Hope Creek InnHV P.D.Neighbourhood Art Center
a
Awatar użytkownika
Po wypadku w pracy, gdzie spadła na niego belka podczas pożaru nie pamięta kompletnie nic. Został przy tym wszystkim sam jak palec, ale nie jest to dla niego nowością.
35
180

Post

Branta i Ave od razu połączyło coś wyjątkowego. Mocna i silna przyjaźń. Ona miała problemy rodzinne, a on miał u siostry naprawde cudownie, ale co nie zmienia faktu, że rodzice się go pozbyli jakby nic dla nich nie znaczył. Cały czas go to wkurza, dlatego nie utrzymuje kontaktu ze swoimi rodzicami, bo niby po co? Wszystko co teraz ma osiągnął tylko i wyłącznie swoją ciężką pracą. Brant jest naprawdę upartym człowiekiem, a na wyjazd Avy i swój zarobił sam pracująć w jednej z miejscowych knajpek. Chciał jej zrobić fajną niespodziankę i mu się udało, co nie zmienia faktu, że podczas ich wyjazdu doszło do pewnego wydarzenia. Kiedy Hamilton zobaczył ten dokument nie mógł wierzyć w to co widzi. Myślał, że doszło do pomyłki, ale nie. Nie dało się tego anulować, bo już było za późno, kilka dni czy tygodni jeszcze, jednak nie kilkanaście lat.
- Będę komendantem straży w Hope. - odpowiedział z uśmiechem również jeszcze raz oddając uścisk. Jak na razie zapomniał o akcie ślubu ale kiedy wejdzie do domu ten dokument będzie go palił żywym ogniem tak jak na początku, gdy tu przyjechał. Sam nadal nie wierzył, że od tylu lat są małżeństwem. - Nie, nie chciałem jej się znowu zrzucać na głowę. Kupiłem dla siebie dom w Everglades. - odpowiedział. On w Londynie miał stały kontakt z siostrą, ale nie chciał znów jej zawracać głowy. - Winny. - powiedział unosząc ręce do góry. - Oczywiście, że cię lubię! Jak możesz myśleć inaczej! Po prostu wiesz jak to jest. Miałem sporo pracy i tak jakoś wyszło. - od ich ostatnimi czasu Brant się zmienił. Co prawda, nie urósł, bo od pewnego wieku już się nie rośnie, ale jego rysy się zmieniły. Zmężniał i dzięki regularnym ćwiczeniom nabrał mięśni. - A ty jak sobie radzisz? - zapytał autentycznie ciekawy.
Spacerowali trochę i pojechali z jedzeniem do domu Branta.

Ava Doyles

/ zt. x2
SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! My first and last Na fali - za udział w evencie Zachęcam znajomych do akcji Tworzę relacje jak prawdziwy influencer Maskotka 2021 Mistrz multikont 2021 Mistrz rozgrywek 2021 Przegryw roku 2021 BOGATE CV DON’T STOP ME NOW That's a start WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! For all mankind MŁODY SCENARZYSTA TEXT ME! Wszystko pod kontrolą I killed Laura Palmer TUBYLEC W ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIM URODZONY JESIENIĄ PAN NA WŁOŚCIACH - WAVE HILL WYSPORTOWANY EMERGENCY SERVICES KOCIARZ Czytam książki Gram na gitarze moim żywiołem jest ogień Boję się samotności Mistrz poker face'a Wziąłem/wzięłam ślub w Vegas Poślubiłem/am miłość swojego życia I NEED A DOCTOR MAMMA MIA, HERE I GO AGAIN I’M MOVING OUT! SMERF PRACUŚ I see fire
mów mi/kontakt
natka#4170
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

#1

Małymi krokami można osiągnąć cel. Tak cały czas nawijał jego terapeuta, ilekroć Chase wątpił w samego siebie, jak i w to że kiedykolwiek uda mu się zapanować nad tymi swoimi wybuchami, chociaż podobno, jest już sukces. Dzięki wsparciu Grace jak i jej męża jakoś sobie radzi, ale takie rzeczy nie znikają od razu. W pewnych sytuacjach udaje mu się zapanować nad impulsem przyłożenia osobie, która go zdenerwuje, chociaż czasami nie wytrzyma i wywoła bójkę ze znajomym, lądując po raz kolejny w szpitalu, dopełniając tradycji, podczas której był tam widywany przynajmniej trzy razy w tygodniu, zanim jeszcze pomyślał o jakiejkolwiek terapii, czy raczej został na nią zaciągnięty by przestał być damskim bokserem. W końcu wszystko mogło się ułożyć, miał pracę, pisał kolejną książkę, rzucił nawet picie idąc za radą terapeuty, że tak będzie najlepiej dla niego i dla innych. No ale nadal miał w sercu jak i życiu pustkę, której pracą nie wypełni. Chyba w końcu dopadły go wyrzuty sumienia.
Zapadał wieczór, gdy wyszedł z gabinetu po kolejnej sesji. Od roku stawiał się na nie regularnie, nie chcąc denerwować ciężarnej wybawicielki, jak zwykł ją nazywać. Sam czuł pewną ulgę po tych spotkaniach, powoli rozumiejąc że uda mu się wyjść na prostą, że może osiągnie stabilizację. Westchnął ciężko, zapinając pod szyję kurtkę i skręcając w boczną uliczkę, skracając sobie drogę do domu. Chciał już napić się herbaty, może napisać kolejną stronę, przejrzeć klasówki. Nie spodziewał się, że jeszcze dzisiaj cokolwiek się wydarzy, ale wiadomo, nigdy nie można być pewnym wszystkiego.
Poznał ją. Nawet z odległości, jaka ich dzieliła wiedział że to ona. Miała charakterystyczny styl poruszania się i te piękne włosy w których tonął co noc, gdy jeszcze było między nimi dobrze. Coś go zakuło w piersi, a jednocześnie pojawiły się te dobrze znane mu uczucia kiedy zadawał jej kolejne ciosy. Pragnienie kontroli, zazdrość, chęć sprawowania nad nią władzy. Zagryzł wargę, przystając w miejscu, widząc jak się zbliża, zaczął najzwyczajniej w świecie panikować, bo miał pewność, że nie będzie to miłe spotkanie. Mimo terapii, mimo tego że pragnął z nią kontaktu, chyba nie był gotowy na konfrontację, zebrał się więc w sobie i po prostu ruszył przed siebie, patrząc tępo w przód, nie patrząc na nią, jakby jakimś cudem chciał uniknąć tego, co notabene jest nieuniknione.

Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

011.
wdzianko.

Nie tylko on próbował wyjść na prostą, także Elene długo zbierała się do tego, żeby znowu zacząć żyć pełnią życia. Pragnęła tego, ale jakiś wewnętrzny głos mówił jej, że nie powinna tak szarżować do przodu i układać sobie życia. Zasłużyła jednak na nie zważywszy na to w jaki sposób była traktowana przez niego. Tak czasami wracała myślami do swojego toksycznego ex, który nie miał skrupułów, żeby ją pobić, czasami nawet nie wiedziała za co oberwała, za każdym razem kończyło się to na płaczu a potem na jego przeprosinach. A następnego dnia? Było dokładnie to samo. Trwała jednak przy nim, bo musiała, był o nią chorobliwie zazdrosny praktycznie każdego dnia nawet nie mogła porozmawiać z sąsiadem bo Chase uznał, że ten jej chce bo dziwnie się na nią patrzył. Jak inaczej można patrzeć na kobietę skrzywdzoną przez los?
Wracała dzisiejszego dnia późno do domu, do najodważniejszych kobiet nie należała ale miała już dość tego dnia i chciała jak najszybciej znaleźć się na promie, miała jednak tylko kilka minut do ostatniego i bała się, że nie zdąży. Postanowiła skrócić sobie drogę do najbliższego postoju taksówek idąc akurat ciemną, boczną uliczką. Kiedy w nią weszła mimowolnie dreszcz przeszedł przez całe jej ciało, miała niezbyt przyjemne wspomnienia z takimi miejscami, a do tego stukot jej obcasów po bruku nie pomagał. Była łatwym celem, czyż nie? Idąc przed siebie z zawieszoną torebką na ramieniu w której szperała w poszukiwaniu telefonu, żeby chociaż trochę oświetlić sobie drogę przed sobą nie zauważyła mężczyzny z naprzeciwka na którego nadzwyczaj w świecie wpadła. Jak chciał umknąć obok niej bez echa to się srogo mylił. Zdała sobie sprawę dopiero, że ktoś tutaj jest jak już zderzyła się z nim, w pierwszym odruchu odskoczyła od niego niczym oparzona.
- O matko, przepraszam! Nie chciałam, nie zauważyłam pana szukałam telefonu i nie.. - zamarła w połowie zdania kiedy ten uniósł na nią spojrzenie, wszystkie wspomnienia ich związku nagle pojawiły się przed jej oczami, w pierwszym odruchu chciała odwrócić się i uciec jak najdalej ale głos zamarł jej w gardle.
- Chase..
Wypluła to słowo ze swoich ust cofając się o parę małych kroków. Była blada na twarzy jakby zobaczyła ducha.. a raczej demona swojej przeszłości.

Chase Atherton
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

Wszystkie wspomnienia wróciły niczym flashbacki z Wietnamu. Za wspomnieniami podążyły emocje, te same które rozpieprzyły ich długoletni związek i sprawiły że była to toksyczna relacja, zakończona kompletnym rozpadem czegoś, co powinno trwać po dziś dzień. Myślał, że jak stanie z nią twarzą w twarz, nic złego się nie wydarzy, że porozmawia z nią spokojnie, że zapanuje nad sobą i jakoś to będzie. Jak widać jednak, nic takiego nie mogło mieć miejsca. W jego oczach pojawiły się nienawistne błyski, kąciki ust wykrzywiły w nic dobrego niezwiastującym uśmiechu. Nadal traktował ją jak swoją własność, był zazdrosny, mimo że ich związek definitywnie się rozpadł. Jakoś nad sobą panował, ale czy aby na pewno wystarczająco?
- Witaj, El. – mruknął głębokim głosem, używając zdrobnienia jakie sam jej nadał, jeszcze na studiach, zarezerwowane tylko i wyłącznie dla niego. Skrzyżował ramiona na piersi, przesuwając się tak, by tarasować jej ewentualną drogę ucieczki. Chciał porozmawiać, ale nadal chciał sprawować nad nią kontrolę, mimo że po jej postawie wyraźnie widać, że nie jest zachwycona tym spotkaniem, on nie odpuści. Przynajmniej dopóki nie porozmawiają.
- Wiesz, że nie powinnaś wracać sama o tej porze. Ile razy ci to tłumaczyłem? Chyba nie dotarło. – zachowywał się tak, jakby była tylko i wyłącznie jego, mając w sobie nadal ten urok buntownika. Oddychał spokojnie, pamiętając o tym, co mówił mu lekarz, że kontrola jest najważniejsza. Inaczej wyobrażał sobie ich spotkanie po latach, był święcie przekonany że terapie działają i naprawdę się zmienił. W stosunku do innych potrafił się opanować, ale przy niej nie potrafił. Przeżyli ze sobą wiele lat i sam rok terapii nie pomoże, gdy w grę wchodziły popaprane uczucia, jakie miał do tej kobiety. Bo nadal coś tam czuł. Coś czego nie można raczej nazwać. Zerknął na drugi koniec ulicy, aby upewnić się że nikt ich nie widzi. Finału tego spotkania raczej nie można przewidzieć, jednak przezorny zawsze ubezpieczony. – Dla kogo się tak wystroiłaś? Raczej nie dla mnie, prawda El? – prawie to wywarczał, czując narastającą zazdrość, że ktoś inny, niż on mógł jej dotykać. Mógł mieć tą, która była jego.

Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

Nie tylko u niego wspomnienia wróciły, jednak w jej przypadku były one bardziej bolesne, w końcu to ona czuła każde uderzenie, które jej serwował, każde przekleństwo czy obelgę, którą ją uraczył. Pamiętała doskonale widok jego wykrzywionej w wściekłości twarzy, tak jak teraz gdy na jego ustach majaczył ten bardzo dobrze znany grymas. Wstrzymała na moment powietrze przygotowując się na nieuniknione, na to że znowu przywłaszczy ją sobie niczym swoją własność.. zamknie w złotej klatce tak jak wcześniej i nie pozwoli żyć, a ona pragnęła tylko tego jednego żyć pełną piersią bez żadnych konsekwencji, bez bólu.
Przez jej ciało przeszedł bliżej nieokreślony dreszcz. El. Nadal pamiętała jak szeptał te krótkie słowo jej do ucha podczas ich miłosnych zbliżeń, jak zapewniał że zawsze będzie ją kochał i że chce spędzić z nią życie. Nadal pamiętała zapach jego perfum czy uczucie bezpieczeństwa w jego ramionach, który po pewnym momencie zamienił się w jedno, ból i strach. Nie wiedziała co ma powiedzieć, co zrobić i czy to jest ten moment gdy miała wzywać pomoc, mogła tylko patrzeć na jego twarz i modlić się w duchu, żeby nie okazał się takim dupkiem jak kiedyś. Pragnęła, żeby okazało się, że potrafi być normalnym i kochającym narzeczonym, którego poznała na studiach, jednak to wszystko prysnęło niczym bańka mydlana z kolejnymi słowami. Nie wierzyła w to, że znowu okazał się być takim perfidnym gnojkiem, że nadal uważał ją za swoją własność. Nie chciała już na niego patrzeć, zrobiło się jej niedobrze od jego badawczego spojrzenia, które na pewno przenikało ją na wskroś, tak jakby chciał ponownie zobaczyć to co miała pod ubraniem.
- Będę wracała kiedy chcę, nie jestem Twoją własnością - rzuciła w jego kierunku ostrym tonem, patrząc prosto w jego oczy, oczy w których mogłaby utonąć kolejny i kolejny raz. Nadal pamiętała go jaki potrafił być opiekuńczy, pamiętała to jak spędzali miłe chwile pod gwiazdami czy przy zachodzie słońca, albo to jak budziła się w jego ramionach nawet cała obolała to dawało jej pewne momenty poczucia, że naprawdę ją kocha. Momenty, do których nie chciała jednak teraz wracać bo czuła, że jej serce nadal reagowało na jego tembr głosu.
Cofnęła się o parę kroków stukając obcasami po bruku, zachwiała się nawet lekko kiedy trafiła na jakąś dziurę, cały czas nie spuszczała spojrzenia z jego twarzy jakby bała się, że zaraz ma nadejść nieuniknione, kolejne pasmo cierpień. - Co Cię to obchodzi? Miałeś się wynieść stąd i nigdy nie wrócić - zadrżał jej delikatnie głos kiedy wypowiadała te słowa. Czy to był moment w którym powinna się odwrócić i uciec błagając o pomoc? Tylko kto by jej pomógł? O tej porze kręcili się tutaj tylko menele, może nawet jednego zauważyła kątem oka jak powoli zbliżał się w ich kierunku.
Szlag!

Chase Atherton
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.

Post

Miał w planach tylko wypicie parę piw, żona czekała w zimnym łóżku tak samo jak jej serce a on postanowił tego wieczoru udać się do pobliskiego baru, miał w planach także poderwanie jakieś ślicznotki i może szybki seks w ubikacji, zawsze tak robił kiedy rozpierało go ciśnienie a jego małżonka nie była w stanie dać mu tego czego pragnął. Obrączka na palcu nic nie znaczyła, a jeszcze bardziej przyciągała ku niemu kobiety.
Był przystojny, to można stwierdzić spoglądając na jego twarz, kilkudniowy zarost dodawał mu tylko i wyłącznie uroki i łobuzerskiego wyglądu, ciemne wręcz czekoladowe oczy spoglądały spod przydługich rzęs. Miał na sobie białą koszulę, której dwa odpięte guziki odkrywały jego dobrze zbudowany tors. Można by było go opisać jednym słowem, Adonis. Gdyby nie to, że lekko chwiał się na nogach kiedy wyszedł z baru, wypity alkohol powodował szum w głowie, a chętne kobiety chciały mu postawić jeszcze więcej, ale machnął na to ręką marząc tylko o tym, żeby zakopać się w miękkie pościeli. Szczęśliwy fart, albo wręcz niefart chciał żeby ten pojawił się w bocznej uliczce w momencie gdy stała tam pewna para, na pierwszy rzut oka było widać, że ta ładna dziewucha bała się tego większego mięśniaka. W naszym bohaterze odezwał się instynkt łowcy, zobaczył swoją ofiarę zwłaszcza gdy z każdym krokiem zbliżał się ku nim, a kobiece wdzięki coraz bardziej zawracały mu w głowie. A może to przez ten wypity alkohol kobieta okazała się bardziej atrakcyjna niż by przypuszczał?
- Hej mała, nie pomóc Ci z nim?
Nie zdawał sobie sprawy, że znajduje się pomiędzy młotem a kowadłem wraz z wypowiedzianymi słowami, na początku chciał pomóc, żeby potem zgarnąć ją dla siebie, może na jedną góra dwie noce, ale znudziłby się nią dość szybko jak to było w jego zwyczaju. Przystanął obok nich łypiąc na Chase'a swoim rozpitym spojrzeniem. Odór alkoholu na pewno był wyczuwalny od niego, tak samo było widać po nim jak ten chwiał się lekko na nogach nadal wpatrując się w mężczyznę jak sroga w gnat.
Ktoś tutaj chyba szukał guza..

Chase Atherton Elene Whitely
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020!
mów mi/kontakt
hasło u administracji
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

On pamiętał wszystko. Te lepsze chwile, kiedy naprawdę mogła czuć się bezpieczna w jego ramionach i planować z nim wspólną przyszłość. I te gorsze, kiedy wyładowywał na niej swoją frustrację i problemy w pracy, jeśli jakiekolwiek się pojawiły. Pamiętał wyraz jej oczu kiedy po raz pierwszy podniósł na nią rękę. Wtedy nie widział w tym nic złego, za cel postawił sobie jej „wychowanie” teraz jednak, dzięki tej terapii na którą uczęszczał, zrozumiał że to było złe, że nie tak powinien traktować tą, która, notabene, miała zostać jego żoną. Przecież tego chciał, poukładanego życia u boku kobiety która rozumiała go najlepiej ze wszystkich, która znała go od lat. I która teraz stoi przed nim wystrojona jak nigdy wcześniej.
Zawsze mu się podobała. Od pierwszego momentu, kiedy spotkał ją na korytarzu. Zwrócił uwagę na jej oczy i te piękne, bujne włosy. Zawsze była dla niego piękna, gdy szli razem na imprezę, gdy budzili się rano, z makijażem czy bez. Nie musiała się zmieniać, bo przez pewien czas przecież codziennie zapewniał ją o tym że jest najpiękniejszą kobietą pod słońcem i że nie potrzebuje żadnych innych upiękniaczy. Gdy ich oczy się spotkały, zagryzł wargę, bo zapomniał, jak bardzo piękne miała i jak bardzo lubił się w nie wpatrywać, nawet w momencie gdy miała przez niego posiniaczoną twarz. Co tu dużo kryć, nadal ją kochał, ale na ten swój popaprany sposób, takiej długoletniej relacji nie da się wymazać od tak.
- Popatrz, niespodzianka, nigdzie się nie wyniosłem. Nikt mi nie kazał, a teraz znalazłem dobrą pracę, więc czemu miałbym to robić? – wzruszy lekko ramionami. Po znajomości udało mu się znaleźć pracę w liceum, zatajając fakt że ma wyrok w zawieszeniu. Nikt z tamtego otoczenia nie wie, że jest damskim bokserem, że nadal ma problem. I się nie dowie.
Miał coś dodać, jednak jego uwagę przykuł wyraźnie podchmielony mężczyzna zatrzymujący się zbyt blisko kobiety. Niebieskie tęczówki Athertona były skupione na gościu, który ewidentnie szukał zaczepki. Chase znał takich typów. Wychodzili do baru, wykorzystywali naiwność i podchmielenie kobiet by uczynić sobie z nich zabawkę. Za nic nie miał zamiaru pozwolić, by spróbował swoich sztuczek na El. Może i nie byli razem, może i traktował ją jak swoją własność, ale jednak miał złe przeczucia co do tego gościa, a jej nie może stać się krzywda.
Zrobił krok do przodu.
- Nic się nie dzieje kolego, to tylko spotkanie po latach, nic specjalnego. – ręce wyciągnął na boki, chociaż uważny obserwator mógł wyraźnie dostrzec ich drżenie, od buzujących emocji. Poczuł zagrożenie, a z jego panowaniem nad sobą to tak różnie bywało. W grę jednak wchodziło potencjalne zagrożenie, nie może więc tego zlekceważyć, tym bardziej że pod upojeniem alkoholowym temu gościowi źle z oczu patrzyło. - El, mogłabyś się odsunąć od pana, zanim wywróci się pociągając cię na chodnik? – och, najwidoczniej i Chase szukał zaczepki, ale bardziej starał się nie zaogniać konfliktu, który i tak wisiał w powietrzu.

Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

Ona nie chciała pamiętać, pamiętała tylko ból i krzywdę której jej wyrządzał, tylko te nieliczne wspomnienia gdy byli ze sobą szczęśliwy próbowały wypłynąć na wierzch ale za każdym razem zostały ściągnięte na dno z widokiem wykrzywionej w grymasie wściekłości twarzy jej ukochanego. Nadal tak go nazywała w myślach, mimo że nie powinna tego robić, ale jego widok obudził nie tylko strach który do niego żywiła, ale te wszystkie uczucia głęboko drzemiące w jej ciele o których istnienia tak naprawdę nie wiedziała dopóki znowu nie stanęła z nim twarzą w twarz. Nadal się go bała, ale jednocześnie pragnęła być blisko niego, czy to nie było szalone? Całe jej życie było szalone w każdym możliwym aspekcie i ona dopiero zdawała sobie z tego sprawę, spotkanie go obudziło głęboko skrywane uczucia o których nie śmiałaby pomyśleć a co dopiero powiedzieć głośno, bała się tego co może wyniknąć z ich spotkania. Może znowu stanie się takim facetem jak kiedyś i zamknie ją w złotej klatce? Drżała na samą myśl, że ponownie mogłaby zobaczyć wykrzywioną w geście irytacji twarz byłego ukochanego i zobaczyć rękę, która wymierzyłaby jej cios. Już fakt, że pozostawił po sobie blizny oraz brak tęczówki w jednym oku powodowała, że za każdym razem gdy spojrzała w lustro pamiętała o nim. Teraz demony przeszłości postanowiły z nią igrać i ukazały się jej w całej krasie.
- Żeby mnie zostawić w spokoju, miałeś tutaj nie wracać. Nie chce Cię nigdy widzieć - wyrzekła siląc się na spokojny ton, głos jednak jej drżał jakby nie do końca panowała nad skrajnymi emocjami, które wypełniały jej ciało. Bała się go cały czas, tego uczucia nie mogła się pozbyć od tak nawet gdyby zapewniał, że się zmienił, że może się zmienić dla niej i że nie będzie taki jak kiedyś. Nie mogła mu wybaczyć tej męki, którą przeszła żyjąc z nim, będąc jego narzeczoną i co gorsze będąc jego własnością. Miała już coś dodać i otwierała usta kiedy usłyszała głos za swoimi plecami, przez krótki moment poczuła pewnego rodzaju ulgę, ale kiedy zorientowała się, że to był pijany facet mimowolnie zrobiło się jej nie dobrze. Wzięła kilka głębszych wdechów, żeby uśmiechnąć się delikatnie w kierunku nieznajomego.
- Ja już i tak miałam sobie iść - wyrzekła w jego stronę rzucając krótkie spojrzenie w kierunku Chase'a, prychnęła delikatnie i wywróciła oczami na jego słowa. Nagle odezwała się w niej dusza buntowniczki, kobiety którą już dawno powinna się stać i nie zwracając uwagi na piorunujące spojrzenie ze strony byłego kochanka odwróciła się przodem do włóczykija.
- Może panu pomóc? Czeka Pan na kogoś? - zapytała łagodnym głosem wbrew temu co powiedział Atherton i przysunęła się do mężczyzny mimo odoru alkoholu, który na moment ją zamroczył. W co ta się pakowała?

Chase Atherton
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.

Post

Z jednej strony chciał machnąć ręką na tę dwójkę i pójść sobie dalej, ale jakiś niebezpieczny błysk w oku mężczyzny spowodował, że nasz bohater chciał mu udowodnić kto tutaj rządzi. Chciał zdobyć tę ślicznotkę tylko po to, żeby utrzeć nosa blondynowi a z tego co słyszał nie była ona zbyt zadowolona jego towarzystwem, może przy jego boku będzie jej lepiej? Na pewno na jedną noc, no może góra na dwie gdy zajdzie go taka ochota, bo na więcej nie miała co liczyć. Czekała w domu zimna żona i nawet gdy zdradzał ją na lewo i prawo z przypadkowymi paniami to wracał do niej niczym pieprzony bumerang. Byli małżeństwem na papierze i tylko to chroniło go przed pójściem w nieznane. Dobrze, że nie dorobili się dzieci mimo, że na początku oboje się starali, nie wyszło i wpadali w coraz większą frustrację więc ten zaczął uciekać najpierw do alkoholu, potem do barów a na koniec do innych kobiet. Żyć nie umierać, czyż nie?
- Ta śliczna panienka chyba nie chce z Tobą gadać, więc spieprzaj - rzucił dość ostrym tonem w kierunku blondyna, nawet pogromił go spojrzeniem jakby chciał mu pokazać, że to on jest tutaj na wygranej pozycji a nie jakiś motłoch, który nagabuje kobietę. Wbrew pozorom nie lubił kiedy ktoś tak się wyrażał do płci pięknej i swoją wręcz gentelmenską postawą do porzygu chciał to naprawić. Naprawdę chciał ją stąd zabrać, możliwie jak najszybciej może w inny zaułek gdzie będą mogli oddać się cielesnej przyjemności. Już oblizywał usta na samą myśl co by z nią tam zrobił..
Kiedy ta odwróciła się do niego i co lepsze przysunęła się to na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Poczuł się zdobywcą a dzisiejszego wieczoru ona będzie jego prywatnym trofeum.
- Oj kochaniutka, nawet nie wiesz jak możesz mi pomóc - mruknął kładąc bezczelnie łapsko na jej talii i przyciągając ją delikatnie do siebie, nawet nie zwracał uwagi na tamtego faceta, który stał parę kroków od nich. Patrzył tylko i wyłącznie na nią.

Chase Atherton Elene Whitely
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020!
mów mi/kontakt
hasło u administracji
a
Awatar użytkownika
Nauczyciel historii w liceum, chodzący na terapię z kontroli gniewu. Pobił narzeczoną do nieprzytomności, spotykając ją po latach zrozumiał że to uczucie nie wyparowało. Chce zbudować wszystko na nowo, zostanie ojcem, ale świadomość że zabił swoje poprzednie dziecko przyprawia go o poczucie winy.
31
184

Post

Z minuty na minutę był coraz bardziej poirytowany tą sytuacją, wyraźnie można było dostrzec to w jego niebieskich oczach utkwione w jego kobiecie. Tak, jego, bo mimo iż już nie są razem, nadal uważał, że należy do niego. Wiele razy dusił to w zarodku, przypominając sobie słowa terapeuty, że nie może traktować innych ludzi jak swoją własność. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, kiedy patrzył w jej oczy zapominał o wszystkim, co przez rok udało mu się osiągnąć, a jednocześnie starał się trzymać nerwy na wodzy. Mimo tego, co się wydarzyło między nimi, nadal jej pragnął, nadal jego serce biło dla niej, darząc kobietę tą chorą miłością, która okazała się rozpadem ich długoletniej relacji.
Westchnął cicho.
- Wyobraź sobie, że mam tutaj rodzinę i nigdzie się nie wybieram. – mruknął powstrzymując się przed wywarczeniem tych słów, tym samym dolałby pewnie oliwy do ognia. Wiedział jednak, że uświadamianie jej, że się zmienił, że naprawdę nad sobą pracuje nie ma najmniejszego sensu, skoro ona takich wyjaśnień nie przyjmie. Jest wściekła i pewnie tylko złość i nienawiść do niego czuje, przecież nie mógłby się spodziewać, że nadal jakieś uczucie do niego się w niej tli. Przecież to chore. Tak samo jak chora była ta miłość.
Nagle skupił swoją uwagę na mężczyźnie, który chyba naprawdę nie wiedział, z kim na do czynienia i że nie powinien się w to tak bezceremonialnie z butami pchać. Mruknął coś w odpowiedzi, zezując na kobietę która robiąc mu na złość zbliżyła się do podpitego towarzystwa. Coś złego zabłysło w jego oczach. Zazdrość. Złość. Chęć kontroli. Opanuj się, Chase. Wdech, wydech powtarzał sobie jak mantrę, jednak kolejne działania przypadkowego przechodnia sprawiły że cała samokontrola poszła robić brzydkie rzeczy.
Tego było stanowczo za wiele. Nikt nie będzie jej w taki sposób traktował, niczym typowy obiekt seksualny, dotykając coś, co jest jego, nic nie robiąc sobie z jego obecności. Oddychał płytko, czując drżenie całego ciała i najzwyczajniej w świecie nie wytrzymał. Wyważonym krokiem zbliżył się do pary i bezceremonialnie pchnął faceta do tyłu, zmuszając do zabrania ręki z tyłka El i oddzielając go od niej, nic sobie nie robiąc z jej ewentualnych protestów.
- Popełniłeś pierwszy błąd gnojku dotykając ją w taki sposób. – warknął, praktycznie cedząc te słowa. Stojąca za nim kobieta mogła wyraźnie dostrzec napięte mięśnie nauczyciela widoczne pod materiałem ubrania, jakie miał na sobie. Wpatrywał się tylko i wyłącznie w tego pijaczka, który ośmielił się wkroczyć między tą dwójkę. Ponownie dał się ponieść, w kolejnym momencie łapiąc go za fraki i z mocnym impetem przyciskając do najbliższej ściany, wykrzywiając usta w grymasie niepohamowanej złości, z oczami miotającymi błyskawicę. - Drugi, a najważniejszy to twoje wpieprzenie się w naszą rozmowę. A tego nie wybaczę. – syknął mu prosto w twarz, jeszcze mocniej dociskając mężczyznę do muru, czując odór alkoholu.

Elene Whitely
SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Depresja gangstera - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym Największa maruda 2020 Hope Valley ma głos! This is town of Halloween BOGATE CV DON’T STOP ME NOW WIĘCEJ NIŻ JEDNO ZWIERZĘ TO...? MAN UP! devine PABLO PICASSO - za posiadanie aktywnego Warsztatu! ZARĘCZONY/A ABSTYNENT PRACA W OŚWIACIE FAN FILMÓW HISTORYCZNYCH ANTAGONISTA Pływam Gram na perkusji Jestem morsem Mam brodę I LOVE YOU, BABY! I DO BABY BOOM! Wpadka Like a virgin Oops, I did it again
mów mi/kontakt
DeadMemories#5203
Elene Whitely
a

Post

Nie chciała znowu wpaść w to bagno jakim było życie z nim i nawet kiedy opierała się z całych sił to wiedziała, że nie na długo. Powinna już po prostu iść bo prom odpływał za parę minut, a jak nie wejdzie na niego to nie wróci tak szybko do domu, kolejny był dopiero wcześnie rano. Czyżby czekało ją nocowanie w parku albo w przystani? Noce zaczynały być chłodne jakby nie patrząc. Unikała jego przenikliwego spojrzenia wmawiając sobie, że na pewno się nie zmienił, że wszystko było tak jak zawsze i że jest gotów, żeby znowu podnieść na nią rękę. Kiwnęła głową na jego słowa, zapomniała przecież że miał tutaj rodzinę, że tak naprawdę to Hope Valley było jego rodzinnym miastem tak samo jak jej. Już miała otworzyć usta i coś powiedzieć kiedy została rozproszona przez ich tajemniczego gościa. W duchu wiedziała, że ta cała rozgrywana przed jej oczami sytuacja ani trochę nie działa na ich korzyść, zwłaszcza że widziała poirytowanie na twarzy swojego ex kiedy ta przysunęła się bardziej w stronę nieznajomego. Nie wiedziała jednak, że ten nagle zacznie ją obłapiać niczym ośmiornica swoimi okropnymi mackami, nie lubiła kiedy ktoś naruszał jej strefę osobistą i to jeszcze w tak okropny sposób, czuła jak jego ręce sunęły po jej ciele i na pewno nie powinny tego robić. Wzdrygnęła się delikatnie starając od niego odsunąć, ale ten nie chciał jej w tym momencie puścić. Próbowała zachować zimną krew bo była w końcu niezależną kobietą.
- Mógłby Pan mnie puścić? - mruknęła w jego stronę chwytając go stanowczo za ręce, żeby oderwać je od swojego ciała, ale za każdym razem gdy to robiła to ten napierał jeszcze mocniej. Gdyby nie reakcja blondyna to skończyłaby jako ofiara gwałtu w jakimś ciemnym zaułku, już nawet oczami wyobraźni widziała siebie w takiej scenerii i mimowolnie łzy cisnęły się jej do oczu. Drgnęła zaskoczona kiedy nagle nieznajomy został odepchnięty od niej i kątem oka zobaczyła swojego byłego który naparł na niego niczym wściekły byk, wstrzymała na moment oddech szykując się na najgorsze. Dlaczego zawsze to ona musiała mieć pecha?
- Chase.. przestań - wyrzekła jednak bez przekonania w głosie gdy ten chwycił za fraki tego faceta, a po chwili przyparł go do ściany, na moment zabrakło jej oddechu kiedy patrzyła na szerokie plecy blondyna. Czemu przez myśl jej przeszło, że był cholernie seksowny w tym momencie? Musiała działać zanim nie doszło do tragedii w tej bocznej uliczce, wiedziała że był on zdolny do tego, żeby kogoś pobić a tym bardziej zabić. Nie wiedziała skąd znalazła w sobie tyle siły, żeby stanąć obok blondyna.
- Chase zrobisz mu krzywdę - rzekła ostrym tonem w jego stronę, nawet naparła na ciało swojego ex powodując, że ten mimowolnie wypuścił faceta, który z przestraszeniem w oczach patrzył na Athertona. W tym momencie brunetka nawet nie interesowała się nieznajomym, małymi piąstkami uderzyła najpierw raz a potem drugi w szeroką klatkę piersiową swojego niegdyś ukochanego zmuszając go do tego, żeby się cofnął. Nie wiedząc co ma robić, żeby go uspokoić po prostu wylądowała w jego ramionach zmuszając do jeszcze paru kroczków w tył.
- Chase.. proszę nie
Nie kontrolowała tego, że łzy poleciały po jej policzkach. Czuła zapach jego perfum i przez krótki moment poczuła się.. bezpiecznie.

Chase Atherton
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.

Post

Przecież był już na zwycięskiej pozycji, miał w garści tę uroczą dziewuchę, która wręcz lgnęła do niego niczym pszczoły do miodu, chyba musiał ominąć swoim pijanym mózgiem fakt, że ta chciała mu tylko i wyłącznie pomóc a nie wskakiwać mu do łóżka. Jednak dla naszego bohatera to było to samo, bo skoro chciała pomóc to oznaczało, że liczyła na coś więcej a on był w stanie dać jej tutaj i teraz samego siebie, nawet gdyby mieli uprawiać seks w tej bocznej uliczce, tylko przeszkadzał mu ten pieprzony gość. Jeśli myślał, że brunetka należy tylko i wyłącznie do niego to się srogo mylił. Nie miał zamiaru mu darować swojego trofeum, bo tak właśnie ją postrzegał. Już przesuwał swoje obleśne ręce na jej uroczy tyłeczek ściskając go lekko bo czemu by nie gdy został tak po prostu odtrącony przez blondyna. Alkohol także podziałał i zachwiał się na nogach.
- Co kurw.. - wydarło się z jego ust kiedy trochę nieprzytomne spojrzenie spoczęły na twarzy iście diabła wcielonego, chyba jeszcze nigdy w swoim dotychczasowym życiu nie widział tak wkurzonego gościa za to, że to ta laska chciała iść z nim a nie zostać tutaj.
- Odpierdol się - rzucił jeszcze próbując wyrwać się z jego uścisku, sapnął tylko głośno kiedy jego plecy zetknęły się z najbliższą ścianą, aż pod wpływem uderzenia zaparło mu dech w piersi. Nadal jednak próbował się wyswobodzić z jego uścisku i mógłby przysiąc, że jego pięść trafiła w jego nos, miał nadzieję że mu go złamał. Nie wiedział jaki byłby jego los gdyby brunetka nie weszła do akcji i po chwili nogi się pod nim ugięły. Zakręciło mu się w głowie a kiedy uniósł ją do góry spojrzał na tę osobliwą parę.
- Ja pierdolę... jesteś pierdolnięty koleś - rzucił w kierunku blondyna i odwrócił się, żeby nadzwyczaj w świecie spierdolić z tej ulicy i najlepiej im sprzed oczu. Bał się, że ten nawiedzony blondyn pójdzie za nim i spuści mu łomot. I tak mu w uszach dudniło i czuł, że plecy będą go bolały przez kilka najbliższych dni.

Chase Atherton
zt.
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020!
mów mi/kontakt
hasło u administracji
ODPOWIEDZ