Biznesowa część nowej dzielnicy
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post

Nie ma co się oszukiwać, oboje mieli w tym momencie przesrane i to tylko wyłącznie przez Lacey, która jak widać dziwnym trafem upodobała sobie rolę Tomasza Kammela w randce w ciemno. Co prawda gdyby ujawniła się wcześniej przynajmniej przed Celią, to spotkanie miałoby szansę jakiegoś powodzenia, a tak dążyło tylko i wyłącznie do nieuchronnej katastrofy. Co gorsza, Isaac doskonale o tym wiedział, nadal próbując się jednak oszukać, że uda mu się z tego wybrnąć. Czy jednak był w stanie w ogóle to zrobić, skoro o brunetce wiedział tyle co nic, a Bóg już przy porodzie poskąpił mu jakichkolwiek zdolności w kwestii charyzmy? No niespecjalnie i nawet jego uśmiech od ucha do ucha, który zdawał się co i rusz przybierać, jakoś niespecjalnie poprawiał jego położenie.
Tak samo jak i cała ta restauracja, która może i serwowała najlepsze wegańskie żarcie w okolicy, ale była jednocześnie ostatnim miejscem w którym Bradford byłby w stanie poczuć się pewnie. Zwłaszcza, że przeskakując wzrokiem z pozycji na pozycję w karcie, miał coraz większe wrażenie że jego zdolność czytania ze zrozumieniem znacznie kuleje. - Normalnie się tak nie zachowuję, naprawdę. - podkreślił, sam nie wiedząc dlaczego tak mocno jeszcze się starał. Nie znali się, być może nigdy nie mieli logicznej szansy na stworzenie chociażby mocnej przyjaźni, więc po co to przedłużał? Cóż, tego nie był w stanie powiedzieć nawet on sam. - Jak nie wiadomo jaki jest sens, to wiadomo że chodzi o pieniądze. - uśmiechnął się blado, zagryzając wewnętrzny fragment lewego policzka. - W dziennikarstwie jest trochę jak przy wydawaniu książki. Podpisując się znanym nazwiskiem, jest ogromna szansa że osiągniesz sukces. Nawet jeśli napiszesz kompletne gówno, ale podpiszesz się niczym Stephen King, to na sto procent wyprzedasz wszystko w kilka dni. Gorzej, jeśli autorem jest ktoś zupełnie nieznany. Wtedy musisz zaryzykować, więc... - rozłożył ramiona. - Powiedzmy, że nie jestem jeszcze J.K. Rowling w kwestii dziennikarstwa. - i wcale mu to nie pasowało, ale był tylko szarym człowiekiem. Takim, który musiał jeszcze czekać na swoje 5 minut sławy, która być może nigdy miała nie nadejść. - Ahh...no tak. - wypuścił z ust powietrze. - Trochę szkoda. Część dzieciaków dałaby pewnie dużo, żeby chociaż spróbować.
Celia Cabral
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

Gdyby zdawała sobie wcześniej sprawę z tego, przed jakim stała wyzwaniem, prawdopodobnie by się z niego wycofała. Zgodziła się z nim spotkać, bo wydawał jej się naprawdę fajną i wartościową osobą, przez co nie obawiała się tego, że dzisiejsze popołudnie skończy się gigantyczną katastrofą. Odkąd taką randkę przeżyła, obiecała sobie, że będzie w tej kwestii znacznie ostrożniejsza i nie będzie podejmować podobnych decyzji pochopnie. Niby miała w głowie myśl o tym, że na żywo poznawało się człowieka w zupełnie inny sposób niż przez komunikatory, ale to wcale nie oznaczało, że każde takie poznanie musiało być lepsze. Jeśli miała nie zrazić się na starcie, chciała najpierw zorganizować sobie pewnego rodzaju wstęp i ocenić czy z daną osobą jest w stanie znaleźć nić porozumienia. Z Isaaciem udało jej się to, ale to wcale nie przesądzało, że dziś wszystko pójdzie po ich myśli. Ten obiad nadal mógł okazać się klęską i to wcale nie z powodu dziwnego jedzenia, a tego, że jednak się ze sobą nie dogadają. - To naprawdę żaden kłopot - odparła, wykrzywiając usta w łagodnym, może nawet nieco rozbawionym uśmiechu? Jeśli miała być szczera, za urocze uważała to, że tak bardzo próbował się usprawiedliwić. Celia zaliczała się bowiem do grona tych osób, które nie lubiły pozerstwa, zamiast tego ceniąc sobie szczerość i sympatię innych osób. A właśnie za taką osobę uważała Bradforda – sympatyczną. - To nie znaczy, że nie jesteś dobry - zauważyła, lekko wzruszając przy tym ramionami. - Skoro jest tak jak mówisz i często samo nazwisko robi swoje, ale przy okazji artykuły spadają na jakości… Chyba lepiej pisać coś dobrego, ale być przy okazji trochę mniej znanym, prawda? - zauważyła, wyginając kącik ust w uśmiechu. Może nie była to jej sprawa, ale jeśli miała okazję pozwolić mu spojrzeć na to pod innym kątem, mogła się odezwać. Zresztą, Celia taka już po prostu była. Zawsze próbowała podnieść wszystkich na duchu, starając się szukać pozytywów w każdej sytuacji. Czasami wydawało się to zbędne, ale cóż, nieszczególnie umiała tę część swojej osobowości pominąć. - Może… - mruknęła, nie bardzo wiedząc co więcej mogłaby dodać. - Więc… podobno też interesujesz się sportem? Czym konkretnie? - zagaiła, chwilę po tym zaciskając zęby na swojej dolnej wardze. Chciała dowiedzieć się o nim czegoś więcej, jednocześnie bazując na tym, co sam napisał jej wcześniej, dlatego chwytała się wszystkiego, o czym wcześniej rozmawiali.

Isaac Bradford
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post

Nie umiał, ale przede wszystkim nie był w stanie w pełni poważnie traktować tej randki, nawet jeśli gdzieś z tyłu głowy czuł, że powinien był. Celia bądź co bądź była tylko niewinną istota, która chciała poznać ten wyimaginowany obraz jego osoby, który najpewniej nie do końca pokrywał się z tym kim Isaac był naprawdę. I chociaż normalnie nie narzekałby na to, że został ustawiony na randkę z taką atrakcyjną kobietą, która dodatkowo zdawała się mieć całkiem konkretne pasje, ale teraz nie umiał się tym w pełni cieszyć. Strach przed gafą, walnięciem czegoś bez pomyślenia i innymi takimi elementami, całkiem skutecznie obrzydzały mu całe to spotkanie, które przecież przy odrobinie wyluzowania mogłoby nie być takie złe! Nie widział jednak większych szans na to, aby wybrnąć ze wszystkiego obronną ręką i zwalić całą winę na Lacey, kiedy czas ich spotkania biegł jak oszalały, a Cabral jedynie coraz dobitniej uświadamiała mu, że wcale nie zasługiwała na rzucenie jej faktami w twarz. - Nie musisz kłamać. - uśmiechnął się mimowolnie. Wcale nie miał jej teraz za jakąś kłamczuszkę, czy coś w tym rodzaju, ale zdawał sobie sprawę że jego dzisiejsza prezencja była daleka od ideału i to w wielu aspektach. Zresztą, tak jak już było wspomniane - stres znacznie utrudniał mu normalne zachowania, co skutecznie komplikowało wszystko, co można było tylko skomplikować. - Jestem tego samego zdania. - przyznał z odruchowym kiwaniem głowy. - Tylko z drugiej strony to trochę kiepskie, kiedy siedzisz nad jakimś tekstem kilka grubych godzin, spinasz się i robisz wszystko jak najlepiej, a potem albo ktoś zbiera za Ciebie laury, albo dostajesz jakieś ochłapy z pensji, bo nikt nie chce dać Ci szansy przez mało znane nazwisko. - nie miał nigdy jakiegoś szalonego parcia na szkło i nawet nie marzył, że stanie się kiedykolwiek ekspertem na skalę światową o którego będą się zabijać, ale jak każdy szanujący się człowiek nie pogardziłby dodatkowymi dolarami do pensji. Zwłaszcza, że znajdując się w obecnej sytuacji, tak naprawdę zarabiał wyjątkowo ubogo jak na kogoś, kto potrafił zarywać nawet kilka nocy pod rząd, żeby wyrobić się ze wszystkimi terminami i wcale nie stracić na jakości, czy wiarygodności. Zresztą, nawet jeśli chciałby podejść do wszystkiego na pełnym luzie, to miał chyba zbyt głupi charakter, żeby na to pójść. - Interesuje to trochę za dużo powiedziane. - zaśmiał się. - Oglądam raz na jakiś czas mecze w telewizji. Piłka nożna, koszykówka i trochę baseballu, ale zdecydowanie daleko mi do tych karczków znających pełne składy na pamieć. - przewrócił oczami. - A Ty? Czym się interesujesz poza tańcem?

Celia Cabral
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

Mogło mu się wydawać, że na to nie zasługiwała, ale jeśli spojrzeć na to spotkanie pod nieco innym kątem, Celia mogła tej prawdy rzeczywiście potrzebować. Choć ich spotkanie nie było w żaden sposób zobowiązujące i raczej żadne z nich nie miało powodów, aby nastawiać się na głębsze rozwinięcie tej relacji, to jednak okoliczności ich poznania mogły podsunąć któremuś z nich podobne wnioski. W ten sposób widziała to Cabral, w głowie której pojawiała się wcześniej myśl o tym, że jeżeli ich dwójka będzie dobrze bawić się w swoim towarzystwie, może faktycznie zdecydują się tę znajomość kontynuować? Może ten jeden obiad zmieni się w drugi, trzeci, dziesiąty, a oni w końcu przywiążą się do siebie na tyle, że nie będą wyobrażać sobie tego, aby w ich życiu miało zabraknąć tej drugiej osoby? Nie był to przecież scenariusz nierealny, zwłaszcza, że według przeznaczenia aplikacji, poprzez którą się poznali, oboje szukali obecnie tego samego. Biorąc pod uwagę okoliczności, które przywiodły Isaaca do tego miejsca, ich wyobrażenia o tym spotkaniu różniły się znacznie. I owszem, Celia najpewniej czułaby się rozczarowana, gdyby brunet nagle ją w tym uświadomił, ale to i tak byłoby z jego strony zagranie o wiele bardziej w porządku, niż pozwolenie jej myśleć, że oczekiwali od siebie tego samego. - Jasne, rozumiem - przyznała, lekko kiwając głową. Może nie wiedziała nic na temat dziennikarstwa, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak ciężko jest wybić się na szczyt. - Ale przecież znane nazwiska też kiedyś znane nie były, więc może trzeba po prostu być cierpliwym i zaczekać na odpowiedni moment? - zasugerowała, uśmiechając się niemrawo. W zasadzie była ostatnią osobą, która powinna się w tej kwestii wypowiadać, ponieważ doskonale pamiętała smak porażki, która nadeszła właśnie wtedy, gdy miała zyskać szansę na zaistnienie. Przeszło jej to koło nosa i to nawet nie z powodu jej własnego działania, a raczej na skutek wypadku, za który nie była odpowiedzialna. Taki bieg wydarzeń naprawdę ciężko jest zaakceptować. - Och, okej - odpadła, uśmiechając się kącikiem ust. Była pewna, że wcześniej pisał jej coś innego, ale może tylko jej się wydawało? Zresztą, nie była to kwestia na tyle ważna, aby należało przywiązywać do niej więcej uwagi. - Jeśli mam być szczera, chyba nie ma niczego konkretnego. Za młodu nawet na taniec miałam mało czasu, bo w dużej mierze musiałam zajmować się domem, więc nie rozglądałam się za dodatkowym hobby. Później byłam zajęta baletem, a teraz... bo ja wiem, chyba już na to za późno - zauważyła, po czym przeniosła spojrzenie na kelnera, który nadchodził właśnie z ich jedzeniem. - Ale mam nadzieję, że na nowe smaki za późno jeszcze nie jest - rzuciła pół żartem, pół serio, a później uważnie przyjrzała się porcji jedzenia, która znalazła się przed nią i w zasadzie wyglądała nawet całkiem zachęcająco.

Isaac Bradford
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post

Tak naprawdę ciężko było znaleźć jakiekolwiek dobre wyjście z sytuacji. Z jednej strony mógł dalej mydlić jej oczy i łudzić się, że to przyniesie więcej pozytywów niż negatywów, albo z drugiej mógł po prostu wyznać jej prawdę i skazać się na zrobienie z siebie głupka. Bo jak inaczej można nazwać faceta z trzydziestką na karku, któremu tak mocno w życiu nie wychodzi, że jedyną randkę załatwia mu własna siostra? I być może było to z jego strony mocno egoistyczne, że kierował się takimi pobudkami, ale z drugiej strony...skoro i tak miał łatkę starego kawalera który nie umie w związki, czy w ogóle większe relacje, to po co miał to jeszcze pogarszać? Bez sensu. - Niby tak, ale czasami to czekanie może nie mieć końca. Nie jestem pesymistą, ani nic z tych rzeczy, ale kiedy po kilku latach nic się w tej kwestii nie zmienia i nadal pozostajesz jedynie szarym dziennikarzynom z masą tekstów i zerowym zaistnieniem, to chyba już największa wiara zaczyna upadać. - wzruszył ramionami, sam nie do końca wiedząc po co o tym rozmawiają. Jasne, może rzeczywiście była na tyle miła, że chciała wiedzieć cokolwiek o jego pracy, ale szczerze wątpił, aby dziennikarstwo było w stanie porwać ją do tego stopnia, aby jego nazwijmy to problemy zaprzątnęły jej głowę na dłużej niż zaledwie kilka chwil. Przełknął ślinę, uśmiechając się nieznacznie, jakby chciał tym przynajmniej częściowo zatrzeć wrażenie zbyt egoistycznie paplającego gościa. Zwłaszcza, że miał już taki nawyk, który w nieco stresujących momentach niespecjalnie pozwalał mu zamknąć jadaczkę, motywując do dalszego klepanie głupot. - Rozumiem, że niespecjalnie Ci ta odpowiedź pasuje? - uniósł jedną brew, widząc gołym okiem, że ewidentnie coś jest nie tak. Nie był to jednak z jego strony żaden ton pretensji, ani nic z tych rzeczy. Zwykłe pytanie, lekko okraszone niewielkim uśmiechem. - Nigdy nie jest za późno na nowe zainteresowania. - stwierdził, dopiero po chwili odwracając spojrzenie z Celii na kelnera. - Skoro człowiek uczy się przez całe życie, to dlaczego nie miałby przy okazji załapać przy tym jakiegoś kolejnego bakcyla? Musisz tylko zastanowić się nad tym co naprawdę lubisz robić, albo co jest w stanie w jakiś sposób Cię zaintrygować. - dodał, gdzieś między słowami dziękując kelnerowi i z lekkim powątpiewaniem zerkając na swoje danie, które może i wyglądało nie najgorzej, ale dalej było dla niego zagadką. - Smacznego. Pamiętaj, że jak coś Ci nie podpasuje, to masz jeszcze kilka solidnych opcji w karcie, żeby się na nie skusić. - machnął jeszcze brwiami, mocno ostrożnie zabierając się za swoją porcję. Bez mięsa, nabiału i innych cudów świata. Rajem to to nie było, ale skoro już tak się zagalopował? Bez zbędnych ceregieli wpakował więc sobie kawałek do ust, memląc go w buzi w najlepsze z miną, jakby właśnie przyszło mu smakować coś czego nigdy w życiu nie jadł. Chociaż zaraz...czy właśnie tak nie było? - I jak?
Celia Cabral
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

Zagryzła nieznacznie dolną wargę, po czym lekko pokiwała głową. Naprawdę chciała przekazać mu, że negatywne nastawienie nie było kluczem do sukcesu, ale prawda była taka, że nie znała go zbyt dobrze i ciężko było jej naprowadzić myślenie bruneta na tory, które jej samej wydawały się właściwe. Mało tego, nie czuła się do takiego posunięcia upoważniona, dlatego nagle poczuła się w pewien sposób niekomfortowo. Nie chciała już dłużej brnąć w tę dyskusję, nie mając też zamiaru udawać żadnego znawcy, bo prawda była taka, że z dziennikarzem nigdy nie miała do czynienia. Przez jej życie przewinęło się mnóstwo ludzi pracujących w różnego rodzaju zawodach, ale czy miała coś wspólnego z kimś, kto podzielałby jego branżę? Raczej nieszczególnie, zatem wtrącanie się w te sprawy było na dłuższą metę nie na miejscu. - Co? Nie, nie. To nie tak - odparła momentalnie, bo jego słowa uświadomiły jej, że rzeczywiście mogła przed chwilą wypaść niegrzecznie. To sprawiło, że jej policzki zapłonęły czerwonym rumieńcem, a ona sama poczuła się jak skończona idiotka. Mało tego, poczuła silną potrzebę wyjaśnienia mu swojej reakcji, ponieważ nie chciała, żeby miał ją za jakąś rozkapryszoną pannę. - Po prostu spodziewałam się czegoś innego. Musiałam źle zrozumieć którąś z twoich wcześniejszych wiadomości, ale wcale nie uważam, żeby z twoimi zainteresowaniami coś było nie w porządku - przyznała, siląc się przy okazji na łagodny uśmiech, który wypadł dość niemrawo. Czuła się głupio, okej? Nie chciała zachować się w ten sposób, przez co obecnie odczuwała solidny dyskomfort. - Jasne, może w końcu spróbuję się za to zabrać - odparła, co jednak stanowiło odpowiedź bardziej na odczepnego. Chyba nie czuła się w pełni swobodnie kontynuując ten temat, nagle uświadamiając sobie, że podobnie musiało wyglądać to w momencie, w którym próbowała zabłysnąć w sprawie dziennikarstwa. Powoli całe to spotkanie zaczynało wyglądać dla niej nie tak, jak powinno, przez co ponownie zaczynała się stresować, podczas gdy obecnie powinna być już w pełni wyluzowana. Jedzenie w pewnym sensie przyszło jej z odsieczą. Miało stanowić ratunek, na wypadek gdyby wszelkie tematy do rozmów nagle wyparowały, dlatego Cabral miała nadzieję, że będzie ono smaczne. Słabo byłoby, gdyby musiała na siłę zapychać sobie usta czymś, co smakowało marnie. - Mam nadzieję, że obędzie się bez tego - przyznała, po czym faktycznie skupiła się na jedzeniu, które było… - Dziwne - przyznała, marszcząc przy tym brwi. - To chyba jednak nie do końca moje klimaty, choć nie jest to najgorsza rzecz, jaką jadłam w swoim życiu - aczkolwiek miłośniczką tej kuchni z całą pewnością nie zostanie, co prawdopodobnie dało się zauważyć po grymasie, który obecnie się na jej twarzy malował.

Isaac Bradford
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post

Ta rozmowa, jak i całe spotkanie były na tyle dziwne, że nawet temat jego pracy, który zazwyczaj uchodził za jego ulubiony, obecnie wydawał mu się krępujący. Może po części dlatego, że nie wiedział nawet jaki stosunek do jego zawodu miała sama Celia, albo przez fakt, że nie umiał w pełni się wyluzować. Chociaż wydawała się sympatyczna, to nadal pozostawała podstawioną mu pod nos kobietą, która wiedziała o nim tylko tyle, ile zdecydowała się napomknąć jej Lacey. Wiedział przecież doskonale, że gdyby cały początek ich relacji - zwłaszcza ten internetowy - przebiegł w bardziej cywilizowany sposób, jego zachowanie również byłoby zgoła inne, ale na to i tak było już znacznie za późno. - Spokojnie, tylko żartuję. - odparł, wysuwając nieco dłonie do przodu, żeby przesadnie jej nie stresować. Jego komentarze wpędzały ją w zakłopotanie, a jemu uświadamiały jedynie, że to wszystko naprawdę nie miało szansy się udać. Nie wiedzieli na jakich falach powinni byli nadawać, aby z obu stron utworzyła się nić porozumienia, a wiadomo, że to było wręcz kluczowe, jeśli którekolwiek z nich brało pod uwagę jakieś kolejne spotkanie. - No właśnie, jeśli o to chodzi... - zaczął, przełykając z lekkim podenerwowaniem ślinę. Czy to był właśnie ten moment, kiedy powinien był się odezwać w kwestii całej prawdy? Być może, ale zanim to zrobił, jego ciało znów przeszył impuls niepewności i zwątpienia. - Chyba trochę kiepsko opisałem się przez internet. - odskoczy tematycznie, udając że to właśnie to miał na myśli. - Ale każdy chyba trochę naciąga w internecie, co nie? Ty też pewnie coś ubarwiłaś, tylko jeszcze nie odkryłem co. - wzruszył ramionami. Szczerze liczył, że tą gadką chociaż zmotywuje ją do zdradzenia mu kilku ważnych szczegółów, które pomogłyby mu się chociaż jakoś względnie odnaleźć. W jego przypadku jednak jedzenie nie do końca pomagało, bo zamiast pomóc mu w nawiązaniu do kolejnego tematu, tylko i wyłącznie uśpiło jego czujność. Mieląc w ustach kawałek wegańskiego mięcha, miał wrażenie że wygląda jak jakaś koza walcząca ze sztuczną trawą, a co za tym idzie i jego miny dalekie były od tych, które powinien był serwować jakiś specjalista od wege kuchni. - Nie oszukujmy się, to jest okropne. - przyznał, nie wytrzymując i wyrzucając z siebie część na serwetkę, żeby zachować chociaż minimalne resztki kultury. - Dziwię się ludziom, którzy serio stale tutaj jadają. Wolałbym już wydać kilka dolców mniej, ale zjeść jakiegoś burgera przy drodze z mięsem niewiadomego pochodzenia. - wzdrygnął się, mlaskając nieprzyjemnie. - Nie musisz tego kończyć, jeśli nie chcesz. - skinął głową w kierunku jej talerza. - Głupio by było, żebyś tak się męczyła tylko dlatego, że wypada. - on przynajmniej nie miał zamiaru. Może i chęci miał dobre i wcale nie bał się początkowo nowych smaków, ale teraz? Teraz prędzej zjadłby sam talerz, niż jego zawartość.

Celia Cabral
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

Gdyby ktoś zapytał ją o zdanie, prawdopodobnie musiałaby przyznać Isaacowi rację. Ta znajomość nie kleiła się, a przynajmniej nie tak, jak działo się to w trakcie ich internetowych rozmów. Musiała przyznać, że z tego powodu czuła się odrobinę zawiedziona, bo choć nie miała względem niego żadnych dalekosiężnych planów, to jednak jej oczekiwania były nieco większe. Myślała, że będą w stanie ze sobą normalnie porozmawiać, poczuć się w swoim towarzystwie swobodnie i może nawet ugrać z tego kolejne spotkanie? Teraz nie była już jednak nastawiona tak optymistycznie, skupiając swoje myśli wyłącznie wokół tego, że wychodzić musiała w jego oczach na rasową kretynkę. I nie, jego słowa bynajmniej nie pomogły jej się odstresować. Odrobinę podniosło ją na duchu to, co powiedział chwilę później, dlatego wygięła kącik ust w nieśmiałym uśmiechu. - Tak, podejrzewam, że coś na mój temat mógłbyś zrozumieć na opak, więc… może to sprawdźmy? Rzuć przypadkową informacją, o której ci wspomniałam, a ja powiem ci jak wygląda to naprawdę - zaproponowała, choć nie wydawało jej się, aby cokolwiek, co mu napisała, było kłamstwem. Celia była bowiem tym typem człowieka, który w każdym aspekcie stawiał na szczerość. Nie chciała słuchać kłamstw od kogokolwiek, kto był jej bliski, dlatego starała się każdą relację budować na prawdzie. Internet miał jednak to do siebie, że często pewne rzeczy można było odczytać niewłaściwie i chociaż najczęściej tyczyło się to głównie emocji, może w ich przypadku było tak też z suchymi informacjami? Cabral nie miała co do tego pewności, ale wydawało jej się, że jej propozycja może pomóc im to rozgryźć. Dodatkowo okazać się może ciekawą formą rozrywki i brunetka nie miała nic przeciwko temu, aby spróbować z niej skorzystać. Nie minęła jednak chwila, a jej oczy otworzyły się szerzej w zaskoczeniu. Powiedzmy sobie szczerze, skoro znaleźli się dziś tutaj i to w dodatku z jego inicjatywy, raczej nie spodziewała się tego, że brunet mógłby okazać się osobą, która za taką kuchnią nie przepadała. I kiedy zdała sobie sprawę z tego, że tak właśnie było, poczuła się, jakby nagle znalazła się w ukrytej kamerze. - Mogę cię o coś zapytać? - zagaiła, kiedy zszedł z niej pierwszy szok, choć nie dało się powiedzieć, że nadal nie odczuwała dezorientacji. Ta pozostanie z nią chyba już do końca tego spotkania. - Skoro najwyraźniej nie jesteś fanem takiego jedzenia, skąd pomysł żeby spotkać się właśnie tutaj? - i dlaczego tak właściwie nie przyznał jej, że dla niego również będzie to nowość? Nie była przecież żadną wege-świruską, żeby miało jej to w jakiś sposób zaimponować, dlatego nagle odnosić zaczęła wrażenie, że do czynienia może mieć z jakimś nałogowym kłamcą, co sprawiło, że to spotkanie wydało jej się jeszcze gorsze, a przecież już i tak nie malowało się w kolorowych barwach.

Isaac Bradford
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Urodzony i wychowany w Hope Valley. Nigdy nie był prymusem, przez co na studia wybrał się z marnymi wynikami i to dopiero rok po normalnym terminie. Skończył jednak studia dziennikarskie, całkowicie oddając się wspomagaczom w postaci energetyków, fajek i małych głodówek. Dopiero śmierć ojca, która miała miejsce kilka lat temu, ostatecznie go otrzeźwiła. Wyzbył się największych nałogów, wrócił do rodzinnego domu i znalazł pracę w tutejszej redakcji i radiu. Aktualnie? Pracoholik, posiadający mniej wolnego czasu niż przeciętny człowiek no i cholernie nieogarnięta buła, która nie do końca umie chodzić na randki w ciemno na które umawia go siostra.
30
179

Post

Idąc tropem tego, że tak świetnie rozmawiało się IM przez internet, Isaac całkiem na poważnie powinien był rozważyć myśl o tym, czy przypadkiem nie lepiej by było jakby na drugą randkę zamiast niego zjawiła się Lacey. W końcu to nie był przypadek, że tak bardzo nadawały na podobnych falach, kiedy Isaac z trudem zbierał jeszcze jakiekolwiek myśli i słowa, żeby nie wyjść na debila. I jasne, może gdyby nie cała ta otoczka z randką w ciemno, gdzie o ciemności wie tylko jedna strona, to wszystko szło by mu nieco lepiej, ale nie miał póki co szansy, aby przekierować wszystko na swoją korzyść. I co gorsza, coraz bardziej uświadamiał sobie, że jakiekolwiek próby mogą jedynie obrócić całe to spotkanie już w totalny koszmar. - Tak zupełnie przypadkową? - uniósł brwi, mając wrażenie że sam siebie wkopał teraz w bagno z którego nie wyjdzie. Kwestie tańca już wykorzystał, przez co ponowne nawiązywanie do tego tematu mogłoby wyjśc gorzej niż głupio! Zacisnął więc na moment usta, udając że właśnie intensywnie kartkuje strony swojej pamięci w głowie. - Pisałaś, że niespecjalnie jesteś fanką kuchni wegańskiej, he. - palnął w końcu z głupawym uśmiechem. - Ale tutaj akurat raczej nie kłamałaś. - wymownie zerknął nawet na talerze, wiedząc że już nie wybrnie. Nie ważne jakby się starał, jego pozycja nagle całkowicie spieprzyła się z rusztowania i jedyne co mu pozostawało to czekanie na obezwładniający ból upadku. Chociaż może po prostu za bardzo się przejmował? Martwiąc się tym że wyjdzie na kłamstwie, powoli sam zapominał że w zasadzie nie było podstaw żeby mu zależało. Nie znał Celii w ogóle i nawet jeśli była ładna, to nadal pozostawała po prostu obcą mu dziewczyną. Sympatyczną, ale nadal - obcą.
Potrzebował chwili, żeby zorientować się w kolejnym podkopie którego dokonał. Podniósł spojrzenie ze stołu, patrząc na nią z nie do końca tęgą miną. Z tym, że u niego nie malowała się złość, a raczej lekkie przerażenie, którego nie był w stanie zakryć nawet chwilowym nerwowym śmiechem. -No bo właściwie... - zaczął, stając właśnie przed wyborem dosyć absurdalnym. Prawda czy kolejne kłamstwo? I chociaż na pozór wszystko wydawało się logicznym wyborem, to sam Isaac potrzebował dłuższej chwili aby to przetrawić. - Bo to nie ja Cię zaprosiłem. To znaczy, ja...ale nie ja. - pokrętnie rzucił, przełykając ślinę. - Wiem, że brzmi to idiotycznie, ale o Twoim istnieniu dowiedziałem się jakieś piętnaście, może dwadzieścia minut temu jak wchodziłem do restauracji. - wyciągnął z kieszeni telefon, szybko wyszukując sms od Lacey. - Moja siostra mnie w to wrobiła, a ja sam nie wiem dlaczego się w to zaangażowałem.

Celia Cabral
BĄBELEK - dla każdego, z okazji Dnia Dziecka 2020! SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! SIR - dla wszystkich Panów z okazji Dnia Chłopaka 2020! BOGATE CV DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM That's a start ONE BIG FAMILY MAN UP! TEXT ME! TUBYLEC SINGIEL URODZONY LATEM KLASA ŚREDNIA WIELBICIEL KAWY Czytam poranną prasę PIEROGIS
mów mi/kontakt
hunny bunny
Celia Cabral
a

Post

Nie miała pojęcia czego tak właściwie oczekuje, kiedy zaproponowała mu tę dziwną zabawę. Chciała, żeby poczuli się w swoim towarzystwie pewniej i rozwiali ostatecznie wszelkie wątpliwości, ale zupełnie nie spodziewała się tego, że jej propozycja doprowadzi do jeszcze większej katastrofy. Nie czuła się tu dobrze - nie czuła się dobrze w jego towarzystwie, co po raz kolejny utwierdziło ją w przekonaniu, że jej szukanie szczęścia w internecie zwyczajnie nie ma sensu. Tęskniła za standardowymi metodami, za przyjemnymi chwilami uniesienia, kiedy w pobliżu znajdowała się osoba, na której punkcie można było oszaleć. W pewnym sensie zatęskniła chyba także za tym, co przez ładnych kilka lat budowała ze swoim poprzednim partnerem i może zwiastować to miało, że jeszcze nie do końca się z niego wyleczyła? W każdym razie chciała dać sobie szansę, chciała móc przynajmniej wspominać dobrze to spotkanie, nawet jeżeli żadne z nich miałoby nie zabiegać już o kolejne. Ale kiedy usłyszała jego słowa i późniejsze stwierdzenie, jedynie uśmiechnęła się łagodnie, ponownie powracając zainteresowaniem do swojego talerza. Nić porozumienia, która wywiązała się między nimi w trakcie internetowych spotkań była najwyraźniej ułudą, a Celia chyba powoli zaczynała godzić się z faktem, że ten obiad był katastrofą, której nie dało się zapobiec. Zastanawiała się właśnie nad podjęciem kolejnego, nieco bardziej neutralnego tematu, kiedy to Isaac zabrał głos. Celia zmarszczyła wówczas brwi i pozwoliła mu mówić, w trakcie jego słów kilkukrotnie zmieniając wyraz twarzy. Oczywistym było, że nie rozumiała niemal nic. Miała wrażenie, jakby Bradford próbował jedynie sobie z niej zażartować, ale kiedy wyciągnął telefon, jej wzrok mimowolnie powiódł w tamtym kierunku. Wtedy też skrzywiła się nieznacznie i przez moment wpatrywała się tępo w jego ekran, nie mając pojęcia co powinna powiedzieć. Jeśli przez większość tego spotkania czuła się dziwnie, teraz była zwyczajnie zawiedziona. Zawiedziona, ale nie zdziwiona. Znając swego pecha powinna być w stanie przewidzieć to, że jeśli komuś spłata się figla na portalu randkowym, tą osobą będzie właśnie ona. - Rozumiem - odparła, po czym nerwowo oblizała dolną wargę. - Nie mam do ciebie pretensji, ale powinieneś powiedzieć mi to od razu - przyznała, po czym sięgnęła po własną torebkę, z której wygrzebała odrobinę gotówki. Apetyt i tak zdołała stracić, więc nie planowała kończyć swojej porcji. - Mimo wszystko dziękuję za towarzystwo - dodała, układając pieniądze na brzegu stołu. Do tej pory wykazywała się stoickim spokojem, czym sama była zaskoczona. Ten zniknął jednak, kiedy Celia podniosła się z miejsca i ruszyła w kierunku wyjścia, dopiero teraz zostając dogonioną przez falę złości i zażenowania, od której prędko na pewno nie zdoła uciec.

zt.


Isaac Bradford
mów mi/kontakt
a
Awatar użytkownika
Świeżo upieczony barista w jednej z okolicznych kawiarni. Wciąż szuka swojego miejsca. W Hope Valley od roku, bez konkretnych planów, co dalej.
24
178

Post

#1
Marlow Lattimore

Niewiele brakowało, a zwyczajnie by się poddał.
Na liście miejsc, do których wysłał swoje zgłoszenie było już tyle punktów, że pomalutku zapominał, do kogo trafiło już jego CV, a do kogo jeszcze nie. Każdego dnia jak szalony przeglądał oferty i pisał wiadomości do ich autorów z odpowiednim załącznikiem. Większość nagłówków krzyczało PRACA SZUKA CZŁOWIEKA, ale najwyraźniej nie on był człowiekiem idealnym na te wszystkie stanowiska. Było to demotywujące, bo nie próbował dostać się właściwie do żadnej ambitnej pracy, a w jego kręgu poszukiwań dominowały pozycje jak dostawca, kelner, magazynier czy nawet ktoś od zamiatania podłóg i zmywania naczyń. Nie bał się żadnej pracy tak na dobrą sprawę i po roku spędzonym na stacji benzynowej nawet chciał załapać się do czegoś bardziej fizycznego, by trochę więcej się ruszać. Nic z tego. Większość jego ofert pozostawiała niezręczną ciszę między nim, a potencjalnym pracodawcą, wywołując w Carlo coraz większy stres. Jego skromne oszczędności topiły się, a przecież nie mógł wyczarować sobie pieniędzy.
Telefon z kawiarni, do której swoje CV wysłał jako do jednej z pierwszych zaskoczył go i chociaż to był przecież prawdziwy uśmiech od losu, zestresował się. Już dawno spisał Wave Hill Cafe na straty, dochodząc do wniosku, że najwyraźniej jest to zbyt renomowane miejsce w miasteczku, by chcieli kogoś, kto w swoim życiorysie nawet nie ma za wiele lokali gastronomicznych. Odpuścił sobie już dawno i nie myślał o tym, aż do momentu telefonu, który poinformował go, że w poniedziałek w południe ma stawić się na rozmowę. I tak właśnie znalazł się przy jednym z wolnych stolików w lokalu niedaleko kawiarni, do której się zgłaszał, niepewny dlaczego rozmowa ma zostać przeprowadzona tutaj i zestresowany. Nerwowo podrygiwał nogą pod stołem, po raz kolejny odmawiając kelnerce, która chciała odebrać zamówienie. To byłoby przecież nie na miejscu, a poza tym, jeżeli nikt nie miał się pojawić, wolał nie tracić pieniędzy.
BOGATE CV ZNAM 2 JĘZYKI nigdy nie studiowałem/am Marzyciel
mów mi/kontakt
autor
a
Awatar użytkownika
Kawiarnia po babci jest jej całym życiem, odnajduje w niej spokój i ukojenie, szczególnie teraz, kiedy jej życie stało się jednym wielkim huraganem.
30
173

Post

#5

Poszukując w pamięci wspomnień z wakacjami związanych Marlow nie mogła dotrzeć w żadne miejsce. Od kiedy pamięcią sięgała nie wyjeżdżała w żadne miejsce, nie odwiedzała śnieżnych bądź słonecznych miejsc, nie odpoczywała. Poczucie obowiązku co do opieki nad kawiarnią przez dziadków założoną było w kobiecie na tyle silne, że niemożliwością wydawać się mogło opuszczenie jej i wyruszenie w podróż jakąkolwiek. Dopiero Reece, jego niezapowiedziane wtargnięcie w życie Marlow, namieszanie w nim bez zająknięcia choćby, a następnie bez ostrzeżenia zniknięcie sprawiło, że Lattimore spakowała się dnia pewnego i wyjechała. Trzydzieste urodziny wydawać się mogły momentem idealnym na podróż… gdziekolwiek. Decyzja padła na Kubę, będącą względnie blisko i oferującą ciepłe plaże i pięknych ludzi, z którymi czas wspólnie spędzała Marlow. W pewien sposób błogosławiona czuła się obcując z kolejnymi osobami, które odblokować pozwalały się kobiecie i sprawiały, że stres ulatywał z jej ciała i odchodził w niepamięć. Zderzenie przyszło gdy jeden z pracowników wysyłać jej zaczął CV na stanowisko baristy, którego poszukiwania rozpoczęły się przed wyjazdem na wakacje jeszcze. Chcąc nie chcąc, na spotkania umówić się musiała, prosząc aby zorganizowali jedno z nich chwilę po jej przylocie, w restauracji. Pewna była, że głód po locie dopadnie ją niespodziewanie i zmuszanie się do kanapki wyłącznie w tej sytuacji zdawać mogło się znęcaniem nad sobą samą.
Pod restauracje, opalona i głodna niemiłosiernie zajechała taksówką i wraz ze swoją walizką mało taktownie weszła do środka, w poszukiwaniu mężczyzny ze zdjęcia w CV się rozglądając. Kiedy go tylko dostrzegła, ruszyła z uśmiechem na usta nałożonym. – Pan Carlo Ferrás? – Nawet posiadając pewność co do odpowiedzi mężczyzny pytanie zadała, a gdy przytaknął dłoń wyciągnęła w jego kierunku dłoń. – Marlow Lattimore, miło mi. Przepraszam, że nie w kawiarni się spotykamy, ale prosto z lotniska przyjechałam i głód wygrał. – Nie tak miała się sytuacja, że Marlow ani trochę nie odczuwała stresu. Nie lubiła rozmów z ewentualnymi pracownikami, bojąc się, że na gbura nieumyślnie wyjdzie, a taka przecież nie była i chciała mocno, aby postrzegano ją taką, jaką w rzeczywistości była.

Carlo Ferrás
SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA - dla każdego, z okazji trzech miesięcy aktywności forum! BOGATE CV That's a start SINGIEL JESTEM PUCHONEM PRACOHOLIK #SCREAM DO WSZYSTKICH CHŁOPCÓW, KTÓRYCH KOCHAŁAM
mów mi/kontakt
nagano
ODPOWIEDZ