajdowałby się już siedem metrów pod ziemią i to w grobie, który sam by sobie wykopał przy pomocy idiotycznych komentarzy. Okej, Lula naprawdę rozumiała, że w dzisiejszym świecie bezpieczniej jest zakładać, iż ktoś jest po prostu puszysty, a nie ciężarny, ale szanujmy się, brzuch ciążowy przecież różnił się jednak znacząco od takiej klasycznej otyłości! Poza tym jeśli on nie był wystarczającym dowodem, to wystarczyło skupić się też na wrażeniach słuchowych, bo dźwięki, które aktualnie wychodziły z ust Whitfield, wcale nie świadczyły o jakimś zatwardzeniu - jak to podejrzewał szanowny pan Maniek - a o potwornym bólu spowodowanym przez nieustające skurcze. Dlatego kiedy przekroczył granicę zwaną o-jeden-durny-tekst-za-daleko, to Lula mocniej wbiła mu paznokcie w ramię i tym razem nie był to wynik przypadku. - Słuchaj, Ty... - zaczęła nawet groźnie, jak na ciężarną w dziewiątym miesiącu, ale przerwała gwałtownie, gdy znów ból stał się nie do wytrzymania. Niestety - na swoje nieszczęście musiała zaakceptować fakt, że w tej alejce nie było nikogo innego, kto mógłby jej udzielić pomocy. Mogła albo wybrać gburowatego nieznajomego, albo doczołgać się na środek sklepu i liczyć, iż ktoś się nad nią ulituje. A jako że było już odrobinę za późno na takie akcje, bo ledwo trzymała się na nogach, to postanowiła powierzyć swoje życie i życie swojego maleństwa w rękach gościa, który chadzał w kroksach do spożywczego. To nie mogło się skończyć dobrze, ale ponownie, czy Lula miała jakiś wybór? Nie mogła się też powstrzymać od przewrócenia oczami na widok, jak odkłada te zakupy na podłogę, jakby co najmniej były jakimś świętym Graalem. Cholera, po wszystkim kupi mu nawet tysiąc arbuzów, byle tylko ten jeden, jedyny raz zrobił coś dobrego dla świata! Chwyciwszy się go mocniej, dała mu się zapewne odprowadzić do samochodu, który samym swoim wyglądem zachęcał do naklejenia karteczki oddam za darmo, a następnie po w miarę sprawnym zapakowaniu się do środka, ruszyli prosto do szpitala.

// zt x2
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV ONE BIG FAMILY WOMEN POWER JESTEM ECO Praktykuję jogę Gram na pianinie Kocham deszcz
mów mi/kontakt
-
a
Awatar użytkownika
She likes to give a smile to every stranger. She loves to get her ass in any danger.
28
164

Post

[10]

Niewysoka postać lawirowała wśród wypełnionych po brzegi półek, pakując w nie taki pusty koszyk kolejne produkty. Nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz gotowała dla siebie, a co dopiero dla kogoś innego. Z pominięciem pracy w cukierni, ale to się przecież nie liczy, prawda? Zresztą w ostatnim czasie i to nie szło jej najlepiej. Jej praca wisiała na włosku, a wszystko to przez przypadkowego mężczyznę, który pojawiając się w jej życiu, zniszczył jej najpiękniejszą pracę tym samym pozbawiając najważniejszego klienta. Od tamtej pory walczyła o zaufanie, ale jeśli wziąć pod uwagę babeczki, które promowała na biznesowym przyjęciu i ich marny koniec, można byłoby rzec, że z opłakanym skutkiem.
Tym razem miała "dzień dla siebie". Zaplanowała łóżko, seriale i wszystko to co może znaleźć się w obrębie stolika nocnego otoczonego zasiekami w obronie przed psem. Do idealnego zwieńczenia tego dnia potrzebne było tyko dobre jedzenie i wino. Nawet postanowiła wypróbować wszystkie przepisy, które w ciągu ostatnich miesięcy zgromadziła licznie w zakładkach telefonu, a nie było możliwości ich nigdy odpalić na dłużej. Może nie wszystkie, ale na pewno kilka z nich odnajdzie się wśród zawartości koszyka. Nic nie było w stanie jej zniszczyć planów. Nawet kolejny, niespodziewany człowiek, który próbowałby ją rozjechać samochodem. Była na to przygotowana. Poniekąd.
Papierowa torba, którą trzymała oburącz, przysłaniała jej nieco widok. Po raz kolejny zaryzykowała swoim życiem, idąc na żywioł z tą nieprzemyślaną logistycznie decyzją. Nikt kto ją znał, nie byłby zaskoczony widokiem, który nastąpił zaraz po wyjściu ze sklepu. Zderzenie z przypadkowym przechodniem nie było niczym czego nie mogła się w tej konfiguracji spodziewać, a jednak tego konkretnego finału zakupów nie przewidziała. Zachwiała się do tyłu i upadła na chodnik, boleśnie przy tym obijając sobie pośladki. Na szczęście pakunek, który kurczowo trzymała w rękach ocalał, a szklana butelka z winem nie roztrzaskała się na milion kawałków, tak jak już widziała to oczyma wyobraźni. Przez krótką chwilę wydawało jej się, że rzeczywiście nic nie popsuje tego dnia.
- Um... Przepraszam - wydusiła z siebie, unosząc wzrok do góry. To była wyłącznie jej wina, że zamiast dwóch, poręcznych toreb, zdecydowała się na jedną, która ograniczyła jej pole widzenia do minimum. Dopiero kiedy jej spojrzenie napotkało dwoje, niebieskich, nieprzeniknionych oczu, jej ciało zesztywniało zupełnie jakby przemieniła się w tej sekundzie w jaszczurkę, która zastygła z przerażenia. - C-Cy... Co Ty tu robisz? - wyrwało jej się, a ton którym zadała to pytanie był bardziej oskarżający niż przyjacielski. Ostatni raz widziała go, kiedy z dnia na dzień spakował się i zniknął, pozostawiając po sobie ziejącą pustkę w jej sercu. Nie obiecywali sobie niczego, ale dopiero w momencie, w którym go zabrakło, zrozumiała jak bardzo go... potrzebowała? Bo czy nie dlatego jak szalona podróżowała po świecie, wygłodniała na chociażby skrawek informacji o tym, czy go tu spotka? Z biegiem czasu tłumaczyła to sobie troską. W końcu nie wiedziała, czy znowu nie wpadł w nałóg, czy jego życie znowu nie stanęło na krawędzi. Dlaczego zniknął? Kłócili się, owszem, ale to zupełnie ludzkie. Przez cały ten czas nie potrafiła tego zrozumieć, a kiedy wreszcie zapakowała te wszystkie pytania na dno swojej głowy, zjawił się zupełnie nie spodziewanie, tak jak zniknął, sprawiając, że jej wnętrzności zatańczyły walca w brzuchu. Nie wiedziała na co miała większą ochotę. Na przyłożenie mu w twarz, czy taktyczny odwrót, zwieńczony ucieczką.

Cyrus Sherwood
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV Trying my best ROZWODNIK/ROZWÓDKA PODRÓŻNIK LEKKODUCH DWIE LEWE RĘCE Boje się burzy I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM CAKE BOSS NA FALI SERIA NIEFORTUNNYCH ZDARZEŃ
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Właściciel Chill & Grill, były ćpun który ma spaczone postrzeganie rzeczywistości przez ojca despotę. Naprawia relacje z bratem, po latach spotykając Hailee w końcu wyznał jej swoje uczucia i oswaja się z faktem że zostanie ojcem po spędzeniu z nią upojnej nocy. Do tego stopnia się zaangażował, że szybko się oświadczył.
32
182

Post

#2

Życie musiało toczyć się dalej. Szkopuł w tym, że powinien zachować się jak prawdziwy mężczyzna i wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, skontaktować się z tą kobietą, której zrobił dziecko, ale kompletnie nie nadawał się na ojca, wolał więc uciec i zacząć życie od nowa, jednak gdzieś tam z tyłu głowy odzywał się ten szyderczy głosik, który informował go, że jest gnojkiem, niedojrzałą emocjonalną amebą która nie potrafi wziąć tej cholernej odpowiedzialności na swoje barki i woli uciekać. Jakoś udawało mu się ten głosik zagłuszać pracą w barze, bądź alkoholem, czy też zwykłymi rysunkami, ale na dłuższą metę było to naprawdę męczące. Czasami czuł się paskudnie i łapał na tym, że wracał do przeszłości, do momentu kiedy tuż po odwyku miał naprawdę dobrą perspektywę na świetlaną przyszłość u boku kogoś bliskiego. Problem jednak był w nim, bo nie potrafił wyznać swoich uczuć, wolał się kłócić, aż w pewnym momencie spakować manatki i wynieść się do Waszyngtonu. Gdyby został, wszystko mogłoby być inaczej.
Co się jednak stało, to się nie odstanie, musi żyć dalej aż go zeżrą wyrzuty sumienia i koło się zatoczy. Miał tylko nadzieję, że nie wpadnie w to gówno, co kiedyś, bo kolejny raz może źle się skończyć. Ostatnio mocno go do narkotyków ciągnie, opiera się jedynie siłą woli. Nie mógł jednak dzisiaj znieść siedzenia w czterech ścianach, postanowił więc skontrolować swój bar i zaszyć się na zapleczu ze szklanką koniaku i notatnikiem na kolanach. Jak na tą porę było całkiem ciepło, postanowił więc pójść piechotą, w końcu nie miał aż tak daleko. Jak zwykle w takich momentach wyłączył się całkowicie, pozwalając by poniosły go nogi do wskazanego miejsca. I tak się dzieje, gdy się nie patrzy na to co przed sobą. Nie zauważył wychodzącej ze sklepu dziewczyny, nijak więc nie mógł uchronić jej od upadku, mimo że wyciągniętą ręką chciał ją złapać za łokieć. Niestety, jak wszystko, także i to mu się nie udało. Nic nowego.
- Nic ci nie jest? – spytał. Nie chciał, by ktokolwiek miał przez niego problemy, można o nim powiedzieć wiele, ale nieczułym draniem nie jest, po prostu nie radzi sobie z uczuciami. Jednak gdy tylko spojrzał na jej twarz, poczuł jakby wszystkie chóry anielskie zwaliły mu się na głowę z całą armią aniołów na dodatek. W największych snach nie przypuszczał, że jeszcze się spotkają, mimo lat, które minęły od ich ostatniego spotkania. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale co niby mógł? Hej Gin, fajnie że na siebie wpadliśmy! Co tam u ciebie? Przecież to brzmi jak tekst z taniej komedii romantycznej, a łączy ich burzliwa przeszłość. W jej oczach widział że raczej ma ochotę mu przyłożyć, jej kolejne słowa utwierdziły go w tym przekonaniu. Uniósł do góry brwi. - Mógłbym spytać cię o to samo. – odparł, jak zwykle tym swoim twardym, aczkolwiek przesyconym emocjami głosem. Musiał jakoś z tej sytuacji wybrnąć, ale oczywiście nieco się obawiał tego, jak to się potoczy.
Potrząsnął głową. Weź się w garść Sherwood, co się stało to się nie odstanie, brnij w to po prostu dalej, zobaczysz co z tego wyjdzie. Gdyby jednak to było takie proste, to przecież by się nie rozstali. Przez chwilę bił się z myślami, jednak postanowił zaryzykować, najwyżej dostanie w twarz i Gin wyładuje na nim te lata których go przy nim nie było.
- Pomóc? – zapytał wyciągając rękę w jej stronę, by pomóc jej wstać, z tym swoim błyskiem w oku i nieco szyderczą nutą w głosie. Pewnych odruchów nie jest w stanie powstrzymać, robił dobrą minę do złej gry, bo tak po prawdzie w środku wszystko się w nim gotowało, szukało tylko ujścia. Wystarczyłaby chwila, aby te nagromadzone emocje wylały się z niego. W końcu minął szmat czasu. Nadal jednak mogła dostrzec w nim dawnego Cyrusa, bo niewiele się zmieniło, prócz tego że nieco się może zapuścił. Z całą pewnością jednak nie ćpał, starając się już nigdy nie wrócić na tą drogę, która sprowadziła go prawie na samo dno. - Nie jest to dobre miejsce na wylegiwanie się. – powiedział, nim zdążył ugryźć się w język. Oczywiście, że nie robiła tego specjalnie, ale nie mógł pozbyć się pewnych odruchów. Taki był już. Po prostu.

Guinevere Stryker
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku We are like a hurricane - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Everything for You - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" We will do it together or separately - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! I love you 3000 I AM MACHINE, I NEVER SLEEP WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine Novel TAKE MY BREATH AWAY PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! Sej łaaat? ZARĘCZONY/A WDOWIEC/WDOWA URODZONY ZIMĄ ZNAM WIĘCEJ NIŻ 3 JĘZYKI RZUCIŁEM/AM STUDIA wieczny Piotruś Pan PIJAM WHISKY Koszula to moja druga skóra Walczę z depresją Po odwyku Lubię zapach damskich perfum Rzucam się na głęboką wodę Wracam do How I Met Your Mother Koneser wykwintnych alkoholi I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
a
Awatar użytkownika
She likes to give a smile to every stranger. She loves to get her ass in any danger.
28
164

Post

Gdyby miała podsumować swoje ostatnie lata, z powodzeniem mogliby się licytować, kto ilu rzeczom nie chciał stawić czoła. Konsekwencje? Od tych uciekała samolotami, statkami, stopem, a czasem i pieszo. W pewnym momencie jednak ucieczka czasem staje się punktem zwrotnym i tak samo było w przypadku Gin, która któregoś razu stanęła po środku niczego, bo tak naprawdę nic jej nigdzie nie trzymało. Nie miała własnego kąta, znajomych od których mogłaby pożyczyć przetwory, czy nawet wkurwiającego sąsiada, który co piątek zalewał jej rano mieszkanie, a w nocy nie dawał spać. W pogoni za Cyrusem, wolnością i przygodą, zatraciła się, dosyć późno orientując, że plany i oczekiwania na przyszłość, które kiedyś miała skrupulatnie poukładane na niewidzialnych półkach, rozprysły się we wszystkie strony, nie pozwalając się ponownie schwytać. To wtedy podjęła decyzję o powrocie na stare śmieci i zmierzeniu się z bałaganem, który narobiła. Miała jednak wrażenie, że im bardziej się starała, tym więcej osób się od niej odsuwało. Na pierwszy ogień poszła siostra, która miała prawo mieć do niej największy żal, ale o dziwo z nią nie poszło najgorzej. Co innego tyczyło się relacji z byłym mężem, czy przyjacielem, z którym w ferworze pijaństwa się przespała. Kolejny błąd. Najgorsze ze wszystkiego zaś było to, że to czego tak potwornie się bała, nagle znalazło się w zasięgu ręki, a Gin bardzo nie chciała pozostać sama. Odkąd Cyrus wyparował, miała wrażenie, że każdy ot tak, może z dnia na dzień odejść z jej życia, zabierając przy okazji ze sobą małą, niepodrabialną cząsteczkę niej samej.
Teraz patrzyła jak właśnie ta malutka część, spoziera z postaci jej byłego... chłopaka? Podopiecznego? Przyjaciela? Miała mętlik w głowie. To co wydawało jej się być oczywistym, skomplikowało się w chwili, w której ujrzała mieszkanie pozbawione najmniejszego śladu bytności Sherwooda. I on śmiał pytać czy nic jej nie jest? Oczywiście, że było! Miała wymieniać? Proszę bardzo. Mogła to robić bez końca, zasypując go gradem wyrzutów za te wszystkie odwiedzone miejsca, w których miał być, a wcale go nie było. Bo zakładała, że będzie. Miała cholerną, naiwną nadzieję, że pojedzie do Helsinek, a on tam będzie stał w strugach deszczu, zupełnie jak w jakiejś kretyńskiej komedii romantycznej, których tak bardzo nie lubiła. Ewentualnie do Los Angeles, Nowego Jorku, Paryża i wielu innych miejsc, które zdążyła odwiedzić. Nawet jeśli był, to i tak go nie znalazła.
- Jeśli pytasz o to o czym myślę, to NIE - odpowiedziała chłodno. Gdyby jej głos mógł nieść za sobą konsekwencje atmosferyczne, zamieniłaby Cyrusa w sopel lodu albo przynajmniej zasypała ciężkim, tnącym gradem. Jej serce niebezpiecznie zabiło, więc w tym momencie znienawidziła go jeszcze bardziej, właśnie za to, że wciąż działa na nią w ten enigmatyczny, wyjątkowy sposób, którego nigdy nie potrafiła rozgryźć. Tych kilka lat temu właśnie to sprawiało, że w jej oczach pojawiał się błysk ekscytacji, za każdym razem kiedy go widziała, ale teraz miała po prostu ochotę rzucić się na niego i obłożyć pięściami za te wszystkie dni, w których zadawała sobie pytanie "dlaczego".
- Nie - znowu odpowiedziała krótko i teraz naprawdę miała wrażenie, że jakaś niewidzialna siła zaraz zamieni go w lodową bryłę, ale tak się nie stało. - Sama sobie poradzę. Jak zawsze - dodała, a w dwóch ostatnich słowach zawarła cały żal jaki do niego czuła. Mimo, że podniesienie się z torbą z tej pozycji było nieco problematyczne, nie schowała dumy do kieszeni i nie chwyciła go za rękę, gramoląc się nieporadnie na nogi. Blisko było do kolejnej wywrotki, ale prędzej piekło zamarznie niż skorzysta z jego pomocy.
- Oczywiście, że nie. Każde, w którym Cię nie ma byłoby idealne - stwierdziła złośliwie, a w jej oczach pojawiły się niebezpieczne błyski. - Ty mnie pytasz co ja tu robię? Naprawdę Sherwood? Chociaż w sumie masz rację. To zupełnie do mnie niepodobne, że postanowiłam się zatrzymać w jednym miejscu na dłużej, zamiast zapierdalać we wszystkie zakątki świata, łudząc się, że znajdę Cię zanim skończysz z igłą w rynsztoku! - wykrzyczała w jego stronę, a jej otwarta dłoń machinalnie skleiła się z jego policzkiem, wydając głuche plaśnięcie. Nie powiedziała tylko jak bardzo zabolało ją jego zniknięcie, ani że była pewna, że chodziło w jego zniknięciu o coś innego niż narkotyki. To przemilczała, bo była zbyt dumna żeby rozkleić się teraz przednim, tu na chodniku, z pomiętą papierową torbą, kiedy on wyglądał zupełnie tak jakby nie widzieli się raptem jeden dzień.

Cyrus Sherwood
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! BOGATE CV Trying my best ROZWODNIK/ROZWÓDKA PODRÓŻNIK LEKKODUCH DWIE LEWE RĘCE Boje się burzy I'M NOT AS THINK AS YOU DRUNK I AM CAKE BOSS NA FALI SERIA NIEFORTUNNYCH ZDARZEŃ
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Właściciel Chill & Grill, były ćpun który ma spaczone postrzeganie rzeczywistości przez ojca despotę. Naprawia relacje z bratem, po latach spotykając Hailee w końcu wyznał jej swoje uczucia i oswaja się z faktem że zostanie ojcem po spędzeniu z nią upojnej nocy. Do tego stopnia się zaangażował, że szybko się oświadczył.
32
182

Post

Dopiero po jakimś czasie uświadomił sobie, że popełnił błąd uciekając od względnie ustabilizowanego życia, od tego co zostało wypracowane przez nich w ciągu tych trzech lat, kiedy tworzyli coś na kształt związku. Była to jednak pokręcona relacja, żadne z nich osobiście nigdy się nie określiło, nigdy nie padły te dwa, ważne i często wiążące słowa. Może po prostu się do siebie przywiązali? Cyrus oczywiście był jej wdzięczy za to, że nie pozwoliła mu się całkowicie stoczyć, że wykopała go na ten odwyk. Zapewne darzył ją uczuciem, którego nie rozumie, którego nie potrafił nazwać. Po prostu wolał zniknąć, nic sobie nie robiąc z konsekwencji swoich poczynań. W tamtym momencie myślał, że dla niej, tak jak i dla niego, jest to kwestia jedynie przywiązania. Nie rozumiał relacji międzyludzkich, tego, na jakich zasadach to działa, nic więc dziwnego że wolał uciec szukając szczęścia gdzieś z dala od tej która, jak się okazuje, wiele dla niego poświęciła, czego oczywiście Sherwood nie docenił. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek to doceni, ale w tym momencie, patrząc na jej twarz wyrażającą aż tyle emocji, najzwyczajniej w świecie zrobiło mu się głupio, ale oczywiście mając problem w wyrażaniu swoich uczuć, będzie próbował obrócić to w żart, co skończy się dla niego tragicznie.
Bo kim oni dla siebie byli? Kochankami? Parą? Przyjaciółmi? Chyba wszystkim po trochu, tworząc zawiłą relację nie mającą nazwy, a przyprawiającą ich o mętliki w głowie których nawet, jak widać, po latach nie da się pozbyć. Musiał jednak przyznać, że serce nieco mocniej mu zabiło, gdy ją zobaczył, w końcu pomijając kłótnie, żyło im się całkiem nieźle. Wiedział, że powinien to naprostować, że najwyższa pora postawić wszystko na jedną kartę, bo kolejna szansa się nie nadarzy. Sherwood jednak jest specyficzny i prędzej bardziej się pogrąży, niż otwarcie powie, co go trapi. Nie skomentował jej słów, podejrzewając że cokolwiek powie wywoła lawinę wydarzeń i wybuch tych wszystkich ukrywanych od lat emocji. Gdy nie przyjęła jego pomocy we wstaniu z ziemi, mruknął coś jedynie, zabierając rękę i chowając obie do kieszeni, stojąc jak cielę na rzeź, mając jednak ten błysk w oku który doskonale pamiętała ze starych czasów: tajemniczy, złośliwy, a jednocześnie konkretny. W jego oczach można było wiele wyczytać, mimo że twarz przypominała czasami maskę nagrobną. Spokojnie obserwował, jak z trudem się podnosi ze swoim pakunkiem. Chciał rzucić kąśliwą uwagę, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język.
I się zaczęło. Najpierw tyrada z jej ust, potem z całkiem mocną siłą dostał z liścia w policzek. Bardziej go to zaskoczyło, niż zabolało, jednak mimo to zachwiał się lekko, a jego głowa przekręciła się wraz z uderzeniem. Cóż, można powiedzieć że w tej sytuacji jest to logiczne zachowanie, w duchu jednak podziękował że nie oberwał butelką, bo prawdopodobnie musiałby jechać na zszycie, a lekarze poznający powód owej rany, zapewne w duchu by go wyśmiali, a on jest dumny i na to nie pozwoli.
Dotknął uderzonego policzka.
- Zasłużyłem na to. – mruknął, odwracając w jej kierunku wzrok, patrząc na nią znowu z tą dzikością w oczach. Uwielbiał kobiety z charakterem, pewnie dlatego przez pewien czas im się układało, co jednak nie oznacza, że ma się zachowywać jak baran, chociaż pewnie i tak za chwilę oberwie w drugi policzek. - Zanim jednak postanowisz pieprznąć mnie jeszcze raz, daj mi coś powiedzieć. Proszę. – oho, chyba po raz pierwszy ją o coś poprosił. Ten fakt zapowiada dalszy ciąg wydarzeń, podczas których Cyrus będzie próbował załagodzić sytuację. Ale czy to jest w ogóle możliwe? - Milutko, że się o mnie martwiłaś, jednak jak widać niepotrzebnie. Jestem cały i zdrowy, jakoś sobie radzę. – już pewnie popełnił błąd nie myśląc nad tym co mówi, ale zwykle tak miał. Często sprowadzało to na niego problemy, ale niespecjalnie w tej chwili się tym przejmował. - Pragnę też uprzejmie dodać, że jesteś urokliwa jak zawsze, cieszy mnie też widok ciebie w dobrym zdrowiu. Aha. I przepraszam. Za tamto. – nie ma co, Sherwood, iście Hollywoodzkie przeprosiny, Tarantino byłby dumny. Wiadome jest, że on nie umie rozmawiać o tym, co czuje, powiedział to, co chciał, dla pewności jednak, mimochodem, zrobił krok w tył, zezując na pakunek zakładając że jest tam coś ciężkiego, co mogłoby go pozbawić przytomności na kilka minut. I tak, to co powiedział to były jego popaprane przeprosiny.

Guinevere Stryker
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku We are like a hurricane - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Everything for You - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" We will do it together or separately - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! I love you 3000 I AM MACHINE, I NEVER SLEEP WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine Novel TAKE MY BREATH AWAY PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! Sej łaaat? ZARĘCZONY/A WDOWIEC/WDOWA URODZONY ZIMĄ ZNAM WIĘCEJ NIŻ 3 JĘZYKI RZUCIŁEM/AM STUDIA wieczny Piotruś Pan PIJAM WHISKY Koszula to moja druga skóra Walczę z depresją Po odwyku Lubię zapach damskich perfum Rzucam się na głęboką wodę Wracam do How I Met Your Mother Koneser wykwintnych alkoholi I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN Like a virgin Are you gonna be my girl?
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
ODPOWIEDZ