Hope Creek InnHV P.D.Neighbourhood Art Center
a
Awatar użytkownika
Kontuzjowany tancerz, który nie może przeboleć zaprzepaszczenia własne kariery. Chłodny i skryty, z dystansem podchodzi do ludzi, więc nawet nie próbuj na siłę stawać się jego przyjacielem, bo nic z tego nie będzie.
28
188

Post

Wpatrywał się uparcie przed siebie, starając się ignorować tak wiele z tego, co działo się w środku chłopaka. Po co w ogóle go słuchał? Nic go już nie łączyło z tym człowiekiem, a dziecięca duma, jak również poczucie zdradzanie i wrodzony upór nie pozwalały dopuścić możliwości, że być może należało puścić to wszystko w niepamięć. Pod pewnymi względami Atherton był niebywale niereformowalny i nic nie było w stanie zmienić jego zdania. Tym bardziej, jeśli w grę wchodziły negatywne emocje, a te z całą pewnością pojawiały się kiedy tylko patrzył na Nathana. Już sam fakt, że panoszły się po jego szkole i nie umiał uszanować, że jest tam po prostu niechciany sprawiał, że rzut kamieniem w jego łeb wydawał się idealnym rozwiązaniem.
Kolejna porcja informacji docierała do jego uszu, następnie atakując umysł. Ile jeszcze będzie musiał to znosić? Mógł wstać i wyjść, tylko czy faktycznie Kim poddałby się z taką łatwością? Może faktycznie znacznie lepiej było pozwolić mu mówić i ostatecznie zakończyć śmieszną farsę. Powie i odpuści, na to liczył Dean.
-I taka była i jest różnica między nami. Ja byłem i jestem lojalnym człowiekiem, niezależnie od tego, co mówią mi inni. Ty okazałeś się zwyczajnym zdrajcą. I nie zasłaniaj się rodzicami, Kim. Mogłeś mieć naście lat, ale już wtedy myślałeś. Więc daruj siebie. Nie interesuje mnie, że chcesz usprawiedliwić własną przeszłość. Nie mieszaj mnie w to więcej - wyrzucił z siebie znacznie większą ilość słów, niż zamierzał. W ogóle nie planował się odzywać, ale oczywiście wyszło jak zawsze. Najwidoczniej o to chodziło. O głęboko skrywany żal, który może w całości nie został wylany, ale znaczna jego część opuściła ciało Deana, dając mu dziwne poczucie. Tak, jakby ktoś ściągnął kamień, który przygniatał mu mały palec u stopy.
-Nie jesteśmy już przyjaciółmi i nimi nie będziemy. Zadecydowałeś - wzruszył ramionami. Było mu wszystko jedno. Był zmęczony obecnością młodego Azjaty, a miał być dzisiaj zrelaksowany i gotowy do działania. Czy nawet tego nie umiał uszanować? - Więc możesz przestać mnie męczyć. Wracaj do siebie i sławy, o którą tak walczyłeś - dodał.

Nathan Kim
WŁADZA SZÓSTY MIESIĄC MASZ, UŚMIECH DAJ NA TWARZ - dla każdego, z okazji pół roku aktywności forum! 1 ANNIVERSARY - dla każdego, z okazji roku aktywności forum! YOU ARE MY LOVE - dla każdego, z okazji Walentynek! MEOW MEOW - dla każdego, z okazji Dnia Kota! ICE BEAR - dla każdego, z okazji Dnia Niedźwiedzia Polarnego! Happy St. Patrick's Day! Prima Aprilis! WIOSNA, CIEPLEJSZY WIEJE WIATR - dla wszystkich z okazji Pierwszego Dnia Wiosny! Przeżyłem koniec świata w styczniu 2021 roku Karmienie pieska 2020 - wzięłam udział w akcji OLX! celebrity's best friend: Kamala & Billy celebrity's best friend: Leonie & Alexander celebrity's best friend: Cara & Joseph Creepypasta - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" 3... 2... 1... BOOM - za rozegranie wyzwania z "Challenge me!" Jestem pomocnikiem Świętego Mikołaja - za udział w minievencie mikołajkowym I won't make a list and send it Zachęcam znajomych do akcji Na fali - za udział w evencie Love shot Hope Valley ma głos! This is all I'm asking for The sound of children's laughter Underneath the mistletoe All I want for Christmas - za udział w grudniowym evencie I'm just gonna keep on waiting I won't even wish for snow I won't ask for much this Christmas Make my wish come true There upon the fireplace I don't care about the presents I don't want a lot for Christmas Tworzę relacje jak prawdziwy influencer temat miesiąca - styczeń temat miesiąca - luty temat miesiąca - marzec temat miesiąca - lipiec BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine PHONE ADDICTED INFLUENCER KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA Oh shit Wszystko pod kontrolą I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY OSIEROCONY/A WYSPORTOWANY LUBIĘ ZIÓŁKO WŁASNY BIZNES JESTEM NIEWIERZĄCY/A SKRYTY PEWNY SIEBIE PRACOWITY SEKSOHOLIK Nogi same mi się rwą do tańca DANCING QUEEN SMERF PRACUŚ I'm Polish, kurwa!
mów mi/kontakt
Queen Kiki #9085
a
Awatar użytkownika
Tancerz, który po śmierci rodziców postanowił zrobić sobie przerwę i zamieszkać w Hope Valley ze swoim młodszym bratem. Nie mógł jednak wytrzymać bez tańca, więc zatrudnił się w miejscowej szkole tańca, której właścicielem okazał się być jego dawny przyjaciel, którego zdradził wybierając sławę zamiast przyjaźni.
25
171

Post

Zanim ponownie spotkał Deana kompletnie zapomniał o tym co się wydarzyło kiedy byli dziećmi. Po ponownym spotkaniu wszystkie emocje do niego wróciły i źle się z tym wszystkim czuł. Wiedział, że źle postąpił i przez ten jeden błąd stracił bliską mu osobę, która pewnie nadal byłaby w jego życiu, gdyby nie tamten konkurs. Już zapomniał jak brakowało mu wyższego chłopaka i miał cichą nadzieję, że jednak uda im się odnowić znajomość, ale się pomylił. Pewnie każdy by się tak zachował na jego miejscu.
— Wiem, zjebałem. Zostawiłem Cię, kiedy powinienem zostać z Tobą i razem coś osiągnąć. Ale niczego już nie mogę zmienić. Stało się… oboje poszliśmy dalej, ale znowu się spotykamy. Nic więcej nie mogę zrobić. — westchnął, sięgając po kawę, której upił kilka łyków. Lód już w większości się rozpuścił, więc była trochę rozwodniona, ale już musiał ją wypić.
Jak podejrzewał Dean nie dał mu szansy i dalej czuł do niego nienawiść. Zrozumiałe. Pogodził się z tym już dawno, ale przynajmniej powiedział wszystko co miał mu powiedzieć i tyle. Pewnie gdyby nie jego brat i niezałatwione sprawy już dawno spakowałby się i wrócił do Nowego Jorku, ale nie był gotowy. Zamierzał tu zostać i chociaż przez jakiś czas uczyć nową grupę, dopóki Dean rzeczywiście się go nie pozbędzie albo sam nie odejdzie. Nie zamierzał tu przecież zostać na zawsze. Miał swoją grupę, której poświęcił mnóstwo czasu i energii. Nie zamierzał z niej rezygnować, póki miał jeszcze siłę tańczyć i do czegoś się nadawał. Za parę lat będzie już pewnie za stary i będzie musiał kombinować w innym miejscu, ale póki co o tym nie myślał.
— Dziękuję, że chociaż mnie wysłuchałeś. Niechętnie, ale jednak. Nie będę Ci już dłużej przeszkadzał. Do zobaczenia w szkole. — rzucił, lekko szturchając wyższego chłopaka w ramię i po prostu wyszedł. Nie było sensu, żeby dłużej tam siedział bo nie miał nic więcej do powiedzenia. Chciał, żeby wiedział tylko tyle. Szkoda, że nie dowiedział się jak radził sobie Dean, kiedy się rozstali, ale może uda mu się coś wyciągnąć od jego ciotki? Była naprawdę miła i chętnie odpowiadała na jego pytania. Dean pewnie nie zdążył jej opowiedzieć o ich przeszłości, więc nie traktowała go źle. Ciekawe jak długo.

//zt. x2 <3

Dean Atherton
WŁADZA BOGATE CV ONE BIG FAMILY I AM NOT CRAZY MAN UP! devine KOLEŻEŃSKI KRÓLICZEK DUSZA TOWARZYSTWA I'm a fashion star I killed Laura Palmer PRZYJEZDNY URODZONY LATEM JESTEM ŚREDNIEGO WZROSTU
mów mi/kontakt
kiitty#9373
a
Awatar użytkownika
kpopiara, uwielbia swoją prace i nie znosi zazdrośników
23
183

Post

Nie wiem co mi odbiło, ale postanowiłem zaprosić swojego byłego chłopaka, co prawda z liceum, ale jednak, na kawę. Dawno nie widziałem Alexa. Nasze drogi na jakiś czas się rozeszły, ale kiedy ostatnio znowu go spotkałem nie mogłem inaczej. Wydoroślał przez ten czas kiedy się nie widzieliśmy to raz, a dwa kurwa zrobiło się z niego większe ciacho niż pamiętałem z liceum.
Dzisiaj miałem zajęcia w szkole. Czasem wpadałem na wf do miejscowej szkoły trochę pogibać się z dzieciakami, żeby poznały coś więcej niż pchnięcie kulą. Jak zawsze bawiłem się przednio, ale w głowie wciąż miałem Alexa. Pewnie dlatego wychodząc z sali prawie wybiłem sobie zęby. Życie level ja. Po zajęciach, pognałem do domu, żeby się wykąpać, żebym wyglądał jak człowiek a nie jak małpa. Szybki prysznic i przebrałem się w coś co nie jest dresem, aż mi dziwnie było. Poważnie.
Wybrałem kawiarnię w centrum. Wszedłem do środka i nawet zamówiłem sobie kawę bo byłem dużo wcześniej, bo bałem się, że się spóźnię.
Po wypiciu kelnerka zabrała szklankę i zaczęła do mnie zarywać. Normalnie może i bym uległ, ale w głowie miałem Alexa i to że miałem się z nim spotkać i wtedy go zobaczyłem. Pomachałem mu tak, żeby mnie zobaczył.
-Hej Alex- powiedziałem z uśmiechem. Nadal byłem zszokowany tym jaki glow up ten chłopak przeszedł. Uśmiechnąłem się do niego szeroko i poprawiłem okulary na nosie.
-Cieszę się, że się widzimy - dodałem. Stara miłość nie rdzewieje. Chyba dlatego tak mocno serce mi waliło teraz.
mów mi/kontakt
Choi San wife ~ Izu
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
187

Post

#1 outfit

Dzisiejszy dzień rozpocząłem tak jak zwykle otwierając swoją kawiarnię o siódmej rano. Nie ma nic lepszego niż zapach świeżo zmielonej kawy z samego rana. Jednak nie spodziewałem się tak miłej niespodzianki. Ja i Arthur w liceum byliśmy razem i zdecydowanie mam same dobre wspomnienia z nim związane, plus nie ma między nami żadnych spięć. Po prostu nasze drogi w pewnym momencie się rozeszły, ale jakiś kontakt jako tako ze sobą utrzymywaliśmy.
Każdy kto pracuje w jakimkolwiek biznesie wie, że niektórzy klienci potrafią być wręcz upierdliwi. Jestem człowiekiem, który ma wielką cierpliwość i uwielbiam mieć kontakt z róznymi ludźmi, ale dziś niestety znalazła się osoba, która porządnie przetestowała moją cierpliwość. Już czułem, że do końca ten dzień będzie do dupy i po swojej zmianie po prostu pójdę na siłownię i się wyżyję na worku treningowym. Jednak w tym momencie na ratunek przyszedł sms od samego Arthura. Dzień odrazu był lepszy i bez żadnego zawachania zgodziłem się na spotkanie. Dawno się nie widizeliśmy, więc trzeba wykorzystać tą okazję.
Jak zwykle byłem spóźniony na spotkanie! Jedynie gdzie się nie spóźniam to kurde własna robota. Muszę coś w końcu zrobić z tym! Zanim przekroczyłem próg zerknałem na zegarek... 5 minut. Może to nie jest jeszcze tragedia, ale jednak! Gdy tylko znalazłem się w środku kawiarni zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu chłopaka i po chwili zauważyłem go machajacego w moim kierunku. Automatycznie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Arthur!- szybko podszedłem w jego kierunku i bez zawachania przytuliłem go na powitanie. -Dobrze cię widzieć- odparłem radośnie po czym przeczesałem dłonią włosy. Czy się stresowałem? Nie skądże...dobra może odrobinę.
mów mi/kontakt
ciastko
a
Awatar użytkownika
kpopiara, uwielbia swoją prace i nie znosi zazdrośników
23
183

Post

Ja nawet czasu nie pilnowałem. I tak cały dzień chodziłem przerażony bo miałem się z nim spotkać. Nasz związek był bardzo... słodki. Naprawdę dobrze to wspominałem. Czasem zastanawiałem się co by było gdybyśmy jednak wtedy się nie rozstali. Może nadal bylibyśmy razem? Co by nie mówić to ja i Alex byliśmy zgranym duetem. Zawsze mnie wspierał kiedy jeździłem na zawody, a jak nie mógł ze mną być to zawsze dzwonił. Miałem w nim wielkie wsparcie. Pewnie też dlatego po długiej rozmowie się rozstaliśmy, bo w pewnym momencie się mijaliśmy, ale kiedy czasem do mnie pisał czułem się jak zakochana nastolatka. Tak było też tym razem kiedy umówiliśmy się na kawę. Mówi się, że stara miłość nie rdzewieje, a związek z Alexem był najlepszym co mnie w życiu spotkało tak na dobrą sprawę.
Może nie powinienem tego, aż tak rozpamiętywać, ale wtedy byłem w nim szaleńczo zakochany i czasem nie umiałem nie myśleć o tym, że znów chciałbym trzymać jego dłoń jak kiedyś.
Nawet nie zauważyłem, że się spóźnił tak naprawdę. Sam tu siedziałem dłużej, bo się stresowałem. Kiedy się pojawił, mocno go objąłem. Był trochę tylko wyższy ode mnie. Jednak nadal uśmiechał się tak zabójczo jak kiedyś.
-Tak się cieszę, że się zgodziłeś na spotkanie- powiedziałem, uśmiechając się słodko do niego. Naprawdę byłem szczęśliwy, a kiedy mnie przytulił znów poczułem to znajome mrowienie w ciele, które tak lubiłem kiedy przy nim byłem.
Usiedliśmy obaj, a ja nie mogłem przestać się uśmiechać.
-Co słychać?- zapytałem ciekawie.
mów mi/kontakt
Choi San wife ~ Izu
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
187

Post

Od momentu kiedy zaproponował mi spotaknie, nie mogłem o nim przestać myśleć. Wszystkie wspomnienia, aż powróciły i sprawiały, że na mojej gębie pojawiał się jeszcze większy wyszczerz. Żadne z nas nie wie co by było gdybyśmy cały czas byli razem. Tak na prawdę nikt tego nie wie, ale na pewno wiele się nauczyliśmy od tamtego czasu, plus dojrzeliśmy. Związek z Arthurem to chyba najlepszy i bezkonfliktowy związek w jakim byłem w całym swoim życiu. Rzadkością jest widok tak zgranych par. Ja wspierałem jego, on wspierał mnie i to było normalnością. Jednak nawet jeśli dogadujesz się z drugą połówką, niektóre wydarzenia w życiu kierują was w stronę rozstania się. Jak widać można rozstać się w zgodzie i nawet utrzymywać ze sobą dalej kontakt bez skakania sobie do gardeł. Sądzę, że to prawda ze słowami "stara miłość nie rdzewieje". Nie raz o nim myślałem i w kolejnych związkach szukałem tego co mieliśmy w swoim, ale za każdym razem równało się to z porażką. Dlatego zawsze w wolnej chwili, albo kiedy czułem się samotny pisałem do niego.
Rozstaliśmy się będąc jeszcze nastolatkami, więc nie ma co się dziwić, że myśląc o sobie byliśmy znów jak ci nastolatkowie szaleńczo w sobie zakochani. Za każdym razem brakowało mi jego bliskości.
Nie cierpiałem się spóźniać i za każdym razem było mi mega głupio nawet jeśli moje spóźnienie wynosiło pięć minut i w dodatku nie z mojej winy, bo na korki i wypadki nie ma się wpływu.
Cóż trochę centymetrów jeszcze wyskoczyłem w górę po tym jak ukończyliśmy szkołę średnią. Nic na to nie poradzę. Znajomi się śmieją, że to nie fer w stosunku do nich, że oni nie podrośli nic a mi doszło kilka centymetrów i żebym się podzielił. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, jego oczy, jego uśmiech.
-Nie mogłem odmówić- zaśmiałem się. To było prawdą, nie mogłem odmówić po tym jak dostałem smsa. Dawno się nie widzieliśmy, więc jak się nadarzyła okazja to trzeba korzystać.
Kiedy tylko usiedliśmy wpatrywałem się w chłopaka jak w obrazek.
-Wszystko po staremu. Prowadzenie zajmuje sporą część mojego życia- zaśmiałem się-Mam nadzieję, że nie oskarżą mnie tutaj o szpiegowanie konkurencji- dodałem szczerząc się jak głupi -Opowiadaj jak tam u Ciebie
mów mi/kontakt
ciastko
a
Awatar użytkownika
kpopiara, uwielbia swoją prace i nie znosi zazdrośników
23
183

Post

Alex był dla mnie wtedy najważniejszym człowiekiem na świecie wtedy. Chociaż czasem miałem wrażenie, że nadal tak jest. Zawsze był przy mnie i mnie wspierał. Z nim byłem najszczęśliwszy na świecie. Nigdy później moje związki nie były tak pełne uczucia jak właśnie z nim. Zaczynałem czasem nawet mieć wrażenie, że nie mogę być szczęśliwy nie mając jego przy swoim boku. Zawsze wszystko porównywałem do związku z Alexem. Nawet miejsca, w których z nim byłem. Nawet teraz czułem, że mi gorąco jak na niego patrzyłem. Wyrobił się. Przy nim wyglądałem jak dzieciak. Zrobiło mi się głupio, że w mojej głowie pojawiły się takie głupie myśli. Zachorowałem poważnie znowu na chorobę zwaną "Alex".
Tak bardzo chciałem znów czuć jego ciepło, że to prawie bolało. Nie wiem co mi właśnie odbiło, ale wariowałem przy nim. Może to spotkanie to jednak nie był dobry pomysł? Chociaż i tak zawsze jak coś się działo to mieliśmy siebie. Czasem się czułem jakbyśmy nadal byli razem.
Spóźniony czy nie najważniejsze, że przyszedł. Nie patrzyłem nawet na zegarek, po prostu chciałem go już zobaczyć. Tylko to się dla mnie liczyło.
Dobrze, że sam nie byłem najmniejszy to nie wyglądałem przy nim jak krasnal. Chociaż i tak byłem niższy, ale to oznaczało, że mogę w spokoju się do niego przytulać po prostu.
-Byłbym zawiedziony jakbyś odmówił- powiedziałem z uśmiechem. Chciałem go zobaczyć i przytulić go.
-Jak oskarżą to idziemy do ciebie do kawiarni- powiedziałem z uśmiechem. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłem oderwać od niego wzroku.
-Znośnie, pracuję w szkole tańca, czasem sam jeżdżę na zawody nic po za tym. Moje życie jest nudne- zaśmiałem się.

Alex Bentley
mów mi/kontakt
Choi San wife ~ Izu
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
187

Post

Mimo wszystko byliśmy dla siebie waznymi osobami i zawsze siebie wspieraliśmy, nawet nie będąc w związku. Nie potrafię sobie wyobrazić, żebyśmy po prostu nie utrzymywali ze sobą kontaktu. Czy wtedy cokolwiek by miało sens? Ten okres kiedy byliśmy razem był jednym z najszczęśliwszych, zaraz przed narodzeniem się mojego oczka w głowie w postaci kawiarni. Mimo wszystko nadal mamy na siebie taki wpływ. Cały czas o sobie myślimy, porównujemy stare ziwązki do naszego związku. Czy to jest nienormalne? Możliwe, że tak, ale kto by się tym przejmował. Do dnia dzisiejszego nikt nie potrafił mnie zrozumieć tak samo jak Arthur.
Chyba oboje cierpieliśmy na podobne choroby. Jak tylko go zobacyzlem chciałem trzymac jego dłoń w swojej, trzymać cały czas w ramionach i po prostu nie puszczać. Ja uważam, że to spotkanie to nie był zły pomysł. Może to spotkanie coś nam uświadomi do końca. Pożyjemy, zobaczymy.
Wzrost to pikuś i nie jest on najwazniejszy. A przytulić zawsze przytulę to na pewno! Czasami uważałem, że mój wzrost to moja zmora ale również i największa zaleta. Zmora, bo wszystkie osoby, które chciały ze mną chodzić to tylko dlatego, że byłem wysoki i zawsze dobrze odpicowany. Co tam charakter albo inne rzeczy, które mogę zaoferować. Jednak to zaletą równeiż jest ponieważ, niektórzy znajomi siedzący w fotografii bądź z modzie zawsze zwracają się do mnie jako ich model.
-No to widzisz, nigdy Ciebie nie zawodzę- uśmiechnałem się jak głupi. Jakby nie patrzeć zawsze starałem się być przy nim kiedy mnie potrzebował i jeśli na prawdę nie miałem nic ważnego to nie odmawiałem spotań.
-Coś czuję, że tak może niedługo być, po tym jak ta kelnerka na mnie patrzy. Gdyby wzrok mógł zabijać to bym leżał tutaj martwy- zaśmiałem się. Jeśli nas wygonią to zdecydowanie możemy pójść gdzie indziej. Nawet do mojej kawiarni albo do mieszkania.
-Zdecydowanie nie jest nudneuśmiechnąłem się-Cieszę się, że nadal robisz to co kochasz
mów mi/kontakt
ciastko
a
Awatar użytkownika
kpopiara, uwielbia swoją prace i nie znosi zazdrośników
23
183

Post

Alex był najlepszą częścią mojego życia. Ze wszystkiego najlepiej wspominam związek z nim. Ciągle nas do siebie ciągnęło i nie potrafiłem temu zaradzić. Uświadamiałem sobie z każdą chwilą, że chyba nadal coś do niego czuję. Po tylu latach nadal to uczucie było gdzieś tam we mnie.
Miałem wrażenie, że czujemy to samo. Czułem jak na mnie patrzy. Jego spojrzenie. Jak niechętnie wypuszczał mnie ze swoich objęć. Dlaczego tak bardzo chciałem być blisko niego? Przecież skończyliśmy to dawno temu, a tymczasem znów chciałem być blisko niego.
Wzrost mało ważny, w szpilkach chodzić nie będę przecież. Po za tym czułem, że pasujemy do siebie jak dwa sąsiednie puzle w układance. Alex wyskoczył do góry i miałem wrażenie, że zdecydowanie wyprzystojniał. Czas działał na jego korzyść. Wolałem nie myśleć co będzie dalej, bo jeżeli był jak wino to jak będzie po czterdziestce to zejdę na zawał. Na szczęście nie tylko o opakowanie chodziło. Alex był zawsze cudownym człowiekiem, zawsze się angażował w to co robił, wspierał mnie i jak ja miałem go nie kochać?
-Pod żadnym względem- powiedziałem tajemniczo i uśmiechnąłem się głupio. Nie wiem co mi się uwaliło w tej pustej głowie, ale nie mogłem inaczej. Kiedy pisaliśmy ze sobą nie było czuć tego co właśnie teraz czułem.
-Olać ją- powiedziałem i sam zmroziłem kelnerkę wzrokiem. -Tylko brakuje mi ciebie- powiedziałem bez namysłu. Tylko uświadomiłem sobie, że to prawda. -Wybacz za moją śmiałą propozycję, ale wyjdźmy stąd, bo ta baba mnie już denerwuje, a nie raz rano miałeś okazję się przekonać, że robię dobrą kawę- powiedziałem.

Alex Bentley
mów mi/kontakt
Choi San wife ~ Izu
a
Awatar użytkownika
Once you choose Hope, everything is possible.
23
187

Post

Wiadomo, że w szkole średniej zawsze bywa różnie i niektóre osoby mają nawet przerąbane od tego w jakiej sytuacji materialnej się znajdują, albo jakiego są pochodzenia, ale na szczęście ja i Arthur mieliśmy siebie nawzajem i od razu wszystko wtedy stawało się lepsze.
Jak widać na załączonym obrazku nic się nie zmieniło, gdyby było inaczej to raczej by nas tak do siebie nie ciągnęło. Cały czas czułem coś do chłopaka i stwierdzam, że nie ma co juz z tym walczyć.
Jeśli nie potrafimy przestać o sobie myślec to już coś znaczy. Widać, potrzebowaliśmy tylko kilkuletniej przerwy, aby sobie uświadomić jak bardzo nam na sobie zależy. Bo po pierwsze dobra mozna utrzymywać dobre kontakty nawet ze swoimi ex, ale kto na przykład zawsze dzwoni o poradę do swojego ex albo dzwoni, aby się wygadać? No więc właśnie. Chyba ciągnęło nas do siebie jeszcze bardziej.
Wyskoczyć wyskoczyłem to na pewno, z jednego i drugiego ciacha się zrobiły, no bo się nie oszukujmy. Arthur... no co ja więcej mogę powiedzieć, oczu kurwa nie mogę oderwać! Zdaję sobie sprawę, że jeśli chodzi o mój wygląd to przeszedłem niezły glow up, no bo kot normalny po dwunastu godzinach w kawiarnii jeszcze popieprza na dwu godzinny trening na siłowni? Tak, ja.. nie wiem co mi odwalił, ale wyszło to zdecydowanie na plus. Trzeba pamietać, że najważniejsze nie jest to co jest na zewnątrz, tylko to co jest w środku, to jak traktujesz innych.
Pisanie ze sobą, a siedzenie teraz twarzą w twarz to były jak zupełnie dwa inne światy. Zawsze byłem na jego zawołanie i po prostu nie wyobrażałem sobie żebym miał go czyms zawieść.
-Masz rację, ale chyba wpadłeś jej w oko- spojrzałem ponownie na kelnerkę, a po chwili wzrok przeniosłem na chłopaka delikatnie się uśmiechając. Czyżby mała zazdrość? Może... przemilczmy to na razie. Słysząc jego kolejne słowa uśmiechnałęm się cwanie. W mojej głowie już się pojawiły różne scenariusze. -Ciekawe ilu klientów już odstraszyła dzisiaj- mruknąłem cicho -Myśłałem, że to ja tutaj jestem mistrzem kawy, ale kusząca propozycja- głupi uśmiech nie schodził mi z twarzy. Bez chwili zastanowienia wstałem i pociągnąłem za sobą chłopaka wychodząc z kawiarni. Gdzie wylądujemy? Możliwości mamy kilka.

Arthur Choi
mów mi/kontakt
ciastko
a
Awatar użytkownika
Mama always told me that I was too naive.
19
174

Post

Finlay Lim

Vance nie tęsknił zbyt mocno za liceum. Być może jako student był nieco bardziej zajęty; ale to właśnie dzięki temu mógł zacząć zmierzać w kierunku spełnienia zawodowego, realnie myśląc o NASA i o podbiciu kosmosu. Z pewnością był więc szczęśliwy; a przynajmniej na tyle, na ile mógł być szczęśliwy dość roztrzepany dzieciak z ogromnymi ambicjami i przekonaniem, że nie mógł zmarnować nawet minuty. Bo co jeśli to właśnie ta minuta miała zaważyć na jego przyszłości? Vance był więc kwintesencją ciężkiej pracy. Nie skupiał się przecież wyłącznie na swoich rakietach i stacjach kosmicznych, ale też na tym, co zapewniało mu dodatkowe środki w szkole średniej; a więc na detalicznej sprzedaży ciastek z marihuaną, na wróżeniach z dłoni w damskich łazienkach i na pisaniu prac dla starszych studentów, jakby było to jego najbardziej odprężające hobby. A to, chcąc nie chcąc, przekładało się na jego czas wolny i pewne dbanie o swoje znajomości. Nie musiał przecież przejmować się swoją rodziną, jeśli każdy z jego braci żył własnym życiem; nie musiał także przekonywać rodziców, że świetnie sobie radzi na studiach, jeśli ci doskonale o tym wiedzieli. Musiał jednak dbać o swoje przyjaźnie, jeśli naprawdę mu na ich zależało. Bo nawet jeśli grono jego przyjaciół było wąskie, to nadal było dla niego istotne. Choć mogło wydawać się, że ostatnimi czasy regularnie o tym zapominał, skupiając się głównie na nauce i rozwoju. 
Ślęcząc więc nad książkami, dość mimowolnie zerknął w stronę zegara wiszącego na ścianie uniwersyteckiej biblioteki, na pierwszy rzut oka nie dostrzegając nic, co sprawiłoby, że momentalnie zerwałby się z krzesła. Przewrócił więc kolejną stronę, stukając długopisem w blat; o niczym nie zapomniał, prawda? Następne zerknięcie na zegar, a później na telefon, uświadomiło mu jednak, że był w pewnym błędzie. A to z kolei zmusiło go do odsunięcia krzesła i wrzucenia wszystkich książek do plecaka z prędkością światła. Pomyłki zdarzały się każdemu; zapominanie o pewnych spotkaniach i planach nie zdarzało się jednak Wellbutrinowi, który dość kurczowo trzymał się wszystkich swoich planów i schematów. Dlatego prędko wybiegł z budynku, kierując się w stronę jednej ze znajomych kawiarenek, wpadając do niej niczym burza. — Zasiedziałem się w bibliotece — rzucił dość przepraszająco, gdy znalazł się przy stoliku, przy którym siedział Finlay. I na moment przysiadł naprzeciwko niego, nie ściągając z siebie kurtki czy też czapki, a jedynie rozsuwając plecak, by wyciągnąć z niego teczkę i kilka kartek. — Trzy eseje, tak jak obiecałem — odezwał się, skinieniem głowy wskazując na niewielki stos papierów. Za dobrą opłatą, Vance potrafił pomóc każdemu; w tym wszystkim, pozostałym znajomym swojego najlepszego przyjaciela. I choć na moment wyleciało mu z głowy, że to właśnie tego dnia miał dostarczyć mu parę prac napisanych w imieniu jego kumpli, to finalnie szeroko się uśmiechnął, opierając dłonie na stoliku, by zaraz po tym się podnieść. — Przypomnij im o reszcie zapłaty. I niech nie tłumaczą się zgubionym numerem konta — zaśmiał się, zarzucając plecak na ramię. — Muszę już lecieć. Zaraz zaczynam korepetycje — westchnął, przelotnie zerkając na chłopca, nie dostrzegając nawet, jak dramatycznie mało czasu poświęcał mu odkąd skończył liceum. — Zobaczymy się w następnym tygodniu, o ile nie wpadną mi żadne dodatkowe zajęcia? — dodał, podejrzewając, że było to dość prawdopodobne, jeśli ostatnimi czasy działo się to dość regularnie; i jeśli w pewien sposób nad tym nie panował, sądząc że wszystko było tak jak dawniej.
mów mi/kontakt
Kaja
a
Awatar użytkownika
please baby don't go away and look at me
19
183

Post

01.

Liceum było jedyne w swoich rodzaju i Finlay dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Czasami nieco tęsknił za dniami wypełnionymi obowiązkami i dodatkowymi sprawami, które sam sobie nakładał. Co jak co, ale czuł się wtedy ważny i doceniany, a jego wysoka samoocena była naprawdę istotna. Praca w samorządzie uczniowskim, bycie tym popularnym dzieciakiem w szkole – to było coś, czego mu obecnie brakowało, ale świadomie zrezygnował z tego na studiach, nie wiedząc, czy wytrzyma tutaj do końca. Nie chciał się niepotrzebnie angażować w coś, co może nie wypalić; w końcu i tak poszedł na uczelnię za namową rodziców. Nie miał szczególnej ochoty wchodzić im w drogę i stawiać się, bo ostatnio już wystarczająco mocno denerwowali się na swoje dzieciaki. Dlatego ustępował, przez co można powiedzieć, że Lim przeszedł nieznaczną przemianę, ponieważ podjął się czegoś, czego nigdy by się nie ośmielił – za namowami własnej matki, Fin zaczął udzielać korepetycji młodszym uczniom szkół podstawowym i świeżym licealistom. W ich rodzinnej firmie szybko rozeszła się wieść, że syn prezesa jest taki utalentowany matematycznie i choć chłopak nie miał za grosz cierpliwości, żeby kogoś uczyć tego przedmiotu to postanowił podjąć próbę. Mimo dodatkowych zadań, nadal miał więcej czasu, który najchętniej chciałby spożytkować na spotkania z przyjacielem, jednak ten za to nie miał dla niego wolnej chwili, co po kilku miesiącach nieco zaczęło frustrować Finlaya. Przez ostatnie lata ich przyjaźni, Vance był w zasadzie na jego zawołanie. Był tym wyrozumiałym i cierpliwym, mimo że Lim nie za bardzo to zauważał oraz doceniał. Po czasie, mniejsza obecność Wellbutrina zaczęła być upierdliwie zauważalna i każde spotkanie naprawdę potrafił gdzieś w głębi duszy docenić… no, dopóki równolatek nie postanowił spóźnić się pół godziny na ich wieczór gier; to w zasadzie rozpoczęło pasmo opóźnionych spotkań.
I dzisiaj Fin był wręcz przekonany, że również poczeka. I w zasadzie, to niewiele się mylił. W międzyczasie postanowił zamówić sobie kawę i przejrzał wszystkie możliwe media społecznościowe, zastanawiając się, czy nie zacząć się uczyć; a to było stosunkowo nieczęste zjawisko, zwłaszcza w miejscach publicznych. Nie mógł jednak skupiać swoich myśli, bo z jednej strony myślał, czy nie olać go tak samo jak on jego, a przy okazji próbował przypomnieć sobie jego wymówki – w topce znajdowało się: przedłużyło się spotkanie koła naukowego lub słowo, które działało na Lima jak płachta na byka, czyli biblioteka. Vance był niesamowicie ambitny i jego przyjaciel naprawdę podziwiał jego pasję do nauki oraz samozaparcie w dążeniu do marzenia, lecz jednocześnie był w stanie zauważyć, jak wiele uciekało sprzed nosa przyszłemu astronauty. Bo skoro on już teraz nie miał czasu, to co będzie za kilka lat, kiedy rzeczywiście może będzie szykować się do wylotu w kosmos lub zbudowania niesamowitej rakiety, której pewnie poświęci całe swoje serce? Przez chwilę Fin siedział zamyślony, szybko wyrzucając ze swojej głowy myśl, że był zazdrosny o głupią rakietę, ponieważ ta dostawała od Vance’a więcej uwagi niż on. Z rozmyślań jednak wybił go głos spóźnialskiego, na co szybko przeniósł spojrzenie na nastolatka, który usiadł naprzeciwko. Spojrzał na niego uważnie, mimo wszystko na razie nie zwracając uwagi, że nie zdejmował kurtki.
– Zdarza się prawie każdemu – powiedział, wzruszając ramionami. Prawie, bo on, jeśli już musiał tam iść, to szybko załatwiał wszystko co potrzebne, żeby od razu wyjść z tego zaduchu starych książek. – Już napisałeś wszystkie trzy? Imponujące – mruknął, zastanawiając się, czy przez swoich głupich znajomych, któraś z jego propozycji spotkania została odrzucona przez Vance’a. – Przypomnę i dopilnuje, a jak nie to podeślę im pięć razy numer konta – zaśmiał się, jednak na następne słowa, mina Finlaya nieco zrzedła. Niechętnie przyzwyczajał się do tej mniejszej ilości uwagi, jednak jeśli się już umawiali, to mimo opóźnień, Wellbutrin potrafił zagospodarować mu chociaż pół godziny swojego drogocennego czasu. I dopiero teraz dostrzegł, że od wejścia do kawiarni, Vance nawet nie ściągnął czapki z głowy i przez to pół minuty siedział jak na szpilkach, czekając, żeby lecieć dalej. – Żartujesz sobie ze mnie – powiedział w końcu, kiwając niedowierzająco głową. – Umówiliśmy się wreszcie, a ty nie dość, że się spóźniłeś, to jeszcze w ogóle nie usiadłeś i nie zapytałeś się co u mnie. Tylko dałeś mi te głupie eseje i elo, koniec rozmowy? – zapytał mocno zirytowany. Nie uważał, aby praca Vance’a była głupia, podejrzewał, że są to naprawdę dobrze dopracowane i rzetelne referaty, jednak teraz nie obchodziły go interesy jego znajomych, a to, że jego przyjaciel potraktował ich spotkanie czysto służbowo. I nawet nie dostrzegł, że jego słowa brzmiały zupełnie tak samo, jak pretensje Vance’a jeszcze niecały rok temu, kiedy to Fin czasami za bardzo go olewał.

Vance Wellbutrin
mów mi/kontakt
roksa
ODPOWIEDZ