Hope Creek InnHV P.D.Neighbourhood Art Center
Ines Villeda
a

Post

Było w tym sporo prawdy, chyba nie znała żadnej pary, która wcześniej przyjaźniłaby się ze sobą tak długo, aż ostatecznie zdecydowała się na bycie razem. Dlatego zawsze, jak ktoś ją pytał, jak to się stało, że ona i César zeszli się ze sobą, wzruszała lekko ramionami. Nie wiedziała. To po prostu się stało. A pamiętajmy, że nic nie działo się bez przyczyny. Ines wierzyła, że każdy ma swój los zapisany w gwiazdach. Że jak coś się już wydarzało, to był w tym konkretny powód. Może los po prostu chciał, żeby w końcu zaznała prawdziwego szczęścia? Na każdego przychodziła odpowiednia pora.
A Candy była jeszcze młoda i miała przed sobą całe życie, żeby trafić na kogoś, kto nawet nie śmie pomyśleć o tym, żeby złamać jej serduszko.
- Zakręcił się koło mnie, kiedy jeszcze był z Chloe. Nie pochwalałam tego, nie chciałam rozbijać ich narzeczeństwa, więc zaczęłam go unikać. Ale później nie miałam siły już się przed tym bronić. Zerwał z nią, zanim zaczęliśmy się spotykać. Nawet nie wiesz, jak duże poczucie winy wzbudził we mnie tym sposobem. Nie chciałam mu niczego niszczyć, chociaż zdawałam sobie sprawę, że jego narzeczeństwo z Chloe dawno było fikcją - westchnęła pod nosem, bo Cyganka nie była tą kobietą, która brała się za cudzych facetów. Cudze było nietykalne, sama nie lubiła się dzielić, dlatego tylko łypnęła na siostrę, gdy ta zawinęła jej pomidora z talerza.
Z ledwością wepchnęła w siebie ostatni kawałek burgera, które zapiła dietetyczną colą, siorbiąc przy tym głośno. To ile pobyła damą? Pół godziny, tak?
- To koniecznie przejrzyj jego rzeczy, może znajdziesz jakiegoś kłaka. A jak nie, to zapytamy abuelity, czy przypadkiem nie zna jakiegoś innego sposobu, żeby dopiec tego frajerowi - na pewno znała, babcia Ernestia wiedziała wszystko i Candy bez wątpienia powinna do niej napisać i poprosić o radę.
Deser? Deser brzmiał kusząco, więc Ines od razu sięgnęła po kartę, żeby przejrzeć propozycje słodkich przekąsek.
- Lody? Brownie? - zerknęła na Candy, żeby pomogła jej podjąć decyzję, inaczej będzie zastanawiać się nad wyborem do usranej śmierci. - Oby poszło w cycki - zrobiła zawiedzioną minę i wymownie spojrzała na swój niewielki biust. Przydałoby się więcej tu i tam, ale nie jej wina, że miała urodę babci, a nie mamy. Wąskie biodra, chudy tyłek, a do tego z przodu plecy i z tyłu plecy, jakby pan Bóg stworzył ją dla hecy. César nie narzekał, ale Cyganka, jak przystało na prawdziwą kobietę, miała różne kompleksy.
- Dalej o nim myślisz, prawda? - zapytała nagle i wcale nie chodziło jej o deser, a o tego typka, który skrzywdził jej młodszą siostrę. Och, Ines chętnie połamałaby mu wszystkie gnaty i zrobiłaby to, gdyby te pojawił się w zasięgu jej ręki.

Candy Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Wyrzucona z uczelni była studentka biochemii, którą obwiniono o plagiat. Nie udało jej się udowodnić niewinności, ponieważ jej były dostarczył cały jej projekt rywalce. Obecnie próbuje na nowo ogarnąć swoje życie w rodzinnym mieście.
Pracuje jako kelnerka w McGuire's Pub.
23
169

Post

Z jednej strony doskonale rozumiała to, że życie dopiero rozpościerało przed nią wszystkie możliwości, otwierało drzwi, wyznaczało nowe, nieodkryte ścieżki. Z drugiej ciężko było jednak ignorować rzeczywistość, która w brutalny sposób poddawała wszystkie jej plany odpowiednim zmianom. Może takie było jej przeznaczenie i faktycznie miała na powrót znaleźć się w rodzinnym mieście; może gdzieś tutaj czekały na nią zupełnie nowe wyzwania i możliwości...
Ale wciąż było za wcześnie, by chciała o tym myśleć.
- Wydaje mi się, że to byłoby dużo gorsze, gdyby z nią nie zerwał. Z mojej perspektywy, gdyby gościu zerwał ze mną i dopiero potem zaczął obmacywać inną, to chyba bolałby mnie to wszystko znacznie mniej - przyznała, wzruszając ramionami. Zdrada była okrutna; w jednej chwili wydzierała serce z piersi, zgniatała je niby kartkę papieru, a potem jeszcze skakała po niej tak długo, aż wycisnęło z siebie ostatni bolesny skowyt. - I, jeśli mam być szczera, nie powinnaś w ogóle czuć się winna. Nie zaczęłaś z nim być, gdy był zajęty. Obydwoje zachowaliście się przyzwoicie, a teraz jesteście razem szczęśliwi, więc nie powinno być tu miejsca na jakieś wyrzuty sumienia - dodała jeszcze, uśmiechając się do siostry.
Nikt wychowany w rodzinie wielodzietnej nie mógł szczerze powiedzieć, że lubi się dzielić. Dzielenie mogło mieć sens, gdy miało się jedną siostrę, która w zamian za pożyczenie sukienki ofiarowała swoje super jeansy. Kiedy jednak sióstr i braci było tylu, że imiona plątały się na języku, dzielenie się mogło wynikać tylko z jakiegoś nikczemnego planu. Z dzieciństwa pamiętała, że gdy ktoś zaoferował, że czymś się z nią podzieli, natychmiast wzbudzał w niej olbrzymią podejrzliwość.
Ten batonik był już tak stary? Te spodnie miały plamę? A może ta koszulka z obcobrzmiącym napisem głosiła: "Jestem frajerką".
Skoro zaś przy tak bzdurnych aspektach Candy czuła, jak jej irytacja rośnie, jak miała podejść normalnie do faktu zdrady?Bycie z kimś w związku znaczyło dla niej wyłączność i to nie tylko dlatego, że naoglądała się bajek Disneya i filmów romantycznych - tak po prostu powinno być.
No ale jedzenie z talerza innych zawsze lepiej smakowało, gdy było kradzione.
Na to nie miała wpływu, to była chyba wyższa fizyka po prostu!
- Masz rację, muszę ją odwiedzić po jakieś porady - przyznała, kiwając głową i zlizując z palców resztki sosu. Zdecydowanie też zamierzała odnaleźć choćby milimetrowego włosa, dzięki któremu mogłaby nałożyć coś na wzór plag egipskich (tylko gorszych!) na J.D.
- Brownie z lodami - odparło krótko, bo to chyba była najwłaściwsza odpowiedź. A niech tam, mogła nawet dopychać sobie do ust palcami, a i tak zamierzała ogołocić talerz z wszelkiego dobra. Zresztą, ze swoją obecną pensją na pewno nie planowała w najbliższym czasie odwiedzać zbyt wielu restauracji, więc tym bardziej musiała wykorzystać obecne spotkanie do wyczyszczenia portfela z resztek pieniędzy.
-Musi iść w cycki. Byle nie w uda, bo będę się owijać w plandekę z żuka - przyznała, spoglądając na swoje nogi. Może nie miała figury typowej gruszki, ale zdecydowanie szło jej bardziej w tyłek, niż w piersi. I, bynajmniej, nie oznaczało to, że miała dupę jak instagramowe influencerki pokroju Kim Kardashian - musiała się nieźle napracować, by móc w ogóle nosić krótkie spodenki i nie palić się ze wstydu z powodu słynnego, greckiego filozofa i niszczyciela marzeń wielu kobiet, Cellulitisa.
Choć początkowo na pytanie siostry planowała uśmiechnąć się i machnąć ręką, ciężko było tak zwyczajnie kłamać. Nie miała talentu do grania, toteż przesunęła tylko palcami po włosach, nawijając pojedynczy kosmyk i maltretując go wściekle.
- Po prostu to wszystko ciągle wydaje mi się jakimś koszmarem.

Ines Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV ZNAM 2 JĘZYKI NIE OGARNIA #TEAM_MARVEL
mów mi/kontakt
Misia
Ines Villeda
a

Post

Złamane serce zawsze bolało tak samo. Nieważne, czy było się z kimś trzy miesiące, czy trzy lata. Rozstanie zawsze oznaczało zmiany i rozpoczynanie nowego etapu w życiu. I znów trzeba było zacząć wszystko od początku, dlatego najważniejsze było, żeby mieć gdzie wrócić, kiedy podwinęła się noga. Candy miała wiele szczęścia, że miała takich Villedów, do których mogła zwrócić się z każdym problemem. Rodzice nigdy nie oceniali i nie negowali decyzji swoich dzieciaków. Wiadomo, próbowali przemówić im do rozsądku, ale to wynikało wyłącznie z troski.
Ines odchrząknęła cicho i wzruszyła nieznacznie ramionami, jakby nie do końca wiedziała, co powiedzieć.
- Obmacywał mnie, kiedy jeszcze z nią nie zerwał, a ja mu na to pozwalałam - przyznała, chociaż wcale nie była z tego dumna. - Stąd moje wyrzuty sumienia. Bałam się, że César zakończył swój związek, bo namieszałam mu w głowie. A potem bałam się, że nie będę potrafiła mu dać tego, czego oczekiwał, a nasza przyjaźń runie jak mury Jerycha - na szczęście wszystko dobrze się skończyło i Cyganka niczego już nie żałowała. Wręcz przeciwnie, była wdzięczna losowi za taki obrót spraw. Tylko, wbrew pozorom, żadne z nich od początku nie zachowywało się przyzwoicie, a tutaj już na pewno nie było czym się szczycić. Jak widać, Ines wcale nie była taką grzeczną dziewczynką, jak mogło wydawać się jej młodszej siostrze.
Wychowywanie się w dużej miało swoje plusy i minusy. Plusy były takie, że nigdy nie było się samemu. A minusy… Minusy były takie same - nigdy nie było się samemu. Żadna z nich nie miała nigdy własnego pokoju, a młodsze rodzeństwo dziedziczyło ubrania po starszakach. Cyganka niejednokrotnie chodziła w za dużych koszulach po braciach, a gdy wyrastała z jakiejś sukienki, mama oddawała je innym córkom. I takie błędne koło. Natomiast zjazdy rodzinne, czy zwykłe święta Bożego Narodzenia organizowane było na jakieś pięćdziesiąt osób i co dziwne, abuela Ernestina bez problemu zawsze doliczała się, że kogoś brakuje.
Brownie z lodami brzmiało niczym plan doskonały, dlatego Ines natychmiast przywołała kelnera i poprosiła o deser, a potem spojrzała na Candy i zabębniła placami o blat stołu.
- Znaj moją łaskę i pozwól, że zostanę sponsorem dzisiejszego spotkania. Odstawisz się, jak już zaczniesz pracę. I nie mów tylko później, że siostra taka zła - zaczepnie kopnęła ją pod stolikiem. Miała świadomość, że Młoda musiała się odkuć po powrocie z Miami i nie miała serca patrzeć, jak czyści się z ostatnich zaskórniaków.
Jej wzrok powędrował za kosmykiem włosów, który Candy owinęła się wokół palca. Widziała zdenerwowanie na jej twarzy, dlatego wyciągnęła rękę, żeby ująć równie szczupłą dłoń siostry.
- Nie powiem ci, że wszystko będzie dobrze, bo tego nie wiem - mogło się zdawać, że Ines powinna wiedzieć, przecież siedziała we wróżbach, ale los bywał naprawdę przewrotny i nieodgadniony. - Ale mogę obiecać, że z czasem będzie boleć coraz mniej. Teraz jest odpowiednia chwila, żeby skupić się na sobie. Pamiętaj, że najważniejsze są twoje pragnienia. To, czego ty chcesz. A ten frajer? Jebać go. Karma do niego wróci, zobaczysz - podsumowała i chociaż nigdy nie życzyła nikomu źle, miała nadzieję, że J.D. wypierdoli się na ten swój głupi ryj.

Candy Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Wyrzucona z uczelni była studentka biochemii, którą obwiniono o plagiat. Nie udało jej się udowodnić niewinności, ponieważ jej były dostarczył cały jej projekt rywalce. Obecnie próbuje na nowo ogarnąć swoje życie w rodzinnym mieście.
Pracuje jako kelnerka w McGuire's Pub.
23
169

Post

Kochała swoją rodzinę i cieszyła się - ba, wręcz radowała jak głupia - że miała gdzie wrócić. Że wciąż mogła stanąć w drzwiach rodzinnego domu z miną sponiewieranego mopsa, któremu ktoś odmówił wyjścia na spacer, a powitały ją troskliwe ramiona matki i kakao zafundowane przez ojca. Że ciotki wciąż przeczesywały jej włosy palcami, rodzeństwo dokuczało i rozpieszczało na zmianę, a ona czuła się bezpiecznie i komfortowo. Z dala od uczelni, na której wszyscy widzieli w niej agresywną plagiatorkę.
Zagwizdała przeciągle, spoglądając w stronę siostry z niedowierzaniem.
- No ładnie, czyli jednak spod tej szopy na głowie wystają jeszcze rogi - zauważyła ze szczerą zgrozą, kiwając głową. Nie jej było to oceniać, oczywiście, ale wyrażać własne zdanie mogła. Cała sytuacja nie zmieniała jednak faktu, że naprawdę życzyła Ines szczęścia. - Na szczęście nie runęła, jak widać. Ale mam nadzieję, że on już odpuścił sobie macanki z innymi w związku, bo ostatnio odkryłam, że bardzo celnie rzucam ciężkimi przedmiotami w ludzi - ostrzegła, marszcząc brwi. Nie wyobrażała sobie, żeby ktoś odważył się potraktować Ines w ten sposób, tym niemniej jednak była wewnętrznie przekonana, że ktoś, kto zabawił się w zdradę raz, pozwoli sobie na ponowny skok w bok.
Nie zamierzała jednak dzielić się swoimi wątpliwościami. Przemawiało przez nią w tej chwili zbyt dużo złych myśli dotyczących związków; za bardzo nastawiała się sceptycznie do samego tematu miłości i oddawaniu komuś serca. Jak przystało na dość młodą osobę, nie planowała kolejnych randek aż do samej śmierci. Bo po co komu w ogóle był facet? Potrafiła sama otworzyć słoik z ogórkami, nie bała się pająków i miała wystarczająco wielu braci, by wnieśli jej lodówkę na siódme piętro, gdyby kiedykolwiek planowała na takowym zamieszkać.
Tak, zdecydowanie szkoda było jej czasu na faceta.
Szkoda tylko, że wcale nie czuła tego w kwestii studiowania. Naprawdę brakowało jej zajęć, zwłaszcza gdy tak niewiele dzieliło ją przed końcem i zdobyciem upragnionego tytułu.
- O matko, czy to dzień dziecka? - spytała, układając dłonie na policzkach i wpatrując się w Ines z zachwytem. - Czy w takim razie mogę jeszcze wziąć parę rzeczy na wynos? - zażartowała, majtając brwiami i krzywiąc się, gdy została z lekka kopnięta. Przesadna reakcja na kuksańce również wpisana była w genetykę młodszego rodzeństwa, w końcu zawsze trzeba było udawać, że bolało bardziej niż w rzeczywistości.
- Tylko ten frajer zabrał mi właśnie to, czego chciałam... - bąknęła pod nosem, przymykając oczy. - Nie wiem co takiego musiałby mu uschnąć, żeby to była należyta kara. Bo to, co powinno mu już uschnąć, jest zdecydowanie za małe, żeby mi zrekompensowało moje straty - dodała, przewracając oczami. - Liczę, że się wszystko ułoży i pozwolą mi dokończyć studia. Nie chcę zaczynać wszystkiego od nowa. W sensie wiesz, ja się do niczego więcej nie nadaje tak szczerze.

Ines Villeda
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV ZNAM 2 JĘZYKI NIE OGARNIA #TEAM_MARVEL
mów mi/kontakt
Misia
Ines Villeda
a

Post

- Mówiłam - westchnęła najciężej na świecie, bo jak widać, Ines również miała swoje za uszami. A wystarczyło nie pozwoli Arreoli na pocałunki, kiedy wciąż trwał w związku. Łatwo powiedzieć, kiedy jego usta tak idealnie pasowały do jej i całował w taki sposób, w jaki Cyganka mogłaby całować samą siebie. - Mam bardzo mocy prawy sierpowy, gdyby okazało się, że teraz też maca inne - skrzywiła się ostentacyjnie, bo nawet nie chciała odpływać wyobraźnią tak daleko. Ufała Césarowi, ale zmuszona byłaby złamać mu nos, jeśli on spróbowałby złamać jej serce.
Związki zwykle bywały trudne i tutaj główną rolę grał czas, który pozwalał w końcu się dotrzeć. Wieloletnia przyjaźń wiele ułatwiała, przez dekadę Ines zdążyła poznać mężczyznę, a jednak wciąż potrafił ją dziwić i zachwycać. I przede wszystkim przy Arreoli nie musiała obawiać się nudy. Na szczęście, bo Ines była uczulona na rutynę i monotonię.
Ściągnęła groźnie brwi, dając siostrze do zrozumienia, żeby nie pozwalała sobie na zbyt wiele i nie wykorzystywała doszczętnie jej dobrego, cygańskiego serduszka, ale ostatecznie machnęła ręką i uśmiechnęła się szeroko.
- Właściwie, czemu nie? Zamów to, na co masz ochotę. Tylko nie zapomnij poprosić tego przystojniaka, żeby zapakował jedzenie na wynos - zerknęła porozumiewawczo w kierunku wysokiego chłopaka, który obsługiwał gości przy sąsiednim stoliku. No co? Naprawdę był przystojny i to, że starsza Villeda miała faceta wcale nie oznaczało, że nie mogła szczerze stwierdzić oczywistego faktu.
Kiedy Candy uznała, że do niczego się nie nadawała, tym razem to ona wywróciła teatralnie ciemnymi ślepiami.
- Bzdura - skwitowała stanowczo, wbijając w czekoladowe brownie mały widelczyk. - Jesteś Villedą, a my jesteśmy świetni we wszystkim. Wiesz dlaczego? Bo jesteśmy zawzięci i zawsze dążymy do wyznaczonych celów. I nie poddajemy się tak łatwo. Ani J.D., ani inny dupek cię nie złamią. Powinnaś napisać podanie na uczelnię z prośbą o dokończenie studiów. I bez wykrętów - wymierzyła w Candy sztućcem, żeby ostatecznie umieścić sobie kawałek ciasta w ustach. Było słodkie, ale pyszne i Ines naprawdę liczyła na to, że ta odrobina przyjemności pójdzie jej w cycki.
Nie chciała już, żeby siostra zamartwiała się i wracała myślami do przeszłości, dlatego jak gdyby nigdy nic, napięła swój widelec, a kawałek brownie wylądował na ramieniu młodszej Villedy, a to sprawiło, że ta starsza uśmiechnęła się łobuzersku z nieukrywaną satysfakcją.

Candy Villeda
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Świeżo upieczony barista w jednej z okolicznych kawiarni. Wciąż szuka swojego miejsca. W Hope Valley od roku, bez konkretnych planów, co dalej.
24
178

Post

#2
Ellie Carano

Życie było pełne niespodzianek, jak tak sobie myślał.
Bywały różne, rozmaite. Kiedyś, gdy jeszcze był dzieckiem i spędzał całe dnie w sklepie dziadków, znalazł dwie identyczne zabawki w Kinder Niespodziankach, które rozpakował jedną po drugiej. Był to dla niego niemały szok, bo nigdy nie słyszał, by komukolwiek zdublowała się ta malutka figurka z czekoladowego jajka. Innym razem, kiedy jeszcze w Miami próbował dorobić sobie, grając na jednej z ulic, jakiś miły mężczyzna wrzucił mu do futerału banknot studolarowy, poskładany bardzo starannie. Znalazł go dopiero wieczorem, kiedy w domu sprawdzał, czy na pewno wyjął wszystkie drobniaki ze środka. Obie sytuacje były zaskakujące i przypadkowe, ale jeszcze bardziej z tego wszystkiego niespodziewanym był telefon z kawiarni, do której kiedyś wysłał CV i zaproszenie na rozmowę. Carlo nie oczekiwał nie wiadomo czego względem nowej pracy, doskonale wiedząc, co ma wpisane w swój życiorys. I chyba to właśnie brak oczekiwań był kluczem do sukcesu, bo pracę dostał i to na stanowisku, którego nie spodziewał się objąć nigdy. Z kawiarni, w której spotkał się z nową szefową wyszedł jako barista, chociaż kiedy zajmował stolik, wciąż był bezrobotnym. Był z siebie niezwykle dumny, nawet jeśli z całą pewnością pracę zawdzięczał, wyjątkowo jak na niego szczęśliwemu, zrządzeniu losu.
Unikał posiłków poza domem, skoro jego budżet był w ostatnim czasie mocno ograniczony, ale to był przecież specjalny dzień. Miał pracę, tygodniowe wypłaty miały niebawem zacząć mu się należeć i uważał, że to wystarczało, by pozwolić sobie na jakiś skromny obiad w dinerze, który przyciągnął jego wzrok po drodze. Wszedł do środka powoli i nie widząc żadnej obsługi, zaczął rozglądać się za dogodnym miejscem. Większość była wolna i do dyspozycji. Prawdopodobnie uciekłby gdzieś na koniec, ale jego wzrok przyciągnęła twarz, którą zdawało się, że już kiedyś widział. Ruszył do tamtego stolika, nie spuszczając z oczu brunetki przy nim siedzącej. - Kogo szkicujesz dzisiaj, nieznajoma ze stacji? - zaczepił ją, kiedy już był w stu procentach pewien, że to była ta sama dziewczyna, którą kiedyś widział w pracy.
BOGATE CV ZNAM 2 JĘZYKI nigdy nie studiowałem/am Marzyciel
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Przyjazna duszyczka, która na co dzień pracuje jako kelnerka - a prywatnie ma cudownych rodziców i żadnych zmartwień, jako singielka.
23
167

Post

#1

Niestety Ellie miała tendencję do pakowania się w niezręczne sytuacje. Bliżej było jej do dziesięciolatki, która zastanawiała się jaki kolor lakieru do paznokci podebrać mamie, niż młodej rozrywkowej kobiety. Niektóre jej koleżanki miały już nawet dzieci, a ona wolała grać w simsy, albo czytać romansidła. W końcu tylko w książkach szło jej przeżywać wszelkie miłości i burzliwe rozstania. Dziś postanowiła oderwać się od tej rzeczywistości i zjeść w knajpie, nie wzięła jednak pod uwagę małego nieistotnego szczególiku - nie serwują tu wege dań. Wstydziła się wyjść nie zamawiając niczego, więc z niesmakiem patrzyła na kartę. Szkoda, że nie była na tyle duża, żeby mogła się nią zakryć. Może wtedy Carlo by jej nie zauważył a twarz nie przybrałaby koloru czerwieni. -Chyba mnie z kimś pomyliłeś. – nie była dobra w kłamaniu ale uznała, że warto spróbować. Może nie miał aż takiej dobrej pamięci, zrobi mu się głupio i odejdzie, a ona dalej będzie mogła rozwiązywać swoje jedzeniowe dylematy. Niestety to chyba nie podziałało, bo dalej stał nad nią z tym dziwnym uśmieszkiem. Doskonale pamiętała każdy detal jego twarzy i to z jaką dokładnością próbowała odtworzyć to na kartce. To nie mogło skończyć się dobrze, wiedziała że kara boska w końcu ją dosięgnie. -Nie wiem o czym mówisz, przecież ja nawet nie umiem tankować auta. – Nie miała doświadczenia z facetami i nie wiedziała jakim językiem do nich mówić. Może powinna wytłumaczyć mu to prościej? Coś w stylu: ”Ja chcieć jeść, nie gadać, ty mnie zostawić.. Z filmów udało jej się wywnioskować, że facet to prosta maszyna, w końcu nic dziwnego, że wyróżniali tylko dwa kolory: czarny i biały. Fakt faktem, nie miała konkretnego powodu, żeby pojawić się na stacji. Wybrała się na mały urbex, ale zatrzymał ją ten piękny facet i nie miała serca zostawić jego potencjału na modela.
BOGATE CV ADOPTOWANY nigdy nie studiowałem/am PACYFISTA
mów mi/kontakt
BONBEL#0315
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
30
178

Post

/przepraszam, zarąbałam się w akcji, ale mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzać jak przeniosą się tutaj!

Początkowo myślał, że do Hope Valley przyciągnęły go piaszczyste plaże, możliwość odcięcia się od reszty świata, podczas pływania na desce i inne przyziemne rzeczy które na moment pozwalały mu zapomnieć o wydarzeniach z ubiegłego roku. Do tej pory czuł się paskudnie i wręcz nie mógł patrzeć na własnych rodziców, którzy byli temu wszystkiemu winni. Tak jak Audrey nie potrafiła wybaczyć jemu, tak on nie potrafił wybaczyć państwu Gallagher. Różnica polegała zaś na tym, że on szczerze żałował swoich czynów, a oni nie widzieli w tym nic złego. Biznes to biznes.
Przeciągający się pobyt, tłumaczył przed sobą i innymi potrzebą zrobienia sobie przerwy od korporacji. Dopiero po czasie dotarło do niego, że nie chce tam wracać, ani teraz, ani za miesiąc, nawet za rok. Po prostu nigdy. Dojrzał też kolejny powód swojej korporacyjnej krucjaty. Powód miał dwie nogi, dwie ręce, ciemne włosy, uparty wzrok, który wpatrywał się w niego z nienawiścią i był jego eks żoną.
Zupełnie samoistnie działo się to, że z każdym dniem wpadał na nią coraz częściej. Z jednej strony tego nie planował, a z drugiej coś przyciągało go do niej jak niewidzialny magnes. Zdarzenia w lesie nie zaplanował. Zrządzeniem losu przejeżdżał akurat tamtędy i na nią trafił. Czy byłaby to Audrey, czy ktokolwiek inny, nie zostawiłby go na pastwę losu w taką pogodę. Czym innym były za to wydarzenia, do których doszło w chatce. Tego akurat nie zrobiłby z kimkolwiek spotkanym na drodze.
Uśmiechnął się sztucznie, kiwając głową jakby go rozumiał. Ale wcale nie rozumiał. Nikt w Hope Valley chyba nie potrafił zrozumieć, że wina nie zawsze leży wyłącznie po jego stronie. Wywrócił oczami i westchnął ciężko zanim w ogóle po raz kolejny się odezwał.
- Tylko po to przyszedłeś? Zadawać mi takie durne pytania? - prychnął, mierząc go wzrokiem. Nawet nie ukrywał tego, że obecnie Wheelera nie darzył sympatią. - Dlaczego uważasz, że się mieszam? Chodzi Ci o jakąś konkretną sytuację? - zapytał przebiegle, mając na myśli tylko jedną rzecz. Ostatnio miał smykałkę w doprowadzaniu ludzi do szału.

Rhys Wheeler
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Zajęcie trzeciego miejsca w evencie #czysteHopeValley I LOVE THIS TOWN - za udział w evencie #czysteHopeValley i dbanie o środowisko! WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? ROLLING IN THE DEEP #CZYSTEHOPEVALLEY
mów mi/kontakt
halsey
a
Awatar użytkownika
Wyjechał z Hope Valley, ponieważ został do tego zmuszony. Ma córkę, która walczy o życie, a on nawet nie widział, że ma dziecko.
36
180

Post

Rhys jest bardzo cierpliwym człowiekiem, gdyby nie to nie był by w tym miejscu w jakim znajduje się teraz. Miał dobry start w życiu, dlatego też doceniał to co ma. Nie jest mściwym człowiekiem, w zasadzie nigdy nikomu nie robił czegoś byle tylko doprowadzić do ruiny. Nie jest to w jego naturze. Na pierwszy rzut oka nie wygląda na niebezpiecznego i rzeczywiście taki nie jest, jednak nie znosi, gdy ktoś próbuje mu niszczyć życie. Takim przykładem jest właśnie człowiek, który zrujnował urodziny oraz próbował na niego wpłynąć w pewien określony sposób by Wheeler dał mu to czego chciał, a chciał pieniędzy. Niedoczekanie.
Przeprowadził się do tego miasteczka by mieć trochę spokoju, jednak chyba jest to coś o czym może pomarzyć, jednak starał się nie narzekać, ale przecież każdy ma swoje granice, prawda? Jego już powoli się kończą, pewni ludzie, nie ma tutaj nikogo konkretnego na myśli, dostarczają mu aż nadto problemów i Rhys zbliża się do końca swojej cierpliwości i wytrzymałości.
– Nie fatygowałem się tutaj specjalnie, jeżeli o to ci chodzi. - dla niego Lance nic nie znaczył. Był tylko przeszłością Audrey, jednak nie da się zaprzeczyć, że Rhys go nie lubił. Wiedział co zrobił kobiecie i w jakiej sytuacji się przez to znalazła. - Naprawdę myślisz, że o to mi chodzi? - zaśmiał się nie robiąc sobie nic z niego. Źle trafił jeżeli chodzi o doprowadzanie jego do szału. Na jego twarzy nie dało się czytać niczego. Patrzył tylko na tego człowieka. - Swoją drogą jesteś dziwny, skoro na coś liczysz. - dodał wzruszając ramionami.

Lance Gallagher
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Hope Valley ma głos! Morning coffee tastes better with you Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Maskotka 2021 Mistrz multikont 2021 Mistrz rozgrywek 2021 Przegryw roku 2021 BOGATE CV DON’T STOP ME NOW That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! I love my children MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! Wszystko pod kontrolą My best friends I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY HETERO JESTEM ZAKOCHANY/A WŁASNY BIZNES WIERZĘ W BOGA PIĘKNY UMYSŁ PRACOWITY BAJECZNIE BOGATY #teamPepsi Don Juan Kocham zwierzęta Mam swoje demony Lubię dawać prezenty DIGITAL LOVE SWIPE RIGHT KRZYSZTOF KOLUMB SMERF PRACUŚ Takin' this one to the grave
mów mi/kontakt
natka#4170
a
Awatar użytkownika
Ma brać ślub, bo rzekomo jego była jest z nim w ciąży, ale chyba by musiał mieć super talent by zapładniać na odległość. Nadal tęskni za swoją miłością, która wyjechała.
28
183

Post

002.

Jak obiecał tak też zrobił. Skończył dzisiaj prace trochę wcześniej. Właściwie to ze wszystkim był tak do przody, że na spokojnie mógł iść na obiad ze swoją siostra i jeszcze odebrać ją z uniwerka! Powinna docenić jakiego ma super brata, który robi jej za szofera, a nie ubliżać, że nic nie potrafi. No dobra, czasem jest tak, że Remowi nie wychodzi. Nie może być przecież aż tak idealnym facetem. Mózgowiec, który jest przystojny i ma wyrzeźbione ciało dzięki częstym ćwiczeniom na siłowni. Po kilkunastogodzinnym siedzeniu i wlepianiu oczy w monitory różnego rodzaju potrzebuje ruchu i świeżego powietrza. Uwielbiał ruch i czasami zachowywał się jak by miał ADHD, ale co począć, skoro Remy to wielki dzieciak, którego wszędzie jest pełno? No nic. Taki jego urok, a tego się nie zmienia.
Musiał wejść jeszcze do forum po swojego laptopa i okulary przeciwsłoneczne. Musiał zrobić coś w domu wieczorem i wolał na swoim laptopie, którego właśnie woził do pracy, a dlaczego? Miał tam wiele przydatnych plików oraz to nad czym aktualnie pracuje. Jest informatykiem, takich ciężko zrozumieć. Ma swoje dziwactwa czy tradycję. Zamienił jeszcze kilka słów ze swoim szefem, wrzucił swój komputer na tylne siedzenia i pojechał po Leię. Umówili się na konkretną godzinę, o której kończą się jej zajęcia, a ciemnowłosy nienawidzi się spóźniać. Woli poczekać, nawet z trzydzieści minut w jakimś miejscu niż pojawić się kilka minut po czasie. Uważa, że to jest brak szacunku dla drugiej osoby, jednka każdy robi jak uważa.
Jechali w spokoju do swojego rodzinnego miasteczka rozmawiając z ożywieniem, albo przez chwilę pozostając w nieskrępowanej ciszy, która żadnemu nie przeszkadzała. Zaparkował po lokalem z jedzeniem i otwierając drzwi siostrze znaleźli się w środku. Znaleźli wolne miejsce i zaczęli przeglądać menu, które otrzymali od młodej klenerki.
- Co jemy? - zapytał po czym spojrzał na młodsza siostrę.

Leia Jenkins
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV That's a start ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! For all mankind Wszystko pod kontrolą I killed Laura Palmer Noszę okulary Sam naprawiam swój samochód Zdałem prawko za pierwszym razem Wstaje z kurami
mów mi/kontakt
natka#4170
a
Awatar użytkownika
Z Londynu do Hope Valley przyjechała kilka lat temu. Zakochana w "Friends", fanka starej muzyki i skandynawskich kryminałów. Wielka miłośniczka psów. Uczy dzieci karate, czasami gra ze znajomymi w piłkę nożną. Studiuje medycynę i marzy o zostaniu pediatrą.
23
164

Post

Studia medyczne nie były łatwe. Wymagały wielu poświęceń i mnóstwa godzin spędzonych nad książkami. Człowiek nie mógł pozwolić sobie nawet na jednodniową przerwę od nauki, jeśli nie chciał narobić sobie zaległości, które mogłyby mieć poważne konsekwencje. Podczas wykładów nie było mowy o bujaniu w obłokach - całą swoją uwagę trzeba było skupić na tym, co aktualnie mówił profesor, sklupturalnie notując wszystkie istotne informacje. Mimo to Leia nie żałowała swojego wyboru. Lubiła kierunek, który wybrała. Przyzwyczaiła się do nieustannej nauki i zabieganego trybu życia. Jasne, była często zmęczona, często wydawało jej się też, że dłużej nie da rady. Nachodziły ją chwile zmarwtienia, ale wtedy przypominała sobie o swoim marzeniu - zostaniu pediatrą, i dzięki temu wszystko wydawało się odrobinkę łatwiejsze.
Dzisiejszego dnia miała zajęcia od wczesnego ranka do późnego popołudnia. Pierwotnie planowała od razu wrócić do domu, ale w międzyczasie napisał do niej brat z propozycją wyskoczenia do jakiejś knajpy. Już od jakiegoś czasu nie widziała się z Remy’m, a poza tym wizja podwózki do Hope Valley, a także zjedzenia czegoś pysznego, za co nawet nie musiała płacić, wydały jej się na tyle kuszące, że natychmiast dała się namówić.
Zaraz po tym, jak ostatnie zajęcia dobiegły końca, Leia wyszła z budynku uniwersytetu, zamierzając zająć miejsce na ławeczce, która się przed nim znajdowała. Okazało się jednak, że brat już na nią czekał - mogła się domyślić, zważając na fakt, że Remy prawie zawsze pojawiał się przed czasem. Pomachała mu z uśmiechem i chwilę później znajdowała się w jego samochodzie. Przywitała się, zaraz zaczynając opowiadać o swoim dniu.
Niedługo potem byli już na miejscu.
- Ja to chyba mam ochotę na jakąś sałatkę. - Odpowiedziała i spojrzała na menu, aby uważnie je przestudiować. - Może tą z guacamole i mango. - Powiedziała, wskazując palcem na wybraną pozycję, aby zaraz przypadkiem jej nie zgubuć. - A ty? - Spytała, patrząc na brata.

remy jenkins
LADY - dla wszystkich Pań z okazji Dnia Kobiet 2021! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Always you BOGATE CV PSIARZ Całe życie w jeansach Nałogowo oglądam Friends
mów mi/kontakt
Magda
a
Awatar użytkownika
Ma brać ślub, bo rzekomo jego była jest z nim w ciąży, ale chyba by musiał mieć super talent by zapładniać na odległość. Nadal tęskni za swoją miłością, która wyjechała.
28
183

Post

Nie da się ukryć, że oboje Jenkinsów mają głowę do nauki. Remy jest bardzo dumny z siostry, że wybrała dla siebie taki kierunek nauki. Bycie lekarzem ma w sobie coś wyjątkowego, choć sam Remy czasem ma wrażenie, że ten zawód jest niedoceniany, ale czy ludzi są w stanie czasem pomyśleć, że gdyby nie lekarze i rozwój tej dziedziny nauki jaką jest medycyna to nadal byśmy żyli w świecie, gdzie nikt nie potrafiłby wyleczyć nawet zwykłego przeziębienia, które rosło by do rangi śmiertelnej choroby, której towarzyszyły by nieprzyjemne powikłania, co prawda to idzie też w drugą stronę, ponieważ ludzie są w stanie stworzyć z wirusów czy z bakterii różnego rodzaju bronie biologiczne, które mógłby zdziesiątkować lub całkowicie wyplenić ludzkość.
Cieszył się, że jego mała siostra miała takie poważne plany i się stara, aby to osiągnąć. Remy bardzo jej kibicuje, bo zdaje sobie sprawę z tego, ze studia, które one wybrała są trudne i wymagające ogromnej koncentracji, ale jak nie ona to kto?
Przez nadmiar obowiązków niestety nie byli w stanie za często się widywać, ale co najbardziej przykre? Mieszkali oboje w tym samym miasteczku, ale w zupełnie innych dzielnicach i nie mieli czasu dla siebie, no cóż, taka jest dorosłość i nie da się z tym nic zrobić,prawda? Mężczyźnie czasami dzień czy tydzień uciekła totalnie szybko i nawet nie wiedział kiedy mijał miesiąc. Ten czas naprawdę szybko zapieprza.
Spojrzał na nią z wysoko uniesionymi brwiami.
- A co ja królik jestem? - no nie mógł się powstrzymać od takiego rodzaju komentarza,ale nie było w jego głosie jakieś złośliwości. - Ja chce mięcho, więc chyba wezmę kurczaka z pieczonymi ziemniakami i surówką. - zawyrokował Remington, gdy przeczytał menu. Nie da się ukryć, że niebieskooki uwielbiał jeść.

Leia Jenkins
1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! Na fali - za udział w evencie Tworzę relacje jak prawdziwy influencer BOGATE CV That's a start ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! For all mankind Wszystko pod kontrolą I killed Laura Palmer Noszę okulary Sam naprawiam swój samochód Zdałem prawko za pierwszym razem Wstaje z kurami
mów mi/kontakt
natka#4170
ODPOWIEDZ